6 lat razem i awantura o ślub/dzieci. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-03-29, 08:36   #1
katokot
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 51

6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.


Witam wszystkie Wizażanki.
Piszę do Was z prośbą o poradę, gdyż informowanie o całej sprawie najbliższych może to tylko pokomplikować.
Ja i mój (chyba jeszcze) Tż, jesteśmy razem od ponad 5 lat. Ja jestem już grubo po 20stce, a Tż kończy 30 lat w tym roku. Mieszkaliśmy razem 2 lata temu później Tż wyjechał do Niemiec i po powrocie wynajęliśmy mieszkanie w mieście w którym studiuję i pracuję.
Kłopot w tym że partner nie chce ślubu, dzieci, jakieś stabilizacji.
Ja wiem że istnieją kobiety dla których jest to tylko papier itd. a dzieci do smrodki itd, wiem też tak kiedyś myślałam.

Zacznę od początku, poznaliśmy się kiedy szłam na I rok studiów, wówczas sama miałam pstro w głowie i jakoś nie przejmowałam się tym że tż mówi że nie chce ślubu ani dzieci, przecież sama myślałam że to związek na chwilę. Był moim pierwszym facetem z którym byłam tak blisko, z czasem staliśmy się nie rozłączni. Wspólne wypady, pasja, wyjazdy, zamieszkaliśmy razem po 2 latach bycia z sobą. I tak zaczęły się pierwsze rozmowy dotyczące życia, Tż przebąkiwał że on jednak jest skłonny wziąć ślub ale tylko cywilny, bo nie wierzy – było mi ciężko ale zgodziłam się na taki kompromis. Ot i tak żyłam w zawieszeniu i czekaniu na oświadczyny. Z czasem brak pierścionka zaczął mi doskwierać, zastanawiałam się dlaczego ? Kochamy się, mieszkamy z sobą, dbamy o siebie, nasze rodziny się zaprzyjaźniły, pracowaliśmy oboje, jak chciał wychodzić na piwo to wychodził, nie trzymałam go pod kloszem, mojej siostrze urodziły się bliźniaki i Tż oszalał na ich punkcie –myślałam i tutaj będzie dobrze.
4 miesiące temu okazało się że jestem w ciąży, bałam się jak cholera – ja studia, umowa zlecenie, wynajmowane mieszkanie i partner z zarobkami około 2.300 zł. Powiedziałam mu, przestraszył się ale powiedział że jakoś to będzie i damy radę. Jednak w 5 tygodniu poroniłam, może z tych nerwów, stresu - nie wiadomo. Więc o ciąży nie wiedzieli ani nie wiedzą nasi najbliżsi. On mi mówił że jeszcze będziemy mieć dzieci, że jak ma mieć dzieci to tylko ze mną, że weźmiemy ślub i będzie wszystko dobrze. 2 miesiące później dowiedziałam się że kolejna koleżanka z mojego „kręgu” znajomych się zaręczyła, wtedy powiedziałam do niego „ a kiedy moja kolej” i coś tam zaczęłam mamrotać on wtedy powiedział że pierścionek ma ale czeka na dobry moment. Więc się zamknęłam, nie odzywałam, pomyślałam sobie że nie będę naciskać. O i nastały Święta. Jego rodzice zaprosili nas do siebie, później moi ich na obiad. I każdy się pytał kiedy mają szykować kasę na wesele, że to już prawie 6 lat, ot i takie gadanie. Nie powiem, myślałam że oświadczy się na Świętach. Obiad minął - poszliśmy na spacer. I tam od słowa do słowa zaczął narzekać że ma dosyć tego wypytywania kiedy weźmiemy ślub, że ON NIE CHCE się żenić, że NIE potrzebuje tego, że na dzieci też nie jest gotowy, że ja żyję pod dyktando rodziców ( nie wiem o co mu chodzi) że po co nam ślub jak jest dobrze tak jak jest. Ja już zalałam się łzami i pytam się go czy to co mi mówił po poronieniu to było „ot tak sobie” ? na to on że źle pewnie sobie zinterpretowałam i żebym sobie nie wkręcała, że dzieci to odpowiedzialność, nakłady finansowe. ( ale ja nie chciałam planować dziecka na JUŻ ale za 2-3 lata), według niego jak weźmiemy ślub to każdy będzie się pytał kiedy dziecko i to nigdy się nie skończy. Powiedziałam mu, że ja chciałabym mieć dziecko z nim i dobrze o tym wie, a on się zapytał z taką ironią „ a będziesz wychowywać sama?” Zamurowało mnie, powiedziałam mu że czekam na odpowiedź co z nami, bo ja chcę ślubu, dzieci a jak nie to droga wolna, że doskonale wiedział że w przeciągu prawie 6 lat zmieniły i się piorytety a on się też już deklarował i co to ma wszystko znaczyć, powiedziałam mu że zostaje sprawa mieszkania, poprosiłam żeby dał znać jak wróci do domu ( bo było już późno, ciemno, a on był podpity), wróciłam do domu, minęła godzina, półtora a on nie daje znaku życia, dzwonie – nie odbierał, pisałam sms’y nic, zadzwoniłam do jego mamy z pytaniem czy wrócił do domu bo się pokłóciliśmy i się po prostu martwię, na to ona że nie i że też go niego dzwoniła ale myślała ze jest ze mną. Wystraszyłam się, poprosiłam kolegę i pojechał ze mną ale nigdzie po drodze go nie było, myślałam że może gdzieś zasnął i się wychodził, że może go napadali, pobili, że się wywrócił itd. Koniec końców znalazłam go jak siedział sobie na ławce przy drodze – nie chciał wsiąść do auta ale powiedziałam mu że nie musimy być z sobą ale do domu go odstawię bo chcę mieć czyste sumienie.
Przyjechaliśmy pod jego dom, a tam jego mama cała zdenerwowana i pyta się go dlaczego chociaż od niej nie odebrał telefonu, że dlaczego nie daje znaku życia, nie napisze o której wróci, że jest jej synem i mimo to że on ma 30 lat to ona nadal się martwi dopóki on nie wróci do domu, na to on do mnie wrzasnął „ coś narobiła”, nazwał nas obie histeryczkami, że nic się nie stało że jest dorosły a na pewno nikt by go nie napadł, trzasnął mi drzwiami przed nosem i zamknął się w pokoju. Jego mama zrobiła mi herbatę i uspokajała, mówiła że bardzo dobrze zrobiłam by by jeszcze zasnął i się wychłodził na amen, i zapytała się o co poszło. To jej powiedziałam że jej syn nie chce slubu, dzieci. Na to ona mi odpowiedziała że miesiąc temu sama się go zapytała, a on jej powiedział że jednak nie chce, że on się musi zastanowić, czy chce być uwiązany, że po co komu papierek, jak sprawy prawne można załatwić u notariusza, a w szpitalu da się kasę w łapę i wszystko się dowie o moim stanie zdrowia (!) Moja „ teściowa” powiedziała mu żeby dał mi spokój, żeby nie wodził mnie, pozwolił założyć z kimś innym rodzinę, że lepszej nie znajdzie, że jestem kochająca, troskliwa, ambitna, że pracowita a on czego szuka - wtedy ponoć trzasnął drzwiami i od niej pojechał.
Ja naprawdę chcę ślubu, to nie jest tak że go terroryzuję – rozmawiałam z nim za całe 6 lat może z 5 razy o tym, wiedział już po 2óch latach że zmieniło mi się zdanie, sam mi przecież mówił że też chce. Teraz nagle zwrotka.
Kocham go jak diabli ale nie odpuszczę swojego marzenia o ślubie i dzieciach o byciu rodziną tylko dlatego że on raz chce a raz nie, ma do cholery 30 lat i czas najwyższy się określić.
Wczoraj przyjechał do naszego mieszkania, słowem się nie odezwał, zapytałam się go „ co dalej, jesteśmy razem czy nie”, a on na to żebym mu dała spokój i poszedł spać na kanapę.
Ot i tak sobie trwamy. Szkoda mi tych 6 lat bo jak ocenić całokształt to między nami było dobrze. Daliśmy o siebie, nie siedzieliśmy w miejscu, albo przed kanapą z piwem żeby był znudzony tym związkiem.
Myślałam że się oświadczy, zaplanujemy ślub ( uregulujemy wszystko pod względem prawnym), będziemy odkładać kasę na dziecko, a zaplanujemy je wtedy kiedy będę miała dobrą pracę na umowie . A tak też boje się z nim być, bo jak wpadniemy to co mam sama wychowywać a może usunąć? Uważam, że to on powinien mnie chociaż przeprosić za to zamknięcie drzwi przed nosem, a on traktuje mnie jak powietrze, nie będę się przed nim płaszczyć.


