Chomikowanie różnych przedmiotów :(

[CaRooLa]

Jak w temacie... Moim ogromnym problemem jest 'chomikowanie'. Jestem bardzo sentymentalną osobą, co mega utrudnia sprawę. Żeby było śmieszniej, to lubię porządek i jestem raczej pedantyczna. Wszystkie te szpargałki wrzucam do pudeł i ustawiam pod ścianą. Powoli miejsce brakuje...

W moim pokoju znalazłybyście kartkówki z podstawówki (a to było jakieś 10 lat temu ), stare pamiętniki, wycinki z gazet, ulotki z wycieczek, bilety, modelinowe ludziki, zabawki z kinderniespodzianki, karteczki z ocenami ze szkół, stare flakony po perfumach, plakaty etc. Mogłabym wymieniać i wymieniać
Boję się i nie umiem tego wyrzucić. Boję się, że za jakiś czas mogłoby się okazać, ze któryś z wyrzuconych przeze mnie przedmiotów będzie mi potrzebny i będę tego długo i mocno żalowała i będe to wypominała za każdym razem. Ogromnie cieżko mi się z tymi rzeczami rozstać. Najmniejszy skrawek papieru ma dla mnie sporą wartość i nie mam serca go wyrzucić.
Co najlepsze to rzadko kiedy je oglądam, dotykam. Prawie caly czas siedzą one w pudłach ;/

Nie wiem, jak nad tym zapanować. A MUSZĘ to zrobić, bo inaczej te rzeczy mnie zarosną :/
Nie chcę dawać tych rzeczy komuś innemu do przejrzenia - są to zbyt osobiste rzeczy.

Macie jakieś idee jak z tym walczyć i przełamać się?

Proszwe o rady

Pozdrawia,m

[doloresd]

To mi wygląda na początki patologicznego zbieractwa - może porozmawiaj z jakimś psychologiem ?

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Mój mąż i moja mama to takie chomiki Szczerze? Po cichu zdarza mi się wywalać różne śmieci (typu: stare leki, milion starych, zakurzonych wstążeczek prezentowych, długopisy nieużywane od x lat...).

Może myśl, że w przyszłości czekają cię przeboje z partnerem przez to (bo chomikowanie jest cholernie uciążliwe) cię zmobilizuje?

I jeszcze jedno: żyjemy w czasach, kiedy każdą pierdołę można kupić, więc na pewno nic nie stracisz, będzie ci flakonik potrzebny - dostaniesz go z łatwością.

[aneczka2238]

Miałam tak samo Wszystko sobie zostawiałam, bo byłam pewna że kiedyś mi się przyda Aż do czasu kiedy się przeprowadziłam i zamieszkałam z mężem. On tego nie tolerował i chcąc nie chcąc musiałam większość rzeczy wyrzucić. I uwierz mi że nigdy tych rzeczy nie potrzebowałam Do teraz mi się zdarza że zostawię sobie jakieś zupełnie niepotrzebne rzeczy, ale po czasie dochodzę do wniosku że nie ma sensu znowu składować i wyrzucam. Uwierz że te rzeczy nie przydadzą Ci się w życiu, albo pomyśl ile razy do tej pory było w kartonach coś, co okazało Ci się niezbędne do dalszego życia

[Vexi]

wiem, że problem jest głębszy, ale mogę doradzić tylko technicznie : kartkówki, wycinki, plakaty, karteczki możesz łatwo zeskanować - jest to przydatne i zamiast pudeł potrzebujesz tylko pamięci RAM
nic się nie zniszczy i zachowasz to dla potomnych w wersji cyfrowej, której nie tknie żaden mol, wilgoć i kurz

co do samego chomikowania : zapytaj samą siebie czy te rzeczy są Ci naprawdę potrzebne - porozdawaj figurki z kinder niespodzianek dzieciakom (zachowaj sobie jedną ulubioną/jedną z serii)
dla flakonów nie miej litości - pozbycie się starych zmobilizuje do kupienia nowych, pełnych zapachu!

