Bielenda Professional SUPREMELAB, Microbiome Pro Care, Mikrobiotyczny krem kojąco-nawilżający

Zacznę od tego, że mam cerę suchą, a zarazem wrażliwą, więc potrzebuję kremu, który zarówno nawilży moją skórę, jak i ukoi. Mikrobiotyczny krem kojąco-nawilżający od Bielendy obiecuje spełnić obie potrzeby, więc zdecydowałam się na zakup.

Buteleczkę znam, bardzo lubię i uważam, że jest wygodna w użytkowaniu. Pompka dozuje idealną ilość produktu do pokrycia całej twarzy. Opakowanie jest bardzo higieniczne, co jest dla mnie bardzo istotne.

Stosuję go na dzień, więc używam go raz dziennie. Starcza mi na około dwa/ trzy miesiące. Uważam, że jest wydajny.

Cena regularna zwala z nóg, ale na promocjach jest prawie o połowę tańszy.

Konsystencja produktu lekka, a zarazem treściwa. Nie czuję obciążenia skóry, mimo że czuję, jak moja skóra szybko "wpija" produkt. Bardzo szybko się wchłania. Zapach jest bardzo przyjemny, delikatny.

Skład mi się bardzo podoba. Bardzo podoba mi się obecność skwalanu i trehalozy, które mają działanie nawilżająco- napinające.

Najbardziej kocham jego działanie. Fantastycznie koi podrażnioną skórę. Stosuję serum z retinalem oraz witaminę c, które podrażniają skórę i uszkadzają barierę hydrolipidową. Ten krem rewelacyjnie się spisuje w połączniu z tymi serami. Dodatkowo jego nawilżenie jest również godne pochwały. Uwielbiam to uczucie, kiedy nakładam ten krem na skórę. Czuję się, jakbym używała produkt gabinetowy.

Podsumowując. Rewelacyjny. Uwielbiam go i nie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji bez tego kremu. Moje SOS na podrażnioną i przesuszoną skórę. Bardzo polecam wrażliwcom z suchą skórą.

Krem ma miłą konsystencję i delikatny zapach, nie zapycha. Uważam że jest to dobry produkt, ma porządny skład. Jak dla mnie nawilżenie mogłoby być nieco lepsze, ale można go używać np. na jakieś serum nawilżające i wtedy działa naprawdę dobrze.

Mam cerę problematyczną, wszystko ją zapycha, z drugiej strony jest sucha a z trzeciej tłusta. Kupiłam ten krem na promocji po przeanalizowaniu składu który jest naprawdę bez wad. Dobrze, lecz nie przesadnie nawilża, jest średniej lekkości, i naprawdę wyciszył mi zapalne zmiany, a co najwazniejsze nie zapcha, a mnie zapycha wszystko. Wart swojej ceny, poza tym bardzo wydajny. Wad brak.

Jako jeden z nielicznych produktów Bielendy Professional nie dawał na mojej skórze praktycznie żadnych efektów. Skóra była niewystarczająco nawilżona. Nie zauważyłam ukojenia, które deklaruje producent.
Według mnie efekty i odczucia na skórze, jak przy kremie za 20 zł z drogerii.
Był też trochę za ciężki pod krem z SPF i makijaż i z czasem zaczął zapychać moją cerę.

Krem zakupiłam, ponieważ od dłuższego czasu nie mogłam znaleźć nic, co byłoby w stanie uspokoić moje podrażnienia spowodowane przez AZS na twarzy. Znałam linię Bielenda Professional, Supremelab, ale zawsze było mi szkoda wydać kasę na kolejny niedziałający kosmetyk. Jednakże, będąc już zdesperowaną aby w jakikolwiek sposób uspokoić skórę na twarzy, zakupiłam ten oto krem i był to strzał w dziesiątkę! Momentalnie po nałożeniu poczułam ulgę, a z czasem było tylko lepiej. Od jakiegoś czasu moja skóra bardzo szybko po poprawie znowu się podrażniała, jednak od kiedy stosuje ten produkt zmiany nie wracają. Drobne podrażnienia zostają od razu zniwelowane. Uczucie ściągnięcia i suchości zniknęło. Skóra ma wyrównany koloryt, jest miękka i nawilżona. Jeżeli jesteś osobą, na którą wiele kremów, a zwłaszcza dermatologicznych nie działa to to jest prawdopodobnie produkt dla Ciebie.
Krem jest wydajny (na początku stosowałam częściej, po odbudowaniu bariery hydrolipidowej stosuje 1 dziennie), ma bardzo wygodne opakowanie( nosze go na co dzień ze sobą w torbie), przyjemną konsystencję, nie zostawia nieprzyjemnej tłustej warstwy.

