|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-03
Wiadomości: 5
|
Muszę to z siebie wyrzucić
Za długo to w sobie duszę, muszę gdzieś pozbyć się tego balastu. Nie oceniajcie czy to dobre miejsce - jest dobre jak każde inne, tutaj najwyżej w odpowiedzi dostanę drwiące uśmieszki i "weź się w garść".
Depresja. Podejrzewam u siebie depresję. Teoretycznie, niby łatwo to ocenić - jakiś powtarzalny zestaw zachowań, zaburzeń pozwala jednoznacznie uznać czy ona jest czy jej nie ma. Sam nie wiem, zdarzają się takie dni, że wszystko od samego rana jest OK, wszystko wychodzi. Gorsze są te inne - gnój, dno, coś wewnątrz mnie się zapada, zjada od środka. Może to całokształt charakteru, nie wiem. Od kiedy pamiętam, to nigdy nie pchałem się na widok, w szkole raczej stroniłem od skupisk ludzi, nie znosiłem pogaduszek o pierdołach. Odnoszę wrażenie, że przez to nie rozwinąłem się społecznie i towarzysko. Przed liceum spróbowałem spotykać się z 2 koleżankami - obie szybko mnie od siebie odrzuciły. I tak powstała wyrwa, skaza na psychice. Nie chciałem już żadnego związku, a wszystkie związki i pary wokół mnie irytowały. Nawet na studiach - teoretycznie najlepszym okresie w życiu młodego człowieka - trzymałem się na uboczu i nikogo do siebie nie dopuszczałem, nawet spróbowałem. Pozrywałem kontakty ze wszystkimi ludźmi, z jakimi chodziłem do szkoły czy na studia. Na zewnątrz nie widać problemu. Skończyłem szkołę, studia, znalazłem pracę i to niejedną. Osoby z mojego otoczenia, z którymi najczęściej przebywam twierdzą, że każdemu przydałby się taki pogodny i optymistyczny znajomy, że moje wahania nastroju to część charakteru i nic więcej. Gorzej jest w środku, wewnątrz mnie, coś jakby w jądrze psychiki. Wiecznie mam wszytkiego dość, wszystko mnie denerwuje, zastanawiam się po co ja wstałem, przerastają mnie nawet z pozoru proste rzeczy, które w zasadzie są rutyną. I to nie jest stałe, zdaje się, że te stany sie pogłębiają. Ale nigdy nie osiągnęły poziomu "łóżkowej" beznadziei i zerowych chęci do czegokolwiek. Mam pieprzone poczucie obowiązku, więc wstaję i tam idę. To się nie kończy na pracy. Wrócę do relacji społecznych i towarzyskich. Moja introwertyczna osobowość i wrodzona nieśmiałość, w połączeniu z tym poczuciem zapadania, pustki i niechęci spowodowały, że jestem sam. Nie w sensie fizycznym (rodzina, współpracownicy), bardziej psychicznym. Ta blokada cały czas rośnie, czas upływa a ja tylko patrzę, jak ludzie z którymi chodziłem do szkoły pobierają się, wychowują dzieciaki i są szczęśliwi. Z jednej strony określam ich jako przegrywów, bo wpakowali się w to bagno. Ale z drugiej strony wiem, że to ja jestem na przegranej pozycji. Że nie mogę, nie umiem, nawet nie wiem jak stworzyć jakikolwiek związek. Że czas upływa i tylko działa na niekorzyść. Trochę mi lżej. Oceńcie to wyznanie jak chcecie, pewnie będziecie mieć rację. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2017-04
Lokalizacja: północna wielkopolska
Wiadomości: 1 052
|
Dot.: Muszę to z siebie wyrzucić
wilk samotnik pośród stada.... i naprawdę nie ma rzeczy które sprawiają ci przyjemność? Ja też od wielu lat robię codziennie te same czynności, rutyna i obowiązek..... ale zawsze potrafię znaleźć jaką drobną przyjemność która na chwilę nada trochę blasku w szarej codzienności.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-03
Wiadomości: 597
|
Dot.: Muszę to z siebie wyrzucić
Czyli podsumowując na własne życzenie odciąłeś się od ludzi, a teraz Ci źle, że jesteś sam. Cóż, może czas przestać się oszukiwać i przyznać, że jednak są Ci oni do czegoś potrzebni, a tym samym przestać odrzucać wszystkich jak leci.
Poza tym idź na terapię, nie jest za późno, żeby zacząć tę sytuację zmieniać. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 9 219
|
Dot.: Muszę to z siebie wyrzucić
Cytat:
Depresję diagnozuje lekarz. To choroba, którą można i należy leczyć. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Muszę to z siebie wyrzucić
jest kilka możliwości:
a) naprawdę masz depresję, ale to powinien zdiagnozować lekarz b) masz po prostu taki zrzędliwy i wredny charakter, niektórzy się tacy rodzą c) udajesz kogoś, kim nie jesteś, i przez to jesteś nieszczęśliwy. (Stąd i pewnie ukryta zazdrość wobec "przegrywów"). |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 7 327
|
Dot.: Muszę to z siebie wyrzucić
Ale czemu zalozenie rodziny jest bagnem ? Tez mam wrazenie ze zal ci 4 litery sciska ze sobie ulozyli zycie a Ty jestes sam.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Dublin
Wiadomości: 9 032
|
Dot.: Muszę to z siebie wyrzucić
[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8196815 6]Zupełnie tego nie rozumiem. Określach ludzi jako przegrywów, bo założyli rodziny i są szczęśliwi, a ich szczęście określach bagnem?
Depresję diagnozuje lekarz. To choroba, którą można i należy leczyć.[/QUOTE]No,ja się nie dziwię że z takim podejściem autor nie ma znajomych Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 9
|
Dot.: Muszę to z siebie wyrzucić
Cytat:
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 691
|
Dot.: Muszę to z siebie wyrzucić
A ja Ciebie w 100% rozumiem. Mam dokładnie tak samo. Poczytaj o dystymii. To łagodna forma depresji, która może trwać latami. U mnie już 8 lat, a wcześniej też nie tryskałam radością. Nie daj sobie wmówić, że wymyślasz, przesadzasz, masz problemy z dupy i jak się "ogarniesz" to będzie ok. Nie będzie. Też nie mam prawie żadnych bliższych znajomych (oprócz przyjaciółki, która mieszka z mężem obcokrajowcem za granicą), też odcięłam się od towarzystwa już lata temu (ba, nie byłam nawet na własnej studniówce), też chcę już żeby wszyscy dali mi spokój, nie mam i nie miałam partnera, a moja najdziksza impreza na studiach to czytanie książki pod kołdrą do 3 nad ranem.
Odnośnie tego strasznego poczucia obowiązku to też go mam. Niby wiem, że świat by się nie zawalił jakbym olała, ale nie mogę. No po prostu nie mogę. Nie chcę, kosztuje mnie to tyle, że trudno to sobie wyobrazić, ale idę i robię, co mam zrobić, chociaż w środku umieram po prostu. Nawet jak jestem chora i ledwo żywa to nie pójdę na zwolnienie. Nie, trzeba przecież się poumartwiać. Ciągnę więc swoje zwłoki do pracy, bo przecież muszę wszystkiego sama dopilnować, nie mogę odpuścić. Odnośnie przegrywów...Jestem otoczona w pracy dziewczynami 30+ i mierzi mnie ich życie rodzinne. Serio, ja rozumiem, że każdy wybiera w życiu to, co mu pasuje i nie oceniam ich głośno, ale ich świat kręci się wokół szkoły ich dzieci, zajęć dodatkowych ich dzieci, chorób ich dzieci, urodzin ich dzieci, dzieci, dzieci i ciągle dzieci. A, i jeszcze jedzenia, wakacji nad polskim morzem i ferii w górach... Dla mnie jest to o tyle trudne, że jestem z tzw. inteligencji. Świat moich rodziców, ich znajomych i mój do końca studiów był dość oderwany od rutyny i codzienności. Dla mnie odskocznią była filozofia i literatura. Ale z czasem przestało mi się chcieć czytać, myśleć. Może nawet nie tyle przestało chcieć, co przestałam dawać rady. Mam wrażenie ciągłej irytacji i takiego jakby zesztywnienia wewnętrznego. Nie wiem, jakie studia skończyłeś i czy w pracy się realizujesz, ale moim zdaniem dla takich ludzi jak my jedynym wyjściem jest praca. Pod warunkiem, że to sensowna i rozwijająca praca. Trzeba po prostu pracować do upadłego, a resztę czasu spędzać na spaniu, piciu wina i oglądaniu netflixa. Przynajmniej ja mam taki plan na życie.
__________________
!Me encanta espanol! ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:46.