[CaRooLa]

Napisane przez aneczka2238

Uwierz że te rzeczy nie przydadzą Ci się w życiu, albo pomyśl ile razy do tej pory było w kartonach coś, co okazało Ci się niezbędne do dalszego życia

Z jednej srtony wiem o tym, ale mam obawy, ze za jakiś czas któraś z tych rzeczy które wyrzuciłam, może mi się okazać nagle potrzebna. I wtedy klops

[sensualangel]

Napisane przez CaRooLa

Z jednej srtony wiem o tym, ale mam obawy, ze za jakiś czas któraś z tych rzeczy które wyrzuciłam, może mi się okazać nagle potrzebna. I wtedy klops

a do czego mogą Ci się przydać kartkówki z podstawówki? przepraszam ja tego nie ogarniam zresztą wybacz ,ale zachowujesz się jak osoba już w podeszłym wieku, która chomikuje po kątach, strychach stare niepotrzebne rzeczy, która myśli że jak nadejdą kiedyś "kiepskie czasy" to się przyda.

[Narrhien]

Mam tak samo, tzn akurat jeśli chodzi o papier (jakieś stare kartki z ocenami, sprawdziany i cała reszta makulatury) to nie, natomiast takie małe pierdółki kojarzące się z czyms, albo jakieś rzeczy, które mogą sie przydać...

No właśnie. Bo mogą się przydać

Jednakowoz raz na jakiś czas robię tak zwane czystki, czyli przeglądam wszystko i oceniam, czego za skarby świata nie mogę wyrzucić, a z czym dam radę się rozstać. I zawsze znajdują się takie rzeczy, po prostu z upływem lat inaczej na to patrzę i niektóre rzeczy przestają być dla mnie ważne, aczkolwiek zawsze mam w środku to okropne uczucia "a jeśli kiedyś to się przyda?".

Oczywiście udało mi sie wyrzucić kilka rzeczy, których faktycznie potrzebowałam kilka miesięcy później, i to również takich, ktorych nie dało rady dokupić Jednak żyję, nic mi nie jest.

Liczę na przeprowadzkę. Nie mam zamiaru tego wszystkiego ze sobą brać do nowego domu

[Lexie]

Ja bym się zastanawiała czy to tylko chomikowanie, czy już początki czegoś poważniejszego... Bo czym innym jest chomikowanie sobie na zasadzie "przyda się" rzeczy, które faktycznie mają szansę się przydać, a czym innym jest zagracanie sobie otoczenia do tego stopnia, że miejsce się kończy, rzeczami typu figurki z kinder niespodzianek albo stare kartkówki... i nieumiejętność wyrzucenia czegokolwiek.

Istnieje coś takiego jak patologiczne zbieractwo i to jest dość straszne moim zdaniem zaburzenie, polegające na zbieraniu WSZYSTKIEGO, do tego stopnia, że w domu wyrąbuje się wąskie przejścia między stosami rzeczy w skrajnych przypadkach. Problem wynika często z doznania jakiejś straty, co powoduje skupienie się na zbieraniu wszystkiego i obawy przed utraceniem czegokolwiek...

Nie wiem czemu Ty masz taki problem, ale radziłabym się nim zająć. Boisz się wyrzucić stare szpargały, to niepokojący objaw...

Na zwykłe chomikowanie często pomaga przeprowadzka, bo człowiek szybko dochodzi do wniosku ile rzeczy jest mu zbędnych jak przychodzi do koszmarnego procesu pakowania się, z perspektywą rozpakowywania się później na dodatek.

[CaRooLa]

Napisane przez lexie

Na zwykłe chomikowanie często pomaga przeprowadzka, bo człowiek szybko dochodzi do wniosku ile rzeczy jest mu zbędnych jak przychodzi do koszmarnego procesu pakowania się, z perspektywą rozpakowywania się później na dodatek.

