|
Notka |
|
Zwierzęta domowe - wiZOOż Forum dla miłośników zwierząt domowych. Szukasz porady w temacie psów, kotów, żółwi, chomików itp.? Forum wiZOOż to miejsce dla ciebie. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2017-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 577
|
Koci problem
Cześć Wizażanki! Chciałabym się Was poradzić w pewnej kwestii bo brak mi pomysłów na rozwiązanie tego problemu.
Moja mama ma za sąsiadów pewną rodzinę. Mają piątkę dzieci, gospodarstwo. Powszechnie są uważani za bardzo katolicką rodzinę (ja bym powiedziała, że są wręcz jak sekta). Historia zaczyna się ponad 2 lata temu. Moja mama wówczas miała jednego kota, oni kotkę i psa. Jako "katolicy" oni swoich zwierząt nie sterylizowali, co skutkowało tym, że kotka średnio co 4-6 miesięcy była w ciąży. Z jednego miotu oni postanowili wziąć od tych sąsiadów jednego kota, bo i tak do nich przychodził i jemu jako jedynemu z miotu nie udało się znaleźć domu. Kotka była już wtedy w kolejnej ciąży. Tak mijały dni, aż pewnego dnia kiedy oni wyjechali ta kotka przyszła na podwórko mojej mamy w bardzo złym stanie (strasznie ciężko jej się oddychało). Mama próbowała ją złapać, ale ona uciekła. Akurat wpadłam wtedy do niej w odwiedziny. Gdy oni wrócili wieczorem mama ich poinformowała o tej sytuacji. Nie obeszło ich to w sumie za bardzo, ale obiecali, że jeśli kotka się pojawi to dadzą nam znać (mama powiedziała, że ona ją zabierze do weterynarza na własny koszt, ponieważ oni nie uznają takich rzeczy - jak zwierzę zachoruje to trudno, Bóg zabierze). Następnego dnia moja mama znalazła tę kotkę, była w okropnym stanie, pojechałyśmy z nią do weterynarza. Właściciele przyznali, że wróciła wieczorem, ale postanowili nas nie informować. Jadąc do weta trzymałam koteczkę na rękach. Zostawiłam kotkę w gabinecie i po chwili wyszłam, została tylko mama. Po chwili wyszedł weterynarz i mama, wet powiedział, że kotka niestety umarła. Myślałyśmy z mamą, że może miała jakiś problematyczny poród, ale doktor stwierdził, że miała jakąś infekcję górnych dróg oddechowych. Nic nie dało się już zrobić. Gdy wróciłyśmy mama zaczęła szukać kociąt (bo ona była po porodzie). Znalazła dwa małe kotki, które zabrałyśmy do domu, do weterynarza i ogólnie się nimi zaopiekowaliśmy. W ten sposób moja mama niespodziewanie zyskała dwa koty. Postanowiła ich nie oddawać nowej rodzinie bo przez tą całą historię bardzo się z nimi wszyscy zżyliśmy. Dziś kotki są dorosłe i cudowne. Jakiś czas później umarł również ich pies, ale nie wiem co było powodem. Przez jakiś czas nie mieli żadnych zwierząt, urodziło im się piąte dziecko. Parę miesięcy temu jednak przygarnęli maleńką koteczkę. Przychodziła do nas na podwórko pobawić się z kotami mojej mamy. Niestety pewnego dnia kot zniknął. Okazało się, że pan właściciel przejechał kotka niechcący wyjeżdżając z posesji. Miesiąc później wzięli kolejnego małego kota. Jak wszystkie ich poprzednie zwierzęta mieszkał w garażu. Jakieś dwa tygodnie temu ten kot przyczołgał się do posesji mojej mamy. Był bardzo chory. Moja mama postanowiła zabrać go do weterynarza bo nie chciała żeby zwierzę się męczyło, wiedziała też, że jego właściciele tego nie zrobią. Kot miał zapalenie oskrzeli, dostał antybiotyk, został u mamy w domu aż do dziś. Właściciele nie zapytali mamy nawet czy go nie widziała. Ani razu. Być może powiecie, że mama (i ja też) jesteśmy jakimiś kocimi fanatykami, ale serio nie o to chodzi. Moja mama ma obecnie 5 kotów, z czego 4 są "od tej rodziny". Moja mama jest bardzo wrażliwa na cierpienie zwierząt, dlatego im pomaga. Ja zresztą tak samo. Nie cierpię tych ludzi, uważam, że są straszni. Ogólnie mają podejście, że zwierzęciem nie trzeba się przejmować, ani o nie specjalnie dbać. Takie boskie prawo. Za każdym razem jak stracą zwierzę znajdują po czasie nowe, małe, bo to wg nich świetna zabawka dla dzieci (taki mały słodki kotek w końcu, nie?). Nie dbają za bardzo o te zwierzęta. Trzymają w zimnym, brudnym garażu, nie szczepią, nie odrobaczają, nie zabierają do weterynarza, karmią byle czym. Nie wiemy co z tym nowym kotem, wygląda na to, że zostanie u mamy. Nie wyobrażam sobie, żeby on do nich wrócił. Boję się, że oni sobie za chwilę znajdą kolejne zwierzątko do zabawy. Dla mnie to jest nieludzkie, oni po prostu znęcają się nad zwierzętami, nie dbają o nie. Ja wychodzę z założenia, że zwierzę to też obowiązek i jego właściciel musi o nie dbać. Jeśli kogoś na to nie stać (bo ma wielodzietną rodzinę na przykład) nie powinien brać sobie żadnego zwierzątka. Co ja mogę zrobić? Są jakieś instytucje gdzie mogę to zgłosić? Czy w ogóle mam jakiekolwiek podstawy? Czuję okropną niemoc, bezsilność bo Ci ludzie nie traktują swoich zwierząt jak istot żywych, o które trzeba dbać i które również chorują i cierpią. Doradźcie proszę co mogę zrobić w tej sytuacji?
