Facet i pieniądze problemy..

[Gabriiella]

Hej dziewczyny mam problem. Jestem w bardzo szczęśliwym związku. Mąż zarządza naszymi finansami i robi to dobrze, jednak ja czuje wewnętrznie taki strach.
W ukryciu staram się odłożyć jak najwięcej gotówki w razie gdyby.. No właśnie nie wiem gdyby co... Gdyby świat się zawalił?

Mamy wydzielone swoje kieszonkowe i równocześnie odkładamy pieniądze jako poduszkę finansową. Jednak ja nadal czuje taki wewnętrzny niepokój. Wrzucam drobniaki i każdą możliwą gotówkę "nadprogową" w ukrytą skrzynkę.

Wiem, że wzięło mi się to z dzieciństwa. Rodzice ciągle kłócili się o pieniądze i nie ogarniali finansów. Często wyłączali nam prąd lub odcinali wodę, za nie zapłacone rachunki.
Rodzice całe życie tyrali fizycznie jak woły, a praktycznie niczego się nie dorobili. Głównie przez bardzo złe zarządzanie gotówką.

No więc teraz w głowie ciągle rodzą mi się plany, że odłożę dodatkowo jakieś pieniądze i kupię działkę w lesie jako inwestycje. Lub, że zainwestuje w to czy tamto.

Oboje z mężem zarabiamy dobrze i odkładamy na kupno domu, więc potencjalnie nie powinnam czuć takiego strachu, że nagle zostaniemy z niczym... No ale ja gdy tak dodatkowo odkładam to czuje spokój i komfort.

Zastanawiam się czy jest w tym coś naprawdę złego i powinnam iśc z tym do psychologa?
Jak u Was wygląda kwestia komfortu psychicznego z pieniędzmi i czy macie osobne budżety z mężami/partnerami?

Pozdrawiam.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Nie rozumiem dlaczego to mąż zarządza pieniędzmi. Dlaczego nie robicie tego oboje?

Ty masz dostęp do wspólnych pieniędzy, czy tylko mąż?

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez Gabriiella

Hej dziewczyny mam problem. Jestem w bardzo szczęśliwym związku. Mąż zarządza naszymi finansami i robi to dobrze, jednak ja czuje wewnętrznie taki strach.
W ukryciu staram się odłożyć jak najwięcej gotówki w razie gdyby.. No właśnie nie wiem gdyby co... Gdyby świat się zawalił?

Mamy wydzielone swoje kieszonkowe i równocześnie odkładamy pieniądze jako poduszkę finansową. Jednak ja nadal czuje taki wewnętrzny niepokój. Wrzucam drobniaki i każdą możliwą gotówkę "nadprogową" w ukrytą skrzynkę.

Wiem, że wzięło mi się to z dzieciństwa. Rodzice ciągle kłócili się o pieniądze i nie ogarniali finansów. Często wyłączali nam prąd lub odcinali wodę, za nie zapłacone rachunki.
Rodzice całe życie tyrali fizycznie jak woły, a praktycznie niczego się nie dorobili. Głównie przez bardzo złe zarządzanie gotówką.

No więc teraz w głowie ciągle rodzą mi się plany, że odłożę dodatkowo jakieś pieniądze i kupię działkę w lesie jako inwestycje. Lub, że zainwestuje w to czy tamto.

Oboje z mężem zarabiamy dobrze i odkładamy na kupno domu, więc potencjalnie nie powinnam czuć takiego strachu, że nagle zostaniemy z niczym... No ale ja gdy tak dodatkowo odkładam to czuje spokój i komfort.

Zastanawiam się czy jest w tym coś naprawdę złego i powinnam iśc z tym do psychologa?
Jak u Was wygląda kwestia komfortu psychicznego z pieniędzmi i czy macie osobne budżety z mężami/partnerami?

