relacja mąż, tesciowa, rodzina

[anetjawor]

Witam
Drogie forumowiczki przychodzę z pytaniem odnośnie relacji mąż a moja tesciowa czyli jego mama i rodzina
Od początku mąż był bardzo zżyty ze swoją sporą rodziną, praktycznie co weekend bylismy na kawie u jego rodziców , rodzenstwa. Mnie to raczej męczyło , dla mnie to było zbyt duzo i powtarzałam ze ja chyba niechce az tak czesto spotykac sie z jego rodzina, wiadomo jak to jest, caly tydzien praca, oni lubią imprezowac bo raczej nie mają stalej pracy, moga sobie pofolgowac i zawsze powtarzałam że maz oczywiscie moze jezdzic kiedy chce. Jemu to sie bardzo niepodobało bo jak to tak, bo jestem odmiencem bo kazdy jezdzi (ma sporo rodzenstwa ktore ma juz sowja rodzine) a ja wymyslam. Kiedy nie podobało mi sie jakies zdanie mojej tesciowej wzgledem mnie i probowalam rozmawiac o tym z mezem, zawsze reagował na to nerwami , tak zebym nie mowila wiecej zlych slow o mamie bo jest taka dobrą kobietą. Kiedy dochodzilo do wymiany zdan miedzy mną na tesciową np kiedy nie podobalo mi sie ze widziala ze maz cos zle robil pil czesto alkohol czy był bardzo nerwowy a ona i tak go "klepala po głowce" to zawsze mąż zostawiał mnie i zostawał z mamą , majac pretensje do mnie ze mama teraz przezywa i placze przeze mnie. Obecnie nie mieszka ze mną i zastanawiam sie czasem czy ja moze wyolbrzymiam, czy jestem faktycznie odmiencem ? Swieta Bozego Narodzenia takze spedzilam sama poniewaz maz został ze swoja rodzina , co o tym sądzicie? Czy powinnam jakos pojsc na ustepstwa , tesciowa chce mnie przeprosic, ale widze ze maz nie widzi w tym problemu, nie widzi ze boli mnie to ze przy kazdej klotni on zostawal z nią a nie ze mną, niechce jej przeprosin niechce z nia rozmawiac po prostu , on nie moze tego zrozumiec i nie wie jak mamy zyc dalej wspolnie kiedy ja niechce rozmawiac z jego mamą co o tym sądzicie?

[Ellen_Ripley]

Ale kto obecnie nie mieszka z Tobą? Mąż? Teściowa?? Bo trochę to chaotycznie opisane.

Cóż, tak wstępnie, to "widziały gały co brały". Skoro jesteście z mężem kompletnie niedobrani w tak ważnych kwestiach i jest to źródłem frustracji, to albo terapia (bo może da się wypracować dialog i kompromis, który nie byłby kością w gardłach obydwu stron), albo rozstanie. Raczej brzmi na to drugie.

[wlosomaniaczkaaa]

Poproś o przeniesienie tematu na dzial intymnie, bo tu pies z kulawą noga nie zagląda.
Jeśli chcesz ratować to małżeństwo, to idźcie na terapię małżeńska. Może dzięki niej uda Wam się porozumieć.
Twój mąż jest skrajnym maminsynkiem. Jak często pije? Bo może jeszcze do tego jest alkoholikiem.
Niczego nie wyolbrzymiasz. Masz okropnego męża. Rozważasz rozstanie? Poradzisz sobie sama?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[anetjawor]

obecnie nie mieszka ze mną mąż

---------- Dopisano o 17:29 ---------- Poprzedni post napisano o 17:21 ----------

codziennie wypija piwa lub tzw. "setki", może alkohol doprowadza go do nieradzenia sobie z nerwami, nie ma z nim normalnej rozmowy, kiedy próbowałam rozmawiać o tym co czuje, jakoś się dogadać w kwestii np właśnie częstych odwiedzin jego rodziny, wręcz wpajania mi że trzeba się czesto spotykac, wydzwaniania dlaczego nie przyjade na kawe, robienia podstępnym obiadków w niedziele byle tylko jechac do jego rodzicow, z czasem przy kazdej takiej rozmowie lub kiedy nie podobało mi się jakies zdanie skierowane do mnie ze strony jego mamy czy siostry- po prostu go informowałam i tyle, chwytał za telefon i dzwonił do nich ze jestem nienormalna ze ciagle sie ich czepiam

