... Nasza psinka cierpi przez głupotę i złośliwość ...

[keira24]

Kochane Wizażanki muszę się wyżalić, bo te nerwy mnie wykończą . Wszystko zaczęło się od niedzieli. Nasz ośmioletni piesek Hektor już miał problemy z wypróżnianiem, ale myślelismy, że to przejściowe. Ale we wtorek już uznaliśmy, to za bardzo poważne problemy i pojechaliśmy do weta. Pies jest duży, więc mieliśmy duże problemy z utrzymaniem go i w ogóle poddaniem badaniu. Okazało sie, że psinka ma całkiem zatkane jelito grube (dodatko ma powiększoną prostatę, która też przyczyniła się do tego, jak z tego wyjdzie idzie na kastrację, bo do tej pory pies zawsze był pod nasza opieką i mieszka sobie w kojcu, na spacery zawsze na smyczy i w kagańcu, więc na 100% nie został ojcem). A to wszystko dzięki moim niereformowalnym i upatrym dziadkom !!! Nafaszerowali psa kościami i doprowadzili do takiej sytuacji. Zresztą w domu cały czas trwa wojna, bo karmią tym, co nie powinni również 2 nasze kotki!!! Nie pomaga tłumaczenie, wyjaśnienie, zalecenia weta, że ziwerzaki nie moga jesc tego, co ludzie, że Topcia po sterylce łatwiej tyje... Ja juz nie mam sił . Można sie załamać. ak tyko widzę, że coś dają zwierzakom, po prostu zabieram im to sprzed nosa i wyrzucam. Oczywiście atmosfera u mnie w domu jest do kitu, ale nie tylko przez to. Oni chyba nigdy nie zrozumieją. A teraz robią to wszystko z czystej złośliwości .

Ale psinką sie nie przejmują. Pies cierpi. Dostał we wtorek 3 zastrzyki. Zaaplikowaliśmy mu 2 czopki glicerynowe i podawalismy do picia oliwe. Masowalismy brzuszek i bawiliśmy sie z nim, zeby pobudzić jelita do pracy. Pomogło tylko troszkę. Zrobił kupalka wczoraj, ale dzisiaj już miał z tym problem. Na dodatek w kupach pojawiło się trochę krwi. Moja mama, która uwielbia tego psiaka jest załamana. Wet powiedział, że mamy podac mu no-spę i dalej dawać oliwę, a jak nie poprawi sie to jutro przyjść...
Straszne to wszystko, bo Hektor jet naszą maskotką, to członek rodziny. Nie wyobrażamy sobie, ze miałoby go nie być . Ale z głupota niereformowalnych dziadków nie da sie walczyć. Brak mi już cierpliwości. Jak z tego wyjdzie, będzie naprawde cudownie...

Może któras z Was zna podobny przypadek i wie jak pomóc zwierzakowi? Proszę o wszelkie sugestie.

Pozdrawiam serdecznie.

[karateczka000]

u mnie też wszyscy karmiliby psa czym popadnie- resztki z obiadu, ze śniadania itp.( a jak jest grill to juz w ogóle masakra ) i gdybym tego nie pilnowała wyszłoby na to, że jadłby z 10 razy dziennnie- naprawde .... mam tego tez dosyc i nie umieją zrozumieć tego.....

pogadaj z dziadkami- zeby z złośliwości( do wnuczki i rodziny) męczyć psa?

być może koper włoski (nie wiem czy w tym pomoze......)


pozdrawiam

[Anett_]

Keiro przykro mi, z powodu choroby Twojego Hektora, mam nadzieję, że wróci szybko do zdrowia.
Być może zaistniała sytuacja sprawi, że Twoi dziadkowie zrozumieją, że taka dieta szkodzi psu i naraziła go na niepotrzebne cierpienie?

Mam nadzieję, że tak bedzie, a Twój piesek szybko poczuje się lepiej.