Pozdrawiam.

nie dziwie sie ze odczuwasz niepokoj
nigdy nie oddalabym zarzadzania kasa w rece wspolmalzonka ,prawda jest ze mozesz obudzic sie z reka w nocniku jak nie jedna ktora zaufala ze wszystko jest pod kontrola
na czym polega zarzadzanie pieniedzmi przez meza?
czy masz nieograniczony wglad w wasze finanse?czy wiesz ile zarabia twoj maz?ile macie odlozone do tej pory?czy masz dostep do tych oszczednosci?

[Trzepotka]

Treść usunięta

[chwast]

Nie mam męża, ale nawet gdybym miała, to robiłabym to samo, co teraz czyli odkładanie dla siebie. Mój partner nawet nie wie ile mam odłożone, bo uwazam, że to w ogóle nie jego sprawa. Ze związkami jest tak, że zawsze możesz się zawieść. Warto być zabezpieczonym - nieważne czy jest się samotnym czy w związku, tak po prostu, jako człowiek, jako jednostka.
Nie mówię, że nie mam z partnerem wspólnego budżetu, to czego nie odkładam i tak jest jakby wspólne, bo prowadzimy razem dom, robimy razem zakupy, jeździmy razem na wakacje.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

najgorsze co moze ci sie przydarzyc to np nie placenie przez twojego meza rachunkow i rosnace zadluzenie np w czynszu ,ratach, energii itp
znam pare takich historii

[Mija62]

To wodę można komuś odciąć?

[DrDoom]

[1=26cabbdd88f595c38f9b7f8 139ef1472f28f75bc_65628a8 226dae;89389359]Nie rozumiem dlaczego to mąż zarządza pieniędzmi. Dlaczego nie robicie tego oboje?

Ty masz dostęp do wspólnych pieniędzy, czy tylko mąż?[/QUOTE]
Jeżeli oboje mają dostęp do konta i rozmawiają o "finansach" to co w tym złego? U mnie np. w domu rodzinnym pracował ojciec, zostawiał sobie kieszonkowe a pieniędzmi zarządzała mama aby wszystko było popłacone na czas czy zakupy w lodówce bo tata nie miał na to czasu ani do tego głowy.
Modele są różne, wspólne konto, czy to "oddzielne" budżety a składanie się w jakichś proporcjach na wspólne wydatki, nie ma w tym nic złego o ile ten czy inny model pasuje obojgu.


Co do autorki, jeżeli jesteście małżeństwem, bez intercyzy to chyba działka w lesie będzie nadal "wspólnym majątkiem". Ogólnie działki czy nieruchomości nie tak łatwo spieniężyć gdy coś się spieprzy i pilnie potrzeba pieniędzy. Przy tej inflacji, która pozostanie z nami na kolejne lata, trzymanie w "skarpecie" to też średnia opcja, bo Twoje pilnie skrywane zaskórniaki niewiele będą warte.
Jeżeli czujesz potrzebę zbudowania jakiejś własnej, niezależnej poduszki finansowej na czarną godzinę to raczej waluty obce/akcje/obligacje, coś co realnie nie traci na wartości jak pieniądz który nic nie zarabia, jednoczenie w razie kryzysu łatwo go spieniężyć.

[chwast]

Napisane przez Mija62

To wodę można komuś odciąć?

Tak, z tego co wiem może to jednak zrobić tylko dostawca


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Magmag0194]

Czułabym się niekomfortowo gdyby TŻ samodzielnie zarządzał finansami. Jes to coś w co chcę mieć wgląd i co mogę w dowolnej chwili kotrolować.
Nie wiem jak to się u was odbywa, ale może ta bezwolność jest powodem niepokoju?

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Napisane przez DrDoom

Jeżeli oboje mają dostęp do konta i rozmawiają o "finansach" to co w tym złego? U mnie np. w domu rodzinnym pracował ojciec, zostawiał sobie kieszonkowe a pieniędzmi zarządzała mama aby wszystko było popłacone na czas czy zakupy w lodówce bo tata nie miał na to czasu ani do tego głowy.
Modele są różne, wspólne konto, czy to "oddzielne" budżety a składanie się w jakichś proporcjach na wspólne wydatki, nie ma w tym nic złego o ile ten czy inny model pasuje obojgu.


