Czy ten związek ma sens?

[klaudimelek]

Pomóżcie mi określić czy mój facet, jest warty bycia z nim
Ogólnym problemem jest to, że wydaje mi się ze jest skąpy
Nie chce być źle odebrana, nie oczekuje aby zasypywał mnie prezentami i wydawał na mnie fortunę, jednak dziwią mnie niektóre sytuacje, jakie między nami zachodzą. Wstępem mój facet zarabia dobrze, nie malo, ja zdecydowanie mniej. Może on sobie pozwolić praktycznie na wszystko, na sobie w każdym razie nie oszczędza, widać że kupuje co jest mu potrzebne i nie ma oporow przed kupieniem sobie niczego, natomiast jeśli chodzi o naszą relację ja już widzę opór. Przedstawię przykłady.
W restauracji, do której mnie zaprosił, jak przyszedl czas na zapłatę, powiedział Pani kelnerce, żeby podzieliła rachunek na pół. Okej, ja nie mam nic do płacenia za siebie, jestem za siebie odpowiedzialna, to oczywiste, ale było mi trochę głupio stać obok i słyszeć o rozdzieleniu rachunku, kiedy to on mnie zaprosił, wstydzilam sie samego faktu co pracownicy słysząc to sobie pomyśleli tym bardziej że widocznym jest, że jesteśmy parą...
Jak ja go zapraszam i proponuje że zapłacę nigdy nie ma nic przeciwko przy czym nie wybiera wcale nic taniego, tylko droższe rzeczy.
Inny przykład
Kolejny raz restauracja, zamówił sobie bardzo drogi obiad za ponad 80 zł oczywiście płacił tylko za siebie. Na mnie już chyba nie było funduszu haha.
Nie chodzi mi o to, że chciałbym żeby łożył na mnie fortunę, jednak o sam gest, o bycie gentlemanem... Czy w waszych zwiazkach też zawsze jest podzielność on i ona? Czy raczej MY, po prostu razem. Boje sie, że jeśli on patrzy tylko na swoje korzyści, to gdybyśmy mieli planować wspólne życie to nigdy nie byłoby takiej wspólnoty tylko zawsze wszystko odrębne...
Kolejny problem
Jestesmy z związku dopiero 6 miesięcy, on mówi że jego zamiary są poważne, jednak mimo moich zaproszeń zawsze znajdzie wymówkę żeby do mnie NIE przyjechać. Mieszkamy od siebie w odległości 70km, nie widzę problemu w tym żeby u mnie przenocował, albo chociaż na chwilę mnie odwiedził, on zawsze znajdzie na to jakaś wymówkę. Sama będę u niego dopiero pierwszy raz (po takim czasie). Mówi mi, że jest pewny swoich uczuć, że mu na mnie zależy, ale w tym co opisałam wyżej wcale tego nie widzę, źle się z tym czuje i nie wiem co myślec. Boje się, że on tylko mydli mi oczy. Nie mogę z nim o tym porozmawiać bo jak to będzie wyglądac? "Czemu nie kupisz mi czegoś?"Kiedy wcale nie o to chodzi...
Czy to ja źle na to wszystko patrzę?

[Magrru]

Ile on ma takich dziewczyn jak Ty? Może stąd oszczędność

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[wiekanka]

