Reakcje rodziców na Wasze zaręczyny

[Jovisse]

Witam Was Wszystkie

Jak to było u Was? Jakie były reakcje?

Powiem Wam szczerze, że u mnie zaręczyny to pewnie melodia przyszłości przynajmniej roku (chociaż dla mnie to już najwyższa pora ) i nie boję się niczego w związku z tym oprócz właśnie... reakcji rodziców. Jeszcze u mnie w domu pół biedy, ale u mojego K. to sobie w ogóle nie wyobrażam jak mielibyśmy to z siebie wydusić

Mam nadzieję, że mnie trochę uspokoicie

[Antilia]

Co moja mama mówiła to nie bardzo pamiętam, ale pamiętam reakcję teściowej.
Wróciliśmy z gór i tż powiedział "mamo przedstawiam Ci moją przyszłą żonę" a ona przytuliła mnie i powiedziała "ale przecież to już było od dawna wiadomo"

[Kyiia]

Moi byli niezadowoleni "przecież nawet nie znamy rodziców...". To był główny wyrzut i zarazem argument. Nie mieli pretensji o same zaręczyny co o sposób. Chcieliby żeby to wyglądało tak jak kiedyś. Wspólny obiad, i potem TŻ prosi rodziców o rękę i jak dostanie zgodę to dopiero mnie. A my pominęliśmy wszystko i zaręczyny odbyły się bez świadków w postaci naszych rodziców

Natomiast rodzice TŻta bardzo pozytywnie. Inna sprawa że TŻ nie mógł nic z siebie wydusić, a ja stwierdziłam że skoro to jego rodzice to sam ma zacząć temat. Ja swoim umiałam powiedzieć to i on musi. I w sumie tak zaczął że teściowie zbledli bo nie wiedzieli na początku co się dzieję. Podejrzewam że na hasło "słuchajcie musimy wam o czymś powiedzieć" do głowy przychodzą najdziwniejsze scenariusze No ale jaki już zobaczyli pierścionek to odetchnęli z ulgą i były gratulacje.

Jak już nasi rodzice się dowiedzieli zaczęłam z mamą planować zapoznanie i wspólny obiad (jako że moja mama ma specyficzną pracę to ciężko z góry zaplanować jakiś termin). W końcu się spotkali, zapoznali, pogadali i ślub odbędzie się w czerwcu

[Antilia]

A ja nie rozumiem strachu przed powiedzeniem rodzicom - przecież to radosna nowina

[SimplyDivine]

Moi rodzice spodziewali sie tego od dluzszego czasu, ale i tak zostali zaskoczeni ( tak samo jak i ja ) i jak zadzwonilam do Mamy to jej pierwsza reakcja bylo "ale przeciez dzis jest poniedzialek"

[Kyiia]

Ale zawsze masz taką myśl "czy czasem ich nie zawiodłaś". Że może chcieli innego życia dla Ciebie a bierzesz los we własne ręce i ich wyobrażenie nieco różni się od Twojego


TŻ nie stresował się reakcją rodziców a bardziej tym jak ma zacząć tą rozmowę. Na pewno nie chciał ich denerwować, co niestety nie wyszło po jego dramatycznym "słuchajcie chcielibyśmy wam o czymś powiedzieć" Ciśnienie skoczyło na bank

[Dotka90]

W dzień zaręczyn, wracając z miasta, pojechaliśmy do mojej mamy i TŻ powiedział: 'Chciałem Pani powiedzieć, że się zaręczyliśmy" czy jakoś tak Ucieszyła się bardzo, wypiliśmy szampana no i tyle
Mama TŻta jak do niej zadzwonił i powiedział, że się oświadczył, skomentowała:
- No w końcu!

Bo TŻ od 1.5 m-ca chodził z pierścionkiem i szukał dobrego momentu, a ona wiedziała o tym, że on pierścionek ma

Siostra TŻta z rodziną, chrzestna z rodziną, bardzo się cieszyli Mój brat trochę w szoku (jestem 5 lat młodsza od niego, a on się nie oświadcza ), ale też nam gratulował

Ogólnie wszyscy się cieszyli

[Jovisse]

Napisane przez SimplyDivine

Moi rodzice spodziewali sie tego od dluzszego czasu, ale i tak zostali zaskoczeni ( tak samo jak i ja ) i jak zadzwonilam do Mamy to jej pierwsza reakcja bylo "ale przeciez dzis jest poniedzialek"