Co mam robić?
katokot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 08:51   #2
201604301932
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 1 145
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Z obserwacji mojego otoczenia, już dawno wysnułam gorzkie wnioski, że "Nie chcę ślubu" oznacza tak naprawdę "Nie chcę ślubu z Tobą". Przynajmniej, takie są doświadczenia paru moich koleżanek, których panowie nie chceli ślubu, związki się rozpadły, a oni poznali inne i je poślubili.
201604301932 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 08:57   #3
katokot
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 51
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Właśnie też o tym myślałam i chyba by mnie szlag jasny trafił .
katokot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:00   #4
new woman in town
Zakorzenienie
 
Avatar new woman in town
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Jesteś głupia skoro dalej nie wiesz co masz robić.
new woman in town jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:00   #5
vadi
*sportaddict*
 
Avatar vadi
 
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 12 127
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez nimueg Pokaż wiadomość
Z obserwacji mojego otoczenia, już dawno wysnułam gorzkie wnioski, że "Nie chcę ślubu" oznacza tak naprawdę "Nie chcę ślubu z Tobą". Przynajmniej, takie są doświadczenia paru moich koleżanek, których panowie nie chceli ślubu, związki się rozpadły, a oni poznali inne i je poślubili.
Niestety ciężko się nie zgodzić. Po 6 latach związku ślub z Tobą kojarzy mu się tylko z przymusem i uwiązaniem? No to adieu, kochanieńki, kolejne 6 lat nic nie zmieni.

Do tego wyraźnie nie umie rozmawiać, spławia Cię i kręci jak może, bo widocznie nie umie tego zakomunikować tak, żeby nie zabrzmieć jak buc (którym chyba jednak jest)
vadi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:02   #6
katokot
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 51
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez new woman in town Pokaż wiadomość
Jesteś głupia skoro dalej nie wiesz co masz robić.
Dzięki, takiej rady oczekiwałam.

Jego argument brzmi tak " wiedziałaś jak ze mną się związałaś że nie chce ślubów", no ale później zmieniał zdania - ale to juz do niego nie dociera

Edytowane przez katokot
Czas edycji: 2016-03-29 o 09:04
katokot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:03   #7
MartaMagda
Zakorzenienie
 
Avatar MartaMagda
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: z szafy
Wiadomości: 7 859
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

On się zachowuje jak obrażony 5-latek.

Generalnie koszmar, trzaska drzwiami, wyjeżdża, nie daje znaku życia i to wszystko 30-letni facet. Taki niby jest dorosły, co dam podkreśla, ale porozmawiać nie potrafi...

Dziewczyno, obawiam się, że z tego już nic nie będzie. Powiedział wprost, że nie chce ślubu i dzieci. Nie chce być uwiązany. Jemu z Tobą jest wygodnie, bo robisz wszystko, czego on chce.