No właśnie przechodziłam to ostatnio...
Miałam remont i trzeba było powynosić wszystkie meble (ale wczesniej je opróżnić). To była MASAKRA! Sądziłam, że na szpargałki (rzeczy poza ciuchami i książkami) starczy mi pudło czy dwa, tymczasem musiałam te rzeczy powkładać jeszcze do toreb podróżnych i różnych reklamówek. Jak już remont się skończył to przy ponownym pakowaniu rzeczy do mebli trochę je uszczupliłam (kilka worków poszło do śmietnika), ale nadal uważam że to za mało...

Niedawno stosowałam taką metodę, że raza na tydzień przeglądałam moje szpargałki - zawsze coś ubędzie, taka metoda 'małych kroczków'. Ale na dłuższą metę było to męczące - wyciąganie tych pudeł, rozbebeszanie, sprzątania i tak w kółko.

[agniesikk]

Jak wywalisz pierwsze pudło, to potem poleci Miałam tak kilka lat temu. Teraz wywalam wszystko, co niepotrzebne. Jak leci.

[Liptonka]

Napisane przez lexie

Ja bym się zastanawiała czy to tylko chomikowanie, czy już początki czegoś poważniejszego... Bo czym innym jest chomikowanie sobie na zasadzie "przyda się" rzeczy, które faktycznie mają szansę się przydać, a czym innym jest zagracanie sobie otoczenia do tego stopnia, że miejsce się kończy, rzeczami typu figurki z kinder niespodzianek albo stare kartkówki... i nieumiejętność wyrzucenia czegokolwiek.

Istnieje coś takiego jak patologiczne zbieractwo i to jest dość straszne moim zdaniem zaburzenie, polegające na zbieraniu WSZYSTKIEGO, do tego stopnia, że w domu wyrąbuje się wąskie przejścia między stosami rzeczy w skrajnych przypadkach. Problem wynika często z doznania jakiejś straty, co powoduje skupienie się na zbieraniu wszystkiego i obawy przed utraceniem czegokolwiek...

Nie wiem czemu Ty masz taki problem, ale radziłabym się nim zająć. Boisz się wyrzucić stare szpargały, to niepokojący objaw...

Na zwykłe chomikowanie często pomaga przeprowadzka, bo człowiek szybko dochodzi do wniosku ile rzeczy jest mu zbędnych jak przychodzi do koszmarnego procesu pakowania się, z perspektywą rozpakowywania się później na dodatek.

Dokładnie tak, nie będe pisać inaczej bo pewnie napisałabym tak samo tylko innym zdaniem

Lexie czy Ty jesteś psychologiem? bo mówisz jak 100%-owy psycholog

[nenowka152900]

haha witam w klubie zbieraczy... ja też tak mam! Staram się ograniczać i zatrzymymywać tylko papierowe rzeczy na pamiątkę. I tak mam np bilety na mecze lub wstępu, bilety na pociąg kiedy jechałam pierwszy raz sama na wakacje, kartki z tekstem ze studniówki, zawieszki na alko ze ślubu przyjaciółki etc. Mam to w dużym segregatorze, posegregowane. I wtedy to ma sens. Musisz przejrzeć rzeczy i umówić się sama ze sobą że zostawiasz np tylko co piątą. Albo ze 100 kartkówek wybrać jedną bo np napisałaś ją najlepiej a ze 100 flakonów zostawiasz tylko ten który np dostałaś od chłopaka.

[rapunzel8]

ja bym ci to zaraz wszystko posprzątała- mam na odwrót- patologicznie nie znoszę mieć zbędnych rzeczy. i nie dotyczy, to tylko szpargałów i rupieci. np prawie natychmiast pozbywam się kosmetyków, które mi się nie spodobały, nie mam ani jednego ciucha, w którym nie chodzę itp itd.

mieszkania zbieraczy(i to niekoniecznie ekstremalnych) wyglądają zwykle na zapuszczone, nawet jak są posprzątane, bo nawał rupieci daje wrażenie graciarni. zresztą jak tu utrzymać porządek gdy z szaf wylewają się np ciuchy zbierane przez 20 lat

[zakrecona_pozytywka]