Trzymaj się ciepło

[Sathi]

Keira, tak mi przykro.
I żal mi waszego pieska, szczególnie że tak cierpi
Mam nadzieję że jednak wyliże się z tego jakoś, teraz musicie o pieska dbać, i bądzie przy nim, pies jak człowiek potrzebuje ciepła i miłości.
Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
Najważniejsze że już wiecie co mu jest i jak go leczyć

[keira24]

Karateczko000 niestety jak ktoś jest bardzo uparty, to żadne sensowne i trafne argumenty nie pomogą . A ta złośliwośc ich dotyczny nie tylko zwierząt. Wczoraj, kiedy dziadek próbował po raz kolejny nafaszerowac Topcię żółtym serem nie wytrzymałam i powiedziałam, że robi to chyba z czystej złosliwości, wiedzac, ze ona jest po sterylce i nie może jeść czegoś, co ją utuczy i szkodzi jej!!! Odpowiedział, mi, że będzie jej dawał bo tak i tyle . Z takim podejściem nie da się walczyć...

Anett_ i Sathi dziękuję Wam bardzo za słowa otuchy .

[anetak]

ja też miałam taki problem z naszą sunią która zostawała czasami u przyszłych teściów, karmili ją rosołkiem a jak ciasto było na deser to potrafili dorzuć kawał ciasta do zupy normalnie krew mnie zalewała

[esfira]

chyba pozostaje ci tylko tłumaczyc i tłumaczyć- moze w końcu cos trafi...

[venus in furs]

weterynarz(i tylko weterynarz!) może zrobić Hektorowi lewatywę, ale jeśli okaże się ze odłamki kości są poprzecznie ustawione,prawdopodobnie będzie konieczna operacja. poki co nie można go przeczyszczac niczym co spowoduje skurcze jelit,chocby delikatne(scianki jelit moglyby zostac przebite-zreszta skoro w kupie jest krew to rany już tam są)-dlatego wydaje mi się że koper włoski i inne zioła nie są najlepszym pomysłem,zreszta nie warto probowac takich rzeczy na wlasna reke.

co do dziadków-przy tak upartych jak Twoi bylabym chyba sklonna do malej manipulacji... Moznaby im przedstawic koszty leczenia,pomnożone przez cztery,i z naciskiem wytlumaczyc czemu i przez kogo musieliscie wydac tyle pieniedzy...Taki argument z reguly dziala nawet na najbardziej upartych uparciuchów,zwlaszcza jesli dokladaja sie do domowego budżetu...

[carolinascotties]

odradzam stosowanie ziół i innych specyfików, które-pomocne dla ludzi - moga okazać się szkodliwe dla zwierzaków. Najważniejsze to - stosować się do zaleceń weta - nie podawać niczego ciężkostrawnego - tylko lekkie, wodniste jedzonko. Ważnym jest, by przez cały czas mieć kontakt z lekarzem...
Trzymam kciuki za Twojego psiutka!!!!

Ps. co do dziadków- może dobrze byłoby, gdyby usłyszeli, co o tym wszystkim myśli weterynarz?

[keira24]

Stosujemy się do zaleceń weterynarza. Hektor zjadł trochę jedzonka. Zostawiłam mu też jabłko, bo bardzo je lubi, a wiadomo, że poprawiają one trawienie. Jutro rano idziemy szukać nowych kupalków w ogrodzie. Mam nadzieję, że będą... Ogólnie pies ma lepszy nastrój i chce się bawić swoją zabawką. Ale oczka ma smutne jeszcze...
A co do małej manipulacji... Moi dziadkowie nie dopuszczają do siebie myśli, że ktoś inny ma rację, a nie oni . Niespecjalnie przejęli się tym, co my mówiliśmy i weterynarz . Swoją drogą to nasz wet lekko się wściekł, jak się dowiedział, skąd u psa takie problemy. A straszenie dziadków kosztami też do nich nie dociera, bo powiedza (jak zwykle zresztą), że zwierzaki są nasze. I owszem są. My płacimy za jedzonko, weta itp. I byłoby cudnie, gdyby zrobili nam tę wielką przyjemnośc i raz na zawsze zostawili nasze zwierzaki w spokoju i żebyśmy z mamą nie musiały czatować i patrzeć, czy przypadkiem nie dostają jakiegoś nieodpowiedniego jedzenia. To już po prostu jest męczące.

Dziękuję Wam za miłe słowa .
Pozdrawiam ciepło.

