Co to za choroba- proszę o szybką odpowiedź

[Impersona]

Proszę o szybką odpowiedź, bo rejstracja u pediatry jest dopiero po 8-mej. Kuba ma całe ciało w takich krostkach: nie plamach, ale krostkach takich jakby zakończonych pęcherzykami, cieniutkie, drobne, pęcherzykowate krostki i jest ciepły. Szlag by to trafił, akurat jak Mikołaj jest w żłobku, po 2 tygodniach nie chodzenia, po drugim dniu po przerwie Co to może być?

[Mariqa]

chyba ospa wietrzna
Maluchy, te młodsze ponoć lżej ja znoszą
Będziecie mieć problem z głowy, serio, bo im później tym gorzej
Trzymajcie się, życzę zdrówka

[Luba]

Tez stawiam na ospe.
Trzymac w cieple, smarowac zeby sie nie drapal (kiedys byl Pudroderm a teraz nie wiem czym sie smaruje) 2 tygodnie nie wysciubiac nosa z domu, bo powiklania sa grozne.
Tearz przechoruje i bedziecie mieli z glowy, Mariqa dobrze mowi.

[Impersona]

Tylko, że ja nie mam czasu siedzieć z nim w domu A jak wspomniałam TŻ , że wywiozę małego do mojej mamy na 2 tygodnie, to usłyszałam, że najchętniej to pewnie oddałabym go do domu dziecka
Cholera jasna, nie wiem gdzie on to złapał, bo w żłobku był 1 dzień od 3 tygodni, pewnie w przychodni na kontroli się zaraził
No ale ospa chyba zaczyna się plamami? Bo to nie są plamy, to są takie drobne, pęcherzykowate krosteczki Do tego jest gorący, już wczoraj po południu był ciepły, ale nie miał wysypki i dziś rano go wysypało

[Mariqa]

Plamami-nie
Objawy które opisujesz wskazują właśnie na ospę wietrzną. Przerabiałam to u swojej parki parę miesięcy temu. Pęcherzyki "pekające" to stadium "roznoszenia" choroby, zarażania
Koniecznie do lekarza i koniecznie zalecenia bardzo solidnej dbałości o "nie podziębienie" dziecka. Wykluczone absolutnie spacery, a tymbardziej chodzenie do żłobka/przedszkola.
Nie są to strachy na lachy, w przedszkolu, do którego chodzi syn mojej kuzynki zmarł niedawno chłopczyk na sepsę, bo matce się wydawało, że skoro tak lekko ospę przechodzi, bez uciążliwych objawów że można go nie trzymac w domu.
Impersona, jeśli sama nie możesz być w domu w tym czasie, zawieź koniecznie dziecko z odpowiednimi zaleceniami do babci .

[Luba]

Moge sie tylko podpisac pod tym co napisala Mariqa.

Pecherzyki a nie plamy. Sa dwa albo trzy wysypy tych pecherzykow i przy kazdym wysypie podnosi sie temperatura. Niektore dzieci przechodza lepiej ospe a niektore gorzej ale nie mozna tego lekcewazyc. Siedzenie w domu i koniec, nie ma innej opcji.
Jak Twoj TZ taki madry, to niech on siedzi te 2 tygodnie w domu z dzieckiem.
A jak nie, to babcia. Tylko uwazja przy przewozeniu dziecka z tymi zakaznymi nie ma zartow, zadnego wietrzenia i przeziebienia, bo tak jak wczesniej pisalam (i Mariqa tez) powiklania sa bardzo grozne.

[Impersona]

Zwariuje... pocieszcie mnie, że te choroby się wreszcie skończą Nie mam już siły, mam anemię, śpię po 4-5 godzin dziennie, miesiąc temu miałam termin oddania pierwszego rozdziału pracy, ale nawet nie mam kiedy iśc do biblioteki po książki, nie mówiąc o pisaniu czegokolwiek
Oczywiście TŻ nie może nawet jednego dnia opuścić, bo ma ciężko, a to jego szkoła nas utrzymuje, więc jak zwykle wszystko spada na mnie.
Zaczęło się jak oddałam małego do żłobka, a że to był mój poysł, to teraz ja muszę się męczyć

[Mariqa]

Niestety, dzieci, kiedy idą do żłobków/przedszkoli bardziej chorują
Ale Impersono kochana, przecież te placówki to nie tylko choroby, to przede wszystkim dobra opieka i początki "edukacji", nabieranie postaw "społecznych"- tak trzeba o tym myśleć
Nie martw się, nie obwiniaj, przecież Ty też musisz/chcesz coś zrobić dla własnej kariery, przyszłej pracy.
Życie kobiety to nie kierat- w domu siedzieć z dzieckiem?
Jeśli masz taką możliwość angażuj babcię- bez wahania Trzeba przecież działać wedlug priorytetów, wypracować kompromisy.
Głowa do góry zadbaj o siebie, kiedy mały będzie u babci, może troszkę odeśpisz, dożywisz się i nieco nabierzesz sił

[Luba]

Impersono, nie bedzie żle! Ja nie przecze, ze teraz jestes wykonczona i padnieta, ale będzei coraz lepiej. Pomys sobie, ze dziecko takze przez chodzenie do żłobka czy przedszkola uodparnia sie. Tych chorób powinno byc coraz mniej. Z miesiąca na miesiąć będzie coraz lepiej, szkoły pokończycie i troche odetchniecie.
Teraz jest ciężko, wiem o tym ale to minie, trzeba tylko przeczekać tenajgorsze okresy, chociaż to własnie jest najtrudniejsze.

Ja rozumiem że Twój mąż tez ma obowiązki i nie może zająć sie dzieckiem. Ale w takim razie jak on to sobie wyobraża? Że Ty pogodzisz szkołę, prace i dziecko a on nic? I jeszcze nie pozwoli ci przyjąć pomocy od babci? To nie jest w porządku. Albo podział pracy przy dziecku (wkoncu jest wasze wspólne, prawda?) albo pomoc kogos z zewnątrz. I nie ma się co burzyc, bo jedna osoba nie da rady pracowac na trzech etatach a Ty tak usiłujesz robić. Wszystko spada na ciebie... a ja pytam, jakim prawem? bo on ma ciezko... A Ty masz lekko?

[Impersona]

Ja właśnie małego oddałam głównie ze względu na rozwój, bo nie mówił nic, a w żłobku zaczął mówić, stał się samodzielny, ma urozmaicone posiłki... ja sama nie dałabym rady zając się nim tak jak w żłobku, no bo wiadomo: w domu czytam u bajeczki, tańczymy, rysujemy... ale czasem po prostu nie ma siły. No i myślałam, że będę miała czas na pisanie pracy dzięki temu.
Nie mówię, że TŻ nic nie robi przy małym, bo robi dużo. No ale w takich wypadkach (a ostatnio ciągle są takie wypadki, bo mały choruje w żłobku cały czas) to wszystko jest na mojej głowie.
Najgorsze, że jak mama przyjedzie, to ja nic nie zrobię (moja mama jest straszną gadułą i nie da się jej wytłumaczyć, że sie uczymy. Zajmuje się Kubą, ale co chwilkę przypomina sobie, że musi o coś zapytać, coś zrobić. Nie da jej się wytłumaczyć, że w ten sposób nie pomaga. Natomiast jak małego wywiozę na 2 tygodnie do rodziców, to wiadomo- będę tęsknić, nie mówiąc o tym, że mały będzie bardzo tęsknił, ostatnio jak go latem na 10 dni oddaliśmy, to w nocy budził się i wołał "mama, tata" )