CaRooLa,
co do tych rzeczy, do których masz szczególny sentyment, to może zrób sobie coś a la "Pudełko skarbów". Tylko niech to faktycznie będzie JEDNO pudełko ( a nie np. 5) i niech będzie rozsądnej wielkości, np. jego wielkość podstawy będzie taka jak wielkość klawiatury od laptopa, a jego wysokość jak wysokość monitora od laptopa. Następnie ze swoich "skarbów" wybierz po JEDNYM i tylko JEDNYM reprezentancie z danej kategorii, czyli jak masz np. 20 zabawek z kinder niespodzianki, to wybierz jedną ulubioną, jak masz stos kartkówek, to wybierz jedną, która będzie dla Ciebie szczególnie ważna, itd. Kiedy już powybierasz te pojedyncze rzeczy, włóż je do pudełka, zakryj przykrywką, a resztę wydaj komuś lub wyrzuć. Samo pudełko możesz jakoś fajnie ozdobić i wyeksponować w pokoju na szafie czy gdzieś indziej lub schować na strych/do szafy i sięgać po nie kiedy najdą Cię wspomnienia.

Co do innych rzeczy, np. takich które myślisz, że mogą się w przyszłości przydać, niestety nie mam pomysłu. Sama mam z tym problem, szczególnie z równymi papierami - gazetami (bo może zdjęcia tam zawarte będą stanowić dla mnie inspirację gdy sama będę tworzyć jakiś rysunek), notatkami ze studiów (bo może przydadzą się w przyszłej pracy) czy też ubraniami.

Na patologicznym zbieractwie się nie znam, ale wiem, że nawyk zbieractwa warto zwalczyć jak najszybciej to możliwe, bo z czasem jest coraz gorzej.


rapunzel8,
a gdy tak pozbywasz się ciuchów czy kosmetyków, które Ci się nie spodobały, to nie przechodzi Ci przez głowę, że kasa poszła w błoto? Co do starych rzeczy to rozumiem, bo coś już się zniszczyło czy po prostu jest stare i szkoda żeby miejsce zawalało, ale gdy np. zostało jeszcze pół butelki balsamu do ciała albo raptem kilka razy miało się dany ciuch na sobie?

[Lexie]

Napisane przez CaRooLa

No właśnie przechodziłam to ostatnio...
Miałam remont i trzeba było powynosić wszystkie meble (ale wczesniej je opróżnić). To była MASAKRA! Sądziłam, że na szpargałki (rzeczy poza ciuchami i książkami) starczy mi pudło czy dwa, tymczasem musiałam te rzeczy powkładać jeszcze do toreb podróżnych i różnych reklamówek. Jak już remont się skończył to przy ponownym pakowaniu rzeczy do mebli trochę je uszczupliłam (kilka worków poszło do śmietnika), ale nadal uważam że to za mało...

Niedawno stosowałam taką metodę, że raza na tydzień przeglądałam moje szpargałki - zawsze coś ubędzie, taka metoda 'małych kroczków'. Ale na dłuższą metę było to męczące - wyciąganie tych pudeł, rozbebeszanie, sprzątania i tak w kółko.

To chyba nie masz aż tak poważnego problemu, żeby nie móc sobie z tym poradzić, skoro wyrzuciłaś kilka worków rzeczy

Jeśli uważasz, że powinnaś wyrzucić więcej, może spróbuj sobie przemyśleć dobrze, czy aby na pewno jest szansa, że coś Ci się przyda, albo przyjmij zasadę, że wyrzucasz wszystko czego nie używałaś do niczego (nie było ci do niczego potrzebne) przez ostatni rok albo dwa lata. I kierując się tą zasadą usuwaj zbędne szpargały.

Na pocieszenie powiem Ci, że wiele osób ma taki problem po prostu z tego względu, że wpojono im przekonanie, że wyrzucać nie należy "bo się przyda", może to być przykład kogoś z otoczenia, np babci zbierającej i trzymającej serwetki sprzed 15 lat, jeszcze nieużywane i w oryginalnym opakowaniu, choć już pożółkłe ze starości Może stąd się bierze Twój kłopot z wyrzucaniem i na pewno nie jesteś z tym sama.
Moim zdaniem najlepszą metodą jest przemyślenie sobie pewnych spraw i zmiana priorytetów, którymi się kierujesz Na pewno są rzeczy, które warto zachować ze względów sentymentalnych, ale w tym też trzeba zachować pewne granice i zdrowy rozsądek, żeby nie porastać zbędnymi przedmiotami Najbardziej chyba potrzebujesz zmiany sposobu myślenia o przedmiotach i pozbywaniu się ich.

