Oblizywanie,podjadanie, i inne świństwa

[lulka19]

Macie pomysł jak wybrnąć z takiej sytuacji ? Teściowa zawsze gotowała po swojemu. Oblizuje łyżki, podjada, wsadza brudne ręce do jedzenia. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, teraz jest gorzej, bo widzę ją w trakcie gotowania. Ja jestem osobą mającą bzika na punkcie higieny w kuchni. Zawsze myję ręce, często zmieniam ścierki. Jak gotuję coś dla większej ilości osob to gdy kosztuję płuczę za sobą łyzke.


Często jem obiad u teściów, bo przez ponad rok mieszkam u TŻ, i będę mieszkała jeszcze 2 miesiące. Nawet po wyprowadzce będę często bywała na obiedzie, gdyż mieszkają po sąsiedzku. Teściowie zauważyli, że ostatnio unikam jak ognia wspólnych obiadów. No ale na Boga, ile można pluć do sałaty ? Jak to zobaczyłam to odeszły mi wszelkie chęci.
TŻ twierdzi, że ja przesadzam.


Sytuacja z wczoraj. Teściowa myła kosze na śmieci gąbką do naczyń. Wypłukala ją i zaraz myła nią naczynia. Tą sama gabką myje miski dla psa, i kota. Mam dziecko i razi mnie takie niedbalstwo.


Co jest dla was niedbalstwem a co nie ? TŻ uważa, że dopóki danie mu smakuje będzie jadł. Ja tak nie mogę.
Nie piszcie żebym unikała jedzenia gotując swoje obiady, bo ja już tak robię, ale ile można ?
Jeść nie chcę , bo mnie to obrzydza. A co do zwrócenia uwagi to na pewno na krótką metę, bo sto razy mówi się tej kobiecie, a ta dalej swoje. Nic nie dociera. Help !

[Iryska75]

niektórzy sa niereformowalni

[jaksy]

Jak to mówią - niewiedza jest błogosławieństwem.
Ja bym też tam już nie jadła. Jakby teściowa pytała dlaczego, powiedziałabym jej prawdę: że widziałam jak zmywakiem do naczyń myła kubły na śmieci i niestety, ale się nie przemogę i koniec.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Fakty są takie:
- prawdopodobnie nic się nikomu nie stanie od standardów higienicznych twojej teściowej.
- ona gotuje u siebie na swoich zasadach i nie masz prawa się wtrącać.
- nie masz żadnego obowiązku jeść ugotowanych przez nią potraw.

Nie rozumiem też twojego pytania o "ile tak można". Tzn. co? Gotować własne jedzenie? Całe życie tak można i nie wiem w czym widzisz problem. Ja się wyprowadzisz, to przecież teściowa nie będzie ci gotować.

[lulka19]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;74475831]Fakty są takie:
- prawdopodobnie nic się nikomu nie stanie od standardów higienicznych twojej teściowej.
- ona gotuje u siebie na swoich zasadach i nie masz prawa się wtrącać.
- nie masz żadnego obowiązku jeść ugotowanych przez nią potraw.

Nie rozumiem też twojego pytania o "ile tak można". Tzn. co? Gotować własne jedzenie? Całe życie tak można i nie wiem w czym widzisz problem. Ja się wyprowadzisz, to przecież teściowa nie będzie ci gotować.[/QUOTE]



Mówiąc ile tak można chodziło mi o unikanie obiadów. O wymówki. Owszem mogę powiedzieć prosto z mostu, ale teściowa jest osobą bardzo delikatną, i nie licząc tych świństw w kuchni jest dobrym człowiekiem. Mam ją urazić ?


Co do kolejnego pytania, wspominałam, że będę skazana na czeste obiadki u teściów. Mieszkamy blisko siebie.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez lulka19

Mówiąc ile tak można chodziło mi o unikanie obiadów. O wymówki. Owszem mogę powiedzieć prosto z mostu, ale teściowa jest osobą bardzo delikatną, i nie licząc tych świństw w kuchni jest dobrym człowiekiem. Mam ją urazić ?

