|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 5
|
bluszcz...
Witajcie.
Mam problem, z którym nie jestem w stanie sobie poradzić... Sama niszczę swój związek - właściwie wszystkie swoje związki - przez poświęcanie całego czasu i całej siebie kochanej osobie. Nie potrafię tego powstrzymać, za każdym razem obiecuję sobie, że tym, razem to już ostatni raz, a w praktyce mija dzień i znów robię swoje... Nie wiem, czego od Was oczekuję, możecie mną potrząsnąć, okrzyczeć albo napisać, co o tym myślicie - zrobić cokolwiek, byle dać mi szersze spojrzenie na całą tę sprawę. Pierwszy mój związek skończył się nagle, z dnia na dzień, zerwaniem. Wtedy nie miałam problemów z byciem kobietą-bluszczem, nie poświęcałam siebie dla niego, ale mieliśmy skrajnie różne charaktery (Marcin - dusza towarzystwa, wcielenie popularności, ja - spokojna osoba trzymająca się zawsze raczej na uboczu) i on zadecydował, że nie ma sensu tego ciągnąć. Bardzo podkopało to moje poczucie własnej wartości, byłam zakochana jak diabli i dość długo zbierałam się po tym wszystkim, zanim zaangażowałam się na nowo. Drugi związek udało mi się stworzyć z osobą dość nieodpowiednią, niezdecydowaną co do kwestii bycia w związku. Najpierw pobyliśmy razem tydzień (byłam jego pierwszą dziewczyną) i zerwał, bo powiedział, że nie jest jeszcze gotowy na żaden związek, później kilka razy, po zastanowieniu, chciał wrócić, ale ja zdecydowałam się na powrót dopiero po ok. 7 miesiącach. Byliśmy razem przez jakiś czas, irytowało mnie to, że potrafił np. wyłączyć telefon na cały weekend i nie pisać, gdzie jest, czy nie odzywać się przez dłuższy czas, zamiast powiedzieć wcześniej wprost, że wychodzi z kolegami (nie, nie chodziło o to, że sama miałabym do niego pretensje, gdyby gdzieś wyszedł, wprost przeciwnie, nie robiłoby mi to większej różnicy, sama też czasem spotykałam się z kimś innym), nie poznałam nigdy jego znajomych ani rodziny, zachowywał się, jakby chciał mieć dziewczynę tylko dlatego, że koledzy też mają, ale nie był pewien, czy chce komukolwiek o tym mówić. Po pewnym czasie związek sam się rozleciał - ja zaczęłam poważną rozmowę o tym, że nie wiem, co się dzieje, że mam wrażenie, że on niczego już nie czuje do mnie, że czuję się ignorowana, kiedy nie odpisuje na smsy, że pragnę, żeby okazywał mi więcej czułości (nie okazywał jej wcale, tylko proponował seks; jedynym czulszym gestem był zawsze szybki pocałunek na powitanie i pożegnanie). On wysłuchał, nie chciał podejmować decyzji, mówił, że chce sobie to jeszcze przemyśleć, ja niejako wymogłam na nim decyzję "tu i teraz" i zdecydował, żebyśmy zostali "przyjaciółmi". Teraz jestem w trzecim związku, z cudownym mężczyzną i boję się, że niszczę wszystko, co jest między nami dobre... Wiem, że mnie kocha, szanuje, pragnie, jest dla mnie ideałem - a ja ciągle gdzieś w duszy mam niepewność, czy to wszystko dobrze się zakończy. Kiedy tylko ma zły humor czy nie odbierze telefonu, zastanawiam się bardzo długo, czy nie zamierza mnie porzucić, nie myśli o końcu. Widzimy się codziennie, ale ja poza tym dzwonię do niego kilka razy dziennie, kiedy chcę np. żeby mi coś doradził, albo po prostu usłyszeć jego głos i upewnić się, że wszystko jest nadal w porządku... Za każdym razem, kiedy mam zły humor, przepraszam go później wiele razy, bo czuję się winna. On się wtedy irytuje, nie chce, żebym go przepraszała, uważa, że takie zachowanie z mojej strony jest dla mnie samej upokarzające. Kiedy nie odbiera telefonu (często ma wyłączony głos), dzwonię po 6-10 razy i piszę smsy, bo boję się, że to koniec... Kiedy tak piszę, sama widzę, że to jest chore. Za każdym razem po takiej akcji, kiedy dzwonię kilkanaście razy i okazuje się, że wszystko jest w porządku, obiecuję sobie, że to już ostatni raz... Ale po kilku dniach wszystko wraca do normy i znów boję się rozstania, znów dzwonię setki razy itp. Dziewczyny, poradźcie mi coś, bo sama nie umiem się poskładać... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 174
|
Dot.: bluszcz...
