Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2018-08-28, 13:38   #1
joan941
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219

Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies


Dziewczyny, proszę Was mocno o wsparcie i słowa otuchy, 10 września wracam na terapię po 2 latach (zdecydowanie nie powinnam jej przerywać) a do tego czasu chyba oszaleje. Od tygodnia tylko płacze. Ogólnie sprawa ma się tak że mieszkam teraz z chłopakiem w innym mieście niż rodzinne, staram się prowadzić normalne życie ale właśnie demony przeszłości wróciły do mnie z taką siła że nie mogę się uspokoić. Ledwo funkcjonuje. Wychowywalo mnie 2 alkoholików. Tata ten zły. Mama piła ale chociaż się nade mną celowo nie znecala psychicznie. Jak była trzeźwa to mnie wspierała a tak ogólnie to wypierla winę ze świadomości, uważała że dopóki mam co jeść i dach nad głową to nie dzieje mi się krzywda. Ja w wieku dojrzewania zaczęłam wszystko powoli rozumieć, bardzo cierpiałam, przeszłam bulimie, depresję, nerwice, non stop szukałam pomocy. Jednak zaraz po szkole wyjechałam na pracę wakacyjne, nad morze. Z ówczesnym chłopakiem chciałam sobie ułożyć życie, jednak nie wyszło. Po roku wróciłam. Do czego daze:
Miałam w domu rodzinnym pieska. Rodzice oczywiście go karmili, ale kasy brakowało na wszystko. Kiedy wydawało mi się że jest chory, mówiłam mamie że warto zobaczyć co się dzieje bo jest jakiś wzdety, gruby, nie ma energii, wymiotuję. Mama mówiła że po prostu za dużo je. I tak ciągle wypierala to ze świadomości. Kiedy wyjechałam, obiecałam sobie ze sama go wylecze. Jednak zamiast pierwsza wypłatę przeznaczyć na psa, to będąc daleko, jakoś chyba o sprawie zapomniałam, pewnie chciałam odłożyć coś na swoje życie żeby nie musieć wracać do rodziny, a dwa, gdzieś chyba myślałam że zdążę mu jeszcze pomóc, ale przedtem ustabilizuje sobie sytuacje. Nie zdążyłam. Pies kilka miesięcy po moim wyjeździe zmarł.
Myślałam że się z tym pogodziłam ale jakiś czas temu adoptowalam z moim obecnym chłopakiem psa. Od tego momentu zaczął się dla mnie koszmar. Codziennie śni mi się tamta sytuacja, a że psa bardzo kochałam to budzę się z płaczem. Mam ogromne wyrzuty sumienia że zaufalam rodzicom, i że potem nie wysłałam im chociaż kasy na wizytę kontrolna. Kasy dużo nie miałam, pamiętam że mamie zdarzało mi się dosylac pieniądze żeby nie zabrakło mi na jedzenie, ale jednocześnie z obecną wiedza, dzis zrobiłbym wszystko żeby tego psa ratować. Wiem że chciałam wtedy też uciec jak najdalej, żeby nie oszalec ale tamta sytuacja nie daje mi spokoju. Czuję się jak potwór... Ten pies to była jedyna pozytywna rzecz w moim życiu a przez życie jakie wiodłam, zapomniałam pod koniec nawet o nim. Minęło 5 lat, bolało cały czas ale odkąd mam tego nowego psa ze schroniska, mam koszmary i wyrzuty sumienia wracają w najgorszrj formie. Dbając o tego pieska, w głowie mam ciągle myśli że jak mogłam nie walczyć o tamtego... Wiem że dla Was historia może absurdalna, sama nie wiem czego oczekuje. Może potwierdzenia że mimo młodego wieku powinnam mieć więcej oleju w głowie? Mój chłopak sam już nie wie jak ma mnie pocieszac. Dla niego to dziwna sytuacja żeby po 5 latach zadreczac się taka sprawa. Mówi mi że sama wiem że uciekalam od koszmaru który rodzice mi zgotowali. Nadal moje 18 lat życia z nimi odbija się nieprzyjemnie w dotychczasowym życiu. Ale to jest rzecz o której nie mogę zapomnieć i wiem że dziś zrobilabyn wszystko, wydała wszystkie oszczędności jeśli byłoby trzeba żeby ratować tego psiaka... Nie mogę sobie poradzić ze świadomością że jedyne co mogę teraz zrobić to żyć dalej, dbać jak najlepiej potrafię o tego pieska. Mam 24 lata a w środku jestem rozstrzesiona jak mała dziewczynka... Czasem mam wrażenie że nigdy nie będę w stanie żyć jak inni ludzie, że zawsze to co się działo w moim domu rodzinnym będzie wracalo w niespodziewanym momencie.
joan941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-28, 14:12   #2
ssnn
Rozeznanie
 
Avatar ssnn
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 781
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Adoptując i pielęgnując psa w potrzebie spłacasz "dług" wobec tamtego psa.
Miałaś 18 lat w momencie wyprowadzki? Jeśli tak, to uratowałaś siebie, choć to było wyzwanie. Przebacz sobie, masz prawo do wybaczenia.
ssnn jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-28, 14:26   #3
joan941
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez ssnn Pokaż wiadomość
Adoptując i pielęgnując psa w potrzebie spłacasz "dług" wobec tamtego psa.
Miałaś 18 lat w momencie wyprowadzki? Jeśli tak, to uratowałaś siebie, choć to było wyzwanie. Przebacz sobie, masz prawo do wybaczenia.
Bardzo ciężko mi sobie wybaczyć, bo ten pies był najkochansza istotka pod słońcem a pamiętam że w ostatnim okresie przed wyprowadzka byłam tak znerwicowana że nawet szczególnie się nim nie zajmowałam... Teraz po latach czuję się już trochę inaczej, nie wiem czy wtedy byłam w stanie, nie pamiętam, ale to wciąż wraca. Moja mama powtarza mi że dbała o niego, że gdyby pokazywał że cierpi to by na pewno z nim poszła do weterynarza, ale teraz widzę że jego choroba dawała drobne ale stałe sygnały. Nie wiem dlaczego wtedy tak to zignorowalam. Przecież pieniądze jakoś mogłam może pożyczyć, nie wiem, pewnie wciąż myślałam że zdążę. I pewnego dnia odebrałam telefon od zaplakanej mamy że piesio nie żyje. Mama twierdzi że został otruty, ale ja teraz wiem że to mogłobyc po prostu obciążenie organizmu nieleczona choroba. Nawet nie wiem jaka.... Teraz trochę lepiej mi w życiu, nie myślę już tak egoistycznie, i dlatego cały czas się obwiniam... Moja przeszłość nadal boli a takie sny w niczym nie pomagają... Nawet nie mogę zadzwonić do mamy w dowolnym momencie, bo przez większość dni jest pijana... Tak bardzo brakuje mi normalnej rodziny... Myślałam że zapomniałam już o tym wszystkim ale ostatnie załamanie pokazuje mi że tylko to uspilam 😟 Cały czas mam w głowie obraz kiedy po odwiedzinach, znowu wracałam do tego miasta w którym chciałam ułożyć sobie życie. Mama odprowadzala mnie na pociąg z psem. Była tak pijana że zataczala się, w pociągu patrzyłam za nią przerażona czy z moim psem nie wpadnie pod ten pociąg... I te oczy teskniacego psa... Wiem że mama go bardzo kochała ale czuję żal do całego świata że przez moją rodzinę nie mogłam cieszyć się miłością do tego pieska, że zrezygnowalam nawet z tego żeby uciekać. Ktoś kto tego nie przeżył chyba nie zrozumie. W tamtym momencie miałam wrażenie że serce mi pękło. Kiedy sama nie wiedziałam czy te moje wyjazdy maja sens a w rodzinnym mieście zostawiłam jedyna warta miłości istotke.
joan941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-28, 14:48   #4
LaPanteraNegra
Raczkowanie
 
Avatar LaPanteraNegra
 
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 69
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Jedyne co mogę Ci powiedzieć to to, że zgadzam się z przedmówczynią - proszę, nie zadręczaj się. Tamten piesio już jest za tęczowym mostem i nie cierpi. Ty wtedy musiałaś ratować siebie, trudno w takim stanie myśleć jeszcze o czymś więcej.. Może brakuje Ci jakiegoś zamknięcia tej historii, pożegnania tego pieska? Na Twoim miejscu zrobiłabym symboliczne pożegnanie, powiedziałabym do niego kilka słów, może wtedy poczujesz się lepiej? A Tymczasem dbaj o swojego obecnego psiaka i kochaj go tak, jak tamtego.

