Czy niepracowanie podczas studiów to lenistwo?

[Foollow]

Jeżeli ktoś studiuje, przykłada się do nauki i nie jest tzw. wiecznym studentem, ale jednocześnie nie pracuje, czy to świadczy o lenistwie? Na szczęście nie chodzi o mnie, ale jestem ciekawa waszych opinii.
Między moimi znajomymi ze studiów wywiązała się ostatnio bardzo dziwna rozmowa. Jedna koleżanka(X) to taka osoba, która ciągle pracuje, nawet w trakcie roku akademickiego( studia dzienne), bo lubi być niezależna finansowo i chce się odciąć od rodziców. Druga się dużo uczy, dobrze jej to idzie i na tym skupia(Y). No i byłam w środku można powiedzieć kłótni, bo X zapytała Y, co będzie robić w wakacje. Ta odpowiedziała, że idzie na kurs językowy wakacyjny(zrobienie dwoch poziomow w dwa miesiace, czy jakos tak), zajęcia kilka razy w tygodniu,bo w trakcie roku nie ma na to czasu. No i X zaczęła opowiadać, że ona nie rozumie, jak można być tak leniwym i marnować czas. Powiedziała,że Y powinna odciążać rodziców finansowo.
Y jedyne , co powiedziała, że jej rodzice mają pieniądze i uważają, że ona powinna poświęcić czas studiów na rozwój, bo zdąży się jeszcze w życiu napracować. I że z chęcią poszła by na praktyki związane z kierunkiem, ale dopiero niestety zapraszają na nie od 3/4roku, więc nie chce iść na siłę do ,,jakiekolwiek pracy"skoro może robić to, co chce.
No to X tylko zrobiła minę i nic nie odpowiedziała.
Ja w zasadzie byłam w środku tej rozmowy, ale w niej zbyt nie uczestniczyłam. Sama, co jakiś czas dorabiam, ale nie przyszło mi do głowy, żeby komuś narzucać swój styl życia.
Piszę tu, bo zastanawiam się, czy to ja jestem jakaś dziwna, czy to jest normalne, żeby komuś tak ustawiać życie i uważać za lenia?
Nie znalazłam podobnych wątków, a jestem ciekawa waszego zdania

[LadyBlood]

Nie uważam, żeby brak pracy podczas studiowania był lenistwem. Przecież to nie jest tak, że nic nie robisz, tylko masz taki etap w życiu, który poświęcasz na naukę i przygotowanie do zawodu. Chociaż w trakcie studiów też poznałam takich ludzi, którzy uważali ze jeśli nie stoisz od rana do wieczora na nogach to jesteś leń. Kurs językowy to w mojej opinii lepsza inwestycja niż np. kelnerowanie czy stanie na zmywaku. Nie przejmowałabym się takimi komentarzami.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Zgadzam się z koleżanką Y. Jeśli nie ma złej sytuacji mieszkaniowo-rodzinno-finansowej, to oczywiście ma prawo poświęcić się nauce, na pracę przyjdzie czas

[MissChievousTess]

Nie. Jak ktoś studiuje dziennie to wielu pracodawców z marszu mu odmawia. Bywa, że jest tak nawet jak ktoś praktyk obowiązkowych i bezpłatnych szuka. Natomiast jak ktoś studiuje zaocznie w trybie weekendowym to i pracodawcy chcą zatrudniać i w zasadzie brak przeciwwskazań by w tygodniu choćby na te pół etatu popracować.

[Woolierr]

Zależy jeszcze jakie studia, bo niektóre są naprawdę wymagające i nie ma nawet czasu na pracę, ale jeśli ktoś ma niezbyt ciężkie to moim zdaniem powienien też trochę pracować. Obie strony moim zdaniem mają rację w pewnym stopniu. Sama odciążam swoich rodziców, bo jestemk już w takim wieku, że głupio powiedzieć mamo kup mi dżinsy albo daj na piwo, ale taki kurs językowy w wakacje to też super sprawa. Wszystko zależy od sytuacji

[Foollow]

Nasz kierunek to prawo, jeśli to coś pomoże

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Uważam, że komentowanie czyjegoś stylu życia w ten sposób, to nic innego niż próba postawienia się w lepszym świetle przed samym sobą połączona z brakiem wyobraźni. Tak samo jak złote ogólne rady odnośnie tego co kto "powinien" zrobić w sytuacji, w której nikt nie ma żadnego problemu.

