Co byście zrobiły na moim miejscu? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2022-08-27, 16:30   #1
Alex2992
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 4

Co byście zrobiły na moim miejscu?


Mam delikatną sprawę, która mnie obciąża psychicznie. Pewnie nie tylko mnie, ale też jego...



8 lat temu poznałam chłopaka. Przez Internet. Znajomość na odległość, czasami się spotykaliśmy. Znajomość burzliwa, ale to już nie ma wielkiego znaczenia. Nie ukrywam, że na samym początku coś tam z mojej strony było. Ale teraz nie ma już nic. Dosłownie. Nie pociąga mnie jako facet. Nie jest też człowiekiem, na którym mogłabym się oprzeć i z którym mogłabym spokojnie iść przez życie. Często rozmawiamy przez telefon i piszemy i jako tego typu znajomy na odległość i do tematów o tzw. "pierdołach" mi odpowiada i tak bym go widziała w swoim życiu. Tematów głębokich nie mamy. Rozmawiamy o pogodzie, o tym, co w pracy, komentujemy jakieś filmiki na YT. Ani ja, ani on zbytnio się nie otwieramy. Nie mówimy sobie o swoich planach. Ja zresztą nie potrafię o tym mu mówić, bo już się sparzyłam na tym. To ani nie jest związek, ani poważna znajomość jak na nasz wiek (on ma 26, ja 24). Traktuję go jako znajomego na odległość, bo nikogo prócz niego nie mam. I mieć nie będę. Przez pandemię zmieniłam miejsce zamieszkania, znajomości się pokruszyły, zresztą nigdy nie byłam otoczona wianuszkiem znajomych. Pracuję zdalnie, więc już wgl... Nie mam ani z kim, ani gdzie pójść, więc jak mam kogokolwiek poznać? Zresztą... Urodą też nie grzeszę, więc... Szans na innego chłopaka nie mam, po prostu. Nigdy zresztą nie miałam powodzenia i nikt się mną nie interesował. A mam już 24 lata. Mam do wyboru albo "być" z nim, albo sama. Wybór jak między stryczkiem a gilotyną. Nie chcę ani tego, ani tego. Nic do niego nie czuję, nie wyobrażam sobie, że mogłabym się do niego zbliżyć fizycznie. Wydaje mi się, że on jakieś uczucie do mnie ma. Co prawda nie mówi mi komplementów (no ale z moim wyglądem nie ma czemu się dziwić), nie mówi mi, że mnie kocha, ale chyba coś tam do mnie czuje. Dobrze, że nie mówi mi takich rzeczy, bo ich od niego nie chcę. Kiedyś miałam pretensje, że mi tego typu rzeczy nie mówi, ale teraz jest już ok. Bo teraz niczego już od niego nie chcę. Wiem, że on chce planować ze mną życie. Ja na myśl o tym wpadam w histerię, zaczynam płakać, dostaję jakiegoś ataku paniki, czasem mam wrażenie, że się duszę. Wielokrotnie z nim kończyłam kontakt, ale po paru dniach się odzywał. A ja, żeby mieć jakiekolwiek towarzystwo i kontakt z kimkolwiek, wracałam do tego. Na całe szczęście temat seksu już u nas nie istnieje. Kiedyś zmuszałam się do sypiania z nim, wysyłałam mu jakieś zdjęcia, ale doszłam do wniosku, że mi to nie pasuje i przestałam. On już nie oponuje, kiedyś strasznie naciskał, teraz przestał. Przyłapuję siebie na tym, że jak rozmawiamy przez telefon, to odpływam. Wgl go nie słucham. Interesuje mnie wszystko, prócz niego. I on to wie, bo mi o tym mówi. Ale tkwi w tym. Chciałabym, żeby przestał cokolwiek do mnie czuć, bo to jedyny powód, dla którego to jeszcze ciągnie. No chyba, że tak jak ja nie ma wyboru i albo będzie ze mną, albo sam. Codziennie mam nadzieję, że kogoś jeszcze spotkam. Kładąc się spać wyobrażam sobie jakiegoś innego chłopaka, którego faktycznie kocham i który jest dla mnie ważny i vice versa. Ja już nawet nie protestuję,gdy seniorki rodu "żartują" o swataniu mnie. Nie wyobrażam sobie być z nim i tego nie chcę. Gdy myślę o byciu z nim jako para, a nie znajomi na telefon czy Messengera, to mam ciarki na plecach. A jak wyobrażam sobie wspólne mieszkanie i bycie ze sobą 24/24, małżeństwo, jakieś... Bycie blisko, nie daj losie dzieci z nim... Po prostu życie normalne jako para... To dostaję histerii jakby umarła moja matka. Ale nie chcę być też sama. Lata lecą. Jeśli mam mieć 30 lat i być sama, to wolę jakoś zagryźć zęby i być z nim. Może taki układ z rozsądku nie jest taki zły. Może paradoksalnie będzie on dla mnie najlepszy. Chociaż jak o tym myślę, to łzy same napływają mi do oczu i wpadam w histerię. Tak, jakbym skazywała siebie na dożywocie w celi 2x2, z jedną kromką chleba i szklanką wody na dzień. Kiedyś miałam tak dość psychicznie tego, że powiedziałam mu wprost, że nic do niego nie czuję, ale "bądźmy" razem, bo nie mam innego wyboru. Na nikogo innego szans nie mam, a sama nie chcę być. Był w szoku, choć przyznał, że to czuł, że po mojej stronie nic nie ma. I... Dalej to ciągnie. Myślałam, że zerwie znajomość, ale tak się nie stało. Jutro do niego jadę na tydzień. Sama nie wiem po co. On nalegał. A ja... Ja chcę zobaczyć, czy jestem w stanie wytrzymać w jego towarzystwie ten tydzień. Jeśli nie, to na pewno nie zdołam wytrzymać z nim życia w takim układzie. Sypiać z nim nie zamierzam, może czasem przytulić, bo jak myślę o seksie z nim, to mnie odrzuca. Nie chcę z nim być, nie chcę go jako faceta na całe życie, bo czuję, że to nie on. Ale bycie samą jest gorsze, więc on jest mniejszym złem. Nie wiem sama, co robić. Nie wyobrażam sobie życia z nim, ale samej też nie... Kiedyś nalegał na mieszkanie razem, a ja po usłyszeniu takiej propozycji zaczęłam się normalnie dusić... Zaczął mi się łamać głos. Ja wiem, że jeśli zdecyduję się na taki układ, to tak będę się czuła codziennie. Będę nieszczęśliwa z nim, a on ze mną. Ale chyba lepiej z nim niż sama. W szczególności, że moje podejście może się kiedyś zmieni, może go pokocham nawet, a przynajmniej zaakceptuję taki stan rzeczy i zrozumiem, że to najlepsze wyjście dla mnie. Zwłaszcza, że może w razie konieczności pomoże mi, jeśli trafiłabym do szpitala czy coś. Nie mam w sumie nikogo prócz niego. Chociaż też nie wiem, czy mogę na niego liczyć. Raczej nie. On na mnie... Nie wiem... Pewnie gdybym podjęła ostateczną decyzję, że wchodzę w ten układ na poważnie, to mógłby. Na ten moment, gdy jestem w zawieszeniu raczej nie czuję się w obowiązku mu pomagać, nawet go słuchać. Czuję się, jak bohaterka dramatu greckiego, nie wiem, co powinnam zrobić - być z nim na siłę, może jakoś to się ułoży, a ja pogodzę się z tym tematem i jakoś przeżyję to życie z nim, czy być sama. Najgorzej, że go krzywdzę tym. I to też mnie bardzo obciąża, ciągle mam wyrzuty sumienia mimo że mu powiedziałam wprost o tym, jak jest. Ciągle myślę, że chciałabym poznać kogoś nowego. Ciągle mam gdzieś nadzieję chociaż wiem, że płonną. Bo nikogo nigdy nie poznam i w tej kwestii nic nowego i dobrego mnie nie czeka. Coraz częściej to do mnie dociera i ciężko mi to zaakceptować. Nie wiem, czy to, że muszę być z kimś i jestem na kogoś skazana, da się jakkolwiek zaakceptować w ogóle... Nie zrozumcie mnie źle, to dobry człowiek jako człowiek, ma poczucie humoru i jest dość sympatyczny. Dlatego chciałabym z nim być znajomą na odległość, telefon, Messenger. Ale jako facet dla mnie odpada. Ale wierzę, że jest milion dziewczyn, dla których to byłby idealny mąż i ojciec. Ja po prostu po tylu latach doszłam do wniosku, że facet o innych cechach dałby mi szczęście i mogłabym z nim iść przez życie. On tych cech nie ma. Ja potrzebuję opiekuńczości, przyjaciela, a nie osoby, która na każdą moją decyzję mówi "jak chcesz, to mnie to dotyczy, czy Ciebie?". Chciałabym też, żeby facet widział we mnie kobietę, a przy nim i przez niego (długa historia) nie czuję się kobietą, tylko... Bezpłciową osobą. To też jest powód, dla którego nie chcę z nim uprawiać seksu. Nigdy z tymi komplementami nie było u niego super, zawsze mnie krytykował, a to fryzurę, a to ubieranie się... Też... tutaj coś się wyczerpało, coś wygasło, ale nie potrafię tego nazwać. Dodam, że on jest moim pierwszym "chłopakiem", więc może chcę zobaczyć,jak to jest z innym. Sama już nie wiem... Może to też ta odległość, nieznanie się tak naprawdę, olewanie siebie nawzajem... Z drugiej strony, gdy ktoś mi mówi "daj mu szansę", to w środku aż wszystko we mnie krzyczy "NIE!". Po prostu czuję, że to nie to i nie on i nie potrafiłabym wejść w tę relację na tyle, żeby iść z nim przez życie jako normalna para, z seksem, bliskością... Bo bez tego pewnie jakoś by to było. Pewnie tak, jak teraz, tylko na żywo - pogadalibyśmy o pogodzie, o tym, jaki śmieszny filmik na YT widziałam, o jego drzewkach owocowych. I jakoś by to szło... Nie mam innego wyboru i nie wiem, czy nie zagryźć zębów i wejść w to już na poważnie, bo lata lecą i nic się nie zmieni w tej kwestii. Może to nasze wspólne życie nie będzie takie straszne...
Alex2992 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-27, 19:15   #2
Farquad
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2022-08
Wiadomości: 254
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Sama sobie przeczysz. Raz twierdzisz, że wymiotujesz na myśl o seksie z nim, a raz narzekasz, że nie widzi w tobie kobiety.
To się wyklucza.
Zresztą skąd przekonanie, że bycie samemu jest gorsze niż bycie z nim. On by cię zaczął irytować samym faktem istnienia. Nie mogłabyś z nim wytrzymać pod jednym dachem.

