Czy Wy też tak macie?I dlaczego tak jest?

[allen15]

Hej WamWiecie w moim przypadku prawie zawsze tak jest, że jak czegos się spodziewam albo niemal jestem pewna, ze coś się uda- to zawsze jest na odwrót. A wszystko co dobre to przychodzi nagle i w najmniej spodziewanej chwili...Tez tak macie? Dlaczego tak się dzieje?

[różowiutka]

Napisane przez allen15

Hej WamWiecie w moim przypadku prawie zawsze tak jest, że jak czegos się spodziewam albo niemal jestem pewna, ze coś się uda- to zawsze jest na odwrót. A wszystko co dobre to przychodzi nagle i w najmniej spodziewanej chwili...Tez tak macie? Dlaczego tak się dzieje?

też tak mam często wogóle nie wiem skąd się ro bierze.. nie znoszę tego rozczarowania Choć nie jest tak zawsze, to jednak zdarza się dosyć często.

[NaStazJA]

Niestety w życiu tak często bywa, że to na czym nam niestety bardzo zależy nie zawsze jest osiągalne... Natomiast gdy przestajemy o tym mysleć, starać się to samo łatwo przychodzi
Tak z nami igra sobie los, który jest zmienny jak samo koło fortuny.

[cattt]

o tak tak
Dlatego często od razu nastawiam sie na najgorsze
Potem albo jestem mile zaskoczona albo po prostu lżej znoszę porażkę

[mychaaa]

i ja też tak mam a zwłaszcza jeśli chodzi o oceny w szkole jest np spr i jestem pewna ze mam dobra ocene a tu nagle co innego ale nie tylko w przypadku szkoly tak jest a czesto też jest tak że coś przychodzi z nienacka

[allen15]

No wlasnie dlaczego ten los tak z nami igra Powiem wam, ze w zyciu pomaga mi pesymizm zyciowy. Nigdy nie zakladam niczego z gory ( ale ma się tą cichą nadzieje,ze się uda ) Ale powiem ze np. w szkole- gdy nauczyciel oddaje sprawdziany- mysle sobie " pewnie dostalam jedynkę ( to takie pesymistyczne stwierdzenie ), ale w glebi serca mysle, ze " nie moglam dostac jedynki- napewno udalo mi sie wyciagnąc na 5 ) I wtedy mysle o tej piątce ( o jedynce tez, ale mniej przychylnym okiem- tak jakby ten pesymizm byl taki sztuczny ) Potem wychodzi, ze dostaje 2 albo 3. ( nie wiem czy mnie rozumiecie, bo to uczucie jest takie dziwne do opisania dla mnie )
Lubię myslec i gdybac ( moze stanie sie to, moze tamto ) ale czasem zdarza mi się po prostu " o niczym nie myslec " i nagle bah! Szczęscie jest ze mną...( rozumiecie czy wytlumaczylam to niedokladnie)

[cattt]

ja to igranie losu ze mną dostrzegam ostatnio
dotyczy to spóźniania się na autobusy.Wracając z uczelni jadę najpierw tramwajem a potem autobusem.
I OCZYWIŚCIE zawsze jest tak,że jak się bardzo śpieszę na autobus to tramwaj staje na WSZYSTKICH czerwonych światłach po drodze i sie ślimaczy.A jak mi sie nie śpieszy to tramwaj smiga,że hej,żadnego czerwonego światała i potem musze długo czekać na autobus i się nudzić

[czaszka_]

ja mam znowu tak ze zawsze obstawiam najgorsze,nigdy nie wierze ze mi sie powiedzie.A potem albo jestem mile zaskoczona albo gdy cos nie wyjdzie to juz bylam na toprzygotowana.Moj chlopak zawsze mi to wypomina ze nigdy nie mysle optymistycznie tylko obstawiam najgorsze.Ale przeciez potem nie jestem rozczarowana...to chyba dobra metoda

[Kobieta_słonecznik]

Napisane przez allen15

Hej WamWiecie w moim przypadku prawie zawsze tak jest, że jak czegos się spodziewam albo niemal jestem pewna, ze coś się uda- to zawsze jest na odwrót. A wszystko co dobre to przychodzi nagle i w najmniej spodziewanej chwili...Tez tak macie? Dlaczego tak się dzieje?

