|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2023-01
Wiadomości: 3
|
Związek - rozterki
Cześć,
tak jak w tytule wątku - mam rozterki dotyczące mojego wieloletniego związku. Po co ten wątek? Sama nie wiem. Może ktoś coś poradzi, może napisze parę ostrych słów i mną potrząśnie, nie wiem. Może po prostu chciałabym się komuś wygadać. Wstyd mi się przyznać do swoich problemów związkowych koleżankom, nie wspominając już o rodzinie. Mam 27 lat, partner jest o rok starszy. W związku od 6.5 roku, od prawie 3 lat mieszkamy razem. To mój pierwszy (i jedyny) poważny związek, przed nimi miałam jakieś przelotne znajomości ale nigdy nie skończyło się to poważniejszą relacją. Pierwsza miłość, również jedyny partner seksualny. Chyba tyle tytułem wstępu. Od dłuższego czasu mam wrażenie, że się rozmijamy. Niby mieszkamy razem, ale jednocześnie osobno. Jak współlokatorzy? Tak, to chyba dobre określenie. Na początku związku była duża chemia, iskry. Jak kiedyś znalazłam naszą starą konwersację na messengerze to aż się popłakałam z żalu za tym co kiedyś było... No właśnie - było. Zamieszkaliśmy razem po prawie 4 latach związku, to ja naciskałam na wspólne mieszkanie. W sumie to byłam gotowa już wcześniej, ale on nie był. Na początku to rozumiałam, później coraz mniej, aż w końcu poprosiłam o poważną rozmowę i przedstawiłam swoje wątpliwości. Powiedziałam, że jego wątpliwości odbieram tak, że nie jest mnie pewien - że nie wie czy chce budować ze mną wspólną przyszłość. Ja musiałam zmienić mieszkanie (właściciel wypowiedział mi umowę) i powiedziałam wprost - że nie wyobrażam sobie aby miała kolejne mieszkanie wynajmować sama, że jedyna opcja to abyśmy szukali czegoś razem. Zdaję sobie sprawę, że może to nie było fair? Takie ultimatum? Nie wiem. Ale podziałało - zaczęliśmy szukać mieszkania razem. Tzn. ja szukałam, ja przeglądałam oferty, ja dzwoniłam i umawiałam się na oglądanie mieszkań - partner przy tym uczestniczył, ale nie wykazywał inicjatywy. Wtedy raczej mi to nie przeszkadzało, byłam podjarana tym że w końcu zamieszkamy razem. Zamieszkaliśmy. Zanim zamieszkaliśmy razem, trochę pomieszkiwaliśmy u siebie. Czasem ja u niego, czasem on nockę u mnie. Było bardzo dobrze. Ale no właśnie - mieszkanie razem, "na swoim" jednak wyglądało inaczej. Nic dziwnego, powiecie, to normalne, trzeba się nauczyć nawyków drugiej osoby itp. Cały czas miałam takie podejście, cały czas mówiłam sobie - nie zwracaj uwagi, nie ma po co wywoływać kłótni. Jednak po tylu latach mam już niektórych rzeczy po dziurki w nosie. Tego, że praktycznie nigdy nie weźmie się za sprzątanie (salonu, kuchni, łazienki) dopóki nie poproszę. Jak poproszę - to to zrobi. Tylko no właśnie, mamy prawie 30 lat i czy naprawdę muszę zwracać dorosłej osobie uwagę, że to najwyższy czas posprzątać ubikację? Mieliśmy o to małą kłótnię ze dwa miesiące temu, powiedziałam mu to co przed chwilą napisałam, że nie chcę być taką "mamusią" która chodzi i zwraca uwagę aby synek posprzątał. Chyba nie podziałało, bo nadal jest tak samo. Ale właśnie - czy mogę mieć o to pretensje? W końcu, jak mu powiem: trzeba posprzątać kuchnię i łazienkę, ja biorę kuchnię a ty łazienkę, on na to OK, i sprząta, to czy ja jednak nie wychodzę na czepialską? Przecież, prędzej czy później efekt będzie ten sam, w końcu będzie posprzątane. Rzadko spędzamy czas na wspólnych aktywnościach. Partner większość czasu po pracy spędza przy komputerze, grając w gry z