---------- Dopisano o 19:15 ---------- Poprzedni post napisano o 19:12 ----------

Streszczam dla leniwych:

On i ona. Mieli trochę seksów, ale generalnie to związek telefoniczny. Ona czuje do niego obrzydzenie, nie cierpi rozmów z nim, on ją nudzi, irytuje i odpycha, ale jest nieatrakcyjna więc wierzy, że będzie całe życie sama. Stąd próbuje się jednak zmusić do związku z nim.
Farquad jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-27, 19:16   #3
Hermiona83
Zadomowienie
 
Avatar Hermiona83
 
Zarejestrowany: 2021-12
Wiadomości: 1 314
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Poddałam się przy "mam już 24 lata".
Hermiona83 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-27, 19:17   #4
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 21 323
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Ta znajomość do kasacji. Ty na leczenie, które może Ci coś przewartościuje, bo to jak postrzegasz rzeczywistość i samą siebie, to niestety dramat.

---------- Dopisano o 19:17 ---------- Poprzedni post napisano o 19:16 ----------

Cytat:
Napisane przez Hermiona83 Pokaż wiadomość
Poddałam się przy "mam już 24 lata".
Co nie? Chociaż obstawiam trolla, który założył już tu ostatnio mnóstwo wątków ze stwierdzeniami w stylu "nigdy nie miałam powodzenia, nikt się mną nie interesował" itd.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-27, 19:26   #5
pfffh
Zadomowienie
 
Avatar pfffh
 
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: Dziki Wschód
Wiadomości: 1 975
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Jak na osobę która od niego nic nie chce i ma obrzydzenie na mysl o nim to strasznie się rozpisałaś i przezywasz, że nic nie chcesz itppe itede. Daj se spokój. Przez życie mozna isc tez samemu. To nie jest obowiązek byc w związku.
__________________
"Mówimy o Polsce. Tam nic i nigdy nie jest normalne" A. Sapkowski "Narrenturm"
pfffh jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-27, 19:32   #6
Farquad
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2022-08
Wiadomości: 254
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez pfffh Pokaż wiadomość
Jak na osobę która od niego nic nie chce i ma obrzydzenie na mysl o nim to strasznie się rozpisałaś i przezywasz, że nic nie chcesz itppe itede. Daj se spokój. Przez życie mozna isc tez samemu. To nie jest obowiązek byc w związku.
I nieudany związek wcale nie podnosi jakości życia.
Farquad jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-27, 19:57   #7
skara
Zakorzenienie
 
