Kolega? z pracy

[Tara32]

Witajcie,

Pewnie temat typowy... W stylu czy on coś czuje? Może wy podpowiecie, bo ja wysiadam! Mam 32 lata, jestem rozwódka. Parę miesięcy temu w mojej pracy pojawił się 30letni facet. Złapaliśmy bardzo dobry kontakt, co wynika głównie z faktu, że mamy bardzo podobne charaktery, więc na różne sytuacje z pracy podobnie reagujemy. Poza tym zaczęliśmy się wspierać w tych tematach zawodowych. Trochę takie bratnie dusze. I teraz do meritum. Mamy kontakt poza pracą, na komunikatorze lub czasem do mnie dzwoni. Raz na miesiąc gdzieś wychodzimy, ale to głównie grupka z pracy. Raz mnie zaprosił "samą" i byliśmy w restauracji, ale to było spowodowane też pewna trudna dla mnie sytuacja z pracy, więc chciał mnie wesprzeć i obgadac tę sytuację. Nie mam zbyt wielu przyjaciół facetów, a jeśli tak to mają inne charaktery od niego. Nie umiem załapać czy chodzi o cos więcej czy nie? Gdy w pracy jesteśmy w swoim towarzystwie to generalnie nie ma mowy, żebyśmy efektywnie pracowali. Nie możemy się skupić, ciągle się śmiejemy. Poza tym głównie on inicjuje rozmowy na komunikatorze i te telefoniczne też. Niedawno rozmawialiśmy przez telefon dwie godziny wieczorem. Lubimy się, trochę się droczymy. Jednak te rozmowy głównie oscylują wokół tematów zawodowych. Przyjaciółka uznała, że żaden facet nie rozmawia tyle z kobietą, która mu się nie podoba. I w sumie to chciałabym obiektywnego spojrzenia facetów na tę sytuację czasem powie mi komplement, ale jest z tych raczej niedostępnych i po pewnych przejściach, więc wydaje mi się, że nic tu nie będzie póki co powiedziane wprost. Proszę o rady.

[Mikry_Mike]

Stare przysłowie syberyjskich poławiaczy gąbek mówi "Gdzie się uczysz i pracujesz, tam i ujem nie wojujesz".


Zabawne, że tyle razy identyczny temat przewija się przez życie jako wątek w rozmowie, a ludzie nigdy się nie nauczą tego, by nie robić do własnego gniazda. Z doświadczenia oraz obserwacji podobnych przypadków wiem, że to w 99% nie wychodzi. Pal sześć, jeśli upadnie na etapie rozpoznania celu czy też pierwszych podchodów - szkody małe, po prostu nie wyszło. Gorzej, jeśli całe przedsięwzięcie upadnie w bardziej zaawansowanym stadium. Kiepska atmosfera w pracy, pojawiają się ploty - po co to komu?


Tak samo jak pary które poznały się w pracy i pracują razem. Zero jakieś separacji życia związkowego od zawodowego. Ciągle widzisz tą osobę, zaczyna powszednieć, przestaje pociągać. To prosta droga do tego, by wykastrować relację z czynnika atrakcyjności.

[Ellen_Ripley]

Dobrze Wam się razem pracuje i rozmawia, a Ty już o "bratnich duszach"? Nie nakręcaj się takimi określeniami i doszukiwaniem się w tym czegoś więcej, niż na razie jest. Zaprosił na spotkanie sam na sam? Nie zaprosił. Także tego.

Ty się lepiej pilnuj, żeby Was ktoś nie przyuważył, że zamiast pracować za dużo czasu spędzacie na śmichach-chichach.

[Indecence]

Ellen, ale on ją zaprosił, byli sam na sam w restauracji. W związku z sytuacją pracową

[Tara32]

Okej, widzę, że głównie skupiacie się na tym, że to jest w pracy wykonujemy wolne zawody, więc samo miejsce nie ma większego znaczenia, w tym sensie, że nie będziemy pracować razem przez następne X lat, raczej jest to czasowa sytuacja, nie mamy szefa, któremu coś mogłoby się nie spodobać, a kwestia plotek itd nie jest tu w ogóle istotna.



Co do tego, że napisałam "bratnie dusze", to nie w sensie patetycznym i romantycznym, raczej chodzi o takie flow.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Indecence

Ellen, ale on ją zaprosił, byli sam na sam w restauracji. W związku z sytuacją pracową

Ach, nie przyuważyłam (czytane nad ranem na telefonie). No właśnie - w związku z sytuacją w pracy, cały czas tematy "okołopracowe". Na wstęp do romansu to średnio wygląda, a już na pewno nie podstawa do gadki o "bratnich duszach". Może czas zacząć poruszać inne tematy i zobaczyć czy w ogóle mają ze sobą cokolwiek wspólnego, bo fajny flow na jeden w sumie temat to zdecydowanie za mało.