kolegami. Nie mam prawa się tego czepiać, to jego hobby i to szanuję. Ale... Tak jest każdego dnia. Do sypialni chodzę spać sama, partner przychodzi jak ja już dawno śpię. Czasami obejrzymy jakiś serial na Netflixie, ale jak zaproponuję wspólny film to wiem jakiej odpowiedzi się spodziewać - "nie mam ochoty". Ja to szanuję, rozumiem, nie każdy musi mieć zawsze ochotę na seans. Czasami zagramy razem w planszówkę (jak ja zaproponuję). Wszelkie wyjścia, do restauracji, na spacer - inicjuję ja, partner bardzo rzadko. Kiedyś mi to odpowiadało, miałam naturę control freaka, lubiłam mieć wszystko zaplanowane, weekendy, wyjazdy wakacyjne planowałam ja i sprawiało mi to radość. Tylko teraz już tej przyjemności nie sprawia, bo wiem, że gdyby nie moja inicjatywa to żadnych wyjazdów wakacyjnych by nie było, żadnych wypadów weekendowych też. Bo on nie czuje takiej potrzeby, ale jak ja coś zorganizuje to chętnie ze mną pójdzie. Podobnie jest np. z gotowaniem. Ja lubię raz na jakiś czas ugotować coś specjalnego, czy zrobić fancy śniadanie w weekend. Pocelebrować, nacieszyć się posiłkiem, mieć satysfakcję że drugiej połówce smakowało. Z jego strony tego nie ma, nie zrobi wspólnego śniadania czy kolacji. Przez to nie czuję się, hmm, zaopiekowana, zatroszczona? Nie zrozumcie mnie źle, nie oczekuję że facet będzie codziennie dla mnie gotował, nie. Tylko u mnie nie ma tego wcale. No i znowu - może ja się czepiam? Może to normalne w związku? Przez długi czas miałam problem z niską samooceną i brakiem poczucia własnej wartości. 2 lata temu przechodziłam przez epizod depresyjny (myśli samobójcze), na szczęście udało mi się z tego wyjść. W zeszłym roku zaczęłam chodzić na terapię, niestety głupia ja ją przerwałam bez słowa (pomimo dobrych rezultatów) i teraz wstyd mi na nią wrócić. Moja samoocena jest dużo lepsza niż te 2 lata temu, aczkolwiek nie jest idealna - sama nad tym pracuję, Zapytacie pewnie - czy nie rozważałam rozstania? Ano rozważałam, nawet nie wiem ile razy przewinęło mi się to przez myśl. Dlaczego się na to nie zdecydowałam? Bo się cholernie boję. Tego, że będę żałować. Tego, że go zranię. Tego, że nie wiem jak on sobie poradzi po teoretycznym zerwaniu (bo się tego nie spodziewa). Tego, że w oczach znajomych i rodziny będę przegrywem. Tego, że będę musiała zacząć wszystko od nowa. Bo przecież nie jest między nami idealnie, ale jednak JAKOŚ jest, nie? Boję się tego, jak takie rozstanie miałoby wyglądać (nigdy nikt ze mną nie zrywał ani ja z nikim). Jakby miało wyglądać szukanie nowego mieszkania. Co z planami wakacyjnymi? No sobie nie wyobrażam. Mam prawie 30 lat a z drugiej strony czuję się jak 10-latka która czeka aż jej mama załatwi za nią sprawę u lekarza. Najtrudniejsze w tym wszystkim jest to, że nadal go kocham. Jak łatwo byłoby się rozstać gdyby nie było między nami żadnego uczucia. Ale jest, a przynajmniej z mojej strony. Patrzę na te lata razem i nie potrafię sobie wyobrazić hipotetycznego rozstania. Tylko może... Ja po prostu mam za duże wymagania? I powinnam się cieszyć z tego co mam, zamiast wydziwiać? Wewnątrz czuję już wyrzuty sumienia za napisanie tego wątku. Nie wiem. Ja już nic nie wiem. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
|
Związek - rozterki
Nie No, mnie by się tez nie chciało przypominać facetowi, że mieszkanie samo się nie sprząta. W ogóle takie poczucie, że muszę to robić strasznie by mi psuło obraz tej osoby, nie tego szukam w partnerze.
