|
|||||||
| Notka |
|
| W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#1 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Wa-wa
Wiadomości: 392
|
nie radzę sobie..
nie wiem, czy jest to odpowiednie miejsce na mój wątek, ale naprawdę nie miałam pojęcia, gdzie go umieścić..
może zacznę od początku.. w wieku 15 lat zaczęłam odchudzanie, od wagi ok. 65 kg przy wzroście 169 cm. trwało ono dość długo, przetestowałam masę diet, w końcu udało mi się osiągnąć cel: 54 kg. byłoby idealnie, gdybym nie uzależniła się od myśli o jedzeniu, ciągłego liczenia kalorii itp. stało się to moją obsesją, nie dopuszczałam do siebie myśli o możliwości przytycia. do tego, przy wadze ok. 57 kg straciłam miesiączkę.. były lepsze i gorsze okresy, lecz po pewnym czasie to wszystko stało się koszmarem. płakałam nad każdym posiłkiem. "nie, ja nie mogę tego zjeść, przytyję.." i w ten sposób w te wakacje osiągnęłam wagę ok. 50 kg, nie miałam na nic siły, lecz w końcu podobałam się sobie.. lecz nie tak dawno zaczął się prawdziwy koszmar. z jednej skrajności popadłam w drugą. mam prawie 18 lat i żyję tylko dla jedzenia. na początku były to sporadyczne napady kompulsywnego jedzenia, potem potrafiłam tak jeść codziennie.. w ciągu 2 miesięcy przytyłam ponad 10 kg. i dobiłam do wagi, z którą startowałam 3 lata temu. każdego dnia obiecuję sobie, że kończę z tym, że biorę się za siebie. nic z tego nie wychodzi. do południa bywa dobrze, potem jest napad na lodówkę, pobliski sklep.. wtedy nic się nie liczy. jem i zapominam o wszystkim, odrywam się od szarej codzienności.. a najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że praktycznie cały czas odczuwam głód. potrafię zjeść kilkanaście kanapek, orzeszki, batony, babeczki, chipsy, popić to wszystko kakao, a mój brzuch wciąż domaga się jedzenia. proszę, pomóżcie mi.. zupełnie nie wiem, co mogę zrobić w tej sytuacji. wiem jedno, muszę schudnąć. dodam, że praktycznie nigdy nie byłam z siebie zadowolona. od długiego czasu jestem pod opieką psychiatry, przyjmuję leki na depresję.. szczerze mówiąc od kiedy tak znacznie przybrałam na wadze po prostu schroniłam się w domu. unikam ludzi, opuszczam szkołę, nie chcę nikomu się pokazywać.. a spojrzenie w lusterko jest prawdziwym koszmarem.. nie jestem w stanie tak żyć, a nie potrafię nic zmienić...
__________________
Całował jej mokre od płaczu policzki, patrzył w zapuchnięte, czerwone oczy, gładził po nieułożonych włosach ... i powtarzał że kocha, że kocha najbardziej na świecie.. Edytowane przez Izabell123 Czas edycji: 2012-02-23 o 16:59 |
|
|
|
|
#2 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 220
|
Dot.: nie radzę sobie..
Kochana, co do odchudzania powiem Ci tak - nie rób diet, głodówek, nic w tym rodzaju. Po prostu ćwicz. Sama kiedyś się głodziłam, schudłam pięknie, spodnie na dupie mi wisiały - podobno wyglądałam koszmarnie. Teraz ćwiczę i jestem szczęśliwa. Po prostu - wstań rano i pomyśł - dziś zrobię 100 brzuszków i 50 przysiadów. Systematyczność i to wszystko, będziesz miała piękne ciało.
