2018-06-22, 11:09
|
#1
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 3
|
Czego on tak naprawdę chce ode mnie?
Sprawa wygląda następująco. Byłam z facetem niecały rok, przyjeżdżałam do niego na weekendy, bo tak ustaliliśmy i było nam wygodnie. Rozstaliśmy się na dwa miesiące. Rozstanie, które opisałam w poprzednim wątku było tylko poważniejszą kłótnią, to drugie o którym teraz mówię było burzliwe, usłyszałam wiele przykrych słów na swój temat. Powodem było wtrącanie się mojej mamy. Teraz po dwóch miesiącach milczenia, odezwał się raz, ale zignorowałam go, podczas drugiej próby odnowienia kontaktu dałam się wciągnąć w dyskusję. Facet obiecywał mi gruszki na wierzbie i śliwki na sośnie. Dzwonił do mojej mamy, przepraszał ja ( miał za co) chciał się z nią spotkać i osobiście wytłumaczyć dlaczego się zachował tak nie inaczej. Mnie mamił pięknymi słowkami, że chciałby żebym była tą ostatnią,jak on mnie kocha, jacy szczęśliwi byliśmi, pytał czy gdyby w grę wchodziły zaręczyny chciałabym z nim być. Spotkaliśmy się 3 razy, no pięknie było, jednak jemu zbyt ciężko było się pofatygować do mnie Na każdym spotkaniu nalegał na wspólne mieszkanie. Wręcz zmuszał mnie do przeprowadzki. Oczywiście ja i moja rodzina nie byliśmy zwolennikiem tego rozwiązania, gdyż najnormalniej na świecie nie mam zaufania do niego. Zapytałam o dalsze kroki, powiedziałam, że zależy mi na deklaracjach i że chciałabym wejść na wyższy etap. On się migał, że po roku to za wcześnie, że nie będzie robił tego pod przymusem mojej rodziny itp. Nie wytrzymałam i powiedziałam mu, że nie widzę tego dalej w taki sposób oraz o swoich wątpliwościach. Jasno wyjaśniłam mu, że oczekuję klarownej sytuacji i nie dam nabijać się w butelkę. Facet nadal mąci, pokazuje na przykładach naszych wspólnych znajomych, że bez zaręczyn żyją na kocią łapę i się kochają. Dla mnie to zostawianie sobie otwartej furtki i łatwiejsze odejście. Facet pluł się, ale bez zbędnych gorzkich słow dałam mu do zrozumienia, że jest to nasza wspólna decyzja, bo on nie chce przejść dalej (dla mnie jasne ze nie chce, bo ma tysiąc pretekstów, by tego nie zrobić w najbliższym czasie), a ja nie chcę się godzić na takie warunki( nie chcę z nim mieszkać bez żadnej deklaracji). On wolał się wykłucać, że to moja rodzina mnie tak nastawiła. Dziwne, że zaczął się przechwalać ile to on w życiu nie osiągnął i powiedział mi, że z takim nastawieniem jestem skazana na staropanieństwo. On chce mi wmówić, że to ja potraktowałam go jak śmiecia, bo on wielce się stara.
|
|
|