Nie mieszkamy razem... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-07-04, 16:00   #1
Laurelia
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 7

Nie mieszkamy razem...


Witam serdecznie.

Chciałabym się podzielić swoją historią. Mam męża, z którym utrzymuję kontakt, jednak jesteśmy w poważnym kryzysie. Po ślubie zamieszkaliśmy razem i moich rodziców. Jednak mąż, który pracował bywał w domu tylko na weekendy. Po pewnym czasie zaczął dojeżdżać do pracy z kolegą i był w domu codziennie. Jednak nie trwalo to długo. Zmienił pracę i znów tylko weekendy. Mamy syna. Niestety między nami nie zawsze układało się dobrze. Mąż coraz częściej zaczął popijac. Odwrocilam się od niego. Był taki czas, że uważałam, że bez niego będzie lepiej. Jednak żałuję, że odpuściłam. Po awanturze z moją rodziną, mąż przestał przyjeżdżać nawet do dziecka. Zabrał swoje rzeczy i zamieszkał w suterenie, gdzie jest jedno pomieszczenie, w swoich rodzinnych stronach. Mówi że to przejściowe, za rok coś wynajmie. Ja zostałam u rodziców, gdyż warunki, w których mieszka nie są odpowiednie dla dziecka. Poza tym lubi alkohol i niestety ma z tym coraz większy problem. Mówi że chce tworzyć rodzinę ale nie wróci do mojego rodzinnego domu. Z kolei ja nie chcę zamieszkać tam gdzie on. Nie pomaga mi finansowo, więc czy będzie w stanie utrzymać rodzinę w wynajętym mieszkaniu? Chce żebym przuwozila mu dziecko, ale ile można tak kursować. Bo tata tu a my gdzie indziej. Od września ma iść do przedszkola. Być może byłoby lepiej, gdybym zapomniała i dała spokój. Jednak poświęciliśmy sobie 7 lat. Poza tym trudno tak to wszystko przekreślić a jeszcze trudniej zapomnieć. Wiem, że od początku popełniłam dużo błędów i żałuję tego. Za mało myślałam i przyszłości i żyłam chwilą. Nie wiem co robić w tej sytuacji. Ratować czy nie? Ciągle o tym myślę i nie jestem w stanie podjąć ostatecznej decyzji...

---------- Dopisano o 16:00 ---------- Poprzedni post napisano o 15:57 ----------

Przepraszam za niektóre literówki.
Laurelia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-04, 16:20   #2
201611090905
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 2 483
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez Laurelia Pokaż wiadomość
Witam serdecznie.

Chciałabym się podzielić swoją historią. Mam męża, z którym utrzymuję kontakt, jednak jesteśmy w poważnym kryzysie. Po ślubie zamieszkaliśmy razem i moich rodziców. Jednak mąż, który pracował bywał w domu tylko na weekendy. Po pewnym czasie zaczął dojeżdżać do pracy z kolegą i był w domu codziennie. Jednak nie trwalo to długo. Zmienił pracę i znów tylko weekendy. Mamy syna. Niestety między nami nie zawsze układało się dobrze. Mąż coraz częściej zaczął popijac. Odwrocilam się od niego. Był taki czas, że uważałam, że bez niego będzie lepiej. Jednak żałuję, że odpuściłam. Po awanturze z moją rodziną, mąż przestał przyjeżdżać nawet do dziecka. Zabrał swoje rzeczy i zamieszkał w suterenie, gdzie jest jedno pomieszczenie, w swoich rodzinnych stronach. Mówi że to przejściowe, za rok coś wynajmie. Ja zostałam u rodziców, gdyż warunki, w których mieszka nie są odpowiednie dla dziecka. Poza tym lubi alkohol i niestety ma z tym coraz większy problem. Mówi że chce tworzyć rodzinę ale nie wróci do mojego rodzinnego domu. Z kolei ja nie chcę zamieszkać tam gdzie on. Nie pomaga mi finansowo, więc czy będzie w stanie utrzymać rodzinę w wynajętym mieszkaniu? Chce żebym przuwozila mu dziecko, ale ile można tak kursować. Bo tata tu a my gdzie indziej. Od września ma iść do przedszkola. Być może byłoby lepiej, gdybym zapomniała i dała spokój. Jednak poświęciliśmy sobie 7 lat. Poza tym trudno tak to wszystko przekreślić a jeszcze trudniej zapomnieć. Wiem, że od początku popełniłam dużo błędów i żałuję tego. Za mało myślałam i przyszłości i żyłam chwilą. Nie wiem co robić w tej sytuacji. Ratować czy nie? Ciągle o tym myślę i nie jestem w stanie podjąć ostatecznej decyzji...