.

Właśnie - rozmawiali. Więc zarządzali wspólnie. To, że mama płaciła za wszystko ( bo chciała, bo lepiej to robiła ) to inna kwestia.

Jeśli autorka również zarządzałaby pieniędzmi jej strach mógłby być mniejszy. Ktoś może popełnić błędy, bo jest tylko człowiekiem.

[kennedy]

Nic nie stoi na przeszkodzie zebys od dzis zaczela dbac o finanse domu razem z mezem.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Rilla82]

Taki rodzaj niepokoju, który teoretycznie teraz nie ma podstaw racjonalnych, ale wiesz, że ma źródła w dzieciństwie - dobrze się przepracowuje na terapii, najlepiej uwzględniającej psychodynamikę (nie musi być stricte ten nurt). Duża szansa, że będziesz mogła się wkrótce poczuć lepiej, zwłaszcza że wydajesz się osobą swiadoma pewnych mechanizmów.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez chwast

Nie mam męża, ale nawet gdybym miała, to robiłabym to samo, co teraz czyli odkładanie dla siebie. Mój partner nawet nie wie ile mam odłożone, bo uwazam, że to w ogóle nie jego sprawa. Ze związkami jest tak, że zawsze możesz się zawieść. Warto być zabezpieczonym - nieważne czy jest się samotnym czy w związku, tak po prostu, jako człowiek, jako jednostka.
Nie mówię, że nie mam z partnerem wspólnego budżetu, to czego nie odkładam i tak jest jakby wspólne, bo prowadzimy razem dom, robimy razem zakupy, jeździmy razem na wakacje.


Sent from my iPhone using Tapatalk

zakładam, że uwzględniamy rozdzielność majątkową, bo w przeciwnym razie nie ma czegoś takiego, że "odkładasz dla siebie".

w moim domu pieniędzmi zarządzam ja (kredyt, opłaty, rachunki, większe wydatki, oszczędności itp), tyle że konto mamy wspólne i obie wypłaty na to samo konto wpływają i z tego samego konta płacimy za wszystko, więc nie ma żadnego ukrywania.

może autorce jest potrzebny większy wgląd w ich budżet.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

My mamy swoje działki- mąż zarządza kredytem, leasingiem i ratą na coś tam, a ja rachunkami typu prąd, gaz etc. Nie odczuwam niepokoju, bo wiem, wszystko jest popłacone. Oszczędności robię ja i ja nimi zarządzam, mąż jest upoważniony.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[Eloyolo]

Ale do Autorko dokladnie masz na mysli ze maz zarzadza finansami?

[Overcooked]

Czy to nie ta laska co musi kitrać powoli kasę na możliwość przebranżowienia się i jak coś to jej własny mąż da jej pożyczkę na ten cel? Plus co nie ma perspektyw na zarządzanie kasą bo wg niego niby źle zarządzi.


Nawet jeśli nie to niepokój ma inne źródło i te "w razie w" to nie nieznany kataklizm tylko tradycyjne bycie w dupie z powodu braku możliwości zarządzania własną kasą. Aż mi się Serena Joy z ostatnich odcinków opowieści podręcznej przypomniała.

[Misia452]

Nie mam jeszcze męża,ale ślub w przyszłym roku,więc prawie jak mąż
U nas wygląda to tak,że oboje pracujemy (ja zarabiam więcej niż tz) i każdy ma swoje konto w banku,więc każdy zarzadza swoją kasa,ale budżet mamy wspólny, tzn ja mam dostęp do konta tzta,a on do mojego i w razie potrzeby wiemy,że możemy nawzajem z tej kasy korzystać. Nie mamy podziałów co kto kupuje, po prostu raz place ja raz tz. Aktualnie kończymy wykańczanie mieszkania,a odkładaliśmy.na nie wspólnie i każdy coś dołożył (tu akurat tz więcej). Ja odkładałam na swoje konto, a on na swoje i razem potem ta kasę wydawaliśmy. Niczego przed nim nie chowałam, nie wyobrażam sobie tego. Dodatkowo odkladmay na ślub i wesele,każdy tyle ile może i nie ma tak,że ja czuję strach. Ufamy sobie,ale jeśli chodzi o kasę to nikt niczym nie zarządza, razem podejmujemy decyzję. Jednak te dwa osobne konta dają taka niezależność, nie chciałabym aby cała kasa wpływała na konto tzta, bo nawet głupich wacików bym nie mogła sama kupić.