Napisane przez klaudimelek

Pomóżcie mi określić czy mój facet, jest warty bycia z nim
Ogólnym problemem jest to, że wydaje mi się ze jest skąpy
Nie chce być źle odebrana, nie oczekuje aby zasypywał mnie prezentami i wydawał na mnie fortunę, jednak dziwią mnie niektóre sytuacje, jakie między nami zachodzą. Wstępem mój facet zarabia dobrze, nie malo, ja zdecydowanie mniej. Może on sobie pozwolić praktycznie na wszystko, na sobie w każdym razie nie oszczędza, widać że kupuje co jest mu potrzebne i nie ma oporow przed kupieniem sobie niczego, natomiast jeśli chodzi o naszą relację ja już widzę opór. Przedstawię przykłady.
W restauracji, do której mnie zaprosił, jak przyszedl czas na zapłatę, powiedział Pani kelnerce, żeby podzieliła rachunek na pół. Okej, ja nie mam nic do płacenia za siebie, jestem za siebie odpowiedzialna, to oczywiste, ale było mi trochę głupio stać obok i słyszeć o rozdzieleniu rachunku, kiedy to on mnie zaprosił, wstydzilam sie samego faktu co pracownicy słysząc to sobie pomyśleli tym bardziej że widocznym jest, że jesteśmy parą...
Jak ja go zapraszam i proponuje że zapłacę nigdy nie ma nic przeciwko przy czym nie wybiera wcale nic taniego, tylko droższe rzeczy.
Inny przykład
Kolejny raz restauracja, zamówił sobie bardzo drogi obiad za ponad 80 zł oczywiście płacił tylko za siebie. Na mnie już chyba nie było funduszu haha.
Nie chodzi mi o to, że chciałbym żeby łożył na mnie fortunę, jednak o sam gest, o bycie gentlemanem... Czy w waszych zwiazkach też zawsze jest podzielność on i ona? Czy raczej MY, po prostu razem. Boje sie, że jeśli on patrzy tylko na swoje korzyści, to gdybyśmy mieli planować wspólne życie to nigdy nie byłoby takiej wspólnoty tylko zawsze wszystko odrębne...
Kolejny problem
Jestesmy z związku dopiero 6 miesięcy, on mówi że jego zamiary są poważne, jednak mimo moich zaproszeń zawsze znajdzie wymówkę żeby do mnie NIE przyjechać. Mieszkamy od siebie w odległości 70km, nie widzę problemu w tym żeby u mnie przenocował, albo chociaż na chwilę mnie odwiedził, on zawsze znajdzie na to jakaś wymówkę. Sama będę u niego dopiero pierwszy raz (po takim czasie). Mówi mi, że jest pewny swoich uczuć, że mu na mnie zależy, ale w tym co opisałam wyżej wcale tego nie widzę, źle się z tym czuje i nie wiem co myślec. Boje się, że on tylko mydli mi oczy. Nie mogę z nim o tym porozmawiać bo jak to będzie wyglądac? "Czemu nie kupisz mi czegoś?"Kiedy wcale nie o to chodzi...
Czy to ja źle na to wszystko patrzę?

Nie bardzo wiem, jak pracownicy restauracji mieliby się zorientowac kto kogo zaprosił, zebys miała się wstydzic. Ale skoro cię zaprosił, to wypadałoby zeby zaplacił.
Druga sytuacja nic nie mowi o tym czy cie zaprosił, wiec nie widze powodu do wysmiewania go.
W trzecim przykladzie mowisz ze go wielokrotnie zapraszałas i nie przyjechal a sama w sumie tez bedziesz u niego 1szy raz, dlatego nie widze tu wielkiej roznicy w poniesionych kosztach za przejazd.
Ostatnie zdanie. A co ty mu kupiłałaś?

[squirrelqa]

Czyli widujecie się tylko na mieście? To taki związek na odległość?
Chyba niewiele Was łączy, a zdecydowanie nie finanse, więc nic dziwnego, że jest opcja "każdy płaci za siebie".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Martyna12111]

Daj sobie z nim spokój

[tinkerver2]

Napisane przez wiekanka

Druga sytuacja nic nie mowi o tym czy cie zaprosił, wiec nie widze powodu do wysmiewania go.

No już bez przesady, idę z kimś na obiad, nawet tak o, po prostu, nie na randkę, to po prostu kupuje mu też, zwłaszcza, jeśli to osoba mi bliska. Laska raczej nie zamówiłabym sobie żarcia za stówę.
Jak zgłodniałam i bylam z mężem i jego kuzynem, to zaprosiliśmy go na obiad, nie zbiednialam od 30 zł

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez klaudimelek

W restauracji, do której mnie zaprosił, jak przyszedl czas na zapłatę, powiedział Pani kelnerce, żeby podzieliła rachunek na pół. Okej, ja nie mam nic do płacenia za siebie, jestem za siebie odpowiedzialna, to oczywiste, ale było mi trochę głupio stać obok i słyszeć o rozdzieleniu rachunku, kiedy to on mnie zaprosił, wstydzilam sie samego faktu co pracownicy słysząc to sobie pomyśleli tym bardziej że widocznym jest, że jesteśmy parą...
Jak ja go zapraszam i proponuje że zapłacę nigdy nie ma nic przeciwko przy czym nie wybiera wcale nic taniego, tylko droższe rzeczy.