Co do psychiatry - nie wiem, jakiego leczenia względem Ciebie się podjął, ale to, że jestes na tabletkach wcale nie poprawia Twojej sytuacji. Moim zdaniem jak najprędzej trzeba je odłożyć i ZACZĄĆ PATRZEĆ NA SIEBIE, JAK NA KOBIETĘ. Kobieta jest zawsze piękna, bez względu na wszystko. Nie potrzebne są jej diety, tylko szczęście. Spójrz w lustro i pokochaj to, kim jesteś. I kim się stajesz. Trzymaj się. |
|
|
|
|
#3 |
|
Evil olivE
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 531
|
Dot.: nie radzę sobie..
nie rozumiem dlaczego zaczęłaś się odchudzać. 65 kg na 169 cm. wzrostu to dobra waga (według wskaźnika BMI). Tak jak autorka poprzedniego postu, zacznij wierzyć w siebie i akceptować swoje wady i zalety. W tym wypadku ćwiczenia są lepszym wyjściem niż tabletki.
__________________
We loved with a love that was more than love. |
|
|
|
|
#4 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 205
|
Dot.: nie radzę sobie..
Ja mam dopiero 15,5 lat, a już mam prawie, że identyczny problem... W pełni Cię rozumiem. Najpierw odchudzanie (u mnie ponad rok temu), później tak się w to wciągasz że jeszcze ci mało i dalej się odchudzasz... I pakujesz się w jedno wielkie bagno. Ja tak schudłam do niedowagi, straciłam miesiączkę (jestem w trakcie odzyskiwania). A teraz jest dokładnie jak u Ciebie. Jedzenie przejęło kontrolę nade mną. Ciągłe myślenie o tym.. I napady kompulsywnego jedzenia - to jest najgorsze. Ostatnio zdarza się to coraz częściej i po prostu już sobie z tym nie radzę. Nienawidzę swojego życia a przede wszystkim siebie, że się w to wpakowałam.
|
|
|
|
|
#5 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Wa-wa
Wiadomości: 392
|
Dot.: nie radzę sobie..
tabletki przyjmuję ze względu na swoj a chorobę, żadne cwiczenia tu nie pomogą..
choć leki te spowodowały u mnie ogromną obojętność na wiele kwestii.. między innymi na wygląd. a teraz już nie mogę spojrzeć na siebie, wyrosłam z większości ubrań.. kto tego nie przeżył nie wie, jak cięzkie jest życie uzależnione od jedzenia.. zdałam sobie sprawę, że to jest mój nałóg. może to dziwnie brzmi, bo wcale go nie chcę i czuję się przez niego bardzo nieszczęśliwa. a nie wiem, jak się go pozbyć.. olkaa-uwierz, że to da się pokonać.. ja każdego dnia wstaję z nadzieją, że będzie on lepszy, wolny od kompulsów.. trzymam kciuk, by Ci się udało i sama też walczę..
__________________
Całował jej mokre od płaczu policzki, patrzył w zapuchnięte, czerwone oczy, gładził po nieułożonych włosach ... i powtarzał że kocha, że kocha najbardziej na świecie.. |
|
|
|
|
#6 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 205
|
Dot.: nie radzę sobie..
Też czuję, jakby jedzenie było moim nałogiem, to chyba działa jak u alkoholika. On pije, by zapomnieć, że pije, a ja jem, żeby o tym nie myśleć, wiem, że będą tego konsekwencje, więc jem dalej by przełożyć zmierzenie się z problemem na później. To chore i masz rację - dużo osób może nie rozumieć kompulsywnych zachowań, a to nie takie łatwe, sama tego nie rozumiem, czemu to robię, ale to jest silniejsze ode mnie.
U mnie to samo - każdego dnia walczę, ale w ostatnim czasie jest mi coraz trudniej, chodź rano wstaje pełna wiary, że mi się uda, że nigdy więcej tego nie zrobię, to i tak to robię. Również trzymam za Ciebie kciuki, przecież kiedyś musi nam się udać to pokonać.
|
|
|
|
|
#8 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: parę chwil wcześniej.
Wiadomości: 6 532
|
Dot.: nie radzę sobie..
