![]() |
#1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
|
Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Dziewczyny, proszę Was mocno o wsparcie i słowa otuchy, 10 września wracam na terapię po 2 latach (zdecydowanie nie powinnam jej przerywać) a do tego czasu chyba oszaleje. Od tygodnia tylko płacze. Ogólnie sprawa ma się tak że mieszkam teraz z chłopakiem w innym mieście niż rodzinne, staram się prowadzić normalne życie ale właśnie demony przeszłości wróciły do mnie z taką siła że nie mogę się uspokoić. Ledwo funkcjonuje. Wychowywalo mnie 2 alkoholików. Tata ten zły. Mama piła ale chociaż się nade mną celowo nie znecala psychicznie. Jak była trzeźwa to mnie wspierała a tak ogólnie to wypierla winę ze świadomości, uważała że dopóki mam co jeść i dach nad głową to nie dzieje mi się krzywda. Ja w wieku dojrzewania zaczęłam wszystko powoli rozumieć, bardzo cierpiałam, przeszłam bulimie, depresję, nerwice, non stop szukałam pomocy. Jednak zaraz po szkole wyjechałam na pracę wakacyjne, nad morze. Z ówczesnym chłopakiem chciałam sobie ułożyć życie, jednak nie wyszło. Po roku wróciłam. Do czego daze:
Miałam w domu rodzinnym pieska. Rodzice oczywiście go karmili, ale kasy brakowało na wszystko. Kiedy wydawało mi się że jest chory, mówiłam mamie że warto zobaczyć co się dzieje bo jest jakiś wzdety, gruby, nie ma energii, wymiotuję. Mama mówiła że po prostu za dużo je. I tak ciągle wypierala to ze świadomości. Kiedy wyjechałam, obiecałam sobie ze sama go wylecze. Jednak zamiast pierwsza wypłatę przeznaczyć na psa, to będąc daleko, jakoś chyba o sprawie zapomniałam, pewnie chciałam odłożyć coś na swoje życie żeby nie musieć wracać do rodziny, a dwa, gdzieś chyba myślałam że zdążę mu jeszcze pomóc, ale przedtem ustabilizuje sobie sytuacje. Nie zdążyłam. Pies kilka miesięcy po moim wyjeździe zmarł. Myślałam że się z tym pogodziłam ale jakiś czas temu adoptowalam z moim obecnym chłopakiem psa. Od tego momentu zaczął się dla mnie koszmar. Codziennie śni mi się tamta sytuacja, a że psa bardzo kochałam to budzę się z płaczem. Mam ogromne wyrzuty sumienia że zaufalam rodzicom, i że potem nie wysłałam im chociaż kasy na wizytę kontrolna. Kasy dużo nie miałam, pamiętam że mamie zdarzało mi się dosylac pieniądze żeby nie zabrakło mi na jedzenie, ale jednocześnie z obecną wiedza, dzis zrobiłbym wszystko żeby tego psa ratować. Wiem że chciałam wtedy też uciec jak najdalej, żeby nie oszalec ale tamta sytuacja nie daje mi spokoju. Czuję się jak potwór... Ten pies to była jedyna pozytywna rzecz w moim życiu a przez życie jakie wiodłam, zapomniałam pod koniec nawet o nim. Minęło 5 lat, bolało cały czas ale odkąd mam tego nowego psa ze schroniska, mam koszmary i wyrzuty sumienia wracają w najgorszrj formie. Dbając o tego pieska, w głowie mam ciągle myśli że jak mogłam nie walczyć o tamtego... Wiem że dla Was historia może absurdalna, sama nie wiem czego oczekuje. Może potwierdzenia że mimo młodego wieku powinnam mieć więcej oleju w głowie? Mój chłopak sam już nie wie jak ma mnie pocieszac. Dla niego to dziwna sytuacja żeby po 5 latach zadreczac się taka sprawa. Mówi mi że sama wiem że uciekalam od koszmaru który rodzice mi zgotowali. Nadal moje 18 lat życia z nimi odbija się nieprzyjemnie w dotychczasowym życiu. Ale to jest rzecz o której nie mogę zapomnieć i wiem że dziś zrobilabyn wszystko, wydała wszystkie oszczędności jeśli byłoby trzeba żeby ratować tego psiaka... Nie mogę sobie poradzić ze świadomością że jedyne co mogę teraz zrobić to żyć dalej, dbać jak najlepiej potrafię o tego pieska. Mam 24 lata a w środku jestem rozstrzesiona jak mała dziewczynka... Czasem mam wrażenie że nigdy nie będę w stanie żyć jak inni ludzie, że zawsze to co się działo w moim domu rodzinnym będzie wracalo w niespodziewanym momencie. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 781
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Adoptując i pielęgnując psa w potrzebie spłacasz "dług" wobec tamtego psa.
