Thierry Mugler, Alien EDP

Zapach łudząco podobny do fioletowej Gabrieli Sabatini, jednakże bardziej szlachetny. Zdecydowanie na okres jesienno zimowy z naciskiem na zimę. Pierwsze skrzypce gra jaśmin. Zdecydowanie dla pewnej siebie kobiety, emanującej seksapilem, takiej która chce być zauważona, bardziej brunetki niż blondynki. W późniejszych etapach projekcji ma coś z Versace Noir Crystal. Pachnidelko zwraca na siebie uwagę. Nie jest to lekki zapach, może być ciężki w odbiorze, ale na pewno zaintryguje i zostanie zauważony. Posiadam próbkę i na tym się zakończy, bo nie mam zbyt wielu okazji by użyć akurat takiego zapachu, aczkolwiek nie uważam że jest zły.

Zapach trochę przereklamowany, nie polecam zakupu bez wcześniejszych testów, najlepiej kilkakrotnie w różnych warunkach. Może się podobać ale też ciężko nosić gdyż jest jednolity, mocny, dominujący. Typowy na wieczór zimową porą od czasu d o czasu. Większość mocnych płaskich perfum może być trudna w odbiorze zwłaszcza długoterminowo. Polecam testy, testy i jeszcze raz testy. Każda skóra inaczej pracuje z zapachem. Alien to udana kompozycja , która musi znaleźć swoją miłośniczkę.

Zapach bardzo blisko skórny. Na początku wyczuwa się jaśmin, który później gdzieś ucieka, a na skórze wyczuwa się drzewo sandałowe, czyli wielkie nic ! Często zastanawiacie się jak pachnie zapach, podobnie zresztą jak ja. Polecam kupić w Biedronce perfumy Crystal marki Bi-es. Zapachy są łudząco podobne, z tą różnicą, że Crystal jest bardziej intensywny, trwały i ma sporą projekcje. Tak, tak , zachęcam do testów ;)

Tak pachnie światło - to była pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, gdy psiknęłam Aliena na nadgarstek (zaznaczam, że nie znałam całej marketingowej otoczki tych perfum, zakup był spontaniczny).
Pierwsze wrażenie też było dość dziwne. Bo wyczułam w nich coś bardzo mojego, mój zapach, że nie tyle ja pachnę nimi, ile one mną (pierwszy raz zdarza mi się coś takiego).

Do tej pory od dzieł Muglera trzymałam się raczej z daleka (skutecznie odstraszył mnie, dość traumatyczny, pierwszy kontakt z Angelem).
Szukając czegoś nowego sięgnęłam po drugi z jego flagowych zapachów. Kupiłam najmniejsze, torebkowe opakowanie (15 ml).

Najbardziej lubię pierwsze uderzenie Obcego - czysty jaśmin. Potem zapach zaczyna się zmieniać, robi się słodkawy, mniej kwiatowy, bardziej jakiś taki...zwierzęcy...skórny...nie wiem jak go określić.
Alien bywa też kapryśny, głównie w czasie upałów. Na wilgotnej skórze potrafi stać się metaliczny, choć dzieje się to sporadycznie.
Zapach to jednak niezbyt ewoluujący. Ja w nim wyczuwam dwie fazy: pierwszą - jaśminową i drugą - tę nie do końca zidentyfikowaną.
Zdecydowanie są to perfumy na chłodniejsze dni. Nie dlatego, że w upały mają większą siłę rażenia. Przeciwnie. Mam wrażenie, że w gorące dni Alien szybciej znikał z mojej skóry. Ewakuował się. To chyba zapach zimnolubny. Co oznacza, że jesienią i zimą może mnie jeszcze zaskoczyć. Mam nadzieję, że w niskich temperaturach pokaże wreszcie swoją moc. Bo póki co, jeśli chodzi o jego legendarną trwałość i potężną projekcję to u mnie jakoś ich nie ma. Czuję Aliena dość krótko, potem już tylko "migocze" na mojej skórze i trzyma się dość blisko. Na ubraniach też nie jest szczególnie wyczuwalny. Z tego powodu jestem trochę zawiedziona bo lubię ogoniaste perfumy, które towarzyszą mi przez cały dzień.
Polubiłam jednak Aliena, jest w nim coś ciekawego, intrygującego. Ale też... bezpłciowego, czy pozapłciowego (w końcu Alien to istota nie z tej ziemi). To nie są perfumy, które mogłabym określić jako kobiece, uwodzicielskie. One nie przyciągają, nie wabią, nie kuszą, nie wdzięczą się. Mówią raczej: chcesz podejść - podejdź, ale nie potrzebuję twojego towarzystwa.