---------- Dopisano o 16:00 ---------- Poprzedni post napisano o 15:57 ----------

Przepraszam za niektóre literówki.
Nie warto ratować

A dlaczego:
- nieleczone problemy z alkoholem,
- brak chęci poprawy waszej sytuacji ( z Twojego opisu wynika, że mąż nie chce poszukać dla was wspólnego mieszkania, nie pofatyguje się nawet na spotkanie z dzieckiem),
- brak pomocy finansowej.

Twoje wątpliwości świadczą o zdrowym rozsądku. Nie widzę szans na normalną rodzinę stworzoną z tym panem. Oszczędź dziecku wstydu za pijanego ojca, sobie nerwów i życia w ciągłym stresie, czy starczy wam na mieszkanie, czy mąż znów się wyprowadzi, czy wciąż będzie się upijał.
201611090905 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-04, 17:10   #3
adult90
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez KasiaB954 Pokaż wiadomość
Nie warto ratować

A dlaczego:
- nieleczone problemy z alkoholem,
- brak chęci poprawy waszej sytuacji ( z Twojego opisu wynika, że mąż nie chce poszukać dla was wspólnego mieszkania, nie pofatyguje się nawet na spotkanie z dzieckiem),
- brak pomocy finansowej.

Twoje wątpliwości świadczą o zdrowym rozsądku. Nie widzę szans na normalną rodzinę stworzoną z tym panem. Oszczędź dziecku wstydu za pijanego ojca, sobie nerwów i życia w ciągłym stresie, czy starczy wam na mieszkanie, czy mąż znów się wyprowadzi, czy wciąż będzie się upijał.
Popieram w całej rozciągłości

Nie myśl, że minęło 7 lat, pomyśl co zrobić aby następne 7 lat były wspaniałe i spokojne dla Twojego dziecka i Ciebie.
adult90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-04, 17:32   #4
Laurelia
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 7
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Problem w tym także, że nie potrafię zapomnieć i nie myśleć o tym, że to przecież mój mąż, że mieliśmy być razem na dobre i złe. Trudno jest mi wyobrazić sobie samotne życie. Ciągle myślę, czy mogę coś zrobić żeby było lepiej, normalnie...



W kwestii finansowej kiedyś było inaczej. Nie mogę mu wypomnieć, że nie pracował. Pracował całymi dniami. Pieniędzmi zarządzałam ja i zawsze zostawało na następny miesiąc. Niestety przegapiłam moment, w którym zaczęło się to zmieniać. Przestał pomagać finansowo robił co prawda niewielkie zakupy. Zaczął coraz więcej pić, gdy prosiłam żeby wracał do domu, czasem słuchał czasem mówił zaraz a nie było to ponad 2 godziny. Po pewnym czasie przestało mi zależeć. On starał się być miły ale ja byłam zła i to odrzucałam, więc on też się zloscił i było coraz gorzej. Być może nie powinnam wtedy odpuścić. Sama nie wiem...



Gdy go pytam co z nami dalej. Mówi, że nie będzie już tak robił i powierzy mi znowu zarządzanie finansami tylko żebym z nim zamieszkała. Ale w takich warunkach? Mieszkałam tam tydzień i nie potrafię się tam odnaleźć. Mówi, że to tylko na góra rok a później jak się odbije to coś wynajmie. Myślałam żeby już coś wynająć, ale boję się pozostać samej sobie kiedy on chce czekać mieszkać rok tam gdzie teraz.