Avatar skara
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 576
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Dzięki za streszczenie. Tylko jakie jest pytanie lub problem w tym wątku?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
skara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2022-08-27, 20:30   #8
blurge
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 116
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

ja mam podobny problem ze sobą wiec czekam na więcej odpowiedzi

ja autorkę mega rozumiem, to coś strasznego zostać samemu ze sobą. A jaka pocieszająca jest myśl, że jest ktoś tam, kto zadzwoni, z kim można spędzić miło czas (zapominając na chwilę jak nas ten ktoś traktuje) i porozmawiać (nawet jesli ta druga strona w ogóle nie słucha)

terapia

Edytowane przez blurge
Czas edycji: 2022-08-27 o 22:08
blurge jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-27, 21:42   #9
Calla_
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 554
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Ostatnio jakiś wysyp wątków o laskach w wieku ok.25 lat, które nigdy nie miały chłopa i to ich największy problem i gotowe są wziąć pierwszego lepszego z brzegu byle by odhaczyć posiadanie portek w swoim życiu. Mam nadzieję, że chociaż część z tego to trolling, bo przecież masakra, by młodziutkie dziewczyny miały takie podejście.

Autorko, zakończ tę znajomość, bo mega toksyczna jest, a sama weź sobie znajdź lepsze wartości w życiu niż bycie w związku dla samego bycia w związku. A jak nie umiesz sama tego zrobić to na terapię.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Edytowane przez Calla_
Czas edycji: 2022-08-27 o 22:07
Calla_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-27, 21:52   #10
Hermiona83
Zadomowienie
 
Avatar Hermiona83
 
Zarejestrowany: 2021-12
Wiadomości: 1 314
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Wczoraj w innym miejscu widziałam wpis dziewczyny lat 19, że jeszcze nie ma chłopaka i boi się, że całe życie będzie sama. Zgroza i smutek.
Hermiona83 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-27, 22:16   #11
Calla_
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 554
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez blurge Pokaż wiadomość
ja mam podobny problem ze sobą wiec czekam na więcej odpowiedzi

ja autorkę mega rozumiem, to coś strasznego zostać samemu ze sobą. A jaka pocieszająca jest myśl, że jest ktoś tam, kto zadzwoni, z kim można spędzić miło czas (zapominając na chwilę jak nas ten ktoś traktuje) i porozmawiać (nawet jesli ta druga strona w ogóle nie słucha)
Ależ absolutnie się zgadzam, że bycie samotnym nie jest fajne. Ale życie nie opiera się tylko na relacjach romantycznych. Ludzie zazwyczaj potrzebują szerszego systemu wsparcia niż ich partner/partnerka. Jestem w podobnym wieku, co autorka, również w związku nie byłam, ale nie wiem jaki diabeł musiałby mnie podkusić by w ogóle rozważać wejście w związek dla związku.

Jak sobie weźmiesz byle kogo to twoje potrzeby, o których piszesz i tak spełnione nie będą. To tylko przepis na porażkę. Pominę kwestię "zapominania jak ktoś na traktuje" i "druga strona w ogóle nie słucha", bo szkoda w ogóle dyskutować o takiej jawnej gloryfikacji toksycznych i emocjonalnie niedojrzałych związków. Dla ciebie też polecam terapię, bo nie ma opcji, by ktoś bez żadnych zaburzeń przepuścił przez siebie taką myśl.

Znajdźcie sobie łącznie z autorką jakieś koleżanki i nauczcie się najpierw wchodzić w relacje platoniczne, a dopiero potem zabierajcie się za romantyczne, bo z taką desperacją to raczej żaden zdrowy związek nie powstanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Calla_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2022-08-27, 22:22   #12
Hermiona83
Zadomowienie
 
Avatar Hermiona83
 
Zarejestrowany: 2021-12
Wiadomości: 1 314
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez blurge Pokaż wiadomość
A jaka pocieszająca jest myśl, że jest ktoś tam, kto zadzwoni, z kim można spędzić miło czas (zapominając na chwilę jak nas ten ktoś traktuje) i porozmawiać (nawet jesli ta druga strona w ogóle nie słucha)
Co jest w tym, u diabła, pocieszającego? Że ktoś ma nas w d?
Hermiona83 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-27, 23:33   #13
blurge
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 116
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Calla_ Pokaż wiadomość
Ależ absolutnie się zgadzam, że bycie samotnym nie jest fajne. Ale życie nie opiera się tylko na relacjach romantycznych. Ludzie zazwyczaj potrzebują szerszego systemu wsparcia niż ich partner/partnerka. Jestem w podobnym wieku, co autorka, również w związku nie byłam, ale nie wiem jaki diabeł musiałby mnie podkusić by w ogóle rozważać wejście w związek dla związku.

Jak sobie weźmiesz byle kogo to twoje potrzeby, o których piszesz i tak spełnione nie będą. To tylko przepis na porażkę. Pominę kwestię "zapominania jak ktoś na traktuje" i "druga strona w ogóle nie słucha", bo szkoda w ogóle dyskutować o takiej jawnej gloryfikacji toksycznych i emocjonalnie niedojrzałych związków. Dla ciebie też polecam terapię, bo nie ma opcji, by ktoś bez żadnych zaburzeń przepuścił przez siebie taką myśl.

Znajdźcie sobie łącznie z autorką jakieś koleżanki i nauczcie się najpierw wchodzić w relacje platoniczne, a dopiero potem zabierajcie się za romantyczne, bo z taką desperacją to raczej żaden zdrowy związek nie powstanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
podziwiam Cię, ze jesteś w naszym wieku a przemawia przez Ciebie mądrość naprawdę dojrzałej, doświadczonej kobiety

Ja rozumiem swoje schematy, rozpoznaję je, jest ich całe mnóstwo, wiem skąd się biorą - wszyscy terapeuci u jakich byłam zwrócili uwagę, że jestem bardzo świadomą osobą, ale co z tego...


