|
|||||||
| Notka |
|
| Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 7
|
Zostawił mnie facet :(
...
Edytowane przez Atea90 Czas edycji: 2018-05-24 o 19:43 |
|
|
|
|
#2 | |||
|
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: Zostawił mnie facet :(
Cytat:
Naucz się, że albo się z kimś jest i go kocha, albo rozstaje po podjęciu świadomej i dorosłej decyzji. Wracanie do siebie po 3, 5 czy 15 razy jest szczytem niedojrzałości. A Ty się jeszcze zastanawiasz, czy kolejny raz go nie dopuścić do siebie... naprawdę, wylej sobie kubeł zimnej wody na głowę bo chyba nic innego nie pomoże ![]() Do tego jakoś za dużo w tym wszystkim alkoholu, imprez, jego płaczów, a Twojej desperacji.
__________________
Cytat:
Cytat:
Edytowane przez ama4 Czas edycji: 2016-12-04 o 13:30 |
|||
|
|
|
|
#3 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 612
|
Dot.: Zostawił mnie facet :(
Patologiczny zwiazek. Bardzo dobrze, ze sie rozstaliscie. Moze tego jeszcze nie rozumiesz, ale pewnego dnia zrozumiesz.
Jesli sobie nie radzisz, to idz do psychologa. Po co byc z kims, kto Cie notorycznie zdradzal? Poradzisz sobie bez niego, tylko badz silna! Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka |
|
|
|
|
#4 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-05
Lokalizacja: Północ
Wiadomości: 4 758
|
Dot.: Zostawił mnie facet :(
Cytat:
__________________
'Uwierz w siebie! Nie w takie rzeczy ludzie wierzą.' |
|
|
|
|
|
#5 |
|
mar_jolka
|
Dot.: Zostawił mnie facet :(
Droga Autorko.. ja mysle ze Twoje emocje sa nieco dziwne... ewidentnie nie szanujesz siebie. I post tez chaotyczny jak Twoje emocje. Trudno sie czytalo takie to zakręcone. Ja tu nie widze miłosci tylko strach przed wzieciem odpowiedzialnisci za siebie.
No i ciągle ten alkohol- strasznie go duzo w tym zwiazku! Edytowane przez mar_jolka Czas edycji: 2016-12-04 o 14:09 |
|
|
|
|
#6 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
|
Dot.: Zostawił mnie facet :(
Co za patologia... Ten koleś sypia z innymi dziewczynami bez najmniejszej żenady, chodzi na imprezy, wyrywa kolejne, a Ty go błagasz żeby Cię nie zostawiał. Dziewczyno opanuj się. On Cię nie kocha, nigdy nie kochał, nie zależy mu w ogóle na Tobie. Nie wracaj do niego, nie kontaktuj się.
|
|
|
|
|
#7 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
|
Dot.: Zostawił mnie facet :(
Straciłaś do siebie samej szacunek.
Musisz natychmiast go odbudować, zrywając definitywnie kontakt z tym chłopakiem! Aktualnie, robi cię w jajo i pomiata Tobą. Olej go!!!!! |
|
|
|
|
#8 |
|
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
|
Dot.: Zostawił mnie facet :(
"6 lat młodszy, aczkolwiek bardzo dojrzały"
|
|
|
|
|
#9 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 7
|
Dot.: Zostawił mnie facet :(
wydawał się dojrzały...
|
|
|
|
|
#10 | ||
|
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: Zostawił mnie facet :(
I co dalej Autorko? Co zamierzasz zrobić po tym, co tu przeczytałaś?
__________________
Cytat:
Cytat:
|
||
|
|
|
|
#11 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-12
Wiadomości: 7
|
Dot.: Zostawił mnie facet :(
Chce jak najszybciej zapomnieć, chociaż wiem, że to będzie trudne. Wasze opinie pozwalają mi spojrzeć na to z innej strony, dlatego założyłam ten wątek.