Czasem mówi że przyjedzie do syna, ale obraził się na moją rodzinę. Ma o wszystko do nich pretensje. Chce żebyśmy to my do niego jechali i żebyśmy tam zamieszkali. Nigdy nie pomyślałabym, że nasze życie tak się ułoży i że zmarnujemy swoją szansę na szczęście. Niestety...

---------- Dopisano o 17:32 ---------- Poprzedni post napisano o 17:25 ----------

Twierdzi, że to przez to, że mieszkaliśmy u moich rodziców. (Mój brat też mieszał 6 lat a jak się wyprowadził to tylko przez podwórko i nie mają z żoną aż takich problemów). Być może jest w tym część prawdy. Nie twierdzę że jestem bez winy. Za to on twierdzi że wolę mamę od niego i sama wybrałam takie życie.
Laurelia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-04, 17:59   #5
Shawtty
Zakorzenienie
 
Avatar Shawtty
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wonderland
Wiadomości: 10 564
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Ty nie masz czego ratować, to facet powinien się ogarnąć. A jeśli tego nie zrobi, a jak widać nie wykazuje jakichś wielkich chęci, pomachaj mu na pożegnanie.
Shawtty jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-04, 18:26   #6
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Pierwszy krok do jakiejkolwiek rozmowy to pan przestaje pić / mega ogranicza picie. Inaczej nie ma sensu o cokolwiek walczyć.

A Ty Autorko zarabiasz na tyle mało, że razem nie byliście w stanie wynająć czegoś sensownego?
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-04, 18:44   #7
Laurelia
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 7
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Powinnam zostać u siebie i go zostawić? Żeby wrócił nie da się przekonać przez awanturę z rodziną.. Mieszkać u niego też żadna perspektywa. Wynająć z własnej inicjatywy? A w ogóle jechać do niego z dzieckiem? Mały pyta kiedy pojedziemy do taty, bo gdy dzwonił i pytał np. kiedy mu coś kupi to on odpowiadał że jak przyjedzie do niego. Tak to wszystko się pomieszało

---------- Dopisano o 18:44 ---------- Poprzedni post napisano o 18:38 ----------

Pewnie bylibyśmy w stanie, gdyby stanowczo zdecydować się na ten krok. Tylko czemu on chce czekać ten rok czy pół roku? Pewnie nie byłoby lekko ale gdyby przestał wydawać na alkohol istniałaby taka szansa.
Laurelia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-07-04, 18:57   #8
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez Laurelia Pokaż wiadomość

(...)
Pewnie bylibyśmy w stanie, gdyby stanowczo zdecydować się na ten krok. Tylko czemu on chce czekać ten rok czy pół roku? Pewnie nie byłoby lekko ale gdyby przestał wydawać na alkohol istniałaby taka szansa.
Musicie się spotkać na neutralnym gruncie i porozmawiać. Mam nadzieję, że potraficie rozmawiać. Jeżeli do tej pory się tego nie nauczyliście, to jakiś mediator, albo terapeuta. Jedna sprawa jest jasna i nie podlega negocjacji: pan kończy z piciem. Resztę rzeczy musicie obgadać i ustalić. Na początek zmiana musiałaby być na tyle widoczna u obojga z Was, żeby był sens o myśleniu nad wynajęciem czegoś razem. Bo mieszkanie u Ciebie nie wchodzi już w grę. Od tego się m.in. zaczęły Wasze problemy. Punkt po punkcie musicie obgadać z każdy z nich, wręcz rozpisać to sobie, z rozwiązaniami.

