Historia jakich wiele... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-11-02, 20:30   #1
alo1115
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 17

Historia jakich wiele...


Cześć dziewczyny!
Nigdy nie sądziłam, że założę kiedykolwiek taki wątek na forum, ale chyba potrzebuje po prostu się wygadać....

Moja historia jest taka, jakich wiele możemy przeczytać w internecie. Tytułem wstępu: mam 24 lata, mój chłopak 25. Jesteśmy razem ponad 5 lat, a od 3 miesięcy mieszkamy razem. Mieszkanie jest "moje". Oficjalnie właścicielami są moi rodzice, ale zostało kupione dla mnie. Ostatnie 1.5 roku-2 lata to był czas kiedy praktycznie non stop pomieszkiwaliśmy albo u moich rodziców, albo jego mamy. Oboje dopiero zaczynamy pracować. Ja w lutym zostałam inżynierem i od marca jestem na stażu (normalnie pracuje codziennie po 8-10h). W październiku zaczęłam studiować zaocznie na studiach magisterskich. Mój chłopak skończył studia rok temu. W październiku skończył roczny, państwowy staż po studiach i od miesiąca pracuje już jako stomatolog. Nie jesteśmy całkowicie niezależni. Moi rodzice dalej nam pomagają, wspierają nas finansowo. Mają taką możliwość i chęć. Trochę mi z tym źle, ale z drugiej strony wiem, że jeszcze na tym etapie ciężko byłoby nam utrzymywać się zupełnie samym. Oboje jesteśmy jednak szalenie ambitni i dalej staramy się w siebie inwestować.
Uważam, że nasz związek jest naprawdę udany. Przez te 5 lat nie było między nami jakiś większych spięć, dobrze się dogadujemy, jesteśmy do siebie pod wieloma względami podobni. Wiem, że mogę mu powiedzieć o wszystkim. Znamy się naprawdę dobrze, nie istnieje dla nas coś takiego jak tabu.
Przechodzą do meritum, aby mój post nie stał się jakimś elaboratem...jak to często bywa, chłopak nie chcę się oświadczyć. Rozmawialiśmy o tym w zasadzie od początku związku. W tym czasie mojemu P. pogląd na te sprawy zmieniał się wielokrotnie. Od: po co to komu, jak po 5 latach się nie zaręczy to związek nie ma sensu, mogę pójść do urzędu i wziąć ślub, ale wesele nie wchodzi w grę. Jednak jeden pogląd był zawsze stały: zaręczyny nie mają sensu dopóki nie mieszka się razem. I tu się w sumie z nim zgadzałam. Przez te prawie 5 lat związku, kiedy jeszcze studiowaliśmy, mieszkaliśmy u rodziców, wiedziałam, że to nie ma sensu i nie jestem tak naprawdę na to gotowa. Zawsze twierdziłam, że domaganie się oświadczyn jest żałosne i nigdy tak nie zrobię...Wszystko zmieniło się jakoś pół roku temu, kiedy zaczęliśmy remontować mieszkanie, poszłam do pracy, zamieszkaliśmy razem, zaznałam dorosłego życia. Coś się we mnie zmieniło i zapragnęłam tych zaręczyn...Wspominałam o tym mojemu P. Na początku delikatnie, później coraz natarczywiej...Już kilka razy zdążyliśmy się mocno o to pokłócić. On twierdzi, że to jeszcze nie czas. Że musimy najpierw stać się całkowicie niezależni, musimy się dorobić, za ślub musimy zapłacić całkowicie sami. Niestety jak go znam to wiem, że te "dorobić" będzie się stale przesuwało...Ciągle będą pojawiały się nowe kursy, które może zrobić, nowe rzeczy typu samochód, które musi kupić...Zawsze będzie za mało pieniędzy. Ciągle wytacza argument, że gdyby mnie nie kochał i nie planował ze mną przyszłości to nie zamieszkałby ze mną w tak ciężkim dla niego momencie (dla niezorientowanych - dentysta zarabia wtedy kiedy ma pacjentów. Wiadomo, na początku z pacjentami bywa ciężko, bo mało kto chce iść do kogoś od razu po studiach. Często taki młody dentysta jest na minusie, bo sam opłaca wszelkie składki, ZUS itd.). Z jednej strony to rozumiem. Sama jestem realistką, nie chcę polegać ciągle na rodzicach...Jednak wiem też, że oboje jesteśmy takimi ludźmi, że w którymś momencie zagubimy się w tym dorabianiu i obudzimy się z ręką w nocniku....
Serce jednak mówi mi co innego. Chciałabym zostać tą narzeczoną, mieć solidne podstawy do planowania wspólnej przyszłość....

W sumie nie wiem jakiej rady mogłabym od Was oczekiwać. Samej mi ciężko na sercu, że piszę takie "smęty"....Ale czuje ogromny żal i ciężko mi z tym...Staram się już nie wspominać o tych oświadczynach, bo P. twierdzi, że nic go tak nie denerwuje i nie demotywuje jak to. Mówi, że KIEDYŚ się oświadczy, ale takie "ględzenie" sprawia, że tylko bardziej go do tego zniechęcam...A ja ciągle snuje sobie jakieś głupie wyobrażenia, mimo, że dosadnie mi powiedział, że na razie nic nie planuje...Straszliwie mnie to gryzie od środka i nie umiem sobie z tym poradzić
alo1115 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 20:36   #2
Adrianna_8
Zakorzenienie
 
Avatar Adrianna_8
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 609
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez alo1115 Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny!
Nigdy nie sądziłam, że założę kiedykolwiek taki wątek na forum, ale chyba potrzebuje po prostu się wygadać....

