Jak interpretować jego zachowanie

[Ashe05]

.

[AlaZala]

Napisane przez Ashe05

Czesc dziewczyny

Chce was prosic o pomoc w interpretacji zachowaniu jednego kolegi. Zaczne od tego ze jestem w stalym szczesliwym zwiazku i zadnych nowosci nie szukam, chcialabym tylko czuc sie spokojniej/ swobodniej.
Zycie tak mnie pokierowalo ze studiuje z prawie samymi chlopakami, przez co jestem przyzwyczajona do wielu meskich zachowan. Jak czlowiek przebywa wsrod nich to w koncu sami zaczynaja cie traktowac jako typowego kumpla przy ktorym mozna przeklinac, obgadywac laski mijane na korytarzu itp. Ogolnie pelna swoboda i kumpelstwo bez podtekstow. Z kolegami moge sie przepychac, mozemy rzucac do siebie niewybrednymi swinskimi zarcikami ale w granicach swobodnego kumpelstwa. Wszyscy dobrze wiedza ze mam faceta, oni w wiekszosci maja dziewczyny i nasze zachowanie mimo ze moze czasami dziwaczne to chyba kazda dziewczyna z meskiego grona wie ze to normalne. Zwyczajnie mimo traktowania mnie jak kumpla lubia swoje szowinistyczne zarciki, a jak wejdziesz moedzy wrony musisz krakac jak i one
Jednak jest jeden chlopak ktory wprowadza mnie w zaklopotanie. Wydaje mi sie ze mu sie spodobalam. Nie byloby problemu gdyby nie to ze czuje sie z tym dziwnie i nie wiem czasami co zrobic. Trzymam go na dystans co widac, zeby nie dawac mu zludnych nadziei. Jednak wolalabym moc byc bardziej swobodna i moc nie przejmowac sie tym czy sobie czegos nie pomysli za duzo. Chce byc wobec niego fair ale nie chce wyskoczyc jak filip z konopii z tekstem zeby mnie nei zarywal
Czuje sie przez niego caly czas obserwowana. Niby dyskretnie ale tego nie da sie nie zauwazyc jak ktos na ciebie co jakis czas spoglada. Jak juz pytam sie o co chodzi ze sie patrzy to mowi ze o nic i zaczyna mowic o czymkolwiek.
Robi w stosunku do mnie dwuznaczne zarty. I to nie takie smieszki jak robie czasami z kolegami (w stylu udawania z kolega ze jestesmy malzenstwem itp) tylko bardzo dwuznaczne na ktore nie odpowiadam. Pewnie gdybym odpowiedziala w podobnym tonie to pewnie by go to nakrecilo bardziej. Niektore teksty sa wrecz glupkowate, wtedy co najwyzej sie smieje.
Caly czas jest w moim poblizu. Jak mamy jakies zajecia gdzie stoimy scisnieci przy stonowisku badawczym to nie musze sie obrocic zeby wiedziec ze swoi za mna/ obok mnie. Wtedy najzywczajniej sie odsuwam lekko bo nie lubie jak ktos sie o mnie ociera i narusza moja przestrzen, to nie musze dlugo czekac az on przesunie sie w moim kierinku znowu. Czuje sie wtedy osaczona i staram sie gdzies odejsc, jednak pare razy juz po czyms takim przy odpowiedniej okazji szedl za mna. Jak juz tak stoi przy mnie to co jakis czas mnie gdzies dotknie, nib przypadkiem. Udaje ze nie widze.
Jak dostalam pierscionek od chlopaka na rocznice (wyglada troche jak zareczynowy) to w tym samym dniu co w nim przyszlam pytal sie mnie czy sie zareczylam. Jak porobilam sobie z niego jaja ze tak, to wygladal na bardzo zaskoczonego i zalal mnie gradobiciem pytan - jak to? - naprawde?!. Podobnie bylo gdy z innym kolegom smialismy sie ze bierzemy slub, jednak w domysle nie powiedzialam z kim i ze to zart, to takze byl bardzo zaskoczony i sytuacja wygladala podobnie.
Dziewczyny czuje sie malo swobodnie przez to. Zdaje sobie sprawe ze to moga byc z jego strony zarty, jednak juz lekko przesadzone. Moga to byc tez konskie zaloty, ale myslalam ze w podstawowce tak tylko chlopcy podrywaja. W kazdym razie nie widze zadnego wyjscia z sytuacji poza udawaniem greka. Nie chce go urazic bo trzymamy sie w jednej grupie ludzi. Dlatego ani powiedzenie mu ze jego zachowanei mnie irytuje nie wchodzi w gre bo nie chce zeby sie obrazil, ani tez rozmowa szczera czy mnei podrywa bo wyszloby strasznie dziwnie, a jesli nie mialabym racji to bym wyszla na glupka...
Co wy byscie zrobily na moim miejscu?