Co się tak przejmujesz? Ona jakoś ma zadku czy nie uraziła cię pluciem do sałaty Po co ci w ogóle jakiekolwiek wymówki? Wystarczy poinformować, że będziesz sobie gotowała sama. Jesteś dorosła.

Co do kolejnego pytania, wspominałam, że będę skazana na czeste obiadki u teściów. Mieszkamy blisko siebie.

Nie będziesz na nic skazana. Ostatecznie to ty podejmujesz decyzje.

Widzę, że to nie z teściową masz problem, tylko z asertywnością.

[jaksy]

Napisane przez lulka19

Mówiąc ile tak można chodziło mi o unikanie obiadów. O wymówki. Owszem mogę powiedzieć prosto z mostu, ale teściowa jest osobą bardzo delikatną, i nie licząc tych świństw w kuchni jest dobrym człowiekiem. Mam ją urazić ?

Nie szukaj wymówek, bo to się będzie ciągnąć w nieskończoność. Powiedz jak jest. Jak jest taka dobra, to powinna zrozumieć, że to ona mogła Ciebie tym urazić. Jak nie zrozumie, to może nie jest taka miła, tym bardziej nie żal.

Co do kolejnego pytania, wspominałam, że będę skazana na czeste obiadki u teściów. Mieszkamy blisko siebie.

Nie poszłabym na żaden. Najwyżej na kawę po obiedzie. Z własnym ciastem na wszelki wypadek.

[Fantasmagori]

O kurczę myślałam że to będzie o oblizywaniu łyżki ale z tymi kubłami na śmieci

Ja bym nie jadła u niej. Powiedziałabym wprost dlaczego.

Mam troszkę podobny problem bo moja teściowa mimo że nie jest biedna to kupuje jedzenie przecenione ze względu na termin ważności, i to nie mąkę czy makaron tylko jogurty, sałaty, mięso itp. Parę razy miałam problemy żołądkowe po obiadach u niej. No i wyszło szydło z worka, więc powiedziałam "dziękuję" za takie pyszności. Poprosiłam TŻ żeby to załatwił.

[Wolha wRedna]

Oblizywanie łyżki mnie akurat w ogóle nie obeszło, ale te kubły i kocie miski już tak.

Niestety kobieta jest u siebie w domu, jeśli robi tak "od zawsze" i nikomu to nie przeszkadzało dotychczas to sorry, ale nikt tego dla Ciebie jednaj nie zmieni. Jej prawo, zwłaszcza, że reszta akceptuje.

[zakonna]

Kocie i psie miski mnie nie ruszają. Jedyne co jest dla mnie przegieciem to ten kosz na śmieci.
Ja bym po prostu nie jadała u teściów gdyby mi to przeszkadzało.

wysłane telepatycznie

[lulka19]

Napisane przez Wolha wRedna

Oblizywanie łyżki mnie akurat w ogóle nie obeszło, ale te kubły i kocie miski już tak.

Niestety kobieta jest u siebie w domu, jeśli robi tak "od zawsze" i nikomu to nie przeszkadzało dotychczas to sorry, ale nikt tego dla Ciebie jednaj nie zmieni. Jej prawo, zwłaszcza, że reszta akceptuje.

Nie akceptuje. Jeśli ktoś to widzi to zaraz zwraca uwagę, a ta dalej to samo.


Co do kupowania na przecenach to jest w tym mistrzem. Mielonki z indyka w których jest 50 % tego ptaka, a reszta to skórki, i inne E.


Parówki z biedronki w których jest 43 % mięsa, i reszta E. A kupuje bo tanie i dużo.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez lulka19

Nie akceptuje. Jeśli ktoś to widzi to zaraz zwraca uwagę, a ta dalej to samo.


Co do kupowania na przecenach to jest w tym mistrzem. Mielonki z indyka w których jest 50 % tego ptaka, a reszta to skórki, i inne E.

