agresja w związku - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-04-10, 20:23   #1
Clarise_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 47

agresja w związku


Do końca sama nie wiem czemu ma służyć ten post, liczę chyba, że podsumowanie tego wszystkiego w jednym miejscu i kilka słów komentarza z zewnątrz pomoże mi uporać się z sytuacją, w której się znalazłam. Szczególnie, że wypowiada się tu często kilka osób, których opinie uznaję za bardzo trafne i niezwykle cenne. Będzie długo, jeśli ktoś ma ochotę przez to przebrnąć i się wypowiedzieć, to będę wdzięczna. Jest mi bardzo ciężko, a wiem, że czasem jedno zdanie od kogoś, kto patrzy z dystansu może wiele zmienić. A z drugiej strony może to będzie lekcja dla innych, że pewnych sygnałów nie należy nigdy ignorować.

Długo byłam sama. Po nieudanym związku zdecydowałam się na terapię, ponieważ uznałam, że są kwestie, które ciężko mi samej ogarnąć. Chodziłam cały czas zestresowana, przejmująca się wszystkim i wszystkimi tylko nie sobą, a od siebie znów wymagająca perfekcji. Potem spodobała mi się ta forma pomocy i uważam, że dzięki niej wykonałam dużą i efektywną pracę nad sobą, swoim charakterem i mechanizmami, które wcześniej nieuświadomione miały kontrolę nad moimi zachowaniami. Po terapii i uporządkowaniu siebie zaczęłam się spotykać z mężczyznami (nie chciałam wcześniej nawiązywać relacji, bo wiedziałam, że dopóki nie będę mieć fajnej relacji z samą sobą, to tym bardziej nie uda mi się to z drugim człowiekiem) i trafiałam bardzo źle - najpierw ktoś, kto bardzo lubił towarzystwo kilku kobiet jednocześnie, później ktoś, kto po czasie przyznał się do tego, że ma żonę. Obie relacje zakończyłam i postanowiłam odpocząć od tematu związków, bo trochę nerwów mnie te przejścia kosztowały.

I nagle, niespodziewanie pojawił się on. Miałam wiele obiekcji odnośnie tego, czy w ogóle próbować się z nim spotykać - jest ode mnie trochę młodszy i towarzystwo, w którym się obraca jest dość mocno podejrzane - pod względem moralnym, prawnym i ogólnie wielu wartości, które ja wyznaję. Cierpliwie się starał i o mnie zabiegał, więc postanowiłam dać temu szansę, uznając, że przez fakt, że towarzystwo jest takie, a nie inne, nie powinnam go przekreślać, bo przecież niekoniecznie to środowisko definiuje właśnie jego. Dodatkowo jego dalecy, a moi bliżsi znajomi, twierdzili, że on zawsze z tego "świata" się wyłamywał i że jest dobrym i pomocnym człowiekiem. Takim też mi się przedstawił, mówił, że chciałby się wyrwać z tamtego świata, że trochę przesiąkł tym wszystkim, ale że w głębi duszy zawsze był i chce być dobrą osobą i że podoba mu się to, że taka jestem, bo pod tym względem do siebie pasujemy. Jest przystojny, inteligentny i decyzyjny. Dodatkowo okazał mi dużą pomoc i mogłam na niego liczyć w momencie, gdy pojawiły się u mnie pewne problemy zdrowotne. No i się zauroczyłam. Szybko i niespodziewanie. I równie szybko zdecydowałam się na związek, uznając, że w zasadzie nic nie tracę, a szkoda będzie kiedyś żałować, że się nie spróbowało.
Po tym pojawił się szereg sytuacji, przy których moja intuicja wręcz krzyczała, żeby zwiewać, ale skutecznie albo ja sama, albo on, albo ktoś inny tłumaczył mi je tak, że dawałam się udobruchać, jakoś to wszystko sobie racjonalizowałam, były momenty, że szukałam winy w sobie (że tyle sama, to może ja czegoś nie ogarniam, itd.). Pierwsza akcja miała miejsce, kiedy razem ze znajomymi wyjechaliśmy na weekend. Był alkohol, on upił się konkretnie, zaczął robić awantury w knajpie, podnosić głos, walić pięścią w stół, przeklinać (powód do tej pory nieznany). Z samego rana dalej pijany powiedział mi, że prędzej czy później i tak znajdę sobie "nowego fagasa", uprzednio wyznając mi miłość. Cały kolejny dzień przespał, nawet nie poszedł z nami pozwiedzać. Po tym długo mnie przepraszał, obiecywał, że więcej się to nie powtórzy, że było to chore i że sam siebie nie poznał. Że kocha mnie jak wariat i że już nigdy nie sprawi, że będę się przez niego tak źle czuła. Że może tak zareagował na alkohol w połączeniu z tabletkami, które bierze ćwicząc na siłowni (później się okazało, że to sterydy, które przy mnie wywalił i powiedział, że więcej ich nie weźmie, a próbował, bo kolega go namówił opowiadając jak świetne efekty to daje). Jego znajomi potwierdzili, że nigdy w życiu wcześniej nie widzieli go w takim stanie. No i wybaczyłam.