---------- Dopisano o 09:11 ---------- Poprzedni post napisano o 09:09 ----------

Napisane przez Tara32

(...)
Co do tego, że napisałam "bratnie dusze", to nie w sensie patetycznym i romantycznym, raczej chodzi o takie flow.

Ale słowa jakich używamy mają spore znaczenie, bo wpływają na to jak postrzegamy sytuację. Macie flow i to kręcący się głównie wokół pracy. Jednak to nie to samo co "bratnie dusze".

[Krystal_26]

Jak tyle czasu to się już ciągnie i facet tylko tak oscyluje i pisze na komunikatorze, a nie wykazuje zainteresowania umawianiem się tylko we dwoje, to moim zdaniem nie jest zainteresowany i nic z tego nie będzie. Była już masa takich wątków i sama też miałam takie sytuacje - jak już na początku mu brakuje zaangażowania do spotkań to nie radzę się nakręcać. Tym bardziej, że już byliście na w restauracji tylko we dwoje i nic romantycznego z tego nie wynikło 🤷 za dużo sobie wkręcasz, a dla niego to pewnie tylko przyjemny czasoumilacz w pracy. Ja akurat w pracy zawsze miałam więcej facetów niż kobiet i normalnie można mieć kolegów bez podtekstu, właśnie o to chodzi, że rozmawia się głównie na tematy okołopracowe a spotkania są generalnie w większym gronie. Niepotrzebnie sobie wkręciłaś coś o bratnich duszach, on raczej nie jest zainteresowany niczym więcej

[Camillie32]

A ja powiem z innego punktu widzenia. U mnie właśnie tak zaczął się mój związek, jesteśmy razem 6 lat. Kilka razy (2-3) spotkaliśmy się poza pracą z jego inicjatywy, rozmawialiśmy non stop najpierw w pracy, potem poza nią przez wiadomości, a potem po prostu tak wyszło, że zostaliśmy parą.

Oczywiście praca razem i związek w pracy ma swoje minusy, ale je masz opisane wyżej. Z plusów jest pomaganie sobie i wspieranie, poznawanie drugiej osoby w „naturalnym” środowisku, my razem zmienialiśmy pracę na lepszą, a do widzenia się non stop da się przyzwyczaić.

Z mojej perspektywy wygląda to tak, jakby rzeczywiście jakaś iskra między Wami była. Więc ja bym próbowała zasugerować zrobienie czegoś konkretnego razem po pracy.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Tara32]

Jasne, że gadamy na tematy inne niż pracowe też... Np gdy dzwoni to zaczyna od czegoś z pracy, a potem już mówimy o wszystkim. Właśnie ja też mam wielu kolegów w pracy i rozmawiam z nimi w pracy na tematy pracowe, choć dużo mniej, a po pracy sporadyczny kontakt. Z Nim jak napisałam wyżej rozmawiałam dwie godziny wieczorem przez telefon w dzien jego urlopu. Szczerze, nie chciałoby mi się rozmawiać z kimś tyle w dzien wolny o pracy, pomimo sympatii jaka mam do znajomych z pracy. Jednak wiadomo, że skoro on mnie jakoś przyciąga to mogę gadać o pracy albo o byle czym, bo ogólnie lubię z nim rozmawiać. I chyba działa to w dwie strony? Przez cały tydzień, gdy miał wolne dzwonił, pisał. Jak mam urlop to do "zwykłych" znajomych z pracy raczej specjalnie się nie odzywam. Stąd też się zastanawiam nad sytuacją.

[Krystal_26]

No właśnie, sama piszesz, że spotkaliście się kilka razy poza pracą *z jego inicjatywy*, a ten kolega autorki nie wykazuje takiej inicjatywy. Nawet więcej, byli raz w restauracji i nie "kliknęło".

[chwast]

Wg mnie coś jest na rzeczy, ale parowanie się ze współpracownikiem to nie jest dobry pomysł. Sama też poznałam mojego tż w pracy, ale po jakimś czasie oboje poszliśmy do innych, różnych.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Tara32]

Nie napisałam, że na spotkaniu nie kliknelo, jakaś chemia była. Ale chyba jesteśmy oboje ostrożni w tej relacji, żadne nie chce zrobić jakiegoś niekontrolowanego ruchu. Czyli waszym zdaniem to musi być od razu szereg spotkań, nie ma możliwości, że to się toczy wolniej z jakichś wewnętrznych względów?

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Tara32

Nie napisałam, że na spotkaniu nie kliknelo, jakaś chemia była. Ale chyba jesteśmy oboje ostrożni w tej relacji, żadne nie chce zrobić jakiegoś niekontrolowanego ruchu. Czyli waszym zdaniem to musi być od razu szereg spotkań, nie ma możliwości, że to się toczy wolniej z jakichś wewnętrznych względów?