Co jakiś czas po nie sięgam, głównie ze względu na piękny początkowy jaśmin. Nie są to jednak dla mnie - przynajmniej na razie - perfumy na co dzień. Nie będą więc moim signature scent (chyba, że zimą pokażą jakieś nowe mocarne oblicze, które na dodatek przypadnie mi do gustu).

Ostatnia, dla mnie najmniej istotna rzecz, czyli flakon. Nie podoba mi się, choć trzeba przyznać , że z nazwą współgra idealnie.
Ale wiadomo - to nie opakowanie, a wnętrze liczy się najbardziej ;-)

- Zapach jest ciekawy, fascynujący orientalno - drzewny zwracający uwagę, ale na krótką chwilę przy dłuższym noszeniu jest przytłaczający, zbyt intensywny, wręcz wywołuje migreny u osób wrażliwych na zapachy. Po kilku godzinach trochę łagodnieje i wybijają się delikatnie słodkie nuty. Zapach nie jest seksowny, pociągający. Ale ma w sobie jakąś nutkę tajemniczości.

- Według mnie pasuje na wieczorne jesienno - zimowe wyjścia dla kobiet emanujących pewnością siebie, charakternych o wyraźnej urodzie.

- Bardzo dobra trwałość. Utrzymuję się na skórze przez dwa dni!
Alien przypomina trochę Versace Crystal Noir - tak samo chemicznie drażni nos. Flakon jest przepiękny, inny niż wszystkie.


Nie kupię ponieważ preferuję delikatniejsze, świeższe zapachy.

Witając przybysza z obcej planety na naszej skórze musimy się przygotować na oryginalny zapach, który nie przypadnie każdemu do gustu. Jaśmin, kaszmir i bursztyn tworzą kompozycję niecodzienną, wręcz trudną do opisania. Zapach mi się podoba jednak nie zdecyduję się na zakup pełnowartościowej butelki. Obawiam się, że ciekawość i fascynacja w pewnym momencie przerodziłaby się w zmęczenie tym zapachem.
Perfumy są trwałe i na pewno otoczenie je zauważy, odbierze pozytywnie lub negatywnie ale nie warto się przejmować opinią innych. Jeśli chcesz się wybić pośród pospolitych, ginących w tłumie zapachów, to Alien jest dla Ciebie.
Mimo, że mi nie przypadły do gustu, spodobały się mojej mamie, więc możliwe, że podbiorę zapach celem jeszcze dłuższego testu.

Alien - dla mnie to żaden obcy - nazwa kompletnie nie pasuje. Nic nie jest w tych perfumach obce, zapach bardzo klasyczny, jak czysty biały kwiat - piękny jaśmin. Nic szczególnego w tym zapachu się nie dzieje, poza tym, że ślicznie pachnie. Takie zapachy są nam znane od wielu lat, od dzieciństwa, gdy jako małe dzieciaczki wąchaliśmy kwiaty w ogrodzie czy na łące. Jednak dzisiejsza moda na plastik, landrynki czy czekoladki zabiła klasykę i prawdziwe piękno woni kwiatowych. Zapach kwiatów to pierwotna woń, która pobudzała nasze zmysły od pokoleń. Dlatego nic obcego, nieznanego, czy innego w Alienie nie ma. Jest za to piękno, ale proste, bez poprawek, ulepszeń czy udziwnień. Jak piękna kobieta bez makijażu, o naturalnym kolorze włosów, uczesanych wiatrem. Prawdziwe piękno zawsze się obroni. To perfumy właśnie piękne, prawdziwe i szlachetne. Zapach pasuje na każdą porę roku i dnia, jest trwały. Flakon natomiast według mnie jest okropny, kanciasty, w brzydkim adwentowym kolorze, kompletnie nie pasującym do zapachu, tak jak nazwa.