[natalia_t]

Miałam taką koleżankę, która mówiła ludziom, że są leniami, bo nie pracują w wakacje. Miała w domu ciężką sytuację rodzinną i finansową i tak właściwie to musiała pracować w wakacje i w trakcie roku akademickiego, żeby mieć na akademik i jedzenie, bo rodzice nie mieli możliwości jej wesprzeć. Mogła albo zostać w swojej wiosce przy toksycznych i biednych rodzicach, albo wyjechać do miasta i pracować. A te jej gadki o lenistwie osób niepracujących to zwykła zazdrość, że ktoś ma na tyle dobrą sytuację finansową, że może sobie pozwolić na luksus wakacji.

---------- Dopisano o 17:16 ---------- Poprzedni post napisano o 17:13 ----------

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;84245511]Uważam, że komentowanie czyjegoś stylu życia w ten sposób, to nic innego niż próba postawienia się w lepszym świetle przed samym sobą połączona z brakiem wyobraźni. Tak samo jak złote ogólne rady odnośnie tego co kto "powinien" zrobić w sytuacji, w której nikt nie ma żadnego problemu.[/QUOTE]
Oj tak. Taki trochę wampiryzm emocjonalny. Dobrze ci w życiu? Nie musisz pracować, bo twoi rodzice zarabiają na tyle, żeby cie utrzymać? Powiem prosto w twarz, żeś leń, wieczne dziecko, w ogóle niemoralne, niech ci w pięty pójdzie, o!

[Fleur_D]

Jeśli ma się możliwość, to lepiej poświęcić czas na rozwój niż na smażenie frytek czy sprzątanie. Lepiej w cv wyglądają bezpłatne praktyki w branży zwiazanej z kierunkiem studiów niż prace tego typu.

Myślę, że ta koleżanka jest po prostu zazdrosna.

[Ruwi]

Dla mnie praca nie związana z zawodem to w dużej mierze strata czasu (choć wiadomo nie ma w tym nic złego i czasem sytuacja zmusza). Czas ten można by poświęcić na rozwój, jakąś samorealizację, czy doszkalanie się w przyszłym zawodzie, co finansowo będzie procentować w przyszłości.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Całkowicie zgadzam się z koleżanką Y. Również przypuszczam, że tamta po prostu zazdrości tak wygodnej sytuacji. Niestety nie każdy może sobie pozwolić na oddanie się studiom i rozwojowi w 100%, ale to nie powód, żeby się zniżać do takich tekstów.

[chwast]

Nie.
Absolutnie nie.

[natalia_t]

W ogóle tekst o marnowaniu czasu odnośnie intensywnego kursu językowego jest tak słaby, że brak słów. A zwijanie tortilli w macu albo zbieranie truskawek to według niej nie jest marnowanie czasu...? No ale niektórzy nie rozumieją pojęć "rozwój" i "inwestycja", więc co zrobić.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Pracowałam tylko w wakacje.
W roku akademickich mi się nie chciało, nie widziałam w tym sensu.
Nie żałuję. Te wakacyjne pracę i tak mi nic dały, kasa się dawno rozeszła.
A tak przynajmniej czas studiów był fajnym i przyjemnym etapem w życiu.

Tamtą koleżanka pewnie musi pracować dlatego tak gada. No bo co ma innego powiedzieć.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Zależy od osoby. Jeden nie pracuje, bo mu się nie chce, drugi - bo nie ma czasu, trzeci - bo woli poświęcić czas na doszkalanie się... i pewnie jest jeszcze wiele różnych powodów.

A ludzi, którzy się wtrącają w cudze życie i próbują narzucać co się powinno, a czego nie powinno i jeszcze obrażają od leni, to ja bardzo nie lubię.

[Limonka2738]

Strasznie tęsknię za tymi czasami, kiedy nie musiałam pracować i tylko studiowałam.