Ile Ty zarabiasz, a ile on?
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-04, 20:43   #9
Vairen
Raczkowanie
 
Avatar Vairen
 
Zarejestrowany: 2014-11
Wiadomości: 253
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Nieciekawa sytuacja, z drugiej strony mieszkanie z teściami to też nie jest rozwiązanie i może istotnie nie dawał już rady. Widać wszystko w pewnym momencie zaczęło się rozpadać, a Ty to przegapiłaś, nie reagowałaś. Moim zdaniem warto spróbować jeszcze coś zrobić, na pewno musicie zamieszkać samodzielnie, wynająć coś sensownego, on niech skończy z piciem i wtedy jest szansa.
Vairen jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-04, 21:14   #10
201706190936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 4 164
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Jest szansa na ratunek ale tego muszą chcieć obydwie strony.

Autorko pracujesz?
201706190936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-04, 21:19   #11
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Nie mieszkamy razem...

nie skazuj dziecka na życie z ochlejmordą.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-04, 21:51   #12
Laurelia
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 7
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Jego praca jest uzależniona od ilości godzin, w sezonie zarabiał nawet 2800, ogólnie poniżej 2000 zadko schodził. Po zmianie pracy w sumie to tylko firmy bo charakter pracy pozostał taki sam coraz częściej zaczął brać zaliczki chyba nawet co tydzień. Stracił kontrolę nad wydatkami.



Ja mam 1200 do dyspozycji.



Myślę że nawet jeśli nam się nie uda to może powinnam sama coś wynająć. Mieszkam na wsi zawsze chciałam się stamtąd wyrwać. Nie ze wsi tylko z domu rodzinnego. Ogólnie wolę wies a gdybym coś wynajmowala to w mieście. Ale szczerze trochę się boję samotności i czy sobie poradzę z kosztami i czy w ogóle to mi się kalkuluje. Ile można mieszkać w wynajętym. I co dalej?



Czas leci, syn do przedszkola, później do szkoły. Trzeba zapewnić mu jakiś stały grunt. Ale samej w wynajętym, przecież na opłaty pójdzie prawie cały dochód. Z mężem też niewiadomo czy się uda, a przecież nie będę jeździła w te i z powrotem, tym bardziej jeśli zacznie się rok szkolny.
Laurelia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-04, 21:56   #13
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez Laurelia Pokaż wiadomość
Jego praca jest uzależniona od ilości godzin, w sezonie zarabiał nawet 2800, ogólnie poniżej 2000 zadko schodził. Po zmianie pracy w sumie to tylko firmy bo charakter pracy pozostał taki sam coraz częściej zaczął brać zaliczki chyba nawet co tydzień. Stracił kontrolę nad wydatkami.

Ja mam 1200 do dyspozycji.

Myślę że nawet jeśli nam się nie uda to może powinnam sama coś wynająć. Mieszkam na wsi zawsze chciałam się stamtąd wyrwać. Nie ze wsi tylko z domu rodzinnego. Ogólnie wolę wies a gdybym coś wynajmowala to w mieście. Ale szczerze trochę się boję samotności i czy sobie poradzę z kosztami i czy w ogóle to mi się kalkuluje. Ile można mieszkać w wynajętym. I co dalej?

Czas leci, syn do przedszkola, później do szkoły. Trzeba zapewnić mu jakiś stały grunt. Ale samej w wynajętym, przecież na opłaty pójdzie prawie cały dochód. Z mężem też niewiadomo czy się uda, a przecież nie będę jeździła w te i z powrotem, tym bardziej jeśli zacznie się rok szkolny.
Pomysł usamodzielnienia się w końcu od rodziców i nie oglądania na męża jest bardzo dobry, tylko musiałabyś mieć do dyspozycji chyba nieco więcej kasy. Mąż ile (i czy w ogóle) dokłada na utrzymanie dziecka obecnie? W końcu nieważne, czy jesteście / będziecie razem, pieniądze na dziecko płacić musi.