Miałaś 18 lat w momencie wyprowadzki? Jeśli tak, to uratowałaś siebie, choć to było wyzwanie. Przebacz sobie, masz prawo do wybaczenia. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Bardzo ciężko mi sobie wybaczyć, bo ten pies był najkochansza istotka pod słońcem a pamiętam że w ostatnim okresie przed wyprowadzka byłam tak znerwicowana że nawet szczególnie się nim nie zajmowałam... Teraz po latach czuję się już trochę inaczej, nie wiem czy wtedy byłam w stanie, nie pamiętam, ale to wciąż wraca. Moja mama powtarza mi że dbała o niego, że gdyby pokazywał że cierpi to by na pewno z nim poszła do weterynarza, ale teraz widzę że jego choroba dawała drobne ale stałe sygnały. Nie wiem dlaczego wtedy tak to zignorowalam. Przecież pieniądze jakoś mogłam może pożyczyć, nie wiem, pewnie wciąż myślałam że zdążę. I pewnego dnia odebrałam telefon od zaplakanej mamy że piesio nie żyje. Mama twierdzi że został otruty, ale ja teraz wiem że to mogłobyc po prostu obciążenie organizmu nieleczona choroba. Nawet nie wiem jaka.... Teraz trochę lepiej mi w życiu, nie myślę już tak egoistycznie, i dlatego cały czas się obwiniam... Moja przeszłość nadal boli a takie sny w niczym nie pomagają... Nawet nie mogę zadzwonić do mamy w dowolnym momencie, bo przez większość dni jest pijana... Tak bardzo brakuje mi normalnej rodziny... Myślałam że zapomniałam już o tym wszystkim ale ostatnie załamanie pokazuje mi że tylko to uspilam 😟 Cały czas mam w głowie obraz kiedy po odwiedzinach, znowu wracałam do tego miasta w którym chciałam ułożyć sobie życie. Mama odprowadzala mnie na pociąg z psem. Była tak pijana że zataczala się, w pociągu patrzyłam za nią przerażona czy z moim psem nie wpadnie pod ten pociąg... I te oczy teskniacego psa... Wiem że mama go bardzo kochała ale czuję żal do całego świata że przez moją rodzinę nie mogłam cieszyć się miłością do tego pieska, że zrezygnowalam nawet z tego żeby uciekać. Ktoś kto tego nie przeżył chyba nie zrozumie. W tamtym momencie miałam wrażenie że serce mi pękło. Kiedy sama nie wiedziałam czy te moje wyjazdy maja sens a w rodzinnym mieście zostawiłam jedyna warta miłości istotke.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 69
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Jedyne co mogę Ci powiedzieć to to, że zgadzam się z przedmówczynią - proszę, nie zadręczaj się. Tamten piesio już jest za tęczowym mostem i nie cierpi. Ty wtedy musiałaś ratować siebie, trudno w takim stanie myśleć jeszcze o czymś więcej.. Może brakuje Ci jakiegoś zamknięcia tej historii, pożegnania tego pieska? Na Twoim miejscu zrobiłabym symboliczne pożegnanie, powiedziałabym do niego kilka słów, może wtedy poczujesz się lepiej? A Tymczasem dbaj o swojego obecnego psiaka i kochaj go tak, jak tamtego.