[Zorzoli]

Ja tu nie widzę rozwiązania bo jak bedziesz ograniczać mężowi kontakt z rodzina to onbedzie cierpiał a tak to cierpisz i męczysz się ty.
Trzeba bylo pomyśleć o tym przed ślubem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

maminsynek i alkoholik, jestes pewna, ze chcesz to ratowac?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez anetjawor

obecnie nie mieszka ze mną mąż

---------- Dopisano o 17:29 ---------- Poprzedni post napisano o 17:21 ----------

codziennie wypija piwa lub tzw. "setki", może alkohol doprowadza go do nieradzenia sobie z nerwami, nie ma z nim normalnej rozmowy, kiedy próbowałam rozmawiać o tym co czuje, jakoś się dogadać w kwestii np właśnie częstych odwiedzin jego rodziny, wręcz wpajania mi że trzeba się czesto spotykac, wydzwaniania dlaczego nie przyjade na kawe, robienia podstępnym obiadków w niedziele byle tylko jechac do jego rodzicow, z czasem przy kazdej takiej rozmowie lub kiedy nie podobało mi się jakies zdanie skierowane do mnie ze strony jego mamy czy siostry- po prostu go informowałam i tyle, chwytał za telefon i dzwonił do nich ze jestem nienormalna ze ciagle sie ich czepiam

Nic, tylko się cieszyć, że nie mieszka z Tobą i szykować się do rozwodu. Co Ty niby chcesz ratować?

[linaya]

Napisane przez anetjawor

obecnie nie mieszka ze mną mąż

---------- Dopisano o 17:29 ---------- Poprzedni post napisano o 17:21 ----------

codziennie wypija piwa lub tzw. "setki", może alkohol doprowadza go do nieradzenia sobie z nerwami, nie ma z nim normalnej rozmowy, kiedy próbowałam rozmawiać o tym co czuje, jakoś się dogadać w kwestii np właśnie częstych odwiedzin jego rodziny, wręcz wpajania mi że trzeba się czesto spotykac, wydzwaniania dlaczego nie przyjade na kawe, robienia podstępnym obiadków w niedziele byle tylko jechac do jego rodzicow, z czasem przy kazdej takiej rozmowie lub kiedy nie podobało mi się jakies zdanie skierowane do mnie ze strony jego mamy czy siostry- po prostu go informowałam i tyle, chwytał za telefon i dzwonił do nich ze jestem nienormalna ze ciagle sie ich czepiam

Właściwie to Wy się już rozstaliście - on nie mieszka z Tobą, wyprowadził się (do rodziców?). Tu za bardzo nie ma czego ratować, bo widać jak na dłoni, że na liście jego priorytetów Ty jesteś na ostatnim miejscu.


Jak długo jesteście małżeństwem? Jak długo spotykaliście się przed ślubem?

[anetjawor]

tylko ze ja nie ograniczam mu kontaktu, zawsze mu tlumaczyłam ze to ze ja nie mam ochoty spotykac sie z nimi co weekend nie znaczy ze on ma sie nie spotykac, niech jezdzi kiedy chce

[glossyzuz]

ale przecież ten facet już z Tobą nie mieszka. wybrał mamusię, wiec nad czym się zastanawiasz? pozew o rozwód i zacznij żyć normalnie. a na przyszłość nie pchaj się w związek (a tym bardziej nie formalizuj takiego) z kimś, kto zachowuje się w sposób, który totalnie Ci przeszkadza.

[Nuova]

Codzienne picie setki brzmi tragicznie, w sumie to mąż zrobił Ci przysługę.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[trzyplusy]

Bardzo chaotycznie opisane nie wiadomo o co chodzi? ?

Twoj stary pije sporo i bywa agresywny, a ty pretensje mialas o to do tesciowej? Teraz nie mieszkacie razem. Twoim glownym problemem jest to, ze nie chcesz przyjac przeprosin od tesciowej ani ja widywac. Czy dobrze zrozumialam?

Co i jak mowisz tesciowej, ze doprowadza ja to do placzu?

[a240a5cdc9601fd61cd3ffc006c0fc885123340f_657b9702b0d25]

Napisane przez Ellen_Ripley

Co Ty niby chcesz ratować?

I po co ?