Edytowane przez blurge
Czas edycji: 2022-08-27 o 23:35
blurge jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-28, 08:12   #14
Alex2992
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 4
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Tylko problem w tym, że boję się być sama. Nie mam złudzeń, że kogoś sobie znajdę. Mój wiek, wygląd i styl życia to uniemożliwiają, po prostu. Boję się, że nie wytrzymam tej samotności. A jak coś mi się stanie? Zachoruję, trafię do szpitala... Kto się mną zajmie? Jeśli byłabym z nim, to może zająłby się mną. Sama nie wiem, czy pchać się w taki związek z rozsądku. Albo będę mega nieszczęśliwa z tego powodu, albo jednak zacznę zauważać plusy takiego układu. Z drugiej strony... No nie wyobrażam sobie być z nim 24/24.
Alex2992 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-28, 08:25   #15
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 13 575
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Alex2992 Pokaż wiadomość
Tylko problem w tym, że boję się być sama. Nie mam złudzeń, że kogoś sobie znajdę. Mój wiek, wygląd i styl życia to uniemożliwiają, po prostu. Boję się, że nie wytrzymam tej samotności. A jak coś mi się stanie? Zachoruję, trafię do szpitala... Kto się mną zajmie? Jeśli byłabym z nim, to może zająłby się mną. Sama nie wiem, czy pchać się w taki związek z rozsądku. Albo będę mega nieszczęśliwa z tego powodu, albo jednak zacznę zauważać plusy takiego układu. Z drugiej strony... No nie wyobrażam sobie być z nim 24/24.
Nie masz przyjaciół, znajomych, współpracowników?
Moja koleżanka nosiła zakupy współpracownicy, która się rozchorowała a nie miała nikogo bliskiego w pobliżu. Bez przesady, utrzymywanie kiepskiego wiązki, żeby ktoś się Tobą zajął jak MOŻE kiedyś trafisz do szpitala? Zainwestuj czas w relacje towarzyskie.
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-28, 09:09   #16
Alex2992
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 4
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Farquad Pokaż wiadomość
Sama sobie przeczysz. Raz twierdzisz, że wymiotujesz na myśl o seksie z nim, a raz narzekasz, że nie widzi w tobie kobiety.
To się wyklucza.
Zresztą skąd przekonanie, że bycie samemu jest gorsze niż bycie z nim. On by cię zaczął irytować samym faktem istnienia. Nie mogłabyś z nim wytrzymać pod jednym dachem.

---------- Dopisano o 19:15 ---------- Poprzedni post napisano o 19:12 ----------

Streszczam dla leniwych:

On i ona. Mieli trochę seksów, ale generalnie to związek telefoniczny. Ona czuje do niego obrzydzenie, nie cierpi rozmów z nim, on ją nudzi, irytuje i odpycha, ale jest nieatrakcyjna więc wierzy, że będzie całe życie sama. Stąd próbuje się jednak zmusić do związku z nim.
He, dzięki za streszczenie, zwięzłe pisanie to nie jest mocna strona...

Boję się być samej. Na razie sobie jakoś radzę, staram się przynajmniej, ale co, jeśli trafię do szpitala czy po prostu będę potrzebowała pomocy? Nie ze wszystkim sobie sama poradzę, życie jest ciężkie, a nie mam nikogo prócz niego. To wybór jak między stryczkiem a gilotyną. Na dodatek mnie to obciąża psychicznie. Nie chcę go krzywdzić, bo na to nie zasługuje. Czas już coś zdecydować, albo w tę, albo w tę. Albo z nim, albo sama. Nie wiem, co jest mniejszym złem. Po prostu się boję, że sama sobie nie dam rady. A tak zawsze kogoś mam pod telefonem, w razie czego. Z drugiej strony nie potrafię mu jakoś mega się zwierzać, ale jak mam naprawdę duży problem, to dzwonię do niego. Jakoś za bardzo mi nie pomaga ("ale to dotyczy mnie, czy Ciebie? Co ja mam na to zrobić, rób, jak chcesz"), ale chociaż się wygadam. W razie czego może mi pomoże i będzie odwiedzał w szpitalu czy pożyczy pieniądze...

Myślę, że centrum mojego problemu jest też to, że nie mam nikogo prócz niego. Może gdybym miała chociaż jedną przyjaciółkę, na którą mogłabym liczyć, to byłoby inaczej i tego problemu bym nie miała. A że mam już 24 lata, to też te nowe znajomości nie jest tak łatwo nawiązać. Zresztą z natury i doświadczenia jestem raczej skrytą i mało otwartą osobą, nie ufam za bardzo ludziom. No i mój styl życia (zdalny) też jakoś nie pomaga. Stąd myśl, że jestem na niego skazana (i to naprawdę dobre słowo, bo tak się czuję, jakbym dostała dożywocie).

Chciałabym żeby sam odszedł ode mnie. Nie musiałabym podejmować tej decyzji. Ulewa mi się już to wszystko. Wiedziałam, że moje życie będzie rozczarowujące w tej kwestii, ale nie sądziłam nigdy, że aż tak bardzo. Może ta niemożność podjęcia decyzji wynika trochę właśnie z tego rozczarowania, z tego, że czas najwyższy pogodzić się z kształtem swojego życia w tym aspekcie.

Znowu ściana tekstu, nie potrafię inaczej, sorry.

---------- Dopisano o 09:09 ---------- Poprzedni post napisano o 09:02 ----------

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89331257]Nie masz przyjaciół, znajomych, współpracowników?
Moja koleżanka nosiła zakupy współpracownicy, która się rozchorowała a nie miała nikogo bliskiego w pobliżu. Bez przesady, utrzymywanie kiepskiego wiązki, żeby ktoś się Tobą zajął jak MOŻE kiedyś trafisz do szpitala? Zainwestuj czas w relacje towarzyskie.[/QUOTE]

Nie mam. I może to jest centrum problemu, pomyślałam, gdy zaczęłam z Wami pisać. W tej kwestii też się nic nie zmieni, o powodach pisałam o tym dosłownie minutę temu odpowiadając na inny post.

Dopóki żyje moja ciotka i dopóki jestem w rodzinnym mieście, to takie ekstremalne sytuacje jakby są zabezpieczone. Ale życie jest ciężkie i nigdy nie wiadomo, co się stanie. Niedawno, nagle, umarła inna ciotka. Zupełnie nagle. Jeśli i tutaj by się tak stało, to koniec, na nikogo nie mogę liczyć, jestem naprawdę sama. Całe życie pewnie nie będę pracować zdalnie też, kiedyś wyprowadzę się do większej miejscowości za lepszą pracą. Ciotki ze sobą nie wezmę.
Alex2992 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-28, 09:46   #17
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 13 575
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Najgłębsze przyjaźnie nawiązałam po trzydziestce. To nie jest, zwykle tak, że przyjaźnisz się z jednym człowiekiem przez całe życie. Inna jest znajomość w szkole, inna na studiach jeszcze inna w dorosłym życiu zawodowym. Przyjaźnie ewoluują i jeżeli nie nadąży się za zmianą jej charakteru, rozpadają się.
Warto wyjść że swojej strefy komfortu.
b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-28, 10:01   #18
SukDuken1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2022-08
Wiadomości: 18
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Autorko, ewidentnie masz poważny problem ze sobą, swoją samooceną.