Moja historia jest taka, jakich wiele możemy przeczytać w internecie. Tytułem wstępu: mam 24 lata, mój chłopak 25. Jesteśmy razem ponad 5 lat, a od 3 miesięcy mieszkamy razem. Mieszkanie jest "moje". Oficjalnie właścicielami są moi rodzice, ale zostało kupione dla mnie. Ostatnie 1.5 roku-2 lata to był czas kiedy praktycznie non stop pomieszkiwaliśmy albo u moich rodziców, albo jego mamy. Oboje dopiero zaczynamy pracować. Ja w lutym zostałam inżynierem i od marca jestem na stażu (normalnie pracuje codziennie po 8-10h). W październiku zaczęłam studiować zaocznie na studiach magisterskich. Mój chłopak skończył studia rok temu. W październiku skończył roczny, państwowy staż po studiach i od miesiąca pracuje już jako stomatolog. Nie jesteśmy całkowicie niezależni. Moi rodzice dalej nam pomagają, wspierają nas finansowo. Mają taką możliwość i chęć. Trochę mi z tym źle, ale z drugiej strony wiem, że jeszcze na tym etapie ciężko byłoby nam utrzymywać się zupełnie samym. Oboje jesteśmy jednak szalenie ambitni i dalej staramy się w siebie inwestować.
Uważam, że nasz związek jest naprawdę udany. Przez te 5 lat nie było między nami jakiś większych spięć, dobrze się dogadujemy, jesteśmy do siebie pod wieloma względami podobni. Wiem, że mogę mu powiedzieć o wszystkim. Znamy się naprawdę dobrze, nie istnieje dla nas coś takiego jak tabu.
Przechodzą do meritum, aby mój post nie stał się jakimś elaboratem...jak to często bywa, chłopak nie chcę się oświadczyć. Rozmawialiśmy o tym w zasadzie od początku związku. W tym czasie mojemu P. pogląd na te sprawy zmieniał się wielokrotnie. Od: po co to komu, jak po 5 latach się nie zaręczy to związek nie ma sensu, mogę pójść do urzędu i wziąć ślub, ale wesele nie wchodzi w grę. Jednak jeden pogląd był zawsze stały: zaręczyny nie mają sensu dopóki nie mieszka się razem. I tu się w sumie z nim zgadzałam. Przez te prawie 5 lat związku, kiedy jeszcze studiowaliśmy, mieszkaliśmy u rodziców, wiedziałam, że to nie ma sensu i nie jestem tak naprawdę na to gotowa. Zawsze twierdziłam, że domaganie się oświadczyn jest żałosne i nigdy tak nie zrobię...Wszystko zmieniło się jakoś pół roku temu, kiedy zaczęliśmy remontować mieszkanie, poszłam do pracy, zamieszkaliśmy razem, zaznałam dorosłego życia. Coś się we mnie zmieniło i zapragnęłam tych zaręczyn...Wspominałam o tym mojemu P. Na początku delikatnie, później coraz natarczywiej...Już kilka razy zdążyliśmy się mocno o to pokłócić. On twierdzi, że to jeszcze nie czas. Że musimy najpierw stać się całkowicie niezależni, musimy się dorobić, za ślub musimy zapłacić całkowicie sami. Niestety jak go znam to wiem, że te "dorobić" będzie się stale przesuwało...Ciągle będą pojawiały się nowe kursy, które może zrobić, nowe rzeczy typu samochód, które musi kupić...Zawsze będzie za mało pieniędzy. Ciągle wytacza argument, że gdyby mnie nie kochał i nie planował ze mną przyszłości to nie zamieszkałby ze mną w tak ciężkim dla niego momencie (dla niezorientowanych - dentysta zarabia wtedy kiedy ma pacjentów. Wiadomo, na początku z pacjentami bywa ciężko, bo mało kto chce iść do kogoś od razu po studiach. Często taki młody dentysta jest na minusie, bo sam opłaca wszelkie składki, ZUS itd.). Z jednej strony to rozumiem. Sama jestem realistką, nie chcę polegać ciągle na rodzicach...Jednak wiem też, że oboje jesteśmy takimi ludźmi, że w którymś momencie zagubimy się w tym dorabianiu i obudzimy się z ręką w nocniku....
Serce jednak mówi mi co innego. Chciałabym zostać tą narzeczoną, mieć solidne podstawy do planowania wspólnej przyszłość....

W sumie nie wiem jakiej rady mogłabym od Was oczekiwać. Samej mi ciężko na sercu, że piszę takie "smęty"....Ale czuje ogromny żal i ciężko mi z tym...Staram się już nie wspominać o tych oświadczynach, bo P. twierdzi, że nic go tak nie denerwuje i nie demotywuje jak to. Mówi, że KIEDYŚ się oświadczy, ale takie "ględzenie" sprawia, że tylko bardziej go do tego zniechęcam...A ja ciągle snuje sobie jakieś głupie wyobrażenia, mimo, że dosadnie mi powiedział, że na razie nic nie planuje...Straszliwie mnie to gryzie od środka i nie umiem sobie z tym poradzić
No on nie chce zaręczyn, więc masz dwie opcje: akceptujesz to lub nie akceptujesz. Jesteś z nim i czekasz lub kończysz ten związek.

On jest najwyraźniej już wkurzony tym tematem, więc dalsze rozmowy sensu nie mają. Widzisz, jakie on ma nastawienie.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka
Adrianna_8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 20:39   #3
201803111829
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 13 945
GG do 201803111829
Dot.: Historia jakich wiele...