Co do reszty, to faktycznie wyglada to słabo, nie rozumiem w imię czego chcesz się z nim męczyć, co Cię tak obchodzi opinia rodziny i czemu zakładasz, ze będzie negatywna? Wybacz, ale pozostanie w martwej relacji, która na każdym polu jest zawodem i niezaspokojeniem, to nie jest w pewnym sensie bycie „przegrywem” jak to określasz? Poza tym zaczynanie od nowa w tej sytuacji to same plusy. Otrząśnij się i zacznij żyć, bo masz dużo czasu na związki, możesz być szczęśliwa. Uważam, że z nim już nie będziesz. Twój wybór. Sent from my iPhone using Tapatalk Edytowane przez chwast Czas edycji: 2023-01-31 o 09:12 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 911
|
Dot.: Związek - rozterki
Uroki pierwszego poważnego związku gdzie chciałaś być ta "naj", do tego kontrolować sytuację co jest atrakcyjne do czasu, aż za zaczynasz sobie zdawać sprawę, że wszystko jest na Twojej głowie. W sumie miałem podobnie w 1 długim związku gdzie to ja tak "nadskakiwalem" aż straciłem zapal. Facet się przyzwyczaił i tak mu wygodnie, gdy coś powiesz żeby ogarniał to zrobi, bez inicjatywy. Jeżeli go nadal kochasz i chcesz nad tym pracować to jak dla mnie jedyna rozsądna opcja to kawa na ławę i sprawiedliwy podział obowiązków. Ma robić to i tamto, jak zrobi to pochwalić, jak zawali to opieprzyć, trochę jak z dzieckiem metoda kija i marchewki. Co do gier, wiele mocno wciąga bo sam w tej branży pracuje, również nie można bagatelizować " bo to hobby". Hobby powinno się realizować w wolnym czasie a nie kosztem partnera. A jak nie podziała to trzeba się rozejść, o niego się nie martw, poradzi sobie. Rodzina się nie przejmuj, to Twoje życie, nigdy wszystkim nie dogodzisz. W kolejny związek wejdziesz mądrzejsza o życiowe doświadczenia, zaangażowanie musi iść z obu stron aby na dłuższą metę to miało sens.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 1 844
|
Dot.: Związek - rozterki
Cytat:
O związek się walczy, o siebie w związku się walczy. Postawa unikania kłótni w Tobie rodzi frustrację i chęć zerwania, a jego utwierdza w przekonaniu, że wszystko robił dobrze. Nie da się zbudować trwałej relacji bez usunięcia rzeczy, które mocno przeszkadzają. A żeby je usunąć trzeba o nich rozmawiać, czasem się kłócić. Tak się rodzi zgoda i kompromis. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 911
|
Dot.: Związek - rozterki
Wiesz Max, żeby rozwiązać problem, najpierw trzeba go zdiagnozować. A jak dla mnie wcale nie chodzi o sprzątanie czy śniadania. Autorka po w jej odczuciu namówienia partnera na wspólne mieszkanie, aby mu to osłodzić postanowiła matkować i przejąć większość obowiązków. Problemem dla mnie jest hobby, które w tym przypadku jest uzależnieniem skoro facet tylko gra i zarywa nocki. Jeden z tych niedowartościowanych który też ma problemy ale nie przerabia ich u psychologa tylko online. Czułe pieści swojego wirtualnego kutasa nabijajc z kolegami kolejne poziomy w grach, gra docenia, są efekty, jest tak "kims" a koledzy kibicują. Brakuje tylko dziecka. W tym związku nie mają sfery "my". Kompleksy, niska samoocena, myśli samobójcze a partner tego nie dostrzega bo zapatrzony w ekran. Jakby autorkę doceniał, spędzał z nią czas, flirtował, sprawił aby czuła się przy nim atrakcyjna, to brudny kibel i brak śniadania nie byłby problemem.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2022-08
Wiadomości: 1 121
|
Dot.: Związek - rozterki
W dużym skrócie - odkryłaś że partner do ciebie nie pasuje. Z opisu nie widzę dosłownie nic, co on robi źle. Po prostu inne rzeczy go interesują, inaczej niż ty chce spędzać czas i nie potrzebuje sprzątać tak często jak ty. Nie widzę opcji innej niż rozstanie, bo ani on nie zmieni osobowości, ani ty swoich potrzeb.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 1 844