Haha, z tym poniedziałkiem dobre A jeśli chodzi o to, że to dobra nowina - oczywiście, dla Nas najlepsza pod słońcem, ale rodzice mają różne podejście, zarówno do naszych partnerów jak i naszej przyszłości. Mój TŻ jest jedynakiem i dlatego może się boję - to takie odbieranie jedynego, ukochanego dziecka

[talkative2]

ja byłam z moim TŻem przed zaręczynami ok 5-6 lat, w tym od 3 mieszkaliśmy razem Jak się oświadczył to w ten sam dzień zadzowniliśmy do rodziców, pogratulowali , ale zaskoczenia żądnego nie było Później spotkanie zapoznawcze rodziców (po miesiącu bodajże od zaręczyn) i tyle Nikt nie był zdziwiony, zaskoczony - było wręcz "no oczywiście, przecież to było pewne. Czekaliśmy tylko kiedy"

[viva91]

Napisane przez Kyiia

Moi byli niezadowoleni "przecież nawet nie znamy rodziców...". To był główny wyrzut i zarazem argument. Nie mieli pretensji o same zaręczyny co o sposób. Chcieliby żeby to wyglądało tak jak kiedyś. Wspólny obiad, i potem TŻ prosi rodziców o rękę i jak dostanie zgodę to dopiero mnie. A my pominęliśmy wszystko i zaręczyny odbyły się bez świadków w postaci naszych rodziców

Ja bardzo, bardzo nie chciałam takiego scenariusza. Dla mnie jest wtedy sztywno, nerwowo, a ja nie wiem co miałabym robić i myśleć podczas gdy TŻ prosiłby o zgodę moich rodziców... No i romantyzm chyba też pryska.

U mnie zaręczyny były intymne, tylko my i nikt więcej. Po tygodniu, gdy przyjechaliśmy do domu z mieszkania studenckiego powiedzieliśmy moim rodzicowm. Niestety też zaczęło się od "chcielibyśmy wam coś powiedzieć" - o czym zdałam sobie sprawę już po, że to mogło źle zabrzmieć
TŻ powiedział, że poprosił mnie o rękę i się zgodziłam, więc teraz prosi o to samo moich rodziców. Wiele osób w tym momencie powie: "po co prosi, jak rodzice się nie zgodzą to odwołacie ślub, coś to zmieni?" - nie, nie zmieni to nic, a prosi z grzeczności, nawiązując do tradycji opisanej wyżej. Wygląda to podobnie ale jednak inaczej, dla mnie zdecydowanie lepiej. Rodzice zaskoczeni, zgodzili się, wypiliśmy wino jakie TŻ im przywiózł i pojechaliśmy do rodziców TŻ. Tam było już inaczej, jak tylko TŻ powiedział: "mamo, moglibyście przyjść z tatą?" to jego mama wychylając się z kuchni krzyknęła: "a co, zaręczyny?" - no i nie było niespodzianki Oni w przeciwieństwie do moich rodziców nie byli zaskoczeni

[talkative2]

szczerze to ja nie wiem gdzie tak jest jeszcze, żeby najpierw rodziców prosić, na wspólnych obiadkach itd... mnie się to kojarzy z jakimiś zwyczajami z poprzedniej epoki u nikogo z mojego otoczenia nie spotkałam się z czymś takim.

[aluniaaaaa]

Zarowno u mnie jak i u narzeczonego wszyscy byli zaskoczeni tata moj aż sobie usiadł z wrażenia mama narzeczonego powiedziala, ze gratuluje i od razu bylo "pokaż pierscionek" ale generalnie wszyscy jakos bez glebszego szalenstwa, a szkoda mam tu na mysli chociaz "super, cieszymy sie bardzo"... a tu "tylko" - gratuluje... troszke przykro sie robi szczegolnie kiedy zareczyny sa po 7 latach bycia razem...

[viva91]

Napisane przez talkative2

szczerze to ja nie wiem gdzie tak jest jeszcze, żeby najpierw rodziców prosić, na wspólnych obiadkach itd... mnie się to kojarzy z jakimiś zwyczajami z poprzedniej epoki u nikogo z mojego otoczenia nie spotkałam się z czymś takim.

A gdzie jest napisane, żeby kobietom otwierać drzwi?
Nigdzie, to niepisany zwyczaj. Zwyczaj, który zanika, który dla mnie w swej oryginalnej formie jest zbyt sztywny ale w takiej zmodyfikowanej może być
I to, że coś było w poprzedniej epoce, nie znaczy, że zawsze jest złe, inaczej musielibyśmy chyba nową cywilizację stworzyć, żeby się wszystkich starych zwyczajów pozbyć

[talkative2]

viva - ja nie mówię, że to złe, tylko, że już się z tym w ogóle nie spotyka. No ok, nie uogólniając, nie spotykam się w gronie moich znajomych, rodziny itd. Zresztą śledząc przez 2 lata przed ślubem wątki ślubne (wizażowe) też się z tym nie spotkałam. Nie wyobrażam sobie mieć zaręczyn przy rodzicach never To zbyt intymne.

