Jestem inna niż kiedy się poznaliśmy... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2013-09-01, 11:20   #1
cini_mini811
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 21

Jestem inna niż kiedy się poznaliśmy...


Znów dopadł mnie dół... Nie lubię siebie. Jestem za gruba, co prawda proporcjonalna, ale gruba. Mam 165 cm wzrostu, co prawda nie wiem ile ważę, ale będzie coś około 70 km (). Nie akceptuję swojego cellulitu, rozstępów, których nabawiłam się niedawno, a z którymi nie mogę sobie poradzić. Do niedawna lubiłam swoje piersi, ale niedawno stwierdziłam, że nie są one ładne. W staniku faktycznie wyglądają ok, ale bez... Są jakieś takie bez kształtu.

Wiecie, głównie chodzi mi o mojego chłopaka. Wiem, że podobam mu się taka, jaka jestem, widzę, że go pociągam, ale czasem mam jakieś głupie myśli, że może on wolałby osobę szczuplejszą. Kiedy się poznaliśmy, byłam sporo szczuplejsza (on także), miałam fajny biust jak na ten wiek (byliśmy baaardzo młodzi) i byłam bardziej pewna siebie.

Wiem, że powinnam wreszcie spiąć tyłek i zrzucić parę kilo, żeby czuć się i wyglądać lepiej, ale nie wychodzi mi Jakiś czas temu sporo ćwiczyłam, naprawdę bardzo mi się to podobało, starałam się zdrowiej odżywiać, czułam, że jestem zgrabniejsza, lżejsza. Chwilę potem wyjechałam do pracy. Tam jadłam nieregularnie i co popadło (nie miałam wyjścia),ale ruchu nadal miałam dużo. Ładnie schudłam, opaliłam się, czułam się super! A po powrocie do domu... nadrobiłam stracone kilogramy
Od tamtej pory mam tak jakby uraz i boję się, że jak zacznę ćwiczyć i zdrowiej jeść to później wszystko wróci z nawiązką.

Co do pewności siebie - cierpię na całkowity jej brak. Garbię się, rzadko się śmieję, nie jestem spontaniczna, wszystkiego się boję i ciągle przeżywam "A co będzie jak...?". Kiedy poznałam się z moim obecnym chłopakiem byłam zupełnie inna. Tryskałam energią, byłam energiczna, wesoła, optymistycznie nastawiona, spontaniczna, beztroska. Odkąd jesteśmy razem, rodzice próbują zamknąć mnie w złotej klatce (mimo że jestem pełnoletnia i za moment wyfruwam z rodzinnego gniazda). Wydaje mi się, że przez to stałam się taka nijaka. Wyjścia przestały mi sprawiać radość, bo ciągle musiałam się tłumaczyć, gdzie? po co? dlaczego? a co ludzie powiedzą? A kiedy miałam już coś świetnie zorganizowanego, słyszałam "nigdzie nie pójdziesz" i musiałam siedzieć w domu.

Nie mam żadnej przyjaciółki, bliższej koleżanki, nikogo (oprócz chłopaka), z kim mogłabym spędzić miło czas. Przez to, kiedy on chce wyjść gdzieś z kolegami, ja siedzę sama w domu i okupuję facebooka (zamiast np poćwiczyć ). Nie mam kompletnie żadnej pasji.

Powiedział mi ostatnio, że jakiś czas temu byłam taka jak na początku związku (beztroska, optymstyczna), a teraz jestem smutna, zgarbiona, wszystko widzę w czarnych barwach i sama się ciągle dołuję. Ma rację, stuprocentową. Nie powiedział tego, żeby zrobić mi na złość, wiem o tym, sama go usilnie prosiłam o jego opinię. Powiedział prawdę... W dodatku od jakiegoś czasu nie czuję się seksowna i dziwię się TŻ, że go pociągam.

Nie zdziwię się, kiedy znajdzie kogoś lepszego ode mnie. Dziewczynę szczupła, spontaniczną, roześmianą. Bo po co mu taka sierota, którą ciągle trzeba prowadzić za rękę, żeby się nie zgubiła, która boi się własnego cienia, która ma życie nudne jak flaki z olejem, która nigdy nie powie nic ciekawego i która nigdy nie wymyśli jak fajnie można spędzić czas?