Mikrobiotyczny krem kojąco-nawilżający od Bielendy kupiłam dlatego, iż moja skóra bardzo łaknęła zarówno nawilżenia, jak i ukojenia. Zamówiłam go na allegro w cenie około 40 złotych. W moim mniemaniu taka kwota jest jak najbardziej odpowiednia do wydania za specjalistyczny kosmetyk. A już zwłaszcza o takim działaniu jak ten, czyli skutecznym.

Krem zamknięty jest w bardzo funkcjonalnym opakowaniu airless, które pozwala zużyć produkt do samego końca, jednocześnie chroniąc zawartość przed niekorzystnymi zmianami chemicznymi zachodzącymi np. pod wpływem dostającego się do środka powietrza. Pompka umożliwia wygodne i higieniczne dozowanie. Pojemność to 50ml i starcza na bardzo długo, ja używałam tego kremu 1x dziennie około 2 miesiące.

Co do właściwości: kosmetyk ma kremową konsystencję śmietankowej barwy, którą przyjemnie się rozprowadza po skórze i która całkiem dobrze się wchłania, pozostawiając leciutką warstewkę, jednak bardzo komfortową i wyczuwalną tylko podczas mycia twarzy. Zapach jest niezwykle świeży, mnie się kojarzy z wodą termalną.

Krem nie podrażnia i nie zapycha, co przy mojej problematycznej cerze jest osiągnięciem. Poza tym po użyciu kremu skóra jest wyraźnie nawilżona oraz rzeczywiście ukojona. Kosmetyk jest także na tyle lekki, że można śmiało użyć go pod makijaż, jednak ja najbardziej lubiłam stosować go na noc np. na serum z witaminą C. To był zgrany duet! Przy dłuższym stosowaniu tego specyfiku stan skóry zdecydowanie się poprawił, krem bardzo służy odbudowie bariery hydrolipidowej, a buzia staje się miękka, wygładzona i przede wszystkim odzyskujemy komfort, gdyż nie ma uczucia suchości.

Co do składu, znajdują się w nim różnorakie substancje aktywne, m.in.:
• odżywczy i regenerujący skórę olej z awokado
• olej z nasion szałwii hiszpańskiej neutralizujący wolne rodniki
• glukonolakton pobudzający odnowę komórkową
• poprawiający sprężystość skóry beta-glukan
• dogłębnie nawilżające skwalan i trehaloza
• przeciwstarzeniowy sok z Yaconu
• wyciag z fermentacji bakterii Lactobacillus umożliwiający utrzymanie skórze równowagi
• sól sodowa kwasu hialuronowego dodająca nawodnienia
• kwas mlekowy rozjaśniający skórę i wygładzający zmarszczki.
Jedyny minus za kontrowersyjne disodium EDTA i phenoxyethanol.

Podsumowując: jest to kosmetyk, który rzeczywiście poprawia stan skóry, dodając jej zarówno ukojenia, jak i nawilżenia. Do tego jest niesamowicie wydajny, lekki, przyjemny w stosowaniu i nie szkodzi skłonnej do wyprysków cerze. Bielenda się popisała. Brawo!

Kremu używam już od ok. Miesiąca i poprawił stan mojej skóry, stosuje razem z tonikiem tej samej serii na noc. Jest to raczej lekki krem i dla mnie jako jedyny nie jest wystarczający, więc dodaje jeszcze ceramidowy na noc z Bielenda i takie połączenie bardzo dobrze się u mnie sprawdza. Rano cera jest nawilżona, odżywiona podrażnienia są mniejsze, moja ma tendencję do czerwienienia a przy tej serii nie jest to aż tak dokuczliwe, kupiłam w Cocolita na promocji za 49 zł.i nie żałuję. Na pewno kupię go jeszcze, szczególnie że często można zleźć go w promocji

Są takie kremy, że skóra posmarowana nimi na noc, rano po umyciu twarzy jest mięciutka i dogłebnie nawilżona. Ten krem do nich niestety nie należy.
Jest bardzo komfortowy, nietłusty, ale też czuć, że konsystencja jest bogata, jednak rano po umyciu skóra nadal jest sucha. Myślę, ze latem byłby ok jako krem na noc, ale zimą w sezonie grzewczym, gdy powietrze jest suche, jest za słaby.