W międzyczasie idź na terapię oczywiście - takie demony przeszłości potrafią zaatakować w najmniej spodziewanym momencie. Wiele osób tutaj rozumie z czym się zmagasz. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
Myślałam że mnie już nie dopadnie przeszłość. Ale chyba dopiero kiedy zaczynam żyć normalnie, widzę że wszystkie moje umocje były uciszone, że starałam się być zimna żeby nie cierpieć. Zawsze kochałam zwierzęta a w tamtym okresie nie wiem co się ze mną działo. Pocieszam się myśla że chociaż miał miłość. Tylko że miłość nie wystarczy jak wchodzi w grę zdrowie. Przepraszam że się uzalam tu nad sobą. Chyba po prostu musiałam się wyzalic komuś, wyrzucić to z siebie zanim pójdę na terapię. Idę do tego samego gościa, do. Którego chodziłam 2 lata temu i robił on naprawdę dobra robotę. Wyciągał takie emocje o których nie miałam pojęcia. Chciałabym wierzyć że mój koszmar w środku się skończy 😟 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |
Śnięta Mucha
Zarejestrowany: 2018-07
Lokalizacja: Z dziury
Wiadomości: 10 795
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
Moja mama wyparła tak choroby dwóch moich psów - na jednego patrzyła dwie godziny jak się dusił i nie zawiozła do weterynarza, a ja nie miałam wystarczającej siły, żeby się wówczas sprzeciwić. Dziś jestem bardzo mocno związana z moimi zwierzętami - specjalne diety, szkolenia, treningi, regularne badania. Psy oczywiście po przejściach, zabrane patologii. Miałam wiele potknięć na swojej drodze, ale uratowałam kilka psiaków. Może Ty tez uratujesz ![]()
__________________
Everyone you meet is fighting a battle inside you know nothing about Be kind. Always Wyzwanie Czytelnicze 25 / 34 (26) Wyzwanie Filmowe 5 / 100 100 książek w 2023 92 / 55 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
Nie pomaga mi w ogóle myśl że on już nie cierpi. Miałam wtedy do cholery już chyba na tyle dużo lat że mogłam myśleć bardziej dojrzale... Chciałabym cofnąć czas.. Teraz wzięliśmy tego pieska, staram się zapewnić mu to co najlepsze, dużo czytam, jestem cierpliwa, już wiem że najtańsza kiełbasa to nie jest dobre jedzeniedla psa, chciałabym móc ratować ze schroniska psy po przejściach. Ale myślę że 10 psów które uratuje nie sprawi że zapomnę o tym co zrobiłam. Tamten był wyjątkowy, pies z którym się wychowywalam... Na decyzję o adopcji zareagowałam ogromną radościa ale nie spodziewałam się że tak będę cierpieć. Tak naprawdę ból który sprawili mi rodzice jestem w stanie jakoś przełknąć bo już z nimi nie mieszkam i żyje. Ale nie mogę ciągle zapomnieć że cierpiała przez to wszystko moja psina... |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Śnięta Mucha
Zarejestrowany: 2018-07
Lokalizacja: Z dziury
Wiadomości: 10 795
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Nie mogłaś nic zrobić. Byłaś dzieckiem, zaszczutym przez rodziców. Gdybyś wtedy wiedziała tyle, co dziś - na pewno byś zareagowała, ale wtedy nie miałaś na to siły i możliwości.
I nie chodzi o odkupienie, tylko dawanie dobra. Pomyśl, że możesz je dawać tym, których wybierzesz, całe życie. Już świadomie i rozsądnie (nie zatracając przy tym siebie).
__________________
Everyone you meet is fighting a battle inside you know nothing about Be kind. Always Wyzwanie Czytelnicze 25 / 34 (26) Wyzwanie Filmowe 5 / 100 100 książek w 2023 92 / 55 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
leśny stwór
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Wlkp
Wiadomości: 8 380
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Wiem, że to się łatwo mówi, ale to już jest przeszłość. Nie zmienisz tego, co się stało. Musisz przestać się zadręczać, bo wtedy przecież patrzyłaś na pewne rzeczy inaczej niż teraz, z perspektywy czasu.
Teraz musisz dobrnąć do terapii. I nie znęcaj się nad sobą, bo wyobraź sobie, że ten pies, którego masz obecnie wyczuwa Twoje nastroje, zgnębienie itd. i dla niego, to też nie jest łatwe, bo nie wie, co się dzieje. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 6 542
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Jesteś osobą bardzo zapatrzoną w przeszłość. Owszem, wyrządzono Ci dużo krzywd, terapia pomoże Ci przepracować te tematy. Ale żyjesz tu i teraz. Masz psa, jesteś już świadomą opiekunką, która nie przegapi objawów choroby. Masz możliwość nawiązywania nowych znajomości, budowania swojego szcześcia. Nie odbieraj sobie tego zadręczając się. To w niczym nie pomoże.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
Dziś nie obudziłam się już z płaczem, staram się sobie tłumaczyć że po prostu byłam nieświadoma ale to nie pomaga... W ogóle... |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Kobieta z klasą
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 3 058
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Dobrze, że wracasz na terapię.