Ooo tak Identycznie mam

[sweetes_things]

Ja też tak czasem mam,napale sie na coś..juz wszystko jest zaplanowane..a tu zonk i nic niema Nielubie tak sie zawodzić więc jeżeli czegoś niemam albo czegoś niejestem pewna..to na darmo sie nienapalam ;]

[eweska]

Dziewczynki ja mam odwrotnie- jezeli ma mi sie cos udać to jestem tego pewna ze sie uda a jezeli szykuje sie jakies niepowodzenie to wiem ze tak bedzie Niewiem czemu moje przeczucia nie zawodza. I praktycznie nigdy nie ma zaskoczenia

[Rei]

też tak mam a czemu tak jest? NIE WIEM!!!
dlatego jak czegos jestem prawie pewna to staram sie o tym nie mowic zeby nie zapeszac!

Ale czasem moje przeczucia nie zawodza i jak sie ma udac to tak jest hihi

[czuczenka]

caly czas tak mam jak mysle ze dostane 5 zklasowki to zawsze jest 3 ... a jak siedze smutna bo wiem ze gala na mnie czeka z danego przedmiotu okazuje sie ze 4 dostaje hehe nie wiem od czego to zalezy

[m0n!k@]

Mnie rowniez spotkal wielki zawod... Bylam na olimpiadzie z francuskiego, po wyjsciu bylam na 100% pewna, ze przeslam, a tu... zabraklo mi 8 ptk! Tak samo z 2 etapem z polskiego - tym razem zabraklo mi 5ptk... Za to na 1 etapie z polskiego bylam pewna, ze nie mam szans przejsc, a tu prosze, takie zaskoczenie
Na ogol jestem opymistka, ale wydaje mi sie (kiedy tak teraz o tym mysle), ze po prostu mi szkodzi za duza pewnosc siebie - za kazdym razem jak jestem pewna, ze dostane 5, dostane 2 i odwrotnie - myslalam, ze zawalilam caly sprawdzian historii, a mialam maksymalna ilosc punktow... Czyzby nadszedl czas nauczenia sie pokory?

[Sanderek]

Zwykle tak bywa. Dlatego lepiej z góry założyć to gorsze rozwiązanie. Tylko oczywiście nie wolno być, aż przesadnym pesymistą.

[Milena13]

Napisane przez allen15

Hej WamWiecie w moim przypadku prawie zawsze tak jest, że jak czegos się spodziewam albo niemal jestem pewna, ze coś się uda- to zawsze jest na odwrót. A wszystko co dobre to przychodzi nagle i w najmniej spodziewanej chwili...Tez tak macie? Dlaczego tak się dzieje?

Jakbym czytała swój post Tak niestety jest. Jak sie czegoś bardzo chce i sie o tym myśli to sie to nie stanie. a jak sie nie mysli to sie to staje... owalony ten świat

[jowisia]

Napisane przez allen15

Wiecie w moim przypadku prawie zawsze tak jest, że jak czegos się spodziewam albo niemal jestem pewna, ze coś się uda- to zawsze jest na odwrót. A wszystko co dobre to przychodzi nagle i w najmniej spodziewanej chwili...Tez tak macie? Dlaczego tak się dzieje?

Och, allen, ja cie doskonale rozumiem, tez tak mam!!!!!
Myslalam, zeby zlaozyc taki watek podobny, ale wydalo mi sie to glupie. NIe wierze wlasnym oczom, ze piszesz to, co dokladnie ja czuje!!

Napisane przez allen15

Powiem wam, ze w zyciu pomaga mi pesymizm zyciowy. Nigdy nie zakladam niczego z gory ( ale ma się tą cichą nadzieje,ze się uda ) Ale powiem ze np. w szkole- gdy nauczyciel oddaje sprawdziany- mysle sobie " pewnie dostalam jedynkę ( to takie pesymistyczne stwierdzenie ), ale w glebi serca mysle, ze " nie moglam dostac jedynki- napewno udalo mi sie wyciagnąc na 5 ) I wtedy mysle o tej piątce ( o jedynce tez, ale mniej przychylnym okiem- tak jakby ten pesymizm byl taki sztuczny ) Potem wychodzi, ze dostaje 2 albo 3. ( nie wiem czy mnie rozumiecie, bo to uczucie jest takie dziwne do opisania dla mnie )
Lubię myslec i gdybac ( moze stanie sie to, moze tamto ) ale czasem zdarza mi się po prostu " o niczym nie myslec " i nagle bah! Szczęscie jest ze mną...( rozumiecie czy wytlumaczylam to niedokladnie)

Nie wiem jak inni, ale ja zrozumialam wszystko dokladnie, te twoje zawile tlumaczenia. Sama mam DOKLADNIE tak samo. Dlatego czesto zmuszam sie do negatywnego myslenia, bo wiem, ze wtedy bedzie na odwrot. I nawet jak mam nadzieje, ze bedzie dobrze, to zmuszam sie, zeby myslec, ze jednak nie. Wtedy wiem, ze wlasnie bedzie dobrze! Zakrecone to, ale rozumiem cie idealnie....

