Nie wiem co robić.

[why_so]

Potrzebuję rady kogoś, kto może spojrzeć na moją, dość nieciekawą, sytuację obiektywnie. W tym roku zdałam maturę i dostałam się na studia zaoczne. Płacić będzie mi ktoś z bliskiej rodziny. Praktycznie za tydzień zaczyna się rok akademicki, a ja uświadomiłam sobie, że...to nie jest to co chcę robić. Idę na nauczanie języka, którego chcę się uczyć, ale w żadnym wypadku nie chcę go nauczać. Byłam niejako zmuszona do wybrania tego kierunku, bo w momencie, w kórym wybierałam, na jaki chcę iść (już dużo wcześniej dokonałam wyboru, ale z pewnego powodu zrezygnowałam z innego kierunku) tylko to mi pozostało (oczywiscie jesli chodzi o jezyk ktorego chce sie uczyc).
Tylko chyba jest za późno. Jeśli mogłabym zrobić to, co na tę chwilę chciałabym zrobić, to zrezygnowałabym ze studiów na rok, podszkoliłabym język i w przyszłym roku poszła na filologię. Ale są dwa problemy:
1) boję się, że będę żałować zmarnowanej szansy i zmarnowanego roku
2) moja rodzina. chyba by się mnie wyrzekli dla nich, a zwłaszcza dla osoby, która ma mi za studia płacić to jest coś, bez czego nic nie osiągnę, a jak nie pójdę teraz, to nie pójdę już nigdy
Gdyby to były studia dzienne, spróbowałabym, ale nie mogę zaryzykować, że kilka tysięcy (nie moich) przepadnie, jeśli zrezygnuję. Zupełnie nie wiem co robić, a na podjęcie decyzji mam jakieś 2 dni. Co byście mi poradziły?

[bedeliciuos]

zrezygnuj
ja tak zrobiłam i ani trochę tego nie żałuję, rok to nic na przestrzeni całego życia.
a rodzina.. nie będzie zadowolona, ale przejdzie im, gwarantuję.

[93Strawberry]

Ja zrezygnowałabym już teraz. Nie ma co eksperymentować. Z tego co się orientuję to na studia zaoczne są zawsze 2 nabory (ten letni i zimowy) więc spróbuj dostać się na to co chcesz w semestrze zimowym. Poczytaj na stronie uczelni jak to wygląda. A jeśli nie to znajdź sobie na ten czas pracę, choćby w sklepie. To są studia, nie trzeba iść na nie z marszu, zaraz po maturze. Wytłumacz rodzinie o co chodzi, jestem pewna, że to zrozumieją.

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

Przeciez tez bedziesz studiowac filologie!! Tyle, ze specjalizacje bedziesz miala nauczycielska. Wiesz juz jaka specjalizacje chcesz obrac? Troszke zamotalas w swoim poscie i dokladnie niewiadomo o co chodzi. Z wlasnego doswiadczenia Ci powiem, ze specjalizacja o niczym nie musi przesadzac. Ja tez studiowalam anglistyke w NKJO (Nauczycielskie Kolegium Jezyków Obcych), a aktualnie pracuje w dziale sprzedazy dla duzej, amerykanskiej firmy i mam prace jak ludzie po ekonomii, nigdy z ekonomia nie majac nic wspólnego. Wszystko zalezy od Ciebie, tego kim jestes i od tego jak sie ukierunkujesz. Niezaleznie jaka specjalizacje jezykowa wybierzesz, jedno jest pewne: nauczysz sie swietnie jezyka. A o to m.in. w glownej mierze chodzi.

Nie marnuj tego roku!! Co tez bedziesz robic w domu? Zreszta, dobrze miec w zapasie specjalizacje nauczycielska - to dobry i fajny zawód. Nigdy nie wiesz, a jeszcze cos Ci sie moze odmienic. Tez mialam takie nastawienie jak Ty przez cale moje studia, ale po studiach uczylam przez rok czasu w SP i gimnazjum i bardzo to lubilam.

Jedyne co Ci moge radzic teraz, nauczona doswiadczeniem, to nie marnuj czasu i oprócz jezyka kierunkowego, naucz sie jeszcze swietnie jakiegos 3 jezyka (jezeli j. kierunkowym jest j. angielski, to polecam niemiecki albo francuski pod wzgledem pozniejszych mozliwosci zawodowych). Znajac 3 jezyki biegle, bedziesz sie mogla naprawde fajnie ustawic.