Zadbaj o siebie i stwórz kochającą rodzinę z kimś, kto prawdziwie o Ciebie zadba.
__________________
Nina 💕 29.01.2017
MartaMagda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-03-29, 09:06   #8
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez katokot Pokaż wiadomość
Witam wszystkie Wizażanki.
Piszę do Was z prośbą o poradę, gdyż informowanie o całej sprawie najbliższych może to tylko pokomplikować.
Ja i mój (chyba jeszcze) Tż, jesteśmy razem od ponad 5 lat. Ja jestem już grubo po 20stce, a Tż kończy 30 lat w tym roku. Mieszkaliśmy razem 2 lata temu później Tż wyjechał do Niemiec i po powrocie wynajęliśmy mieszkanie w mieście w którym studiuję i pracuję.
Kłopot w tym że partner nie chce ślubu, dzieci, jakieś stabilizacji.
Ja wiem że istnieją kobiety dla których jest to tylko papier itd. a dzieci do smrodki itd, wiem też tak kiedyś myślałam.

Zacznę od początku, poznaliśmy się kiedy szłam na I rok studiów, wówczas sama miałam pstro w głowie i jakoś nie przejmowałam się tym że tż mówi że nie chce ślubu ani dzieci, przecież sama myślałam że to związek na chwilę. Był moim pierwszym facetem z którym byłam tak blisko, z czasem staliśmy się nie rozłączni. Wspólne wypady, pasja, wyjazdy, zamieszkaliśmy razem po 2 latach bycia z sobą. I tak zaczęły się pierwsze rozmowy dotyczące życia, Tż przebąkiwał że on jednak jest skłonny wziąć ślub ale tylko cywilny, bo nie wierzy – było mi ciężko ale zgodziłam się na taki kompromis. Ot i tak żyłam w zawieszeniu i czekaniu na oświadczyny. Z czasem brak pierścionka zaczął mi doskwierać, zastanawiałam się dlaczego ? Kochamy się, mieszkamy z sobą, dbamy o siebie, nasze rodziny się zaprzyjaźniły, pracowaliśmy oboje, jak chciał wychodzić na piwo to wychodził, nie trzymałam go pod kloszem, mojej siostrze urodziły się bliźniaki i Tż oszalał na ich punkcie –myślałam i tutaj będzie dobrze.
4 miesiące temu okazało się że jestem w ciąży, bałam się jak cholera – ja studia, umowa zlecenie, wynajmowane mieszkanie i partner z zarobkami około 2.300 zł. Powiedziałam mu, przestraszył się ale powiedział że jakoś to będzie i damy radę. Jednak w 5 tygodniu poroniłam, może z tych nerwów, stresu - nie wiadomo. Więc o ciąży nie wiedzieli ani nie wiedzą nasi najbliżsi. On mi mówił że jeszcze będziemy mieć dzieci, że jak ma mieć dzieci to tylko ze mną, że weźmiemy ślub i będzie wszystko dobrze. 2 miesiące później dowiedziałam się że kolejna koleżanka z mojego „kręgu” znajomych się zaręczyła, wtedy powiedziałam do niego „ a kiedy moja kolej” i coś tam zaczęłam mamrotać on wtedy powiedział że pierścionek ma ale czeka na dobry moment. Więc się zamknęłam, nie odzywałam, pomyślałam sobie że nie będę naciskać. O i nastały Święta. Jego rodzice zaprosili nas do siebie, później moi ich na obiad. I każdy się pytał kiedy mają szykować kasę na wesele, że to już prawie 6 lat, ot i takie gadanie. Nie powiem, myślałam że oświadczy się na Świętach. Obiad minął - poszliśmy na spacer. I tam od słowa do słowa zaczął narzekać że ma dosyć tego wypytywania kiedy weźmiemy ślub, że ON NIE CHCE się żenić, że NIE potrzebuje tego, że na dzieci też nie jest gotowy, że ja żyję pod dyktando rodziców ( nie wiem o co mu chodzi) że po co nam ślub jak jest dobrze tak jak jest. Ja już zalałam się łzami i pytam się go czy to co mi mówił po poronieniu to było „ot tak sobie” ? na to on że źle pewnie sobie zinterpretowałam i żebym sobie nie wkręcała, że dzieci to odpowiedzialność, nakłady finansowe. ( ale ja nie chciałam planować dziecka na JUŻ ale za 2-3 lata), według niego jak weźmiemy ślub to każdy będzie się pytał kiedy dziecko i to nigdy się nie skończy. Powiedziałam mu, że ja chciałabym mieć dziecko z nim i dobrze o tym wie, a on się zapytał z taką ironią „ a będziesz wychowywać sama?” Zamurowało mnie, powiedziałam mu że czekam na odpowiedź co z nami, bo ja chcę ślubu, dzieci a jak nie to droga wolna, że doskonale wiedział że w przeciągu prawie 6 lat zmieniły i się piorytety a on się też już deklarował i co to ma wszystko znaczyć, powiedziałam mu że zostaje sprawa mieszkania, poprosiłam żeby dał znać jak wróci do domu ( bo było już późno, ciemno, a on był podpity), wróciłam do domu, minęła godzina, półtora a on nie daje znaku życia, dzwonie – nie odbierał, pisałam sms’y nic, zadzwoniłam do jego mamy z pytaniem czy wrócił do domu bo się pokłóciliśmy i się po prostu martwię, na to ona że nie i że też go niego dzwoniła ale myślała ze jest ze mną. Wystraszyłam się, poprosiłam kolegę i pojechał ze mną ale nigdzie po drodze go nie było, myślałam że może gdzieś zasnął i się wychodził, że może go napadali, pobili, że się wywrócił itd. Koniec końców znalazłam go jak siedział sobie na ławce przy drodze – nie chciał wsiąść do auta ale powiedziałam mu że nie musimy być z sobą ale do domu go odstawię bo chcę mieć czyste sumienie.
Przyjechaliśmy pod jego dom, a tam jego mama cała zdenerwowana i pyta się go dlaczego chociaż od niej nie odebrał telefonu, że dlaczego nie daje znaku życia, nie napisze o której wróci, że jest jej synem i mimo to że on ma 30 lat to ona nadal się martwi dopóki on nie wróci do domu, na to on do mnie wrzasnął „ coś narobiła”, nazwał nas obie histeryczkami, że nic się nie stało że jest dorosły a na pewno nikt by go nie napadł, trzasnął mi drzwiami przed nosem i zamknął się w pokoju. Jego mama zrobiła mi herbatę i uspokajała, mówiła że bardzo dobrze zrobiłam by by jeszcze zasnął i się wychłodził na amen, i zapytała się o co poszło. To jej powiedziałam że jej syn nie chce slubu, dzieci. Na to ona mi odpowiedziała że miesiąc temu sama się go zapytała, a on jej powiedział że jednak nie chce, że on się musi zastanowić, czy chce być uwiązany, że po co komu papierek, jak sprawy prawne można załatwić u notariusza, a w szpitalu da się kasę w łapę i wszystko się dowie o moim stanie zdrowia (!) Moja „ teściowa” powiedziała mu żeby dał mi spokój, żeby nie wodził mnie, pozwolił założyć z kimś innym rodzinę, że lepszej nie znajdzie, że jestem kochająca, troskliwa, ambitna, że pracowita a on czego szuka - wtedy ponoć trzasnął drzwiami i od niej pojechał.
Ja naprawdę chcę ślubu, to nie jest tak że go terroryzuję – rozmawiałam z nim za całe 6 lat może z 5 razy o tym, wiedział już po 2óch latach że zmieniło mi się zdanie, sam mi przecież mówił że też chce. Teraz nagle zwrotka.
Kocham go jak diabli ale nie odpuszczę swojego marzenia o ślubie i dzieciach o byciu rodziną tylko dlatego że on raz chce a raz nie, ma do cholery 30 lat i czas najwyższy się określić.
Wczoraj przyjechał do naszego mieszkania, słowem się nie odezwał, zapytałam się go „ co dalej, jesteśmy razem czy nie”, a on na to żebym mu dała spokój i poszedł spać na kanapę.
Ot i tak sobie trwamy. Szkoda mi tych 6 lat bo jak ocenić całokształt to między nami było dobrze. Daliśmy o siebie, nie siedzieliśmy w miejscu, albo przed kanapą z piwem żeby był znudzony tym związkiem.
Myślałam że się oświadczy, zaplanujemy ślub ( uregulujemy wszystko pod względem prawnym), będziemy odkładać kasę na dziecko, a zaplanujemy je wtedy kiedy będę miała dobrą pracę na umowie . A tak też boje się z nim być, bo jak wpadniemy to co mam sama wychowywać a może usunąć? Uważam, że to on powinien mnie chociaż przeprosić za to zamknięcie drzwi przed nosem, a on traktuje mnie jak powietrze, nie będę się przed nim płaszczyć.