Jeśli nie jest to jakiś przyszłościowy zawód, jest się jeszcze młodym i pieniądze nie są do niczego potrzebne lub ma się ich w bród od rodziców, to naprawdę nie widzę sensu.

[cocacolalight]

Ja co prawda studia już skończyłam ale byłam na studiach dziennych jednolitych i zajęcia mieliśmy tylko 3 razy w tygodniu
Więc 4 dni były wolne
Normalnie mozna było iść do jakiejś pracy nawet nie w zawodzie tylko dorywczo
Ale wiele osób ode mnie z uczelni nie tylko nie pracowało w ogóle ale np brało śluby i zawsze się zastanawiałam skąd dziewczyna ma kasę na sukienkę ślubna co mówi mamo daj 2 tysiące bo muszę sukienkę kupić
I miałam taką koleżankę która zawsze się dobrze uczyła widać było że jej zależy stypendium naukowe
Ale ja z pracą i studiami też nie miałam najgorzej bo średnia ponad 4
Tym bardziej że to nie była medycyna tylko coś w rodzaju administracji nie będę podawała dokładnie
I mimo że narzekała wiecznie na brak kasy i ze rodzice jej za wszystko płacili to do pracy nie pójdzie bo nie bo ona nie będzie na kasie robić
A teraz od 3 lat siedzi na bezrobociu doświadczenia zero i nikt jej nie chce zatrudnić bo oprócz wykutej wiedzy nic nie ma

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez cocacolalight

Ja co prawda studia już skończyłam ale byłam na studiach dziennych jednolitych i zajęcia mieliśmy tylko 3 razy w tygodniu
Więc 4 dni były wolne
Normalnie mozna było iść do jakiejś pracy nawet nie w zawodzie tylko dorywczo
Ale wiele osób ode mnie z uczelni nie tylko nie pracowało w ogóle ale np brało śluby i zawsze się zastanawiałam skąd dziewczyna ma kasę na sukienkę ślubna co mówi mamo daj 2 tysiące bo muszę sukienkę kupić
I miałam taką koleżankę która zawsze się dobrze uczyła widać było że jej zależy stypendium naukowe
Ale ja z pracą i studiami też nie miałam najgorzej bo średnia ponad 4
Tym bardziej że to nie była medycyna tylko coś w rodzaju administracji nie będę podawała dokładnie
I mimo że narzekała wiecznie na brak kasy i ze rodzice jej za wszystko płacili to do pracy nie pójdzie bo nie bo ona nie będzie na kasie robić
A teraz od 3 lat siedzi na bezrobociu doświadczenia zero i nikt jej nie chce zatrudnić bo oprócz wykutej wiedzy nic nie ma

No mnie akurat jeszcze droższą sukienkę kupiła mama, owszem. Z własnej woli, ja od połowy studiów pracowałam, a mama bardzo chciała, żebym miała piękną sukienkę. Zaglądanie komuś do rachunków to takie grażynkowanie trochę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cocacolalight]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84253166]No mnie akurat jeszcze droższą sukienkę kupiła mama, owszem. Z własnej woli, ja od połowy studiów pracowałam, a mama bardzo chciała, żebym miała piękną sukienkę. Zaglądanie komuś do rachunków to takie grażynkowanie trochę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]No jak chciała to ci kupiła i co z tego???
Super ekstra cieszę się
Tylko ze mi chodzi o sam fakt że dorosła osoba musi się prosić żeby mama czy tata dali
Dla mnie jak się nie ma kasy i trzeba brać od kogoś (od razu mówię że nie chodzi mi o sytuacje kiedy rodzice CHCĄ coś zasponsorowac czy to wesele auto mieszkanie czy podpaski) to znaczy że jest się niewydolnym finansowo i nie powinno się brać za takie inwestycje i tyle
To dla mnie jest żałosne takie podejście mama daj tata daj
Z jednej strony jestem dorosła ale z drugiej daj
U mnie w rodzinie jest tak że rodzice wyprawiaja np wesele i nikt nie widzi w tym nic dziwnego że rodzice dają np po 10 tys na wesele
Ale chcą to robić
Ale nie ze ja idę i mówię mama daj na sukienkę daj na buty tata daj na welon