---------- Dopisano o 16:52 ---------- Poprzedni post napisano o 16:51 ---------- wyjazd na działkę, impreza w klubie - tak wtedy był alkohol, natomiast w naszym życiu codziennym go nie było. Edytowane przez Atea90 Czas edycji: 2016-12-04 o 16:50 |
|
|
|
|
#12 | ||
|
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: Zostawił mnie facet :(
To dobrze. Bo z zewnątrz wygląda to kiepsko. Natomiast pamiętaj też, że Twoje zachowanie nie było właściwe, skoro tyle razy wracałaś do takiego faceta i dostawał od Ciebie w twarz.
__________________
Cytat:
Cytat:
|
||
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:56.






Tak bardzo za nim tęskniłam, płakałam w dzień i w nocy, nie chciałam nigdzie wychodzić, a;e po tych dwóch tygodniach jakoś zaczęłam sobie radzić. Poszłam z Moją siostrą do klubu w którym znałam kilka osób, już o nim nie myślałam, rozmawiałam ze znajomymi mojej siostry, siedzieliśmy przy barze, w pewnym momencie barmanka (koleżanka siostry) mówi, że jakiś koleś siedzi i od ponad godziny i gapi sie na moje plecy. Wmurowało mnie w siedzenie jak zobaczyłam ze to on. Jak moja siostra go zobaczyła to podeszła do niego i powiedziałam, że jeśli ma odrobinę szacunku do mnie, żeby spadał z tego klubu. Oczywiście ja się popłakałam, a on nie wyszedł tylko do mnie podszedł i zaczął mnie przepraszać, tłumaczyć. Ja byłam wcięta wiec to wszystko łykałam. Skończyło się tak, że do siebie wróciliśmy, juz oficjalnie. Zakochałam sie w nim jak szalona, w ogóle zakochałam się pierwszy raz w życiu, on tez mówił ze mnie kocha, ze nigdy mnie nie zdradzi. Wydawał się naprawdę zakochany, było nam razem wspaniale, po miesiącu wprowadził się do mnie, myślałam, że biedzimy ze sobą do końca życia, wiadomo ze były kłótnie nieporozumienia, rzeczy które denerwowały mnie i jego. Ta sielanka trwała pół roku. Któregoś dnia zachiało mu sie wyjsc z kolegą, wiec mówię ok. Wrócił nad ranem co mnie strasznie zdenerwowało, bo mówił ze wróci wcześniej. Poszłam rano do pracy, ale jak wróciłam to powiedziałam, że nie podoba mi się to że jest wobec mnie nieszczery. Po czym od mówi do mnie ze mnie nie kocha i powinniśmy sie rozstać. Serce przestało mi bić, bo poprzedniego dnia mówił mi ze kocha. Jak zwykle popłakałam sie powiedziałam, że nie wyobrażam sobie życia bez niego i to nie możliwe żeby mnie nie kochał dziś jak kochał wczoraj. Jakoś wymusiłam na nim to zostanie i po 10 minutach powiedział ze mnie kocha, byłam skołowana, ale tak go kochałam, że jakoś to przetrawiłam. Przez 3 miesiące było w miarę ok, cieszyłam sie ze jesteśmy razem. Po tym czasie pojechaliśmy na działkę do jego znajomych, było fajnie miło sympatycznie. Gadałam z dziewczyną jego przyjaciela, a ona do mnie mówi ze "fajnie ze ze soba jesteście mimo ze bzykał tę dziewczynę" (w klubie wtedy kiedy go nakryłam, powiedział mi ze od razu jak go zostawiłam pojechał do domu bo nie wiedział co ze sobą zrobić, a w najlepsze sie zabawiał), wstałam poszłam do niego uderzyłam go w twarz i powiedziała, ze jak mógł zacząć wszystko od kłamstwa, jak mógł tak łgać od samego początku, nawet słowa z siebie nie wydusił nie tłumaczył się jakby miał wszystko w dupie. Wiec zabrałam swoje