Generalnie dobrze, że zaczynasz patrzeć na swoje życie w nieco szerszej perspektywie. Facet będzie lub nie, to w dużej mierze zależy od niego i od tego, czy się ogarnie (ale musi to zrobić dla siebie i ewentualnie dla Waszego dziecka, a nie tylko dlatego, że może będziecie razem), a Twoje życie to Twoje życie. Jesteś młoda, możesz stanąć na nogi i świetnie sobie poradzić. Powoli realizuj plany, rozmawiaj też z mężem i egzekwuj od niego pewne sprawy.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 01:19   #14
solanska
Przyczajenie
 
Avatar solanska
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 14
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Uciekaj od alkoholika.
__________________
Przestańmy być puści. To jest właśnie mój bunt. Przestańmy być puści. Przestańmy być tylko formą. Zacznijmy być treścią.
solanska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 06:10   #15
Adrianna_8
Zakorzenienie
 
Avatar Adrianna_8
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Dopoki on nie zaprzestanie picia, nie pojdzie na odwyk, nie ma sensu czegokolwiek ratowac.

Chcesz dla wlasnego komfortu naprawiac wasz zwiazek, bo boisz sie zycia w pojedynke? To zaden komfort zyc z takim czlowiekiem, a pomysl, jak to sie odbije na dziecku... Najlepsze zabawki nie zastapia widoku pijanego ojca.

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka
Adrianna_8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2016-07-05, 10:03   #16
Laurelia
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 7
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Ostatnio się nie dokłada. Mówił żebym przyjechała po pieniądze ale akurat nie mogłam i kiedy pojechałam to już nie miał. I znowu muszę czekać.



Zależy mi na normalnej rodzinie. Nie wiem tylko czy ryzykować.
Laurelia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 10:08   #17
ssnn
Rozeznanie
 
Avatar ssnn
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 781
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Ryzykować? Normalnej rodzinie? A to nie jest czasem tak, że jakby miała być normalna, nie trzeba by było ryzykować?

Z tej mąki chleba w postaci "normalnej rodziny" raczej nie będzie, zważywszy na to, co piszesz o mężu.
ssnn jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 10:22   #18
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez Laurelia Pokaż wiadomość
Ostatnio się nie dokłada. Mówił żebym przyjechała po pieniądze ale akurat nie mogłam i kiedy pojechałam to już nie miał. I znowu muszę czekać.

Zależy mi na normalnej rodzinie. Nie wiem tylko czy ryzykować.

sorry, ale dziwną masz definicję normalnej rodziny. ojciec alkoholik to nie jest norma.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 10:25   #19
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez Laurelia Pokaż wiadomość
Ostatnio się nie dokłada. Mówił żebym przyjechała po pieniądze ale akurat nie mogłam i kiedy pojechałam to już nie miał. I znowu muszę czekać.

Zależy mi na normalnej rodzinie. Nie wiem tylko czy ryzykować.
Facet popija, nie łoży na własne dziecko. Nie wyciąga wniosków z błędów, które robi. W tej sytuacji nie macie szans na stworzenie czegoś normalnego. On by się najpierw musiał ogarnąć. W obecnej sytuacji nie warto ryzykować.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-07-05, 10:25   #20
201611090905
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 2 483
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez Laurelia Pokaż wiadomość
Ostatnio się nie dokłada. Mówił żebym przyjechała po pieniądze ale akurat nie mogłam i kiedy pojechałam to już nie miał. I znowu muszę czekać.



Zależy mi na normalnej rodzinie. Nie wiem tylko czy ryzykować.
Przeczytaj to sobie jeszcze raz i uświadom,że facet wolał te pieniądze wydać na coś innego (może alkohol?), zamiast się dołożyć do wychowania i potrzeb swojego dziecka i żony