Czyli jednak akceptują, skoro twój facet mówi, że będzie jadł dopóki mu smakuje, a reszta ogranicza się tylko do zwracania uwagi. Ona robi swoje, a oni jedzą, chociaż nikt z nich nie musi.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Mam podobnie jak Ty i ja w podobnych sytuacjach mówię wprost, że mam bardzo wyśrubowane standardy co do zachowania higieny i jem tylko to, co sama przygotuję i że to we mnie jest problem, a nie w tej osobie. I finito. Wszystko jasne, nikt się nie boczy, pewnie uchodzę za wariatkę i być może faktycznie nią jestem, ale mi to lotto

[stesia]

gdybym wiedziała że ktoś praktykuje takie rzeczy jak twoja teściowa to też bym nie chciała u tej osoby jeść, także w tej kwestii ci się nie dziwię. no ale wcale a wcale nie rozumiem gadania będziemy mieszkać blisko to będę skazana na obiadki u teściów. no litości mieszkając razem przecież nie musisz jeść tego co ona gotuje, a co dopiero jak sie wyprowadzisz

[nunny]

Gdybym zobaczyła że ktoś zachowuje takie standardy w kuchni, to już nigdy w życiu nic bym tam nie zjadła. Jestem bardzo wyczulona w tej kwestii i nie wziełabym nic do ust. Co zrobić z teściową? Porozmawiać na spokojnie. Zobaczysz co się stanie - jesli się nie zmieni to sorry, nie powinnaś się nią przejmować, bo jak juz ktoś słusznie zauważył - wyjdzie na to że ona ma w poważaniu twoje uwagi. i gotuj dla siebie i dziecka. A jak się wyprowadzicie to już w ogóle problemu nie widzę, nie musisz chodzić na obiady, jak będzie jej zależało i będzie chciała cie zrozumieć to ruszy ją ta rozmowa. Teściowa jest u siebie, i tak samo jak ty nie masz prawa jej do niczego zmuszać, tak ona nie powinna zmuszać ciebie do jedzenia obiadków z resztkami śliny na talerzach mytych ta samą myjką co miska psa czy kota.

[cava]

Jedyne co by mnie ruszyło, to mycie kosza na smieci tą sama myjką co reszte naczyń.
Ale tez bardziej ze względu na to, ze kosz raczej myłabym cifem czy tego typu chemią a nie że bakterie.
Boję się w kuchni chemii a nie bakterii.

Jak ktoś próbuje jedzenie ale jest zdrowy, nie widzę zagrożenia biologicznego.
Domowe psy i koty to tez dla mnie żadne zagrożenie epidemią, więcej bakterii zbiorę jak się z kotem miziam (albo on ode mnie predzej)

Nie rozumiem tylko tego plucia w sałatę Dlaczego ona pluje w sałatę

[NattiTt]

Jak widać teściowa żyje, jej rodzina żyje, ty póki nie wiedziałaś to jadłaś i żyłaś.
Albo się przekonaj i nie marudź, albo ogłoś że nie będziesz jadła obiadków never ever bo nieee.
Zresztą zastanawia mnie co teraz jesz. Kuchnię zapewne macie jedną. Niemożliwy jest każdy posiłek w restauracji. Czyli i tak korzystasz z tych samych sztućców garnków i talerzy, które były myte tą fuj gąbką.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez lulka19

Co do kolejnego pytania, wspominałam, że będę skazana na czeste obiadki u teściów. Mieszkamy blisko siebie.

Ja tego nie rozumiem. Mieszkam praktycznie drzwi w drzwi ze swoją teściową, na obiedzie jestem u niej dwa razy w roku - na jedne i na drugie święta. Czemu jesteś "skazana" na obiadki u teściów?

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;74489486]Ja tego nie rozumiem. Mieszkam praktycznie drzwi w drzwi ze swoją teściową, na obiedzie jestem u niej dwa razy w roku - na jedne i na drugie święta. Czemu jesteś "skazana" na obiadki u teściów?[/QUOTE]

Bo teściowej się nie odmawia Zwłaszcza jak się planuje jej podrzucać dziecko do opieki.