Ja zwracałabym mu uwagę na zachowania, które wywołują u mnie dyskomfort:
- jeśli stoi za blisko powiedziałabym mu "Zrób krok w tył i utrzymuj odległość jednego metra ode mnie!",
- jeśli wpatruje się w Ciebie powiedziałaby mu "Nie wpatruj się we mnie jak w obrazek, bo mnie to stresuje!",
- jeśli opowiada Ci jakieś głupie żarty powiedziałabym mu "Nie śmieszy mnie to!".
I tak dalej, i tak dalej...
Z czasem nauczy się, jakich zachowań ma przy Tobie unikać.

Ja zawsze mówię bardzo bezpośrednio, co nie podoba mi się w zachowaniu moich znajomych i nigdy nikt się jeszcze na mnie za to nie obraził.

Wcale nie musi Cię podrywać. Niektórzy ludzie po prostu lubią kontakt fizyczny i przytulają się do wszystkiego, co się rusza. Sama mam takich znajomych, koleżankę i kolegę. Oboje cały czas narzekają, że ludzie posądzają ich ciągle o podrywanie wszystkich wokół.

[Ashe05]

.

[AlaZala]

Jeśli zwracasz mu uwagę, ale starasz się, żeby nie brzmiało to zbyt ostro, to pewnie brzmi to jak zalotne przekomarzanie się... Zwrócenie uwagi musi być jasne, stanowcze, potwierdzone wyrazem twarzy i musi mieć jedno podstawowe przesłanie - nie zgadzam się, żebyś zrobił to ponownie!

Pewnie uważa, że takie droczenie się jest zabawne, a Twoje delikatne zwracanie uwagi jest zbyt delikatne, żeby wyprowadzić go z błędu. Musisz być bardziej stanowcza. Pamiętaj, że ostra wymiana zdań jest czasami potrzebna, żeby ustanowić w grupie rówieśniczej odpowiednią hierarchię i nie znaleźć się na samym dole tej hierarchii.

Poza tym niektórzy faceci mogą mieć wyniesione z domu szowinistyczne podejście budujące hierarchię w sposób dla Ciebie niekorzystny, np. "Dziewczyna chce grać z nami w piłkę? Doskonale, będzie stała na bramce!".

[Ashe05]

.

[cholernarejestracja]

Weź go na bok i przeprowadź z nim spokojną, rzeczową rozmowę - bez głupiego podśmiechiwania się i podtekstu w stylu "haha, no śmieszne to jest, ale weeeź, nie rób taaak!". W jasnych, prostych słowach i BEZ UŚMIECHU wyłóż mu, że czujesz się z nim w grupie niekomfortowo, nie bawi Cię to, co robi i chciałabyś, żeby przestał, bo dawno już wyszło to poza granice koleżeńskich żartów.

Jak będzie mówił, że no to przecież tylko zgrywa, że "masz kij w dupie" i ogólnie będzie próbował z siebie zrobić niewinnego a z Ciebie sztywniaczkę, to jak zdarta płyta powtarzaj, że nie interesuje Cię co on o tym myśli, ty się czujesz z tym niekomfortowo, że on narusza Twoją przestrzeń osobistą i chcesz, żeby przestał.


Nie publicznie, bo wtedy będzie usiłował to jeszcze bardziej obrócić w żart, żeby nie stracić twarzy przy kolegach. Przecież on to wszystko robi na pokaz. Kosztem Ciebie usiłuje przykozaczyć przy kolegach.

[Ashe05]

.

[Jabajbaj]

Miałem kiedyś takiego znajomego, który "szalał" za pewną osobą, nieważne że zajęta (a czasami i nie), zbywała go i hmm nazwijmy "odtrącała". On po prostu nie potrafił wyleczyć się z jednostronnego zauroczenia.

Spróbuj na maxa ograniczyć kontakt, a w towarzystwie wręcz zlewaj bądź sporadycznie delikatnie wyśmiewaj (wiem, nosi znamiona upokarzania).... i tak pewnie nie pomoże :P Ale po tym będziesz widziała że "to taki właśnie typ". O ile się da całkowicie zerwać kontakt.

[Ashe05]

.

[Fortuna1]

Zrobilabym chyba tak samo jak cholerna rejestracja. Im wcześniej tym lepiej.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Jabajbaj]

Napisane przez Ashe05

....
A co zrobila ta dziewczyna? Udalo sie jej to ukrucic? Bo jezeli to jest forma podrywu to zaczyna to byc lekko przerazajace. I niewiadomo do czego moze doprowadzic. Ale mysle ze niee... Chyba.
Zbywac i upokarzac go bym nie potrafila bo bym ja sie z tym czula bardzo zle. Nie potrafie czegos takeigo zrobic komukolwiek. Jestem mila, ale utrzymuje dystans. I mysle ze to tez moze wzmagac to zachowanie, ze wzgledu na to ze z kolegami zachowuje sie swobodnie, a jego traktuje inaczej. Dziwna sprawa...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nie nadinterpretowywać - nie upokarzała go bezpośrednio - po prostu takie znamiona nosiło jej zachowanie wobec niego w towarzystwie..... Nie pomogło nic. Dziewczyna wyjechała do Belgii, gdzie się zaręczyła - a on tutaj na miejscu dalej swoje :P

Czy to ten sam "typ" - nigdy nie wiesz....