Było dobrze do czasu, kiedy przy okazji następnej imprezy trochę się pokłóciliśmy i usłyszałam jego reakcję na moje zdenerwowanie "weź się nie odzywaj, bo wali ci z ryja alkoholem." I to też puściłam płazem, na chwilę było dobrze.

W ten weekend już w końcu czara goryczy się przelała. Ogrom agresji, który zobaczyłam już całkiem otworzył mi oczy i zrozumiałam, że po prostu mam do czynienia z przemocowcem i że na te wszystkie zachowania nie ma usprawiedliwienia. Miał dojechać na imprezę do mnie. Przyjechał spóźniony ponad dwie godziny - pijany tak, że nie potrafił sensownie sklecić zdania i wmawiający mi usilnie, że nic wcześniej nie pił. Burzył chyba do 3 różnych facetów - bez żadnego powodu - do tego stopnia, że jedna dziewczyna nasłała na niego ochroniarza. Do tego ciągłe teksty, że "ma ochotę komuś wpier****ć". Na koniec, w kłótni spowodowanej jego wcześniejszym zachowaniem, powiedział mi w końcu, żebym się już zamknęła.

Związek zakończyłam z hukiem. Trwał krótko, ale patrząc na te zachowania w ogóle nie powinnam w niego wejść. I potem poskładałam wszystko do kupy - agresja słowna, agresywna jazda samochodem (wg mnie na granicy bezpieczeństwa), agresja w stosunku do obcych ludzi, szczera nienawiść do policji i bardzo niefajne komentarze o tejże, wykańczające, prawie codzienne treningi, zamiłowanie do ogromnej dawki adrenaliny, wielka labilność nastroju, zero-jedynkowe postrzeganie świata, brak umiaru w piciu i skłonności do przemocy i uznawanie, że rozładowanie emocji przemocą jest jedyną metodą na poradzenie sobie z nimi, do tego zamiłowanie do palenia marihuany (w przeszłości ponoć też były jakieś próby innych narkotyków) i umniejszanie mojej wartości zarówno wizualnej, jak i intelektualnej, tłumacząc, że to tylko żarty (w istocie jestem atrakcyjną osobą, wykształconą i z sukcesami zawodowymi, o nim natomiast tych dwóch ostatnich rzeczy powiedzieć nie można, a pomimo to, nigdy nie usłyszał ode mnie złego słowa na ten temat).
Brzmi to bardzo źle. Jest mi wstyd, że po terapii i przy tym, jak zawsze potrafię doradzić innym, wpakowałam się w coś tak kiepskiego. Czuję się oszukana - między tym, na jaką osobę kreował się na początku, a tym, co pokazał jest przepaść nie do opisania. Z człowieka, który dbał o mnie i troszczył się przez cały czas i w którym widziałam dobro, nagle pokazał się ktoś, kto w żadnym stopniu mnie nie szanuje i przy kim nie można się czuć wcale bezpiecznie, o budowaniu stabilnej, dobrej przyszłości nie wspominając. Nie jestem kobietą, która będzie się oszukiwać, że się zmieni, dalej go usprawiedliwiać i rozpamiętywać w nieskończoność miłe początki, bo złe czyny przekreślają dobro, które w nim jest.

Tylko jakoś nie umiem tego w głowie ogarnąć, że można się tak zachować, że można tak traktować osobę, którą się niby "kocha". Nie mam motywacji do pracy i żadnych aktywności. Każdy kąt w moim mieszkaniu mi się z nim kojarzy. Nie umiem się pozbyć poczucia beznadziei, choć wiem, że najlepsze, co mogłam zrobić to zakończyć tą relację, zanim (bo to, że tak by się stało zakładam na ten moment w ciemno) doszłoby do jakiejś tragedii i że powinnam teraz uczcić to kieliszkiem najdroższego wina, na jakie mnie stać. Jak się z tym jak najszybciej uporać i wrócić do swojej codzienności?

Edytowane przez Clarise_
Czas edycji: 2017-04-10 o 20:24
Clarise_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-04-10, 20:29   #2
201712140912
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-01
Wiadomości: 263
Dot.: agresja w związku

Po sytuacji z awanturą w knajpie bym od razu zwiała.


Poza tym, środowisko JEST ważne. I to bardzo. Nie wierzę, że ktoś będzie trzymał z ludźmi, którzy mają kompletnie inną moralność.
201712140912 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-04-10, 20:33   #3
ajah
wańka wstańka
 
Avatar ajah
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
Dot.: agresja w związku

Przede wszystkim nie musisz się nigdzie spieszyć.
Nie próbuj tego rozumieć w kontekście milosci. On cię nie kochał, a byłaś wazna z innych powodów niż byś chciała.
Piszesz o przemocowcach, a nie rozumiesz cyklu przemocy?
Wrzuć w Google, przeczytaj o ciesz się, że masz szansę być poza tym.

Sent from my SM-G935F using Tapatalk
__________________
nauczycielu, zajrzyj
ajah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-04-15, 13:36   #4
Clarise_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 47
Dot.: agresja w związku

To też ciężko przyjąć, że osoba, na którą się otworzyłam i tyle od siebie dałam pomimo swoich deklaracji nic do mnie nie czuła. Nie mogę uwierzyć w to, że tak dobrze można się ukrywać i udawać kompletnie inną osobę
Clarise_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-04-15 14:36:33


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:09.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.