Niezły,ale w moim przypadku raczej na dzień, na noc tylko z odżywczym wspomaganiem

Bo on rzeczywiście nawilża skórę,ale odnoszę wrażenie,że na noc, zimą,na moje potrzeby jednak za delikatnie, a w takim celu go zakupiłam.

Używałam go różnie, zależnie od potrzeb, z racji jego właściwości,bo są całkiem fajne,ale to wszystko jak zawsze kwestia i skóry i innych używanych kosmetyków.

Od początku kiedy dotarł do mnie w zestawie z serum z tej serii wręcz żongluje jego stosowaniem, z bardzo prostej przyczyny, używałam w danym momencie innego kremu na dzień,do tego prebiotyki w składzie,mimo że całkiem zacne,mają kwas mlekowy,więc kłócą się z peptydami,które lubię stosować na dzień,nie wiem w jakiej ilości,ale to zawsze ryzyko kwaśnego środowiska.

Używam go więc zazwyczaj na noc, wspomagany olejowym serum,czasem na dzień kiedy rezygnuje z peptydów np po to żeby wygoić jakieś zmiany na skórze.

Idąc po kolei, skład jest fajny,mnie nie zapycha i nie podrażnia, a to zawsze jest dla mnie na plus.

Wydajność dokładnie taka jak każdego kremu Supremelab,raz dziennie- ponad miesiąc,do max 6 tygodni;dwa razy dziennie może dać nam około miesiąca,na raz zazwyczaj daje jedną pompkę,ale zdarzyło się dwie.
Mimo wszystko jedna pompka z racji konsystencji spokojnie starcza na szyję i twarz, jest ona średnio gęsta.

Krem jest biały,ale bieli tylko przez moment,szybko się wchłania,nie wyświeca mi skóry,nie obciąża jej,ale moja to też skóra po 30stce i mieszana,ma już większe potrzeby nawilżania.

Na pewno skóra wydaje się po nim gładsza,bardziej miękka,rozjaśniona a zaczerwienienia i podrażnienia są ugaszone.

Co do nawilżenia,na moje potrzeby jest ok, ale na dzień,jak wspominałam na noc jest jednak za małe,rano czuje lekkie ściągnięcie skóry.

Oczywiście ja zawsze zamykam takie kremy emolientem, zazwyczaj jest to jakiś olejek,ale i tak rano czułam niedosyt.

Moim zdaniem pod względem nawilżenia jest odrobinę lepszy niż krem z ciemnoniebieskiej serii,nawilża też lepiej niż seria z ceramidami,ale za to nie ma jej właściwości odżywczych, odżywienie jest raczej optymalne.

Nadaje się pod krem z filtrem,makijaż, nie jest to problematyczny w obsłudze krem.

Czy do niego wrócę?
Prawdopodobnie latem lub wiosną na noc,myślę,że wtedy sprawdzi się najlepiej, zimą moja skóra potrzebuje większego kopa pod względem nawilżania i odżywienia.

Regularna cena nie jest niska,ale opłaca się w zestawie z serum,ja na allegro zakupiłam taki zestaw za 70 zł w promocji, zazwyczaj kosztuje jakoś 90.

W połączeniu z serum właściwości łagodzące i wygładzające są jeszcze większe,ale niestety serum kończy się przed kremem i nadal rano czuje,że nawilżenie mogłoby być jednak ciut większe.

Sprawdza mi się też po kawitacji, łagodzi, po użyciu kwasów, ma tę przewagę nad kremem z ceramidami,że nie zapchał mnie ani razu,ale jest nadal lżejszy,więc coś za coś.

Jestem już przy końcu opakowania a minął jakoś miesiąc,może ponad.

Daje mu 5-,za potencjał,to że mi na zimę na noc wydaje się za lekki,nie znaczy,że nie może być naprawdę dobrym kremem na dzień dla skór potrzebujących łagodzenia i nawilżania,również tych mieszanych,poza tym producent nie określa go też jako krem na noc,więc nie traktuje tego jako zarzut,a w pierwszej kolejności nazywa go kremem łagodzącym,a nie nawilżającym i tak rzeczywiście jest.

Używając go na dzień warto na wszelki użyć po nim krem z filtrem.

Opakowanie jest higieniczne,ale niestety ciężko ocenić zużycie.