W międzyczasie idź na terapię oczywiście - takie demony przeszłości potrafią zaatakować w najmniej spodziewanym momencie. Wiele osób tutaj rozumie z czym się zmagasz.
LaPanteraNegra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-28, 15:01   #5
joan941
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez LaPanteraNegra Pokaż wiadomość
Jedyne co mogę Ci powiedzieć to to, że zgadzam się z przedmówczynią - proszę, nie zadręczaj się. Tamten piesio już jest za tęczowym mostem i nie cierpi. Ty wtedy musiałaś ratować siebie, trudno w takim stanie myśleć jeszcze o czymś więcej.. Może brakuje Ci jakiegoś zamknięcia tej historii, pożegnania tego pieska? Na Twoim miejscu zrobiłabym symboliczne pożegnanie, powiedziałabym do niego kilka słów, może wtedy poczujesz się lepiej? A Tymczasem dbaj o swojego obecnego psiaka i kochaj go tak, jak tamtego.

W międzyczasie idź na terapię oczywiście - takie demony przeszłości potrafią zaatakować w najmniej spodziewanym momencie. Wiele osób tutaj rozumie z czym się zmagasz.
Najgorsze jest to że chyba 3 miesiace po jego śmierci ja i tak wróciłam do rodziny i próbowałam w inny sposób układać sobie życie... Tak naprawdę te 3 miesiace przesadziły o jego życiu a gdybym była na miejscu to coś bym pewnie zrobiła. Właśnie tak myślałam. Ze jeszcze zdążę. Kiedy wróciłam, szybko znalazłam inna pracę a wytrzymac w domu rodzinnym pomogła mi terapia która niezwłocznie rozpoczęłam. Po 2 latach i tak wyjechałam, oszczedzilam wystarczająco żeby się usamodzielnic i nie bać że miesiąc bez pracy mnie pogrąży.nadal boli ze jeśli coś pójdzie nie tak to nie mam nawet gdzie wrócić ale pomaga fakt samodzielnosci finansowej. Przewazyl fakt że mojemu pijanemu ojcu zdarzyło sie kilka razy przyjść do salonu gdzie pracowałam bo zabrakło mu na piwo. Teraz przynajmniej jestem za daleko żeby mnie kompromitowal...
Myślałam że mnie już nie dopadnie przeszłość. Ale chyba dopiero kiedy zaczynam żyć normalnie, widzę że wszystkie moje umocje były uciszone, że starałam się być zimna żeby nie cierpieć. Zawsze kochałam zwierzęta a w tamtym okresie nie wiem co się ze mną działo. Pocieszam się myśla że chociaż miał miłość. Tylko że miłość nie wystarczy jak wchodzi w grę zdrowie.
Przepraszam że się uzalam tu nad sobą. Chyba po prostu musiałam się wyzalic komuś, wyrzucić to z siebie zanim pójdę na terapię. Idę do tego samego gościa, do. Którego chodziłam 2 lata temu i robił on naprawdę dobra robotę. Wyciągał takie emocje o których nie miałam pojęcia. Chciałabym wierzyć że mój koszmar w środku się skończy 😟
joan941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-28, 15:25   #6
Pani_Robot
Śnięta Mucha
 
Avatar Pani_Robot
 
Zarejestrowany: 2018-07
Lokalizacja: Z dziury
Wiadomości: 10 795
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez joan941 Pokaż wiadomość
Czasem mam wrażenie że nigdy nie będę w stanie żyć jak inni ludzie, że zawsze to co się działo w moim domu rodzinnym będzie wracalo w niespodziewanym momencie.
Z każdą terapią będzie lepiej, niemniej tak, nigdy nie będziemy do końca takie jak inni ludzie. Czasem coś wróci i zwali z nóg.

Moja mama wyparła tak choroby dwóch moich psów - na jednego patrzyła dwie godziny jak się dusił i nie zawiozła do weterynarza, a ja nie miałam wystarczającej siły, żeby się wówczas sprzeciwić.

Dziś jestem bardzo mocno związana z moimi zwierzętami - specjalne diety, szkolenia, treningi, regularne badania. Psy oczywiście po przejściach, zabrane patologii. Miałam wiele potknięć na swojej drodze, ale uratowałam kilka psiaków. Może Ty tez uratujesz
__________________
Everyone you meet is fighting a battle inside you know nothing about
Be kind. Always

Wyzwanie Czytelnicze 25 / 34 (26)
Wyzwanie Filmowe
5 / 100
100 książek w 2023 92 / 55

Pani_Robot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-28, 15:37   #7
joan941
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez Pani_Robot Pokaż wiadomość
Z każdą terapią będzie lepiej, niemniej tak, nigdy nie będziemy do końca takie jak inni ludzie. Czasem coś wróci i zwali z nóg.

Moja mama wyparła tak choroby dwóch moich psów - na jednego patrzyła dwie godziny jak się dusił i nie zawiozła do weterynarza, a ja nie miałam wystarczającej siły, żeby się wówczas sprzeciwić.

Dziś jestem bardzo mocno związana z moimi zwierzętami - specjalne diety, szkolenia, treningi, regularne badania. Psy oczywiście po przejściach, zabrane patologii. Miałam wiele potknięć na swojej drodze, ale uratowałam kilka psiaków. Może Ty tez uratujesz
Siedzę i się zadreczam. Czytam trochę ostatnio i znajduje informacje ze nie leczenie psa wg prawa to znęcanie się nad zwierzakiem. Teraz też tak na to patrzę. Ze znecalam się nad nim. Czasem był taki osowialy jakby coś go bolało, ale mama mówiła że nic mu nie jest. I tak pewnie powoli choroba brzuszka postępowała... Trochę mnie pociesza że do ostatnich dni był kochany. Ze zawsze miał kogoś kto go poglaskal bo do takiej miłości mama była zdolna. Resztę wypierala...
Nie pomaga mi w ogóle myśl że on już nie cierpi. Miałam wtedy do cholery już chyba na tyle dużo lat że mogłam myśleć bardziej dojrzale... Chciałabym cofnąć czas..
Teraz wzięliśmy tego pieska, staram się zapewnić mu to co najlepsze, dużo czytam, jestem cierpliwa, już wiem że najtańsza kiełbasa to nie jest dobre jedzeniedla psa, chciałabym móc ratować ze schroniska psy po przejściach. Ale myślę że 10 psów które uratuje nie sprawi że zapomnę o tym co zrobiłam. Tamten był wyjątkowy, pies z którym się wychowywalam...
Na decyzję o adopcji zareagowałam ogromną radościa ale nie spodziewałam się że tak będę cierpieć. Tak naprawdę ból który sprawili mi rodzice jestem w stanie jakoś przełknąć bo już z nimi nie mieszkam i żyje. Ale nie mogę ciągle zapomnieć że cierpiała przez to wszystko moja psina...
joan941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2018-08-28, 15:45   #8
Pani_Robot
Śnięta Mucha
 
Avatar Pani_Robot
 
Zarejestrowany: 2018-07
Lokalizacja: Z dziury
Wiadomości: 10 795
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Nie mogłaś nic zrobić. Byłaś dzieckiem, zaszczutym przez rodziców. Gdybyś wtedy wiedziała tyle, co dziś - na pewno byś zareagowała, ale wtedy nie miałaś na to siły i możliwości.