[Beauty1984]

Ja mam czasem podobnie . Na szczęście nie jest to u mnie reguła.
Bywa np. tak, że po egzaminie jestem załamana, pewna, że nie zdam, zaraz zaczynam szukać kogoś kto rozwiąże mi zadania z pierwszego terminu abym umiała zrobić je na drugim, panikuję, a przychodząc po wyniki okazuje się, że zdałam najlepiej w grupie . Tak się dwa razy zdarzyło. Nikt mi potem nie wierzył, że jakiś egzamin mi słabo poszedł.
Ale bywa i tak, że wracam z zaliczenia wyluzowana, chowam książki, ba! nawet zdarzyło się, że wyrzuciłam ksera , a okazuje się, że będzie poprawka.
To tylko taki przykład z uczelni, na codzień też zdarzają się takie sytuacje.
Także myślę, że to normalne i nie trzeba z tego robić reguły i zaczynać myśleć o wszystkich swoich możliwościach odwrotnie byleby nie zapeszyć.
Pesymizm życiowy też zakładany z góry myślę, że nie jest dobrą metodą.
Wiadomo przecież, że czasem tylko minimalnie optymistycznymi myślami udało się jakoś pomóc losowi i dać sobie z czymś radę. Optymizmu nigdy za wiele .

[monyczkaaa]

też tak mam Kiedy myślę, że wszystko bedzie ok, że w końcu wszystko się ułoży, to w najmniej oczekiwanym momencie wszystko się wali. Jeszcze gorzej jest, jak się czymś pochwalę znajomym, wtedy to już prawie pewne, że wszystko legnie w gruzach. dlatego teraz zazwyczaj nastawiam się na rozczarowanie, a znajomym mówię po fakcie Pomaga!

[isa666]

Też mi się tak zdarza
To znaczy jak np. nastawię się na coś i nagle okazuje się, że stało się zupełnie inaczej niż bym chciała, to zawsze wcześniej mam jakies przeczucie, że jednak coś się stanie i moje plany ulegną nagłej zmianie o 180 stopni
Nie wiem czemu, ale chyba mam bardzo silną kobiecą intuicję, bo jak coś złego lub dobrego ma się stać to wcześniej to przeczuwam Może jestem jasnowidzem

[czekoladka]

A ja mam na to sposób, ale go nie polecam, bo straszliwie dołuje. Po prostu zawsze nastawiam się, że cos się nie uda, wmawiam sobie to i zagłuszam jakiekolwiek głosy, że to może się udać Jednak mam też dobrą intuicję i często dobrze na tym wychodzę, słuchając jej. Chociaż staram się raczej ją zagłuszać, kiedy mowi mi, że "cos się uda" - wtedy ją zagluszam Kiedyś mialam nawet sny prorocze - że np. rozstane się z facetem- i za kilka dni tak było Moim sposobem na brak rozczarowania jest wlasnie wmawianie sobie, że "na pewno sie nie uda" (np. na pewno nie zdam egzaminu, na pewno facet mnie nie kocha - po co się łudzić, na pewno coś tam nie wyjdzie,na pewno nie dostanę określonej pracy) - to skuteczne, bo nie jestem rozczarowana, a kiedy sie okazuje, że się uda - wtedy jestem miło rozczarowana Jednak po kilku latach praktykowania tego sposobu jestem psychicznie wykończona i często załapuję doły , męczę siebie i innych (np. mojego faceta), ale doszlam już do perfekcji w tym i nie wiem, co jest prawdą a co nie jest ( np.tak skutecznie sobie wmawiam, że facetowi nie zależy, że nie zauważam drobnych gestów świadczących o uczuciu. Wszyscy dookola widzą te gesty i czyny, tylko nie ja.). Dlatego staram się przyjąć inny sposob: "co ma być, to będzie", zdaję się na los - to już jest lepsze. Staram się nie przejmować i nie zamartwiać niepotrzebnie, jednak ciągle nad tym pracuję , bo jeszcze tego nie opanowalam. Aha - nie chwalę się przedwcześnie, kiedy nie jestem czegoś pewna. Aha - powiem jedno: Wiem, że czlowiek jest w stanie sobie wmówić wszystko