__________________
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Koci problem
Niestety nie potrafię Ci pomóc, teoretycznie takie sprawami powinna się zająć straż miejska, bo to jej obowiązek, ale praktyka pokazuje, że straż ma to głęboko w du..ie niestety. Możesz próbować, ale przynajmniej w mojej rodzinnej okolicy zwykle mówią, że mała społeczna szkodliwość i nie przyjeżdżają. Można poprosić jakąś fundację o domy tymczasowe dla tych zwierząt, ale to też rozwiąże problem tylko na chwilę, bo zaraz sobie znajdą następne.
Ale mam przy okazji jedną prośbę do Ciebie i innych. Czy moglibyście przestać nazywać różnych popaprańców Katolikami? Bo serio się momentami czuję urażona. Ta religia nie zakłada znęcania się nad zwierzętami ani niekorzystania z pomocy medycznej, serio. Wręcz przeciwnie, bo teraz mamy w Kościele erę nauk św. Franciszka. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2017-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 577
|
Dot.: Koci problem
Cytat:
Co do rady - wezmę to pod uwagę, może zadzwonię na straż miejską i zapytam jak oni widzą coś takiego. Problemem jest niestety też moja mama. Ja nie mieszkam tam na co dzień, a ona tak więc boi się cokolwiek zgłaszać żeby nie mieć konfliktów z tymi sąsiadami. Denerwuje mnie też jej postawa, ale też trochę ją rozumiem. Próbuję z nią rozmawiać o tym, żeby zmieniła zdanie, że tak nie powinno być (bo co, będzie każdego kota teraz ratowała przed nimi?). Jednak wbrew jej woli też nie mogę chyba podjąć żadnych radykalnych kroków. Boli mnie takie postępowanie ludzi wobec zwierząt.
__________________
![]() Edytowane przez fristi Czas edycji: 2017-12-28 o 19:52 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Koci problem
Cytat:
Tu jest całkiem niezły opis, gdzie można zgłosić zaniedbane zwierzęta, może pomoże: http://forum.e-chomik.pl/topic/6902-...%82asza%C4%87/ Edytowane przez megamag Czas edycji: 2017-12-28 o 20:06 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2017-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 577
|
Dot.: Koci problem
No niestety, logiki w tym nie ma żadnej, ja uważam tak samo jak Ty.
Co do rozmów, to ja nie wiem czy moja mama coś próbowała. Ja proponowałam, że do nich pójdę, ale moja mama mi tego kategorycznie zabrania, boi się, że powiem za dużo. Bardzo dziękuję za rady, za link, poczytam i może jak pojadę w styczniu do mamy to postaram się z nią pogadać żeby może spróbować z tymi ludźmi porozmawiać. Jak to nie pomoże to będę dalej kombinowała.
__________________
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 268
|
Dot.: Koci problem
Możesz to zgłosić np. straży miejskiej, ale wątpię żeby coś zrobili.
Chyba jesteście trochę kocimi fanatykami, ale też uważam, że wasi sąsiedzi nie powinni mieć zwierząt. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Konto usunięte
|
Dot.: Koci problem
Zgłoś do TOZ, możesz również do fundacji Viva!
Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka |
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#8 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2017-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 577
|
Dot.: Koci problem
Cytat:
![]() ![]() Tinkerbell dzięki! Wszystko wezmę pod uwagę. Zastanawiam się tylko czy obecnie jest sens cokolwiek zgłaszać, bo na dobrą sprawę ich kota przejęła obecnie moja mama, oni się nie upominają i raczej tego nie zrobią. Obawiam się, że mogę cokolwiek zgłosić dopiero kiedy znowu wezmą jakieś zwierzę. Tego nowego kota mama mnie zaproponowała, bo on w ogóle nie chce wychodzić z domu, a ja mieszkam w mieście i oprócz spacerów na smyczy nie mógłby wychodzić. Ja byłabym gotowa go wziąć, ale niestety mój chłopak się nie zgodził. W przyszłości chciałabym mieć kota (tzn. w sumie chciałabym mieć dwa), ale obecnie oszczędzamy na własne mieszkanie i powiedział, że nie wyobraża sobie teraz brać zwierzaka kiedy powinniśmy oszczędzać, a nie brać więcej zobowiązań. Zgadzam się z nim, zresztą nie chcę go zmuszać do brania kota skoro ma taką postawę obecnie, ale w duchu już bardzo polubiłam tego zwierzaka ![]()
__________________
![]() Edytowane przez fristi Czas edycji: 2017-12-28 o 21:24 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Konto usunięte
|
Dot.: Koci problem
Możesz zadzwonić do TOZ i nakreslic sytuacje, może będą ich mieli na oku
Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2017-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 577
|
Dot.: Koci problem
Serio? Okej, po nowym roku tam zadzwonię i wyłuszczę sprawę. Nie chcę żeby krzywdzili więcej zwierząt, a obawiam się, że postawy nie zmienią.
__________________
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 | |
Konto usunięte
|
Dot.: Koci problem
Cytat:
BTW. Debile. Ciekawe, czy jak im się dzieciory pochorują to też nie będą leczyć bo "buk tak chciał" Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2017-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 577
|
Dot.: Koci problem
Cytat:
![]()
__________________
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:11.