|
Dot.: Związek - rozterki
Cytat:
Ale przy dostatecznym poziomie jego empatii kilka, kilkanaście rozmów powinno pomóc. Przecież przeciętnie inteligentny człowiek rozumie przekaz: nie chcę ciągle po tobie sprzątać, ustalmy, że myjesz kibel co 2 tygodnie; jeśli o tym zapominasz, to ustaw sobie przypomnienie w telefonie. Z tym, że to trzeba przegadać i wynegocjować. Samo z nieba nie spadnie. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 21 320
|
Dot.: Związek - rozterki
Autorko, pytanie, czy jesteś gotowa na postawienie na siebie i wyprowadzenie się (lub pana) - znalezienie innego lokum, o ile nie chciałabyś / nie mogła zostać w tym. Przeprowadziłaś x rozmów, nic z nich nie wynika. Czas przestać prosić i negocjować, a po prostu powiedzieć mu, że jeżeli nie nastąpi znacząca zmiana w jego zachowaniu i zaangażowaniu w związek, to kończycie. Tylko przeprowadzając taką rozmowę, swoiste ultimatum, musisz właśnie mieć ten plan "co dalej?" i być zdecydowana go wprowadzić w życie.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2023-01
Wiadomości: 7
|
Dot.: Związek - rozterki
No wlasnie ja bylam w podobnym zwiazku - 5,5 lat, odeszlam z wlasnej woli, zaczelam nowe zycie i to bylo najlepsze, co mozna zroboc dla obu stron, kiedy zwiazek nie rokuje. Tylko taka roznica, ze tamten facet to nie byl moj pierwszy partner seksualny - a ktorys tam z kolei, takze rozumiem, ze autorke mocno trzyma to przywiazanie jako do tego "pierwszego" co zmienia kontekst sytuacji.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 82
|
Dot.: Związek - rozterki
Autorko - czuje się jakbym czytała o jednym ze swoich poprzednich związków. Identyczne sytuacje, rozumiem Cię doskonale.
Tak samo musiałam nam organizować czas, on nie wykazywał jakiejkolwiek swojej inicjatywy. Gdybym ja nie wyszła z propozycją czegoś, to siedzielibyśmy w domu. Niby się zgadzał na to co zaproponowałam, ale zawsze było to na moich barkach żeby wszystko zarezerować, zaplanować itp. NA początku też nie miałam nic przeciwko, ale potem która z kolei odpowiedź na pytanie "co dzisiaj robimy?" - "nie wiem, a co chcesz robic?" dobrowadzała mnie do szaleństwa. Też nie chciał sprzątać. Jedyne co robił to gotował bo to lubił, chociaż ja mu w gotowaniu pomagałam cały czas, a on mi w sprzątaniu już nie. Myślę, że mu się wydawało ze skoro gotuje dla nas to jest dobrym chłopakiem i case closed. A ja wymagałam od związku dużo więcej. Miłe gesty się skończyły po jakiś 5 miesiącach. Na początku też było fajnie, wszystko dla mnie robił, ale potem już mu się nie chciało Dużo było takich sytuacji. Mogłabym chyba z 5h opisywać. Ja też się bałam zwracać mu uwage, żeby nie było że znowu się czepiam. Musisz z nim poważnie porozmawiać. Powiedzieć wszystko co Ci leży na sercu, a jak on się nie zmieni, albo tylko chwilowo się zmieni to niestety odejść i zapomnieć. Nie przejmuj się rodzicami - oni za Ciebie nie przeżyją życia. To TY masz byc w nim szczęśliwa, a codzienne wkurzanie się na partnera spowoduje tylko flustracje. Ja odeszlam od tamtego chłopaka i czuję się teraz lepiej bez niego. W końcu nie musze się codziennie stresować. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: W podróży
Wiadomości: 6 906
|
Dot.: Związek - rozterki
Pomyśl, jak będzie wyglądało Twoje życie z nim za 10-15 lat. Tyle samo frustracji, żalu i niedomówień? Więcej? Kochanek po Twojej stronie lub jego, a do domu powrót tylko na nocleg i unikanie siebie?