Zależy Ci na normalnej rodzinie to uciekaj od tego człowieka.
Normalna rodzina to nie taka gdzie jest mama+tata+dziecko i byle jakie życie, ale taka gdzie panują zdrowe relacje pomiędzy członkami rodziny, wzajemny szacunek, pomoc, wsparcie, chęć poprawy swoich błędów, uczucia.
201611090905 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 10:30   #21
201803090921
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 538
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
nie skazuj dziecka na życie z ochlejmordą.
Otóż to, lepiej nie mieć kontaktu z ojcem niż patrzeć na takiego typa. Tobie też taki samiec nie jest do niczego potrzebny, przecież gdyby miał coś w głowie, to już dawno by się ogarnął. Widocznie ma to (i Was) gdzieś.
201803090921 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 10:37   #22
MissChievousTess
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 916
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Straciłaś 7 lat na życie z alkoholikiem. Ile jeszcze chcesz stracić? 20 lat? Ile czasu z życia swojego i swojego dziecka musisz zmarnować, żeby powiedzieć sobie "dość! wystarczy!"?
Inna sprawa, że powinnaś zatroszczyć się o finanse.
Może walka o alimenty, może jakaś pomoc finansowa dla samotnych matek, może lepsza praca- coś trzeba pomyśleć bo dziecko rośnie, a wraz z nim koszty jego utrzymania, a 1200 zł na dwie osoby no to w sumie na odzież, opłaty i jedzenie to tak na styk. A musisz mieć przecież jakieś oszczędności choćby na wypadek konieczności droższego leczenia czy czegoś w tym rodzaju.
__________________
Proszę zajrzyj do tego wątku i wypełnij ankietę:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=733894
MissChievousTess jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 11:00   #23
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez KasiaB954 Pokaż wiadomość
Przeczytaj to sobie jeszcze raz i uświadom,że facet wolał te pieniądze wydać na coś innego (może alkohol?), zamiast się dołożyć do wychowania i potrzeb swojego dziecka i żony
(...)
Dokładnie. I to jeszcze ona miała po nie jechać. Facet jest niestety na razie porażką. Może się w życiu ogarnie, nie można mu tej szansy odmówić, ale to zależy tylko i wyłącznie od niego. A nie od tego, czy Autorka będzie za dwoje walczyła i stawała na rzęsach.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2016-07-05, 11:48   #24
kasiatoya
Rozeznanie
 
Avatar kasiatoya
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: to tu to tam
Wiadomości: 905
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez MissChievousTess Pokaż wiadomość
Straciłaś 7 lat na życie z alkoholikiem.
Ale z tego co zrozumiałam to oni wcale nie żyli razem
tylko autorka żyła z mamą i resztą rodziny a pan był na doczepkę i do tego przez tą rodzinę nie był akceptowany.

Jedziecie po facecie i ok, zasłużenie, poddał się i rozpił ale coś mi się wydaje, że to autorka doprowadziła do takiego stanu rzeczy.
A teraz nie ma czego ratować i nawet na nowo nie ma jak zacząć.
kasiatoya jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 11:57   #25
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez kasiatoya Pokaż wiadomość
Ale z tego co zrozumiałam to oni wcale nie żyli razem
tylko autorka żyła z mamą i resztą rodziny a pan był na doczepkę i do tego przez tą rodzinę nie był akceptowany.

Jedziecie po facecie i ok, zasłużenie, poddał się i rozpił ale coś mi się wydaje, że to autorka doprowadziła do takiego stanu rzeczy.
A teraz nie ma czego ratować i nawet na nowo nie ma jak zacząć.
Oboje popełnili błędy. I masz rację: facet mógł się czuć jakby był "na doczepkę" do jej rodziny. Nie stworzyli swojej własnej rodziny, nie stanęli nigdy na własnych nogach. On zaczął od niej uciekać, od jej rodziców, od tego wszystkiego. Ale za jego picie odpowiedzialna jest tylko jedna osoba: on sam.