Na zapach trafiłam szukając czegoś o długotrwałym zapachu, ciezszego, na wieczorne wyjscia.

I to był strzał w dzisiatke! Wszyscy wkoło zachwycaja się głębią zapachu - i ja komplementują. Trwałość tez jest bardzo ok;)

Jedyny minus, to ze rzeczywiscie zapach jest ciezki, dla niektórych moze byc duszacy. Ja się nie przełamałam aby uzywac latem czy w ciagu dnia. Ale chlodnymi wieczorami to idealny wybor!

Perfuma Alien należy do grona tych o silniej swej mocy zapachu.
Może na wstępie powiem, że nie każdej z nas spodoba się ten aromat, który jest duszący, głęboki i bardzo długo się utrzymujący. Myśle, że do tej perfumy trzeba też się przyzwyczaić. Mi ten zapach od razu przypadł do gustu, nie potrzeba wiele razy psiknąć by było czuć. Jestem zachwycona długim utrzymywaniem się tego zapachu, który utrzymuje się nawet ponad tydzień czasu. Zwraca uwagę również jego ładny, smukły, poręczny i też inny niż wszystkie flakonik. Ogromnym plusem jest wydajność tego produktu. Podsumowując zapach jest owocowo-drzewny, przeznaczony raczej na chłodne miesiące i pory roku (jesień/zimę), a też również dla kobiet nieco bardziej doświadczonych jak i tych młodych. Zapach jest bardzo interesujący, elegancki i dla kobiet z klasą. Na koniec powiem, że no niestety cena jest dosyć wysoka za tą perfumę, lecz jest bardzo warta uwagi.

Mysle, ze nazwa tych perfum jest bardzo adekwatna zarowno do stylu zapachu jak i flakonu. Wyglada troche jak z Gwiezdnych Wojen. ;) Ale jesli chodzi o sam zapach, to rzeczywiscie wszyszlo kosmicznie. Nie jest to zapach dla kazdego. Bardzo wynautrzony, ale... o dziwo dostaje przez niego wiele komplementow. Ten zapach sie podoba ludziom wokol, natomiast same wlascicielki moga byc nim na dluzsza mete zmeczone. Powiedzialabym, ze to jest zapach na wieczor. Bardzo mokry, mchowy i mglisty. Ale ma w sobie cos takiego innego, ujmujacego, energetycznego, bardzo charakterystycznego i rozpoznawalnego. Zapach nie jest zbyt dynamiczny, ale za to bardzo intensywny. Jeden psik i cale pomieszczenie pachnie, wiec nie mozna przesadzac z jego iloscia. Jest to cos innego, egzotycznego, ale nadal bardzo polecam!

Zapach perfum to coś niesamowitego. Perfumy z serii ciezszych typowo jesienno zimowych lub wieczorowych. Zapach jest intensywny ale przy tym subtelny, kobiecy. Nie da się przejść obojętnie.

Obcy, który uwodzi <3

Zapach poznałam w Sephorze, zainteresował mnie flakon tych perfum. Kiedy użyłam testera... ach, ciężko określić to uczucie! Znalazłam zapach dla siebie!
Alien jest zapachem świeżym, pobudzającym. Jest idealny na wiosnę ( dla mnie na cały rok)!
Perfumy są trwałe, zawsze psikam sie tylko domu, nie zabieram perfum do torebki :)
Ciężko mi tutaj nakłaniać wizażanki do kupna tych perfum, bo wiem że dla niektorych osób zapach ten jest za ciężki i duszący. Polecam użyć testera i określić czy jest to " zapach dla mnie", co do jakości ( trwałość i intensywność) to daję milion gwiazdek i mocno, mocno polecam !!!!