Cześć
![]() Tego nie da się wytłumaczyć, nie da się poradzić i zrobić wedle tej rady. Trzeba to w sobie przepracować, przeżyć, na własnej skórze się przekonać, ze tak nie można życ. Będzie Ci lżej. Szkoda ze to wszystko kosztem więzi emocjonalnej, którą buduje się będąc ze sobą, ja spędzałabym z tż całe godziny i dnie. Ale cóż, takie życie. Skutkiem tego jest, że juz nie jestem taka "emocjonalna", trochę się zamknęłam i odsunęłam emocjonalnie od tż [nadal kocham, ale to już nie to samo, co życie ze sobą na co dzień...] Więc tak, rady żadnej nie podam. po prostu sama musisz widziec, dostrzec, jak to wpływa na Wasz związek. pozdrawiam ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 4 547
|
Dot.: bluszcz...
Jak Cie bedzie korcilo zeby dzwonic to policz do 10 , przemysl to trzy razy i zacznij robic cos, co odwroci Twoja uwage od telefonu albo zadzwon do kogos innego. Mozesz do jakiejs bliskiej osoby, ktora przywrocila by Cie do pionu po uslyszeniu, dlaczego akurat teraz dzwonisz. No i zawsze masz wizaz
![]() A poza tym znajdz sobie jakies hobby i moze niekoniecznie nos zawsze i wszedzie telefon ze soba. Dziewczyny, a moze i chlopcy dopisza tu pewnie jeszcze mnostwo roznych rad i dadza do sluchu wiec bedziesz miala w czym wybierac. A jakby bylo bardzo zle i nic nie pomagalo to zawsze sie mozesz wybrac do psychologa ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: usa
Wiadomości: 13
|
Dot.: bluszcz...
Kurcze jakbym czytala o sobie,terz taka bylam mysle teraz po tylu miesiacach kiedy juz nie widzialam M.pisalam 1000 smsow do niego bo jak nie odpisywywal to balam sie ze to koniec i w koncu ze mna zerwal
![]() ![]()
__________________
sloneczkoo ![]() "Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością." Jan Twardowski |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 921
|
Dot.: bluszcz...
Też tak czasami mam.... jak zadzwonię a TŻ nie odbierze to wpadam w panikę... Ale już coraz częściej udaje mi się nad tym panować, dzwonie raz i czekam aż oddzwoni albo napisze, że nie mógł odebrać bo mam świadomość tego,że jak zadzwonie 2,3 i 10 raz to tylko zrobię z siebie głupka i natręta
__________________
Płacz jest ostatnią deską ratunku - nie pierwszą! ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-06
Lokalizacja: CairnLand
Wiadomości: 16 938
|
Re: Dot.: bluszcz...
Daj mu troche odpoczac, chwile czasu dla siebie. Kazdy potrzebuje tej minuty jedynie ze soba. Powinnas mu zaufac
![]() A przede wszystkim musisz uwierzyc w siebie. Musisz uwierzyc w to ze Twoje uczucia i Twoje zdanie liczy sie tak samo jak jego czy innych. Ludzie przestana Cie respektowac jesli nie bedziesz potrafila walczyc o swoja racje lub bedziesz zmieniać zdanie w odpowiedzi na krytyke. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-06
Wiadomości: 33 255
|
Dot.: bluszcz...
Jak się kogoś osacza, nie daje mu żyć własnym życiem, oddech zabiera i nie słucha próśb tej drugiej osoby o odrobinę wolności i przestrzeni, to... to jest wina bluszcza, a nie osoby osaczonej, bo każdy człowiek potrzebuje marginesu bezpieczeństwa, balonu powietrza, przestrzeni, a jak mu się to zabiera, to wtedy ucieka...
__________________
Nowa motywacja. Tym razem cel jest zdecydowanie długoterminowy. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 376
|
Dot.: bluszcz...
Cytat:
Autorko wątku myśle ze musisz dac mu troche spokoju, nie boisz sie ze od Ciebie ucieknie?
__________________
Nie masz żadnej szansy, ale ją wykorzystaj. Arthur Schopenhauer |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 | ||||||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 5
|
Dot.: bluszcz...
Bardzo Wam dziękuję za rady... Pomaga to, co piszecie, bo stawia do pionu i pokazuje, co w całej tej sytuacji nie jest normalne... Ech...
To jest bez sensu, sama niby wiem, że takim zachowaniem mogę tylko go odstraszyć, że z tym podejściem zniszczę każdy mój związek, bo każdy potrzebuje przestrzeni i nie można żyć kimś 24 godziny na dobę, ale mimo to, cały czas żyję właśnie w taki sposób ![]() ![]() Cytat:
Cytat:
![]() Cytat:
![]() Nie uważam, że to jego wina, wina jest moja, tylko nie umiem się znaleźć wyjścia. A jak tak dalej będzie, to wyjście znajdzie się samo, bo on mnie zostawi... Cytat:
Cytat:
Cytat:
Teraz, jak czytam to, co napisałam, widzę, że zakrawa to na desperację, cała ta chora sytuacja... On faktycznie ucieknie, ja sama bym od siebie uciekła... Własnymi decyzjami niszczę związek, na którym tak bardzo mi zależy... |
||||||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 8 299
|
Dot.: bluszcz...
Dobrze,ze zdajesz sobie sprawe ze sowich błedów. To bardzo duzo.