Co mam robić?
Co masz robić? Podejmij jeszcze jedną, czy dwie próby rozmowy (bo pewnie chcesz jeszcze "zawalczyć" o ten związek), a potem postaw ultimatum - albo coś konkretnie ustalacie, co do planów, terminów ich realizacji, albo się rozstajecie. I trzymaj się tego. Oczywiście możesz i bez ultimatum - po prostu rozstanie. Bo rzeczywiście szkoda Twojego czasu. Powiedz mu szczerze i bez pretensji, że Ty zdania nie zmieniłaś, kochasz go, jesteś pewna tego związku, natomiast uważałaś, że cały czas jesteście na tej samej stronie. Jeżeli mu się z jakichś powodów coś odmieniło, nie chce pewnych rzeczy, nie wie kiedy będzie ich chciał, to niech Ci o tym powie z szacunku dla tych kilku lat razem.

---------- Dopisano o 10:06 ---------- Poprzedni post napisano o 10:04 ----------

Cytat:
Napisane przez nimueg Pokaż wiadomość
Z obserwacji mojego otoczenia, już dawno wysnułam gorzkie wnioski, że "Nie chcę ślubu" oznacza tak naprawdę "Nie chcę ślubu z Tobą". Przynajmniej, takie są doświadczenia paru moich koleżanek, których panowie nie chceli ślubu, związki się rozpadły, a oni poznali inne i je poślubili.
Najczęściej jest to prawda.


Ps. Autorko, sorry, ale szczerze Ci napiszę: gdyby mi facet taką manianę odwalił, bo chcę z nim porozmawiać o czymś, co do tej pory było niby oczywiste w naszym związku, to bym się poważnie zaczęła zastanawiać, czy nie ma jakiejś innej niuni na horyzoncie. No chyba, że to taki trupek w szafie i on się tak zawsze zachowywał, jak coś było nie po jego myśli?

Edytowane przez 201803290936
Czas edycji: 2016-03-29 o 09:10
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:08   #9
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez katokot Pokaż wiadomość
Witam wszystkie Wizażanki.
Piszę do Was z prośbą o poradę, gdyż informowanie o całej sprawie najbliższych może to tylko pokomplikować.
Ja i mój (chyba jeszcze) Tż, jesteśmy razem od ponad 5 lat. Ja jestem już grubo po 20stce, a Tż kończy 30 lat w tym roku. Mieszkaliśmy razem 2 lata temu później Tż wyjechał do Niemiec i po powrocie wynajęliśmy mieszkanie w mieście w którym studiuję i pracuję.
Kłopot w tym że partner nie chce ślubu, dzieci, jakieś stabilizacji.
Ja wiem że istnieją kobiety dla których jest to tylko papier itd. a dzieci do smrodki itd, wiem też tak kiedyś myślałam.