---------- Dopisano o 10:53 ---------- Poprzedni post napisano o 10:52 ----------

Aha, doczytalam, ze to studia zaoczne... Myslalam, ze dzienne. Czemu nie chcesz isc na dzienne?

[why_so]

Odpowiadając na pytania- teoretycznie wiem, że i tak poznałabym język od podszewki, ale mam wrażenie, że na zajęciach typu pedagogika wczesnoszkolna po prostu bym się zamęczyła. Dlaczego nie dzienne? Matura poszła mi bardzo dobrze tylko z jęz. angielskiego, nie dostałabym się na UW, na które chciałam iść.
Aha, oczywiście nie chciałabym siedzieć przez rok na przysłowiowym tyłku za tydzień wyprowadzam się z chłopakiem do wynajmowanego mieszkania i tak czy inaczej miałam iść do pracy.
Szczerze mówiąc gdybym nie była tak naciskana przez rodzinę w tym momencie chyba na pewno bym zrezygnowała, bo wiem, jak szybko czas leci i za rok raczej nie będę za stara na te studia.

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

Napisane przez why_so

Odpowiadając na pytania- teoretycznie wiem, że i tak poznałabym język od podszewki, ale mam wrażenie, że na zajęciach typu pedagogika wczesnoszkolna po prostu bym się zamęczyła. Dlaczego nie dzienne? Matura poszła mi bardzo dobrze tylko z jęz. angielskiego, nie dostałabym się na UW, na które chciałam iść.
Aha, oczywiście nie chciałabym siedzieć przez rok na przysłowiowym tyłku za tydzień wyprowadzam się z chłopakiem do wynajmowanego mieszkania i tak czy inaczej miałam iść do pracy.
Szczerze mówiąc gdybym nie była tak naciskana przez rodzinę w tym momencie chyba na pewno bym zrezygnowała, bo wiem, jak szybko czas leci i za rok raczej nie będę za stara na te studia.

To jak tak czujesz, to nie rób nic na sile. Szkoda tylko, ze uswiadamiasz to sobie tak pózno, bo czasu mialas mase, zeby sie zastanowic nad tym co dokladnie chcesz robic. To nie jest wybór koloru sukienki, to sa wazne decyzje.

Jak chcesz decydowac, to badz w takim razie samodzielna i skoro idziesz do pracy, to i sobie za rok sama oplacisz studia i jak z taka propozycja wyjdziesz, to Ci nikt nie bedzie mial prawa nic powiedziec. Pieniadze odloz i idz za rok na to co chcesz isc, nie bedac od nikogo uzalezniona.

Jedyne co sie obawiam, to ze przez rok czasu duzo zapomnisz, jezeli nie bedziesz miala kontaktu z jezykiem.

[why_so]

Jeśli chodzi o późną decyzję- wiem, to mój ogromny błąd i dlatego tak się waham. A kontakt z językiem będę miała bo chcę iść na jakiś kurs.

[flame86]

Porozmawiaj szczerze ze swoją rodziną, przedstaw swoje argumenty. Chyba nikt nie chce wyrzucać kasy w błoto. Byłam kiedyś w podobnej sytuacji - rodzina się uparła, ja nie miałam siły się im przeciwstawić, i co? i tak nic z tego nie wyszło, prócz męki i straconych pieniędzy, ALE.. Ty nadal masz studiować filologię, więc czym się przejmujesz? to tylko specjalizacja, dodatkowo z przygotowaniem pedagogicznym, co zawsze może Ci się przydać. Na każdym kierunku są przedmioty mniej lub bardziej atrakcyjne, ogólne, które trzeba zmęczyć, wierze, że i z pedagogiką wczesnoszkolną dałabyś sobie radę ale decyzja należy do Ciebie

[chwast]

No zrezygnuj, ja zostałam wypchnięta na studia i chodziłam na nie 2 miesiące po czym i tak zrezygnowałam - kasa poszła się tylko walić za te 2 miesiące i 5 wprzód. Czy byli źli - no jasne. Tylko to jest moje życie i były to moje pieniądze więc... jakoś mnie to nie obeszło tak ogólnie.