Dobrze rozumiem co przeżywasz, moje koszmarki czasem też wracają, pomimo upływu lat. Pamiętaj, że zasługujemy na to, aby sobie wybaczyć. Żadne dziecko nie powinno żyć w takich warunkach, żadne dziecko nie powinno być zmuszone do ucieczki z domu, żadne dziecko nie powinno zostać z taką sytuacją samo. Bardzo Ci współczuję, choć pocieszyć nie mogę, bo sama zmagam się z takimi koszmarkami przeszłości. Kiedy to do mnie wraca staram sobie przypomnieć inne sytuacje, te dobre i w których postąpiłam właściwie. Tłumaczę sobie, że każdy człowiek popełnia błędy w młodości, szczególnie kiedy rodzice nie zadali sobie trudu, aby wspierać dziecko w poznawaniu i uczeniu się świata, relacji międzyludzkich, rozumieniu swoich uczuć itd. To są trudne tematy, bo nie można cofnąć czasu i podjąć innej decyzji, nie można nic zmienić. Można sobie tylko wybaczyć. Terapia na pewno złagodzi wewnętrzny ból, ale pamiętaj, że nikt nie da Ci gwarancji, że kiedyś w trudnej sytuacji koszmarki nie wrócą. Dlatego tak ważne jest, aby nie szukać winy w sobie. Postaraj się nie rozpamiętywać szczegółów, myśl o tych chwilach kiedy dałaś pieskowi szczęście. Tych chwil na pewno było więcej, utrwalaj w pamięci te dobre wspomnienia. Wiem, że to nie łatwe, ale zniszczysz sobie życie, a to nie Ty powinnaś cierpieć tylko Twoi rodzice. Ściskam mocno.
__________________
Miłość to gra we dwoje, w której oboje muszą wygrywać. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 6 542
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Ale to rozmyślania o winie naprawdę nic już teraz nie wnoszą. Powinnaś się skupić na tym, czego Cię ta sytuacja nauczyła - nie bagatelizowania syndromów choroby, jak najszybszego konsultowania się z lekarzem. Rozdrapywanie ran jest destrukcyjne. Jak mawia moja koleżanka z Wizażu - życie to nie droga krzyżowa.
Jako DDA możesz mieć zaburzoną umiejętność oceny pewnych sytuacji. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#16 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 781
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Być może im więcej uwagi skupiasz na swoim poczuciu winy, tym mniejszą masz potrzebę "rozliczenia się" z rodzicami za to, jak oni Cię skrzywdzili. Przy czym uważam, że to kwestie "nierozliczalne", ale może pojawić się potrzeba podjęcia takiej próby. A to będzie duży balast.
Jesteś na dobrej drodze do dobrego życia. Trzymam kciuki! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Tak szczerze mówiąc to moja rodzinę mam już głęboko gdzieś. Czasem kontaktuje się z mamą jak jest trzeźwo i na tym się kończy. Ale tamta sytuacja była w takim przełomowym momencie że jeszcze kilka miesięcy i byłabym w stanie wziąć odpowiedzialnisc za psa. Pełna. Zarówno psychicznie jak i finansowo. A on zdechł kiedy ja ludzilam się że to tylko otyłość i że jak wrócę to coś zrobię skoro mama mówi że psiak się dobrze czuje. Nic mnie z tamtego okresu nie boli tak jak to, że skrzywdzilismy niewinna istotę, w zasadzie z głupoty, bo każdy uważał że nie ma sensu jeszcze wydawać pieniędzy. A dodatkowo ja nadal tak po ludzku za nim tęsknię jak cholera, a będę teraz żyć ze świadomością że jestem winna tej śmierci.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 564
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Hej, hej! Wszyscy popełniamy jakieś błędy w stosunku do naszych czworonogów. Ważne żeby wyciągnąć z nich lekcje i nie powielić.
