Rozstanie - trudna sytuacja

[nastolatek90]

Witajcie!
Będzie trochę dziwnie bo będę pisał jako facet który jest zraniony.
Ostatnio miałem małe spiny z moją TŻ, aż do momentu gdzie nazwałem ją sztywniarą (bo tak też się zachowywała). Wiem że to nieładnie z mojej strony i żałuję, ale przecież przeprosiłem. Niestety ona już wcześniej podjęła decyzję o tym że to koniec. Nie chciała słuchać ani rozmawiać ani nic. Oddała mi moje rzeczy, ale nie wszystkie i tak się rozstaliśmy.
Niestety na ten moment nie mogę do niej trafić/przemówić w żaden sposób. Ciągle słyszę tylko odpowiedź 'nie ma nas' 'nic nie będzie' itp., a tak na prawdę jesteśmy fajną parą i doskonale się uzupełniamy.
Dodatkowo padły w moją stronę oskarżenia że nie podobało jej się moje zachowanie, co jest kompletnie wyssane z palca i niesłuszne ze stanem faktycznym.
Sytuacja ta trwa już tydzień.
I tutaj moje pytanie: czy walczyć, czy odpuścić? Czy czekać? Czy pokazywać że mi zależy? Czy jest szansa? Czy jeśli się uda i dostanę drugą szansę to dać jej drugą szansę bez mrugnięcia okiem?
Oraz ostatnie: ile to może trwać?
Pozdrawiam i liczę na rozsądne odpowiedzi.

[ruda_beksa]

Przydałoby się trochę więcej kontekstu. Jak długo trwał związek? Ile macie lat? O co były te spiny, o co jej chodziło? I o jakie zachowanie cię oskarża?

[Floydka]

Pewnie ochłonie i sama się do Ciebie za jakiś czas odezwie. Ewentualnie jest jeszcze opcja, że ma kogoś na boku i szukała byle pretekstu żeby się rozejść, bo o taką pierdołę zaprzepaścić cały związek to trochę słabe. Niemniej teksty tego typu zawsze są nie na miejscu i można to powiedzieć w inny sposób, który mniej kobietę dotknie.

[nastolatek90]

Związek trwal nieco ponad rok. Wcześniej przez jakiś rok, nazwijmy to, flirtowaliśmy ze sobą.
Spiny? Hmmm, to były tak głupie rzeczy i takie błahostki że aż trudno napisać: np. że niby zbyt cicho się modlę w kościele albo że nie zawsze się uśmiecham itd. Kompletne bzdury i drobnostki oraz aspekty które są przerysowane. Ponadto każdy ma swoje wady, humory, gorsze dni. Ona niestety nie widzi nic złego w swoim zachowaniu.

---------- Dopisano o 20:59 ---------- Poprzedni post napisano o 20:57 ----------

Napisane przez Floydka

Pewnie ochłonie i sama się do Ciebie za jakiś czas odezwie. Ewentualnie jest jeszcze opcja, że ma kogoś na boku i szukała byle pretekstu żeby się rozejść, bo o taką pierdołę zaprzepaścić cały związek to trochę słabe. Niemniej teksty tego typu zawsze są nie na miejscu i można to powiedzieć w inny sposób, który mniej kobietę dotknie.

tak wiem i wyciągnąłem z tego nauczkę, ale nic więcej za tym nie idzie niestety.
Kogoś innego? Cóż zawsze istnieje taka opcja, ale wydaje mi się że już na tyle wydoroślała że nie robiłaby takich rzeczy. Tymbardziej że między nami jak jest ok to jest super idealnie