Jemu nie zależy na tym, co Ty cenisz w codzienności związkowej. Ty już przestajesz starać się za dwoje, no bo ile można. Nadszedł impas i albo rozstanie, albo jakiś desperacji krok, który potencjalnie ma Was zbliżyć, a będzie w przyszłości dużą przeszkodą w rozstaniu (kredyt, ślub, dziecko). Martwisz się, że go zranisz rozstaniem i jak sobie poradzi? Martw się o siebie i o to, że więdniesz w tej relacji. Nie zostawaj z nim dla jego dobra, bo to się kłóci z Twoim dobrostanem i tym, czego chcesz od związku. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
![]() ![]() |
![]() |
Okazje i pomysły na prezent
![]() |
#12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
|
Dot.: Związek - rozterki
[1=95ec6962364a4f8a160f5a2 5592807d77bc49920_63f0150 22141c;89484465]No wlasnie ja bylam w podobnym zwiazku - 5,5 lat, odeszlam z wlasnej woli, zaczelam nowe zycie i to bylo najlepsze, co mozna zroboc dla obu stron, kiedy zwiazek nie rokuje. Tylko taka roznica, ze tamten facet to nie byl moj pierwszy partner seksualny - a ktorys tam z kolei, takze rozumiem, ze autorke mocno trzyma to przywiazanie jako do tego "pierwszego" co zmienia kontekst sytuacji.[/QUOTE]
Czy ja wiem. Rozstałam się z podobnych powodów po 8 latach z moim pierwszym partnerem seksualnym i to nadal była najlepsza decyzja w moim życiu chyba, co odczułam natychmiast. Gorzej przeżyłam rozstanie z jakimś partnerem z kolei, więc chyba nie ma takiej jakiejś zasady, jaką tu sugerujesz Sent from my iPhone using Tapatalk |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 | ||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2023-01
Wiadomości: 3
|
Dot.: Związek - rozterki
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Wiele z nich mnie mocno poruszyło.
Cytat:
Cytat:
Mogłabym cytować każdą wypowiedź i odpowiadać, ale nie ma to w sumie sensu - wszyscy macie rację. Po studiowaniu tego wątku zastanawiałam się nad tym, co nas łączy, dlaczego chciałabym być z nim dalej? Jest dobrym człowiekiem ale przecież to nie wystarczy do zbudowania szczęśliwego związku. Najmocniej do myślenia dało mi to pytanie: czy gdybym poznała takiego mężczyznę na randce, wiedziała jak wygląda jego styl życia, to czy weszłabym z nim w związek? Moja natychmiastowa myśl to NIE. Być może rozważałabym ratowanie tego wszystkiego, ale jest jeszcze jedna rzecz o której wcześniej nie wspominałam (pewnie mnie za to zjecie), mianowicie sprawy łóżkowe. Seks u nas już nie istnieje, aczkolwiek mi to nawet już nie przeszkadza - masturbacja załatwia sprawę. Łzy mi się cisną do oczu, bo zdałam sobie sprawę że jestem z nim z przyzwyczajenia, sentymentu, a nasze wspólne ścieżki już dawno się rozeszły ![]() W ciągu najbliższych miesięcy wygasa nam umowa na mieszkanie. Nie ukrywam, że wspólny najem jest korzystny dla obu stron, mieszkam w jednym z większych miast i ceny wynajmu są tutaj kosmiczne. Dlatego też, natychmiastowe zerwanie i wyprowadzka są nieco problematyczne. Mam trochę spraw do zamknięcia tutaj. Znaleźć nowe mieszkanie też nie tak prosto (tym bardziej, że mam psa, co z góry ogranicza dostęp do ofert :/ ). Zastanawiam się jak to można rozegrać, by obie strony jak najmniej oberwały. Nawet gdybym chciała się wyprowadzić, to trzeba by aneksować z właścicielem umowę najmu bo jest na naszą dwójkę, nie na niego. Poza tym, partnera nie byłoby stać aby utrzymać to mieszkanie w pojedynkę, nie mogę go ot tak zostawić z tym mieszkaniem samego, ehh. Uważacie, że poinformowanie go np. na miesiąc przed zakończeniem najmu, będzie fair? Ja bym miała czas na pozamykanie własnych spraw, oboje mielibyśmy wystarczającą ilość czasu na znalezienie czegoś nowego i spokojną wyprowadzkę. Jak to wyglądało u was? ![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 21 320