Ja doskonale Cię rozumiem bo sama do dziś potrafię się rozryczeć, m.in. dlatego że na jednym z ostatnich spacerów zanim u mojej zmarłej suni zdiagnozowano raka płuc poganiałam ją strasznie na spacerze, a ona po prostu nie mogła szybciej iść mimo, że bardzo chciała (nawet teraz jak o tym pisze mam łzy w oczach i gdyby nie fakt, że jestem w pracy to bym się rozpłakała). A to tylko jedna z sytuacji za które jestem na siebie wściekła (a chyba najgorsza w tym jest ta świadomość że nie jestem w stanie nic z tym zrobić, jakoś naprawić, , cofnąć czasu, cokolwiek.) Tego się już nie zmieni, niezależnie jak bardzo by się chciało. dbaj o obecnego psa, dbaj o następne i tym razem zachowuj się tak jak w swoim przekonaniu powinnaś wtedy. A nieraz pozwól sobie na płacz bo masz do niego prawo. I pamiętaj o jednej ważnej rzecz - takim myśleniem antropomorfizujemy psa, a to nie jest dobre - Twój psiak nie miał Ci tego za złe, nie czuł się porzucony w chorobie, nie wołał do Ciebie po psiemu "pomóż mi", a Ty go olałaś - taki obraz sytuacji tworzysz w głowie sama. ![]()
__________________
"(...) bo nieważne co w twym życiu się dzieje wiem, że człowiek jest lepszym gdy się śmieje(...)" |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Autorko, z tego co piszesz to naprawdę nie miałaś w życiu łatwo. Nie dokładaj jeszcze sama sobie. Wiem, jak boli utrata kochanego psa. Moja najukochańsza sunia odeszła w lipcu tego roku i ciągle zastanawiam się, czy powinnam była zrobić dla niej coś więcej, czy ją zaniedbałam.
To nie twoja wina, że nie zdawałaś sobie sprawy z zaawansowania choroby, to nie twoja wina że zaufałaś matce, gdy mówiła, że piesek się dobrze czuje, i to nie twoja wina, że zmarł. Opiekując się zwierzętami mamy obowiązek robić dla nich co możemy - na podstawie informacji i możliwości, które posiadamy. A ty możliwości i wiedzę miałaś ograniczone. To nie tak, że wiedziałaś o ciężkiej chorobie pieska i olałaś sprawę. Chciałaś dla niego jak najlepiej, nie wiedziałaś, że to coś poważniejszego niż otyłość. Zwierzęta nie mówią nam, co je boli, jak się czują. Czasami osowiały, grubawy piesek jest po prostu gnuśny i leniwy, czasami to objaw czegoś gorszego. A ty jasnowidzem nie byłaś. Byłaś wtedy jeszcze dzieckiem i to wychowującym się w chorej sytuacji. Postaraj się wybaczyć sobie (chociaż tak naprawdę nie zawiniłaś), a ogrom miłości przelej na nowego pieska. To najlepszy sposób uczczenia pamięci tego, który odszedł. Masz serce dla zwierząt i to się liczy. Powodzenia na terapii i trzymaj się ![]()
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato. https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#20 |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
z racji, że jestem "w zawodzie" to kuźwa nie potrafię pojąć jak można tak zaniedbać zwierzę. gro weterynarzy zgodziłoby się na spłatę należności chociażby w ratach, a możliwe, że dałoby się go wyleczyć niewielkim kosztem lub uśpić - w przypadku beznadziejnym. przynajmniej pies by nie cierpiał tyle miesięcy! sorry, ale śmiać mi się chce jak ktoś pisze, że zwierzę było taaaaaaakie ważne, ale przez kilka miesięcy nie zrobiłaś nic, żeby mu pomóc.
