Facet egoista..chytry?czy niedomyślny?

[bizneswoman]

Drogie dziewczyny. Chciałabym Was zapytać, jak zareagowałybyście na taką sytuację
Macie faceta po 30 stce. Spotykacie się kilka miesięcy, ponoć jest zauroczony i zakochany Posiada on do wydania bon za "aż" 100 zł. Nie wie co za to kupić...więc chodzi po sklepie i myśli, nie pytając czy jego wybranka czegoś nie potrzebuje...a ta idzie u jego boku. Czyżby nie przyszło mu to do głowy...hmm. Ta po chwili się odzywa że bardzo potrzebuje to i to. A więc by bonu nie stracić bo szkoda, ona może się pod niego nieco podpiąc., Jej wydatek to kwestia 20 zł ..facet mówi więc, że za tydzień wykorzystają ten bon. A za tydzień on całkiem zapomina...ona delikatnie przypomina...a ten na to że ów bon chce sprzedać...sprzedaje więc za 100 zł, kupuje sobie ciuszek a o jej potrzebie całkiem zapomina... gdy ona mówi o tym on zbulwersowany, nie pamięta czegoś takiego a potem mówi że nie miał pieniędzy i musiał bon wymienić na pieniądze ( by kupić gacie) ok. Stać mnie na tę "moją potrzebę"ale liczy się sam fakt, że olał mnie całkowicie. Stać go na drogie gadżety a dla mnie szkoda mu było tych 20 zł... ode mnie dostał już dwa skromne upominki natomiast ja od niego nic, za wyjątkiem czekoladek ( bo mu zwróciłam uwagę że nawet nie przyniesie mi czekolady czy puszki piwa i wciąż przychodzi z pustą ręką) no i raz kwiaty. Co do bonu tłumaczył się że nie miał pieniądzy...ja wszystko zrozumiem!! ale najpierw szukał co by tu kupić a dopiero po tyg nagle stwierdził że sprzedaje. Mógł od razu powiedzieć ze ma cienko z kasą i sprzeda ten bon. Ja gdy nie mam pieniędzy idę do ciucholandu i tam szukam czegoś tańszego a nie kupuje w sklepie a potem płacze jaka ja biedna, choć do biednych nie należy bo ktoś kto za gotówke kupuje komp za ponad 2tys pieniądze ma, bo mnie na gotówkę nie stać dlatego kupuję na raty... czy to chytra osoba?patrząca tylko na czubek własnego nosa? dodam też że nigdzie nie wychodzimy a jesli juz to pozwala za siebie zapłacić, natomiast gdy ja portfela nie wyciągam to on ociężale jakby z bólem serca płaci....pakować się dalej w taki związek?

[Rena]

A nim sie poznaliscie tez nigdzie nie wychodzilas? Jak odmawia pojscia np do kina to zostajesz w domu czy idziesz sama/ze znajomymi?

Abstrahujac od kasy to wydajesz sie byc zalezna od faceta psychicznie. Jak masz te 20 zl to trzeba bylo sobie kupic ten Twoj gadzet. Ty chcesz sie spotykac z partnerem czy ze sw. Mikolajem? A jak masz mniej kasy to zabierasz swojego misia do lumpeksu niech sie wynudzi tam setnie i obieca ze kupi to samo nawet super markowe za 100 zeta bylebyscie mogli juz stamtad wyjsc.

[bizneswoman]

Napisane przez Rena

A nim sie poznaliscie tez nigdzie nie wychodzilas? Jak odmawia pojscia np do kina to zostajesz w domu czy idziesz sama/ze znajomymi?

Abstrahujac od kasy to wydajesz sie byc zalezna od faceta psychicznie. Jak masz te 20 zl to trzeba bylo sobie kupic ten Twoj gadzet. Ty chcesz sie spotykac z partnerem czy ze sw. Mikolajem? A jak masz mniej kasy to zabierasz swojego misia do lumpeksu niech sie wynudzi tam setnie i obieca ze kupi to samo nawet super markowe za 100 zeta bylebyscie mogli juz stamtad wyjsc.