Zacznę od początku, poznaliśmy się kiedy szłam na I rok studiów, wówczas sama miałam pstro w głowie i jakoś nie przejmowałam się tym że tż mówi że nie chce ślubu ani dzieci, przecież sama myślałam że to związek na chwilę. Był moim pierwszym facetem z którym byłam tak blisko, z czasem staliśmy się nie rozłączni. Wspólne wypady, pasja, wyjazdy, zamieszkaliśmy razem po 2 latach bycia z sobą. I tak zaczęły się pierwsze rozmowy dotyczące życia, Tż przebąkiwał że on jednak jest skłonny wziąć ślub ale tylko cywilny, bo nie wierzy – było mi ciężko ale zgodziłam się na taki kompromis. Ot i tak żyłam w zawieszeniu i czekaniu na oświadczyny. Z czasem brak pierścionka zaczął mi doskwierać, zastanawiałam się dlaczego ? Kochamy się, mieszkamy z sobą, dbamy o siebie, nasze rodziny się zaprzyjaźniły, pracowaliśmy oboje, jak chciał wychodzić na piwo to wychodził, nie trzymałam go pod kloszem, mojej siostrze urodziły się bliźniaki i Tż oszalał na ich punkcie –myślałam i tutaj będzie dobrze.
4 miesiące temu okazało się że jestem w ciąży, bałam się jak cholera – ja studia, umowa zlecenie, wynajmowane mieszkanie i partner z zarobkami około 2.300 zł. Powiedziałam mu, przestraszył się ale powiedział że jakoś to będzie i damy radę. Jednak w 5 tygodniu poroniłam, może z tych nerwów, stresu - nie wiadomo. Więc o ciąży nie wiedzieli ani nie wiedzą nasi najbliżsi. On mi mówił że jeszcze będziemy mieć dzieci, że jak ma mieć dzieci to tylko ze mną, że weźmiemy ślub i będzie wszystko dobrze. 2 miesiące później dowiedziałam się że kolejna koleżanka z mojego „kręgu” znajomych się zaręczyła, wtedy powiedziałam do niego „ a kiedy moja kolej” i coś tam zaczęłam mamrotać on wtedy powiedział że pierścionek ma ale czeka na dobry moment. Więc się zamknęłam, nie odzywałam, pomyślałam sobie że nie będę naciskać. O i nastały Święta. Jego rodzice zaprosili nas do siebie, później moi ich na obiad. I każdy się pytał kiedy mają szykować kasę na wesele, że to już prawie 6 lat, ot i takie gadanie. Nie powiem, myślałam że oświadczy się na Świętach. Obiad minął - poszliśmy na spacer. I tam od słowa do słowa zaczął narzekać że ma dosyć tego wypytywania kiedy weźmiemy ślub, że ON NIE CHCE się żenić, że NIE potrzebuje tego, że na dzieci też nie jest gotowy, że ja żyję pod dyktando rodziców ( nie wiem o co mu chodzi) że po co nam ślub jak jest dobrze tak jak jest. Ja już zalałam się łzami i pytam się go czy to co mi mówił po poronieniu to było „ot tak sobie” ? na to on że źle pewnie sobie zinterpretowałam i żebym sobie nie wkręcała, że dzieci to odpowiedzialność, nakłady finansowe. ( ale ja nie chciałam planować dziecka na JUŻ ale za 2-3 lata), według niego jak weźmiemy ślub to każdy będzie się pytał kiedy dziecko i to nigdy się nie skończy. Powiedziałam mu, że ja chciałabym mieć dziecko z nim i dobrze o tym wie, a on się zapytał z taką ironią „ a będziesz wychowywać sama?” Zamurowało mnie, powiedziałam mu że czekam na odpowiedź co z nami, bo ja chcę ślubu, dzieci a jak nie to droga wolna, że doskonale wiedział że w przeciągu prawie 6 lat zmieniły i się piorytety a on się też już deklarował i co to ma wszystko znaczyć, powiedziałam mu że zostaje sprawa mieszkania, poprosiłam żeby dał znać jak wróci do domu ( bo było już późno, ciemno, a on był podpity), wróciłam do domu, minęła godzina, półtora a on nie daje znaku życia, dzwonie – nie odbierał, pisałam sms’y nic, zadzwoniłam do jego mamy z pytaniem czy wrócił do domu bo się pokłóciliśmy i się po prostu martwię, na to ona że nie i że też go niego dzwoniła ale myślała ze jest ze mną. Wystraszyłam się, poprosiłam kolegę i pojechał ze mną ale nigdzie po drodze go nie było, myślałam że może gdzieś zasnął i się wychodził, że może go napadali, pobili, że się wywrócił itd. Koniec końców znalazłam go jak siedział sobie na ławce przy drodze – nie chciał wsiąść do auta ale powiedziałam mu że nie musimy być z sobą ale do domu go odstawię bo chcę mieć czyste sumienie.
Przyjechaliśmy pod jego dom, a tam jego mama cała zdenerwowana i pyta się go dlaczego chociaż od niej nie odebrał telefonu, że dlaczego nie daje znaku życia, nie napisze o której wróci, że jest jej synem i mimo to że on ma 30 lat to ona nadal się martwi dopóki on nie wróci do domu, na to on do mnie wrzasnął „ coś narobiła”, nazwał nas obie histeryczkami, że nic się nie stało że jest dorosły a na pewno nikt by go nie napadł, trzasnął mi drzwiami przed nosem i zamknął się w pokoju. Jego mama zrobiła mi herbatę i uspokajała, mówiła że bardzo dobrze zrobiłam by by jeszcze zasnął i się wychłodził na amen, i zapytała się o co poszło. To jej powiedziałam że jej syn nie chce slubu, dzieci. Na to ona mi odpowiedziała że miesiąc temu sama się go zapytała, a on jej powiedział że jednak nie chce, że on się musi zastanowić, czy chce być uwiązany, że po co komu papierek, jak sprawy prawne można załatwić u notariusza, a w szpitalu da się kasę w łapę i wszystko się dowie o moim stanie zdrowia (!) Moja „ teściowa” powiedziała mu żeby dał mi spokój, żeby nie wodził mnie, pozwolił założyć z kimś innym rodzinę, że lepszej nie znajdzie, że jestem kochająca, troskliwa, ambitna, że pracowita a on czego szuka - wtedy ponoć trzasnął drzwiami i od niej pojechał.
Ja naprawdę chcę ślubu, to nie jest tak że go terroryzuję – rozmawiałam z nim za całe 6 lat może z 5 razy o tym, wiedział już po 2óch latach że zmieniło mi się zdanie, sam mi przecież mówił że też chce. Teraz nagle zwrotka.
Kocham go jak diabli ale nie odpuszczę swojego marzenia o ślubie i dzieciach o byciu rodziną tylko dlatego że on raz chce a raz nie, ma do cholery 30 lat i czas najwyższy się określić.
Wczoraj przyjechał do naszego mieszkania, słowem się nie odezwał, zapytałam się go „ co dalej, jesteśmy razem czy nie”, a on na to żebym mu dała spokój i poszedł spać na kanapę.
Ot i tak sobie trwamy. Szkoda mi tych 6 lat bo jak ocenić całokształt to między nami było dobrze. Daliśmy o siebie, nie siedzieliśmy w miejscu, albo przed kanapą z piwem żeby był znudzony tym związkiem.
Myślałam że się oświadczy, zaplanujemy ślub ( uregulujemy wszystko pod względem prawnym), będziemy odkładać kasę na dziecko, a zaplanujemy je wtedy kiedy będę miała dobrą pracę na umowie . A tak też boje się z nim być, bo jak wpadniemy to co mam sama wychowywać a może usunąć? Uważam, że to on powinien mnie chociaż przeprosić za to zamknięcie drzwi przed nosem, a on traktuje mnie jak powietrze, nie będę się przed nim płaszczyć.