Ty czułaś jakąś chemię, on niekoniecznie.
Ty jesteś ostrożna w tej relacji jak już, chociaż raczej ta ostrożność bierze się z tego... że on za bardzo nie działa w sprawie kolejnych spotkań.

Także, mów i myśl wyłącznie za siebie. Nie nakręcaj się, nie rozszerzaj swoich uczuć na "on pewnie czuje, myśli to samo".

Postaraj się z nim poruszyć tematy nie związane z pracą i zobacz, czy rozmowa nadal będzie ciekawa i czy będzie zainteresowany np. tym co u Ciebie (ale nie związanego z pracą), jakimś opowiadaniem o sobie, pytaniem Cię o różne rzeczy. Możesz zaproponować spotkanie, ale wyraźnie podkreślając, że to będzie spotkanie dwojga ludzi, którzy się znają i lubią, a nie współpracowników na ploteczkach przy ksero.

[glossyzuz]

Póki co to masz dobrego kolegę z pracy, z którym możesz przegadać tematy pracowe nawet poza pracą. Ty rozkminiasz, że dzwonił i gadał dwie godziny, ale tak samo Ty gadałaś z nim. Nie sądzisz, ze dajesz mu jasne sygnały, że facet może próbować przenieść waszą znajomość na grunt prywatny, jeśli jest Tobą zainteresowany?

[Pigeons]

Moim zdaniem też coś jest na rzeczy. Może facet czeka na jakiś sygnał od autorki, może nie wie czy ona jest gotowa, albo nie wie czy nie będzie jej przeszkadzać różnica wieku.... Średnio chce mi się wierzyć, że poświęcałby tyle swojego wolnego czasu na jakąś znajomość z pracy.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Dla mnie jest coś bardzo na rzeczy. Facet po prostu jest ostrożny. Tym bardziej, że autorka jakoś szczególnie inicjatywy nie przejmuje. Dwie godziny rozmów wieczorem, spotkanie w restauracji ( nawet jeśli chciał pocieszyć w sprawie pracy) to jasne sygnały.



I jestem w grupie która nie widzi żadnego problemu z spotykaniem się z kimś z pracy.

[Ellen_Ripley]

Dlatego niech Autorka pokieruje rozmowę na inne tory i zasugeruje spotkanie-randkę. Zobaczy. Bo na razie nie ma się co nakręcać, że on to, czy tamto chce, czy czuje. Czasami faceci naprawdę szukają koleżanki do ploteczek.

[CostaDeLaLuz]

Nie możesz zapytać po prostu? Miałabyś informacje z pierwszej ręki

[TadCooper]

Napisane przez Mikry_Mike

Stare przysłowie syberyjskich poławiaczy gąbek mówi "Gdzie się uczysz i pracujesz, tam i ujem nie wojujesz".

Jest jeszcze jedno mądre prastare przysłowie, powtarzane często przez moich kolegów z pracy: "Nie ma gorszego gó*na niż koleżanka z pracy"

spiny, plotki, prywata zmieszana z życiem zawodowym, zazdrosne żony/mężowie, opieranie swoich wyobrażeń na temat tej drugiej osoby na podstawie jej wizerunku do pracy (opanowany, fajnie ubrany, pomocny) - nope nope nope
ależ by mi się nie chciało

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Mikry_Mike

Stare przysłowie syberyjskich poławiaczy gąbek mówi "Gdzie się uczysz i pracujesz, tam i ujem nie wojujesz".
Zabawne, że tyle razy identyczny temat przewija się przez życie jako wątek w rozmowie, a ludzie nigdy się nie nauczą tego, by nie robić do własnego gniazda. Z doświadczenia oraz obserwacji podobnych przypadków wiem, że to w 99% nie wychodzi. Pal sześć, jeśli upadnie na etapie rozpoznania celu czy też pierwszych podchodów - szkody małe, po prostu nie wyszło. Gorzej, jeśli całe przedsięwzięcie upadnie w bardziej zaawansowanym stadium. Kiepska atmosfera w pracy, pojawiają się ploty - po co to komu?
Tak samo jak pary które poznały się w pracy i pracują razem. Zero jakieś separacji życia związkowego od zawodowego. Ciągle widzisz tą osobę, zaczyna powszednieć, przestaje pociągać. To prosta droga do tego, by wykastrować relację z czynnika atrakcyjności.

A gdzie dorosły pracujący człowiek ma kogoś do związku poznać?

Jeżeli nie ma jakiegoś hobby to w pracy. Współpracownik, kontrahent, prelegent, ktoś z rodziny szefa, ktoś z obsługi szkolenia, z cateringu ....