[viva91]

Napisane przez talkative2

viva - ja nie mówię, że to złe, tylko, że już się z tym w ogóle nie spotyka. No ok, nie uogólniając, nie spotykam się w gronie moich znajomych, rodziny itd. Zresztą śledząc przez 2 lata przed ślubem wątki ślubne (wizażowe) też się z tym nie spotkałam. Nie wyobrażam sobie mieć zaręczyn przy rodzicach never To zbyt intymne.

Spotykać się spotyka, moja kuzynka tak na przykład miała
Ale ja to już dawno mówiłam TŻ-owi, że jak zdecyduje się mi się oświadczyć, to nie przy rodzicach, bo odmówię!

[paula54]

jeśli chodzi o teściów - nawet nie wiem, jak zareagowali, ale wiem, że teściowa pomagała w poszukiwaniu pierścionka (razem z całą stertą znajomych i szwagrem). A jak już było "po" to moja mama się popłakała, jak jej zadzwoniłam, kazała mi dać męża do telefonu i potem jemu gratulowała jeszcze odwagi i pomysłu (bo się trochę chłopak nagimnastykował).
A szwagier jak do niego zadzwoniliśmy to od razu wystrzelił z pytaniem "i co, popłakałaś się?"
Oficjalne proszenie o rękę z kwiatami dla mamy i flaszeczką dla taty też było - mama stwierdziła (oczywiście z żartem), że już chyba nie ma wyjścia i nie może odmówić, a tato, że jak przetestuje prezent to się zastanowi Generalnie wesoło było

Wg mnie takie "tradycyjne" proszenie to fajny pomysł, ale jednak cieszę się, że ja miałam niespodziankę, nic nie wiedziałam wcześniej i mieliśmy taki "nasz" moment, a dopiero później mogliśmy się tym podzielić z innymi

[monikkad]

U mnie moja mama bardzo sie ucieszyla, pogratulowala i ogolnie bardzo pozytywna reakcja Tesciowa tez sie ucieszyla, usmiechala i gratulowala, tesciu w sumie tez, ale i tak mi schrzanil nastroj, bo stwierdzil "cieszymy sie, ale tak naprawde to nic nam do tego, bo to wasza decyzja" ;] Jasne, ze nasza, no ale mozna okazac jakas radosc ;] A on niby najpierw okazal, pogratulowal, a potem wyjechal z takim tekstem ;] No ale coz :P

[ane3kaa]

Napisane przez Kyiia

Moi byli niezadowoleni "przecież nawet nie znamy rodziców...". To był główny wyrzut i zarazem argument. Nie mieli pretensji o same zaręczyny co o sposób. Chcieliby żeby to wyglądało tak jak kiedyś. Wspólny obiad, i potem TŻ prosi rodziców o rękę i jak dostanie zgodę to dopiero mnie. A my pominęliśmy wszystko i zaręczyny odbyły się bez świadków w postaci naszych rodziców

Natomiast rodzice TŻta bardzo pozytywnie. Inna sprawa że TŻ nie mógł nic z siebie wydusić, a ja stwierdziłam że skoro to jego rodzice to sam ma zacząć temat. Ja swoim umiałam powiedzieć to i on musi. I w sumie tak zaczął że teściowie zbledli bo nie wiedzieli na początku co się dzieję. Podejrzewam że na hasło "słuchajcie musimy wam o czymś powiedzieć" do głowy przychodzą najdziwniejsze scenariusze No ale jaki już zobaczyli pierścionek to odetchnęli z ulgą i były gratulacje.

Jak już nasi rodzice się dowiedzieli zaczęłam z mamą planować zapoznanie i wspólny obiad (jako że moja mama ma specyficzną pracę to ciężko z góry zaplanować jakiś termin). W końcu się spotkali, zapoznali, pogadali i ślub odbędzie się w czerwcu

U mnei byla taka sama reakcja.... tata był zły z mamą że nie przyszedl Tz i nie zapytał " o ręke"

[viva91]

Napisane przez ane3kaa

U mnei byla taka sama reakcja.... tata był zły z mamą że nie przyszedl Tz i nie zapytał " o ręke"

I to już dla mnie przesada. Można nawiązać do tradycji ale trzymanie się jej sztywno też nie jest wcale wymagane.