Co mam robić?
teściowa mu dobrze radziła, a ty przecież wiesz, co masz robić. szukaj szczęścia z innym facetem, bo ten nie chce ślubu z tobą. tak jak napisała osoba wyżej - pewnie przy innej kobiecie może zmienić zdanie. w tym układzie jest mu wygodnie i tyle. a po tekście o samotnych wychowywaniu dziecka kopnęłabym go w dupę i dziękowała niebiosom, że poroniłam.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:11   #10
201607110949
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 804
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez katokot Pokaż wiadomość
Właśnie też o tym myślałam i chyba by mnie szlag jasny trafił .
No ale tak często bywa, jestem tego żywym przykładem - znajomi TŻta byli autentycznie zszokowani, gdy dowiedzieli się o naszym (szybkim) ślubie, z jego inicjatywy, bo zawsze deklarował się jako przeciwnik małżeństwa, mimo że miał dziewczyny przede mną.
Twój chłopak nie chce, za to czuje presję z każdej strony, więc zachowuje się jak okrzyczany przedszkolak, chowający się z fochem po kątach. Znajdź sobie kogoś, kto wie czego chce i nie traktuje Cię z takim totalnym brakiem szacunku - nie ma co jeszcze więcej inwestować w związek, który Cię unieszczęśliwia tylko dlatego, że już sporo w niego zainwestowałaś. To częsty błąd. Tekst o samotnym wychowaniu dziecka, który Ci na koniec zaserwował, to już chamstwo w czystej postaci i pokazuje doskonale skalę jego frustracji.
201607110949 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:16   #11
201607040940
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 6 562
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez katokot Pokaż wiadomość
Co mam robić?
Facet od początku wiedział że nie chce ślubu i dzieci, żeby Cię przy sobie przytrzymać - stwierdził a może cywilny ... A teraz przychodzi do konkretów to ucieka, czuje się przyparty do muru. i wali burackie teksty.
czyje to mieszkanie w którym mieszkacie jest? Wynajmujecie razem? Czy umowa jest na jedno z Was? Ja bym albo wyprowadziła się albo wyprowadziła pana niezdecydowanego.

Edytowane przez 201607040940
Czas edycji: 2016-03-29 o 09:18
201607040940 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-03-29, 09:20   #12
katokot
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 51
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Umowa jest na mnie, z miesięcznym okresem wypowiedzenia, a nie stać mnie aby samej zapłacić cały czynsz i rachunki (płaciliśmy równo po połowie)
katokot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:25   #13
new woman in town
Zakorzenienie
 
Avatar new woman in town
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 218
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez katokot Pokaż wiadomość
Dzięki, takiej rady oczekiwałam.

Jego argument brzmi tak " wiedziałaś jak ze mną się związałaś że nie chce ślubów", no ale później zmieniał zdania - ale to juz do niego nie dociera
Co ci daje wypominanie mu, że zmienił zdanie...kiedyś tam pod wpływem chwili, emocji, okoliczności? Myślisz, że tak uda ci się go zmusić do ślubu?

Facet przez 6 lat nie oświadczył się. W poważnej rozmowie z Tobą przyznaje, że nie chce ślubu ani dzieci. W poważnej rozmowie z własną matką przyznaje, że nie chce być uwiązany ślubem. Mówi to teraz, w pełni władz umysłowych a ty dalej nie rozumiesz.
new woman in town jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:37   #14
Nora90
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-03
Wiadomości: 217
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Też niestety znam wiele przypadków gdzie facet nie chciał ślubu z dziewczyną, z którą był wiele lat (bo po co ten papierek, jest im dobrze tak jak jest), a po rozstaniu poznał inną pół roku, oświadczył się i bach, po ślubie, dziecko też jest. Szczęśliwy ojciec i mąż

Moim zdaniem to nie ma sensu. Bo nawet jeśli jakimś cudem przekonasz go i z łaską weźmie z Tobą ślub... to chciałabyś, żeby pod przymusem a nie z własnej woli?

