|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-02
Wiadomości: 1
|
Jak się ogarnąć? Jestem beznadziejnym przypadkiem (związki)
Od 3 lat moje życie uczuciowe to bagno i chociaż próbuję je poskładać m.in. za pomocą terapii, to czasami sama już nie mogę i mam siebie dość, czuję że nie wiem gdzie idę, nie zasługuję na relacje, powinnam zostać na zawsze sama, bo jestem jakaś .....
Zaczęło się od tego, że weszłam w związek z facetem, który miał cechy socjopatyczne albo bardzo niską wrażliwość - jedno z dwóch. Byłam ofiarą manipulacji i gaslightingu, ale wszystko pięknie podane, w białych rękawiczkach. Bardzo walczyłam i idealizowałam ten związek, terapeutka mówiła mi potem, że moje zaangażowanie było nieproporcjonalnie większe niż jego i ja ciągnęłam wszystko na plecach. Co ciekawe, w danym momencie tego nie czułam. On mnie nie traktował tak "na oko" źle, nie poniżał, nie obrażał, miał dla mnie czas. Jedyne co, to w przykry sposób dewaluowal moje uczucia i odczucia, wmawiając mi, że wcale tak nie było. Robił ze mnie głupią, a ja się dałam. A na koniec mnie zostawił co okropnie przeżyłam. Wtedy wpadłam w depresję, świat zszarzał, nie mogłam patrzeć na facetów. I poznałam super osobę. Zostaliśmy błyskawicznie kumplami, kompanami, świetnie się gadało, super spędzało czas, szybko sobie zaufaliśmy - miodzio. Tyle że chemicznie nie klikało, a ja też nie miałam głowy do romansów. Spędziliśmy tak prawie rok na przyjaźni, ja w czasie tego roku dalej idealizowałam byłego i ten kumpel - mimo że sto razy fajniejszy, lepszy, ciekawszy - nie miał szans. Aż w pewnym momencie coś się zadziało, jakaś chwila, moment i zostaliśmy parą. Nie byłam stuprocentowo przekonana, bo chemia nadal trochę nie ta (był to błąd!), więc jakieś wątpliwości czasem mi latały wokół głowy, ale postanowiłam pracować nad naszą relacją zwłaszcza, że psycholog wytłumaczyła mi, że poprzedni chłopak dawał mi lęk i niepokój (stąd silne uczucia) i że bardzo mi zależało, bo mnóstwo zainwestowałam w związek. Obiektywnie parą byliśmy dobrą - zgranie, zrozumienie na najwyższym poziomie. Chemia od początku kulała, aż w pewnej chwili umarła. Zostało przyzwyczajenie i głęboka przyjaźń (a był to zaledwie 1.5 roczny związek). Próbowałam to ratować. Czytałam poradniki, książki psychologiczne o miłości, gadałam z terapeutką, seksuolożką, on także szukał sposobów, ale końcem końców wyszło na to, że bez seksu się nie da żyć i musieliśmy się rozejść. W teorii bez żalu, bólu i pretensji, w praktyce - nie gadamy. Z jednej strony czułam ulgę, że się "uwolniłam" od związku, który nie dawał mi zupełnej satysfakcji, z drugiej czułam pustkę po bliskiej mi osobie, z którą przeżyłam bardzo wiele, była moim powiernikiem, przyjacielem, towarzyszem zabaw, imprez i wypraw. Pojawił się stres, że może za mało walczyłam o relację. Nie planowałam w nic wchodzić, on też nie, chciałam spokoju, ale kilka miesięcy po rozstaniu los postawił na naszej drodze kolejną osobę. U niego przeszło to chyba dość bezboleśnie (nie mamy kontaktu, ale zdaje się z tego co gdzieś słyszałam, że jest szczęśliwy z nową dziewczyną), jakoś łatwo odciął nas, nasze przeżycia, przyjaźń, wszystko. Mimo że też nie było mu łatwo początkowo się rozstawać. Mnie jest o wiele trudniej iść do przodu. Jak pisałam, poznałam super osobę. I w przeciwieństwie do tej analogicznej sytuacji sprzed 3 lat kiedy byłam po tamtym rozstaniu, tutaj kliknęło - chemia na bardzo wysokim poziomie, fajny facet, zabawny, inteligentny, robi mnóstwo ciekawych rzeczy w życiu. I generalnie jak jest super, to jest super, dopiero się poznajemy, ale spędzamy fajnie czas, czuję się na właściwym miejscu. Ale od czasu do czasu coś mnie "sieknie", bo np. usłyszałam piosenkę w radio, którą nucił poprzedni czy mignęło mi jego zdjęcia z nową w