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

[cava]

Napisane przez Misia452

Nie mam jeszcze męża,ale ślub w przyszłym roku,więc prawie jak mąż
U nas wygląda to tak,że oboje pracujemy (ja zarabiam więcej niż tz) i każdy ma swoje konto w banku,więc każdy zarzadza swoją kasa,ale budżet mamy wspólny, tzn ja mam dostęp do konta tzta,a on do mojego i w razie potrzeby wiemy,że możemy nawzajem z tej kasy korzystać. Nie mamy podziałów co kto kupuje, po prostu raz place ja raz tz. Aktualnie kończymy wykańczanie mieszkania,a odkładaliśmy.na nie wspólnie i każdy coś dołożył (tu akurat tz więcej). Ja odkładałam na swoje konto, a on na swoje i razem potem ta kasę wydawaliśmy. Niczego przed nim nie chowałam, nie wyobrażam sobie tego. Dodatkowo odkladmay na ślub i wesele,każdy tyle ile może i nie ma tak,że ja czuję strach. Ufamy sobie,ale jeśli chodzi o kasę to nikt niczym nie zarządza, razem podejmujemy decyzję. Jednak te dwa osobne konta dają taka niezależność, nie chciałabym aby cała kasa wpływała na konto tzta, bo nawet głupich wacików bym nie mogła sama kupić.

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

i Ty z takim kimś, masz zamiar ślub brać?
Ewentualnie, może to jakieś głupie sformułowanie, ale jakbym zobaczyła ze mój partner takie rzeczy o mnie wypisuje to bym sie ostro obraziła. I miałabym za co, bo nie jestem patologicznym sknerą. No chyba ze ten twój jednak jest patologicznym sknerą i przemocowcem.



Ja nie wiem na czym polega problem autorki wątku, bo za mało napisała.
Ale jeśli tylko na tym ze maja zwykły podział obowiązków w domu to lęki są do przerobienia z psychologiem, bo to jakaś nerwica a nie problem realny z finansami.
Bez sensu żeby wszytko robić we dwoje, jedno drugiego kontrolując. Jak w ogóle być w związku gdzie sie na tyle nie ufa temu drugiemu, z trzeba sprawdzać czy zapłacił za wodę i prąd, bo jak sie nie sprawdzi to sie ma nocne koszmary i odkłada moniaki do słoika na czarna godzinę.
Tak samo kontrolować czy na pewno każdy talerz umył odpowiednio dobrze i nie napluł na sztućce przed włożeniem do szuflady bo może jest obrzydliwy?

[Misia452]

Napisane przez cava

i Ty z takim kimś, masz zamiar ślub brać?

Ewentualnie, może to jakieś głupie sformułowanie, ale jakbym zobaczyła ze mój partner takie rzeczy o mnie wypisuje to bym sie ostro obraziła. I miałabym za co, bo nie jestem patologicznym sknerą. No chyba ze ten twój jednak jest patologicznym sknerą i przemocowcem.







Ja nie wiem na czym polega problem autorki wątku, bo za mało napisała.

Ale jeśli tylko na tym ze maja zwykły podział obowiązków w domu to lęki są do przerobienia z psychologiem, bo to jakaś nerwica a nie problem realny z finansami.