---------- Dopisano o 08:59 ---------- Poprzedni post napisano o 08:56 ----------

Napisane przez NattiTt

Jak widać teściowa żyje, jej rodzina żyje, ty póki nie wiedziałaś to jadłaś i żyłaś.
Albo się przekonaj i nie marudź, albo ogłoś że nie będziesz jadła obiadków never ever bo nieee.
Zresztą zastanawia mnie co teraz jesz. Kuchnię zapewne macie jedną. Niemożliwy jest każdy posiłek w restauracji. Czyli i tak korzystasz z tych samych sztućców garnków i talerzy, które były myte tą fuj gąbką.

No wiesz, ale to raczej chodzi o obrzydzenie niż o szanse przeżycia.
Ja tam się nie dziwię, ogromnie mnie brzydzi jak ktoś ciągle oblizuje łyżki w czasie gotowania albo palce i to jeszcze z namiętnym cmokaniem Moja ciocia ma taki zwyczaj, że ciągle oblizuje paluchy jak kroi i nakłada gościom ciasto. Nie wygląda na chorą, przeżyła już 65 lat, ale mimo to, odmawiam poczęstunku u niej. Albo odmawiam początkowo, a potem sama sobie kroję jak już ciocia obdzeli wszystkich. Staram się nie myśleć co wyprawiała w czasie przygotowania tego ciacha, ale takiego z kremem na bank bym nie ruszyła u niej nigdy, tylko takie w 100% pieczone

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Moja śp. babcia wrzucała bułkę tartą, którą właśnie opanierowała rybę albo mięso z powrotem do pojemnika No ale ja nie byłam "skazana" na obiadki u niej, więc ich nie jadałam.
A muszę oddać dziadkom, że w latach "świetności" byli bardzo dobrymi kucharzami, stoły w czasie imprez się u nich uginały i wszystko było pyszne.
Moim zdaniem czasami starsi ludzie nie są świadomi takich zachowań (nie mówię tutaj o myciu naczyń gąbką z kubła, bo to jest inna kwestia), tak samo jak to kupowanie parówek 40% mięsa - założę się, że większość starszych osób po prostu na to nie patrzy, bo nie wie, że można kupić lepsze bądź ich na to nie stać. Ocenianie tego jest dla mnie fe.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;74490216]Moja śp. babcia wrzucała bułkę tartą, którą właśnie opanierowała rybę albo mięso z powrotem do pojemnika No ale ja nie byłam "skazana" na obiadki u niej, więc ich nie jadałam.
A muszę oddać dziadkom, że w latach "świetności" byli bardzo dobrymi kucharzami, stoły w czasie imprez się u nich uginały i wszystko było pyszne.
Moim zdaniem czasami starsi ludzie nie są świadomi takich zachowań (nie mówię tutaj o myciu naczyń gąbką z kubła, bo to jest inna kwestia), tak samo jak to kupowanie parówek 40% mięsa - założę się, że większość starszych osób po prostu na to nie patrzy, bo nie wie, że można kupić lepsze bądź ich na to nie stać. Ocenianie tego jest dla mnie fe.[/QUOTE]

Ale dlaczego 'fe' ? Pewnie wielu ludzi robi te wszystkie obrzydliwości nieświadomie, nie przywiązują wagi do tego, ale przecież każdy inny człowiek ma prawo mieć do tego jakiś stosunek, np. nie akceptować tego. Mam jeść u ciotki ciasto z jej śliną, chociaż nie akceptuję tego ? Dlaczego to miałoby być 'fe' ?