Oświadczyny to jest coś co powinno wyjść ze strony faceta a nie że Ty się musisz o to prosić. A tłumaczenie, ze ma pierścionek tylko czeka na okazję jest po prostu śmieszne i nie wierzyłabym, że w ogóle go ma...
Nora90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:39   #15
Rena
Zakorzenienie
 
Avatar Rena
 
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

To Ty z nim rozmawiasz jak jest podpity? Troche smutne, ze wlasnym rodzicom nie mozesz powiedziec, ze poronilas i facet Cie nie kocha.

No i tak powazny konflikt uwazasz za sprzeczke?
Rena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:42   #16
201607110949
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 804
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez Rena Pokaż wiadomość
To Ty z nim rozmawiasz jak jest podpity? Troche smutne, ze wlasnym rodzicom nie mozesz powiedziec, ze poronilas i facet Cie nie kocha.

No i tak powazny konflikt uwazasz za sprzeczke?
A po co miałaby koniecznie im o tym mówić? Może zwyczajnie nie chce dzielić się tą informacją?
201607110949 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:43   #17
morella
Rozeznanie
 
Avatar morella
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 775
GG do morella
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Byłam w bardzo podobnej sytuacji, tylko my byliśmy ze sobą niecałe 3 lata. Też mi obiecywał pierścionek, dziecko, wspólne życie już na zawsze. Na początku tego roku przeprowadziłam z nim poważną rozmowę, chciałam konkretów. No i się dowiedziałam, że jednak nie teraz, mam czekać, nie wymuszać itp. Odeszłam, z bólem serca ale odeszłam. Po tygodniu znalazł sobie nową. Boli mnie to nadal, ale wiem, że decyzja była słuszna.
__________________
Our greatest glory is not in never failing, but in rising up every time we fail
morella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:46   #18
katokot
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 51
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Nie powiedziałam, nie chciałam współczucia, gdybania co by było gdyby itd. i ew. strachu całej rodziny przy kolejnej ciąży.

A po co mieszać rodziców w to że pokłóciłam się z facetem? Jeśli (hipotetycznie) zeszlibyśmy się i wszystko było cacy, to oni dalej będą myśleć " czy on znowu czegoś nie zrobi", im mniej wiedzą tym lepiej śpią. Powiem im o rozstaniu jak sama będę wiedziała że to ostateczne i kropka. Wydaje mi się że jestem na tyle duża że nie muszę specjalnie mieszać ich w swoje sprawy.

Edytowane przez katokot
Czas edycji: 2016-03-29 o 09:49
katokot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:47   #19
kisielova
ReklaMO(D)żerca.
 
Avatar kisielova
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 9 889
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

ma pierścionek, czeka na dobry moment ale ślubu nie chce?
Trafiłaś na niezłego ściemniacza.
kisielova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-03-29, 09:48   #20
katokot
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 51
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez Rena Pokaż wiadomość
No i tak powazny konflikt uwazasz za sprzeczke?
A jak mam to nazwać, wojną światową?
Zaczęliśmy rozmawiać bo tak wyszło, od słowa do słowa i się wywiązała awantura. Nie rozmawiam z nim tylko gdy jest pijany.
katokot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 09:51   #21
Nora90
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-03
Wiadomości: 217
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez morella Pokaż wiadomość
Byłam w bardzo podobnej sytuacji, tylko my byliśmy ze sobą niecałe 3 lata. Też mi obiecywał pierścionek, dziecko, wspólne życie już na zawsze. Na początku tego roku przeprowadziłam z nim poważną rozmowę, chciałam konkretów. No i się dowiedziałam, że jednak nie teraz, mam czekać, nie wymuszać itp. Odeszłam, z bólem serca ale odeszłam. Po tygodniu znalazł sobie nową. Boli mnie to nadal, ale wiem, że decyzja była słuszna.
Oczywiście, ze była słuszna, jak sobie facet po tygodniu znajduje zastępstwo no to.... wielka miłość z jego strony to nie była.

Autorka powinna mu postawić ultimatum i walczyć o swoje marzenia. Do 30 pewnie jej nie daleko, a z wiekiem coraz trudniej założyć rodzinę. Zwłaszcza coraz trudniej kobiecie o dziecko.

Bo chyba bez sensu tak tkwić i czekać kolejne kilka lat, czy Pan zmieni zdanie i może zechce się z nią ożenić i mieć dziecko. Bo może też być tak, że ją zostawi właśnie wtedy i zostanie z niczym.
Nora90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 10:02   #22
871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 4 778
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Ja też znam kilo przypadków gdzie pan mówił że po co ślub, to tylko papierek. NP mój teraz już mąż był rozwodnikiem i też mówił że już never ever. I po roku mi wypalił że jak chcę to się ze mną ożeni. Sam z siebie.
871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 10:02   #23
ALL for LOVE
Zadomowienie
 
Avatar ALL for LOVE
 
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 1 058
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Zgadzam się z dziewczynami. Też znam przypadki facetów, którzy zaklinali się, że nie chcą ślubu, w końcu się to rozpadało, a facet poznawał inną i zaraz były zaręczyny i ślub...
Postaw sprawę jasno, bo nie ma na co czekać. Przedstawianie faceta znajomym i mówienie "To mój chłopak" -- brzmi trochę dziecinnie po tylu latach związku i w takim wieku....
__________________
Cytat:
Napisane przez majka versace Pokaż wiadomość
Wspólne prowadzenie domu i przebywanie w swoim towarzystwie to wielkie wyzwanie. To nauka drugiego człowieka od nowa. Z innej perspektywy.
ALL for LOVE jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 10:06   #24
daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 16 867
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Jak dla mnie sprawa jest jasna - on po prostu nie chce ślubu z Tobą. Wygodnie mu, bo ktoś mu robi obiady, pierze skarpety i seks jest, nie mówię dosłownie, ale wiesz na pewno autorko o co mi chodzi. Jeszcze Ci wciska kit, że ma pierścionek, a potem nagle, że nie chce ślubu, powinnaś mu to wytknąć, bo takie zachowanie jest nie do przyjęcia.
daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 10:07   #25
cranberry juice
ctrl alt delete
 
Avatar cranberry juice
 
Zarejestrowany: 2013-05
Lokalizacja: San Escobar
Wiadomości: 4 826
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez kisielova Pokaż wiadomość
ma pierścionek, czeka na dobry moment ale ślubu nie chce?
Trafiłaś na niezłego ściemniacza.
Dokładnie.