Kobieto, śmieci same Ci się wyniosły z chałupy, a Ty zamiast się cieszyć, to rozmyślasz o dogadywaniu się. Weź przestań.

[anetjawor]

pretensje do tesciowej pojawiły się, bo "klepała go po głowie" uwazala ze nie w nim jest problem a we mnie, ze jestem zoną to powinnam przy nim trwac i zrozumiec ze ma problem(ma problem gdzie nie chce sobie dac pomoc), dlatego moze wziela sie moja niechec spotykania z nią, czego moj maz nie rozumial

[NocnaWiedma]

I bardzo dobrze, że Tobie się problem rozwiązał. To problem męża, nie Twój. Lepiej dla Ciebie byście do siebie nie wracali.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[anetjawor]

co jak mówie ze doprowadzam ją do płaczu, hmm. No własnie, to jest typ osoby ktora gniewa się za prawdę, przykładowo, powiedziałam męzowi ze niechce się z nia widywac, wolalabym ograniczym z nią rozmowy do minimum ponieważ kilka razy powiedziała mi cos co mnie zabolało-kiedy maz jej to powiedzial, wyparla sie wszystkiego rozpłakała ze wymyslam, a on jej uwierzył

[Ellen_Ripley]

Również nie brzmisz zbyt dojrzałe. Twój jeszcze mąż to alkus uzależniony od tego, co inni uważają. Zamiast szukać poklasku dla krytykowania teściowej, skup się na zmienianiu swojego życia. Bez niego. Nieważne co było i co Ci kto z jego rodziny zrobił, czy powiedział. Liczy się to co tu i teraz.

[anetjawor]

może faktycznie brzmie niezbyt dojrzale, jednak to nie jest łatwe jeśli sie kogos kocha-tak wiem jak moge kochac kogos takiego

[wiekanka]

Napisane przez anetjawor

Witam
Drogie forumowiczki przychodzę z pytaniem odnośnie relacji mąż a moja tesciowa czyli jego mama i rodzina
Od początku mąż był bardzo zżyty ze swoją sporą rodziną, praktycznie co weekend bylismy na kawie u jego rodziców , rodzenstwa. Mnie to raczej męczyło , dla mnie to było zbyt duzo i powtarzałam ze ja chyba niechce az tak czesto spotykac sie z jego rodzina, wiadomo jak to jest, caly tydzien praca, oni lubią imprezowac bo raczej nie mają stalej pracy, moga sobie pofolgowac i zawsze powtarzałam że maz oczywiscie moze jezdzic kiedy chce. Jemu to sie bardzo niepodobało bo jak to tak, bo jestem odmiencem bo kazdy jezdzi (ma sporo rodzenstwa ktore ma juz sowja rodzine) a ja wymyslam. Kiedy nie podobało mi sie jakies zdanie mojej tesciowej wzgledem mnie i probowalam rozmawiac o tym z mezem, zawsze reagował na to nerwami , tak zebym nie mowila wiecej zlych slow o mamie bo jest taka dobrą kobietą. Kiedy dochodzilo do wymiany zdan miedzy mną na tesciową np kiedy nie podobalo mi sie ze widziala ze maz cos zle robil pil czesto alkohol czy był bardzo nerwowy a ona i tak go "klepala po głowce" to zawsze mąż zostawiał mnie i zostawał z mamą , majac pretensje do mnie ze mama teraz przezywa i placze przeze mnie. Obecnie nie mieszka ze mną i zastanawiam sie czasem czy ja moze wyolbrzymiam, czy jestem faktycznie odmiencem ? Swieta Bozego Narodzenia takze spedzilam sama poniewaz maz został ze swoja rodzina , co o tym sądzicie? Czy powinnam jakos pojsc na ustepstwa , tesciowa chce mnie przeprosic, ale widze ze maz nie widzi w tym problemu, nie widzi ze boli mnie to ze przy kazdej klotni on zostawal z nią a nie ze mną, niechce jej przeprosin niechce z nia rozmawiac po prostu , on nie moze tego zrozumiec i nie wie jak mamy zyc dalej wspolnie kiedy ja niechce rozmawiac z jego mamą co o tym sądzicie?

