Ile wielkich miłości może się zdarzyć?

[lunaa11]

Czy facet może zapomnieć o ‚miłości życia’? O kimś z kim nie jest od paru lat, ale to była jego największa miłość?
Panowie, jak podchodzicie do takich relacji? Jak do osoby która była tą jedyną i traktujecie jako wzór przy następnych dziewczynach? Czy jako dobre wspomnienie?

[Mija62]

To jest bardzo naiwne pytanie, bo nikt nie odpowie za tego, którego byś chciała znać odpowiedź. Stu innych mężczyzn może odpowiedzieć, że zapomnieli, ale ten jeden konkretny, mógł nie zapomnieć..

Odpowiadając na pytanie w tytule, może wielka miłość wydarzyć się raz, może wiele razy, a może nie wydarzyć się wcale.

[Miss_Suze]

Nie ma czegoś takiego jak 'miłość życia', to tylko mrzonki.

[NocnaWiedma]

Powinien do pewnego stopnia zapomnieć jeśli się rozstali. Emocjonalne tkwienie w relacji, w której nie jest się od 10 lat to materiał na terapię a nie medal za długoletnią miłość życia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Andziullka666]

Mam koleżankę która każdego byłego o to pyta, czy kocha teraźniejszą bardziej niż ją. Jak dla mnie to jakaś niezdrowa obsesja.

[Magrru]

Nie, o miłości życia się nie zapomina, jest się z nią do śmierci, bo oznacza bycie dla siebie niezależnie od okoliczności do końca. Czy to była miłość życia można powiedzieć jak życie się kończy a nie w momencie zakochania się czy krótkiego związku.
Nie jestem panem ale nie wiem jaki pan by ci odpowiedział na fioletowym forum.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[I am Rock]

Napisane przez lunaa11

Czy facet może zapomnieć o ‚miłości życia’? O kimś z kim nie jest od paru lat, ale to była jego największa miłość?
Panowie, jak podchodzicie do takich relacji? Jak do osoby która była tą jedyną i traktujecie jako wzór przy następnych dziewczynach? Czy jako dobre wspomnienie?

Zadaj to pytanie na forum dla facetów, bo tutaj panów tylu, że na palcach jednaj ręki można zliczyć.

[Hermiona83]

O "miłości życia" z definicji zapomnieć się nie da i porównuje się do niej wszystkie inne. Jeśli nie chcesz być zapchajdziurą, podziękuj panu i niech się wyleczy z tej "miłości życia", zanim będzie wchodził w nowe relacje.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

To istnieje jakaś oficjalna definicja "miłości życia" albo miłości w ogóle?

[WesolyGrzyb]

Jak ktoś nadmiernie żyje przeszłością i rozpamiętuje jakichś byłych po latach to najlepiej się od tej osoby trzymać z daleka, bo najwyraźniej coś pod kopułą ma nie po kolei. Normalny, zdrowy człowiek umie skutecznie przeprocesować rozstanie w rozsądnym czasie i myśleć na tyle logicznie, by swoim ułomnościom nie przypisywać górnolotnych teorii o miłości życia. Jak jakiś typ porównuje wszystkie kandydatki do swojej byłej, którą uważa za niedościgniony ideał to najprawdopodoniej jest niedostępny emocjonalnie tylko taki sobie wymyślił na to kamuflaż, bo łatwiej wierzyć, że te nowe kandydatki nie dorównują jakiejś byłej, niż przyznać, że "coś jest ze mną nie tak, najwyraźniej mam jakieś lęki przed bliskością". Nawet ma to fajną nazwę - "phantom x", bo wizja tej byłej w głowie takiego delikwenta ma przeważnie niewiele wspólnego z rzeczywistością.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez WesolyGrzyb