Po pierwsze - masz JUŻ 24 lata?
Masz DOPIERO 24 lata. Wiem, że brzmię jak matka/ojciec/ciocia/nauczycielka ale masz dosłownie całe życie przed sobą. Nie wiem, kto ci wmówił, że w tym wieku to już za późno na związek, ale nie słuchaj tych bzdur.
Nie wiem też, skąd się bierze to przekonanie, że 30-tka to taka magiczna liczba, do której trzeba mieć już męża, dom, dzieci. Może tak było, kiedyś, ale czasy się zmieniają. Ludzie są singlami po 30-tce, 40-tce, i żyją, znajdują swoje drugie połówki. Na tym forum na pewno są tacy ludzie, Ba, ja sam niedługo będę mieć 30 lat, a niedawno zostałem singlem.
Nie daj sobie wmówić że jest już za późno na budowanie relacji, bo nie jest!

Po drugie - bycie z kimś, do kogo nie czujesz nic, nic cię z nim nie łączy, tylko dlatego że nie ma innej opcji to NAJGORSZE co możesz zrobić sobie i komuś innemu. Skoro sama jesteś nieszczęśliwa, to w związku z kimś kogo nie chcesz... to droga w jedną stroną. Całe życie w piekle. Mało tego, jeśli kiedyś pojawiły by się dzieci - naprawdę chciałabyś, zeby wychowywały się w domu, w którym nie ma miłości? To przepis na nieszczęśliwego człowieka, który w przyszłości będzie musiał się leczyć. Jak myślisz, dlaczego tyle ludzi w wieku 20-30 lat dzisiaj ma problemu? Ano dlatego - bo rodzice pobrali się "z rozsądku" i są ze sobą dzieścia lat nie kochając się. Albo co gorsza, weźmiesz ślub z rozsądku, będziecie mieli dziecko, i za paręnaście lat się rozwiedziecie. I dziecko będzie musiało żyć w piekle rozwodu.

Kolejna sprawa to to, że ten kolega wydaje się być strasznym dupkiem, ale trzymasz się go, bo nie masz alternatyw. To strasznie toksyczne i dewastujące podejście. Pamiętaj, ludzie, którzy powodują u Ciebie dyskomfort to ludzie ZBĘDNI w twoim życiu. Nie trzymaj go przy sobie, tylko dlatego, że jesteś samotna. On tylko drenuje cię z energii.

Autorko, myślę, że przede wszystkim, zamiast szukać na siłę związku, który Cię uszczęśliwi (lub nie) powinnaś nauczyć się żyć szczęśliwie ze sobą. Popracować nad samooceną, poczuciem własnej wartości, pewnością siebie. Nie będziesz szczęśliwa z kimś, będąc nieszczęśliwa sama ze sobą.
Zajmij się pracą nad sobą - zamiast skupiać się na tym, że MUSISZ być w związku, bo czas goni. Nie, nie goni. Gonia cię natomiast problemy ze sobą, które powinnaś przepracować. Polecam terapie.

Pozdrawiam.
SukDuken1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-28, 11:45   #19
Overcooked
Wtajemniczenie
 
Avatar Overcooked
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 2 504
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Alex2992 Pokaż wiadomość
Mam delikatną sprawę, która mnie obciąża psychicznie. Pewnie nie tylko mnie, ale też jego...



