jak się czujecie wśród biedniejszych od siebie??Wasze opinie...

[karolinka86]

Nie znalazlam podobnego watku, wiec zakladam swoj
Nie wiem dokladnie jak to sprecyzowac,ale...jak czujecie sie,wiedzac ze stac Was na cos drozszego(choc to pojecie wzgledne)np.wyjazd na fajne wakacje, drogie kosmetyki, lepsze ciuchy itp A np.znajomi albo inni ludzie maja klopty finansowe?
Powiedzmy nie wystarcza im pieniedzy na zaspokojenie podstawowej konsumpcji itp?
Wiecie co mam na mysli pewnie...

Czasem, gdy uskladam kase to mam ochote kupic sobie jakies lepsze buty czy ubranie(no w granicach normy,ale firmowe ) ale dziwnie sie czuje, gdy wiem ze kogos nie stac np.na 3 razy tansze rzeczy...
Albo ja sobie kupuje pizze, a komus ledwo na zwykle jedzxenie nie wystarcza

Bywa ze w takiej sytuacji czuje sie dziwnie,jakbym nie szanowala kasy...

A jak jest z tym u Was??

[lolly_girl]

U mnie jest tak...
Kupuje na tyle na co mnie stac nie mam wyrzutów sumienia jedząc pizze i wiedząc że ktos nie ma co jesc bo zawsze pomagam takim ludziom nie mam wyrzutów sumieia kupując sobie cos droższego - pieniądze są po to aby je wydawac. Miałabym sobie cos do zarzucenia gdybym przechodziła obojętnie obok cierpienia innych ale nie przechodzę

[karolinka86]

Dobre masz podejscie i to sie chwali!!
Ja tez lubie pomagac innym

[Fresa]

Napisane przez karolinka86

Nie znalazlam podobnego watku, wiec zakladam swoj
Nie wiem dokladnie jak to sprecyzowac,ale...jak czujecie sie,wiedzac ze stac Was na cos drozszego(choc to pojecie wzgledne)np.wyjazd na fajne wakacje, drogie kosmetyki, lepsze ciuchy itp A np.znajomi albo inni ludzie maja klopty finansowe?
Powiedzmy nie wystarcza im pieniedzy na zaspokojenie podstawowej konsumpcji itp?
Wiecie co mam na mysli pewnie...

Czasem, gdy uskladam kase to mam ochote kupic sobie jakies lepsze buty czy ubranie(no w granicach normy,ale firmowe ) ale dziwnie sie czuje, gdy wiem ze kogos nie stac np.na 3 razy tansze rzeczy...
Albo ja sobie kupuje pizze, a komus ledwo na zwykle jedzxenie nie wystarcza

Bywa ze w takiej sytuacji czuje sie dziwnie,jakbym nie szanowala kasy...

A jak jest z tym u Was??

W zasadzie to się czuję normalnie z tym, że stać mnie na coś droższego.
Dlaczego miałabym się czuć inaczej?, skoro kupuję to za własne, zarobione pieniądze.

Jeśli ktoś z bliskiej rodziny miałby kłopoty finansowe, na pewno pomogłabym w jakiś sposób.

[Clarissa:)]

Ja czasami mam napady wyrzutów sumienia... Ale taka jestem-cały świat chcę zbawić .
Ale bardzo źle się czuje, kiedy np. przechodzę obok jakiś żebrających osób... A sama np. wcinam batona. Paskudne uczucie.

[Arethaf]

Ja mam egoistyczne podejście

[Pachnąca_trawą]

Napisane przez Fresa

W zasadzie to się czuję normalnie z tym, że stać mnie na coś droższego.
Dlaczego miałabym się czuć inaczej?, skoro kupuję to za własne, zarobione pieniądze.

zdarzają mi się gorsze miesiące, kiedy nie stać mnie na nic. nie widzę powodu, żeby świat zaczął się nade mną litować..zresztą głupio bym się czuła.

[kiniaczeq]

było już coś podobnego chyba.. kiedyś nawet się wypowiadałam

[Fresa]

Napisane przez Clarissa:)

Ja czasami mam napady wyrzutów sumienia... Ale taka jestem-cały świat chcę zbawić .
Ale bardzo źle się czuje, kiedy np. przechodzę obok jakiś żebrających osób... A sama np. wcinam batona. Paskudne uczucie.