Podejrzewam, że kiedy przestanę mieszkać z rodzicami, zmienię coś w swoim życiu, bo oni bardzo mnie blokują tymi swoimi zakazami i nakazami, ciągłymi pretensjami, że za długo mnie nie ma, że w ogóle wychodzę. Kiedy byłam gówniarą nie traktowali mnie tak jak teraz. Nie tolerują nawet, kiedy chcę go czasem odwiedzić w jego domu (staroświeckie poglądy). A bardzo lubię tam przychodzić, bo jego mam jest fantastyczną kobietą, poza tym tam zawsze mamy pewność, że nikt nam nie będzie przeszkadzał w intymnych sytuacjach. A u mnie jest jakoś tak nijako i atmosfera taka, że można młotkiem rozbijać.

W domu od małego czułam się jak leń i nieudacznik, który nigdy niczego porządnie nie zrobi, tylko śpi i je, i jest gorszy od swojej starszej siostry

Na sto procent nie wiem czy się zmienię, bo najprawdopodobniej będę mieszkać ze starszą siostrą przynajmniej jakiś czas, ale co z tego, że się zmienię, skoro ON będzie oddalony ode mnie o 170 km km? I ciągle lamentuję mu jak to będzie (a skąd on ma to do jasnej Anielki wiedzieć?!)

Pomóżcie mi jakoś

Nie musicie po mnie jechać, ja i tak już sięgnęłam dna. Chcę się teraz od niego odbić. Z Waszą pomocą.
cini_mini811 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-09-01, 11:43   #2
ajah
wańka wstańka
 
Avatar ajah
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
Dot.: Jestem inna niż kiedy się poznaliśmy...

Cytat:
Napisane przez cini_mini811 Pokaż wiadomość
Znów dopadł mnie dół... Nie lubię siebie. Jestem za gruba, co prawda proporcjonalna, ale gruba. Mam 165 cm wzrostu, co prawda nie wiem ile ważę, ale będzie coś około 70 km (). Nie akceptuję swojego cellulitu, rozstępów, których nabawiłam się niedawno, a z którymi nie mogę sobie poradzić. Do niedawna lubiłam swoje piersi, ale niedawno stwierdziłam, że nie są one ładne. W staniku faktycznie wyglądają ok, ale bez... Są jakieś takie bez kształtu.

Wiecie, głównie chodzi mi o mojego chłopaka. Wiem, że podobam mu się taka, jaka jestem, widzę, że go pociągam, ale czasem mam jakieś głupie myśli, że może on wolałby osobę szczuplejszą. Kiedy się poznaliśmy, byłam sporo szczuplejsza (on także), miałam fajny biust jak na ten wiek (byliśmy baaardzo młodzi) i byłam bardziej pewna siebie.

Wiem, że powinnam wreszcie spiąć tyłek i zrzucić parę kilo, żeby czuć się i wyglądać lepiej, ale nie wychodzi mi Jakiś czas temu sporo ćwiczyłam, naprawdę bardzo mi się to podobało, starałam się zdrowiej odżywiać, czułam, że jestem zgrabniejsza, lżejsza. Chwilę potem wyjechałam do pracy. Tam jadłam nieregularnie i co popadło (nie miałam wyjścia),ale ruchu nadal miałam dużo. Ładnie schudłam, opaliłam się, czułam się super! A po powrocie do domu... nadrobiłam stracone kilogramy
Od tamtej pory mam tak jakby uraz i boję się, że jak zacznę ćwiczyć i zdrowiej jeść to później wszystko wróci z nawiązką.

Co do pewności siebie - cierpię na całkowity jej brak. Garbię się, rzadko się śmieję, nie jestem spontaniczna, wszystkiego się boję i ciągle przeżywam "A co będzie jak...?". Kiedy poznałam się z moim obecnym chłopakiem byłam zupełnie inna. Tryskałam energią, byłam energiczna, wesoła, optymistycznie nastawiona, spontaniczna, beztroska. Odkąd jesteśmy razem, rodzice próbują zamknąć mnie w złotej klatce (mimo że jestem pełnoletnia i za moment wyfruwam z rodzinnego gniazda). Wydaje mi się, że przez to stałam się taka nijaka. Wyjścia przestały mi sprawiać radość, bo ciągle musiałam się tłumaczyć, gdzie? po co? dlaczego? a co ludzie powiedzą? A kiedy miałam już coś świetnie zorganizowanego, słyszałam "nigdzie nie pójdziesz" i musiałam siedzieć w domu.

Nie mam żadnej przyjaciółki, bliższej koleżanki, nikogo (oprócz chłopaka), z kim mogłabym spędzić miło czas. Przez to, kiedy on chce wyjść gdzieś z kolegami, ja siedzę sama w domu i okupuję facebooka (zamiast np poćwiczyć ). Nie mam kompletnie żadnej pasji.