Edytowane przez 201803290936
Czas edycji: 2016-07-05 o 12:20
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 12:12   #26
kasiatoya
Rozeznanie
 
Avatar kasiatoya
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: to tu to tam
Wiadomości: 905
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Oboje popełnili błędy. I masz rację: facet mógł się czuć jakby był "na doczepkę" do jej rodziny. Nie stworzyli swojej własnej rodziny, nie stanęli nigdy na własnych nogach. On zaczął od niego uciekać, od jej rodziców, od tego wszystkiego. Ale za jego picie odpowiedzialna jest tylko jedna osoba: on sam.
Zgoda, picie to jego wybór i to chyba najgłupszy,
ale wcale nie dziwię mu się, że tak naciska żeby to ona się do niego przeniosła.
Też bym na jego miejscu nie uwierzyła, że coś się pozytywnie zmieni jak ona będzie dalej przyklejona do rodziny.
Oboje są zrażeni do siebie, to pat nie do przeskoczenia.
kasiatoya jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 12:20   #27
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez kasiatoya Pokaż wiadomość
Zgoda, picie to jego wybór i to chyba najgłupszy,
ale wcale nie dziwię mu się, że tak naciska żeby to ona się do niego przeniosła.
Też bym na jego miejscu nie uwierzyła, że coś się pozytywnie zmieni jak ona będzie dalej przyklejona do rodziny.
Oboje są zrażeni do siebie, to pat nie do przeskoczenia.
Ja również akurat temu się nie dziwię. Tylko póki pije, nie panuje nad budżetem itd. to nie ma sensu. Niestety, on chyba myśli, że jak ona do niego się z dzieckiem wprowadzi, to problemy wyparują. A one wejdą tylnym wejściem i kopną ich w d... ze zdwojoną siłą.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 12:22   #28
Laurelia
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 7
Dot.: Nie mieszkamy razem...

To nie było tak że nie był akceptowany. Zawsze mieli dobre relacje. Ale jak widać jeden konflikt może zmienić wszystko. Nikt nawet nie ma nic przeciwko żeby wrócił ale on się zawziął i nie chce.



Dziękuję za wszystkie opinie i porady. Trudno jest odnaleźć się w takiej sytuacji, a jeszcze trudniej znaleźć rozwiązanie. Być może się uda, ale na razie ciągle jestem w rozterce.
Laurelia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 12:25   #29
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez Laurelia Pokaż wiadomość
To nie było tak że nie był akceptowany. Zawsze mieli dobre relacje. Ale jak widać jeden konflikt może zmienić wszystko. Nikt nawet nie ma nic przeciwko żeby wrócił ale on się zawziął i nie chce.

Dziękuję za wszystkie opinie i porady. Trudno jest odnaleźć się w takiej sytuacji, a jeszcze trudniej znaleźć rozwiązanie. Być może się uda, ale na razie ciągle jestem w rozterce.
Ale to nie ma się co radzić, tylko się z własnym chłopem trzeba umówić na rozmowę (a pewniej rozmowy) i rozmawiać, punkt po punkcie, problem po problemie przegadać. Umieliście w przeszłości rozwiązywać konflikty, nieporozumienia? "Rozwiązywać" = obydwie strony tego chciały, wnosiły coś do tematu, a nie że jedna drugiej ciągle ustępowała, czy że sprawa była zamiatana pod dywan.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-05, 12:26   #30
kasiatoya
Rozeznanie
 
Avatar kasiatoya
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: to tu to tam
Wiadomości: 905
Dot.: Nie mieszkamy razem...

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Ja również akurat temu się nie dziwię. Tylko póki pije, nie panuje nad budżetem itd. to nie ma sensu. Niestety, on chyba myśli, że jak ona do niego się z dzieckiem wprowadzi, to problemy wyparują. A one wejdą tylnym wejściem i kopną ich w d... ze zdwojoną siłą.
Według mnie to on nie będzie miał motywacji żeby się ogarnąć dopóki nie zobaczy i uwierzy, że ona naprawdę jest wstanie budować rodzinę z nim a nie ze swoją mamą.
Problemy nie znikną ale mogliby je zacząć rozwiązywać razem.
Łatwo na pewno nie będzie cokolwiek każde z nich postanowi bo strasznie obydwoje zabagnili sprawę.
kasiatoya jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-07-05 19:19:30


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:37.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.