[jowisia]

Napisane przez czekoladka

A ja mam na to sposób, ale go nie polecam, bo straszliwie dołuje. Po prostu zawsze nastawiam się, że cos się nie uda, wmawiam sobie to i zagłuszam jakiekolwiek głosy, że to może się udać Jednak mam też dobrą intuicję i często dobrze na tym wychodzę, słuchając jej. Chociaż staram się raczej ją zagłuszać, kiedy mowi mi, że "cos się uda" - wtedy ją zagluszam Kiedyś mialam nawet sny prorocze - że np. rozstane się z facetem- i za kilka dni tak było Moim sposobem na brak rozczarowania jest wlasnie wmawianie sobie, że "na pewno sie nie uda" (np. na pewno nie zdam egzaminu, na pewno facet mnie nie kocha - po co się łudzić, na pewno coś tam nie wyjdzie,na pewno nie dostanę określonej pracy) - to skuteczne, bo nie jestem rozczarowana, a kiedy sie okazuje, że się uda - wtedy jestem miło rozczarowana

Czekoladko, no alez ja wlasnie o tym pisalam! To znaczy - ja i allen15 tez stosujemy te dolujaca metode. Nie ma wyjscia. Przynajmniej ja nie widze. Moze to dolujace, ale niestety w ten sposob widze, ze dziala.

[czekoladka]

Napisane przez jowisia

Czekoladko, no alez ja wlasnie o tym pisalam! To znaczy - ja i allen15 tez stosujemy te dolujaca metode. Nie ma wyjscia. Przynajmniej ja nie widze. Moze to dolujace, ale niestety w ten sposob widze, ze dziala.

Wiem, wiem, czytalam Wasze posciki, cieszę się, bo myślalam, że ja jestem jakaś dziwna a jednak jestem normalna, hihihi, Jowisia - a może przyjmiemy metodę: "Co ma być to będzie"??? Może nie będzie nas tak dołować... Ta nasza metoda jest męcząca, ale skuteczna - fakt. Tylko ja miewam po niej niezłe jazdy w postaci schiz, że np " po co ja jestem z tym facetem, skoro mu nie zależy" - i np. się zastanawiam nad zerwaniem, a facet się stara, jak może... Boję się, że ta metoda mnie zaslepia i oślepia, nie pozwala mi jasno oceniać tego, co się dzieje i w końcu zacznę podejmować złe decyzje spowodowane zaślepieniem. Jowisia, Ciebie też to tak zaślepia?? Ja normalnie powoli z niczego się już nie cieszę, bo boję się cieszyć - bo a nóż widelec się ucieszę, a tu lipa...

[gonka23]

ach. jakbym czytała o sobie . mam tak zawsze i wszędzie. jak myślę, że będzie dobrze, że zdam, że impreza się uda, że dobrze się coś potoczy to praktycznie zawsze dzieje się naodwrót. starałam się to rozwiązać tak jak WY (allen, Jowisiu), czyli myśleć pesymistycznie. ale i tak w głębi duszy iskra nadziei zostaje, więc i tak się nie udaje. zakręcone to jak nie wiem co, ale te z WAS, które też tak mają, na pewno zrozumieją o co mi chodzi .
podobnie mam z marzeniami. często lubię gdybać czy wyobrażać sobie jak może się stać i nigdy, naprawdę nigdy nic mi się nie sprawdziło . ale znalazłam kiedyś fajny cytat, który jakby wszystko tłumaczy - "Nie poddawaj się rozpaczy. Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne" .

[jowisia]

Napisane przez czekoladka

Wiem, wiem, czytalam Wasze posciki, cieszę się, bo myślalam, że ja jestem jakaś dziwna a jednak jestem normalna, hihihi, Jowisia - a może przyjmiemy metodę: "Co ma być to będzie"??? Może nie będzie nas tak dołować... Ta nasza metoda jest męcząca, ale skuteczna - fakt. Tylko ja miewam po niej niezłe jazdy w postaci schiz, że np " po co ja jestem z tym facetem, skoro mu nie zależy" - i np. się zastanawiam nad zerwaniem, a facet się stara, jak może... Boję się, że ta metoda mnie zaslepia i oślepia, nie pozwala mi jasno oceniać tego, co się dzieje i w końcu zacznę podejmować złe decyzje spowodowane zaślepieniem. Jowisia, Ciebie też to tak zaślepia?? Ja normalnie powoli z niczego się już nie cieszę, bo boję się cieszyć - bo a nóż widelec się ucieszę, a tu lipa...