Napisane przez Liptonka

Dokładnie tak, nie będe pisać inaczej bo pewnie napisałabym tak samo tylko innym zdaniem

Lexie czy Ty jesteś psychologiem? bo mówisz jak 100%-owy psycholog

Studiuję

[201606210931]

jeśli masz dużo papierowych rzeczy to może zrób jakiś ciekawy scrapbook? (tak to się chyba nazywa) jak tak bardzo szkoda Ci wyrzucić to wykorzystasz a nie będzie bezsensownie zalegać w pudłach.

albo opcja nr2: jeśli trzymasz to w pudłach to podejrzewam, że są tam tylko i wyłącznie te "szpargały" to wyrzucaj codziennie jedno całe pudło razem z kartonem bez zaglądania do środka

[antidotum89]

mialam podobnie, podziałaa jedna rzeczm impuls, pewnego dnia wzielam czesc rzeczy i bez zagladania do pudełka wyrzuciłam je, albo spaliłam jesli były to kartki, nie zaluje

[Mini007]

Też tak miałam i chyba mam nadal. Ale jak kilka miesięcy temu musiałam wyrzucić biurko, które miałam od początku podstawówki, czyli kilkanaście lat, w którym przez lata trzymałam te śmieci, powiedziałam sobie, że skoro do tej pory nie przypadły mi się karty z Pokemonami i stare spinki do włosów, to już mi się nie przydadzą i z bólem serca się tego pozbyłam.

[rapunzel8]

Napisane przez zakrecona_pozytywka

rapunzel8,
a gdy tak pozbywasz się ciuchów czy kosmetyków, które Ci się nie spodobały, to nie przechodzi Ci przez głowę, że kasa poszła w błoto? Co do starych rzeczy to rozumiem, bo coś już się zniszczyło czy po prostu jest stare i szkoda żeby miejsce zawalało, ale gdy np. zostało jeszcze pół butelki balsamu do ciała albo raptem kilka razy miało się dany ciuch na sobie?

to że kasa poszła w błoto męczy mnie niewyobrażalnie, bo nie cierpię marnowania pieniędzy. (i to nie jest zwykle pół butelki tylko raczej prawie całość). ale oddaję te kosmetyki kuzynkom albo siostrom i lżej mi na sercu, że ktoś tego używa(i nawet bywa, że się cieszy, że dostał taki "dar") czyli jednak na coś się przydało. to samo z ciuchami

[ladylajla]

Też mam skłonności do przechowywania różnych szpargałów bez szczególnego powodu. Otwierałam pudełka i szufladę w biurku i natykałam się na miliardy starych długopisów, w których nie wymieniam wkładów, tylko kupuję nowe, papierki i papiery różnego kalibru, pliki paragonów, pocztówki i standardowo - pokemony i inne fanty z chipsów, zeschnięte lakiery do paznokci, koraliki, kolczyki nie do pary - słowem sajgon. W pewnym momencie uznałam, że to nie sentymentalizm, tylko jakaś dziwna odmiama śmieciarstwa i zrobiłam z tym porządek Nadal mam problem z wyrzucaniem czasopism, które kupuję - nie wyrzucam ich na bieżąco po przeczytaniu, ale zawsze mam numery z ostatniego roku.