Skoro może brać ślub bez zaręczyn - powiedz, że tego i tego dnia idziecie brać ślub.
I tyle.
Jeśli zacznie się wykrecac, odmawiać, to już widzisz z jakim facetem masz do czynienia. Ślubu nie, zaręczyn nie, ale żyć jak małżeństwo - tak.
Jeśli nie chce się zareczyc (ale serio nie chce, i cię zbywa) to niech się wyniesie o dalej żyje u mamusi.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka
201803111829 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 20:46   #4
alo1115
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 17
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez _Tinkerbell Pokaż wiadomość
Skoro może brać ślub bez zaręczyn - powiedz, że tego i tego dnia idziecie brać ślub.
I tyle.
Jeśli zacznie się wykrecac, odmawiać, to już widzisz z jakim facetem masz do czynienia. Ślubu nie, zaręczyn nie, ale żyć jak małżeństwo - tak.
Jeśli nie chce się zareczyc (ale serio nie chce, i cię zbywa) to niech się wyniesie o dalej żyje u mamusi.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka
Problem jest taki, że ja nie wyobrażam sobie, że mam wyjąć z szafy pierwszą lepszą sukienkę, założyć trampki i polecieć do urzędu wziąć ślub. Wiem, że to dość płytkie, ale jednak chciałabym żeby to był choć trochę "wyjątkowy" dzień. Nie mówię tu o wielkim weselu, bo uważam, że to pieniądze trochę wyrzucone w błoto. Wole inwestować dalej w mieszkanie. Ale chociaż niewielkie przyjęcie dla najbliższej rodziny i znajomych...Ale on nie chce przede wszystkim tej całej "szopki". Przygotowań, stresu. Wiem, że powinniśmy pójść na jakiś kompromis, ale ciężko mi zrezygnować z tego zupełnie. Niestety już od dziecka marzył mi się ślub, mąż, dzieci. Rodzina to dla mnie najważniejszy priorytet w życiu. Dopiero potem rozwój osobisty, praca, wykształcenie. Dla niego niestety praca jest jednocześnie głównym priorytetem, ale i przykrym obowiązkiem.
alo1115 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 20:46   #5
c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 4 716
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez _Tinkerbell Pokaż wiadomość
Skoro może brać ślub bez zaręczyn - powiedz, że tego i tego dnia idziecie brać ślub.
I tyle.
Jeśli zacznie się wykrecac, odmawiać, to już widzisz z jakim facetem masz do czynienia. Ślubu nie, zaręczyn nie, ale żyć jak małżeństwo - tak.
Jeśli nie chce się zareczyc (ale serio nie chce, i cię zbywa) to niech się wyniesie o dalej żyje u mamusi.
Dobrze napisane.
c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 20:51   #6
januszpolak
Zakorzenienie
 
Avatar januszpolak
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
Dot.: Historia jakich wiele...

W takim razie najlepiej byłoby dogadać się w kwestii, kiedy bierzecie ślub, pójść umówić termin i zrobić jakiś obiad dla rodziny. To nie wymaga żadnych wielkich przygotowań ani nakładów finansowych i nie będzie z pompą, czyli tak jak on chce. Jeśli dla Ciebie priorytetem jest ślub i rodzina to jedyne sensowne rozwiązanie, bo za chwilę to będziesz strzępkiem nerwów z tego powodu. Nie ma sensu tak się wykłócać o nie potrzebne do niczego zaręczyny, skoro on tego sobie nie wyobraża.

A jeśli nie wyobraża sobie nawet ślubu z obiadem to albo 1) trochę późno rozmawialiście o priorytetach, bo powinniście byli wcześniej to omówić z uwagi na Twoją dużą potrzebę ślubu 2) zwodził Ciebie wcześniej że tego chce a teraz "zmienił zdanie". Jak dla mnie to nie ma co tego odwlekać, nigdy nie będzie dobrego czasu z takim podejściem a żal urośnie do takich rozmiarów, że ze związku i tak nie będzie co zbierać.
januszpolak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 20:52   #7
Mad_Max
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 1 842
Dot.: Historia jakich wiele...

Wymagasz oświadczyn po trzech miesiącach wspólnego mieszkania? Z mojej perspektywy kiepsko to wygląda.
Mad_Max jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 20:58   #8
201803111829
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 13 945
GG do 201803111829
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez Mad_Max Pokaż wiadomość
Wymagasz oświadczyn po trzech miesiącach wspólnego mieszkania? Z mojej perspektywy kiepsko to wygląda.
Wymaga zaręczyn po 5 latach związku.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka
201803111829 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 21:00   #9
alo1115
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 17
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez Mad_Max Pokaż wiadomość
Wymagasz oświadczyn po trzech miesiącach wspólnego mieszkania? Z mojej perspektywy kiepsko to wygląda.
Bo? Od dłuższego czasu słyszałam "zobaczysz, zamieszkacie razem i wszystko się zmieni". Nie zauważyłam żeby cokolwiek się zmieniło. Od dobrych 1.5-2 lat żyliśmy w zasadzie tak jak żyjemy teraz. Jedyne co się zmieniło to to, że założyliśmy wspólne konto na które wpłacamy równą sumę pieniędzy i korzystamy z niego na bieżące, wspólne wydatki. No i może paradoksalnie mamy mniej czasu dla siebie niż wcześniej. Wtedy jeszcze studiowaliśmy dziennie. Teraz ja między 6-17 jestem poza domem, a on zaczyna zwykle pracować około 15 i wraca koło 21 kiedy ja szykuje się spać, bo o 5 wstaje.
Ot, cała różnica.

Edytowane przez alo1115
Czas edycji: 2017-11-02 o 21:01
alo1115 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 21:00   #10
201803111829
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 13 945
GG do 201803111829
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez alo1115 Pokaż wiadomość
Problem jest taki, że ja nie wyobrażam sobie, że mam wyjąć z szafy pierwszą lepszą sukienkę, założyć trampki i polecieć do urzędu wziąć ślub. Wiem, że to dość płytkie, ale jednak chciałabym żeby to był choć trochę "wyjątkowy" dzień. Nie mówię tu o wielkim weselu, bo uważam, że to pieniądze trochę wyrzucone w błoto. Wole inwestować dalej w mieszkanie. Ale chociaż niewielkie przyjęcie dla najbliższej rodziny i znajomych...Ale on nie chce przede wszystkim tej całej "szopki". Przygotowań, stresu. Wiem, że powinniśmy pójść na jakiś kompromis, ale ciężko mi zrezygnować z tego zupełnie. Niestety już od dziecka marzył mi się ślub, mąż, dzieci. Rodzina to dla mnie najważniejszy priorytet w życiu. Dopiero potem rozwój osobisty, praca, wykształcenie. Dla niego niestety praca jest jednocześnie głównym priorytetem, ale i przykrym obowiązkiem.
Ale kto ci każe brać ślub w pierwszej lepszej sukience? Przecież możesz kupić suknię, niech wisi xd ustalcie datę, miejsce, zaproście gości. I tyle.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka
201803111829 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 21:01   #11
Nymerth
Rozeznanie
 
Avatar Nymerth
 
Zarejestrowany: 2015-03
Wiadomości: 594
Dot.: Historia jakich wiele...