[Laura2112]

Keira, współczuję, rzeczywiście nie jest to przyjemna sytuacja, zwierzak cierpi, Wy sobie nerwy zjadacie...
Tak sobie myślę, że to może po trochu przyzwyczajenie Twoich dziadków? Kiedyś nie było takiej opieki weterynaryjnej, takiej wiedzy o chorobach ani specjalnych karm, krótko i potocznie mówąc - ludzie nie "trzęśli się" tak nad zwierzakami. Co się dawało do miski, to było "dobre", przez długi czas.
Może w końcu przekonacie ich z mamą ciągłym tłumaczeniem? Może podsunięta jakaś specjalistyczna lektura poskutkuje? Albo sam wet zgodziłby się na wizytę domową i mimochodem wspomniał przy nich o szkodliwości takiego karmienia lub nawet porozmawiał z dziadkami wprost... Może daj im jakieś kocie i psie przysmaki i zasugeruj, że jeśli chcą zrobić pupilowi przyjemność czymś dobrym, to najlepiej tym?
Mam nadzieję, że jakoś uda Wam się rozwiązać sytuację i mocno trzymam kciuki za Hektora

[kamaO]

Współczuję. Znam to z autopsji. Mieliśmy z mężem owczarka (wspólnie krótko, bo niestety krótko po naszym ślubie zmarł).

Jego śmierć najprawdopodobniej została spowodowana podobnym postępowaniem babci TŻta. Kiedy tylko mogła karmiła psa czekoladą, rzucała mu kąski ze stołu, pakowała do miski resztki obiadowe (ziemniaki, niedojedzone kawałki kurczaka (!) itp.). Któregoś dnia, jakiś czas po takim posiłku pies zaczął bardzo cierpieć, nie umiał chodzić z bólu. Weterynarz przyjechał błyskawicznie i podał wszelkie możliwe leki, ale było za późno. Okazało się , że się zwyczajnie struł nieświeżym jedzeniem - babcia robiła porządki w lodówce...

Babcia natomiast w identyczny sposób dokarmia psa sąsiadów...
I nie da sie jej przetłumaczyć, że nie wolno tego robić, że to szkodliwe, że jeden pies już przez to umarł

Walka z wiatrakami.

[rzastin]

Napisane przez keira24

Karateczko000 niestety jak ktoś jest bardzo uparty, to żadne sensowne i trafne argumenty nie pomogą . A ta złośliwośc ich dotyczny nie tylko zwierząt. Wczoraj, kiedy dziadek próbował po raz kolejny nafaszerowac Topcię żółtym serem nie wytrzymałam i powiedziałam, że robi to chyba z czystej złosliwości, wiedzac, ze ona jest po sterylce i nie może jeść czegoś, co ją utuczy i szkodzi jej!!! Odpowiedział, mi, że będzie jej dawał bo tak i tyle . Z takim podejściem nie da się walczyć...

To dobrze, że już jest lepiej. Skoro to Wasze zwierzęta, Wy je utrzymujecie, to czemu dziadkowie tak bardzo chcą je karmić, nie rozumiem tego.

Swoją drogą, to chyba by mnie coś trafiło...

Trzymajcie się dzielnie

[kalimerka]

Napisane przez keira24

Karateczko000 niestety jak ktoś jest bardzo uparty, to żadne sensowne i trafne argumenty nie pomogą . A ta złośliwośc ich dotyczny nie tylko zwierząt. Wczoraj, kiedy dziadek próbował po raz kolejny nafaszerowac Topcię żółtym serem nie wytrzymałam i powiedziałam, że robi to chyba z czystej złosliwości, wiedzac, ze ona jest po sterylce i nie może jeść czegoś, co ją utuczy i szkodzi jej!!! Odpowiedział, mi, że będzie jej dawał bo tak i tyle . Z takim podejściem nie da się walczyć...

Ale masz wrednych dziadków Ja nigdy nie miałam takiego problemu.Tylko jak byłam na wakacjach to babcia troszeczkę utuczyła moją psinkę Niewiem co ci poradzić. Niestetdy takie stare dziadki są jak dzieci i niewiadomo co do nich gadać.

[kalimerka]

Napisane przez kamaO

Współczuję. Znam to z autopsji. Mieliśmy z mężem owczarka (wspólnie krótko, bo niestety krótko po naszym ślubie zmarł).

Jego śmierć najprawdopodobniej została spowodowana podobnym postępowaniem babci TŻta. Kiedy tylko mogła karmiła psa czekoladą, rzucała mu kąski ze stołu, pakowała do miski resztki obiadowe (ziemniaki, niedojedzonego kawałki kurczaka (!) itp.). Któregoś dnia, jakiś czas po takim posiłku pies zaczął bardzo cierpieć, nie umiał chodzić z bólu. Weterynarz przyjechał błyskawicznie i podał wszelkie możliwe leki, ale było za późno. Okazało się , że się zwyczajnie struł nieświeżym jedzeniem - babcia robiła porządki w lodówce...