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez cocacolalight

No jak chciała to ci kupiła i co z tego???
Super ekstra cieszę się
Tylko ze mi chodzi o sam fakt że dorosła osoba musi się prosić żeby mama czy tata dali
Dla mnie jak się nie ma kasy i trzeba brać od kogoś (od razu mówię że nie chodzi mi o sytuacje kiedy rodzice CHCĄ coś zasponsorowac czy to wesele auto mieszkanie czy podpaski) to znaczy że jest się niewydolnym finansowo i nie powinno się brać za takie inwestycje i tyle
To dla mnie jest żałosne takie podejście mama daj tata daj
Z jednej strony jestem dorosła ale z drugiej daj
U mnie w rodzinie jest tak że rodzice wyprawiaja np wesele i nikt nie widzi w tym nic dziwnego że rodzice dają np po 10 tys na wesele
Ale chcą to robić
Ale nie ze ja idę i mówię mama daj na sukienkę daj na buty tata daj na welon

No i może tamtej dziewczynie też mama dała, bo tak chciała?

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Dla mnie żałosne jest włażenie z butami innym do portfela.

[Cytokina]

Według mnie praca ma konkretny cel.
Głównym są oczywiście pieniądze. Jeżeli ktoś ma ciężką sytuację finansową i musi pracować - niech pracuje. Jeżeli ktoś nie musi, ale chce odciążyć rodziców - ma do tego prawo. Jeżeli ktoś naprawdę nie musi, ale na przykład chce mieć więcej pieniędzy na swoje zachcianki - droga wolna, popieram.
Inną wartością pracy może być zebranie doświadczenia zawodowego potrzebnego lub po prostu pomocnego w dalszej karierze.
Ale kurcze, nie rozumiem dorabiania ideologii do pracy i propagowania pracowania dla samego pracowania. Czyli jeżeli ktoś nie potrzebuje większej ilości pieniędzy i dorywcza praca w macu nic mu w jego przyszłej ścieżce kariery nie zmienia to ma się zarzynać dla idei? Tracenie czasu, który można poświęcić na naukę, samorozwój, doskonalenie umiejętności, rozwijanie pasji czy chociażby płynne i bezstresowe przejście z dzieciństwa w dorosłość i niezależność to według mnie głupota.


Sama przez studia nie pracowałam. Ale skoro praca tak bardzo uszlachetnia o powiedzmy, że nauka to moja etatowa praca, z ocen legitymuję (chwalę się) przed rodzicami żeby mi wypłacali pensję. Okres rozliczeniowy, w którym muszę przedstawić szefom wyniki pracy jest co sesję.
Co jakiś czas chodziły mi po głowie myśli o znalezieniu jakiejś pracy dorywczej, ale tak naprawdę nic pozytywnego by to nie przyniosło. Kosztem stopni miałabym więcej hajsu na zupełnie niepotrzebne zachcianki. Według mnie nieopłacalna inwestycja.

[cocacolalight]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84253496]No i może tamtej dziewczynie też mama dała, bo tak chciała?[/QUOTE]No może
A może było tak że dziewczyna poszła i powiedziała mama daj?
Nie wiemy

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez cocacolalight

No może
A może było tak że dziewczyna poszła i powiedziała mama daj?
Nie wiemy

Pomyłka. Nie wiesz. Ja się nad takimi rzeczami nie zastanawiam ani mnie to nie interesuje.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez cocacolalight

No może
A może było tak że dziewczyna poszła i powiedziała mama daj?
Nie wiemy

Nie wiesz, a jedziesz po niej jak po łysej kobyle.

Ale kurcze, nie rozumiem dorabiania ideologii do pracy i propagowania pracowania dla samego pracowania. Czyli jeżeli ktoś nie potrzebuje większej ilości pieniędzy i dorywcza praca w macu nic mu w jego przyszłej ścieżce kariery nie zmienia to ma się zarzynać dla idei? Tracenie czasu, który można poświęcić na naukę, samorozwój, doskonalenie umiejętności, rozwijanie pasji czy chociażby płynne i bezstresowe przejście z dzieciństwa w dorosłość i niezależność to według mnie głupota.