Powiedział mi ostatnio, że jakiś czas temu byłam taka jak na początku związku (beztroska, optymstyczna), a teraz jestem smutna, zgarbiona, wszystko widzę w czarnych barwach i sama się ciągle dołuję. Ma rację, stuprocentową. Nie powiedział tego, żeby zrobić mi na złość, wiem o tym, sama go usilnie prosiłam o jego opinię. Powiedział prawdę... W dodatku od jakiegoś czasu nie czuję się seksowna i dziwię się TŻ, że go pociągam.

Nie zdziwię się, kiedy znajdzie kogoś lepszego ode mnie. Dziewczynę szczupła, spontaniczną, roześmianą. Bo po co mu taka sierota, którą ciągle trzeba prowadzić za rękę, żeby się nie zgubiła, która boi się własnego cienia, która ma życie nudne jak flaki z olejem, która nigdy nie powie nic ciekawego i która nigdy nie wymyśli jak fajnie można spędzić czas?

Podejrzewam, że kiedy przestanę mieszkać z rodzicami, zmienię coś w swoim życiu, bo oni bardzo mnie blokują tymi swoimi zakazami i nakazami, ciągłymi pretensjami, że za długo mnie nie ma, że w ogóle wychodzę. Kiedy byłam gówniarą nie traktowali mnie tak jak teraz. Nie tolerują nawet, kiedy chcę go czasem odwiedzić w jego domu (staroświeckie poglądy). A bardzo lubię tam przychodzić, bo jego mam jest fantastyczną kobietą, poza tym tam zawsze mamy pewność, że nikt nam nie będzie przeszkadzał w intymnych sytuacjach. A u mnie jest jakoś tak nijako i atmosfera taka, że można młotkiem rozbijać.

W domu od małego czułam się jak leń i nieudacznik, który nigdy niczego porządnie nie zrobi, tylko śpi i je, i jest gorszy od swojej starszej siostry

Na sto procent nie wiem czy się zmienię, bo najprawdopodobniej będę mieszkać ze starszą siostrą przynajmniej jakiś czas, ale co z tego, że się zmienię, skoro ON będzie oddalony ode mnie o 170 km km? I ciągle lamentuję mu jak to będzie (a skąd on ma to do jasnej Anielki wiedzieć?!)

Pomóżcie mi jakoś

Nie musicie po mnie jechać, ja i tak już sięgnęłam dna. Chcę się teraz od niego odbić. Z Waszą pomocą.
Smitne jest to, że najbardziej przejmujesz się tym, że chłopak cię zostawi.
Ja rozumiem, że masz kompleksy, jesteś poddana rodzicom, którzy akazują ci rózne rzeczy i powiedzmy Twoją reakcją jest zaniedbanie siebie (w sensie fizycznym i psychicznym).
Rada jest prosta: nie radzisz sobie sama, poproś kogos o pomoc.
Nie podoba ci się twoja waga i pesymistyczne poejście do zycia zacznij je zmieniać- choćby malymi krokami.
Co do zmiany ciebie ma fakt, że będziesz mieszkac z siostrą?
I czemu będziecie mieszkac od siebie 170km?
__________________
nauczycielu, zajrzyj
ajah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-09-01, 11:56   #3
cini_mini811
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 21
Dot.: Jestem inna niż kiedy się poznaliśmy...

Cytat:
Napisane przez ajah Pokaż wiadomość
Smitne jest to, że najbardziej przejmujesz się tym, że chłopak cię zostawi.
Ja rozumiem, że masz kompleksy, jesteś poddana rodzicom, którzy akazują ci rózne rzeczy i powiedzmy Twoją reakcją jest zaniedbanie siebie (w sensie fizycznym i psychicznym).
Rada jest prosta: nie radzisz sobie sama, poproś kogos o pomoc.
Nie podoba ci się twoja waga i pesymistyczne poejście do zycia zacznij je zmieniać- choćby malymi krokami.
Co do zmiany ciebie ma fakt, że będziesz mieszkac z siostrą?
I czemu będziecie mieszkac od siebie 170km?
Najbardziej boję się tego, że mnie zostawi, bo właściwie tylko on jest osobą, na którą mogę liczyć

Może to, że będę mieszkać z siostrą niewiele ma do rzeczy, ale jak to starsza siostra, będzie pewnie stawiać swoje warunki, zakazy. Ma charakter bardzo podobny do mojego taty. Poza tym nie mieszkam z nią od czterech lat i bardzo się od niej odzwyczaiłam. Boję się tego.