Babcia natomiast w identyczny sposób dokarmia psa sąsiadów...
I nie da sie jej przetłumaczyć, że nie wolno tego robić, że to szkodliwe, że jeden pies już przez to umarł

Walka z wiatrakami.

[kamaO]

Mnie się wydaje, że to nawet nie to, że są wredni Takie mają wyobrażenie od dobrej opiece nad zwierzętami - "wyssali to z mlekiem matki". Starszego człowieka nie zmienisz - niestety.

Mają swoje zwyczaje i nawyki, z którymi trudno walczyć

[keira24]

Ech. Do moich dziadków nic nie dotrze. To nie brak wiedzy na temat odpowiedniego żywienia, bo słyszeli nie raz rozmowe moją i mamy na temat odpowiedniego żywienia. Widzieli, że czasem przygotowuję im zdrowe, domowe jedzonko, wiedzą, że koty mają zawsze dostęp do swoich chrupek, mają zawsze wodę w misce. Oni to robię na przekór nam. Po prostu bezsensowna złosliwość. A z tym się walczyć nie da . No więc dalej bawimy się w czatowanie. Nie raz zresztą wspominałam im, że jak chcą dać coś koto, to niech kupią taką karmę, jaka ja kupuję, albo jakąś dobrą puszkę (moich dziadków stać na to, nie muszą się martwić finansami). Ale oczywiscie żadne nic w tym kierunku nie zrobiło. Lepiej rzucić to, co im zostanie na talerzu...

A co do Hektora, to ja już nie wiem . Wczoraj zjadł trochę. Chciał się bawić. Ale dzisiaj nie znalazłyśmy żadnej okazałej kupki. Tylko takie coś zielonkawe, jakby biegunkowe (wybaczcie dosadne opisy). Chyba po prostu pojedziemy znowu do weta, bo tak nie może być. chyba, że te zaczopowane kości będą schodziły stopniowo... Już sama nie wiem. Po prostu jesteśmy lekko podłamani tym wszystkim.

Pozdrawiam serdecznie .

[elianka]

ojej.. strasznie przykra sytuacja... trzymaj się cieplutko, trzymam kciuki za Hektorka, no bo co więceej mogę zrobić....

[201704240951]

Mam nadzieję, że będzie dobrze

[keira24]

Jesteśmy po kolejnej wizycie u weta. Rodzice, brat i Hektor właśnie wrócili. Jest źle, bo jelito jest nadal zatkane . Znowu pies dostał 3 zastrzyki i 2 strzykawki doodbytniczo, zapewne jakaś lewatywa. Mama wzięła go na spacer i coś wydalił. A jutro rano mamy dzwonić po 7 zdać relację wetowi i chyba znowu na zastrzyk jechać. Mam nadzieje, że pomoże to w końcu, bo piesek się bardzo męczy i cierpi, a my z nim.

Trzymajcie kciuki kochane Wizażanki .

Jak już zrobi wielkiego kupalka, to chyba szampana otworzymy .
Pozdrawiam.

[enigma1985]

strasznie mi przykro, że takie sytuacje mają miejsce. rozumiem jakby dziadkowie nie wiedzieli, że to szkodzi. ale po Waszych tłumaczeniach robią to samo. Chyba tylko po to, żeby postawić na wsoim. I jak zawsze w takich sytuacjach cierpi zwierze. A razem ze zwierzakiem jego właściciele. niestety nie woiem nic o takich sytuacjach, jednak mocno trzymam kciuki za Waszego pieska. I za was tez, żebyście mieli cierpliwość oraz, zeby udało się w końcu wytłumaczyć to dziadkom. Pozdrawiam

[Martek88]

Napisane przez anetak

ja też miałam taki problem z naszą sunią która zostawała czasami u przyszłych teściów, karmili ją rosołkiem a jak ciasto było na deser to potrafili dorzuć kawał ciasta do zupy normalnie krew mnie zalewała

Keira wspczuje, mam nadzieje, ze uda sie dziadkom cos wytlumaczyc i sie poprawia a Hektorowi zycze zdrowia

[ka_ma]

znam taka sytuacje kiedy pies trakowany byl doslownie jak kosz na smieci - rzucane mu byly ogryzki po jablkach, skorupki po jajkach, nie jestem lekarzem i nie wiem czy ma to jakis zwiazek ale po pewnym czasie pies zachorowal na raka zoladka i po psie..... ludzie potrafia byc naprawde bezmyslni
trzymam mocno kciuki aby pies wyzdrowial

[201704240951]

I jak tam rano psinka się ma ?