Zgadzałaś się z nim, że zaręczyny nie mają sensu jeśli nie mieszka się razem, a po 3 miesiącach mieszkania już chcesz pierścionek? To pod jakim względem się z nim zgadzałaś - pod takim, że do zaręczyn potrzebne zamieszkanie razem i tyle, czy potrzebne zamieszkanie razem, poznanie się, dotarcie w wielu kwestiach itd.? Bo mi się wydaje, że jemu chodziło pewnie o tę drugą opcję i tutaj 3 miesiące to jest bardzo mało.
Nymerth jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 21:12   #12
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 4 810
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez Nymerth Pokaż wiadomość
Zgadzałaś się z nim, że zaręczyny nie mają sensu jeśli nie mieszka się razem, a po 3 miesiącach mieszkania już chcesz pierścionek? To pod jakim względem się z nim zgadzałaś - pod takim, że do zaręczyn potrzebne zamieszkanie razem i tyle, czy potrzebne zamieszkanie razem, poznanie się, dotarcie w wielu kwestiach itd.? Bo mi się wydaje, że jemu chodziło pewnie o tę drugą opcję i tutaj 3 miesiące to jest bardzo mało.
Bardzo malo. Na poczatku czesto jest kolorowo, gorzej jak dojda powazne problemy. To jest sprawdzian dla zwiazku i pokazuje jak para naprawdę sie dogaduje. Po za tym autorka chce ladnej sukni, panu mlodemu tez trzeba garnitur, buty, trzeba oplacic przyjecie, ktore bedzie kosztowalo pare tysiecy, ale jest jeszcze na utrzymaniu rodzicow, wiec jak ona chce to zrobic? Ja sie nie dziwie, ze jej chlopak chce jeszcze poczekac i nie chce zeby to rodzice finansowali caly slub. Ja tez bym nie chciala brac slubu w takim momencie. Chyba, ze ktos chce brac go w zwyklej sukience i z kosztem wziecia slubu w urzedzie, czyli gdzies okolo 80 zl.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 21:28   #13
alo1115
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 17
Dot.: Historia jakich wiele...

Nie jestem na utrzymaniu rodziców. Rodzice wspierają mnie finansowo na zasadzie opłacenia studiów, opłacenia lekarza, ubezpieczenia za samochód. Gdybym miała w jednym miesiącu zapłacić za np.ubezpiecznie samochodu to praktycznie nic by mi nie zostało. Ale całą reszte opłacamy sami.



Obydwoje twierdziliśmy, że zaręczyny nie mają sensu zanim zamieszka się razem nie dlatego, że chcieliśmy się lepiej poznać. Jestem w stanie zaryzkować stwierdzenie, że znamy się lepiej niż nie jedna para, która mieszka kilka lat ze sobą Dla mojego chłopaka zaręczyny=działanie, ślub w bliskiej przyszłości, a nie, że pobędziemy rok narzeczeństwem i wtedy zaczniemy się zastanawiać. Planowanie ślubu kiedy w 100% byliśmy zależni finansowo od rodziców mijało się z celem. Ale teraz zarbiamy już jakiś pieniądz i obydwoje mamy perspektywy, że w najbliższej przyszłości zaczniemy zarabiać zdecydowanie lepiej. Dlatego myślę, że zaręczyny teraz to nie jest pomysł z kosmosu...mamy wtedy podstawę żeby zacząć planować, odkładać powoli jakieś pieniądze.
alo1115 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 21:31   #14
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 4 810
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez alo1115 Pokaż wiadomość
Nie jestem na utrzymaniu rodziców. Rodzice wspierają mnie finansowo na zasadzie opłacenia studiów, opłacenia lekarza, ubezpieczenia za samochód. Gdybym miała w jednym miesiącu zapłacić za np.ubezpiecznie samochodu to praktycznie nic by mi nie zostało. Ale całą reszte opłacamy sami.



Obydwoje twierdziliśmy, że zaręczyny nie mają sensu zanim zamieszka się razem nie dlatego, że chcieliśmy się lepiej poznać. Jestem w stanie zaryzkować stwierdzenie, że znamy się lepiej niż nie jedna para, która mieszka kilka lat ze sobą Dla mojego chłopaka zaręczyny=działanie, ślub w bliskiej przyszłości, a nie, że pobędziemy rok narzeczeństwem i wtedy zaczniemy się zastanawiać. Planowanie ślubu kiedy w 100% byliśmy zależni finansowo od rodziców mijało się z celem. Ale teraz zarbiamy już jakiś pieniądz i obydwoje mamy perspektywy, że w najbliższej przyszłości zaczniemy zarabiać zdecydowanie lepiej. Dlatego myślę, że zaręczyny teraz to nie jest pomysł z kosmosu...mamy wtedy podstawę żeby zacząć planować, odkładać powoli jakieś pieniądze.
Ale twoj chlopak mysli cos innego i musisz albo sie z tym pogodzic i poczekac, albo nie pogodzic.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 21:54   #15
White_Dove
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 4 634
Dot.: Historia jakich wiele...