Jak ktoś nadmiernie żyje przeszłością i rozpamiętuje jakichś byłych po latach to najlepiej się od tej osoby trzymać z daleka, bo najwyraźniej coś pod kopułą ma nie po kolei. Normalny, zdrowy człowiek umie skutecznie przeprocesować rozstanie w rozsądnym czasie i myśleć na tyle logicznie, by swoim ułomnościom nie przypisywać górnolotnych teorii o miłości życia. Jak jakiś typ porównuje wszystkie kandydatki do swojej byłej, którą uważa za niedościgniony ideał to najprawdopodoniej jest niedostępny emocjonalnie tylko taki sobie wymyślił na to kamuflaż, bo łatwiej wierzyć, że te nowe kandydatki nie dorównują jakiejś byłej, niż przyznać, że "coś jest ze mną nie tak, najwyraźniej mam jakieś lęki przed bliskością". Nawet ma to fajną nazwę - "phantom x", bo wizja tej byłej w głowie takiego delikwenta ma przeważnie niewiele wspólnego z rzeczywistością.

100% racji

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lunaa11]

No dobrze, a czy przepracowany związek, w którym nie jesteśmy od kilku lat, nie rozpamiętujemy, po 5 latach można wciąż nazwać, ze „to była moja miłość życia”

Zakładam, że dotychczasowego życia, nie jako life-time.
Czy przepracowany związek w takim wypadku zmienia swoją etykietę na „to był dobry związek, ale jednak nie byliśmy dla siebie stworzeni”

Mówię oczywiście o zdrowym, książkowym podejściu

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez lunaa11

No dobrze, a czy przepracowany związek, w którym nie jesteśmy od kilku lat, nie rozpamiętujemy, po 5 latach można wciąż nazwać, ze „to była moja miłość życia”

Zakładam, że dotychczasowego życia, nie jako life-time.
Czy przepracowany związek w takim wypadku zmienia swoją etykietę na „to był dobry związek, ale jednak nie byliśmy dla siebie stworzeni”

Mówię oczywiście o zdrowym, książkowym podejściu

Ja byłam w takiej relacji, ba! prawie wzięłam ślub z tym człowiekiem. Z perspektywy czasu uważam że mój ex to była naprawdę ogromna miłość ale było też między nami dużo różnic nie do przeskoczenia. Obecnie on ma już żonę, ja właśnie spodziewam się dziecka z moim partnerem i nigdy nie żałowałam że potoczyło się to tak a nie inaczej choć tego mojego eks zawsze będę wspominać z uśmiechem na ustach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lunaa11]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89079177]Ja byłam w takiej relacji, ba! prawie wzięłam ślub z tym człowiekiem. Z perspektywy czasu uważam że mój ex to była naprawdę ogromna miłość ale było też między nami dużo różnic nie do przeskoczenia. Obecnie on ma już żonę, ja właśnie spodziewam się dziecka z moim partnerem i nigdy nie żałowałam że potoczyło się to tak a nie inaczej choć tego mojego eks zawsze będę wspominać z uśmiechem na ustach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Gratuluje
To jeszcze zapytam - jakie było Twoje nastawienie do byłego po rozstaniu? I do następnych związków? Długo byłaś sama i się 'leczyłaś'?

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez lunaa11

Gratuluje
To jeszcze zapytam - jakie było Twoje nastawienie do byłego po rozstaniu? I do następnych związków? Długo byłaś sama i się 'leczyłaś'?

Rozstanie wyszło z mojej strony więc to raczej mój ex mógłby się wypowiedzieć. Nasze rozstanie też nie nastąpiło z dnia na dzień. On u mnie mieszkał, musieliśmy porozwiązywać zawarte umowy, poinformować gości, zlikwidować wspólne konta, wycofać pełnomocnictwa do polis, uregulować stan prawny naszego psiaka. To łącznie trwało około 2 miesięcy i naprawdę bardzo bolało ale niestety było konieczne. Ja stosunkowo szybko kogoś poznałam (ale to nie był mój obecny partner). On właśnie po rozstaniu że mną poznał swoją obecną żonę
Nie ma co bać się kolejnych związków. Coś się kończy po to by coś innego mogło się rozpocząć. Ja staram się nie ciągnąć za sobą bagażu doświadczeń a jeżeli już to tylko tych dobrych więc każdy partner miał zawsze u mnie czystą kartę.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[I am Rock]

Wydaje mi się, że skoro facet mimo upływu lat nie uwolnił się mentalnie od byłej, to nie była miłość życia, a raczej obsesja.
Być może jego obsesyjna miłość była powodem odejścia tamtej dziewczyny.