[Ashe05]

.

[meggan02]

Napisane przez Ashe05

(...)Masz racje ze stanowczosc bylaby tu dobrym rozwiazaniem ale ja tak chyba nie potrafie... Zawsze jestem dla kazdego mila dlatego raczej wszyscy mnie lubia. Nie chce tego zmieniac i wyjsc na ta okropna i wyniosla lub co gorsza odrzucajaca zakochanego jezeli faktycznie bylo by cos na rzeczy.
(...)
Edit: zapomnialam dodac ze nigdy noe potrafilam byc asertywna i zawsze zalezalo mi zeby kazdy mnie polubil. Jak ktos mnie nie lubil to bylo mi przez to bardzo smutno i sie zadreczalam. Boje soe konfrontacji. Do tej pory w niczym mi to nie przeszkadzalo, do czasu tego kolegi. Nie potrafie sie postawic i juz mnie to drazni. Ale nie potrafie nagle sie zmienic. Nie umiem... Ehhh

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Autorko lepiej dla Ciebie będzie jak wyrobisz sobie trochę "jaj". Bo z takim podejściem to zrobisz dobrze każdemu, tylko nie sobie. Zresztą już jesteś w sytuacji, w której nie czujesz się komfortowo, ale na nią pozwalasz, bo boisz się zareagować i przeciwstawić "bo on się może obrazic". Jesteście oboje dorosłymi ludźmi, on powinien szanować granice innych, a nie się obrażać gdy ktoś zwróci mu na nie uwagę, a Ty powinnaś juz umieć mówić stanowczo "nie" gdy coś Ci się nie podoba.

Naprawdę nie wszyscy muszą Cię lubić. Takie życie, ludzie są różni. Jeżeli chcesz mieć przyjaciół kosztem własnego komfortu to raczej nie jest to zdrowa sytuacja.

Edit: nawet jeżeli wyjdziesz na "odrzucajacą zakochanego jeżeli coś jest na rzeczy", to co? Masz faceta, nie jesteś zainteresowana, masz prawo powiedzieć to jasno i wyraźnie.

[AlaZala]

Twierdzisz, że dobrze się czujesz w roli zawsze miłej i uśmiechniętej maskotki, ale jednak tak nie jest. Bardzo dobrze jest być miłą, uśmiechniętą, grzeczną i przez wszystkich lubianą, ale tylko w towarzystwie, w którym wszyscy inni przyjmują to samo założenie. Niestety zazwyczaj tak nie jest i w każdej grupie są jacyś cwaniacy, którzy postanowią w jakiś sposób wykorzystać Twoją uprzejmość.

Powinnaś nadal być miła i uprzejma wobec wszystkich, którzy są tacy sami wobec Ciebie. Gdy jednak ktoś zaczyna Twoją uprzejmość wykorzystywać musisz potrafić uderzyć w stół i zdecydowanie wypowiedzieć swoje zdanie, bez żadnego obrażania się i awantur.

Nikt nie przestanie Cię z tego powodu lubić, a przynajmniej nikt spośród osób, na których sympatii mogłoby Ci zależeć. Pamiętam, jak na moich studiach jeden z kolegów zbyt śmiało, w mojej ocenie, wykorzystał moją uprzejmość polegającą na udostępnianiu innym moich notatek przed egzaminem. Ostro i zdecydowanie wyraziłam moją opinię, a on nie odezwał się ani słowem. Następnego dnia już swobodnie ze mną rozmawiał, a po kilku dniach dojrzał do tego, żeby mnie przeprosić i przyznać, że jego zachowanie było "chamskie". Nawet przez chwilę nikt nie był na nikogo obrażony.

Ja wychodzę z założenia, że moja pozycja w grupie na uczelni nie zależy od płci, ale składają się na nią uprzejmość (której u Ciebie też nie brakuje), chęć do pomocy innym, zaangażowanie w naukę, stanowczość i odpowiedzialność za swoje działania. Sądzę, że każdy z tych czynników wpływa jakoś na to, że jestem w grupie lubiana. Mam wrażenie, że większość patrzy z pewną satysfakcją i podziwem, jak bez wahania ucieram nosa grupowemu cwaniaczkowi, zwłaszcza ta mniej asertywna część grupy...

[kennedy]

Nie rozumiem czemu sie nim przejmujesz. Piszesz ze czujesz sie nieswojo to mow glosno- sorry zbyszek ale wez reke. Nie lubie byc dotykana itd.

Nie boj sie ze go urazisz. I tak bedzie urazony.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 15:07 ---------- Poprzedni post napisano o 14:16 ----------

Kobiety musza przestac przepraszac za to co czuja i mysla

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz