Zapraszanie na święta nie-rodziny
Cześć, pisałam tutaj o moich niedawnych problemach z bliską toksyczną koleżanką. Ta relację zakończyłam, ale jest jedna kwestia, nad którą się zastanawiam. Ostatnie wiadomości które z sobą wymieniłyśmy dotyczyły zaproszenia na święta. Generalnie wyraziła, że chciałaby być zaproszona czasem na obiad, na święta, żeby nie czuć się samotna, bo faktycznie nie ma żadnej rodziny. Odpisałam, że z chęcią bym ją czasem zaprosiła, ale nie będę się pchać tam gdzie mnie nie chcą i nie szanują. Poza tym wiem od niedawna, że nie uważa mnie za bliską osobę (nie zależy jej na ludziach), a na święta zaprasza się bliskich. Odpowiedziała, że myślała, że zaprasza się ludzi, którzy nie mają nikogo.
Przyznam szczerze, że rozważałam wcześniej ten pomysł ale TŻ mi go wybił z głowy z kilku względów - 1) jak raz ją zaproszę, to każde święta tak będą wyglądać, 2) chciałam pojechać do jego rodziny i głupio tak im zwalać na głowę całkiem obcą osobę 3) nasze rodziny są naprawdę daleko i w grę wchodzi tylko zaproszenie na kilka dni, może być niezręcznie (rodzinne problemy, kłótnie), 4) jej stosunek do mnie i do ludzi w ogóle wymaga wiele do życzenia = dużo pretensji, wymagań i roszczeń, podejście "mi się należy", w ostatnim czasie toksyczność do potęgi. Generalnie czułam się wykorzystywana do różnych przysług w coraz bardziej asymetrycznej relacji, próbowałam jej pomóc na wiele sposobów ale i tak słyszałam, że jej nie pomogłam (tak jak chciała).
Fakt, że jej sytuacja jest nieciekawa, ale de facto do swojej samotności się przyczyniła sama. Jest mi jej żal, bo jest sama na świecie, zaburzona, suicydalna, nie wiadomo nawet, co się z nią teraz dzieje. Pojechała do swojego byłego na siłę, żeby z nim być w święta, oczywiście jej nie odebrał z dworca, chyba chciała znaleźć jego dom ale w końcu przestała do niego pisać. Nie moja to już sprawa, ale znałam ją tyle lat, że nie mam na nią kompletnie "wywalone". Co o tym myślicie, a może miałyście podobną osobę w swoim otoczeniu? Czy do grona rodzinnego powinno zapraszać się kogoś z powinności, kto w ogóle nie potrafi zrewanżować się chociażby wdzięcznością? Czy fakt bycia samotnym oznacza, że to się tej osobie należy?
|