rzeczy i pijana z tej działki 80 km od domu, poszłam, znalazłam jakiegoś pksa. przez te kilkanaście godzin nie odzywał się do mnie miał mnie głęboko w poważaniu, na drugi dzień napisał mi smsa , że będzie za 20 min, czekałam a on wszedł do mieszkania i zaczął pakować swoje rzeczy i żadnego tłumaczenia, nic!!!!! to ja zapytałam czy ma mi cos do powiedzenia, powiedział bez wzruszenia, że tak bzykał tą laske, wstałam i znowu ode mnie dostał wyrzuciłam jego rzeczy i powiedziałam, żeby sie wynosił. Ale po paru minutach dotarło do mnie, że ja nie potrafie bez niego żyć, że ja tego rozstania nie przezyje i powiedziałam żeby został i zapytalam czy ma mi jeszcze coś do powiedzenia, powiedział, z wtedy jak na całą noc wyszedł z tym kolega całował się z jakąś laską (wolał oszukać ze mnie nie kocha, niż przyznać że mnie zdradził), że sie go uczepiła. Po raz kolejny nie wytrzymałam i oberwał z liścia, i znowu zaczęłam wyrzucać jego rzeczy, ale ponownie mnie naszła ta myśl ze kocham i nie chce bez niego zyć i powiedziałam żeby został. Wszyscy mi mówili zebym go zostawiła, że jestem nienormalna, że to sie rozpadnie. A ja mu powiedziałam, że wybaczam, chociaż sama w to nie wierzyłam. Przez kolejne 2 miesiace wypominałam mu to płakałam, kłócilismy sie, nie starał sie, widziałam, że to juz nie to, mówiłam mu ze nie wiem co mam zrobić, że sobie z tym nie radze, codzienne kłótnie. Pewnego dnia w koncu była taka kłotnia, ze wstał powiedział ze nie może tego wytrzymać i mnie zostawił, mimo że sie poniżałam i błagałam żeby ze mną został. Powiedział, że on juz tak nie może, ze ciagle sie kłócimy, a ja sie z nim tylko męczę. Spakował troche rzeczy i wyszedł. Nie docierało to do mnie, na drugi dzien mysłałam ze przemysli i wróci, napisałam do niego, a on do mnie że tak nie może, że przeprasza. Napisałam tylko kolejnego dnia, potem juz nie pisałam. Kontaktował sie z moją siostrą w sprawie swoich rzecz, ja wyjechałam na tydzien do rodziców. Strasznie to przeżyłam, 3 tygodnie płaczu, ale jakoś zaczęłam powoli sobie z tym radzić... coraz mniej płakałam. A ten idiota po 3 tygodniach kiedy zaczełam układać sobie w głowie, zaczął do mnie wydzwaniać o 5 nad ranem z 10 razy, jak nie odbierałam, to dzwonił do mojej siostry, ze jest trzezwy i u siebie w domu, czy jestem, powiedziała, że mnie nie ma. Zaczął wypisywać do mnie, ze jestem dla niego wszystkim, że żałuje ze mnie zostawił, ze jestem najlepszym co go w życiu spotkało, ze nie wie co ze sobą zrobić, że zrobiłby wszystko, żeby mnie chociaż na chwile zobaczyć, ze ja robiłam dla niego wszystko a on mnie w ogóle nie doceniał, to była bardzo długa litania. Okazało sie ze był pod moim blokiem, na szczęście ja byłam u koleżanki. Moja siostra idąc rano do pracy spotkała go płaczącego na naszym przystanku. Zaczął jej się żalić, jak to tęskni, jaki to bład popełnił. Pewnie gdybym była w mieszkaniu to bym go wpuściła.
Na drugi dzień napisał mi, że mnie przeprasza, że sie strasznie upił, że nie powinien mi tego pisać i nie mozemy być razem, że mętlik w głowie. Załamałam się po raz kolejny. Znowu nie mogłam spać, wszystko wróciło, powoli sie podnosiłam, żeby znowu wrócić do punktu wyjscia. 