social mediach (poblokowałam go, żeby się nie wyświetlało, ale ostatnio jakiś znajomy oznaczył). I nie wiem, jak to nazwać, bo znów pojawia mi się w głowie taki dziwny miks, jak przy tym pierwszym (ale wtedy był podyktowany miłością i tęsknotą za utratą uczuć, a teraz czymś w stylu sentymentu, przywiązania): poczucie winy (że może ta relacja miała potencjał, ale nie umieliśmy go wykorzystać i za szybko skończyliśmy), smutek (że jednak to fajny facet był i czemu nie mogłam go pokochać, a pewnie byłoby mi z nim dobrze), lekka tęsknota (za czasami, które były fajne - jakimiś podróżami, momentami, mimo że to były migawki, bo często czułam się uwięziona w tamtym związku, zwłaszcza gdy zabrakło chemii). Nie wiem, czemu mój mózg każe mi pamiętać dobre rzeczy albo je idealizować. Pracuję nad tym z psycholog, rozkładam te związki, ale bardzo mnie to stresuje. Trafiłam na naprawdę fajnego faceta, chcę żeby mi się udało, nie chcę tego zepsuć, tylko jak wytłumaczyć to mojej głowie? A może ja po prostu jestem totalnie .... i już nic mi nie pomoże... Nie wiem, prosiłabym o jakieś rady, historie z doświadczenia, cokolwiek. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2022-01
Wiadomości: 1 085
|
Dot.: Jak się ogarnąć? Jestem beznadziejnym przypadkiem (związki)
Chcesz faceta na "całe życie" i nakładasz to oczekiwanie na nowo poznanych przybyszów, jednocześnie próbując na siłę robić wszystko, żeby ich nie "odstraszyć". Co to za życie, żadne życie. Myślę, że musisz zmienić oczekiwania wobec tego, co chciałabyś, żeby się wydarzyło.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
|
Dot.: Jak się ogarnąć? Jestem beznadziejnym przypadkiem (związki)
Jak dla mnie to za dużo analizujesz. Poza sesjami z psychologiem powinnaś sobie chyba dać spokój z rozkładaniem na czynniki pierwsze swoich relacji. No i ta dziwna presja, strach że nie wyjdzie... no to najwyżej nie wyjdzie. Czasem tak jest, że związki się rozpadają. To nie znaczy, że to był zmarnowany czas albo coś trzeba było zrobić inaczej. Zamiast się tak zadręczać przeszłością i przyszłością to po prostu ciesz się chwilą, doceniaj to co masz teraz, nie porównuj się i nie żałuj innym.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2021-08
Wiadomości: 126
|
Dot.: Jak się ogarnąć? Jestem beznadziejnym przypadkiem (związki)
Wydaje mi się, że warto by było nabrać dystansu do dziwnych myśli, które mózg ewidentnie lubi Ci serwować. Z jakiegoś powodu masz pewne złe wzorce, które Cię ciągną w złą stronę, ale to, że Ciebie raz na jakiś czas coś "sieknie" nie musi absolutnie nic znaczyć, a wydaje mi się, że Ty bierzesz jakieś chwilowe sentymenty za znaczące.
Wydaje mi się, że Cię ciągnie do dramatów i stąd związek z pierwszym popaprańcem się wydawał taki magiczny, ale tego da się oduczyć tylko trzeba sobie dać trochę czasu i te mechanizmy zgłębić, a skoro chodzisz na terapię to jesteś na dobrej drodze. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 154
|
Dot.: Jak się ogarnąć? Jestem beznadziejnym przypadkiem (związki)
Czytając opis Twojego pierwszego związku - choćbym czytała o swoim
![]() Odnoszę wrażenie, że tęsknisz za tym, czego nie możesz mieć. Że ciepła relacja, miły, dobry, zaangażowany partner wydaje Ci się "nie taki", że to nie to. To o czym wspomniała Twoja terapeutka - w pierwszym związku partner dawał Ci tą niepewność - myślę, że nadal tego szukasz. Może jest tu też wątek odnośnie tego, że to Ty chcesz zabiegać o mężczyznę. W pierwszym związku Ty się angażowałaś bardziej, drugi partner kręci Cię dopiero teraz kiedy jest niedostępny. Nie wiem czy interesowałaś się literaturą z zakresu lęku przed bliskością, ale polecam - mi to bardzo otwiera oczy, może też znajdziesz coś "dla siebie" w tym temacie. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:42.