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;7449054 1]Ale dlaczego 'fe' ? Pewnie wielu ludzi robi te wszystkie obrzydliwości nieświadomie, nie przywiązują wagi do tego, ale przecież każdy inny człowiek ma prawo mieć do tego jakiś stosunek, np. nie akceptować tego. Mam jeść u ciotki ciasto z jej śliną, chociaż nie akceptuję tego ? Dlaczego to miałoby być 'fe' ?[/QUOTE]


Mówię o ocenianiu jakości kupowanego przez kogoś jedzenia. No z różnych powodów ludzie mogą kupować te tanie parówki.

[bernikula]

Napisane przez lulka19

Macie pomysł jak wybrnąć z takiej sytuacji ? Teściowa zawsze gotowała po swojemu. Oblizuje łyżki, podjada, wsadza brudne ręce do jedzenia. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, teraz jest gorzej, bo widzę ją w trakcie gotowania. Ja jestem osobą mającą bzika na punkcie higieny w kuchni. Zawsze myję ręce, często zmieniam ścierki. Jak gotuję coś dla większej ilości osob to gdy kosztuję płuczę za sobą łyzke.


Często jem obiad u teściów, bo przez ponad rok mieszkam u TŻ, i będę mieszkała jeszcze 2 miesiące. Nawet po wyprowadzce będę często bywała na obiedzie, gdyż mieszkają po sąsiedzku. Teściowie zauważyli, że ostatnio unikam jak ognia wspólnych obiadów. No ale na Boga, ile można pluć do sałaty ? Jak to zobaczyłam to odeszły mi wszelkie chęci.
TŻ twierdzi, że ja przesadzam.


Sytuacja z wczoraj. Teściowa myła kosze na śmieci gąbką do naczyń. Wypłukala ją i zaraz myła nią naczynia. Tą sama gabką myje miski dla psa, i kota. Mam dziecko i razi mnie takie niedbalstwo.


Co jest dla was niedbalstwem a co nie ? TŻ uważa, że dopóki danie mu smakuje będzie jadł. Ja tak nie mogę.
Nie piszcie żebym unikała jedzenia gotując swoje obiady, bo ja już tak robię, ale ile można ?
Jeść nie chcę , bo mnie to obrzydza. A co do zwrócenia uwagi to na pewno na krótką metę, bo sto razy mówi się tej kobiecie, a ta dalej swoje. Nic nie dociera. Help !

Jest obrzydliwa, nie tknęłabym nic, po samy przeczytaniu zrobiło mi się niedobrze. Jeszcze pewnie tą gąbką kuchenną myje ubrudzone buty

[nunny]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;74490216]
Moim zdaniem czasami starsi ludzie nie są świadomi takich zachowań (nie mówię tutaj o myciu naczyń gąbką z kubła, bo to jest inna kwestia), tak samo jak to kupowanie parówek 40% mięsa - założę się, że większość starszych osób po prostu na to nie patrzy, bo nie wie, że można kupić lepsze bądź ich na to nie stać. Ocenianie tego jest dla mnie fe.[/QUOTE]

Oczywiście, masz rację. Ale podejrzewam że ktoś już teściowej zdązył nie raz zwrocić uwagę i na to jakie produkty kupuje. Jak kupuje dla siebie to ok - smacznego. Ale autorce sie nie dziwię że nie chce tego jeść.

[lulka19]

[QUOTE=NattiTt;74488726]Jak widać teściowa żyje, jej rodzina żyje, ty póki nie wiedziałaś to jadłaś i żyłaś.
Albo się przekonaj i nie marudź, albo ogłoś że nie będziesz jadła obiadków never ever bo nieee.
Zresztą zastanawia mnie co teraz jesz. Kuchnię zapewne macie jedną. Niemożliwy jest każdy posiłek w restauracji. Czyli i tak korzystasz z tych samych sztućców garnków i talerzy, które były myte tą fuj gąbką.[/QUOTE]


Oczywiście, zdarza mi się korzystać z jej garnków, choć mam kilka swoich, ale nic nie biorę bez ponownego umycia swoją gąbką.