Dokładnie. Byłabym bardzo szczęśliwa, gdybym nie musiała pracować, choć generalnie rzecz biorąc lubię to, co robię. Ale gdyby pojawiła mi się na koncie odpowiednia suma, bez mrugnięcia okiem podziękowałabym za stałą pracę i robiłabym 'na pełen etat' milion rzeczy bardziej mnie interesujących i rozwijających niż praca zarobkowa.

Na studiach nie pracowałam (pomijając jakieś śmiesznostki typu dwoje uczniów na korkach, którzy potrzebni mi byli głównie do pewnych eksperymentów ), a mimo to brak tego wychwalanego 'doświadczenia zawodowego' nie był przeszkodą przy znalezieniu pracy. Pierwszego pracodawcę interesowały ściśle moje umiejętności, drugi, z innej branży, zażyczył sobie wglądu do suplementów ze studiów.

Jestem niesamowicie wdzięczna i zdaję sobie sprawę z tego, że to przywilej, że nie musiałam pracować w czasie studiów i mogłam się w 200% poświęcić nauce i własnemu rozwojowi.

[MissChievousTess]

Ja znam przypadki osób, które studia dzienne dające perspektywy sensownej pracy pozawalały kompletnie z powodu prac typu "sprzedawca ciuchów w sieciówce w markecie". I o ile uważam, że praca nikomu nie szkodzi bo jednak uczy m.in. odpowiedzialności czy szacunku do pieniądza czy pracy w grupie to jednak gloryfikowanie pracy podczas studiów jako pracy dla samej idei "robienia czegokolwiek " kosztem studiów uważam za grubą przesadę.
Tym bardziej, że np. sama organizacja wszelkich studiów dziennych w Polsce jest opracowana pod osoby, które nie są aktywne zawodowo i wszelkie konflikty na styku "obowiązki zawodowe, a studia" uwzględniają wyłącznie regulaminy studiów wieczorowych i zaocznych, a dla regulaminów studiów dziennych takie kwestie nie istnieją. I jedyna odpowiedź uniwersytetu na ewentualne problemy tego typu u studenta to "proszę zmienić tryb studiów na przewidziany dla osób pracujących".
Jak członek samorządu studentów spotkałam się z taką właśnie sytuacją milion razy. Także jak ktoś chce łączyć naukę z pracą to warto od razu po prostu zaplanować edukację zaocznie.

[Foollow]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Wydaje mi się, że to sedno problemu, jakby to był problem, że ktoś chce w ogóle zostać w domu i po prostu nie robić nic... Bo tak nie wypada

[Limonka2738]

Napisane przez cocacolalight

Ja co prawda studia już skończyłam ale byłam na studiach dziennych jednolitych i zajęcia mieliśmy tylko 3 razy w tygodniu
Więc 4 dni były wolne
Normalnie mozna było iść do jakiejś pracy nawet nie w zawodzie tylko dorywczo
Ale wiele osób ode mnie z uczelni nie tylko nie pracowało w ogóle ale np brało śluby i zawsze się zastanawiałam skąd dziewczyna ma kasę na sukienkę ślubna co mówi mamo daj 2 tysiące bo muszę sukienkę kupić
I miałam taką koleżankę która zawsze się dobrze uczyła widać było że jej zależy stypendium naukowe
Ale ja z pracą i studiami też nie miałam najgorzej bo średnia ponad 4
Tym bardziej że to nie była medycyna tylko coś w rodzaju administracji nie będę podawała dokładnie

Mnie w sumie dziwi takie posiadanie męża jak się samemu nie utrzymuje, bo to taka trochę zabawa w dom.


Ale w sumie, jeśli rodzicom to pasuje, to mogą nawet całe życie utrzymywać, co mi do tego kto, jak i dlaczego rozporządza swoimi pieniędzmi.

[tiramisu_]

Też uważam, ze jak ktoś ma kasę lepiej inwestować w swój rozwój, uczyć się a przy okazji i stypendium wpadnie. Ja po 2gim roku poszłam do pracy w sieciówce w sumie z nudów w wakacje i tak zostałam na cały rok Potem się zwolniłam, żeby odbyć bezpłatne staże I w prespektywie czasu opłaciło się.