8 lat temu poznałam chłopaka. Przez Internet. Znajomość na odległość, czasami się spotykaliśmy. Znajomość burzliwa, ale to już nie ma wielkiego znaczenia. Nie ukrywam, że na samym początku coś tam z mojej strony było. Ale teraz nie ma już nic. Dosłownie. Nie pociąga mnie jako facet. Nie jest też człowiekiem, na którym mogłabym się oprzeć i z którym mogłabym spokojnie iść przez życie. Często rozmawiamy przez telefon i piszemy i jako tego typu znajomy na odległość i do tematów o tzw. "pierdołach" mi odpowiada i tak bym go widziała w swoim życiu. Tematów głębokich nie mamy. Rozmawiamy o pogodzie, o tym, co w pracy, komentujemy jakieś filmiki na YT. Ani ja, ani on zbytnio się nie otwieramy. Nie mówimy sobie o swoich planach. Ja zresztą nie potrafię o tym mu mówić, bo już się sparzyłam na tym. To ani nie jest związek, ani poważna znajomość jak na nasz wiek (on ma 26, ja 24). Traktuję go jako znajomego na odległość, bo nikogo prócz niego nie mam. I mieć nie będę. Przez pandemię zmieniłam miejsce zamieszkania, znajomości się pokruszyły, zresztą nigdy nie byłam otoczona wianuszkiem znajomych. Pracuję zdalnie, więc już wgl... Nie mam ani z kim, ani gdzie pójść, więc jak mam kogokolwiek poznać? Zresztą... Urodą też nie grzeszę, więc... Szans na innego chłopaka nie mam, po prostu. Nigdy zresztą nie miałam powodzenia i nikt się mną nie interesował. A mam już 24 lata. Mam do wyboru albo "być" z nim, albo sama. Wybór jak między stryczkiem a gilotyną. Nie chcę ani tego, ani tego. Nic do niego nie czuję, nie wyobrażam sobie, że mogłabym się do niego zbliżyć fizycznie. Wydaje mi się, że on jakieś uczucie do mnie ma. Co prawda nie mówi mi komplementów (no ale z moim wyglądem nie ma czemu się dziwić), nie mówi mi, że mnie kocha, ale chyba coś tam do mnie czuje. Dobrze, że nie mówi mi takich rzeczy, bo ich od niego nie chcę. Kiedyś miałam pretensje, że mi tego typu rzeczy nie mówi, ale teraz jest już ok. Bo teraz niczego już od niego nie chcę. Wiem, że on chce planować ze mną życie. Ja na myśl o tym wpadam w histerię, zaczynam płakać, dostaję jakiegoś ataku paniki, czasem mam wrażenie, że się duszę. Wielokrotnie z nim kończyłam kontakt, ale po paru dniach się odzywał. A ja, żeby mieć jakiekolwiek towarzystwo i kontakt z kimkolwiek, wracałam do tego. Na całe szczęście temat seksu już u nas nie istnieje. Kiedyś zmuszałam się do sypiania z nim, wysyłałam mu jakieś zdjęcia, ale doszłam do wniosku, że mi to nie pasuje i przestałam. On już nie oponuje, kiedyś strasznie naciskał, teraz przestał. Przyłapuję siebie na tym, że jak rozmawiamy przez telefon, to odpływam. Wgl go nie słucham. Interesuje mnie wszystko, prócz niego. I on to wie, bo mi o tym mówi. Ale tkwi w tym. Chciałabym, żeby przestał cokolwiek do mnie czuć, bo to jedyny powód, dla którego to jeszcze ciągnie. No chyba, że tak jak ja nie ma wyboru i albo będzie ze mną, albo sam. Codziennie mam nadzieję, że kogoś jeszcze spotkam. Kładąc się spać wyobrażam sobie jakiegoś innego chłopaka, którego faktycznie kocham i który jest dla mnie ważny i vice versa. Ja już nawet nie protestuję,gdy seniorki rodu "żartują" o swataniu mnie. Nie wyobrażam sobie być z nim i tego nie chcę. Gdy myślę o byciu z nim jako para, a nie znajomi na telefon czy Messengera, to mam ciarki na plecach. A jak wyobrażam sobie wspólne mieszkanie i bycie ze sobą 24/24, małżeństwo, jakieś... Bycie blisko, nie daj losie dzieci z nim... Po prostu życie normalne jako para... To dostaję histerii jakby umarła moja matka. Ale nie chcę być też sama. Lata lecą. Jeśli mam mieć 30 lat i być sama, to wolę jakoś zagryźć zęby i być z nim. Może taki układ z rozsądku nie jest taki zły. Może paradoksalnie będzie on dla mnie najlepszy. Chociaż jak o tym myślę, to łzy same napływają mi do oczu i wpadam w histerię. Tak, jakbym skazywała siebie na dożywocie w celi 2x2, z jedną kromką chleba i szklanką wody na dzień. Kiedyś miałam tak dość psychicznie tego, że powiedziałam mu wprost, że nic do niego nie czuję, ale "bądźmy" razem, bo nie mam innego wyboru. Na nikogo innego szans nie mam, a sama nie chcę być. Był w szoku, choć przyznał, że to czuł, że po mojej stronie nic nie ma. I... Dalej to ciągnie. Myślałam, że zerwie znajomość, ale tak się nie stało. Jutro do niego jadę na tydzień. Sama nie wiem po co. On nalegał. A ja... Ja chcę zobaczyć, czy jestem w stanie wytrzymać w jego towarzystwie ten tydzień. Jeśli nie, to na pewno nie zdołam wytrzymać z nim życia w takim układzie. Sypiać z nim nie zamierzam, może czasem przytulić, bo jak myślę o seksie z nim, to mnie odrzuca. Nie chcę z nim być, nie chcę go jako faceta na całe życie, bo czuję, że to nie on. Ale bycie samą jest gorsze, więc on jest mniejszym złem. Nie wiem sama, co robić. Nie wyobrażam sobie życia z nim, ale samej też nie... Kiedyś nalegał na mieszkanie razem, a ja po usłyszeniu takiej propozycji zaczęłam się normalnie dusić... Zaczął mi się łamać głos. Ja wiem, że jeśli zdecyduję się na taki układ, to tak będę się czuła codziennie. Będę nieszczęśliwa z nim, a on ze mną. Ale chyba lepiej z nim niż sama. W szczególności, że moje podejście może się kiedyś zmieni, może go pokocham nawet, a przynajmniej zaakceptuję taki stan rzeczy i zrozumiem, że to najlepsze wyjście dla mnie. Zwłaszcza, że może w razie konieczności pomoże mi, jeśli trafiłabym do szpitala czy coś. Nie mam w sumie nikogo prócz niego. Chociaż też nie wiem, czy mogę na niego liczyć. Raczej nie. On na mnie... Nie wiem... Pewnie gdybym podjęła ostateczną decyzję, że wchodzę w ten układ na poważnie, to mógłby. Na ten moment, gdy jestem w zawieszeniu raczej nie czuję się w obowiązku mu pomagać, nawet go słuchać. Czuję się, jak bohaterka dramatu greckiego, nie wiem, co powinnam zrobić - być z nim na siłę, może jakoś to się ułoży, a ja pogodzę się z tym tematem i jakoś przeżyję to życie z nim, czy być sama. Najgorzej, że go krzywdzę tym. I to też mnie bardzo obciąża, ciągle mam wyrzuty sumienia mimo że mu powiedziałam wprost o tym, jak jest. Ciągle myślę, że chciałabym poznać kogoś nowego. Ciągle mam gdzieś nadzieję chociaż wiem, że płonną. Bo nikogo nigdy nie poznam i w tej kwestii nic nowego i dobrego mnie nie czeka. Coraz częściej to do mnie dociera i ciężko mi to zaakceptować. Nie wiem, czy to, że muszę być z kimś i jestem na kogoś skazana, da się jakkolwiek zaakceptować w ogóle... Nie zrozumcie mnie źle, to dobry człowiek jako człowiek, ma poczucie humoru i jest dość sympatyczny. Dlatego chciałabym z nim być znajomą na odległość, telefon, Messenger. Ale jako facet dla mnie odpada. Ale wierzę, że jest milion dziewczyn, dla których to byłby idealny mąż i ojciec. Ja po prostu po tylu latach doszłam do wniosku, że facet o innych cechach dałby mi szczęście i mogłabym z nim iść przez życie. On tych cech nie ma. Ja potrzebuję opiekuńczości, przyjaciela, a nie osoby, która na każdą moją decyzję mówi "jak chcesz, to mnie to dotyczy, czy Ciebie?". Chciałabym też, żeby facet widział we mnie kobietę, a przy nim i przez niego (długa historia) nie czuję się kobietą, tylko... Bezpłciową osobą. To też jest powód, dla którego nie chcę z nim uprawiać seksu. Nigdy z tymi komplementami nie było u niego super, zawsze mnie krytykował, a to fryzurę, a to ubieranie się... Też... tutaj coś się wyczerpało, coś wygasło, ale nie potrafię tego nazwać. Dodam, że on jest moim pierwszym "chłopakiem", więc może chcę zobaczyć,jak to jest z innym. Sama już nie wiem... Może to też ta odległość, nieznanie się tak naprawdę, olewanie siebie nawzajem... Z drugiej strony, gdy ktoś mi mówi "daj mu szansę", to w środku aż wszystko we mnie krzyczy "NIE!". Po prostu czuję, że to nie to i nie on i nie potrafiłabym wejść w tę relację na tyle, żeby iść z nim przez życie jako normalna para, z seksem, bliskością... Bo bez tego pewnie jakoś by to było. Pewnie tak, jak teraz, tylko na żywo - pogadalibyśmy o pogodzie, o tym, jaki śmieszny filmik na YT widziałam, o jego drzewkach owocowych. I jakoś by to szło... Nie mam innego wyboru i nie wiem, czy nie zagryźć zębów i wejść w to już na poważnie, bo lata lecą i nic się nie zmieni w tej kwestii. Może to nasze wspólne życie nie będzie takie straszne...
Styl pisania trochę nie pasuje ale serio 3 wątek w tym tygodniu o młodej osamotnionej w życiu kobiecie która od lat ma znajomego głównie na odległość, ostatnio zacieśniła się ta więź i pojawiają się plany zamieszkania razem mimo braku związku i braku seksu Jak wizażanki za bardzo skupiły się że facet to przegryw to cyk nowe pytanie o to samo bez wątku pracy faceta ale i tak wydało się że to ta sama osoba, jak za bardzo skupiły się na seksie i tym że od początku jej się podobał to cyk i totalna zmiana stylu i dobitne udowodnienie że tego seksu nie chce i to w ogóle nie ona proponowała zamieszkanie
Overcooked jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-28, 12:11   #20
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 21 323
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Overcooked Pokaż wiadomość
Styl pisania trochę nie pasuje ale serio 3 wątek w tym tygodniu o młodej osamotnionej w życiu kobiecie która od lat ma znajomego głównie na odległość, ostatnio zacieśniła się ta więź i pojawiają się plany zamieszkania razem mimo braku związku i braku seksu Jak wizażanki za bardzo skupiły się że facet to przegryw to cyk nowe pytanie o to samo bez wątku pracy faceta ale i tak wydało się że to ta sama osoba, jak za bardzo skupiły się na seksie i tym że od początku jej się podobał to cyk i totalna zmiana stylu i dobitne udowodnienie że tego seksu nie chce i to w ogóle nie ona proponowała zamieszkanie
Dlatego obstawiam, że to jedna i ta sama osoba.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-28, 12:45   #21
Overcooked
Wtajemniczenie
 