Napisane przez cava

Jedyne co by mnie ruszyło, to mycie kosza na smieci tą sama myjką co reszte naczyń.
Ale tez bardziej ze względu na to, ze kosz raczej myłabym cifem czy tego typu chemią a nie że bakterie.
Boję się w kuchni chemii a nie bakterii.

Jak ktoś próbuje jedzenie ale jest zdrowy, nie widzę zagrożenia biologicznego.
Domowe psy i koty to tez dla mnie żadne zagrożenie epidemią, więcej bakterii zbiorę jak się z kotem miziam (albo on ode mnie predzej)

Nie rozumiem tylko tego plucia w sałatę Dlaczego ona pluje w sałatę

Pod hasłem "plucie do sałaty" kryje się nastepująca rzecz. Teściowa przyprawiając ową sałatę 1 łyżkę śmietany pakuje do buzi, bierze następną, daje do miski, i tak do końca. Czy to nie jest plucie skoro co druga łyżka jest uwalona jej śliną ?


Żałuję wszystkich obiadów jakie tam jadłam Niestety czasu nie cofnę.


Jeśli chodzi o ciasta to ona wylizuje łyżkę masy, a zaraz gładzi nią wierzch ciasta.


Natomiast gdy robi pierogi to farsz, który ma na palcach przy klejeniu wylizuje.
Robienie ciastek z dżemem. To samo. Co zostaje, zaraz laduje w ślinie.


Kicha do jedzenia, a jak wyciera nos z kataru, to nie fatyguje się by umyć ręce, tylko chusteczka do kieszeni, i dalej lepi pierogi.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;74490761] Mówię o ocenianiu jakości kupowanego przez kogoś jedzenia. No z różnych powodów ludzie mogą kupować te tanie parówki.[/QUOTE]

Acha, coś nie załapałam

---------- Dopisano o 11:01 ---------- Poprzedni post napisano o 10:59 ----------

Napisane przez lulka19

Oczywiście, zdarza mi się korzystać z jej garnków, choć mam kilka swoich, ale nic nie biorę bez ponownego umycia swoją gąbką.




Pod hasłem "plucie do sałaty" kryje się nastepująca rzecz. Teściowa przyprawiając ową sałatę 1 łyżkę śmietany pakuje do buzi, bierze następną, daje do miski, i tak do końca. Czy to nie jest plucie skoro co druga łyżka jest uwalona jej śliną ?


Żałuję wszystkich obiadów jakie tam jadłam Niestety czasu nie cofnę.


Jeśli chodzi o ciasta to ona wylizuje łyżkę masy, a zaraz gładzi nią wierzch ciasta.


Natomiast gdy robi pierogi to farsz, który ma na palcach przy klejeniu wylizuje.
Robienie ciastek z dżemem. To samo. Co zostaje, zaraz laduje w ślinie.


Kicha do jedzenia, a jak wyciera nos z kataru, to nie fatyguje się by umyć ręce, tylko chusteczka do kieszeni, i dalej lepi pierogi.

O fuuu...oszczędź

[myszka197]

no właśnie.. też nie rozumiem tego " muszę " i " jestem skazana". Ja obiadów u teściowej nie jadam, nigdy, i nie dlatego, że się brzydzę, tylko po prostu mi nie smakuje, u własnej mamy też nie jadam z tych samych powodów, w tygodniu pracujemy z TZ do późna, a w weekend chcemy zjeść coś lepszego niż schabowe z mizerią i idziemy do jakiejś fajnej restauracji Nawet na święta nie jadany u rodziny - wyjeżdżamy w góry. Chcę wolne dni spędzać jak chcę i jeść co chcę - i wisi mi, czy ktoś się na mnie obrazi, czy nie - zresztą na razie nikt się nie obraził, a teściową czasem zabierzemy do restauracji i jest zadowolona

[amber2046]

Opcja numer jeden- porozmawiaj otwarcie z tesciowa. Pomoz z partnerem w kuchni podczas waszej wizyty. Przynajmniej pozmywasz wtedy wszystkie talerze i sztucce. Jedzenie nie jest az takim zagrozeniem, mozna nakladac to ktore bylo poddane wysokiej temperaturze. Salatke przynos z domu.