Zamiast żebrać mogliby się wziąć do pracy-chociażby pomyć szyby w oknach wystawowych, lub odgarnąć śnieg sprzed sklepu.
Od czegoś trzeba zacząć, a tu 5 złotych, tam 5 złotych ... .

[TheCuteOne]

Napisane przez Fresa

Zamiast żebrać mogliby się wziąć do pracy-chociażby pomyć szyby w oknach wystawowych, lub odgarnąć śnieg sprzed sklepu.
Od czegoś trzeba zacząć, a tu 5 złotych, tam 5 złotych ... .

Dokładnie.

Mam taką koleżanke z Albanii, która kiedyś zawsze dawała wszystkim żebrającym jakieś pieniądze. Nie mogła przejść obojętnie. Do czasu, kiedy sama wylądowała na ulicy i zamiast bezczynnie siedzieć dorobiła się wynajmowanego mieszkania, zaczynając właśnie od sprzątania rano w jakiejś knajpce. Mieszkała w przytułku dla bezdomnych, a teraz kupiła mieszkanie, studiuje wymarzone prawo i bardzo dobrze jej się powodzi.
Od tej pory wie, że z takiej sytuacji najzwyczajniej można wyjść.

[Wisienki]

Napisane przez karolinka86

Nie znalazlam podobnego watku, wiec zakladam swoj
Nie wiem dokladnie jak to sprecyzowac,ale...jak czujecie sie,wiedzac ze stac Was na cos drozszego(choc to pojecie wzgledne)np.wyjazd na fajne wakacje, drogie kosmetyki, lepsze ciuchy itp A np.znajomi albo inni ludzie maja klopty finansowe?
Powiedzmy nie wystarcza im pieniedzy na zaspokojenie podstawowej konsumpcji itp?
Wiecie co mam na mysli pewnie...

Czuje sie normalnie, nie szastam swoimi pieniedzmi, kiedy spotykam sie z kimś kogo stać tylko przykładowo na bułke, a nie na pizze jem podobną bułke i jest równie fajnie. Ale to nie znaczy ze ukrywam swój stan majątkowy, ale tez nim nie epatuje. I tyle

[pink69]

Moja kasa,moja sprawa.
To normalne,że sa różne klasy finansowe i nie będę jeść szynki,której nie znoszę tylko dlatego,że tysiące dzieci głodują na ulicach.
Ja nie głoduję,więc wybieram co zjem i co kupię za własną kasę.

[Arethaf]

Napisane przez pink69

Moja kasa,moja sprawa.
To normalne,że sa różne klasy finansowe i nie będę jeść szynki,której nie znoszę tylko dlatego,że tysiące dzieci głodują na ulicach.
Ja nie głoduję,więc wybieram co zjem i co kupię za własną kasę.

Dokładnie. Dlatego czasem wkurza mnie gadanie mojej mamy "Zobacz, ty tak narzekasz, że tego nie chcesz, że ubranie ci się nie podoba, a tutaj dzieci takie biedne nawet nie mają co jeść. Chleb z pomidorem jedzą na kolację i uważają, że to rarytas." Tak, tylko, że u mnie w domu jest szynka, ser i co tam jeszcze chcę. To, że inni nie mają, to nie znaczy, że mam sobie z gęby wyjmować

Wiadomo, że jak mam jakąś koleżankę, która jest biedniejsza, to nie oczekuję od niej, żeby mnie zapraszała na pizzę czy coś, ale do cholery... Ja jej nie będę sponsorować cały czas, dlatego, że dostaję parę zł więcej kieszonkowego.

A co do chwalenia się... Nie mam natury chwalipięty, więc przy nikim się nie chwalę.

[kura25]

Czasem czuję się dziwnie, ale skoro mam kase to dlaczego nie mogę z niej korzytsać?
(jak wyżej)

Przecież ta 'biedna' osoba, jesli byłaby w mojej sytuacji na pewno tez mogłaby sobie pozwolić na to co ja, jesli tylko miałaby na to fundusze.
Jak amsz to wydajesz, jak nie to nie - proste.