[Dotka90]

U nas nie było żadnego proszenia o rękę
Ot, oznajmiliśmy, co nastąpiło i tyle. Nigdy zresztą ani nikt nie oczekiwał, że TŻ to zrobi, ani TŻ nie miał zamiaru tego zrobić. Moja mama jest dość nowoczesna i nie oczekiwała takich gestów.

[blackcherry12]

u mnie było tak, że jakieś 2,3 godziny po tym jak się mi mój TŻ oświadczył pojechaliśmy do mnie ale rodziców nie było. Pierwszy dowiedział się brat, ucieszył się, dodał coś,że nareszcie i że będziemy dziś pić:P Potem poszliśmy do babci i dziadka, TŻ miał kwiaty, bardzo się wzruszyli, powstawiali z łóżek (bo to już gdzieś 22była), dziadzio (82 lata) ubrał się w portki i koszulę i przeszedł do nas babcia też się wystroiła czekaliśmy na rodziców, kiedy przyjechali najlepsze jest to, że nawet nie zczaili co my tak siedzimy i babcia i dziadzio o tej porze, mama coś opowiadała z 15 min nie dało jej się przerwać:P zero domysłu z ich strony że coś się kroi. w końcu tż zapytał czy może ich prosić o moją rękę, mama w ryk a ojciec powiedział coś w stylu "no pewnie że się zgadzam". a potem była balanga do rana, nie miał kto następnego dnia jechać na umówione imieniny do ciotki, bo każdy na %% :P

[Kyiia]

Napisane przez aluniaaaaa

mam tu na mysli chociaz "super, cieszymy sie bardzo"... a tu "tylko" - gratuluje... troszke przykro sie robi szczegolnie kiedy zareczyny sa po 7 latach bycia razem...

Dziadek TŻta jak poszliśmy go poinformować to nam powiedział: "no w końcu, bo ile można ze sobą chodzić?". Też nam się zrobiło przykro Tym bardziej że to pierwszy ślubujący wnuk. Teściowa jak się dowiedziała to coś dziadkowi nagadała. I ten przyszedł się wytłumaczyć że bardzo się cieszy, ale nie umie po prostu nam pokazać jak bardzo go to raduje.

[misiadelko]

Nie wiem, chyba się ucieszyli... tzn. nie pamiętam reakcji, ale na pewno bardzo sie ucieszyli. I nie było proszenia o rękę. Już wiedzieli i po fakcie TŻ poszedł do rodzicow z kwiatami i butelką... szampana. Tak o, żeby poświętować

[Sehnsucht87]

U mnie to było stosunkowo dziwne. Tuż po zaręczynach zadzwonilam do mamy i mówię o zaręczynach, zamiast od razu cieszyć się to zaczęła gadkę typu "no ale to nie za wcześnie, gdzie Wam się spieszy (jesteśmy ze sobą koło 5 lat), pamiętaj, że zaręczyny można jeszcze zerwać (taaa, chodzi o to że TŻ mógłby)". Się obruszyłam, ale koniec końców mamuśka powiedziała, że i tak się cieszy i pogratulowała. W ogóle zaraz po zaręczynach obdzwoniłam najbliższych i większość gratulowała. Po tygodniu pojechałam z TŻ do swojego domku, mamuśka dostała kwiatka, raz jeszcze gratulowała i wycałowała. Kwestię TŻ w stosunku do jego rodziców zostawiłam jemu. Ja powiedziałam u siebie, on u siebie miał. Zwlekał z tym sporo czasu. PO czym jak kiedyś u niego byliśmy, kazałam mu tak zrobić, bo w końcu wypada żeby rodzice wiedzieli. To tak zamotał, i tak im oznajmił, że ja mam im coś do oznajmienia, więc wszytko zwalił na moją głowę. Jednak reakcja teściów była oszałamiająca. Popatrzyli nieprzytomnym wzrokiem. Nie wiedzieli co powiedzieć. I jedyne na co ich było stać to "ojej nie wiemy jak się zachować, nie wiemy co w takiej sytuacji zrobić". Żadnych gratulacji ani nic Przykro mi się zrobiło i stwierdziłam, że mnie teściowie nie lubią

[MiniMonix]