Sześciu lat z pewnością szkoda, ale siedmiu, ośmiu utp. będzie jeszcze bardziej szkoda.
cranberry juice jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 10:10   #26
Sharlottka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-03
Wiadomości: 228
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Zastanawiam się nad sensem stawiania ultimatum. Jeśli Autorka go zaszantażuje rozstaniem, i chłopak się jednak zgodzi na ślub - czy w dłużej perspektywie coś z tego będzie? Czy wymuszone małżeństwo może się udać?
Sharlottka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 10:10   #27
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Czy on zawsze "rozmawia" w ten sposób na tematy dla niego niewygodne?
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 10:14   #28
mogg
Zakorzenienie
 
Avatar mogg
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 5 084
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Ja znalam pare ok 30 , osiem lat razem i slu w koncu ( chyba wymuszony w jakims stopniu ) na jakis niedlugi czas przed slubem powiedzial ze on nie wierzy w malzenstwo, sluby a dzieci nie chce .
Rozstali sie po roku ten sam facet mial zone ( slub koscielny - z pompa) i dziecko w drodze a jego ex partnerka zostala z zalamaniem i depresja ...

Czesto niestety tak sie zdarza chociaz patrzac na mojego brata z zadna z dziewczyn nie chcial slubu ani dzieci u to nie kwestia dziewczyny a podejscia do zycia tylko moh brat potrafo odpowiedziec na pytanie dlaczwgo nie.

Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
mogg jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 10:17   #29
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Cytat:
Napisane przez Sharlottka Pokaż wiadomość
Zastanawiam się nad sensem stawiania ultimatum. Jeśli Autorka go zaszantażuje rozstaniem, i chłopak się jednak zgodzi na ślub - czy w dłużej perspektywie coś z tego będzie? Czy wymuszone małżeństwo może się udać?
Nie, takie coś nie ma sensu. Ultimatum - jeżeli już je stawiać - służące temu, aby facet naprawdę poważnie, ostatecznie przemyślał pewne kwestie, zrobił sobie rachunek sumienia, czy jest sam ze sobą szczery i czy na pewno chce rozstania. Bo może jednak w tym momencie się nad sobą zastanowi, przemyśli i uzna, że jednak nie ma się czego bać, a wizja utraty dziewczyny jest zbyt bolesna i warto rozmawiać. Mało prawdopodobne, ale podejrzewam, że Autorka będzie chciała wykorzystać wszystkie możliwości, zanim go kopnie w d...
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-29, 10:18   #30
katokot
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 51
Dot.: 6 lat razem i awantura o ślub/dzieci.

Zastanawiam się nad tym wszystkim.
Czy coś ze mną jest nie tak? To tak strasznie podkopało mi samoocenę.
Zawsze byłam samodzielna, pracowałam na siebie, dbałam o niego o siebie o niego, troszczyłam sie, martwiłam, urozmaicałam życie pod każdym względem i taką otrzymuję zapłatę. Zastanawiam się, co robię źle, skoro tutaj starałam się i wyszło takie g.ówno to jaką mam pewność że kolejny związek też g..ównem się nie okaże?
To mnie tak dołuje, ze dzień wcześniej się ze mną kochał, mówił że za mną szaleje itd., a dzień później rani słowami.
Aż dzisiaj byłam zła na siebie ( wiem to chore) że niepotrzebnie poszliśmy na ten spacer.
Nie wyobrazam sobie, teraz zycia w pojedynkę. Zawsze byłam ja i on. Wszyscy traktują nas jak małżeństwo, znajomi, rodzina, moi i jego szefowie a tu takie rozczarowanie.
Ja naprawdę wierzyłam że zmienił zdanie i chce ślubu, dla mnie jest czymś naturalnym że skoro jest komuś dobrze w związku to jednak dąży się do ślubu i dzieci. Chyba bym się załamała gdyby znalazł sobie inną i jej się oświadczył.
Jeszcze mój brat po roku znajomości się oświadczył dziewczynie, mojej siostrze facet po dwóch latach a ja tak siedzę i siedzę.
Najbardziej boli mnie to jak np. spotykam znajomych z licencjata i pytają się " jak tam z Pawłem kiedy ślub?" a ja się głupio uśmiecham i mówię "a jeszcze nie teraz", albo "nie stać nas".


Nasz związek jest jego pierwszym poważnym, wcześniej miał tylko "koleżanki" do towarzystwa, wiem o trzech.

Co do jego zachowania, dokładnie tak zawsze jak zaczynałam rozmowę na temat - dla niego nie wygodnym to albo milczał, albo odburknął albo mówił że to ja przesadzam. Jest taki sam jak jego Ojciec. Tylko nawet Ojciec mu mówił że czas najwyższy wziąć się za życie.

On jest na mnie i swoją matkę obrażony bo go szukaliśmy i że to była dziecinada.
A sam nie zainteresował się tym czy ja sama dotarłam do domu.

Chyba faktycznie powinnam się z nim rozstać.
A jak już zostanę sama na zawsze?
Zwierzyłam się przyjaciółce i siostrze i obie powiedziały coś w ten deseń " no nie wygłupiaj się, nie wyborażam sobie że nie jesteście razem", a to mi wcale nie pomogło.

Wiem że gdybym powiedziała o całej sytuacji mojej matce to powiedziała by jedno " kopnij go w dupę, wzięłaby telefon zadzwoniła do niego, naubliżałaby mu, następnie zadzwoniła do jego matki i razem by na niego siadły o i tyle.

Edytowane przez katokot
Czas edycji: 2016-03-29 o 10:31
katokot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-09-14 18:38:51


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:51.