Tutaj chodzi mi o sam gest. Facet ma dbać o kobietę. Nie chce by za mnie płacił cały czas bo ja tez zarabiam i też chce coś postawić. Różnica taka że facet powinien byc gentelmenem i nie pozwolic za siebie płacic przynajmniej na poczatku znajomości. Wystarczyłby mi gest a ja i tak zapłaciłabym ale sam ruch że on nie da za siebie płacic bo to on mnie zaprosił... w kinie nie byliśmy bo wciąż nie ma nic ciekawego...Przychodził do mnie ZAWSZE z pustką ręką. Ja idąc do koleżanki zabieram choćby ciastka... Potem powiedzmy że go "nauczyłam" że tak sie nie robi ale to wszystko jest takie wymuszane a sytuacja z tym bonem już całkiem mnie rozbroiła. Oczywiście że sama sobie to kupiłam co było mi potrzebne ale on zapomniał o tym całkiem po prostu olał mnie

[new woman in town]

Sama sobie odpowiedz czy masz ochotę pakować się w związek z tym facetem czy nie. Spotykacie się kilka miesięcy, zdążyłaś go trochę już poznać, zdecyduj czy pasuje ci czy nie. Sytuacja z bonem jest dla mnie trochę śmieszna. Po kilku miesiącach spotykania się z facetem nie śmiałabym zaproponować "podczepienia się" bez wyraźnej zachęty faceta... Rozumiem, że wolał wymienić bon na pieniądze, jeśli ich w tamtej chwili potrzebował.

Wspominasz, że kupił komputer za gotówkę i to ma być dowód tego, że nie potrzebował tej kasy ze sprzedaży bonu...No wiesz, osoba, która ma za dużo kasy nie kupuje kompa za 2 tysiące ale za wielokrotność tej sumy, to raz a dwa- istnieją osoby, które zamiast brać na raty wolą zaoszczędzić i kupić za gotówkę, bez prowizji banku. Ta sytuacja niestety nie jest w stanie powiedzieć o nim niczego.

Ostatnia kwestia, którą poruszasz, to brak jego inicjatywy w płaceniu za ciebie...no cóż, nie każdy facet odczuwa taką potrzebę. Wybierz takiego, który będzie ci odpowiadał po tym względem bo ten może i jest chytry, może i jest skąpy ale z pewnością nie spełnia twoich oczekiwań.

[Rena]

Nie kazdy lubi sie bic na portfele. Po co wyciagasz swoj jak nie chcesz placic? Nie kazdemu pasuja takie gesty i przepychanki. Ja bedac zaproszona do baru bym wyszla do wc poprawic makijaz czy fryzure i nawet nie poruszyla tematu rachunku. I tak kelner przyjdzie z tym w tym czasie do pana a nie pani, wiec zostawiasz im to jako meska rozmowe i sie nie wtracasz.

Co do odwiedzin Ty tez mozesz do niego chodzic. I znow nie kazdy lubi jak mu sie przynosi ciastka. A juz na pewno nie za kazdym razem. Ty nie musisz dbac o linie? Ale kolezanki moze sie denerwuja, zeby nie zrobic Ci przykrosci to jedza jakies zapychacze z konserwantami. Naprawde nie mozesz zamienic to na owoce albo jakis napoj?

A wymuszanie prezentow bez okazji z cudzego bonu to juz w ogole przemilcze.

Envoyé depuis mon GT-S5839i avec Tapatalk

[favianna]

Dziewczyno, nie musisz oczekiwać od mężczyzny że będzie płacił za Ciebie. Powiem tylko, że ja zazwyczaj pilnowałam żeby rachunki były dzielone na pół, aż zazwyczaj panowie się denerwowali i nalegali na płacenie. A jeśli nie czujesz się pewnie finansowo to zadbaj o swój rozwój i karierę. Ja zarabialam więcej od prawie wszystkich moich byłych. Dopiero mój Tz teraz zarabia więcej i raczej różnica będzie rosnąć bo taki ma zawód. Nie ma sensu wisieć na kimś w żaden sposób czy to finansowo czy mentalnie.

[Kusum]

Jest już taki wątek: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=537922

Możesz poczytać takie kwiatki

Osobiście uciekałabym gdzie pieprz rośnie od takiego faceta. A co zrobi jak Wasz związek się rozwinie, będziecie mieć dziecko, a Ty nie będziesz pracować? Powie Ci, że nie ma na mleko, bo on kupuje nowy komputer? Facet nie dorósł do poważnej relacji.