Bez przesady z tym mieszkaniem razem. Nie jest niezbędne. Mieszkanie na próbę. To moze jeszcze małżenstwo na próbę.
Znam pary które nie mieszkały razem a po slubie sie dogadują i znam takie które mieszkały a po slubie wkurzaja sie o to co widziały dobrze przed slubem.
Zareczyny oznaczaja że zwiazek jest powazny wiec wtedy mozna zamieszkac razem niekoniecznie na odwrót. Zareczyny to nie ślub. Ja wolałabym zamieszkac razem z facetem ktory planuje ze mna przyszłosc, mysli o ślubie itd a nie dla samego mieszkania i wygód. Ja chce zamieszkac z facetem dla ktorego jestem wyjatkowa i mi sie oświadcza i który dla mnie taki jest. A nie zamieszkać a potem z rozpędu hajtnąć bo tak ogolnie to przyzwyczajenie i nam dobrze i wygodnie razem.
Wyjeżdzajac czesto mozna sie poznać nie ma potrzeby razem mieszkac. Tym bardziej że jak sie pracuje czyli nie ma cie od 7-17 od pon-pt to tak na serio mało czasu zostaje wiec na jedno wychodzi jakby po prostu gdzies razem wyjeżdzali.
Po 5 latach facet juz powinien wiedziec czy sie oswiadcza czy nie. Autorka moze sie z tym źle czuje tyle lat razem, zaczeli mieszkac razem a nadal nie wie.

Edytowane przez White_Dove
Czas edycji: 2017-11-02 o 21:59
White_Dove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 21:59   #16
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 4 810
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez White_Dove Pokaż wiadomość
Bez przesady z tym mieszkaniem razem. Nie jest niezbędne. Mieszkanie na próbę. To moze jeszcze małżenstwo na próbę.
Znam pary które nie mieszkały razem a po slubie sie dogadują i znam takie które mieszkały a po slubie wkurzaja sie o to co widziały dobrze przed slubem.
Zareczyny oznaczaja że zwiazek jest powazny wiec wtedy mozna zamieszkac razem niekoniecznie na odwrót. Zareczyny to nie ślub. Ja wolałabym zamieszkac razem z facetem ktory planuje ze mna przyszłosc, mysli o ślubie itd a nie dla samego mieszkania i wygód. Ja chce zamieszkac z facetem dla ktorego jestem wyjatkowa i mi sie oświadcza i który dla mnie taki jest. A nie zamieszkać a potem z rozpędu hajtnąć bo tak ogolnie to przyzwyczajenie i nam dobrze i wygodnie razem.
Wyjeżdzajac czesto mozna sie poznać nie ma potrzeby razem mieszkac. Tym bardziej że jak sie pracuje czyli nie ma cie od 7-17 od pon-pt to tak na serio mało czasu zostaje wiec na jedno wychodzi jakby po prostu gdzies razem wyjeżdzali.
Po 5 latach facet juz powinien wiedziec czy sie oswiadcza czy nie.
Powiedzial, ze chce wziac slub, ale nie teraz.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:01   #17
White_Dove
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 4 634
Dot.: Historia jakich wiele...

[1=7cd1d0bf3fc279e4e45587f 61c3d7242fa9c0a30;7848861 1]Powiedzial, ze chce wziac slub, ale nie teraz.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
Ale nie podał terminu kiedy? Za 5 lat 10?
White_Dove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:02   #18
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 4 810
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez White_Dove Pokaż wiadomość
Ale nie podał terminu kiedy? Za 5 lat 10? Czy chce wziac go z autorką?
Jak beda lepiej stali z sytuacja finansowa

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:25   #19
Nuova
( ͡° ͜ʖ ͡°)
 
Avatar Nuova
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 5 436
Dot.: Historia jakich wiele...

A takie najbardziej przyziemne rozwiązanie - może po prostu nie ma na pierścionek? Sorry, ale chłopak do października był na stażu, na którym zarabiał 1450zl miesięcznie, a teraz dopiero od października (czyli miesiąc!) pracuje na swoim jako młody stomatolog. Skąd on miał​ tą kasę na pierścień wyczarować?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Nuova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:38   #20
alo1115
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 17
Dot.: Historia jakich wiele...

Pytanie tylko czy naprawdę musimy mieć 5 cyfrową kwotę miesięcznie na koncie żeby móc planować zaręczyny i ślub... Jesteśmy w o tyle komfortowej sytuacji, że nie musimy odkładać pieniędzy na mieszkanie, pchać się na starcie w kredyt. Pewnie, będziemy odkładać w przyszłości na większe, bo w 3 czy 4 w obecnym się nie pomieścimy. Ale ja to widzę tak, że on oczekuje domu z basenem, maybacha przed domem, własnej kliniki i wtedy może stwierdzi, że już jest stabilnie i można odkładać na ślub....

W sumie sama sobie odpowiadam na swoje rozterki... Ale może właśnie potrzebowałam mieć to napisane czarno na białym

---------- Dopisano o 22:31 ---------- Poprzedni post napisano o 22:26 ----------

Ma spore oszczędności.3/4 stażu mieszkał z mamą, która nie chciała przyjąć od niego pieniędzy na jedzenie/rachunki (starszy, 28 letni brat, zarabiający od jakiś 4 lat dalej z nią mieszka i nie dołada się nawet grosza, dlatego nie chciała przyjąć od mojego P.). Także znaczna część wypłaty zostawała. Zresztą kilka ostatnich miesięcy na stażu dorabiał na asyście i dostawał praktycznie drugą pensję. Na pierścionek go stać, poza tym ja nie oczekuje niczego nadzwyczajnego i on doskonale o tym wie. Po prostu nie chce ruszać tych pieniędzy i trzymać jako zabezpieczenie. Po części go rozumiem, ale od 800 zł naprawdę mocno by nie zbiedniał...[COLOR="Silver"]

Edytowane przez alo1115
Czas edycji: 2017-11-02 o 22:42
alo1115 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:39   #21
januszpolak
Zakorzenienie
 
Avatar januszpolak
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez alo1115 Pokaż wiadomość
Pytanie tylko czy naprawdę musimy mieć 5 cyfrową kwotę miesięcznie na koncie żeby móc planować zaręczyny i ślub... Jesteśmy w o tyle komfortowej sytuacji, że nie musimy odkładać pieniędzy na mieszkanie, pchać się na starcie w kredyt. Pewnie, będziemy odkładać w przyszłości na większe, bo w 3 czy 4 w obecnym się nie pomieścimy. Ale ja to widzę tak, że on oczekuje domu z basenem, maybacha przed domem, własnej kliniki i wtedy może stwierdzi, że już jest stabilnie i można odkładać na ślub....