Cytat:
Weź kartkę/załóż bloga i napisz to, co w sobie lubisz, to czego nie lubisz, to, co chcesz osiągnąć i to, co chcesz usunąć z życia. Wyznać priorytety(najlepiej, żeby nie było to związane z odchudzaniem) i zrób plan działania. Nie poddawaj się, życie jest w Twoich rękach. Edytowane przez garden_d Czas edycji: 2012-02-25 o 10:31 |
|
|
|
|
|
#9 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 220
|
Dot.: nie radzę sobie..
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#10 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Wa-wa
Wiadomości: 392
|
Dot.: nie radzę sobie..
Garden_d dziękuję Ci za te słowa .. czytając, miałam wrażenie, że znasz mój problem tak dobrze jak ja sama. dokładnie takie myśli towarzyszą każdemu napadowi, każdej zakazanej minucie spędzonej w kuchni. a walka z tym jest naprawdę bardzo trudna, zaakceptowanie siebie i takiego stanu nie jest możliwe.
niedługo planuję zacząć przerwaną jakiś czas temu terapię. z wielkimi nadziejami, że będzie dobrze. będę walczyć
__________________
Całował jej mokre od płaczu policzki, patrzył w zapuchnięte, czerwone oczy, gładził po nieułożonych włosach ... i powtarzał że kocha, że kocha najbardziej na świecie.. |
|
|
|
|
#11 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: parę chwil wcześniej.
Wiadomości: 6 532
|
Dot.: nie radzę sobie..
Cytat:
Polecam także BARDZO gorąco książkę "Bulimia- program terapii" - nie traktuje ona jedynie o bulimii, ale także o kompulsywnym jedzeniu czy innych problemach z odżywianiem. Jest to książka, dzięki której nastąpił (łącznie z terapią) przełom w moim życiu, opisuje właśnie to, o czym pisałam wcześniej, ale i wiele więcej. Wiem, bo pracowałam z tą książką i widzę efekty. Pozdrawiam i życzę szczęścia.
|
|
|
|
|
|
#12 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 13
|
Dot.: nie radzę sobie..
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#13 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 17
|
Dot.: nie radzę sobie..
Ja też parę lat temu miałam problem. Jadłam wszystko co przy mnie było do zjedzenia.....a potem wymiotowałam. Na początku, były to sporadyczne przypaki....ale potem podobało mi się to, że po takich wymiotach kilka godzin nie chciało mi się jeść. Zaczęłam chudnąć. Było super (tzn. tak mi się wydawało). Chudłam w oczach. Z wagi prawie 90 kg spadłam do 58. Podkrążone oczy..... sina cera......ale to nic....bo najważniejsze,że schudłam. Doszło do tego, że nie jadłam w ogóle w obecności innych,,,,nawet męża. Mówiłam, że zjadłam wcześniej lub podobne...nie jestem, głodna...itd. Kiedy byłam gdzieś ze znajomymi.... czy u rodziny...uwielbiałam patrzeć jak inni jedzą. zadzrościłam im, że delektują się..... i że zaraz nie polecą do toalety. Znalazłam pracę i poszłam na badania.... pielęgniarka powiedziała mi, że jestem odwodniona. Chciała mi pobrać krew...ale żyły pękały...... I wtedy zdałam sobie sprawę....że przecież mam dziecko.....mam dla kogo żyć. Nie byłam na żadnej terapi. Sama z tego wyszłam. Było to jakieś 3 lata temu. Trwało ok 5 lat. I tak z dnia na dzień.....po mału...po mału........ utyłam...... do wagi 80 kg. Próbowałam diet...nic z tego..... itp. I nagorsze jest to....że to znowu do mnie wraca. Zjem....i myślę....tylko myślę....iść czy nie iść. Już nie raz ostatnio byłam w wc po jedzeniu....... i czuję, że to wraca. To jest chyba jak nałóg..... nie można powiedzieć, że już jest ok. Jedyną motywacją dla mnie jest dziecko. Wiem, wręcz jestem przekonana....że gdybym znowu zaczęła to robić, mój organizm w końcu na dobre by się poddał. Ale powiem wam, że tak strasznie się boję....i ta myśl jest przy mnie....cały czas. Jak tylko coś zjem.....a najgorsze jest to, że sprawia mi to przyjemność. Mam dzisiaj 30 lat....... i 80 kg.....164 cm wzrostu. Masakra...... beznadzieja.....