|
Dot.: Związek - rozterki
Cytat:
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. ![]() ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
|
Dot.: Związek - rozterki
Cytat:
Nie pamietam już jak to było dokładnie, ale wiem, ze wynajęłam sobie wtedy pokój w innym mieście, w ten sam dzień wieczorem powiedziałam mu, żeby zrobił to samo i to szybko, bo wypowiadam umowę na mieszkanie. Później mieszkaliśmy razem dość krótko, z 2 czy 3 tygodnie, bo ja szybko znalazłam kogos na to mieszkanie i mogłam się wcześniej z niego wyprowadzić Sent from my iPhone using Tapatalk |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#16 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2020-05
Wiadomości: 82
|
Dot.: Związek - rozterki
Cytat:
Tylko ja dźwigałam ten związek przez ostatnie miesiące. Ja również gdybym wiedziała jak on się zmieni to nie pakowałabym się w ten związek. Najgorsze jest, że mówiłam mu o swoich wąpliwościach to potrafił się zmienić na 2 miesiące, a potem powrót do punktu wyjścia. Już miałam dość. W związku są dwie osoby, a nie jedna. Obie osoby muszę się tak samo starać i budować związek. Co do mieszkania, im szybciej to będzie z głowy tym lepiej. Lepiej wynajmij sobie pokój tak jak ktoś sugerował. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2023-01
Wiadomości: 3
|
Dot.: Związek - rozterki
Dziewczyny, pora na małą aktualizację z mojej strony - przypomniało mi się o tym wątku.
Otóż, rozstaliśmy się z partnerem. Na spokojnie, bez kłótni, po przyjacielsku (ale ze wzruszeniem). Oboje wspólnie przyznaliśmy że jest nam ze sobą wygodnie, ale czujemy że to nie TO. Jest mi ciężko, mimo że to ja zainicjowałam rozmowę i myślałam o tym rozstaniu od miesięcy to chce mi się ryczeć (i ryczę momentami). Tym bardziej, że ostatnio było pomiędzy nami trochę lepiej - partner wykazywał trochę większą inicjatywę w naszym związku, ale to już chyba i tak za późno na ratowanie czegokolwiek (mam przez to wyrzuty sumienia, wiecie "ostatnio było lepiej, może nie warto zrywać" ![]() Nie wiem co jest gorsze - zrywanie w kłótni czy po przyjacielsku. Po kłótni można w pełni czuć żal i nienawiść, jakoś się "wyżyć". A rozstanie w przyjacielskich stosunkach ma chyba tą wadę, że człowiek przechodzi to "za delikatnie"? Nie wiem jak to opisać. Że ma myśli że to rozstanie to błąd ![]() Wracają do mnie teraz jakieś miłe wspomnienia, ale muszę je szybko blokować racjonalnymi przemyśleniami i powodami dla których ten związek nie ma szans. Ciężkie to ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 21 320
|
Dot.: Związek - rozterki
Ale jaki błąd? Bo są mile wspomnienia po tylu latach? To chyba dosyć oczywiste, że będą. Tylko rozstanie wisiało nad tą relacją od miesięcy i facet jak sama widzisz nie walczył o to, aby się nie rozstawać. Gdyby chciał coś serio zmienić i zostać z Tobą, ukochaną, to zaproponowałby realne zmiany, terapię itd. Zaproponował? Nie. Jemu już po prostu nie zależało i od dawna to podskórnie czułaś.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. ![]() ![]() Edytowane przez Ellen_Ripley Czas edycji: 2023-05-12 o 12:41 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2022-07
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 2 034
|
Dot.: Związek - rozterki
Miałam podobnie. Po rozstaniu wiele miesięcy męczyły mnie myśli, że może jednak powinnam była z nim zostać. Przypominały mi się wszystkie fajne chwile. Strasznie się męczyłam.
Ale nadszedł dzień, że poczułam 100% pewność, że dobrze się stało. To był piekny dzień ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:10.