__________________
-27,9 kg ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#21 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 6 542
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#22 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
Wierzę autorce, że szczerze kochała tego psa. Tak, nie wiedziała jak się nim zaopiekować, co mogą oznaczać objawy chorobowe. Jej stan psychiczny też wydaje się być opłakany i nie służący obiektywnemu podejmowaniu decyzji. Dziewczyna uciekała od chorej rodziny, zapijaczonej matki, ojca pijusa i psychola, swoich problemów z depresją, zaburzeniami jedzenia. Jak to mówią w samolotach - nałóż maskę tlenową najpierw sobie, później towarzyszącej osobie. Autorka tej swojej "maski tlenowej" nie miała i nie była w stanie udzielić pomocy psu. Nie rozumiem, dlaczego powinnyśmy ją za to piętnować. Rozumiem twój gniew, tylko uważam że jest skierowany nie tam, gdzie trzeba. Jej zapijaczonych, nieodpowiedzialnych rodziców którzy w swoim stanie wzięli "w opiekę" psa, ignorowali jego cierpienie, znęcali się nad córką (tatuś) i wolali przechlać wszystko niż udzielić pomocy zwierzęciu... cóż, ich kopnęłabym w dupę tak, żeby w powietrzu z głodu zdechli.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato. https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0 Edytowane przez ruda_beksa Czas edycji: 2018-08-29 o 18:30 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#23 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
Jeszcze dodam że na prawdę wiele osób zwracalo mi uwagę na to że pies jest gruby. Wyżywieniem psa zajmowała się mama. Nie ukrywam, nie jest to osoba zbyt obyta, świadoma. Kiedy prosiłam ja żeby nie karmila tak często psa, mówiła że jak piesek jest głodny to trzeba mu dać jeść. Ze on lubi dużo jeść... Ze chciała dobrze. Taki trochę zascianek. Ze jej piesio lubi sobie pojesc i dlatego zwraca bo się przejadl.. A ja, rzeczywiście, jak zaczęłam trochę dorastac to bardziej uciekalam z domu i niestety, aż tak się tym wszystkim nie przejmowałam. Odpychalam odpowiedzialnksc za cokolwiek jak najdalej. Edytowane przez joan941 Czas edycji: 2018-08-29 o 19:04 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#24 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 1 042
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
Autorko, nie zadręczaj się. Masz nowego psa, teraz wiesz na co reagować, zajmij się nim najlepiej jak potrafisz. Nie rezygnuj z terapii, daj sobie szansę na spokojniejsze życie. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Nic tak nie rozpala człowieka, jak gorąca herbata. Edytowane przez matcha Czas edycji: 2018-08-29 o 19:16 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#25 | |
Wizażowy Kot Igor
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 524
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
Jestem ostatnia osobą, która nie reaguje na krzywdę zwierząt (mam psa i cztery koty, w tym trzy znajdki a wszystkie są u mnie jak paniska, bo prędzej ja sobie czegoś odmówię, niż zwierzakom) ale tutaj powinnaś mieć pretensje nie do Autorki.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know? Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209 Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw No pasaran! |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#26 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 13
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
Wiesz, jak oslabiajace jest konfrontowanie sie z obrazkiem ciagle pijanych rodzicow, i przezywanie za kazdym razem trudnych emocji?? Ja wiem, i gleboko Autorke rozumiem. Nie zasluguje na czynienie sobie az tak NISZCZACYCH zarzutow, atakowanie siebie, na takie poczucie winy. Joan - prosze, nie rob tego sobie. Nie krzywdz sie zarzutami, ze powinnas byla cos zrobic. Kto w takiej emocjonalnej rozsypce, konfrontujac sie z patologicznym domem rodzinnym i patologicznymi wspomnieniami dziecinstwa, bylby w stanie. Zrobilas dla tego pieska tak wiele - dalas mu ogrom milosci i uwagi. Zachowaj pamiec o nim w sercu. Pozegnaj sie z nim, w tym sensie ze pogodz sie z tym ze go nie ma, zaakceptuj w pelni to ze zmarl. Mozesz to zrobic symbolicznie, rozmawiac z nim, napisac list, zrobic symboliczny pogrzeb. To NIE TWOJA WINA ze bylas wtedy w tak