Wyjeżdżam na studia, chłopak póki co zostanie tutaj. Mamy nadzieję, że z czasem uda mu się dołączyć do mnie, że znajdzie pracę w tym mieście i zamieszkamy razem (co na pewno nie spodoba się rodzicom).
cini_mini811 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-09-01, 12:35   #4
ajah
wańka wstańka
 
Avatar ajah
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
Dot.: Jestem inna niż kiedy się poznaliśmy...

Cytat:
Napisane przez cini_mini811 Pokaż wiadomość
Najbardziej boję się tego, że mnie zostawi, bo właściwie tylko on jest osobą, na którą mogę liczyć

Może to, że będę mieszkać z siostrą niewiele ma do rzeczy, ale jak to starsza siostra, będzie pewnie stawiać swoje warunki, zakazy. Ma charakter bardzo podobny do mojego taty. Poza tym nie mieszkam z nią od czterech lat i bardzo się od niej odzwyczaiłam. Boję się tego.

Wyjeżdżam na studia, chłopak póki co zostanie tutaj. Mamy nadzieję, że z czasem uda mu się dołączyć do mnie, że znajdzie pracę w tym mieście i zamieszkamy razem (co na pewno nie spodoba się rodzicom).
To, że będziesz mieszkać z siostrą nie oznacza, że ona ma rządzić Twoim życiem. Jasne, na pewno ustali z tobą zasady wspólnego mieszkania. Z drugiej strony nie masz pięciu lat, żeby kontrolowała ałe Twoje zycie.

Myślę, ze dopóki nie spojrzysz na siebie przychylniejszym okiem, nie odczujesz, że masz wpływ na swoje zycie i nie musisz się we wszystkim poddawać otoczeniu woja samoocena wzrośnie i lęki się zmniejszą.
Z drugiej strony to jest w Twoich rękach. Masz do wyboru: zmieniać swoje zycie albo tkwić w tym, w tym co jesteś i się pogrążać.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
ajah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-09-01, 13:12   #5
cini_mini811
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 21
Dot.: Jestem inna niż kiedy się poznaliśmy...

Cytat:
Napisane przez ajah Pokaż wiadomość
To, że będziesz mieszkać z siostrą nie oznacza, że ona ma rządzić Twoim życiem. Jasne, na pewno ustali z tobą zasady wspólnego mieszkania. Z drugiej strony nie masz pięciu lat, żeby kontrolowała ałe Twoje zycie.

Myślę, ze dopóki nie spojrzysz na siebie przychylniejszym okiem, nie odczujesz, że masz wpływ na swoje zycie i nie musisz się we wszystkim poddawać otoczeniu woja samoocena wzrośnie i lęki się zmniejszą.
Z drugiej strony to jest w Twoich rękach. Masz do wyboru: zmieniać swoje zycie albo tkwić w tym, w tym co jesteś i się pogrążać.
Masz rację, ale przeraża mnie to wszystko.

Chcę się zmienić, chcę wreszcie zacząć nowe życie, ale przez moment jest dobrze, a za chwilę wszystko bierze w łeb.
cini_mini811 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-09-02, 16:13   #6
cini_mini811
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 21
Dot.: Jestem inna niż kiedy się poznaliśmy...

Nikt nic więcej nie doda?
cini_mini811 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-09-02, 16:28   #7
domi_p
Przyczajenie
 
Avatar domi_p
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: P-nd.
Wiadomości: 13
Dot.: Jestem inna niż kiedy się poznaliśmy...

A ja powiem Ci tak- na depresję i czarne myśli najlepsza jest właśnie aktywność fizyczna
Ja też, dopóki się zbytnio nie 'spociłam', siedziałam tak sobie i myślałam, że mnie nikt nie lubi, że ktoś mnie zostawi, że jestem beznadziejna itp... A od kiedy zaczęłam jeździć na rowerze, ćwiczyć, dbać o siebie, przestałam mieć okazję do tego by krytycznie o sobie myśleć no i zaczęłam mieć satysfakcję z tego, że robię w końcu coś dla siebie.
Moim zdaniem powinnaś nauczyć się tego, żeby cieszyć się każdą małą rzeczą w życiu. Masz na prawdę fajnego chłopaka, niedługo zmienisz otoczenie, poznasz nowych ludzi... Czy to nie jest fajne? Może to nie skok na bungee, ale przecież to i tak dużo. Ważne, że są ludzie, którym na Tobie zależy.
Głowa do góry!
domi_p jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:09.