Najtrudniej wywalić pierwszy raz, dlatego polecam przesegregować zbiory, każdą rzecz z osobna obejrzeć i realnie ocenić, czy się przyda, ewentualnie czy ma wyjątkową wartość sentymentalną. I nie mieć litości

Tak sobie myślę, że u starszych ludzi zbieractwo może brać się ze wspomnień o komunie, w której nic nie było i często trzeba było zrobić coś z niczego. Moja ciocia np. kiedy nie zużyje całego bandaża i zostaje mały kilkucentymetrowy kawałek, nie wyrzuci go, tylko schowa do apteczki, bo jeszcze się może przydać. To samo z ciuchami, które zalegają latami w szafach, plastikowymi siatkami z supermarketów i reklamówkami, których nie używa się potem np. jako worki do kosza, tylko kolekcjonuje.

[CaRooLa]

Napisane przez lexie

Na pocieszenie powiem Ci, że wiele osób ma taki problem po prostu z tego względu, że wpojono im przekonanie, że wyrzucać nie należy "bo się przyda", może to być przykład kogoś z otoczenia, np babci zbierającej i trzymającej serwetki sprzed 15 lat, jeszcze nieużywane i w oryginalnym opakowaniu, choć już pożółkłe ze starości

No właśnie
Moja mama zawsze tak mówiła i mówi... Gdy chciałam wyrzucić pudełko po lodach to mówiła mi: "Nie nie, zostaw, przyda Ci się na coś, np. na pędzle". I tak to wyglądało
Najgorsze było, gdy wyrzuciłam taki przedmiot, a za kilka dni był mi potrzeby to mama mówiła "A nie mówiłam?"...


Wizażanki, ogromnie dziękuję Wam za wszystkie rady! Postaram się ich trzymać i pozbyć się moich szpargałków

[Lexie]

Napisane przez CaRooLa

No właśnie
Moja mama zawsze tak mówiła i mówi... Gdy chciałam wyrzucić pudełko po lodach to mówiła mi: "Nie nie, zostaw, przyda Ci się na coś, np. na pędzle". I tak to wyglądało
Najgorsze było, gdy wyrzuciłam taki przedmiot, a za kilka dni był mi potrzeby to mama mówiła "A nie mówiłam?"...

A widzisz Więc skoro znasz już źródło tego problemu, następnym razem kiedy będziesz miała w ręku coś wyraźnie zbędnego i będziesz się biła z myślami, możesz spróbować powiedzieć sobie, że te myśli nie wzięły się stąd, że faktycznie ta rzecz jest Ci taka potrzebna, ale z tego, że Twoja mama kiedyś Ci wpoiła takie a nie inne podejście (a Ty możesz to podejście z siebie wykorzenić ). I wtedy jeszcze raz przemyśl czy to aby na pewno potrzebny Ci przedmiot, czy raczej zbędny szpargał zajmujący miejsce.

Jesteś już dorosła, mama Ci nie powie "a nie mówiłam", sama odpowiadasz za swoje decyzje i nawet jeśli zdarzy Ci się wywalić coś, co by się przydało (a komu się to nigdy nie zdarza...?), będziesz jedyną odpowiedzialną za to osobą, nikt Cię z tego nie będzie przecież rozliczał Więc się nie bój, co się może stać jak wywalisz coś, co by się przydało? Raczej nic strasznego - najwyżej pomyślisz sobie "kurczę, miałam kiedyś x, szkoda" i będziesz żyć dalej

Przemyśl czy warto jest się męczyć w zagraconym pokoju i traktować to jak cenę za SZANSĘ, że kiedyś nie będziesz musiała pomyśleć "Kurcze, szkoda, ze wywaliłam". Ja sobie to tak przekalkulowałam, że wolę sobie to jednak kiedyś tam pomyśleć i najwyżej pójść kupić sobie nową rzecz jeśli koniecznie będzie mi potrzebna, niż CODZIENNIE przepychać się z masą bzdetów, które do niczego się nie przydają, a tylko mnie frustrują

[nicRu]

Ja tez zbieram różne dziwactwa Na szczęście potrafię się zebrać w sobie, wziać worek na smieci i wyrzucać co jakiś czas jakieś stare zapisane kartki i inne tego typu rzeczy, ostatnio nawet pozbylam się tuszy do rzęs których nie używam i jakichś lakierów do paznokci, które też pozostały nieuzywane

[Hultaj]

ale jak dla mnie to się usprawiedliwiasz, na co Ci miałyby być przydatne kartkówki sprzed 10 lat, zabawki z czekoladowych jajek (może daj je jakiemuś dziecku np.) ludki z modeliny czy ulotki.