[Kaviaa]

x

[Piotrek95]

Napisane przez Kaviaa

Zależy kto ma jaką prace, u mnie 90% zespołu do dziewczyny a pozostałe 10% to zajęci faceci. Więc nawet gdybym chciała tam kogoś poznać to nie ma prawie na to szans, już lepiej odpalić aplikacje randkową, albo zapisać się do grup tematycznych/na kursy.

Co to znaczy zapisać się do grup tematycznych?

[I am Rock]

"czasem powie mi komplement, ale jest z tych raczej niedostępnych i po pewnych przejściach"


Aha, czyli na twoim miejscu nie robiłabym sobie nadziei, bo facet raczej szuka sobie czegoś niezobowiązującego. Nic innego nie widzę.

[Kaviaa]

Napisane przez Piotrek95

Co to znaczy zapisać się do grup tematycznych?

Ludzie, których łączy ta sama pasja. Np. jakies spotkania podróżnicze, książkowe, językowe, tańce, itp itp... dużo jest hobby.

---------- Dopisano o 19:53 ---------- Poprzedni post napisano o 19:52 ----------

Napisane przez I am Rock

"czasem powie mi komplement, ale jest z tych raczej niedostępnych i po pewnych przejściach"


Aha, czyli na twoim miejscu nie robiłabym sobie nadziei, bo facet raczej szuka sobie czegoś niezobowiązującego. Nic innego nie widzę.

Przecież z jej wypowiedzi nic nie wynika, jakie przejcia ma na myśli. Może na za sobą cięzki związek, ale nie zamyka się. Teraz to gdybanie.

[cb0d8ace8e3f55c20d6852271041c68dd40c3dc3_65540ac21a6bc]

Napisane przez Piotrek95

Co to znaczy zapisać się do grup tematycznych?

To znaczy zapisać się do grup tematycznych na Facebooku, żeby sobie uprawiać klikanie, z którego nic realnego nie wynika.

[Kaviaa]

x

[chwast]

Napisane przez TadCooper

Jest jeszcze jedno mądre prastare przysłowie, powtarzane często przez moich kolegów z pracy: "Nie ma gorszego gó*na niż koleżanka z pracy"

Ale obleśne, nie powtarzałabym tego na Twoim miejscu.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[DrDoom]

Napisane przez Mikry_Mike

Stare przysłowie syberyjskich poławiaczy gąbek mówi "Gdzie się uczysz i pracujesz, tam i ujem nie wojujesz".


Zabawne, że tyle razy identyczny temat przewija się przez życie jako wątek w rozmowie, a ludzie nigdy się nie nauczą tego, by nie robić do własnego gniazda. Z doświadczenia oraz obserwacji podobnych przypadków wiem, że to w 99% nie wychodzi. Pal sześć, jeśli upadnie na etapie rozpoznania celu czy też pierwszych podchodów - szkody małe, po prostu nie wyszło. Gorzej, jeśli całe przedsięwzięcie upadnie w bardziej zaawansowanym stadium. Kiepska atmosfera w pracy, pojawiają się ploty - po co to komu?


Tak samo jak pary które poznały się w pracy i pracują razem. Zero jakieś separacji życia związkowego od zawodowego. Ciągle widzisz tą osobę, zaczyna powszednieć, przestaje pociągać. To prosta droga do tego, by wykastrować relację z czynnika atrakcyjności.

I coś w tym jest, czasy się zmieniają.
Sam mówię nie sypia się z koleżankami ani ich koleżankami, może wyjdzie, może nie, ale relacje się zmieniają.
Jeżeli łączą się z zawodowymi, po co komplikować sobie życie w czasach imprez i Tindera.
Sam miałem w życiu parę koleżanek, w tym jedną z którą nawet parę razy po imprezach spaliśmy, ale bez seksu. I nie chodzi o wygląd, co ceniłem je za pewne cechy, i fajnie z nimi spędzało się czas.
Jednocześnie były też cechy które skreślały je jako potencjalna partnerka, więc po co sobie komplikować relacje.

[TadCooper]

Napisane przez chwast

Ale obleśne, nie powtarzałabym tego na Twoim miejscu.


Sent from my iPhone using Tapatalk

ja na twoim miejscu zluzowałabym szelki i nie brała taki sformułowań jako obrazy, ale no każdy działa tak jak potrafi

[cb0d8ace8e3f55c20d6852271041c68dd40c3dc3_65540ac21a6bc]

Napisane przez TadCooper

ja na twoim miejscu zluzowałabym szelki i nie brała taki sformułowań jako obrazy, ale no każdy działa tak jak potrafi

Nie chodzi o obrazę, tylko o prostackie i wulgarne odzywki.