[201604181004]

5 razy lepiej skończyć filologię niż socjologię, bo nie musisz być nauczycielem, możesz zostać tłumaczem, a jak nie, to w kadej pracy przyda się znajomoś języka

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Napisane przez drabineczka

5 razy lepiej skończyć filologię niż socjologię, bo nie musisz być nauczycielem, możesz zostać tłumaczem, a jak nie, to w kadej pracy przyda się znajomoś języka

Zgadzam sie. Specjalizacja nauczycielska o niczym nie przesądza;p Można robić coś innego po takich studiach, jesli ma się głowę na karku.

[201604181004]

Odpowiadając na pytania- teoretycznie wiem, że i tak poznałabym język od podszewki, ale mam wrażenie, że na zajęciach typu pedagogika wczesnoszkolna po prostu bym się zamęczyła.

jezu, osłabiają mnie takie posty. jak jakiś przedmiot cię ma zmęczyć to najlepiej wcale nie idź na studia, bo na każdych będziesz miała pintylion zapychaczy wziętych żywcem z pupy

---------- Dopisano o 16:11 ---------- Poprzedni post napisano o 16:10 ----------

nawet jakbyś poszła na spec translatoryczną to będziesz miała równie głupie przedmioty. możesz mieć 500 gramatyk, albo korespondencję handlową czy coś co brzmi fajnie a polega na niczym

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

Poza tym, po specjalizacji nauczycielskiej bedzie jej latwiej uczyc na korepetycjach. A korepetycje, to super rzecz, bo po godzinach pracy mozesz sobie naprawde dobra kase na tym dorabiac - jak tylko jestes dobra i nowina o Tobie rozejdzie sie na 'okolice'. Wiem, bo z korepetycji w Polsce wyciagalam druga wyplate.

Generalnie, to problemu tutaj zadnego nie ma jak dziewczyna postanowi, ze w tym roku nie rozpoczyna studiów, ale idzie do pracy i za rok je sobie sama oplaca. Dzieki temu juz nie bedzie jej glupio wzgledem osoby, ktora caly koszt studiów ma pokryc, bedzie niezalezna i sama decydowala o sobie. Napisalam jej to w poprzednim poscie, ale nie podciagnela tematu, bo wiadomo, ze to niewygodna alternatywa kiedy samemu sie bedzie musialo wlasno zarobione pieniazki trwonic na studia

[201604181004]

jak dla mnie to wątek z serii "chcę gwiazdkę z nieba, ale jeszcze nie wiem którą bo wszystkie są coś małowymiarowe "

[Svadilfari]

Napisane przez why_so

Potrzebuję rady kogoś, kto może spojrzeć na moją, dość nieciekawą, sytuację obiektywnie. W tym roku zdałam maturę i dostałam się na studia zaoczne. Płacić będzie mi ktoś z bliskiej rodziny. Praktycznie za tydzień zaczyna się rok akademicki, a ja uświadomiłam sobie, że...to nie jest to co chcę robić. Idę na nauczanie języka, którego chcę się uczyć, ale w żadnym wypadku nie chcę go nauczać. Byłam niejako zmuszona do wybrania tego kierunku, bo w momencie, w kórym wybierałam, na jaki chcę iść (już dużo wcześniej dokonałam wyboru, ale z pewnego powodu zrezygnowałam z innego kierunku) tylko to mi pozostało (oczywiscie jesli chodzi o jezyk ktorego chce sie uczyc).
Tylko chyba jest za późno. Jeśli mogłabym zrobić to, co na tę chwilę chciałabym zrobić, to zrezygnowałabym ze studiów na rok, podszkoliłabym język i w przyszłym roku poszła na filologię. Ale są dwa problemy:
1) boję się, że będę żałować zmarnowanej szansy i zmarnowanego roku
2) moja rodzina. chyba by się mnie wyrzekli dla nich, a zwłaszcza dla osoby, która ma mi za studia płacić to jest coś, bez czego nic nie osiągnę, a jak nie pójdę teraz, to nie pójdę już nigdy
Gdyby to były studia dzienne, spróbowałabym, ale nie mogę zaryzykować, że kilka tysięcy (nie moich) przepadnie, jeśli zrezygnuję. Zupełnie nie wiem co robić, a na podjęcie decyzji mam jakieś 2 dni. Co byście mi poradziły?