Bez sensu żeby wszytko robić we dwoje, jedno drugiego kontrolując. Jak w ogóle być w związku gdzie sie na tyle nie ufa temu drugiemu, z trzeba sprawdzać czy zapłacił za wodę i prąd, bo jak sie nie sprawdzi to sie ma nocne koszmary i odkłada moniaki do słoika na czarna godzinę.

Tak samo kontrolować czy na pewno każdy talerz umył odpowiednio dobrze i nie napluł na sztućce przed włożeniem do szuflady bo może jest obrzydliwy?

Ale o co chodzi, bo nie rozumiem ?.

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 08:42 ---------- Poprzedni post napisano o 08:38 ----------

Chyba coś źle zrozumiałaś, bo mojemu tztowi daleko do sknery i jakby mógł to by mi wszystko oddał,ale mi chodziło tylko o to,że nie chciałabym jednego konta bankowego,bo wolę jak moja wypłata wpływa na moje konto, bo wtedy mogę sobie wydawać na co chce, a nie muszę za każdym razem prosić tzta o kartę

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

[Magmag0194]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

No ja uważam, że pieniądze to ważna część życia i warto żeby dbała o to więcej niż jedna głowa.
Podam Ci jeszcze sytuację z drugiej strony, która choć wydaje się zabawna, jest straszna. W pewnym 20-sto letnim małżeństwie finansami zarządzał mąż. Kobieta dostawała jakąś tam ustaloną kwotę na dzieci, zakupy itd. Nie było mowy o przemocy ekonomicznej, bo jak jej brakło to po prostu dostawała drugi przelew. Byli dobrze sytuowani.
Rozwiedli się, bo on popadł a alkoholizm. I teraz uwaga - ta biedna kobieta nia miała zielonego pojęcia co, gdzie, jak płacić... ani nawet ile. Zanim ogarnęła płatności to juz miała długi i odsetki. Rok z tego wychodziła.

[cava]

Napisane przez Misia452

Ale o co chodzi, bo nie rozumiem ?.

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 08:42 ---------- Poprzedni post napisano o 08:38 ----------

Chyba coś źle zrozumiałaś, bo mojemu tztowi daleko do sknery i jakby mógł to by mi wszystko oddał,ale mi chodziło tylko o to,że nie chciałabym jednego konta bankowego,bo wolę jak moja wypłata wpływa na moje konto, bo wtedy mogę sobie wydawać na co chce, a nie muszę za każdym razem prosić tzta o kartę

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

Rozumiem że każdy może mieć inna wizje prowadzenia finansów w związku i to jest jak najbardziej OK, byle obojgu pasowało.
Ale skad te jakies naprawdę niesmaczne wizje, ze musiałabyś się prosić(?!) o pieniądze na cokolwiek, albo o kartę przy wspólnym koncie, , ze nie mogłabyś sobie kupić czegokolwiek?
A moze to Ty byś była ta od nadzorowania bieżących płatności a kart można mieć kilka do tego samego, uwspólnionego konta i nikt nikogo o nic nie prosi, każdy ma swoją kartę/karty, swoje logi, swobodny dostęp i może tez wchodzić i patrzeć co tam się dzieje.

[Misia452]

Napisane przez cava

Rozumiem że każdy może mieć inna wizje prowadzenia finansów w związku i to jest jak najbardziej OK, byle obojgu pasowało.
Ale skad te jakies naprawdę niesmaczne wizje, ze musiałabyś się prosić(?!) o pieniądze na cokolwiek, albo o kartę przy wspólnym koncie, , ze nie mogłabyś sobie kupić czegokolwiek?
A moze to Ty byś była ta od nadzorowania bieżących płatności a kart można mieć kilka do tego samego, uwspólnionego konta i nikt nikogo o nic nie prosi, każdy ma swoją kartę/karty, swoje logi, swobodny dostęp i może tez wchodzić i patrzeć co tam się dzieje.