[keira24]

Rodzice jak tylko wrócą jadą z psem na kolejny zastrzyk . A Hektor biega, bawi się, ale nadal jeszcze nie jest w formie. Zobaczymy, co powie wet.

Ja od rana mam już takie nerwy, że odechciało mi się już jeść . Oczywiście była kolejna awantura o dożywianie kotów tłustą makrelą . Ja już nie mam siły . Co nie powiem, to wiecznie tylko słyszę, że nie mam nic do gadania, bo to nie jest mój dom itp. I świetnie, nawet bym tego domem nie nazwała tylko miejscem egzystnecji. Ale to już zupełnie inna historia... Ale z prymitywnym myśleniem podszytym czystą złośliwością nie umiem walczyć...

[joannagolinska]

J atez mam taki problem z moja suka,a mianowicie, kazdy kto do nas przychodzi na jakas impreze czy cos to ja dokarmia. Moj tata czasami podjada w nocy i czestuje rowniez mojego psiaka, jak bylam u weterynarz to sie okazalo,ze pies ma okolo 7 kg nadwagi"!!!!!!!!!!!!!!! Tlumacze bez przerwy,zeby nie dokarmiali psa,a oni i tak swoje. Nawet awantury i krzyki nic nie pomagaja,a ja przeciez nie moge pilnowac psa 24h/d !!!!!!!!!

[zuzka92]

Keira szkoda że dom nie jest Wasz (bo tak zrozumiałam) inaczej wiem co bym zrobiła z dziadkami

[karateczka000]

Napisane przez rzastin

To dobrze, że już jest lepiej. Skoro to Wasze zwierzęta, Wy je utrzymujecie, to czemu dziadkowie tak bardzo chcą je karmić, nie rozumiem tego.

Swoją drogą, to chyba by mnie coś trafiło...

Trzymajcie się dzielnie

no właśnie- skoro dziadkowie sami mówili, że zwierzęta są wasze i do karmy się nie chcą dorzucić, to z jakiej racji mogą je dokarmiać sami sobie przeczą i tu już chyba naprade wychodzi czysta złośliwość

powodzenia w tym wszystkim

[keira24]

Kochane Wizażanki wczoraj miałam ciężki dzień. Już najgorsze myśli mnie dopadły i popołudnie to po prostu przepłakałam . Potem jednak jak mama powiedziała, że Hektor powoli robi rzadkiej konsysntencji kupalki humor trochę się poprawił. Nadal podajemy mu oliwę z jedzonkiem i trochę mleka też z oliwą. Sierść to on będzie miał cudną . Ale najważniejsze, że to mu smakuje. Chrupki też wcina. Po południu pójdziemy z nim na długi spacer. Mam nadzieję, że będzie już coraz lepiej...

A odnosząc się do tego, co napisała Joannagolinska, to rzeczywiście nie sposób pilnowac zwierzaków przez całą dobę. Ja nadal grasuję po domu i zerkam, czy kotom nie podaje się nielegalnych produktów . Na razie zostały uchronione...

Zuzko dom niestety nie jest nasz, choć mieszkamy w nim od zawsze. Teraz dochodze do wniosku, że najlepiej to mieszkac bez dziadków (takich jak moi), bo unika się wtedy wielu problemów. Zresztą moi dziadkowie mają 4 wnuków i żadne z nas (wnuków) nie czuje, że oni są dla nas dziadkami...

Karateczko u nich występuję genetyczna złośliwość . A karmią zwierzaki, bo jak przyjdzie ktoś z zewnątrz, to wtedy nagle zwierzaki są mądre, kochane, przez nich tylko karmione no i przede wszysktim tylko ICH kochają. Nie ma to jak żyć w złudzeniach .

Pozdrawiam ciepło .

[kamaO]

Keira - trzymam kciuki za Hektora i Twoje nerwy Nie możecie jakoś zamykać zwierzaków, żeby dziadkowie nie mieli do nich dostępu?