I nie chodzi o odkupienie, tylko dawanie dobra. Pomyśl, że możesz je dawać tym, których wybierzesz, całe życie. Już świadomie i rozsądnie (nie zatracając przy tym siebie).
__________________
Everyone you meet is fighting a battle inside you know nothing about
Be kind. Always

Wyzwanie Czytelnicze 25 / 34 (26)
Wyzwanie Filmowe
5 / 100
100 książek w 2023 92 / 55

Pani_Robot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-28, 15:49   #9
Yenotek
leśny stwór
 
Avatar Yenotek
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Wlkp
Wiadomości: 8 380
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Wiem, że to się łatwo mówi, ale to już jest przeszłość. Nie zmienisz tego, co się stało. Musisz przestać się zadręczać, bo wtedy przecież patrzyłaś na pewne rzeczy inaczej niż teraz, z perspektywy czasu.
Teraz musisz dobrnąć do terapii. I nie znęcaj się nad sobą, bo wyobraź sobie, że ten pies, którego masz obecnie wyczuwa Twoje nastroje, zgnębienie itd. i dla niego, to też nie jest łatwe, bo nie wie, co się dzieje.
__________________
Naturalna pielęgnacja z Magdą
Yenotek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-28, 19:52   #10
joan941
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez Yenotek Pokaż wiadomość
Wiem, że to się łatwo mówi, ale to już jest przeszłość. Nie zmienisz tego, co się stało. Musisz przestać się zadręczać, bo wtedy przecież patrzyłaś na pewne rzeczy inaczej niż teraz, z perspektywy czasu.
Teraz musisz dobrnąć do terapii. I nie znęcaj się nad sobą, bo wyobraź sobie, że ten pies, którego masz obecnie wyczuwa Twoje nastroje, zgnębienie itd. i dla niego, to też nie jest łatwe, bo nie wie, co się dzieje.
Musze to jakoś przeżyć ale jest mi ciężko. Pamiętam że chyba wtedy po mojej pierwszej wypłacie zadzwoniłam do mamy a ona zapewniala mnie ze wszystko z psem w porządku, że nie mam przesyłać jej kasy itd. Ze jak coś poważnego będzie się działo to ona pójdzie. Czyli na zasadzie, jak pies będzie konal... Niby się cieszył, ale ja widziałam że stracił dużo sił i boli go często ten brzuszek. Potem rzeczywiście okazało się że finansowo u mnie było bardzo słabo, a pies w między czasie zdechł. Nie mogę po prostu znieść tego ignoranctwa i swojej głupoty. Pamiętam że informacja że piesek zdechł była dla mnie strasznym ciosem, płakałam kilka dni. Wyrzutów sumienia nie hylo końca. Moja mama z kolei w ogóle siebie nie obwinia. Nigdy nie liczyłam ile kosztuje alkohol i papierosy ale wydaje mi się że to całe gadanie o biedzie, to brednie bo sami wpedzili się w długi a poza tym używki też trochę kosztują... Więc boli mnie to że na weterynarza żałowała inodwlekala do samego końca. Zresztą im bardziej dojrzała jestem, tym bardziej widzę że moi rodzice nigdy nie byli źródłem mojego poczucia bezpieczeństwa. Po prostu jako dziecko musiałam wierzyć że jestem u nich bezpieczna... Mama wciąż po powrotavh taty uczyła mnie jak się zachować żeby tata nie wpadł w szał, gdy był na kacu trzeba było mu schodzić z drogi, wielokrotnie przyprowadzala go policja, moja mama po pijaku czasem mnie szpiegowala, brałam udział w ich pijackich spotkaniach, usypiala mnie po nich matka która sama była pijana... Boże, jak sobie teraz myślę to nie wierzę że kiedyś mogłam być zdana na tych ludzi. I nie wyobrażam sobie zgotować takiego losu swoim dzieciom... I dlatego nie mogę uwierzyć że wtedy jej zaufalam w kwestii psa... Kiedyś przyjechałam jej zrobić niespodziankę, około rok temu, przyjechałam niespodziewanie. Była pijana. Pamiętam w jaka histerie wpadłam, jak bardzo mnie to zabolało. Mimo lat mnie to dalej dotyka do głębi. Nadal mam do nich okropny żal że przez te wszystkie lata musiałam udawać normalna rodzinę bo mama mi powtarzała że dzieciom nie wolno mówić co się dzieje w domu. Tym sposobem jako dziecko nie miałam w ogóle znajomych
joan941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-28, 19:59   #11
Rilla82
Zakorzenienie
 
Avatar Rilla82
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 6 542
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Jesteś osobą bardzo zapatrzoną w przeszłość. Owszem, wyrządzono Ci dużo krzywd, terapia pomoże Ci przepracować te tematy. Ale żyjesz tu i teraz. Masz psa, jesteś już świadomą opiekunką, która nie przegapi objawów choroby. Masz możliwość nawiązywania nowych znajomości, budowania swojego szcześcia. Nie odbieraj sobie tego zadręczając się. To w niczym nie pomoże.
Rilla82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-08-29, 06:20   #12
joan941
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez Rilla82 Pokaż wiadomość
Jesteś osobą bardzo zapatrzoną w przeszłość. Owszem, wyrządzono Ci dużo krzywd, terapia pomoże Ci przepracować te tematy. Ale żyjesz tu i teraz. Masz psa, jesteś już świadomą opiekunką, która nie przegapi objawów choroby. Masz możliwość nawiązywania nowych znajomości, budowania swojego szcześcia. Nie odbieraj sobie tego zadręczając się. To w niczym nie pomoże.
Długo nie wracałam do przeszłości. Tylko odkąd adoptowalam psa zaczęłam mieć okropne koszmary, bo wszystko mi się przypomniało i wychodzi tak naprawdę to że cały czas czuje się winna śmierci tego pieska. Ze myślenie typu, on jest tylko gruby, mnie nie usprawiedliwia... Zdarzyło mi się mieć wtedy jakieś dodatkowe pieniądze, gdybym wydała.je wtedy na psa to by prawdopodobnie mógł jeszcze żyć, jako zdrowy staruszek. Miałby dziś 13 lat. Pociesza mnie tylko myśl że prawdopodobnie nie byłam aż tak zimna i że gdybym tylko wiedziała że to skończy się jego śmiercią to coś bym zrobiła... Gdyby tak nie było to by tych snów chyba nie było. Do ostatnich dni chodził sam, cieszył z bliskich na swój psi sposób, przychodził do nas... To sprawiło że wyparlam to świadomość i myślałam na tej zasadzie że jeszcze zdążę o niego zadbać a teraz zadbam o siebie. Ze nie jest aż tak chory... Jaka ja byłam głupia.
Dziś nie obudziłam się już z płaczem, staram się sobie tłumaczyć że po prostu byłam nieświadoma ale to nie pomaga... W ogóle...
joan941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 06:51   #13
Karena 73
Kobieta z klasą
 
Avatar Karena 73
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 3 058
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Dobrze, że wracasz na terapię.
Dobrze rozumiem co przeżywasz, moje koszmarki czasem też wracają, pomimo upływu lat. Pamiętaj, że zasługujemy na to, aby sobie wybaczyć. Żadne dziecko nie powinno żyć w takich warunkach, żadne dziecko nie powinno być zmuszone do ucieczki z domu, żadne dziecko nie powinno zostać z taką sytuacją samo. Bardzo Ci współczuję, choć pocieszyć nie mogę, bo sama zmagam się z takimi koszmarkami przeszłości. Kiedy to do mnie wraca staram sobie przypomnieć inne sytuacje, te dobre i w których postąpiłam właściwie. Tłumaczę sobie, że każdy człowiek popełnia błędy w młodości, szczególnie kiedy rodzice nie zadali sobie trudu, aby wspierać dziecko w poznawaniu i uczeniu się świata, relacji międzyludzkich, rozumieniu swoich uczuć itd. To są trudne tematy, bo nie można cofnąć czasu i podjąć innej decyzji, nie można nic zmienić. Można sobie tylko wybaczyć. Terapia na pewno złagodzi wewnętrzny ból, ale pamiętaj, że nikt nie da Ci gwarancji, że kiedyś w trudnej sytuacji koszmarki nie wrócą. Dlatego tak ważne jest, aby nie szukać winy w sobie. Postaraj się nie rozpamiętywać szczegółów, myśl o tych chwilach kiedy dałaś pieskowi szczęście. Tych chwil na pewno było więcej, utrwalaj w pamięci te dobre wspomnienia. Wiem, że to nie łatwe, ale zniszczysz sobie życie, a to nie Ty powinnaś cierpieć tylko Twoi rodzice. Ściskam mocno.
__________________
Miłość to gra we dwoje, w której oboje muszą wygrywać.
Karena 73 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 09:42   #14
joan941
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez Karena 73 Pokaż wiadomość
Dobrze, że wracasz na terapię.
Dobrze rozumiem co przeżywasz, moje koszmarki czasem też wracają, pomimo upływu lat. Pamiętaj, że zasługujemy na to, aby sobie wybaczyć. Żadne dziecko nie powinno żyć w takich warunkach, żadne dziecko nie powinno być zmuszone do ucieczki z domu, żadne dziecko nie powinno zostać z taką sytuacją samo. Bardzo Ci współczuję, choć pocieszyć nie mogę, bo sama zmagam się z takimi koszmarkami przeszłości. Kiedy to do mnie wraca staram sobie przypomnieć inne sytuacje, te dobre i w których postąpiłam właściwie. Tłumaczę sobie, że każdy człowiek popełnia błędy w młodości, szczególnie kiedy rodzice nie zadali sobie trudu, aby wspierać dziecko w poznawaniu i uczeniu się świata, relacji międzyludzkich, rozumieniu swoich uczuć itd. To są trudne tematy, bo nie można cofnąć czasu i podjąć innej decyzji, nie można nic zmienić. Można sobie tylko wybaczyć. Terapia na pewno złagodzi wewnętrzny ból, ale pamiętaj, że nikt nie da Ci gwarancji, że kiedyś w trudnej sytuacji koszmarki nie wrócą. Dlatego tak ważne jest, aby nie szukać winy w sobie. Postaraj się nie rozpamiętywać szczegółów, myśl o tych chwilach kiedy dałaś pieskowi szczęście. Tych chwil na pewno było więcej, utrwalaj w pamięci te dobre wspomnienia. Wiem, że to nie łatwe, ale zniszczysz sobie życie, a to nie Ty powinnaś cierpieć tylko Twoi rodzice. Ściskam mocno.
Najbardziej boli mnie to że nic nie pamiętam z tamtego okresu. Pamiętam że był taki czas że non stop nie było mnie w domu, opiekę w zasadzie przejęła mama, ja ciągle siedziałam u chłopaka bo w sumie u mnie często był pijany tata i było mi głupio. Nie pamiętam jak długi to był okres. Totalnie. Gdybym pamiętała byłoby mi łatwiej bo przynajmniej pamietalabym ile lat o niego dbalam. Chyba 2 ostatnie lata w domu miałam te depresje itd więc pewnie w tym czasie psiakiem zajmowała się mama.pies przeżył ok 8 lat... Kurcze, to wszystko jest tak głupie. Teraz jestem mega wpatrzona w mojego psiaka a wtedy zachowywałam się jak bym była z lodu. Widziałam że psiak za mną tęskni a i tak ciągle byłam zajęta sobą. Może to nie był człowiek ale po latach widze że żadne zwierzę nie zasługuje na takie traktowanie. On był zdany tylko na mnie i potrzebował mojej uwagi... Musze się komuś wygadac. Sama nie wiem czy jestem taka niewinna. Teraz widzę to tak że byłam zaopatrzona w siebie zbuntowana nastolatka i może i byłam zła na cały świat ale podstawowe zasady moralności i uczucia powinnam mieć. Inne swoje błędy naprawilam, ale tego już nigdy nie zmienię.
joan941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 10:25   #15
Rilla82
Zakorzenienie
 
Avatar Rilla82
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 6 542
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Ale to rozmyślania o winie naprawdę nic już teraz nie wnoszą. Powinnaś się skupić na tym, czego Cię ta sytuacja nauczyła - nie bagatelizowania syndromów choroby, jak najszybszego konsultowania się z lekarzem. Rozdrapywanie ran jest destrukcyjne. Jak mawia moja koleżanka z Wizażu - życie to nie droga krzyżowa.
Jako DDA możesz mieć zaburzoną umiejętność oceny pewnych sytuacji.
Rilla82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 10:42   #16
ssnn
Rozeznanie
 
Avatar ssnn
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 781
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Być może im więcej uwagi skupiasz na swoim poczuciu winy, tym mniejszą masz potrzebę "rozliczenia się" z rodzicami za to, jak oni Cię skrzywdzili. Przy czym uważam, że to kwestie "nierozliczalne", ale może pojawić się potrzeba podjęcia takiej próby. A to będzie duży balast.

Jesteś na dobrej drodze do dobrego życia. Trzymam kciuki!
ssnn jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 11:44   #17
joan941
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Tak szczerze mówiąc to moja rodzinę mam już głęboko gdzieś. Czasem kontaktuje się z mamą jak jest trzeźwo i na tym się kończy. Ale tamta sytuacja była w takim przełomowym momencie że jeszcze kilka miesięcy i byłabym w stanie wziąć odpowiedzialnisc za psa. Pełna. Zarówno psychicznie jak i finansowo. A on zdechł kiedy ja ludzilam się że to tylko otyłość i że jak wrócę to coś zrobię skoro mama mówi że psiak się dobrze czuje. Nic mnie z tamtego okresu nie boli tak jak to, że skrzywdzilismy niewinna istotę, w zasadzie z głupoty, bo każdy uważał że nie ma sensu jeszcze wydawać pieniędzy. A dodatkowo ja nadal tak po ludzku za nim tęsknię jak cholera, a będę teraz żyć ze świadomością że jestem winna tej śmierci.
joan941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 12:47   #18
Belet
Rozeznanie
 
Avatar Belet
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 564
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Hej, hej! Wszyscy popełniamy jakieś błędy w stosunku do naszych czworonogów. Ważne żeby wyciągnąć z nich lekcje i nie powielić.
Ja doskonale Cię rozumiem bo sama do dziś potrafię się rozryczeć, m.in. dlatego że na jednym z ostatnich spacerów zanim u mojej zmarłej suni zdiagnozowano raka płuc poganiałam ją strasznie na spacerze, a ona po prostu nie mogła szybciej iść mimo, że bardzo chciała (nawet teraz jak o tym pisze mam łzy w oczach i gdyby nie fakt, że jestem w pracy to bym się rozpłakała). A to tylko jedna z sytuacji za które jestem na siebie wściekła (a chyba najgorsza w tym jest ta świadomość że nie jestem w stanie nic z tym zrobić, jakoś naprawić, , cofnąć czasu, cokolwiek.)
Tego się już nie zmieni, niezależnie jak bardzo by się chciało.
dbaj o obecnego psa, dbaj o następne i tym razem zachowuj się tak jak w swoim przekonaniu powinnaś wtedy. A nieraz pozwól sobie na płacz bo masz do niego prawo.
I pamiętaj o jednej ważnej rzecz - takim myśleniem antropomorfizujemy psa, a to nie jest dobre - Twój psiak nie miał Ci tego za złe, nie czuł się porzucony w chorobie, nie wołał do Ciebie po psiemu "pomóż mi", a Ty go olałaś - taki obraz sytuacji tworzysz w głowie sama.

__________________
"(...) bo nieważne co w twym życiu się dzieje
wiem, że człowiek jest lepszym gdy się śmieje(...)"
Belet jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 12:52   #19
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Autorko, z tego co piszesz to naprawdę nie miałaś w życiu łatwo. Nie dokładaj jeszcze sama sobie. Wiem, jak boli utrata kochanego psa. Moja najukochańsza sunia odeszła w lipcu tego roku i ciągle zastanawiam się, czy powinnam była zrobić dla niej coś więcej, czy ją zaniedbałam.

To nie twoja wina, że nie zdawałaś sobie sprawy z zaawansowania choroby, to nie twoja wina że zaufałaś matce, gdy mówiła, że piesek się dobrze czuje, i to nie twoja wina, że zmarł. Opiekując się zwierzętami mamy obowiązek robić dla nich co możemy - na podstawie informacji i możliwości, które posiadamy. A ty możliwości i wiedzę miałaś ograniczone. To nie tak, że wiedziałaś o ciężkiej chorobie pieska i olałaś sprawę. Chciałaś dla niego jak najlepiej, nie wiedziałaś, że to coś poważniejszego niż otyłość. Zwierzęta nie mówią nam, co je boli, jak się czują. Czasami osowiały, grubawy piesek jest po prostu gnuśny i leniwy, czasami to objaw czegoś gorszego. A ty jasnowidzem nie byłaś. Byłaś wtedy jeszcze dzieckiem i to wychowującym się w chorej sytuacji.

Postaraj się wybaczyć sobie (chociaż tak naprawdę nie zawiniłaś), a ogrom miłości przelej na nowego pieska. To najlepszy sposób uczczenia pamięci tego, który odszedł. Masz serce dla zwierząt i to się liczy. Powodzenia na terapii i trzymaj się
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-08-29, 17:18   #20
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

z racji, że jestem "w zawodzie" to kuźwa nie potrafię pojąć jak można tak zaniedbać zwierzę. gro weterynarzy zgodziłoby się na spłatę należności chociażby w ratach, a możliwe, że dałoby się go wyleczyć niewielkim kosztem lub uśpić - w przypadku beznadziejnym. przynajmniej pies by nie cierpiał tyle miesięcy! sorry, ale śmiać mi się chce jak ktoś pisze, że zwierzę było taaaaaaakie ważne, ale przez kilka miesięcy nie zrobiłaś nic, żeby mu pomóc.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 18:11   #21
Rilla82
Zakorzenienie
 
Avatar Rilla82
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 6 542
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
z racji, że jestem "w zawodzie" to kuźwa nie potrafię pojąć jak można tak zaniedbać zwierzę. gro weterynarzy zgodziłoby się na spłatę należności chociażby w ratach, a możliwe, że dałoby się go wyleczyć niewielkim kosztem lub uśpić - w przypadku beznadziejnym. przynajmniej pies by nie cierpiał tyle miesięcy! sorry, ale śmiać mi się chce jak ktoś pisze, że zwierzę było taaaaaaakie ważne, ale przez kilka miesięcy nie zrobiłaś nic, żeby mu pomóc.
No i w czym ten komentarz ma teraz pomóc? Uważaj, co piszesz, po drugiej stronie masz pokieraszowaną dziewczynę po przejściach. Pomyśl, jakie konsekwencje może mieć Twoje krytykanctwo po niewczasie.
Rilla82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 18:27   #22
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
z racji, że jestem "w zawodzie" to kuźwa nie potrafię pojąć jak można tak zaniedbać zwierzę. gro weterynarzy zgodziłoby się na spłatę należności chociażby w ratach, a możliwe, że dałoby się go wyleczyć niewielkim kosztem lub uśpić - w przypadku beznadziejnym. przynajmniej pies by nie cierpiał tyle miesięcy! sorry, ale śmiać mi się chce jak ktoś pisze, że zwierzę było taaaaaaakie ważne, ale przez kilka miesięcy nie zrobiłaś nic, żeby mu pomóc.
Ludzie nie rodzą się z wiedzą na temat opieki nad zwierzętami, niestety. To jest coś co wynosi się z domu, czego uczą nas rodzice - zdrowi, normalni, empatyczni. Ja wiem, że można się umówić na ratalną spłatę, że czasami lepiej uśpić zwierzę niż skazać na cierpienie. Ale nie każdy to wie. Dla osób niedoświadczonych wzdęty pies bez energii może być po prostu grubym psem który od czasu do czasu ma niestrawność i wymiotuje bo się przeżarł. Niestety.

Wierzę autorce, że szczerze kochała tego psa. Tak, nie wiedziała jak się nim zaopiekować, co mogą oznaczać objawy chorobowe. Jej stan psychiczny też wydaje się być opłakany i nie służący obiektywnemu podejmowaniu decyzji. Dziewczyna uciekała od chorej rodziny, zapijaczonej matki, ojca pijusa i psychola, swoich problemów z depresją, zaburzeniami jedzenia. Jak to mówią w samolotach - nałóż maskę tlenową najpierw sobie, później towarzyszącej osobie. Autorka tej swojej "maski tlenowej" nie miała i nie była w stanie udzielić pomocy psu. Nie rozumiem, dlaczego powinnyśmy ją za to piętnować.

Rozumiem twój gniew, tylko uważam że jest skierowany nie tam, gdzie trzeba. Jej zapijaczonych, nieodpowiedzialnych rodziców którzy w swoim stanie wzięli "w opiekę" psa, ignorowali jego cierpienie, znęcali się nad córką (tatuś) i wolali przechlać wszystko niż udzielić pomocy zwierzęciu... cóż, ich kopnęłabym w dupę tak, żeby w powietrzu z głodu zdechli.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0

Edytowane przez ruda_beksa
Czas edycji: 2018-08-29 o 18:30
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 18:54   #23
joan941
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
z racji, że jestem "w zawodzie" to kuźwa nie potrafię pojąć jak można tak zaniedbać zwierzę. gro weterynarzy zgodziłoby się na spłatę należności chociażby w ratach, a możliwe, że dałoby się go wyleczyć niewielkim kosztem lub uśpić - w przypadku beznadziejnym. przynajmniej pies by nie cierpiał tyle miesięcy! sorry, ale śmiać mi się chce jak ktoś pisze, że zwierzę było taaaaaaakie ważne, ale przez kilka miesięcy nie zrobiłaś nic, żeby mu pomóc.
I właśnie takimi kategoriami teraz myślę stąd ten wątek i stąd te koszmary. Po prostu widzę że mogłam temu zapobiec i nie myśleć wtedy tak o sobie. Tak naprawdę dopiero jak zdechł, uświadomilam sobie ze to nie były przelewki. Zanim to się stało, jakoś myślałam że skoro mama twierdzi że pies był radosny to sprawa nie jest pilna. Kiedy miał wcześniej inne dolegliwości, typu zawroty głowy albo wysypke to szliśmy od razu do weta. Wtedy objawy były tak niespecyficzne że w sumie wszyscy zrzucilismy to na wagę... A dwa, reakcja mamy na prośbę o weterynarza zawsze wiązała się z pieniędzmi. Ze nie ma kasy. Nie myślałam wtedy takimi kategoriami że można to spłacić w ratach. Raczej od razu miałam wizję tego że cała kwota spadnie na mnie i że nie będę miała jak tego spłacić. Moja mama nadal twierdzi że nie powinnam się obwiniac bo gdyby pies ewidentnie cierpial, piszczal, leżał bez sił to od razu by poszła i nie pozwoliłaby na to żeby się meczyl. Ale ja zauważyłam te mniejsze objawy typu wzdety brzuch, wymioty które zdarzały się raz na jakiś czas itd... Do tej pory nie wiem co to mogło być. Po prostu teraz wiem że głupota było czekać na najgorsze i że a takie rzeczy też miałam obowiązek zwrócić uwagę.
Jeszcze dodam że na prawdę wiele osób zwracalo mi uwagę na to że pies jest gruby. Wyżywieniem psa zajmowała się mama. Nie ukrywam, nie jest to osoba zbyt obyta, świadoma. Kiedy prosiłam ja żeby nie karmila tak często psa, mówiła że jak piesek jest głodny to trzeba mu dać jeść. Ze on lubi dużo jeść... Ze chciała dobrze. Taki trochę zascianek. Ze jej piesio lubi sobie pojesc i dlatego zwraca bo się przejadl.. A ja, rzeczywiście, jak zaczęłam trochę dorastac to bardziej uciekalam z domu i niestety, aż tak się tym wszystkim nie przejmowałam. Odpychalam odpowiedzialnksc za cokolwiek jak najdalej.