trudnej sytuacji i trudnych emocjach. Nie Twoja wina ze piesek zmarl. Co Ci daje teraz rozpamietywanie i gnebienie siebie zarzutami: a gdybym zrobila to i tamto, to on by zyl. Czy wroci to zycie temu pieskowi? Czy odwroci bieg zdarzen, zmieni cokolwiek? Mysle ze fakt adoptowania nowego pieska otworzyl kociol z poczuciem winy. Wiesz dlaczego? Mam wrazenie, ze to katowanie siebie poczuciem winy jest Ci do czegos potrzebne. Mam silne przeczucie, ze chcesz sobie na tyle sobie dokopac poczuciem winy i zarzutami i zastraszyc, by miec pewnosci ze w przypadku nowego pieska zadbasz o wszystko. Pochodzi to ze strachu, i niepewnosci, braku zaufania do siebie - nie ufasz sobie ze tym razem dopilnujesz i zadbasz, by nowy pies mial zapewniona najlepsza opieke. Dlatego poczucie winy tak wybuchlo w momencie zaadoptowania nowego pieska. Ale zapewniam Cie, ze do poczucia i zaufania sobie, ze dbasz o nowego pieska nie trzeba Ci tych niszczacych emocji, poczucia winy. Po co sie tak zastraszasz i gnebisz? Zamiast tego, po prostu dawaj nowemu pieskowi uwage, troske, milosc, obserwuj. Czuje mocno z Twoich postow ze jestes bardzo wyczulona na to, jak sie nowy piesek czuje, uwazna, jest tam tez strach, i ze na pewno zauwazysz objawy potencjalnej niedyspozycji u niego i ze zareagujesz. Takze zaufaj sobie. Ja ciesze sie ze piesek jest w dobrych rekach, kochajacej uwaznej oddanej wrazliwej opiekunki. znajac tyle historii o ludziach ktorzy nie dbaja i nie maja nawet polowy serca dla zwierzat co Ty jestem pewna, ze trafil on w najlepsze rece ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#27 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
Przejrzałam wątki z tamtego okresu jakie zakladalam też na innych forach - ciągle tylko - jestem taka nieszczęśliwa, mam kompleksy, uciekam od mamusi, czuję się gorsza i wiele innych. Byłam tak.skoncentrowana na swoim nieszczęściu że teraz wiem że po prostu nie nadawalam się do opieki nad jakąkolwiek istota. Może inaczej patrzy się tetaz, kiedy układam sobie życie, nie wiem. Tetaz jestem spokojna, nie wpadam w histwrie i po prostu rozumiem że byłam egoistka. I tak na siebie z tamtego okresu patrzę. Niedojrzala egoistka. Może inaczej myślałam żyjąc od 18 lat w stresie a inaczej myślę teraz kiedy krok po kroku zaczynam rozumieć na czym polega życie... Moja przyjaciółka, do której zadzwoniłam mówi, że pies w ostatnim czasie rzeczywiscie był trochę mniej ważny, a ja nie chciałam brać odpowiedzialności aż takiej bo czułam złość na cały świat i uważałam że rodzice też powinni cokolwiek zrobić. A z kolei moja mama też była tak że stresowana i nieszczęśliwa że uciekam, że drobne sygnały do niej nie docierały. No i do teraz ma podejście że był tylko gruby. Ona by dostała wstrząsu pewnie jakby to były objawy typu pies piszczy i leży. Czasem żałuję że tak nie było, przynajmniej byśmy przestały zajmować się swoim nieszczęściem, bo widok cierpienia na pewno by nas otrzezwil. Z kolei taka był skłonny psa tylko pogłaskać, pogadać z nim chwilę, okazywać miłość, ale nie było mowy żeby zainteresowal się np jego karmieniem. On nie czul się odpowiedzialny za nic. Wiem że co wiadomosc piszecie mi że powinnam zamknąć tamten rozdział ale trochę liczę że wyrzucajac to z siebie będzie mniej bolało. Codziennie tabletki uspokajające od prawie tygodnia, codziennie się budzę, ciężko mi się je. To nie jest takie łatwe po prostu przestać myśleć. 😟 Te myśli przychodza same. |
|
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#28 |
Wizażowy Kot Igor
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 524
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Posłuchaj, życie często zmusza nas do decyzji i wyborów, które z perspektywy czasu wydają nam się słodko-gorzkie. Każda z nas ma takie decyzje na koncie, nie wierzę, że istnieje człowiek, który nie ma takich doświadczeń. W tamtej chwili, w tamtym okresie Twojego życia byla to jednak JEDYNIE SŁUSZNA decyzja, ktorą mogłaś podjąć. W sumie było to jedyne wyjście, by uratować siebie i uwolnić się od zapijaczonej rodziny. Byłas wtedy skupiona na sobie i miałaś prawo a nawet obowiązek być. Przecież, gdybyś drugi raz miała taką decyzję podjąc, postąpilabyś tak samo. Dlaczego? Bo nie miałaś wyjścia. Musiałaś przede wszystkim ratować siebie i skupić się na sobie.