Bardzo nie w porządku jest, że nie płaci kiedy on zaprasza, bo w tym momencie to on decydował o miejscu znając ceny w nim, a ciebie zmusza do płacenia.
Natomiast czego nie rozumiem, to czemu ci głupio, że rachunek jest rozdzielany. Co w tym niby dziwnego i dlaczego ma znaczenie, że jesteście parą? To nie interes pracowników jak i dlaczego dzielicie wydatki.

Nie chodzi mi o to, że chciałbym żeby łożył na mnie fortunę, jednak o sam gest, o bycie gentlemanem... Czy w waszych zwiazkach też zawsze jest podzielność on i ona? Czy raczej MY, po prostu razem. Boje sie, że jeśli on patrzy tylko na swoje korzyści, to gdybyśmy mieli planować wspólne życie to nigdy nie byłoby takiej wspólnoty tylko zawsze wszystko odrębne...

Tak, w moim związku jest taki podział. Nie toleruję żadnych wspólnot majątkowych.
Każda para powinna to sobie ustalić indywidualnie i nie oglądać się na nikogo.

Nie mogę z nim o tym porozmawiać bo jak to będzie wyglądac? "Czemu nie kupisz mi czegoś?"Kiedy wcale nie o to chodzi...
Czy to ja źle na to wszystko patrzę?

Nawet powinnaś z nim o tym porozmawiać i dziwię się, że jeszcze tego nie zrobiłaś po 6 miesiącach spotykania się. Dla mnie oczywiste jest np. zapytać od razu czemu chce rozdzielać rachunek w restauracji, kiedy on zapraszał i ewentualnie wyjaśnić co jest nie tak z takim postępowaniem. Albo zapytać dlaczego nie chce do mnie przyjechać.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Czy jest skąpy to nie wiem, bo rzekomo na sobie nie oszczędza, natomiast na pewno nie ma gestu, więc jeśli jest to u ciebie istotne u partnera, a ma prawo być, nie musisz aż tak się wzbraniać, żeby nie wyjść na materialistkę, to jak dla mnie powinnaś poszukać kogoś innego. Podejście do finansów jest dość istotne w związku. Ja też bym nie chciała faceta co tak wydziela 'to moje, to twoje' i w sumie nie zważa na to, że mnie stać na mniej. A jeśli chcesz z nim kontynuować znajomość to przynajmniej też niczego mu nie funduj, a jeśli będzie wymyślał jakieś atrakcje ponad twój status materialny to mów wprost 'dzięki, ale mnie na obiad w tak drogiej restauracji nie stać'. Żaden to wstyd.

---------- Dopisano o 09:26 ---------- Poprzedni post napisano o 09:25 ----------

Napisane przez klaudimelek

W restauracji, do której mnie zaprosił, jak przyszedl czas na zapłatę, powiedział Pani kelnerce, żeby podzieliła rachunek na pół. Okej, ja nie mam nic do płacenia za siebie, jestem za siebie odpowiedzialna, to oczywiste, ale było mi trochę głupio stać obok i słyszeć o rozdzieleniu rachunku, kiedy to on mnie zaprosił, wstydzilam sie samego faktu co pracownicy słysząc to sobie pomyśleli tym bardziej że widocznym jest, że jesteśmy parą...

Za bardzo przejmujesz się tym co ludzie pomyślą. Powinnaś kierować się swoimi potrzebami i uczuciami, a nie otoczenia.

[ae307ff7a617a64752ee20762e584024bdadded3_61ef3d822632f]

Nie wyobrazam sobie isc z facetem do restauracji i rozdzielac rachunek. Tez moze zalezy w jakim wieku jestescie (nie doczytalam).