Opcja numer dwa- sama zapraszaj ja do siebie i gotuj wedlug wlasnych standardow z zachowaniem zasad higieny. Jako wymowke polecam powiedziec, ze postanowilas cwiczyc sztuke przyzadzania posilkow albo uwazasz ze nalezy jej sie dzien wolny od stania przy garach. Zrob z tego nowa tradycje. Ogranicz ilosc wizyt, twoj partner moze odwiedzic rodzicow takze bez ciebie. Idac do tesciow przynosc ze soba zawsze jedna lub dwie potrawy, mowiac ze nie lubisz przychodzic na gotowe, chcesz ich poczestowac nowo wyprobowanym przepisem itd. Zajmij sie z partnerem nakrywaniem do stolu, wtedy bedziesz mogla dyskretnie umyc stucce i talerze przed nalozeniem na nie jedzenia.

Opcja numer trzy- umawiaj sie poza godzinami posilkow. Przychodzcie na kawe lub harbate z wlasnym ciastem.

[cava]

[QUOTE=lulka19;74493886]

Napisane przez NattiTt

Pod hasłem "plucie do sałaty" kryje się nastepująca rzecz. Teściowa przyprawiając ową sałatę 1 łyżkę śmietany pakuje do buzi, bierze następną, daje do miski, i tak do końca. Czy to nie jest plucie skoro co druga łyżka jest uwalona jej śliną ?


Żałuję wszystkich obiadów jakie tam jadłam Niestety czasu nie cofnę.


Jeśli chodzi o ciasta to ona wylizuje łyżkę masy, a zaraz gładzi nią wierzch ciasta.


Natomiast gdy robi pierogi to farsz, który ma na palcach przy klejeniu wylizuje.
Robienie ciastek z dżemem. To samo. Co zostaje, zaraz laduje w ślinie.


Kicha do jedzenia, a jak wyciera nos z kataru, to nie fatyguje się by umyć ręce, tylko chusteczka do kieszeni, i dalej lepi pierogi.

Nie no, to faktycznie przekracza nawet moje niewyśrubowane normy. :/
Ja rozumiem ze ktoś gotuje i łyżką zaczerpnie z gara i siorbnie z niej czy przyprawione.
Ale oblizywanie łychy i smarowanie nią dalej po cieście, to już faktycznie niesmaczne.


Jak jest chora to inni powinni robić jedzenie, przecież ona źle się czuje + zaraz wszyscy będa mieli katar. :/ Ale to już chyba kwestia tego, że nikt jej nie wyręcza w takiej sytuacji i jak ona nie zrobi, to zrobione nie będzie.

[lulka19]

[QUOTE=cava;74495246]

Napisane przez lulka19

Nie no, to faktycznie przekracza nawet moje niewyśrubowane normy. :/
Ja rozumiem ze ktoś gotuje i łyżką zaczerpnie z gara i siorbnie z niej czy przyprawione.
Ale oblizywanie łychy i smarowanie nią dalej po cieście, to już faktycznie niesmaczne.


Jak jest chora to inni powinni robić jedzenie, przecież ona źle się czuje + zaraz wszyscy będa mieli katar. :/ Ale to już chyba kwestia tego, że nikt jej nie wyręcza w takiej sytuacji i jak ona nie zrobi, to zrobione nie będzie.

Nie, według mojej teściowej katar to nie choroba. Ona ma go praktycznie cały rok.


Moim zdaniem ona to wszystko robi hmm nieświadomie. Jest bardzo chaotyczną, zakręconą osobą, i na pewno by się wyprała gdyby ktoś jej to wytknął.


Ja święta nie jestem. Zdarza mi się uszczknąć kawałek panierki z kotleta gdy nikt nie widzi, natomiast ona gdy wyjmuje wykałaczki z kotleta zaraz palce do oblizania, i tak przy każdym. Ech...