[Martynka1997]

U nas w szkole prowadzona jest akcja!
Nazywa się ,,Adopcja serca"
Każda klasa (która chce) adoptuje biedne dziecko (bo straciło rodziców w czasie wojny).
Już wyjaśniam adopcję:
Każdy z klasy (kto zechce pomóc) wpłaca 2 zł miesięcznie żeby płacić dzieciom za wyżywienie i ubezbieczenie. Nas w klasie jest 26. Więc zaadoptowaliśmy właśnie to ,,Serce". Miesięcznie wychodzi to 52 zł na jedno dziecko. Jest to bardzo dobry pomysł. Chciałabym dać więcej ale nie można. Szkoda...


Trzeba pomyśleć o takich biednych dzieciach!

[gamegirl]

a ze mna jest tak: ze zawszyczaj jestem postrzegana jako osoba wywyszjaca sie wcale tak nie jest lubie pomagac innym tylko nie kazdy chce pomocy ... mnie naprzyklad przykro sie robi jak widze matki z dzieckiem zebrajacych.. moj chlopak jedzie na nich ostro... w sumei zal mi dziecka bo nawwet jak sie ich troszke wspomoze nei wiemy czy przypadkiem to na alkohol nie pojdzie.. czesto tak jest jak ludzie po domach zebraja mowia ze zbeiraja na jedzenie kiedys dalam i potem zoabczylam ze to bulke wywalil glownie im o kase chodzilo ale zdarzala sie ze ludzie naprawde chca jedzenia wiec milo jedt patrzec ze komus sie nawet troszke pomaga ogolnie wyzotow nei mam ale glowie zal mi glodujacych dzieci w krajach ubozych niestety nic sie na to nie poradzi

Martynka u nas tez taka akcja jest nasza szkola adoptowala chlopca z azji w gablocie nawet sa od niego listy.. kazda klsa po iles pieniedzy wplaca ostatnio nawet kupilismy mu ksiazke po polsku napisalam jak bardzo sie cieszy to przyjemne uczycie

natomiast nasza kalsa uczestniczyla w domu saotnej matki.. widzac jak dzieci sie z naszych starych zabawek ucieszyly az lezka w oku sie zakrecila

[onemi]

mam ta swiadomosc ze stac mnie na wiecej niz np inne biedniejsze osoby...ale co ja moge poradzic na to? przeciez nie pomoge wszystkim biednym bo nie mam takiej mozliwosci, nie zarabiam milionow. Kupuje to na co moge sobie pozwolic. Pracuje nie dostaje nic za darmo i nie ma sensu na wieksze analizowanie tego.

[madzia686]

Ja sama nie śpię na pieniądzach, więc nie czuję się jakaś lepsza od innych.
Mam wiele znajomych, których nie stać na telefon, internet... ale co z tego, są tak sympatycznymi ludźmi, że mogłabym z nimi rozmawiać godzinami.
Ja w ogóle nie biorę pod uwagę tego czy ktoś ma pieniądze czy nie. Bo nie o to chodzi!

[karolinka86]

Napisane przez Clarissa:)

Ja czasami mam napady wyrzutów sumienia... Ale taka jestem-cały świat chcę zbawić .
Ale bardzo źle się czuje, kiedy np. przechodzę obok jakiś żebrających osób... A sama np. wcinam batona. Paskudne uczucie.

Dokladnie...Dziwne uczucie....

Napisane przez kiniaczeq

było już coś podobnego chyba.. kiedyś nawet się wypowiadałam

Tak?No nie znalazlam...

Napisane przez TheCuteOne

Dokładnie.

Mam taką koleżanke z Albanii, która kiedyś zawsze dawała wszystkim żebrającym jakieś pieniądze. Nie mogła przejść obojętnie. Do czasu, kiedy sama wylądowała na ulicy i zamiast bezczynnie siedzieć dorobiła się wynajmowanego mieszkania, zaczynając właśnie od sprzątania rano w jakiejś knajpce. Mieszkała w przytułku dla bezdomnych, a teraz kupiła mieszkanie, studiuje wymarzone prawo i bardzo dobrze jej się powodzi.
Od tej pory wie, że z takiej sytuacji najzwyczajniej można wyjść.

Akurat miala szczescie...a nie kazdemu tak sie udaje...Nie zawsze chciec to moc

Napisane przez Wisienki

Czuje sie normalnie, nie szastam swoimi pieniedzmi, kiedy spotykam sie z kimś kogo stać tylko przykładowo na bułke, a nie na pizze jem podobną bułke i jest równie fajnie. Ale to nie znaczy ze ukrywam swój stan majątkowy, ale tez nim nie epatuje. I tyle

Z ta pizza to byl taki tylko przyklad...

Napisane przez Martynka1997

U nas w szkole prowadzona jest akcja!
Nazywa się ,,Adopcja serca"
Każda klasa (która chce) adoptuje biedne dziecko (bo straciło rodziców w czasie wojny).
Już wyjaśniam adopcję:
Każdy z klasy (kto zechce pomóc) wpłaca 2 zł miesięcznie żeby płacić dzieciom za wyżywienie i ubezbieczenie. Nas w klasie jest 26. Więc zaadoptowaliśmy właśnie to ,,Serce". Miesięcznie wychodzi to 52 zł na jedno dziecko. Jest to bardzo dobry pomysł. Chciałabym dać więcej ale nie można. Szkoda...


Trzeba pomyśleć o takich biednych dzieciach!

fajna akcja...Ona chyba w wiekszosci szkol jest prowadzona...Popieram!!

Napisane przez gamegirl

a ze mna jest tak: ze zawszyczaj jestem postrzegana jako osoba wywyszjaca sie wcale tak nie jest lubie pomagac innym tylko nie kazdy chce pomocy ... mnie naprzyklad przykro sie robi jak widze matki z dzieckiem zebrajacych.. moj chlopak jedzie na nich ostro... w sumei zal mi dziecka bo nawwet jak sie ich troszke wspomoze nei wiemy czy przypadkiem to na alkohol nie pojdzie.. czesto tak jest jak ludzie po domach zebraja mowia ze zbeiraja na jedzenie kiedys dalam i potem zoabczylam ze to bulke wywalil glownie im o kase chodzilo ale zdarzala sie ze ludzie naprawde chca jedzenia wiec milo jedt patrzec ze komus sie nawet troszke pomaga ogolnie wyzotow nei mam ale glowie zal mi glodujacych dzieci w krajach ubozych niestety nic sie na to nie poradzi

natomiast nasza kalsa uczestniczyla w domu saotnej matki.. widzac jak dzieci sie z naszych starych zabawek ucieszyly az lezka w oku sie zakrecila

Ja nie bardzo wierze, gdy ktos mowi ze na jedzenie zbiera(choc moze byc i tak)...Co innego, gdy ktos prosi jedzenie!!Naprawde zdarzylo mi sie, ze zbierali produkty typu owoce,kasze,makarony-glownie takie,ktore wystarcza na dluzej...I takim osoba dam-bo wiem ze sa glodne!!!
A kiedys babka chodzila po domach mowiac ze na jedzenie zbiera...Tak,tylko ze jak owoce dac chcialam to podziekowala...Wiadomo, ze na co inne wydac chciala!!!

Co do tych dzieci...Naprawde one potrafia docenic drobiazgi...Kiedys w Tv pytali dzieci,co chca dostac...Takie dzieci 5-10letnie...Kazdy jakies gem boye,konsole itp,takie drogie rzeczy...
A poszlam do domu dziecka, to dzieci byly zachwycone, ze dostaly malowanki czy "Basnie"Andersena!!

Popieram akcje organizowane prze markety czy Koscioly,gdzie zbieraja jedzenie dla potrzebujacych np.na swieta...
Ktos kupi cukier,ktos wafelki,ktos makaron itp.i sie uzbiera...Sprawi sie komus radosc

[bLonD_bEjBe]

Napisane przez Fresa

W zasadzie to się czuję normalnie z tym, że stać mnie na coś droższego.
Dlaczego miałabym się czuć inaczej?, skoro kupuję to za własne, zarobione pieniądze.

Jeśli ktoś z bliskiej rodziny miałby kłopoty finansowe, na pewno pomogłabym w jakiś sposób.

Napisane przez Fresa

Zamiast żebrać mogliby się wziąć do pracy-chociażby pomyć szyby w oknach wystawowych, lub odgarnąć śnieg sprzed sklepu.
Od czegoś trzeba zacząć, a tu 5 złotych, tam 5 złotych ... .

Mam takie samo zdanie.
Tacy ludzie tracą czas i pieniądze.

Jednak w moim przekonaniu są dwie grupy - NIEROBY czyli bezrobotni, którym to się nie śpieszy do pracy i jest im dobrze jako osoby bezrobotne. Zbierają kasę na tanie wino aby się tylko jeszcze bardziej "opalic", rozgrzac, zapomniec...
no właśnie zapomniec...i tutaj jest dylemat, czy osoba, która tak upadła była aż tak tragicznie potraktowana przez los czy zrobiła to z własnej winy?Dlatego określic kto jest nierobem a kto osobą, którą los potraktował niezwykle okrutnie jest dla zwykłego przechodnia bardzo trudne.
bo patrząc na żebraka każdy z nas powie" pewnie zbiera na wino", ale czy rzeczywiście tak jest tego nie wiemy.
Pracodawcy często też nie chcą zatrudniac osób bezrobotnych, tych niezameldowanych. Bo jak już zatrudnic to na czysto, ale w papierach brak adresu??
Osoby, które śpią na ulicy mają u mnie więcej współczucia niż ci co mieszkają w jakiejś szopie, mają 7 dzieci i są bezrobotni.
szkoda jedynie dzieci....po co rodzice ich tyle "narobili". I tutaj widac wielką nieodpowiedzialnosc dorosłych ludzi, bo mając tak liczna grupke dzieci (nad czym raz nie pomyśleli) to nie poczuwają sie do podjęcia pracy.

Sumując..daje tym, u których widzę jakąs chęc życia/normalnego życia.
Czyż nie lepiej dac biedakowi wędkę od samych ryb?

[ufcio]

karolinka86 było cos podobnego, bo sama zakładałam podobny wątek o relacjach z przyjaciolmi ktorzy maja wiecej/mniej pieniedzy.


ja sie czuje dziwnie. czasami. mam wyrzuty sumienia, ze wiesz ja tu sie martwie ze nie bede miala kilkunastej pary spodni a on tu nie ma co do gara włożyc.
ale nie lubie jak ktos w moim towarzystwie pyta sie ile dałam za ubrania, albo krytykuje wyjazdy za granice itp.
staram sie nie rozmawiac na temat pieniedzy z znajomymi. po prostu.

[201804200947]

Ja na swoją pozycję ciężko pracowałam.
Czasem wracałam do domu z płaczem,opadając z sił,jadłam bardzo mało-ale wiedziałam,że to w przyszłości zaowocuje.I rzeczywiście,kiedy dostałam pierwszą wypłatę,zobaczyłam,że warto było się męczyć.
Ja generalnie nie jestem osobą rozrzutną ale jeżeli już muszę coś kupić-wolę wydać troszkę więcej pieniędzy i kupić porządne.
Jednak nigdy nie chwalę się nigdzie co ile kosztowało-nie spytałam też nigdy nikogo ile zarabia więc nie zawsze wiem,jaką kto ma sytuację materialną.
Uważam,że moje pieniąde-to moja sprawa ,bo sama je zarobiłam i mogę wydać chociażby na torebkę za 2 tys.
Jednocześnie kiedy widzę na ulicy żebraka nie potrafię często przejść obojętnie.Uczę się,żeby uważać z pomaganiem takim ludziom,że często te pieniądze nie są dla nich(dlatego nie daję Rumunom,bo wiem,jak to działa) ale jednak często te pieniądze wrzucam.
Natomiast nigdy nie mam oporów przed pomaganiem rodzinie czy znajomym(chociaż nie zawsze na tym dobze wychodzę)

[karolinka86]

Napisane przez ufcio

karolinka86 było cos podobnego, bo sama zakładałam podobny wątek o relacjach z przyjaciolmi ktorzy maja wiecej/mniej pieniedzy.


ja sie czuje dziwnie. czasami. mam wyrzuty sumienia, ze wiesz ja tu sie martwie ze nie bede miala kilkunastej pary spodni a on tu nie ma co do gara włożyc.
ale nie lubie jak ktos w moim towarzystwie pyta sie ile dałam za ubrania, albo krytykuje wyjazdy za granice itp.
staram sie nie rozmawiac na temat pieniedzy z znajomymi. po prostu.

Tzn.nie zakladajac ten watek nie mialam na mysli jedynie naszych relacji z przyjaciolmi..ogolni do ludzi,takze nam obcych...

A ze znajomymi tez nie lubie rozmawiac op ieniadzach...po prostu niezrecznie...

[Wisienki]

Napisane przez karolinka86

Z ta pizza to byl taki tylko przyklad...

wiem , użyłam tego samego przykładu by zobrazować Ci moje zachowanie, podejscie do osób biedniejszych odemnie

[myszka197]

ja tam nie mam żadnych wyrzutów sumienia - bo na wszystko, co sobię kupuję sama zarobiłam, ciężko pracując,
dziwi i drazni mnie malkontenctwo -" Ciebie to stać na drogie kosmetyki i ciuchy, wakcje i ładne mieszkanko, bo ty i Twój mąż macie dobrą pracę i nie macie dzieci, a ja zarabiam 1000 zł i i mam 2 dzieci na utrzymaniu" - ala przecież dzieci - to był wybór - nikt nikomu nie karze ich mieć, a dobra praca - myśmy na swoje dobrze płatne stanowiska "pracowali" wiele lat- języki, podyplomówki, dokształcanie - a często osoby z kiepską pracą nie robią nic żeby ją zmienić na lepszą- często słyszę " nie szukam nawet ofert lepszej pracy, nikt mnie i tak nie zatrudni, bo nie znam języka..." - a kiedy mówię " to się nausz" - ta osoba mi odpowiada " no wiesz, ale na to trzeba mieć czas i pieniądze" - no dziewczyny !!! - wtedy to mi po prostu RĘCE OPADAJĄ!!!!!!!
może trochę uogólniam - i oczywiście nie dotyczty to 100% ludzi, ale ja tam jestem zdania, że większość ma taką pracę i taka pensję na "jaką sobie zapracowali"

[tulipanna.]

Czucie sie wobec ludzi biednych, a wobec ludzi, ktorzy maja pieniadze ale nie na tyle, zeby ich bylo stac na czesc rzeczy, ktore by chcieli miec to dwie rozne rzeczy...

Na temat ludzi biednych napisalyscie juz wszystko.

Na temat tych, ktorzy chcieliby miec wiecej, a jakos nie idzie...Coz, nieswojo. Niestety spotykalam sie czesto z nieuzasadniona zawiscia. Np. moj korepetytor chcial kiedys pozyczyc ode mnie kamere. Zapytalam ojca, niestety mial jakas swoja wychuchana i wydmuchana zabawke, ktorej nie chcial pozyczac obcemu czlowiekowi. Powiedzialam swojemu prof. ze kamery niestety nie mam na co otrzymalam sms, ze szkoda, ale zawsze moge sobie kupic...czy cos w tym stylu pamietam jak dostalam swoje pierwsze firmowe buty na etapie podstawowki, kiedy juz przestala rosnac mi stopa. Byly to Nike i cwiczylam w nich na wf, bo nie chcialo mi sie nigdy nosic nic na zmiane. Kolezanka moj nadmiar energii tamtego dnia skwitowala, ze skacze tak zeby sie pochwalic nowymi butami...

Bylo jeszcze kilka tych niemilych sytuacji. A nie jestem ani osoba, ktora sie chwali...Wrecz mam uraz i staram sie za wszelka cene nie epatowac tym, ze cos mam. Nie jestem tez osoba posiadajaca fortune. Moj ojciec ma dobra prace, stac nas na przyjemnosci i to wszystko. W kazdej chwili sie to moze zmienic...Nie oceniam tez ludzi wg zawartosci portfela. I nie jestem skapa. Czasami po dluzszym czasie zauwazam, ze ktos probuje zerowac na mojej sympatii.

W kazdym razie temat pieniedzy jest dla mnie nieprzyjemny.

[lir391]

Czuję się normalnie, tak samo jak w towarzystwie osób bogatszych. sama nie mam za dużo kasy i wielu moi znajomi też nie i to normalne, że ja albo ktoś czasem nie mamy kasy na jakieś wyjście/wyjazd, ale nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał mi coś fundować albo ja komuś, czy się litować. nie mam - nie wychodzę/nie kupuję i tyle. czułabym się bardzo dziwnie i wręcz nieprzyjemnie, gdyby ktoś chciał ze mną dzielić tym przykładowym drugim śniadaniem, bo on ma więcej kasy ode mnie