[bizneswoman]

Napisane przez Rena

Nie kazdy lubi sie bic na portfele. Po co wyciagasz swoj jak nie chcesz placic? Nie kazdemu pasuja takie gesty i przepychanki. Ja bedac zaproszona do baru bym wyszla do wc poprawic makijaz czy fryzure i nawet nie poruszyla tematu rachunku. I tak kelner przyjdzie z tym w tym czasie do pana a nie pani, wiec zostawiasz im to jako meska rozmowe i sie nie wtracasz.

Co do odwiedzin Ty tez mozesz do niego chodzic. I znow nie kazdy lubi jak mu sie przynosi ciastka. A juz na pewno nie za kazdym razem. Ty nie musisz dbac o linie? Ale kolezanki moze sie denerwuja, zeby nie zrobic Ci przykrosci to jedza jakies zapychacze z konserwantami. Naprawde nie mozesz zamienic to na owoce albo jakis napoj?

A wymuszanie prezentow bez okazji z cudzego bonu to juz w ogole przemilcze.

Envoyé depuis mon GT-S5839i avec Tapatalk

Heh, wyszłam ostatnio do toalety a ten stał i czekał aż wróce. Zapłaciłam, było to moim zamiarem ale on nie wykonał zadnego gestu typu "daj spokój..." Te ciastka to był tylko przykład ze idąc gdzieś staram się coś zanieść bo z pustą ręką chodzić nie lubię. Nie wymuszam prezentów, ale skoro chodzi i płacze że bon przepadnie i co on kupi...to specjalnie powiedzialam ze jalby co to ja cos tam potrzebuje. Obiecał za tydz to kupic a potem kupił se gacie! to jest facet? a potem niewinny....[COLOR="Silver"]

---------- Dopisano o 13:51 ---------- Poprzedni post napisano o 13:50 ----------

---------- Dopisano o 13:54 ---------- Poprzedni post napisano o 13:51 ----------

Napisane przez Kusum

Jest już taki wątek: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=537922

Możesz poczytać takie kwiatki

Osobiście uciekałabym gdzie pieprz rośnie od takiego faceta. A co zrobi jak Wasz związek się rozwinie, będziecie mieć dziecko, a Ty nie będziesz pracować? Powie Ci, że nie ma na mleko, bo on kupuje nowy komputer? Facet nie dorósł do poważnej relacji.

Dzięki Póki co nie wyliczam go niech sobie kupuje co tam chce, tylko że ja kupiłam mu już jakieś drobne prezenty a on nic..nie byłam warta nawet bonu za pare groszy? to mnie boli. Bo nie widzę żadnej jedności. Mamie kupił nowy rower, więc na swoich nie oszczędza a ja to co? tylko do jednego...? wrrrr

---------- Dopisano o 13:56 ---------- Poprzedni post napisano o 13:54 ----------

Napisane przez favianna

Dziewczyno, nie musisz oczekiwać od mężczyzny że będzie płacił za Ciebie. Powiem tylko, że ja zazwyczaj pilnowałam żeby rachunki były dzielone na pół, aż zazwyczaj panowie się denerwowali i nalegali na płacenie. A jeśli nie czujesz się pewnie finansowo to zadbaj o swój rozwój i karierę. Ja zarabialam więcej od prawie wszystkich moich byłych. Dopiero mój Tz teraz zarabia więcej i raczej różnica będzie rosnąć bo taki ma zawód. Nie ma sensu wisieć na kimś w żaden sposób czy to finansowo czy mentalnie.

Nie wyobrażam sobie mieszkać z kimś i dzielić rachunki na równo po połowie jak z koleżanką. Związek to jedność. Wszystko jakieś wspólne a nie takie dzielenie..Ja też lubie płacic za siebie bo mi głupio gdy facet wiecznie za mnie płaci jak za ksiezniczkę ale widzisz, Tobie panowie płacic nie pozwolili i ja też chciałabym by mi nie pozwolono a pomimo wszystko ja bym płaciła. Wtedy dobrze bym się czuła . O karierę dbam

[favianna]

Napisane przez bizneswoman

Nie wyobrażam sobie mieszkać z kimś i dzielić rachunki na równo po połowie jak z koleżanką. Związek to jedność. Wszystko jakieś wspólne a nie takie dzielenie..Ja też lubie płacic za siebie bo mi głupio gdy facet wiecznie za mnie płaci jak za ksiezniczkę ale widzisz, Tobie panowie płacic nie pozwolili i ja też chciałabym by mi nie pozwolono a pomimo wszystko ja bym płaciła. Wtedy dobrze bym się czuła . O karierę dbam

A kto mówi o mieszkaniu? Pisałaś o sytuacji z restauracji i ja do tego nawiązalam. Jak się jest parę lat w związku to wszystko wygląda inaczej, ale na pewno nie ma sensu tego oczekiwać na początku znajomości. Źle rokuje jeśli nie odwzajemnia prezentów. Natomiast ciastka czy czekoladki to kwestia wychowania, może u niego w domu to nie było przyjęte. Jeśli kupił komputer za gotówkę to skłanialabym się do tego że jest oszczędny. No i wiesz, on Ciebie obserwuje tak samo jak Ty jego.