W sumie sama sobie odpowiadam na swoje rozterki... Ale może właśnie potrzebowałam mieć to napisane czarno na białym

---------- Dopisano o 22:31 ---------- Poprzedni post napisano o 22:26 ----------

Ma spore oszczędności.3/4 stażu mieszkał z mamą, która nie chciała przyjąć od niego pieniędzy na jedzenie/rachunki (starszy, 28 letni brat, zarabiający od jakiś 4 lat dalej z nią mieszka i nie dołada się nawet grosza, dlatego nie chciała przyjąć od mojego P.). Także znaczna część wypłaty zostawała. Na pierścionek go stać, poza tym ja nie oczekuje niczego nadzwyczajnego i on doskonale o tym wie. Po prostu nie chce ruszać tych pieniędzy i trzymać jako zabezpieczenie. Po części go rozumiem, ale od 800 zł naprawdę mocno by nie zbiedniał...
Ale pytanie po co Ci ten pierścionek? I zaręczyny? Skoro z tego co piszesz zależy Ci konkretnie na ślubie. Chyba że na zaręczynach też. Omówiliście na początku związku, że chcesz dosyć szybko po studiach zaręczyny oraz ślub? To nie jest oczywistość, każda para ustala sobie czy im takie coś odpowiada.

Co do willi z basenem to myślę, że tylko Ci się tak wydaje. On widzi przeszkodę żeby brać ślub jako taki czy zaręczać się ale nie sądzę, że finansową. Raczej po prostu nie chce brać ślubu, teraz pytanie jaki był jego pogląd na tą sprawę wcześniej. Czy on z góry zakładał że ślubu nie będzie a Ty liczyłaś na zmianę, czy ustalenia były inne. Trochę późno na ustalenia, jak dla mnie powinniście byli to omówić wcześniej.
januszpolak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:39   #22
Nuova
( ͡° ͜ʖ ͡°)
 
Avatar Nuova
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 5 436
Dot.: Historia jakich wiele...

No to faktycznie chłop się ociąga i dziwnie kombinuje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Nuova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:43   #23
ptasie__mleczko
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 526
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez alo1115 Pokaż wiadomość
Problem jest taki, że ja nie wyobrażam sobie, że mam wyjąć z szafy pierwszą lepszą sukienkę, założyć trampki i polecieć do urzędu wziąć ślub. Wiem, że to dość płytkie, ale jednak chciałabym żeby to był choć trochę "wyjątkowy" dzień. Nie mówię tu o wielkim weselu, bo uważam, że to pieniądze trochę wyrzucone w błoto. Wole inwestować dalej w mieszkanie. Ale chociaż niewielkie przyjęcie dla najbliższej rodziny i znajomych...Ale on nie chce przede wszystkim tej całej "szopki". Przygotowań, stresu. Wiem, że powinniśmy pójść na jakiś kompromis, ale ciężko mi zrezygnować z tego zupełnie. Niestety już od dziecka marzył mi się ślub, mąż, dzieci. Rodzina to dla mnie najważniejszy priorytet w życiu. Dopiero potem rozwój osobisty, praca, wykształcenie. Dla niego niestety praca jest jednocześnie głównym priorytetem, ale i przykrym obowiązkiem.
Wiesz co miałam Ci napisać jak powinnaś z nim porozmawiać, po czy tak po przemyśleniu doszłam do wniosku że jednak on ma rację i to za wcześnie. Ledwie 3 miesiące razem mieszkacie. Moim zdaniem dopiero po roku wspólnego mieszkania możesz naciskać. Dla mnie to też byłoby za wcześnie. 3 miesiące to jest nic. Przeżyliście już pierwsza poważna kłótnie 'wspólnomieszkaniowa'? Trzeba chwilę z kimś pomieszkac żeby zobaczyć czy faktycznie jest ok. Daj sobie czas chociaż tak z pół roku. A potem... Potem zostaje Ci tylko przedstawienie argumentów typu: że jesteście razem już 5 lat, parę miesięcy ze sobą mieszkacie, lepiej się znać już nie będziecie. I że chciałabyś zeby się określił (daj mu na to tez czas, powiedzmy kilka miesięcy) czy chce być z Tobą i planuje z Tobą przyszłość, bo Ty chciałabyś np wyjść za mąż za 2 lata powiedzmy, albo jeśli nie to się rozchodzicie i każdy idzie w swoją stronę. Trzeba sobie zdać sprawę z tego że istnieje jednak ryzyko że on nie będzie chciał kontynuować związku (ale chyba lepiej wiedzieć o tym wcześniej niż marnować sobie życie z gościem który nie widzi Cię jako swojej żony). No i tak to widzę. Póki co - trochę za wcześnie na takie rozmowy. Moim zdaniem. Ja bym uciekła jakby facet mi zaczął o takich rzeczach gadać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:42 ---------- Poprzedni post napisano o 22:40 ----------

Cytat:
Napisane przez Mad_Max Pokaż wiadomość
Wymagasz oświadczyn po trzech miesiącach wspólnego mieszkania? Z mojej perspektywy kiepsko to wygląda.
Dokładnie też się z tym zgadzam

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:43 ---------- Poprzedni post napisano o 22:42 ----------