__________________
początek 82 kg musi być 55 kg
|
|
|
|
|
#14 | ||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 220
|
Dot.: nie radzę sobie..
Cytat:
![]() ---------- Dopisano o 18:06 ---------- Poprzedni post napisano o 18:04 ---------- Cytat:
Nie chciałam Cię oskarżyć w tym momencie, tylko... No właśnie, co wtedy... |
||
|
|
|
|
#15 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 092
|
Dot.: nie radzę sobie..
do Autorki: wiem, że to trochę nie na temat, ale mam tyle samo wzrostu, co Ty, zaczynałam z taką samą wagą, doszłam do podobnej, teraz również mam problemy z kompulsami i również przy 57kg straciłam miesiączkę... i mam takie pytanie, na ile czasu Ci zaniknęła i przy ilu kg wróciła (o ile wróciła)?
__________________
don't leave me here my guiding light
'cause I wouldn't know where to begin.. |
|
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#16 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Wa-wa
Wiadomości: 392
|
Dot.: nie radzę sobie..
Bellamy - niestety nie jestem w stanie podać Ci dokładnej wagi ani nic z tego rodzaju.. kilkakrotnie byłam na lekach wywołujących, po nich zawsze okres powracał, ale tylko jednorazowo. bez tych wywoływanych miesiączek nie miałam jej prawie 2 lata..
potem zmieniono mi leki, a i trochę przytyłam. teraz okres pojawia się sam z siebie, tylko że ja nie akceptuję swego wyglądu..
__________________
Całował jej mokre od płaczu policzki, patrzył w zapuchnięte, czerwone oczy, gładził po nieułożonych włosach ... i powtarzał że kocha, że kocha najbardziej na świecie.. |
|
|
|
|
#17 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 13
|
Dot.: nie radzę sobie..
dziękuję
jestem chętna
|
|
|
|
|
#18 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 16
|
Dot.: nie radzę sobie..
do bellamy;
autorką wątku nie jestem, ale pozwolę sobie odpowiedzieć ![]() jest to indywidualna kwestia, i zależy od wielu czynników. nie porównuj się. sama brałam wiele leków, które miały na celu przywrócenie miesiączki. owszem, udało się, ale na krótko. miesiączka wróciła naturalnie. zaczęłam stosować racjonalną dietę (nie zaprzepaściłam uzyskanych wcześniej efektów. tzn początkowo moja waga zwiększyła się o 2-3kg ale to normalne przy zmianie dawki kalorycznej z 1500-2300. waga się z czasem unormowała) wszystko jest możliwe, miesiączkę odzyskałam po 1,5 rocznej walce. włączyłam tłuszcze, za którymi - przyznaję, nie przepadam. z czasem się przyzwyczaiłam i pewnego dnia, od tak się pojawiła
Edytowane przez _Aura Czas edycji: 2012-03-03 o 17:50 |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
| Narzędzia | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:34.





i sama też walczę..





Polecam także BARDZO gorąco książkę "Bulimia- program terapii" - nie traktuje ona jedynie o bulimii, ale także o kompulsywnym jedzeniu czy innych problemach z odżywianiem. Jest to książka, dzięki której nastąpił (łącznie z terapią) przełom w moim życiu, opisuje właśnie to, o czym pisałam wcześniej, ale i wiele więcej. Wiem, bo pracowałam z tą książką i widzę efekty. 

82 kg