Avatar Overcooked
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 2 504
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Ellen_Ripley Pokaż wiadomość
Dlatego obstawiam, że to jedna i ta sama osoba.
Szala decyzji przechyliła się w stronę wycofania z mieszkania i próbowania życia razem to dała wątek w którym będą się pojawiały rady co do łagodnego wykręcenia się z tego. Generalnie smutny obraz gdy młoda dziewczyna z desperacji wikła się w trudną i stresującą dla niej sytuację związaną z jakimś typem bo tylko jego ma wokół. Zamiast dać sobie szansę na polepszenie sytuacji, terapię indywidualną i grupową, leki, zmianę pracy na stacjonarną itp. to jeszcze bardziej obciąża sobie psychikę półśrodkami.
Overcooked jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-28, 21:22   #22
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Ellen_Ripley Pokaż wiadomość
Dlatego obstawiam, że to jedna i ta sama osoba.

Pewnie tak jest, ale kurde jakie to brzemię psychiczne dla takiej osoby, współczuje serio, ale należy szukać ratunku w leczeniu skoro taka sytuacja tak dominuje umysł i skłania do życia ta historia w różnych wersjach


Sent from my iPhone using Tapatalk
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-29, 10:23   #23
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 2 891
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Uważam, że każdego powinien spotkać to samo, w jaki sposób traktuje innych.

Autorko, ty powinnaś spotkać fajnego faceta, zakochać się, przespać kilka razy, potem on powinien zacząć cię zlewać, mówić do innych, że niedobrze mu się robi, jak cię widzi, że go nie obchodzisz, nudzisz, ale w sumie jak innej dupy nie znajdzie to może się przemęczy, żeby nie być samemu. A ty czekaj sobie latami, bądź poniżana, obrażana, ale licz na to, że się zmieni, jednak zakocha i coś z tego będzie.

Miło? Tak traktujesz tego faceta. Powinien już dawno kopnąć cię w dupę, interesowna egoistko. Jak można tak się bawić drugim człowiekiem? Mówić o kimś takie okropne rzeczy i jednocześnie się zastanawiając, czy dasz radę znieść go na codzień po to, żeby w razie czego podmywał ci dupę po operacji?

Daj mi jego numer telefonu, pomogę i rozwiążę twój problem. Gwarantuję, że więcej się do ciebie nie odezwie.

Jeszcze rozumiem, jakby się laska zastanawiała, bo taki fajny facet, kocha go jak przyjaciela, dobrze się z nim żyje, ale nie ma za bardzo namiętności między nimi - czy warto ten związek kontynuować. A tu z ciebie aż bije obrzydzenie i brak sympatii dla tego chłopaka. Straszne. Nie ma dla ciebie żadnego usprawiedliwienia w moich oczach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-08-29, 12:21   #24
Norluka
Wtajemniczenie
 
Avatar Norluka
 
Zarejestrowany: 2022-07
Wiadomości: 2 048
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Zerwij tę znajomość, idź do psychiatry, znajdź sobie hobby i wyjdź do ludzi.

Sprawiasz wrażenie, jakbyś czekała, że ci nowe znajomości z nieba spadną. Załóż sobie tindera, idź na jakiś kurs, wyjedź na urlop, czy coś.

A singielstwo w wieku 30 lat to nic strasznego.
Co do braku urody - większość ludzi nie jest jakoś szczególnie piękna.
Norluka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-09-17, 15:26   #25
Alex2992
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 4
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Dzięki za wszystkie posty i Wasze opinie czy rady (sama nie wiem, jak to nazwać).

Najgorsze jest to, że moje otoczenie zaczyna jakoś wywierać na mnie presję, że przydałoby się już w tym wieku kogoś mieć. Ciężko nie przyznać im racji. Czasem są to pośrednie, czasem bezpośrednie sugestie.