Rzeczywiscie zle robisz, w koncu facet nie wytrzyma, wydasz mu sie zdesperowana i mało atrakcyjna. Przestan, wmow sobie wiecej pewnosci siebie i wyrzuc telefon jak bedziesz chciała znowu wydzwaiac. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-06
Wiadomości: 33 255
|
Dot.: bluszcz...
Spokojnie, spokojnie, z jednej strony, to dobrze, że zdajesz sobie sprawę ze swoich błędów, ale z drugiej strony nie rób z siebie psycholki, od której "sama bys uciekła", bo to obniża w Twoich oczach wlasną wartość i wpadasz w błędne koło...
__________________
Nowa motywacja. Tym razem cel jest zdecydowanie długoterminowy. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 19 756
|
Dot.: bluszcz...
Widzę, że nie jestem sama
![]() Też tak mam, że jak nie odpisze to pierwsze co myślę to koniec, choć co prawda nie jesteśmy ze sobą, ale chcemy próbować. Dzisiaj właśnie taką "jazdę" miałam ![]() Wiem jedno, musimy się czymś zająć żeby nie wymyślać takich bzdur bo albo oszalejemy albo doprowadzimy do rozpadu.
__________________
Padał deszcz tak jak dziś, miałaś uchylone drzwi.
Stałem w nich niczym pies, w zębach niosąc bukiet ściem. Zatrzasnęłaś je na klucz, wystawiłaś mnie na bruk. Choć rację masz, że nie znasz mnie, jak mogłaś tak dać wkręcić się. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 144
|
Dot.: bluszcz...
Im bardziej będziesz go osaczać tym bardziej będzie się od Ciebie oddalał. Musisz poćwiczyć silną wolę. Ja dopiero po zamieszkaniu z TŹ zaczęłam zauważać, że czas poświęcony samej sobie jest równie ważny, jak czas spędzony z TŹ
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 8 299
|
Dot.: bluszcz...
Radze faktycznie nie brac ze soba telefonu jak wychodzisz, nie odbierac za kazdym razem kiedy dzwoni i nie dzwonic na razie wogole, to wszystko powinno wrocic do pionu.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 176
|
Dot.: bluszcz...
Też tak mam moze nie obsesyjnie. W moim przypadku to brak normalnego dzieciństwa i poczucia bezpieczeństwa spowodowały takie zachowania. Chęć bycia kochaną, adorowaną przez cały czas
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#16 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 19 756
|
Dot.: bluszcz...
Cytat:
![]() ![]()
__________________
Padał deszcz tak jak dziś, miałaś uchylone drzwi.
Stałem w nich niczym pies, w zębach niosąc bukiet ściem. Zatrzasnęłaś je na klucz, wystawiłaś mnie na bruk. Choć rację masz, że nie znasz mnie, jak mogłaś tak dać wkręcić się. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 4 727
|
Dot.: bluszcz...
Więc powinnaś zacząć od zmiany tego nastawienia. Uświadomić sobie, że na facecie (ani tym, ani żadnym) świat się nie kończy, ludzie się rozstają i żyją dalej... Oczywiście nie znaczy to, żeby nic nie robić i czekać na rozpad związku, tylko żeby do tego wszystkiego jakoś racjonalnie podejść.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 19 756
|
Dot.: bluszcz...
[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;14770798]Więc powinnaś zacząć od zmiany tego nastawienia. Uświadomić sobie, że na facecie (ani tym, ani żadnym) świat się nie kończy, ludzie się rozstają i żyją dalej... Oczywiście nie znaczy to, żeby nic nie robić i czekać na rozpad związku, tylko żeby do tego wszystkiego jakoś racjonalnie podejść.[/QUOTE]
wiem, że się nie kończy ![]() Tylko nasza sytuacja jest na maksa pokręcona a ja mimo wszystko chce być z nim, chcę żeby wreszcie się nam udało, bo póki co nie jesteśmy razem. Nigdy tak bardzo nie kochałam, a nastu lat nie mam. Kiedyś bym sobie dawno odpuściła a z nim jest tak inaczej. Tyle, ze tą swoją "bluszczowatością" mogę to popsuć zanim się cokolwiek zacznie.
__________________
Padał deszcz tak jak dziś, miałaś uchylone drzwi.
Stałem w nich niczym pies, w zębach niosąc bukiet ściem. Zatrzasnęłaś je na klucz, wystawiłaś mnie na bruk. Choć rację masz, że nie znasz mnie, jak mogłaś tak dać wkręcić się. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
|
Dot.: bluszcz...
Wyłącz telefon.
Pomyśl, gdyby nie było komórek połowa twoich problemów by znikła.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir *** Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy. T.Pratchett |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#20 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 174
|
![]() Cytat:
![]() Dasz radę na pewno. Ja, taka zapatrzona, zakochana, "ciągle z Nim" daję jakoś radę z tego wychodzić, i Tobie też się uda. Musisz tylko się przemęczyć, trochę potęsknić, popłakać, ale jak się postarasz, to dasz radę. Nadal nie jestem zadowolona z takiego obrotu spraw, ale jakoś sobie z tym radzę. ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
Narzędzia | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:13.