Można mieć dwie karty jasne,ale tz miał swoje konto, ja miałam swoje już od jakiegoś czasu, przed tym zanim zaczęliśmy mieć jeden budżet i nie chciało nam się już kombinować i zakładać kolejnego konta. O to chodzi. Ja wiem,że w razie gdybym potrzebowała gotówki mogę sobie wziąć kartę bądź kasę z portfela tzta i on tak samo. Tak nam się żyje dobrze i nie zmieniamy na razie tego. Po ślubie też nie zamierzamy zakładać kolejnego konta wspólnego,bo po co nam 3 konta?
W razie rozstania (nie planujemy,ale życie różnie się uklada) nie będzie kombinowania,bo każdy będzie miał swoje konto i tyle.

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

[cava]

Napisane przez Magmag0194

No ja uważam, że pieniądze to ważna część życia i warto żeby dbała o to więcej niż jedna głowa.
Podam Ci jeszcze sytuację z drugiej strony, która choć wydaje się zabawna, jest straszna. W pewnym 20-sto letnim małżeństwie finansami zarządzał mąż. Kobieta dostawała jakąś tam ustaloną kwotę na dzieci, zakupy itd. Nie było mowy o przemocy ekonomicznej, bo jak jej brakło to po prostu dostawała drugi przelew. Byli dobrze sytuowani.
Rozwiedli się, bo on popadł a alkoholizm. I teraz uwaga - ta biedna kobieta nia miała zielonego pojęcia co, gdzie, jak płacić... ani nawet ile. Zanim ogarnęła płatności to juz miała długi i odsetki. Rok z tego wychodziła.

Nie uwierzę, ze dorosła osoba która jednak obracała pieniędzmi na codzień, obsługiwała płatności zakupowo-dzieciowe, nie ogarnęła przez rok płacenia rachunków. Przecież po miesiącu przychodza wezwania do zapłaty, na nich są wszelkie dane kontaktowe, jak nie wiesz o co chodzi, bierzesz i dzwonisz na te dane, albo jedziesz do usługodawcy i pytasz w okienku. A jak ogarniała dzieci to ogarniała niejedną płatnosc za jakies komitety, co miesięczne/półroczne/roczne wpłaty za zajęcia dodatkowe, jakieś kółka, wycieczki, zbiórki, karnety na baseny itp itp.

[road_rage]

Napisane przez Misia452

Chyba coś źle zrozumiałaś, bo mojemu tztowi daleko do sknery i jakby mógł to by mi wszystko oddał,ale mi chodziło tylko o to,że nie chciałabym jednego konta bankowego,bo wolę jak moja wypłata wpływa na moje konto, bo wtedy mogę sobie wydawać na co chce, a nie muszę za każdym razem prosić tzta o kartę

Ale dlaczego miałabyś prosić faceta o kartę za każdym razem? Zakładasz, że to hipotetyczne jedno konto byłoby jego, a nie wspólne?

[Misia452]

Napisane przez road_rage

Ale dlaczego miałabyś prosić faceta o kartę za każdym razem? Zakładasz, że to hipotetyczne jedno konto byłoby jego, a nie wspólne?

No nawet jak wspólne to trzeba by było mieć dwie karty,bo jak funkcjonować w tym przypadku z jedną?

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

[Trzepotka]

Treść usunięta

[milka_70]

Napisane przez Misia452

No nawet jak wspólne to trzeba by było mieć dwie karty,bo jak funkcjonować w tym przypadku z jedną?

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

Oczywiście, że dwie karty. To nie jest żaden problem. Wspólna kasa na wspólnym koncie i każdy ma do niego kartę i dostęp. Proste i wygodne

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[cava]

Napisane przez Misia452

No nawet jak wspólne to trzeba by było mieć dwie karty,bo jak funkcjonować w tym przypadku z jedną?

Wysłane z mojego SM-M115F przy użyciu Tapatalka

No i co to za problem? To raczej jest problem który nie istnieje.


Ludzie do własnego konta mają czasem po 2 karty,zwykłą + złotą czy inną. Bo na co dzień nie chcą świecić ludziom po oczach, a karty złote/platynowe/czarne mają swoje bonusy.