Moja przyjaciółka miała hodowę kotów, które kochała i nie była to żadna hodowla dla zysku. Koty miały swój pokoj zabaw, porodówkę i wszystko, o czym koty mogą zamarzyć. A jednak stało się, że mężulek ją wystawił za drzwi z walizkami i kotami, bez grosza (zatrudniał ją we własnej firmie, dziewczyna skończyła edukację na liceum i nie przystąpiła do matury, więc żadnego konkretnego zawodu nie miała). I co miała zrobic, skoro z 10 kotami nikt jej nie chciał wynająć mieszkania a dom był jego majątkiem sprzed zawarcia małżeństwa, po rodzicach i ona nie miała do niego żadnego prawa? Zatrzymała jednego, resztę porozdawała z płaczem zaufanym przyjaciołom (mi się trafił też) i rodzinie. Też część osób się na nią oburzyla, no jak to tak można, porozdawać ukochane koty?! A ja się pytam- jakie ona miała wyjście? Musiała gdzieś mieszkać i jakoś zacząć na nowo żyć, w zmienionych warunkach. Miała wyjście? Nie miała. Musiała podjąć straszną decyzję.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know? Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209 Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw No pasaran! Edytowane przez Mijanou Czas edycji: 2018-08-30 o 06:36 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#29 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
Cytat:
Na wyjeździe za granicę, 2 lata temu, kiedy chciałam dorobić dowiedziałam się że chłopak z którym tam jestem to oszust i że spotykał się z wieloma innymi. Był dodatkowo dosyć złym człowiekiem. Co zrobiłam? Zamiast się po ludzku wyprowadzić to poszłam na imprezę na której był chłopak który mi się podobał, upilam się i przespalam z nim. Nawet nie pamiętam czy tego chciałam... Później tamten coś podejrzewal, ja się na domiar złego przyznałam i zgotowal mi takie piekło że do dziś pamiętam. Był taki moment w życiu że mimo że znałam konsekwencje picia alkoholu bo miałam przykłady za ścianą to nie potrafiłam iść na imprezę i się nie upic.. Tylko że nawet te wszystkie kompromitacje nie bola mnie tak jak to że byłam tylko ja ja ja i olalam tego psa. Nawet to że przez rzeczy które zrobiłam, narosly na mój temat obrzydliwe plotki, z perspektywy czasu nie ma dla mnie znaczenia. Z tych rzeczy wyciągnęłam lekcje życia tak wielka że nigdy o niej nie zapomnę. Tej jednej najważniejszej rzeczy nie cofne Wtedy nie byłam zbyt empatyczna. Robiłam wszystko żeby mi było dobrze. Dopiero po czasie widzę co mną kierowało. Kreowalam się sama dla siebie na taką cierpiaca i dzięki temu odsuwalam odpowiedzialność za głupoty które zrobiłam. Edit : im dłużej myślę tym bardziej widzę że kiedy zdarzało się że dostałam jakieś kieszonkowe to wydawalam je na siebie. Tak bardzo byłam skupiona na sobie i na tym żeby sobie polepszyć byt że nie myślałam o psie. Nie chciałam wydawać moich pieniędzy na psa i co jakiś czas prosiłam mamę o reakcje.mama cały czas twierdzila że nic mu nie jest a ja czułam się usprawiedliwiona. Byłam strasznie skoncentrowana na tej kasie i ciągle w mojej głowie siedziały myśli że skoro nic nie mam to mi się należy. Tak obrzydliwym paradoksem jest to że jak mieszkałam w innym mieście to zajmowałam się wolontariatem w schronisku... Bo kochałam pieski. Chyba za bardzo chciałam czuć się jeszcze jak dziecko, za bardzo chciałam aby ktoś brał odpowiedzialnosc za ważne sprawy. Edit2. Dziewczyny, dziękuję wam za wszystkie słowa i przepraszam że powielam te same wiadomości ale ten wątek jest chyba próba rozliczenia się ze swoją przeszłościa, ze swoich błędów. Dochodzi do tego mobbing w pracy (opisany w innym wątku) i średnio sobie radzę. Zastanawiam się czy nie skorzystać z rady moich bliskich i nie iść do psychiatry, z pracy i tak muszę się zwolnić, dziewczynom jestem do niczego nie potrzebna a ja przynajmniej nie będę się zamykać na zapleczu żeby płakać. Edytowane przez joan941 Czas edycji: 2018-08-30 o 08:19 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#30 |
Wizażowy Kot Igor
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 524
|
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies
No nie tak dobrze- kot przyzwyczaja się do miejsca i ciężko adaptuje się w nowym, jeśli ma już swoje lata.
I miałas prawo skupić się WRESZCIE na sobie a nie na pijanych rodzicach. Nie powinnas czynić sobie wyrzutów. Pierwszy raz mogłaś być dobra DLA SIEBIE.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know? Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209 Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw No pasaran! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:00.