[lunaa11]

Napisane przez I am Rock

Wydaje mi się, że skoro facet mimo upływu lat nie uwolnił się mentalnie od byłej, to nie była miłość życia, a raczej obsesja.
Być może jego obsesyjna miłość była powodem odejścia tamtej dziewczyny.

Ale ja niczego takiego nie napisałam i proszę nie wyciągać wniosków bez żadnych informacji.
Pytanie było takie:

No dobrze, a czy przepracowany związek, w którym nie jesteśmy od kilku lat, nie rozpamiętujemy, po 5 latach można wciąż nazwać, ze „to była moja miłość życia”

Zakładam, że dotychczasowego życia, nie jako life-time.
Czy przepracowany związek w takim wypadku zmienia swoją etykietę na „to był dobry związek, ale jednak nie byliśmy dla siebie stworzeni”

Mówię oczywiście o zdrowym, książkowym podejściu

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Miss_Suze

Nie ma czegoś takiego jak 'miłość życia', to tylko mrzonki.

Coś takiego można ocenić z perspektywy czasu. Mając te kilka dekad na karku i patrząc wstecz jednak myślę, że można którąś z miłości podsumować jako tą miłość życia. Szczęście jeżeli szczęśliwą, spełnioną i nadal trwającą. Gorzej jeżeli ktoś żyje wspomnieniem miłości niespełnionej i taką ocenia jako "miłość życia".

Miłości można mieć kilka. Każda będzie nieco inna. Natomiast wielka? Myślę, że tu jednak maksymalnie 2-3, jeżeli ktoś długo żyje. I mam na myśli miłość pełną, a nie jakieś tam silne nawet zauroczenie, czy tylko namiętność. Miłość jednak buduje się i do tego potrzebny jest czas.

[Mad_Max]

Zależy co rozumieć przez "miłość życia". Jeśli to uczucie, które spędza sen z powiek i powoduje wyrzut wszystkich możliwych hormonów szczęścia, to kilka może się trafić, ale raczej w młodzieńczym okresie.
Ja miałem taką jedną i może i była największa, ale na pewno nie najpełniejsza - zabrakło w niej przyjaźni i po kilku latach samo się wszystko rozlazło. A dla dziewczyny przeprowadziłem się na drugi koniec Polski mając 19/20 lat.
I nie, o czymś takim nie można zapomnieć. Chyba nawet nie powinno się. W sumie to całkiem miłe uczucie, a na pewno duża nauka na przyszłość.

[lunaa11]

Napisane przez Mad_Max

Zależy co rozumieć przez "miłość życia". Jeśli to uczucie, które spędza sen z powiek i powoduje wyrzut wszystkich możliwych hormonów szczęścia, to kilka może się trafić, ale raczej w młodzieńczym okresie.
Ja miałem taką jedną i może i była największa, ale na pewno nie najpełniejsza - zabrakło w niej przyjaźni i po kilku latach samo się wszystko rozlazło. A dla dziewczyny przeprowadziłem się na drugi koniec Polski mając 19/20 lat.
I nie, o czymś takim nie można zapomnieć. Chyba nawet nie powinno się. W sumie to całkiem miłe uczucie, a na pewno duża nauka na przyszłość.

Jeśli nie było przyjaźni to na jakich podstawach się opierała?