Edytowane przez joan941
Czas edycji: 2018-08-29 o 19:04
joan941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 19:07   #24
matcha
Zadomowienie
 
Avatar matcha
 
Zarejestrowany: 2018-05
Wiadomości: 1 042
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
z racji, że jestem "w zawodzie" to kuźwa nie potrafię pojąć jak można tak zaniedbać zwierzę. gro weterynarzy zgodziłoby się na spłatę należności chociażby w ratach, a możliwe, że dałoby się go wyleczyć niewielkim kosztem lub uśpić - w przypadku beznadziejnym. przynajmniej pies by nie cierpiał tyle miesięcy! sorry, ale śmiać mi się chce jak ktoś pisze, że zwierzę było taaaaaaakie ważne, ale przez kilka miesięcy nie zrobiłaś nic, żeby mu pomóc.
Naprawdę dziwi mnie takie gnojenie osoby, która w wieku 18 lat uciekała z patologii i pewnie psa wziąć nie mogła, bo tułała się i wiązała koniec z końcem, żeby samemu nie skończyć pod mostem. Jak już tak chcesz cisnąć, to może pociśnij jej rodziców, bo to oni wzięli zwierzę, a nie autorka, bo w momencie wzięcia psa, ona BYŁA DZIECKIEM.


Autorko, nie zadręczaj się. Masz nowego psa, teraz wiesz na co reagować, zajmij się nim najlepiej jak potrafisz. Nie rezygnuj z terapii, daj sobie szansę na spokojniejsze życie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Nic tak nie rozpala człowieka, jak gorąca herbata.

Edytowane przez matcha
Czas edycji: 2018-08-29 o 19:16
matcha jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 19:10   #25
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 524
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
z racji, że jestem "w zawodzie" to kuźwa nie potrafię pojąć jak można tak zaniedbać zwierzę. gro weterynarzy zgodziłoby się na spłatę należności chociażby w ratach, a możliwe, że dałoby się go wyleczyć niewielkim kosztem lub uśpić - w przypadku beznadziejnym. przynajmniej pies by nie cierpiał tyle miesięcy! sorry, ale śmiać mi się chce jak ktoś pisze, że zwierzę było taaaaaaakie ważne, ale przez kilka miesięcy nie zrobiłaś nic, żeby mu pomóc.
Przepraszam Cię, ale nie pomagasz tym komentarzem Autorce. Niczego tym nie zmienisz, tym bardziej, że Autorka i tak ma wyrzuty sumienia. A specyfika wychowania w rodzinie alkoholików też jest zupełnie inna niż w "normalnych" rodzinach. Nie chcę tu usprawiedliwiać zaniedbania psa ale staram się zrozumieć, dlaczego tak się skończyło. W sumie zgadzam się co do joty z tym, co napisała Ruda. Ja się nie dziwię, że dla Autorki priorytetem było wyzwolenie się od zapijaczonej rodzinki.

Jestem ostatnia osobą, która nie reaguje na krzywdę zwierząt (mam psa i cztery koty, w tym trzy znajdki a wszystkie są u mnie jak paniska, bo prędzej ja sobie czegoś odmówię, niż zwierzakom) ale tutaj powinnaś mieć pretensje nie do Autorki.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-29, 21:03   #26
MiriamDreams
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2018-07
Wiadomości: 13
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
z racji, że jestem "w zawodzie" to kuźwa nie potrafię pojąć jak można tak zaniedbać zwierzę. gro weterynarzy zgodziłoby się na spłatę należności chociażby w ratach, a możliwe, że dałoby się go wyleczyć niewielkim kosztem lub uśpić - w przypadku beznadziejnym. przynajmniej pies by nie cierpiał tyle miesięcy! sorry, ale śmiać mi się chce jak ktoś pisze, że zwierzę było taaaaaaakie ważne, ale przez kilka miesięcy nie zrobiłaś nic, żeby mu pomóc.
Skazana na bluesa - naprawde PRZERAZIL mnie Twoj poziom niezrozumienia, braku empatii. Autorka byla po dramatycznych przejsciach z rodzicami i trudnym dziecinstwem, ktore odbilo sie na niej w postaci trudnych stanow emocjonalnych, depresji, bulimii, nerwicy i innych. Wiesz jak ciezkie i obciazajace emocjonalnie jest odwiedzac takich rodzicow i taki dom??
Wiesz, jak oslabiajace jest konfrontowanie sie z obrazkiem ciagle pijanych rodzicow, i przezywanie za kazdym razem trudnych emocji?? Ja wiem, i gleboko Autorke rozumiem.

Nie zasluguje na czynienie sobie az tak NISZCZACYCH zarzutow, atakowanie siebie, na takie poczucie winy.

Joan - prosze, nie rob tego sobie. Nie krzywdz sie zarzutami, ze powinnas byla cos zrobic. Kto w takiej emocjonalnej rozsypce, konfrontujac sie z patologicznym domem rodzinnym i patologicznymi wspomnieniami dziecinstwa, bylby w stanie.

Zrobilas dla tego pieska tak wiele - dalas mu ogrom milosci i uwagi. Zachowaj pamiec o nim w sercu. Pozegnaj sie z nim, w tym sensie ze pogodz sie z tym ze go nie ma, zaakceptuj w pelni to ze zmarl. Mozesz to zrobic symbolicznie, rozmawiac z nim, napisac list, zrobic symboliczny pogrzeb.

To NIE TWOJA WINA ze bylas wtedy w tak trudnej sytuacji i trudnych emocjach. Nie Twoja wina ze piesek zmarl.

Co Ci daje teraz rozpamietywanie i gnebienie siebie zarzutami: a gdybym zrobila to i tamto, to on by zyl.

Czy wroci to zycie temu pieskowi?
Czy odwroci bieg zdarzen, zmieni cokolwiek?

Mysle ze fakt adoptowania nowego pieska otworzyl kociol z poczuciem winy. Wiesz dlaczego?

Mam wrazenie, ze to katowanie siebie poczuciem winy jest Ci do czegos potrzebne.
Mam silne przeczucie, ze chcesz sobie na tyle sobie dokopac poczuciem winy i zarzutami i zastraszyc, by miec pewnosci ze w przypadku nowego pieska zadbasz o wszystko. Pochodzi to ze strachu, i niepewnosci, braku zaufania do siebie - nie ufasz sobie ze tym razem dopilnujesz i zadbasz, by nowy pies mial zapewniona najlepsza opieke. Dlatego poczucie winy tak wybuchlo w momencie zaadoptowania nowego pieska.

Ale zapewniam Cie, ze do poczucia i zaufania sobie, ze dbasz o nowego pieska nie trzeba Ci tych niszczacych emocji, poczucia winy.

Po co sie tak zastraszasz i gnebisz?

Zamiast tego, po prostu dawaj nowemu pieskowi uwage, troske, milosc, obserwuj.

Czuje mocno z Twoich postow ze jestes bardzo wyczulona na to, jak sie nowy piesek czuje, uwazna, jest tam tez strach, i ze na pewno zauwazysz objawy potencjalnej niedyspozycji u niego i ze zareagujesz.

Takze zaufaj sobie. Ja ciesze sie ze piesek jest w dobrych rekach, kochajacej uwaznej oddanej wrazliwej opiekunki. znajac tyle historii o ludziach ktorzy nie dbaja i nie maja nawet polowy serca dla zwierzat co Ty jestem pewna, ze trafil on w najlepsze rece
MiriamDreams jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 05:57   #27
joan941
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez MiriamDreams Pokaż wiadomość
Skazana na bluesa - naprawde PRZERAZIL mnie Twoj poziom niezrozumienia, braku empatii. Autorka byla po dramatycznych przejsciach z rodzicami i trudnym dziecinstwem, ktore odbilo sie na niej w postaci trudnych stanow emocjonalnych, depresji, bulimii, nerwicy i innych. Wiesz jak ciezkie i obciazajace emocjonalnie jest odwiedzac takich rodzicow i taki dom??
Wiesz, jak oslabiajace jest konfrontowanie sie z obrazkiem ciagle pijanych rodzicow, i przezywanie za kazdym razem trudnych emocji?? Ja wiem, i gleboko Autorke rozumiem.

Nie zasluguje na czynienie sobie az tak NISZCZACYCH zarzutow, atakowanie siebie, na takie poczucie winy.

Joan - prosze, nie rob tego sobie. Nie krzywdz sie zarzutami, ze powinnas byla cos zrobic. Kto w takiej emocjonalnej rozsypce, konfrontujac sie z patologicznym domem rodzinnym i patologicznymi wspomnieniami dziecinstwa, bylby w stanie.

Zrobilas dla tego pieska tak wiele - dalas mu ogrom milosci i uwagi. Zachowaj pamiec o nim w sercu. Pozegnaj sie z nim, w tym sensie ze pogodz sie z tym ze go nie ma, zaakceptuj w pelni to ze zmarl. Mozesz to zrobic symbolicznie, rozmawiac z nim, napisac list, zrobic symboliczny pogrzeb.

To NIE TWOJA WINA ze bylas wtedy w tak trudnej sytuacji i trudnych emocjach. Nie Twoja wina ze piesek zmarl.

Co Ci daje teraz rozpamietywanie i gnebienie siebie zarzutami: a gdybym zrobila to i tamto, to on by zyl.

Czy wroci to zycie temu pieskowi?
Czy odwroci bieg zdarzen, zmieni cokolwiek?

Mysle ze fakt adoptowania nowego pieska otworzyl kociol z poczuciem winy. Wiesz dlaczego?

Mam wrazenie, ze to katowanie siebie poczuciem winy jest Ci do czegos potrzebne.
Mam silne przeczucie, ze chcesz sobie na tyle sobie dokopac poczuciem winy i zarzutami i zastraszyc, by miec pewnosci ze w przypadku nowego pieska zadbasz o wszystko. Pochodzi to ze strachu, i niepewnosci, braku zaufania do siebie - nie ufasz sobie ze tym razem dopilnujesz i zadbasz, by nowy pies mial zapewniona najlepsza opieke. Dlatego poczucie winy tak wybuchlo w momencie zaadoptowania nowego pieska.

Ale zapewniam Cie, ze do poczucia i zaufania sobie, ze dbasz o nowego pieska nie trzeba Ci tych niszczacych emocji, poczucia winy.

Po co sie tak zastraszasz i gnebisz?

Zamiast tego, po prostu dawaj nowemu pieskowi uwage, troske, milosc, obserwuj.

Czuje mocno z Twoich postow ze jestes bardzo wyczulona na to, jak sie nowy piesek czuje, uwazna, jest tam tez strach, i ze na pewno zauwazysz objawy potencjalnej niedyspozycji u niego i ze zareagujesz.

Takze zaufaj sobie. Ja ciesze sie ze piesek jest w dobrych rekach, kochajacej uwaznej oddanej wrazliwej opiekunki. znajac tyle historii o ludziach ktorzy nie dbaja i nie maja nawet polowy serca dla zwierzat co Ty jestem pewna, ze trafil on w najlepsze rece
Tylko ten ogrom miłości to troszkę przesada. Ogrom miłości to by był jakbym zacisnela zeby i się nim zajęła. To nie jest do końca tak że ja byłam nieświadoma. Ja czułam że oprócz otyłości on może być na coś chory, ale wypieralam to ze świadomości bo byłam skupiona TYLKO na sobie. Stwierdziłam że skoro nie jest aż tak źle, nie piszczy, okazuje miłość to nic się nie stanie. Czułam złość na cały świat i chciałam żeby odpowiedzialność czuła równeiz mama. Teraz wiem, że kasa by się znalazła, gdybym tylko dostała solidnego kopa świadomości i otrzezwiala. Przecież raz na jakiś czas kupowałam coś sobie. A ja wtedy myślałam też strasznie materialistycznie, w sensie jestem taka nieszczęśliwa, brzydka, nie znoszę siebie to może Nowa bluzka sprawi że będę się lepiej że sobą czuła. Tetaz po prostu nie mieści mi się to w głowie.
Przejrzałam wątki z tamtego okresu jakie zakladalam też na innych forach - ciągle tylko - jestem taka nieszczęśliwa, mam kompleksy, uciekam od mamusi, czuję się gorsza i wiele innych. Byłam tak.skoncentrowana na swoim nieszczęściu że teraz wiem że po prostu nie nadawalam się do opieki nad jakąkolwiek istota. Może inaczej patrzy się tetaz, kiedy układam sobie życie, nie wiem. Tetaz jestem spokojna, nie wpadam w histwrie i po prostu rozumiem że byłam egoistka. I tak na siebie z tamtego okresu patrzę. Niedojrzala egoistka. Może inaczej myślałam żyjąc od 18 lat w stresie a inaczej myślę teraz kiedy krok po kroku zaczynam rozumieć na czym polega życie... Moja przyjaciółka, do której zadzwoniłam mówi, że pies w ostatnim czasie rzeczywiscie był trochę mniej ważny, a ja nie chciałam brać odpowiedzialności aż takiej bo czułam złość na cały świat i uważałam że rodzice też powinni cokolwiek zrobić. A z kolei moja mama też była tak że stresowana i nieszczęśliwa że uciekam, że drobne sygnały do niej nie docierały. No i do teraz ma podejście że był tylko gruby. Ona by dostała wstrząsu pewnie jakby to były objawy typu pies piszczy i leży. Czasem żałuję że tak nie było, przynajmniej byśmy przestały zajmować się swoim nieszczęściem, bo widok cierpienia na pewno by nas otrzezwil. Z kolei taka był skłonny psa tylko pogłaskać, pogadać z nim chwilę, okazywać miłość, ale nie było mowy żeby zainteresowal się np jego karmieniem. On nie czul się odpowiedzialny za nic.

Wiem że co wiadomosc piszecie mi że powinnam zamknąć tamten rozdział ale trochę liczę że wyrzucajac to z siebie będzie mniej bolało. Codziennie tabletki uspokajające od prawie tygodnia, codziennie się budzę, ciężko mi się je. To nie jest takie łatwe po prostu przestać myśleć. 😟 Te myśli przychodza same.
joan941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2018-08-30, 06:31   #28
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 524
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Posłuchaj, życie często zmusza nas do decyzji i wyborów, które z perspektywy czasu wydają nam się słodko-gorzkie. Każda z nas ma takie decyzje na koncie, nie wierzę, że istnieje człowiek, który nie ma takich doświadczeń. W tamtej chwili, w tamtym okresie Twojego życia byla to jednak JEDYNIE SŁUSZNA decyzja, ktorą mogłaś podjąć. W sumie było to jedyne wyjście, by uratować siebie i uwolnić się od zapijaczonej rodziny. Byłas wtedy skupiona na sobie i miałaś prawo a nawet obowiązek być. Przecież, gdybyś drugi raz miała taką decyzję podjąc, postąpilabyś tak samo. Dlaczego? Bo nie miałaś wyjścia. Musiałaś przede wszystkim ratować siebie i skupić się na sobie.