Cytat:
Napisane przez _Tinkerbell Pokaż wiadomość
Wymaga zaręczyn po 5 latach związku.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka
Można być i 15 lat w związku, ale nigdy się dobrze nie pozna drugiego człowieka dopóki się z nim nie zamieszka. Można było wcześniej naciskać na mieszkanie skoro dziewczynie spieszno ze ślubem a nie nagle wyskakiwać jak filip z konopi. Także nie dziwię się facetowi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
to jest MOJE zdanie. Nikt Ci nie każe się z nim zgadzać! Szanujmy odmienne poglądy
ptasie__mleczko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:49   #24
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 521
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez alo1115 Pokaż wiadomość
Serce jednak mówi mi co innego. Chciałabym zostać tą narzeczoną, mieć solidne podstawy do planowania wspólnej przyszłość....
A od kiedy zaręczyny są solidną podstawą czegokolwiek? To rytuał, który ma znaczenie najwyżej emocjonalne lub społeczne, które sama mu nadajesz.
Cytat:
Napisane przez alo1115 Pokaż wiadomość
Problem jest taki, że ja nie wyobrażam sobie, że mam wyjąć z szafy pierwszą lepszą sukienkę, założyć trampki i polecieć do urzędu wziąć ślub. Wiem, że to dość płytkie, ale jednak chciałabym żeby to był choć trochę "wyjątkowy" dzień. Nie mówię tu o wielkim weselu, bo uważam, że to pieniądze trochę wyrzucone w błoto. Wole inwestować dalej w mieszkanie. Ale chociaż niewielkie przyjęcie dla najbliższej rodziny i znajomych...Ale on nie chce przede wszystkim tej całej "szopki". Przygotowań, stresu. Wiem, że powinniśmy pójść na jakiś kompromis, ale ciężko mi zrezygnować z tego zupełnie.
Ale przecież nikt ci nie każe brać ślubu w pierwszej lepszej sukience i trampkach. Możesz sobie przygotować dowolny strój i nie wiem jaki to ma w ogóle związek z twoim głównym problemem.
Cytat:
Niestety już od dziecka marzył mi się ślub, mąż, dzieci. Rodzina to dla mnie najważniejszy priorytet w życiu. Dopiero potem rozwój osobisty, praca, wykształcenie. Dla niego niestety praca jest jednocześnie głównym priorytetem, ale i przykrym obowiązkiem.
To dlaczego jesteście razem, skoro macie różne priorytety?
Cytat:
Napisane przez alo1115 Pokaż wiadomość
Nie jestem na utrzymaniu rodziców. Rodzice wspierają mnie finansowo na zasadzie opłacenia studiów, opłacenia lekarza, ubezpieczenia za samochód. Gdybym miała w jednym miesiącu zapłacić za np.ubezpiecznie samochodu to praktycznie nic by mi nie zostało. Ale całą reszte opłacamy sami.



Obydwoje twierdziliśmy, że zaręczyny nie mają sensu zanim zamieszka się razem nie dlatego, że chcieliśmy się lepiej poznać. Jestem w stanie zaryzkować stwierdzenie, że znamy się lepiej niż nie jedna para, która mieszka kilka lat ze sobą Dla mojego chłopaka zaręczyny=działanie, ślub w bliskiej przyszłości, a nie, że pobędziemy rok narzeczeństwem i wtedy zaczniemy się zastanawiać. Planowanie ślubu kiedy w 100% byliśmy zależni finansowo od rodziców mijało się z celem. Ale teraz zarbiamy już jakiś pieniądz i obydwoje mamy perspektywy, że w najbliższej przyszłości zaczniemy zarabiać zdecydowanie lepiej. Dlatego myślę, że zaręczyny teraz to nie jest pomysł z kosmosu...mamy wtedy podstawę żeby zacząć planować, odkładać powoli jakieś pieniądze.
Czyli nie stać cię na twoje wymarzone wesele i jednocześnie chcesz, żeby twój facet (który też raczej nie jest teraz zbyt bogaty) podjął za ciebie decyzję prowadzącą do wydarzeń, na które nie macie pieniędzy. Macie perspektywy, a potrzebujecie oszczędności.
Cytat:
Napisane przez alo1115 Pokaż wiadomość
Pytanie tylko czy naprawdę musimy mieć 5 cyfrową kwotę miesięcznie na koncie żeby móc planować zaręczyny i ślub... Jesteśmy w o tyle komfortowej sytuacji, że nie musimy odkładać pieniędzy na mieszkanie, pchać się na starcie w kredyt. Pewnie, będziemy odkładać w przyszłości na większe, bo w 3 czy 4 w obecnym się nie pomieścimy. Ale ja to widzę tak, że on oczekuje domu z basenem, maybacha przed domem, własnej kliniki i wtedy może stwierdzi, że już jest stabilnie i można odkładać na ślub....
To może tak na przykład z nim porozmawiaj i się dowiedz jak on to widzi zamiast pisać o tym z obcymi ludźmi w internetach?
Cytat:
Ma spore oszczędności.3/4 stażu mieszkał z mamą, która nie chciała przyjąć od niego pieniędzy na jedzenie/rachunki (starszy, 28 letni brat, zarabiający od jakiś 4 lat dalej z nią mieszka i nie dołada się nawet grosza, dlatego nie chciała przyjąć od mojego P.). Także znaczna część wypłaty zostawała. Na pierścionek go stać, poza tym ja nie oczekuje niczego nadzwyczajnego i on doskonale o tym wie. Po prostu nie chce ruszać tych pieniędzy i trzymać jako zabezpieczenie. Po części go rozumiem, ale od 800 zł naprawdę mocno by nie zbiedniał...
Dlaczego rościsz sobie prawo do dysponowania jego pieniędzmi i rozliczania go z jego zarobków?
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:52   #25
Cytrynowy_Sorbet24
Zadomowienie
 
Avatar Cytrynowy_Sorbet24
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 1 760
Dot.: Historia jakich wiele...

1. Po co mieszkać razem jak się nie jest w 100% niezależnym finansowo? Wiele par to praktykuje a ja nie jestem w stanie tego zrozumieć... Takie udawanie dorosłego i samodzielnego życia na siłę.
2. Po co do zaręczyn jest potrzebne najpierw wspólne zamieszkanie? Trzeba się najpierw wzajemnie przetestować, żeby stwierdzić czy to kobieta/facet na całe życie? Chyba jednak najpierw bym się zaręczyła a potem planowała mieszkanie i dalsze życie z kimś, kto traktuje to poważnie.
Cytrynowy_Sorbet24 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:52   #26
alo1115
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 17
Dot.: Historia jakich wiele...