---------- Dopisano o 18:20 ---------- Poprzedni post napisano o 18:18 ----------

zrób sobie pudło z pamiątkami, np. ze stosu kartkówek zostaw ze 2, tak, żebys po latach miała jako wspominkę jakbys chciala i wyrzuć to co jest śmieciami. Nie zostawiaj wszystkich biletów z kina tylko np. jakiś z bardzo fajnej czy ważnej randki. ;-)

[JeanneInes]

Wszystkim którzy mają problem ze zbieraniem i chomikowaniem polecam bardzo książkę Karen kingston - Jak pozbyć się bałaganu ze swojego życia.
Dobrze ukazuje ona skąd bierze się takie zbieranie i jakie skutki ma dla naszej psychiki, relacji z innymi, i ekonomicznych względów.
Można ją sciągnąć z mojego chomika, (lilah666) albo wyszukać prze google na innym chomiku,
jeśli ktoś chce to proszę o wiadomość , mogę wysłać ten e-book na maila.

Ja też kiedyś byłam sentymalna ze zbieraniem róznych papierowych śmieci, nieużywanych kosmetyków, ubrań, ale od jakiegoś czasu regularnie segreguje rzeczy, jeśli jakiejś nie używam, jest mi zbędna lub była kupiona pod wpływem impulsu a np niekorzystnie w niej wygladam, sprzedaje to na Allegro. Można tez obdarowywać kolezanki, rodzinę, w Caritasie tez bardzo się ucieszą np z ubrań czy zabawek. Powiem Wam, że teraz o wiele lepiej się czuję jak mam wokół siebie więcej przestrzeni. Takie sprzątanie w feng shui (wierzcie lub nie) to także rytuał na to by w naszym zyciu pojawiło się miejsce na nowe rzeczy, nową energię

Mój były był takim zbieraczem, miał pełną szafę pustych kartonów, opakowań, mega starych gazet (nawet sprzed 10 lat) z resztą cała jego rodzina tak robiła, bo byli dość biedni i stąd może to przeświadczenie że 'jeszcze się przyda'. Mieszkanko mieli malutkie i do tego całe zagracone tymi śmieciami. A wystarczyłoby tylko powyrzucać trochę rzeczy których nie używali a które tylko zbierały kurz, i zaraz zrobiłoby się więcej przestrzeni... Nie dało im się jednak tego przetłumaczyć, trzy pokolenia u nich tak robiły (najbardziej hardkorowy pod tym względem był dziadek), a ja się tylko wkurzałam jak ex co jakiś czas znosił do domu jakiś grat i było to: 'zobacz co znalazłem/dostałem', a potem nigdy tego nie używał:/ wrrr
Nie wyobrażam sobie jakbym miała z nim mieszkać, chyba bym dostała nerwicy w końcu.

[Liptonka]

Napisane przez lexie

Studiuję

ale to już chyba końcówka ? widać, że jesteś z powołania
do autorki wątku ja bym dorzuciła od siebie, że jeśli masz taką możliwość i miejsce na strychu/w piwnicy tam wynieś sobie te rzeczy, a potem dopiero zupełne sie pozbycie

[zakrecona_pozytywka]

Napisane przez rapunzel8

to że kasa poszła w błoto męczy mnie niewyobrażalnie, bo nie cierpię marnowania pieniędzy. (i to nie jest zwykle pół butelki tylko raczej prawie całość). ale oddaję te kosmetyki kuzynkom albo siostrom i lżej mi na sercu, że ktoś tego używa(i nawet bywa, że się cieszy, że dostał taki "dar") czyli jednak na coś się przydało. to samo z ciuchami

No tak, to jest jakieś rozwiązanie. Zamiast myśli, że kasa poszła w błoto pojawia się myśl, że fajnie, że komuś się coś przydało albo, że nawet został uszczęśliwiony.
A jak kuzynki czy siostry nie chcę (albo jakaś inna rodzina) to można jeszcze spróbować na allegro sprzedać, chociaż z tym już trochę więcej zachodu jest.
Jednak za najlepsze rozwiązanie uważam rozsądne zakupy.