Krem kupiłam zachęcona wieloma pozytywnymi komentarzami na wizażu i ut, kupiłam zestaw razem z serum.
Krem ma bardzo lekką konsystencję, lżejszą od kremu z formułą ciekłokrystaliczną.
Dobrze rozsmarowuje się na skórze, pozostawia dziwny, silikonowy film, który czułam pierwszy raz po kremie od Bielendy.
Nie daje uczucia nawilżenia i okluzji pomimo dziwnej warstwy wierzchniej która pozostaje na długo, mam wrażenie że aż do zmycia kremu.
Co najgorsze, okropnie mnie zapchało, pomimo 30stki na karku zdarza się, że niektóre kosmetyki sprawiają nieprzyjemne niespodzianki na mojej skórze, ale to co zrobił ten krem to jakieś nieporozumienie.
Podskórne gule, bolesne, nawet na czole które u mnie od wyprysków zawsze było wolne.
Nie polecam, substancje wysoce komedogenne bardzo wysoko na liście składu.
Bieda, bieda i jeszcse raz bieda.
Pierwszy raz seria Bielenda Supremelab mnie mocno rozczarowała.

Nie wiem dlaczego zdecydowałam się kupić ten krem, chyba znów zadziałał mój szósty zmysł, który dobrze mi podpowiedział. Może też doświadczenie z probiotykami, które dobrze działają na moją skórę, wzmacniają barierę ochronną, co jest ważne w walce z odwodnieniem, spowodowało, że zwróciłam uwagę na tę serię i zamierzam sprawdzić też inne kosmetyki, przede wszystkim serum. Do kremu natomiast wrócę w okresie wiosennym i letnim.

OPAKOWANIE
Buteleczka wykonana z białego plastiku zaopatrzona w pompkę typu air less, która chroni kosmetyk przed dostępem powietrza, ale też pozwala zużyć krem w całości. Jest to także higieniczna forma, choć ja słoiczki również lubię, co nie oznacza, że nie doceniam i takich opakowań, wręcz przeciwnie.

Kolor „dołożony” do podstawowego plastiku odpowiada barwie przypisanej do linii Microbiome, czyli jest fioletowy, a na jego tle znajdują się wszelkie informacje o kosmetyku, jego działaniu, przeznaczeniu i składzie. Krem kupujemy w kartoniku w tym samym fioletowym kolorze.

KONSYSTENCJA
Tu nie ma się co rozpisywać bo dla mnie jest to taki typowy krem, nie za gęsty, nie za lekki, dobrze się wchłania i pozostawia na naskórku jedynie delikatny film, który nie obciąża i nie stanowi problemu dla makijażu, nie roluje się.

DZIAŁANIE
Mam cerę odwodnioną, jak wspominałam, jeszcze nieco się przetłuszczającą, jednak najważniejsze dla mnie jest w całej rutynie pielęgnacyjnej działać prewencyjnie przeciwko starzeniu się skóry i walczyć z odwodnieniem. Takie mam potrzeby i cele i pod tym kątem dobieram kosmetyki. Szukam więc takich składników, które wzmacniają barierę hydrolipidową i różnego rodzaju fermenty oraz probiotyki, prebiotyki, okazuje się, fajnie skórę wspierają.
Tak też jest z tym oto kremem. Stosując preparat moja skóra zawsze była dobrze nawilżona, zmiękczona, ukojona, bariera ochronna był niezaburzona i pokuszę się nawet o stwierdzenie, że stała się mocniejsza. Krem pielęgnuje, ale też dobrze domyka pielęgnację czy to w porannej czy wieczornej rutynie.
Ponieważ w sezonie jesienno – zimowym lubię bardziej konkretne, cięższe formuły to ten krem mógłby stanowić taką przed ostatnią warstwę nakładaną na skórę, natomiast w sezonie wiosenno – letnim produkt sprawdził mi się idealnie dlatego wpisałam sobie go na listę „wrócę” i kupię też inne preparaty tej serii.

Obecnie kończę już kolejne opakowanie tego kremu i z pewnością kupię kolejne. Krem świetnie nawilża, nie jest ciężki i wchłania się niemalże całkowicie w dość szybkim tempie. Przy mojej problematycznej cerze (niedoskonałości + wysoka wrażliwość i rumień) sprawdza się rewelacyjnie. Stosuję go tylko na noc i wystarcza na bardzo długi czas (2-3 miesiące). Z tej serii Microbiome kupiłam też emulsję do mycia twarzy i liczę na to, że sprawdzi mi się równie dobrze jak ten krem. Cena regularna jest do zaakceptowania, ale zawsze go kupuję w promocji i wtedy płacę niewiele za super jakość produktu.