[bizneswoman]

[QUOTE=favianna;48445238]A kto mówi o mieszkaniu? Pisałaś o sytuacji z restauracji i ja do tego nawiązalam. Jak się jest parę lat w związku to wszystko wygląda inaczej, ale na pewno nie ma sensu tego oczekiwać na początku znajomości. Źle rokuje jeśli nie odwzajemnia prezentów. Natomiast ciastka czy czekoladki to kwestia wychowania, może u niego w domu to nie było przyjęte. Jeśli kupił komputer za gotówkę to skłanialabym się do tego że jest oszczędny. No i wiesz, on Ciebie obserwuje tak samo jak Ty jego.[/QUO

Mamy razem zamieszkać niebawem..a ja krępuję się w stosunku do niego jeśli chodzi o finanse dlatego też o wspólnym zamieszkaniu mogę teraz zapomnieć. A z tym komputerem za gotówkę.. jestem nieoszczędna bo kupiłam na raty? nie miałam gotówki a komp jest mi potrzebny, a skoro jego stać by iść do sklepu i kupić to fajnie, tylko się z tego cieszyć, ale potem na drugi dzień płakać mi jak to mu wiecznie brakuje pieniędzy..

[tinpanalley]

Facet po 3o to nie nastolatek, który dostaje kieszonkowe i nie stać go na wypady do restauracji z dziewczyną.
Jestem zwolenniczką tego, żeby mężczyzna płacił za wspólne wyjścia. Ja rewanżuję się upominkami, kolacją w domu (to też koszt). w tym wszystkim chodzi o to, że to mi mówi, czy w przyszłości, kiedy założymy rodzinę i będą dzieci i nadejdzie kryzys, to czy on ma łeb na karku i będzie potrafił nim ruszyć i nas utrzymać, czy będzie niedodułą lub egoistą i weźmie nogi za pas. Bo nawet jeżeli teraz skromnie zarabia a potrafi pomyśleć o mnie i wysupłać na czyjeś przyjemności a nie na swoje na 1 miejscu, to znaczy, że mogę powierzyć mu losy dziecka. Bo czy będzie tak czy siak, on o NAS zadba.

[favianna]

Jeśli macie sprawy finansowe nie obgadane i nie uregulowane to nie pchalabym się w mieszkanie razem. Finanse i rozliczanie są ważne, często po nich widać stopień bliskisci i otwartości w związku. Skoro nie umiecie jeszcze otwarcie rozmawiać to po co mieszkać razem?
A z tym kompem to nie jest tak ze na niego oszczedzal a jak wydał ta kasę w końcu to musiał poplakac bo często takiej kasy nie wydaje? Ja go nie bronie, ale też nie rozumiem jak można myśleć o mieszkaniu razem kiedy się nie umie rozmawiać i nie ma zaufania

[bizneswoman]

Napisane przez tinpanalley

Facet po 3o to nie nastolatek, który dostaje kieszonkowe i nie stać go na wypady do restauracji z dziewczyną.
Jestem zwolenniczką tego, żeby mężczyzna płacił za wspólne wyjścia. Ja rewanżuję się upominkami, kolacją w domu (to też koszt). w tym wszystkim chodzi o to, że to mi mówi, czy w przyszłości, kiedy założymy rodzinę i będą dzieci i nadejdzie kryzys, to czy on ma łeb na karku i będzie potrafił nim ruszyć i nas utrzymać, czy będzie niedodułą lub egoistą i weźmie nogi za pas. Bo nawet jeżeli teraz skromnie zarabia a potrafi pomyśleć o mnie i wysupłać na czyjeś przyjemności a nie na swoje na 1 miejscu, to znaczy, że mogę powierzyć mu losy dziecka. Bo czy będzie tak czy siak, on o NAS zadba.