Wcześniej nie było szans na wspólne mieszkanie. Do lutego studiowałam dziennie, moje jedyne "zarobki" w tamtym czasie to stypendium i kieszonkowe od dziadka. Poza tym nie było wtedy szansy na to, że dostane mieszkanie. Życie potoczyło się tak, a nie inaczej i rodzice mieli możliwość je kupić. Jak tylko oboje zaczęliśmy zarabiać to właściwie od razu zamieszkaliśmy razem. Poza tym nie wyleciałam z zaręczynami jak filip z konopii Były rozmowy o tym wcześniej, ale kończyło się na "dopóki nie mieszkamy razem to nie ma sensu". Dlatego jak tylko pokończyliśmy studia, zaczęliśmy pracować i zamieszkaliśmy razem to myślałam, że to już ten czas. Ale pojawiła się następna granica czyli "dorobienie się". Ale prawdopodobnie macie rację. Być może za szybko chcę wszystko na raz i niepotrzebnie naciskam i wszystko psuje swoim żalem...ale to silniejsze ode mnie
alo1115 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:56   #27
januszpolak
Zakorzenienie
 
Avatar januszpolak
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez alo1115 Pokaż wiadomość
Wcześniej nie było szans na wspólne mieszkanie. Do lutego studiowałam dziennie, moje jedyne "zarobki" w tamtym czasie to stypendium i kieszonkowe od dziadka. Poza tym nie było wtedy szansy na to, że dostane mieszkanie. Życie potoczyło się tak, a nie inaczej i rodzice mieli możliwość je kupić. Jak tylko oboje zaczęliśmy zarabiać to właściwie od razu zamieszkaliśmy razem. Poza tym nie wyleciałam z zaręczynami jak filip z konopii Były rozmowy o tym wcześniej, ale kończyło się na "dopóki nie mieszkamy razem to nie ma sensu". Dlatego jak tylko pokończyliśmy studia, zaczęliśmy pracować i zamieszkaliśmy razem to myślałam, że to już ten czas. Ale pojawiła się następna granica czyli "dorobienie się". Ale prawdopodobnie macie rację. Być może za szybko chcę wszystko na raz i niepotrzebnie naciskam i wszystko psuje swoim żalem...ale to silniejsze ode mnie
Nie ma czegoś takiego jak obiektywnie "za szybko" na ślub. Może być za szybko dla konkretnej osoby/pary i za 10 lat, a dla innej - pół roku będzie aż nadto.
januszpolak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:59   #28
alo1115
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 17
Dot.: Historia jakich wiele...

1) Nie roszczę sobie praw do dysponowania jego pieniędzy. Odpowiadam na tezę, że może nie stać go na pierścionek. Stać.

2) Mieszkamy razem, bo pojawiła się taka możliwość. Po co mieszkanie ma stać puste, albo być wynajmowane skoro jesteśmy w stanie w nim mieszkać i mieć co włożyć do gara? A to, że rodzice chcą nam pomóc żebyśmy nie musieli żyć od 1 do 1 i mogli odkładać na niespodziewane wydatki czy np.dalsze kursy, szkolenia to ich dobra wola.
alo1115 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 22:59   #29
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 4 810
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez Cytrynowy_Sorbet24 Pokaż wiadomość
1. Po co mieszkać razem jak się nie jest w 100% niezależnym finansowo? Wiele par to praktykuje a ja nie jestem w stanie tego zrozumieć... Takie udawanie dorosłego i samodzielnego życia na siłę.
2. Po co do zaręczyn jest potrzebne najpierw wspólne zamieszkanie? Trzeba się najpierw wzajemnie przetestować, żeby stwierdzić czy to kobieta/facet na całe życie? Chyba jednak najpierw bym się zaręczyła a potem planowała mieszkanie i dalsze życie z kimś, kto traktuje to poważnie.
1 Bo mieszkanie z rodzicami jest meczace i w wieku ponad 20 lat chce sie miec troche wiecej tej prywatnosci.
2 Nie chcialabym wyznaczac daty slubu, oplacac sali, zeby sie okazalo, ze zwyka codziennosc z ta osoba jest nie do pokania, partner nie chce sprzatac, dodatkowo robi balagan, rutyna zaczyna psuc zwiazek i zamiast wspolnie rozwiazywac powazne problemy to robi sie z tego konfilkt nuklearny, slub trzeba odwolac, a pieniadze za sale poszly sobie w dal.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-02, 23:05   #30
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 521
Dot.: Historia jakich wiele...

Cytat:
Napisane przez Cytrynowy_Sorbet24 Pokaż wiadomość
1. Po co mieszkać razem jak się nie jest w 100% niezależnym finansowo? Wiele par to praktykuje a ja nie jestem w stanie tego zrozumieć... Takie udawanie dorosłego i samodzielnego życia na siłę.
Po to samo, co gdy się jest niezależnym finansowo. Źródło utrzymania nie ma tu nic do rzeczy, chyba, że mieszka się razem tylko po to, żeby udowodnić coś światu.
Cytat:
2. Po co do zaręczyn jest potrzebne najpierw wspólne zamieszkanie? Trzeba się najpierw wzajemnie przetestować, żeby stwierdzić czy to kobieta/facet na całe życie? Chyba jednak najpierw bym się zaręczyła a potem planowała mieszkanie i dalsze życie z kimś, kto traktuje to poważnie.
Do zaręczyn nie jest potrzebne, jest potrzebne do zaspokajania różnych potrzeb i dla wygody.
Cytat:
Napisane przez alo1115 Pokaż wiadomość
1) Nie roszczę sobie praw do dysponowania jego pieniędzy. Odpowiadam na tezę, że może nie stać go na pierścionek. Stać.
Ale co to znaczy "stać"? Jak ci kupi pierścionek za kilka stów, to tych kilku stów nie wyda na coś innego. A ty chcesz, żeby on kupił za swoje pieniądze prezent dla ciebie, bo go "stać".
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-11-04 22:40:12


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:12.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.