Pewnie, nie mam na myśli zapomnieć. Sama nie doświadczyłam niestety wielkiej miłości. Z perspektywy czasu chyba nawet nie byłam prawdziwie zakochana i nie wyobrażam sobie jak to wygląda. Jednak wydaje mi się, że ktoś kto po kilku latach określa jakiś związek miłością życia to wciąż traktuje go jako niespełnioną miłość i wyidealizowaną szansę na związek po grobową deskę. Ale być może się właśnie nie znam, bo tego nie doświadczyłam :p

[Mad_Max]

Napisane przez lunaa11

Jeśli nie było przyjaźni to na jakich podstawach się opierała?

Wtedy: myślałem, że na wszystkich. Teraz, po prawie 20 latach, widzę, że: na fascynacji cielesnej, hormonach, pociągu intelektualnym, wspólnych zainteresowaniach itp.

Napisane przez lunaa11

Jednak wydaje mi się, że ktoś kto po kilku latach określa jakiś związek miłością życia to wciąż traktuje go jako niespełnioną miłość i wyidealizowaną szansę na związek po grobową deskę. Ale być może się właśnie nie znam, bo tego nie doświadczyłam :p

Zależy co rozumiesz poprzez "spełnioną miłość". Tamta była spełniona. Miała swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Miłość była i się skończyła. Zrozumienie tego faktu pozwala nawiązać nowe głębokie relacje. Oboje zrozumieliśmy swoje błędy i brak możliwości ich naprawienia, różnice charakterologiczne itd. Ona dziś ma męża, ja z Żoną jestem od przeszło 10 lat.
Chyba nazbyt idealizujesz. Miłość nie jest czymś danym raz na zawsze. Trwanie 30-40 lat w związku, w którym oboje partnerów się szczerze kocha to zadanie trudniejsze nawet niż wychowywanie dzieci. Trzeba się dobrać wręcz rewelacyjnie. A reszta to kwestia charakterów, wyrozumiałości, cierpliwości, chęci nauki etc.

[Limonka2738]

Zależy co rozumiesz przez zapomnieć.

Pewnie nie zapomni, że istniała, ale raczej niebędzie po latach rozpamiętywał.

Szczerze mówiąc jestem ponad rok po rozstaniu z bardzo fajnego związku, który trwał 8 lat. Rozeszliśmy się wspólną decyzją.

Mój były ma już innego partnera - mam nadzieję, że nie rozpamiętuje swojej miłości do mnie, bo zupełnie nie ma po co.

Kiedyś byliśmy dla siebie kompatybilnymi partnerami do związku, teraz nie jesteśmy.

I nie wyobrażam sobie, żebym ja to rozpamiętywała.

Było fajnie, przestało być fajnie i już.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:51 ---------- Poprzedni post napisano o 22:47 ----------

Napisane przez WesolyGrzyb

Jak ktoś nadmiernie żyje przeszłością i rozpamiętuje jakichś byłych po latach to najlepiej się od tej osoby trzymać z daleka, bo najwyraźniej coś pod kopułą ma nie po kolei. Normalny, zdrowy człowiek umie skutecznie przeprocesować rozstanie w rozsądnym czasie i myśleć na tyle logicznie, by swoim ułomnościom nie przypisywać górnolotnych teorii o miłości życia. Jak jakiś typ porównuje wszystkie kandydatki do swojej byłej, którą uważa za niedościgniony ideał to najprawdopodoniej jest niedostępny emocjonalnie tylko taki sobie wymyślił na to kamuflaż, bo łatwiej wierzyć, że te nowe kandydatki nie dorównują jakiejś byłej, niż przyznać, że "coś jest ze mną nie tak, najwyraźniej mam jakieś lęki przed bliskością". Nawet ma to fajną nazwę - "phantom x", bo wizja tej byłej w głowie takiego delikwenta ma przeważnie niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Zgadzam się.

"Zapomnienie" wielkiej miłości po pewnym czasie jest po prostu zdrowe i normalne.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz