Tęsknię za nim :( Co robić?:(

[kakagit]

Cześć. Mam pewnien problem z facetem On wyjechał do BABCI... Do sąsiedniego miasta... Mamy do siebie może 10 minut jazdy na rowerze... No ale cóż... Nie widziałam go już ponad tydzień... On nawet nie stara się ospotkanie... Ja już nie mam siły ciągle go o to pytać... Czasami mam wrażenie, że jego koledzy są ważniejsi ode mnie... No i chyba niestety tak jest!!!!! ;(.. Wiele razy mówił mi, że jestem najważniejsza.. Ale jakoś nie stara się tego okazać... PS. Jesteśmy już ze sobą prawie rok...

[Cathas]

To może po prostu zrób mu niespodziankę i pojedź do niego bez zapowiedzi? Daleko nie masz I pogadaj z nim na spokojnie, że taka sytuacja Ci sprawia przykrość i spróbujcie wypracować jakieś wyjście
P.S. Z Twojej wypowiedzi nie do końca coś zrozumiałam - Ty się go pytasz o spotkanie, a on odmawia?

[Madzialenka12344321]

dokładnie.. zrób mu niespodzianke... ale z drugiej strony, pierwsze co narzuca mi sie po przeczytaniu twojej wypowiedzi, to to, że mu chyba az tak na tobie nie zależy.. skoro ma 10 minut do ciebie, a przez tydzien nie znalazł choc troszke czasu by sie z toba spotkac.... dla mnie jest to bardzo dziwne

[kraj23]

hheheheh niezle ciekawe....jak czytal;am na poczatku to myslalam ze jesty za granica a tu prosze...to dziewuszko rower i cheja na wioske))) moj facet jest za granica juz dwa dni a juz juz nie moge wytrzymac ...co ja mam zrobic .....

[Madzialenka12344321]

Oj.. mój TZ też wyjechał za granice.. na 3 miesiące nie ma go już 2 tygodnie... Widze, ze i twój pojechal wiec zapraszam cie na ten wątek.... http://www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=195263

[rzatago]

muszę prrzyznać że moja przyjaciółka miła taki sam problem z chłopakiem tylko że on jechał na wieś jakieś 50km od niej, była sytuacja że mieli weekend majowy spędzić u niej w domu bo akurat miała wolne mieszkanie to ten jej powiedział że jedzie do babci na wieś no i podczas tych pięknych jego pobytów moja psiapsióła była juz u schyłku załamania, bo była taka sytuacja że zadzwoniłą do niego a on powiedział że nie che z nią rozmawiać i odłożył słuchwkę po powrocie do szkoły po jakimś tygodniu zerwał z nią, a byli ze sobą 3 lata.....

ja na twoim miejscu bym z nim poważnie porozmawiała

[tandrzej]

Ja tam do swojej bylej jezdzilem nieraz i 5 razy w tygodniu. Nie pisze tego aby sie przechwalac, chodzi mi o cos innego.... Mieszkalismy od siebie dosc daleko, dojazd skomplikowany z przesiadkami i to trwalo mniej wiecej okolo 2h sama podroz w jedna strone. Jezdzilem i dawalem rade, nie narzekalem, zalezalo mi. Problem w tym ze niektorym kobieta nie da sie dogodzic i tak robila mi awantury ze mi nie zalezy, ze wole dlugo spac niz z nia byc itp... Calym zrodlem problemu bylo to ze potrzebowalem troche czasu na odpoczynek. Wiadomo przed poludniem do niej wyjezdzalem, okolo poludnia bylismy razem. Do domu wracalem okolo polnocy, niekiedy pozniej... a ona chciala abym wyjezdzal zaraz z rana... Czytam troche juz to forum, po ostatnim zwiazku potrzebowalem jakis punkt odniesienia aby wiedziec co jest normalne a co nie, po roku terroryzowania przez kobiete czlowiek moze sie zatracic.... Widze ze wszedzie tylko sa skrajne przypadki. Albo facet przegina, albo kobieta... Co do autorki watku to wydaje mi sie ze szczera rozmowa moze tylko pomoc. To jak to opisujesz dobrze nie wrozy, lepiej porozmawiac i wiedziec na czym sie stoi... Mozesz tez sprobowac metody olew calkowity jesli czujesz ze dasz rade. Dziwne ale dziala calkiem niezle Musisz mu pozwolic aby zatesknil. Przestan go osaczac, smsowac, ogolnie przestan sie odzywac,niech poczuje ze czegos mu brakuje. Jesli mu zalezy to bedzie przy Tobie szybciej niz Ci sie wydaje. Powodzenia.

[Roxette]

a ja bym go po prostu olałą, a nie narzucała mu sie, prosiła o spotkanie
ma 10minut drogi na rowerze, więc jeśli mu zależy niech sam przyjedzie, a nie, żebyś Ty jeszcze pedałowała do niego, bo książę nie ma czasu/ochoty
skoro ważniejsi są dla niego kumple to proszę bardzo

[Roxette]

Napisane przez tandrzej

Ja tam do swojej bylej jezdzilem nieraz i 5 razy w tygodniu. Nie pisze tego aby sie przechwalac, chodzi mi o cos innego.... Mieszkalismy od siebie dosc daleko, dojazd skomplikowany z przesiadkami i to trwalo mniej wiecej okolo 2h sama podroz w jedna strone. Jezdzilem i dawalem rade, nie narzekalem, zalezalo mi. Problem w tym ze niektorym kobieta nie da sie dogodzic i tak robila mi awantury ze mi nie zalezy, ze wole dlugo spac niz z nia byc itp... Calym zrodlem problemu bylo to ze potrzebowalem troche czasu na odpoczynek. Wiadomo przed poludniem do niej wyjezdzalem, okolo poludnia bylismy razem. Do domu wracalem okolo polnocy, niekiedy pozniej... a ona chciala abym wyjezdzal zaraz z rana... Czytam troche juz to forum, po ostatnim zwiazku potrzebowalem jakis punkt odniesienia aby wiedziec co jest normalne a co nie, po roku terroryzowania przez kobiete czlowiek moze sie zatracic.... Widze ze wszedzie tylko sa skrajne przypadki. Albo facet przegina, albo kobieta... Co do autorki watku to wydaje mi sie ze szczera rozmowa moze tylko pomoc. To jak to opisujesz dobrze nie wrozy, lepiej porozmawiac i wiedziec na czym sie stoi... Mozesz tez sprobowac metody olew calkowity jesli czujesz ze dasz rade. Dziwne ale dziala calkiem niezle Musisz mu pozwolic aby zatesknil. Przestan go osaczac, smsowac, ogolnie przestan sie odzywac,niech poczuje ze czegos mu brakuje. Jesli mu zalezy to bedzie przy Tobie szybciej niz Ci sie wydaje. Powodzenia.

kolejny mądry facet pojawił sie na forum
rzeczywiście zgadzam sie z ta wypowiedzią
tyle tylko, ze nie odniosłabym jej do tego problemu, bo chłopak ma 10minut jazdy rowerem, nie musi wracać o północy i nie musi przyjeżdżać codziennie, wystarczy, zeby wykazał chęć spotkania

[madie]

Generalnie zgadzam się z tandrzejem. Trzeba dać trochę chłopakowi odetchnąć.

[shiral]

Napisane przez tandrzej

Ja tam do swojej bylej jezdzilem nieraz i 5 razy w tygodniu. Nie pisze tego aby sie przechwalac, chodzi mi o cos innego.... Mieszkalismy od siebie dosc daleko, dojazd skomplikowany z przesiadkami i to trwalo mniej wiecej okolo 2h sama podroz w jedna strone. Jezdzilem i dawalem rade, nie narzekalem, zalezalo mi. Problem w tym ze niektorym kobieta nie da sie dogodzic i tak robila mi awantury ze mi nie zalezy, ze wole dlugo spac niz z nia byc itp... Calym zrodlem problemu bylo to ze potrzebowalem troche czasu na odpoczynek. Wiadomo przed poludniem do niej wyjezdzalem, okolo poludnia bylismy razem. Do domu wracalem okolo polnocy, niekiedy pozniej... a ona chciala abym wyjezdzal zaraz z rana... Czytam troche juz to forum, po ostatnim zwiazku potrzebowalem jakis punkt odniesienia aby wiedziec co jest normalne a co nie, po roku terroryzowania przez kobiete czlowiek moze sie zatracic.... Widze ze wszedzie tylko sa skrajne przypadki. Albo facet przegina, albo kobieta... Co do autorki watku to wydaje mi sie ze szczera rozmowa moze tylko pomoc. To jak to opisujesz dobrze nie wrozy, lepiej porozmawiac i wiedziec na czym sie stoi... Mozesz tez sprobowac metody olew calkowity jesli czujesz ze dasz rade. Dziwne ale dziala calkiem niezle Musisz mu pozwolic aby zatesknil. Przestan go osaczac, smsowac, ogolnie przestan sie odzywac,niech poczuje ze czegos mu brakuje. Jesli mu zalezy to bedzie przy Tobie szybciej niz Ci sie wydaje. Powodzenia.

Jak najbardziej podpisuje sie pod wypowiedzią Tndrzeja ponieważ ma racje i zrobiłabym tak jak to opisał...

[sanetka]

ja bym sobie olala go... no bo taki problem zeby chociaz co 2-3 dzien do Ciebie przyjechal albo zaprosil Cie do siebie. moj TZ tez mieszkal jakies 15 min rowerem ode mnie ale to absolutnie nie byl problem.

a niespodzianki radze nie robic. mozesz sie niemile rozczarowac...

[Madzialenka12344321]

Mój TZ mieszka ode mnie 30 minut drogi... spotykamy sie codziennie (tzn teraz jest w Holandii od 2 tygodniu ) a on w przeciwienstwie do twojego chłopaka pracuje tu i spotykamy sie dopiero po 21 a jak nie ma samochodu to nawet rower pożycza od kolegi i przyjezdza choc na ta godzinkę (bo nastepnego dnia ma znowu na 8 do pracy)... i mimo ze widzimy sie po godzince czasto to wiem ze mnie kocha.... a u ciebie twój TZ jest u babci, nie pracuje, ma tylko 10 min drogi do ciebie i mimo to przez tydzien nie c hciało mu sie ruszyc do ciebie tyłka ani zaprosic ciebie do niego.... dla mnie decyzja jest prosta.... olej go.... wybacz ze tak dosadnie ci to mówie.. ale niestety fniektórzy faceci taca są... Jesli jestes ciekawa to zrób mu niespodziankę i zobacz co on tak naprawde robi... czemu woli sie z toba nie spotykac... ale napewno nie rzucaj sie mu z radoscia na szyje gdy nagle sobie o tobie przypomni i zechce sie z toba spotkac...

[8cud]

Napisane przez sanetka

ja bym sobie olala go...

ja też

[miphuhiz]

O Jezu. Nie widzieliscie sie zaledwie tydzien a Ty robisz takie halo. Moze nie ma czasu zeby przyjechac (bo np. pracuje albo opiekuje sie babcia).
Ja bym na Twoim miejscu pojechala do niego i zobaczyla na wlasne oczy, czy jest o co sie czepiac.