Nie każdy nadaje się do cotygodniowych spotkań rodzinnych a tym bardziej zakrapianych alkoholem. Najwyrazniej pod tym względem sie nie dobrałaś i ani ty dla nich ani oni dla ciebie. To absolutnie nie jest nic złego, ze tak nie lubisz, bo wierz mi nie kazdy tak ciągnie chętnie na spotkania rodzinne. Moze tamtemu rodzenstwu i ich połówkom to rzeczywiście odpowiada a może nie mają odwagi sie postawić? Tego nie wiesz.
Jesli mąż sie upiera bys tam chodziła, bo nie wie jak dalej z tobą zyc bez spotkan rodzinnych a tesciowa chce przeprosić, bo jej chodzi o szczescie syna, czyli w sumie o to samo, to oznacza, ze zyjesz w toksycznym trókacie. Wystarczy, ze para się nie dogaduje i koniec. A ty tu masz podwojnie ciężko. Radze ci nie zmuszaj się, bo predzej się rozchorujesz, niz polubisz, to czego nie cierpisz.

Ja bym porozmawiała z nimi, bo sprawa dotyczy ich, czyli meza i tesciowej. I powiedziała, ze kazdy ma prawo zyc w zgodzie ze sobą.
Masz taki sposob bycia, taka jestes i nie bedziesz sie zmuszac by byc kims innym, niz jestes. Nie oznacza to, że jestes dziwolągiem ale to ze masz taką osobowosc. Wiesz tak samo, jak oni, ze nie zmusisz ich do bycia taką, jaką jesteś ty. I oni nie mogą wymagac bys była taka, jak oni. Dlatego masz nadzieje, ze zrozumieją, bo jesli nie i nadal bedą cie zmuszac, to nie widzisz sensu by byc razem.

[bceb01c221ea3319abad6ab25f068feed7228d52_657f8c47e3c47]

Napisane przez anetjawor

co jak mówie ze doprowadzam ją do płaczu, hmm. No własnie, to jest typ osoby ktora gniewa się za prawdę, przykładowo, powiedziałam męzowi ze niechce się z nia widywac, wolalabym ograniczym z nią rozmowy do minimum ponieważ kilka razy powiedziała mi cos co mnie zabolało-kiedy maz jej to powiedzial, wyparla sie wszystkiego rozpłakała ze wymyslam, a on jej uwierzył

Okej, rozumiem, że czujesz się niesprawiedliwie traktowana i ta sprawa cię męczy. Masz rację, mąż powinien bardziej dbać o ciebie, niż o matkę. Tylko że teraz to już nie ma znaczenia. Wasz związek był słaby prawdopodobnie na wielu frontach. To był jeden z nich.
Teraz najlepsze co możesz zrobić, to ogarnąć rozwód i ułożyć sobie życie bez twojego męża.

[anetjawor]

tak próbowałam to wyjaśnić , jednak usłyszałam ze chce męża od rodziny odciągnąć bez wysłuchania moich slow które brzmiały ze w żadnym wypadku tego niechce, myśle ze wierze w coś co nie ma już sensu

[wiekanka]

Napisane przez anetjawor

tak próbowałam to wyjaśnić , jednak usłyszałam ze chce męża od rodziny odciągnąć bez wysłuchania moich slow które brzmiały ze w żadnym wypadku tego niechce, myśle ze wierze w coś co nie ma już sensu

Skoro probowałas a spotkałas się z betonem, to rzeczywiscie zdrowiej bedzie odejsc.

[anetjawor]

A czy wierzycie w to ze ludzie się zmieniają ? Chyba nie warto poświęcać lata na czekanie bo może akurat pójdzie po rozum do głowy , pytam bo kiedyś tak częściej było ze kobieta trwała przy mężu mimo ze był taki czy siaki a po latach zrozumiał co zle robił , małżeństwa z długoletnim stażem, ale jednak nerwy zszargane w imię „bo wstyd się rozwodzić „

[Nuova]

Napisane przez anetjawor

tak próbowałam to wyjaśnić , jednak usłyszałam ze chce męża od rodziny odciągnąć bez wysłuchania moich slow które brzmiały ze w żadnym wypadku tego niechce, myśle ze wierze w coś co nie ma już sensu

Twój mąż jest alkoholikiem, a jego matka daje mu przestrzeń do picia, wiec to oczywista sprawa, ze on zawsze będzie po jej stronie. Ty wręcz przeciwnie - utrudniasz mu nałóg, wiec jesteś wrogiem numer 1.