Moja przyjaciółka miała hodowę kotów, które kochała i nie była to żadna hodowla dla zysku. Koty miały swój pokoj zabaw, porodówkę i wszystko, o czym koty mogą zamarzyć. A jednak stało się, że mężulek ją wystawił za drzwi z walizkami i kotami, bez grosza (zatrudniał ją we własnej firmie, dziewczyna skończyła edukację na liceum i nie przystąpiła do matury, więc żadnego konkretnego zawodu nie miała). I co miała zrobic, skoro z 10 kotami nikt jej nie chciał wynająć mieszkania a dom był jego majątkiem sprzed zawarcia małżeństwa, po rodzicach i ona nie miała do niego żadnego prawa? Zatrzymała jednego, resztę porozdawała z płaczem zaufanym przyjaciołom (mi się trafił też) i rodzinie. Też część osób się na nią oburzyla, no jak to tak można, porozdawać ukochane koty?! A ja się pytam- jakie ona miała wyjście? Musiała gdzieś mieszkać i jakoś zacząć na nowo żyć, w zmienionych warunkach. Miała wyjście? Nie miała. Musiała podjąć straszną decyzję.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!

Edytowane przez Mijanou
Czas edycji: 2018-08-30 o 06:36
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 07:32   #29
joan941
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 219
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

Cytat:
Napisane przez Mijanou Pokaż wiadomość
Posłuchaj, życie często zmusza nas do decyzji i wyborów, które z perspektywy czasu wydają nam się słodko-gorzkie. Każda z nas ma takie decyzje na koncie, nie wierzę, że istnieje człowiek, który nie ma takich doświadczeń. W tamtej chwili, w tamtym okresie Twojego życia byla to jednak JEDYNIE SŁUSZNA decyzja, ktorą mogłaś podjąć. W sumie było to jedyne wyjście, by uratować siebie i uwolnić się od zapijaczonej rodziny. Byłas wtedy skupiona na sobie i miałaś prawo a nawet obowiązek być. Przecież, gdybyś drugi raz miała taką decyzję podjąc, postąpilabyś tak samo. Dlaczego? Bo nie miałaś wyjścia. Musiałaś przede wszystkim ratować siebie i skupić się na sobie.

Moja przyjaciółka miała hodowę kotów, które kochała i nie była to żadna hodowla dla zysku. Koty miały swój pokoj zabaw, porodówkę i wszystko, o czym koty mogą zamarzyć. A jednak stało się, że mężulek ją wystawił za drzwi z walizkami i kotami, bez grosza (zatrudniał ją we własnej firmie, dziewczyna skończyła edukację na liceum i nie przystąpiła do matury, więc żadnego konkretnego zawodu nie miała). I co miała zrobic, skoro z 10 kotami nikt jej nie chciał wynająć mieszkania a dom był jego majątkiem sprzed zawarcia małżeństwa, po rodzicach i ona nie miała do niego żadnego prawa? Zatrzymała jednego, resztę porozdawała z płaczem zaufanym przyjaciołom (mi się trafił też) i rodzinie. Też część osób się na nią oburzyla, no jak to tak można, porozdawać ukochane koty?! A ja się pytam- jakie ona miała wyjście? Musiała gdzieś mieszkać i jakoś zacząć na nowo żyć, w zmienionych warunkach. Miała wyjście? Nie miała. Musiała podjąć straszną decyzję.
Twoja przyjaciółka zrobiła dla tych kotów najlepiej jak mogła. Nie widzę podobieństwa... Ja działalam egoistycznie i na zasadzie, nie będę brała za nic odpowiedzialnksci, mi się też coś w życiu należy, chce mieć coś dla siebie, o innych zdążę zadbać. Teraz postapilabym zupełnie inaczej. W tamtym czasie to nie jedyne moje przewinienie. Ale tylko to było nie do cofnięcia i przeciw niewinnej istocie. Zostawiłam chłopaka którego nie kochałam, w tym czasie przespalam się z totalnie pijana z takim który mnie strasznie kręcił, jednak okazało się że byłam tylko na jeden raz, więc kiedy mój były chciał żebym do niego wróciła to zrobiłam to bez zajakniecia i jeszcze cieszylam się że nie zostanę z niczym. �� To też mnie po czaske ruszyło i w rezultacie po prostu się mu przyznałam ale on sobie tetaz żyje spokojnie i pewnie nawet już nie pamięta za bardzo o mnie i o tym jak go skrzywdzilam. Jednak minął rok zanim się przyznałam. Jak mnie lapaly wyrzuty to wymyslalam sobie najróżniejsze wymówki.
Na wyjeździe za granicę, 2 lata temu, kiedy chciałam dorobić dowiedziałam się że chłopak z którym tam jestem to oszust i że spotykał się z wieloma innymi. Był dodatkowo dosyć złym człowiekiem. Co zrobiłam? Zamiast się po ludzku wyprowadzić to poszłam na imprezę na której był chłopak który mi się podobał, upilam się i przespalam z nim. Nawet nie pamiętam czy tego chciałam... Później tamten coś podejrzewal, ja się na domiar złego przyznałam i zgotowal mi takie piekło że do dziś pamiętam. Był taki moment w życiu że mimo że znałam konsekwencje picia alkoholu bo miałam przykłady za ścianą to nie potrafiłam iść na imprezę i się nie upic.. Tylko że nawet te wszystkie kompromitacje nie bola mnie tak jak to że byłam tylko ja ja ja i olalam tego psa. Nawet to że przez rzeczy które zrobiłam, narosly na mój temat obrzydliwe plotki, z perspektywy czasu nie ma dla mnie znaczenia. Z tych rzeczy wyciągnęłam lekcje życia tak wielka że nigdy o niej nie zapomnę. Tej jednej najważniejszej rzeczy nie cofne
Wtedy nie byłam zbyt empatyczna. Robiłam wszystko żeby mi było dobrze. Dopiero po czasie widzę co mną kierowało. Kreowalam się sama dla siebie na taką cierpiaca i dzięki temu odsuwalam odpowiedzialność za głupoty które zrobiłam.

Edit : im dłużej myślę tym bardziej widzę że kiedy zdarzało się że dostałam jakieś kieszonkowe to wydawalam je na siebie. Tak bardzo byłam skupiona na sobie i na tym żeby sobie polepszyć byt że nie myślałam o psie. Nie chciałam wydawać moich pieniędzy na psa i co jakiś czas prosiłam mamę o reakcje.mama cały czas twierdzila że nic mu nie jest a ja czułam się usprawiedliwiona. Byłam strasznie skoncentrowana na tej kasie i ciągle w mojej głowie siedziały myśli że skoro nic nie mam to mi się należy. Tak obrzydliwym paradoksem jest to że jak mieszkałam w innym mieście to zajmowałam się wolontariatem w schronisku... Bo kochałam pieski. Chyba za bardzo chciałam czuć się jeszcze jak dziecko, za bardzo chciałam aby ktoś brał odpowiedzialnosc za ważne sprawy.
Edit2. Dziewczyny, dziękuję wam za wszystkie słowa i przepraszam że powielam te same wiadomości ale ten wątek jest chyba próba rozliczenia się ze swoją przeszłościa, ze swoich błędów. Dochodzi do tego mobbing w pracy (opisany w innym wątku) i średnio sobie radzę. Zastanawiam się czy nie skorzystać z rady moich bliskich i nie iść do psychiatry, z pracy i tak muszę się zwolnić, dziewczynom jestem do niczego nie potrzebna a ja przynajmniej nie będę się zamykać na zapleczu żeby płakać.

Edytowane przez joan941
Czas edycji: 2018-08-30 o 08:19
joan941 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-08-30, 14:15   #30
Mijanou
Wizażowy Kot Igor
 
Avatar Mijanou
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 524
Dot.: Rodzina alkoholików, trauma po 5 latach od wyprowadzki i pies

No nie tak dobrze- kot przyzwyczaja się do miejsca i ciężko adaptuje się w nowym, jeśli ma już swoje lata.

I miałas prawo skupić się WRESZCIE na sobie a nie na pijanych rodzicach. Nie powinnas czynić sobie wyrzutów. Pierwszy raz mogłaś być dobra DLA SIEBIE.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know?



Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209


Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw

No pasaran!
Mijanou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-09-12 08:37:05


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:00.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.