W restauracji place albo ja albo facet ale jakies rodzielanie rachunku wydaje mi sie mega slabe. Wiadomo kazdy ma taki zeiazek jaki chce i spotyka sie z takimi facetami jacy im sie podobaja: ja nie spotykalabym sie z takim ktory nie ma ochoty postawic mi obiadu/ drinka / czegokolwiek i ja rowniez nie mam problemu zaplacic za kogos

[wiekanka]

Napisane przez tinkerver2

No już bez przesady, idę z kimś na obiad, nawet tak o, po prostu, nie na randkę, to po prostu kupuje mu też, zwłaszcza, jeśli to osoba mi bliska. Laska raczej nie zamówiłabym sobie żarcia za stówę.
Jak zgłodniałam i bylam z mężem i jego kuzynem, to zaprosiliśmy go na obiad, nie zbiednialam od 30 zł

Wysłane z mojego moto g(8) power przy użyciu Tapatalka

Czyli jednak kuzyna zaprosiliscie.
Ja swoją wypowiedz w drugim punkcie opierałam na przykładzie pierwszego, czyli mowa była o zapraszaniu. Dlatego gdy widze na koncu tego przykładu jej "haha", to od razu odebrałam, to jako szydzenie z niego, zamiast tak, jak Leany powiedziała mogła powiedziec, ze po prostu ją nie stac. Taka wiadomosc, by szybko zweryfikowała stosunek faceta do finansow, do niej, do zwiazku. I jednoczesnie zapewne ograniczyła go w doborze partnerek ale to juzjego sprawa.

[babexxx]

Chwileczkę.. Po pierwsze jeżeli osoba NAS zaprasza to znaczy ze to ona płaci.. Po drugie już na tym etapie Cię to irytuje a lepiej nie będzie. Jak dla mnie ulotniłabym się.

[Ellen_Ripley]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;89053513]Czy jest skąpy to nie wiem, bo rzekomo na sobie nie oszczędza, natomiast na pewno nie ma gestu, więc jeśli jest to u ciebie istotne u partnera, a ma prawo być, nie musisz aż tak się wzbraniać, żeby nie wyjść na materialistkę, to jak dla mnie powinnaś poszukać kogoś innego. Podejście do finansów jest dość istotne w związku. Ja też bym nie chciała faceta co tak wydziela 'to moje, to twoje' i w sumie nie zważa na to, że mnie stać na mniej. A jeśli chcesz z nim kontynuować znajomość to przynajmniej też niczego mu nie funduj, a jeśli będzie wymyślał jakieś atrakcje ponad twój status materialny to mów wprost 'dzięki, ale mnie na obiad w tak drogiej restauracji nie stać'. Żaden to wstyd.

---------- Dopisano o 09:26 ---------- Poprzedni post napisano o 09:25 ----------



Za bardzo przejmujesz się tym co ludzie pomyślą. Powinnaś kierować się swoimi potrzebami i uczuciami, a nie otoczenia.[/QUOTE]

Dobrze napisane.

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

u mnie w zwiazku kto zaprasza, ten placi

[wiekanka]

Z tym gestem, to tez tak nie do końca. Moze miec gest a w rzeczywistosci go na niego nie stac, wiec potem pozycza.

[54ce3fbc88f185a301100989ca5a9ee48614e14d_61d631024e2fc]

Napisane przez wiekanka

Z tym gestem, to tez tak nie do końca. Moze miec gest a w rzeczywistosci go na niego nie stac, wiec potem pozycza.

Autorka chyba nie określiła w jakim są wieku -ale zakładam że mówimy o dorosłych osobach które są samodzielne i niezależne a nie o studentach czy licealistach którzy sobie dorabiają od czasu do czasu.

[wiekanka]

[1=54ce3fbc88f185a30110098 9ca5a9ee48614e14d_61d6310 24e2fc;89053869]Autorka chyba nie określiła w jakim są wieku -ale zakładam że mówimy o dorosłych osobach które są samodzielne i niezależne a nie o studentach czy licealistach którzy sobie dorabiają od czasu do czasu.[/QUOTE]

Ja tez mowie o doroslych. Zyjacych ponad stan.