Argumenty typu „żona zła i odcina chłopa od rodziny”, robienie z ciebie tej najgorszej, wmawianie, ze histeryzujesz i przesadzasz itp. to tez standard dla tego rodzaju uzależnienia.

Moja teściowa to przechodziła, teść typu „5 piwek i wódeczka codziennie to normalna sprawa”. Dzisiaj są kilka lat po rozwodzie, facet już kilka razy trafiał do szpitala z rozwalona od procentów trzustka, cała rodzina z jego strony nadal uważa, ze chłop zdrowy i ma prawo sobie popić.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[bceb01c221ea3319abad6ab25f068feed7228d52_657f8c47e3c47]

Napisane przez anetjawor

A czy wierzycie w to ze ludzie się zmieniają ? Chyba nie warto poświęcać lata na czekanie bo może akurat pójdzie po rozum do głowy , pytam bo kiedyś tak częściej było ze kobieta trwała przy mężu mimo ze był taki czy siaki a po latach zrozumiał co zle robił , małżeństwa z długoletnim stażem, ale jednak nerwy zszargane w imię „bo wstyd się rozwodzić „

Mogą się zmienić, jeśli sami tego chcą.
Twój mąż się leczy? Chodzi na terapię uzależnień?

[wiekanka]

Napisane przez anetjawor

A czy wierzycie w to ze ludzie się zmieniają ? Chyba nie warto poświęcać lata na czekanie bo może akurat pójdzie po rozum do głowy , pytam bo kiedyś tak częściej było ze kobieta trwała przy mężu mimo ze był taki czy siaki a po latach zrozumiał co zle robił , małżeństwa z długoletnim stażem, ale jednak nerwy zszargane w imię „bo wstyd się rozwodzić „

Ja sie rozwodze drugi raz i nigdy mi nie przyszło, ze wstyd się rozwodzić. Wręcz odwrotnie. Dumna jestem z siebie, ze nie trwam w falszu i chce dla siebie lepszego zycia.
Nie wierze, ze ludzie się zmieniaja. Ich trzeba, tylko lepiej poznac.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez anetjawor

A czy wierzycie w to ze ludzie się zmieniają ? Chyba nie warto poświęcać lata na czekanie bo może akurat pójdzie po rozum do głowy , pytam bo kiedyś tak częściej było ze kobieta trwała przy mężu mimo ze był taki czy siaki a po latach zrozumiał co zle robił , małżeństwa z długoletnim stażem, ale jednak nerwy zszargane w imię „bo wstyd się rozwodzić „

Ludzie nigdy się nie zmieniają dlatego, że ktoś inny tego chce.
Tak ci się ta sytuacja podoba, że chcesz w niej tkwić i 20 lat, bo może po 21 nagle sam z siebie zmądrzeje?

[NocnaWiedma]

Napisane przez anetjawor

A czy wierzycie w to ze ludzie się zmieniają ? Chyba nie warto poświęcać lata na czekanie bo może akurat pójdzie po rozum do głowy , pytam bo kiedyś tak częściej było ze kobieta trwała przy mężu mimo ze był taki czy siaki a po latach zrozumiał co zle robił , małżeństwa z długoletnim stażem, ale jednak nerwy zszargane w imię „bo wstyd się rozwodzić „

Ty nie masz na co liczyć, że mąż się zmieni (chyba, że na gorsze). Jest chory na taką chorobę na którą nie masz wpływu. Masz wpływ tylko na siebie. O siebie zadbaj i sobą się zaopiekuj. Marnowanie swojego życia na czekanie na coś co na 99,9% się nie wydarzy nie ma sensu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[anetjawor]

Nie , niechcial pójść

[Laief]

Napisane przez anetjawor

Nie , niechcial pójść

1. Jest alkoholikiem, który nie chce podjąć leczenia.
2. Słowa i emocje jego mamy są ważniejsze, niż twoje.
3. Zostawił Cie i się wyprowadził do matki.


Czy tak robi kochający mąż? Czy to w takiej relacji chcesz spędzić resztę życia? Co z tego, że Ty go kochasz, jeśli on Ciebie nie?
Zasługujesz na więcej.

Tak jak ktoś pisał - ciesz się, że smieci same się wyniosły.
Od kiedy się wyprowadził to w ogole macie jakiś kontakt ze sobą? Widzieliście się?


Wysłane z mojego SM-G973F przy użyciu Tapatalka