Tak, tez mnie to zaslepia czekoladko, ale ja po prostu nie moge sie "przestawic". Kiedy tylko powiedzialam sobie, ze bylo dobrze, ze moj facet mnie kocha i ze naprawde sie stara, i koniec z narzekaniem i patrzeniem mu na rece, wszystko pryslo (osoby nieprzekonane do tematu prosze o nieczytanie albo powstrzymanie sie od smiechu), ale tak jest. Kiedy mowie sobie, ze nareszcie jest dobrze, znalazlam to, co chcialam, robie, to, co robie, to wlasnie cos mi cholera musi pokazac, ze sie myle.
Metoda "bedzie co ma byc"? No dobrze, sprobujmy... Zobaczymy, co to da...
A propos, jezeli interesuje Cie temat, to polecam Ci swietna ksiazke, na pozor kolejna z takich "jak przestawic sie na pozytywne myslenie", a jednak Inna. Ksiazka jest naprawde wciagajaca i gleboko polecam. Tytul (banalny na pozor) "Jak miec to, czego sie pragnie, i pragnac tego, co sie ma".

[Belcia]

No takie uroki zycia.Wlasciwie to sie juz do niepowodzen przyzwyczailam.
Wiem ze zazwyczaj tego czego bardzo pragne, nie bede miec.
Mimo wszystko patrze z optymizmem .I jak cos sie nie uda, to potrafie sobie to wytlumaczyc.
Takze nie martwie sie bo wiem ze jakos bedzie .Swiat sie nie konczy na egzaminach, na grupie przyjaciol.
Najwazniejsze zeby umiec popatrzyc z troche innej perspektywy na swiat.
Oczywiscie nie zawsze sie to udaje ale probuje

[paula007]

Skąd ja to znam... W 99% przpadków, kiedy sobie coś zaplanuję, wszystko idzie ku dobrej drodze to się nie udaje. I w tych sprawach ważniejszych, i w tych drobniejszych. Przykład sprzed tygodnia - mam zaplanowane wyjście do kina na niedzielę, bilety już zarezerwowane, wszystko ok i rano w niedzielę budze się z potwornym bólem głowy, brzucha itp. (grypa brzuszna). To była niby drobnostka z tym kinem, ale tak jest, jak już napisałam, w tych ważniejszych sprawach. Czasem już, jak mi na czymś zależy to myślę pesymistycznie - nie uda się i wtedy się udaje. To jest normalnie chore.

[rhapsody]

ja mam identycznie
jak sie nastawiam na cos, na zaliczenie czegos itd-nie ma bata, nie uda sie
ale jak ponarzekam, przyjdzie mi do glowy 1000 czarnych mysli, bede myslala ze nic nie pojdzie tak jak chce-to wtedy los okazuje sie przewrotny
nie nawidze tego bo to doprowadza do pesymistycznych mysli

[jowisia]

Napisane przez paula007

Skąd ja to znam... W 99% przpadków, kiedy sobie coś zaplanuję, wszystko idzie ku dobrej drodze to się nie udaje. I w tych sprawach ważniejszych, i w tych drobniejszych. Przykład sprzed tygodnia - mam zaplanowane wyjście do kina na niedzielę, bilety już zarezerwowane, wszystko ok i rano w niedzielę budze się z potwornym bólem głowy, brzucha itp. (grypa brzuszna). To była niby drobnostka z tym kinem, ale tak jest, jak już napisałam, w tych ważniejszych sprawach. Czasem już, jak mi na czymś zależy to myślę pesymistycznie - nie uda się i wtedy się udaje. To jest normalnie chore.

Alez to chyba nie jest chore, skoro wiekszosc z nas tak ma. Poczytaj nasze posty, i ja i allen15 i czekoladka, mamy to samo...
Tylko na jakiej zasadzie to dziala...?!
Przeciez tyle sie mowi o potedze podswiadomosci, ze jak w cos bardzo wierzymy, to to wlasnie sie dzieje, poniewaz nasz mozg reaguje na nasze mysli i co...?! Jak to jest mozliwe?

[Tusio]

ech,skąd ja to znam...często zdarza mi się tak,że nastawiam się na coś...a tu rozczarowanie!