Napisane przez Sehnsucht87

U mnie to było stosunkowo dziwne. Tuż po zaręczynach zadzwonilam do mamy i mówię o zaręczynach, zamiast od razu cieszyć się to zaczęła gadkę typu "no ale to nie za wcześnie, gdzie Wam się spieszy (jesteśmy ze sobą koło 5 lat), pamiętaj, że zaręczyny można jeszcze zerwać (taaa, chodzi o to że TŻ mógłby)". Się obruszyłam, ale koniec końców mamuśka powiedziała, że i tak się cieszy i pogratulowała. W ogóle zaraz po zaręczynach obdzwoniłam najbliższych i większość gratulowała. Po tygodniu pojechałam z TŻ do swojego domku, mamuśka dostała kwiatka, raz jeszcze gratulowała i wycałowała. Kwestię TŻ w stosunku do jego rodziców zostawiłam jemu. Ja powiedziałam u siebie, on u siebie miał. Zwlekał z tym sporo czasu. PO czym jak kiedyś u niego byliśmy, kazałam mu tak zrobić, bo w końcu wypada żeby rodzice wiedzieli. To tak zamotał, i tak im oznajmił, że ja mam im coś do oznajmienia, więc wszytko zwalił na moją głowę. Jednak reakcja teściów była oszałamiająca. Popatrzyli nieprzytomnym wzrokiem. Nie wiedzieli co powiedzieć. I jedyne na co ich było stać to "ojej nie wiemy jak się zachować, nie wiemy co w takiej sytuacji zrobić". Żadnych gratulacji ani nic Przykro mi się zrobiło i stwierdziłam, że mnie teściowie nie lubią

Nie martw się, u mnie też jakoś fanfar nie było z żadnej strony, ale mnie to nie obchodzi. Ważne że my jesteśmy szczęśliwi

[claudusiaaaaa]

Mój TŻ oświadczył mi się, kiedy byliśmy na wakacjach w górach. Był tak zestresowany i przejęty i już chyba tak bardzo chciał mieć to za sobą, że poprosił mnie o rękę o 7:00 rano !!!!! zanim wstała siostra z chłopakiem, która podobno chciała to sfotografować Była to niedziela, pojechaliśmy na Krupówki, skąd zaczęliśmy telefonować do rodziców, żeby obwieścić im dobrą nowinę. Wszyscy bardzo się cieszyli. Po telefonach poszłam z siostrą do baru, żeby zamówić drinki, bo oczywiście trzeba było to oblać. Pani zapytała mnie o dowód po czym moja siostra wypaliła "Proszę Pani ona się dzisiaj zaręczyła, a Pani ją o dowód pyta?! Klaudia- pokaż Pani pierścionek!" No i kobieta dopóki nie wyszliśmy przesyłała mi uśmieszki ot, moja historia

[Pioter28]

U nas nikt się nie cieszył z naszych zaręczyn...Wszystko było nie tak jak trzeba i źle to wspominamy. Moja narzeczona ma tylko matkę. Naprawdę starałem się, żeby wszystko wyszło dobrze. Kupiłem wielki bukiet kwiatów i poprosiłem o rękę mojej narzeczonej. Kobieta była w totalnym szoku i w sumie nic nie powiedziała. Obgadała mnie później. Stwierdziła, że lecę tylko na mieszkanie mojej narzeczonej, że jestem golcem i że pewnie w ogóle jej nie kocham...Cóż, bywa i tak. Moja rodzina też podeszła do tego obojętnie. Mój ojciec nie lubi mojej narzeczonej, więc też nie był zadowolony. Ale my mamy to wszystko gdzieś i w październiku bierzemy ślub, czy to się komuś podoba czy nie.

[misiadelko]

Wy się cieszyliście i to najważniejsze.

[Antilia]

Napisane przez Pioter28

U nas nikt się nie cieszył z naszych zaręczyn...Wszystko było nie tak jak trzeba i źle to wspominamy. Moja narzeczona ma tylko matkę. Naprawdę starałem się, żeby wszystko wyszło dobrze. Kupiłem wielki bukiet kwiatów i poprosiłem o rękę mojej narzeczonej. Kobieta była w totalnym szoku i w sumie nic nie powiedziała. Obgadała mnie później. Stwierdziła, że lecę tylko na mieszkanie mojej narzeczonej, że jestem golcem i że pewnie w ogóle jej nie kocham...Cóż, bywa i tak. Moja rodzina też podeszła do tego obojętnie. Mój ojciec nie lubi mojej narzeczonej, więc też nie był zadowolony. Ale my mamy to wszystko gdzieś i w październiku bierzemy ślub, czy to się komuś podoba czy nie.

Ale to już inna pani niż ta co jej się pierścionek nie podobał?

[Pioter28]

Napisane przez Antilia

Ale to już inna pani niż ta co jej się pierścionek nie podobał?

Na szczęście inna