Jak ja bym miała komuś opłacać studia, byłabym mu wdzięczna za to że podejmie decyzję o rezygnacji z niechcianego kierunku. Źle bym się czuła jakby to wyszło dopiero po np. 2 semestrach( a wyjdzie) a ja płaciła. Poinformuj że za rok idziesz na inny i już. Ach i popraw maturę, idź na wymarzone.

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez why_so

Odpowiadając na pytania- teoretycznie wiem, że i tak poznałabym język od podszewki, ale mam wrażenie, że na zajęciach typu pedagogika wczesnoszkolna po prostu bym się zamęczyła. Dlaczego nie dzienne? Matura poszła mi bardzo dobrze tylko z jęz. angielskiego, nie dostałabym się na UW, na które chciałam iść.
Aha, oczywiście nie chciałabym siedzieć przez rok na przysłowiowym tyłku za tydzień wyprowadzam się z chłopakiem do wynajmowanego mieszkania i tak czy inaczej miałam iść do pracy.
Szczerze mówiąc gdybym nie była tak naciskana przez rodzinę w tym momencie chyba na pewno bym zrezygnowała, bo wiem, jak szybko czas leci i za rok raczej nie będę za stara na te studia.

Tylko o pogrubionym się wypowiem.
Miałam jeden taki przedmiot na studiach. Zajęcia trwały 3 godziny bez przerwy. Obecność na zajęciach była warunkiem koniecznym do przystąpienia do egzaminu (była lista i zamknięte drzwi podczas zajęć). Męczyłam się okrutnie, podobnie jak inni studenci i podobnie jak oni miałam wrażenie, że na nic nigdy mi się to nie przyda, zę ten przedmiot to taki zapychacz, żeby pan profesor miał odpowiednią liczbę godzin zajęć dydaktycznych. I być może jestem jedyną osobą z salki wykładowej, która pracuje dokładnie w tej dziedzinie której dotyczyły zajęcia. Oczywiście nigdy tego nie planowałam.
Życie lubi zaskakiwać.

[201705230905]

Ja sama chodzę teraz do Kolegium Nauczycielskiego na germanistykę, przez rok chodziłam na UŚ na nienauczycielską, ale nie żałuję zmiany, wręcz przeciwnie - dzięki temu dostałam jeszcze w trakcie studiów pracę jako lektor w szkole językowej, co jest super wpisem do CV

Mam też tłumaczenia, więc to się nie ogranicza tylko do metodyki

[why_so]

Dzięki za rady, zdecydowałam sie jednak spróbować.

[wildDaisy]

Napisane przez why_so

Dzięki za rady, zdecydowałam sie jednak spróbować.

Moim zdaniem, jeśli chcesz tylko próbować to nie ma sensu tego robić. Za zaoczne studia płaci się kupę kasy - zajęcia praktycznie cały weekend od rana do nocy. A Ty podchodzisz do tego z dziwnym stosunkiem - będzie mi się nudzić, nie będzie mi się chciało.

Skoro zamierzałaś i tak iść do pracy to przepracuj ten rok, popraw maturę i zdawaj po pierwsze na studia dzienne (chyba, że wolisz zaoczne to okej, zawsze będziesz miała już jakaś swoją kasę), po drugie na takie, które Cię interesują.

A tak w ogóle też jestem na filologii i wybory na specjalizację (ja akurat robię nauczycielską z wyboru) były do wyboru, a raczej rankingu wg punktów rekrutacyjnych, dopiero po rozpoczęciu roku ;> Ale ja jestem na Uniwersytecie na dziennych to może jest inaczej.

[201801191006]

jestem po filologii ze spec. nauczycielską, a pracę mam taką że by mi nawet to do głowy nie przyszło na początku studiów. także specjalizacja o niczym nie świadczy, to raz.

a dwa - jak się idzie na studia zaoczne nie za swoje pieniądze, to wypadałoby mieć nieco inne nastawienie niż "a se spróbuje", bo to jest gruba kasa i pretensje ktoś może mieć do ciebie po fakcie, a nie teraz jak szczerze powiesz, że ci się to nie widzi.

[mala19881]

Ja bym zrezygnowala od razu. Jestem po studiach ktore kompletnie mnie nie interesowaly ale ja o tym sie przekonalam dopiero po pierwszym roku i juz bylo mi szkoda pieniedzy wladowanych przez ten czas. I tak zmarnowalam 5 lat swojego zycia bo papierkiem to co najwyzej moge sobie pupcie podetrzec