Na ten moment nie potrafię zerwać tej znajomości. Czas pokaże, jak to się skończy. W sumie... Małżeństwo z nim nie byłoby takie złe. Zawsze jest ktoś obok, można sobie porozmawiać (jakieś tam tematy od biedy mamy), w razie coś, ktoś jest. A do seksu mnie nie zmusi. Tylko jak u niego byłam i spojrzałam mu w oczy... Poczułam się podle. Nie zasługuje, żeby być tak traktowany. Przecież on też ma swoje potrzeby (także seksualne), których ja nie spełnię, bo nie mogę, po prostu. Nie chcę też robić czegokolwiek wbrew sobie. Mogę być z nim jako małżeństwo, ale bardziej na zasadzie znajomości. Nie miałabym nawet nic przeciwko, gdyby miał kogoś na boku, a nawet i 10 kochanek. Sama nie wiem, jak z nim o tym porozmawiać, żeby do niego to dotarło, bo wtedy tak jakby trochę to olał i nie wziął tego na poważnie.
Alex2992 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-09-17, 15:55   #26
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 2 891
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Alex2992 Pokaż wiadomość
Dzięki za wszystkie posty i Wasze opinie czy rady (sama nie wiem, jak to nazwać).

Najgorsze jest to, że moje otoczenie zaczyna jakoś wywierać na mnie presję, że przydałoby się już w tym wieku kogoś mieć. Ciężko nie przyznać im racji. Czasem są to pośrednie, czasem bezpośrednie sugestie.

Na ten moment nie potrafię zerwać tej znajomości. Czas pokaże, jak to się skończy. W sumie... Małżeństwo z nim nie byłoby takie złe. Zawsze jest ktoś obok, można sobie porozmawiać (jakieś tam tematy od biedy mamy), w razie coś, ktoś jest. A do seksu mnie nie zmusi. Tylko jak u niego byłam i spojrzałam mu w oczy... Poczułam się podle. Nie zasługuje, żeby być tak traktowany. Przecież on też ma swoje potrzeby (także seksualne), których ja nie spełnię, bo nie mogę, po prostu. Nie chcę też robić czegokolwiek wbrew sobie. Mogę być z nim jako małżeństwo, ale bardziej na zasadzie znajomości. Nie miałabym nawet nic przeciwko, gdyby miał kogoś na boku, a nawet i 10 kochanek. Sama nie wiem, jak z nim o tym porozmawiać, żeby do niego to dotarło, bo wtedy tak jakby trochę to olał i nie wziął tego na poważnie.
Jesteś okropnym człowiekiem, mma nadzieję, że masz tego świadomość.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-09-18, 18:52   #27
Indecence
nieprzyzwoita
 
Avatar Indecence
 
Zarejestrowany: 2022-04
Wiadomości: 1 141
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;89351863]Jesteś okropnym człowiekiem, mma nadzieję, że masz tego świadomość.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]


No dokładnie, co ja czytam, to jakiś matrix.
Facet traktowany nawet nie jak pionek, tylko jak rekwizyt.
Indecence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2022-09-19, 07:25   #28
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Twoje myślenie na temat życia i świata wydaje się być zaburzone. Jedyna rada to poszukanie dobrej terapii.


Sent from my iPhone using Tapatalk
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2022-09-20, 23:56   #29
DrDoom
Rozeznanie
 
Avatar DrDoom
 
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 911
Dot.: Co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Alex2992 Pokaż wiadomość
Dzięki za wszystkie posty i Wasze opinie czy rady (sama nie wiem, jak to nazwać).

Najgorsze jest to, że moje otoczenie zaczyna jakoś wywierać na mnie presję, że przydałoby się już w tym wieku kogoś mieć. Ciężko nie przyznać im racji. Czasem są to pośrednie, czasem bezpośrednie sugestie.

Na ten moment nie potrafię zerwać tej znajomości. Czas pokaże, jak to się skończy. W sumie... Małżeństwo z nim nie byłoby takie złe. Zawsze jest ktoś obok, można sobie porozmawiać (jakieś tam tematy od biedy mamy), w razie coś, ktoś jest. A do seksu mnie nie zmusi. Tylko jak u niego byłam i spojrzałam mu w oczy... Poczułam się podle. Nie zasługuje, żeby być tak traktowany. Przecież on też ma swoje potrzeby (także seksualne), których ja nie spełnię, bo nie mogę, po prostu. Nie chcę też robić czegokolwiek wbrew sobie. Mogę być z nim jako małżeństwo, ale bardziej na zasadzie znajomości. Nie miałabym nawet nic przeciwko, gdyby miał kogoś na boku, a nawet i 10 kochanek. Sama nie wiem, jak z nim o tym porozmawiać, żeby do niego to dotarło, bo wtedy tak jakby trochę to olał i nie wziął tego na poważnie.
Ty tak serio?
Co to jest 24 lata, powiedziałbym, że życie zaczyna się po 30tce,
a nawet jak chcesz dziecko to już nie średniowiecze, teraz to normalne, że kobiety zachodzą w ciążę mając 30 czy 40 lat.
Po 1 to Ty masz dziewczyno problem z głową. Masz problem sama ze sobą. Facet nie jest od tego żeby Cię uszczęśliwić, jeżeli nie nauczysz się akceptować, i być szczęśliwa sama ze sobą to facet za Ciebie tego nie zrobi.
Po 2 brać byle co aby było to nie jest mądra decyzja, bo w ten sposób odbierasz sobie czas i okazje na poznanie kogoś innego. Gdybyś miała 40 lat i była starą panną to jeszcze rozumiem, ale na litość nie 24
Po 3 co się przejmujesz presją otoczenia, olej to, oni za Ciebie życia nie przeżyją i szczęśliwi nie będą. A jak Ty z góry zakładasz związek z jakimś typem do którego nie masz pociągu seksualnego, a jednocześnie akceptować, że będzie bzykać na boku, to wróć punkt 1, masz coś z głową.


To "coś" to niska samoocena.
Mówi się, że nie ma brzydkich kobiet, są tylko zaniedbane, i każdą można ogarnąć aby znalazła swojego adoratora który ją będzie akceptował taką jaką jest.


I jeżeli z domu nie wychodzisz, a pracę masz zdalną, to faktycznie trudno kogoś poznać, bo facet to nie "mob z gry który Ci się nagle zrespi w pokoju". Trzeba wyjść do ludzi, trzeba sobie znaleźć jakieś zainteresowanie, coś co Cie kręci i w czym się możesz realizować.


A wtedy zaczną się pojawiać okazje, żeby poznać faceta.


Jeżeli z tym też masz problem, to znajdź inną pracę w której jest bezpośredni kontakt i szansa na poznanie kogoś.


Ale na dzień dobry to Ty idź do jakiegoś psychologa, masz poważny problem sama ze sobą i własną samooceną. I ktoś profesjonalnie powinien Ci doradzić jak wyjść z "pudełka" własnych ograniczeń.
DrDoom jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2022-09-21 00:56:13


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:53.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.