[rapunzel8]

Napisane przez Liptonka

ale to już chyba końcówka ? widać, że jesteś z powołania
do autorki wątku ja bym dorzuciła od siebie, że jeśli masz taką możliwość i miejsce na strychu/w piwnicy tam wynieś sobie te rzeczy, a potem dopiero zupełne sie pozbycie

z mojego doświadczenia wynika, że 99% rzeczy, które lądują w piwnicy(a nie są rowerem, przetworem w słoiku, zimową oponą itp), to rzeczy, które powinny znaleźć się na śmietniku.

niby lepiej mieć zagraconą piwnicę niż mieszkanie, ale w pewnym momencie okazuje się, że rower trzeba trzymać w przedpokoju, a żeby wynieść wszystkie śmieci zbierane przez 20 lat w piwnicy trzeba wynająć przyczepkę.

[Narrhien]

Napisane przez JeanneInes

Wszystkim którzy mają problem ze zbieraniem i chomikowaniem polecam bardzo książkę Karen kingston - Jak pozbyć się bałaganu ze swojego życia.
Dobrze ukazuje ona skąd bierze się takie zbieranie i jakie skutki ma dla naszej psychiki, relacji z innymi, i ekonomicznych względów.
Można ją sciągnąć z mojego chomika, (lilah666) albo wyszukać prze google na innym chomiku,
jeśli ktoś chce to proszę o wiadomość , mogę wysłać ten e-book na maila.

Ja też kiedyś byłam sentymalna ze zbieraniem róznych papierowych śmieci, nieużywanych kosmetyków, ubrań, ale od jakiegoś czasu regularnie segreguje rzeczy, jeśli jakiejś nie używam, jest mi zbędna lub była kupiona pod wpływem impulsu a np niekorzystnie w niej wygladam, sprzedaje to na Allegro. Można tez obdarowywać kolezanki, rodzinę, w Caritasie tez bardzo się ucieszą np z ubrań czy zabawek. Powiem Wam, że teraz o wiele lepiej się czuję jak mam wokół siebie więcej przestrzeni. Takie sprzątanie w feng shui (wierzcie lub nie) to także rytuał na to by w naszym zyciu pojawiło się miejsce na nowe rzeczy, nową energię

Mój były był takim zbieraczem, miał pełną szafę pustych kartonów, opakowań, mega starych gazet (nawet sprzed 10 lat) z resztą cała jego rodzina tak robiła, bo byli dość biedni i stąd może to przeświadczenie że 'jeszcze się przyda'. Mieszkanko mieli malutkie i do tego całe zagracone tymi śmieciami. A wystarczyłoby tylko powyrzucać trochę rzeczy których nie używali a które tylko zbierały kurz, i zaraz zrobiłoby się więcej przestrzeni... Nie dało im się jednak tego przetłumaczyć, trzy pokolenia u nich tak robiły (najbardziej hardkorowy pod tym względem był dziadek), a ja się tylko wkurzałam jak ex co jakiś czas znosił do domu jakiś grat i było to: 'zobacz co znalazłem/dostałem', a potem nigdy tego nie używał:/ wrrr
Nie wyobrażam sobie jakbym miała z nim mieszkać, chyba bym dostała nerwicy w końcu.

Ta książka jest GENIALNA!!!

Wczoraj skończyłam czytac i zabrałam się do sprzątania. Sprzątałam jednym ciągiem do późnej nocy, bez przerw, bez jedzenia, bez niczego, jakbym w trans wpadła, a teraz moja przestrzeń jest oczyszczona i olaboga, jaka ja jestem szczęśliwa... Pozbyłam się większości moich zachomikowanych rzeczy.

Kazdemu chomikowi polecam, ja jestem zachwycona efektami i myślę,że utrzymaja się na dłużej