Jesteś bardzo mądra... dało mi to teraz do myślenia, dzięki

---------- Dopisano o 14:42 ---------- Poprzedni post napisano o 14:36 ----------

Napisane przez favianna

Jeśli macie sprawy finansowe nie obgadane i nie uregulowane to nie pchalabym się w mieszkanie razem. Finanse i rozliczanie są ważne, często po nich widać stopień bliskisci i otwartości w związku. Skoro nie umiecie jeszcze otwarcie rozmawiać to po co mieszkać razem?
A z tym kompem to nie jest tak ze na niego oszczedzal a jak wydał ta kasę w końcu to musiał poplakac bo często takiej kasy nie wydaje? Ja go nie bronie, ale też nie rozumiem jak można myśleć o mieszkaniu razem kiedy się nie umie rozmawiać i nie ma zaufania

Wiem... zamieszkanie absolutnie nie wchodzi teraz w grę! i związek z nim raczej też nie ma racji bytu. Ale że ze mnie taka litościwa to pewnie jeszcze trochę to potrwa aż wreszcie zakończę. Nie wiem czy oszczędzał, nie pytałam, wisi mi to Ale niech nie płacze jaki to biedny akurat jak gdzieś jesteśmy na spacerze i zbliża się czas jakiejś kolacji

[201703060948]

Napisane przez bizneswoman

Wiem... zamieszkanie absolutnie nie wchodzi teraz w grę! i związek z nim raczej też nie ma racji bytu. Ale że ze mnie taka litościwa to pewnie jeszcze trochę to potrwa aż wreszcie zakończę. Nie wiem czy oszczędzał, nie pytałam, wisi mi to Ale niech nie płacze jaki to biedny akurat jak gdzieś jesteśmy na spacerze i zbliża się czas jakiejś kolacji

Część z tego co piszesz faktycznie brzmi jakby facet się nie angażował i nie traktował Cię poważnie.

Natomiast część z tego to są Twoje subiektywne preferencje, które uogólniasz na wszystkich ludzi w duchu "ja tak mam, więc wszyscy tak mają mieć bo tak trzeba". Jak z tym komputerem. Ja też kupuję wyłącznie za gotówkę, nigdy nie wzięłam niczego na raty i nie sądzę, żebym w przyszłości wzięła. Nie oznacza to bynajmniej, że jestem tak bogata. Po prostu nie lubię wydawać kasy, której jeszcze nie zarobiłam, a że pracuję, to zwykle odkładam trochę oszczędności na czarną godzinę. Osoby regularnie kupujące na raty to dla mnie osoby nie potrafiące planować finansów albo rozrzutne - obie cechy jak dla mnie powód do zakończenia związku. Wyjątkiem jest sytuacja, jeśli osoba faktycznie żyje w ubóstwie i faktycznie czegoś natychmiast potrzebuje.

Tak btw, ja również rzadko jem na mieście. Tzn. właściwie jem bardzo często, kilka razy w tygodniu, ale tylko w tanich i zdrowych knajpach. Szkoda mi kasy na wydawanie pieniędzy w restauracjach, w których płaci się za francuską nazwę knajpy, usytuowanie w centrum i w których je się pizzę... (Dzięki temu mam oszczędności i jak mi się komp nagle zepsuje mogę sobie pozwolić na nowy kupiony za gotówkę). Znałam kiedyś laskę, która bez przerwy krzyczała, że nie ma kasy i pożyczała ode mnie, a potem byłyśmy na imprezie i ona koniecznie chciała wziąć taksówkę do lokalu i z powrotem bo przecież na szpilki i w szpilkach autobusem jechała nie będzie. Rozumiesz? Ludzie różnią się w tym co definiują jako konieczne wydatki.

[Reign of light]

Napisane przez bizneswoman

Drogie dziewczyny. Chciałabym Was zapytać, jak zareagowałybyście na taką sytuację
Macie faceta po 30 stce. Spotykacie się kilka miesięcy, ponoć jest zauroczony i zakochany Posiada on do wydania bon za "aż" 100 zł. Nie wie co za to kupić...więc chodzi po sklepie i myśli, nie pytając czy jego wybranka czegoś nie potrzebuje...a ta idzie u jego boku. Czyżby nie przyszło mu to do głowy...hmm. Ta po chwili się odzywa że bardzo potrzebuje to i to. A więc by bonu nie stracić bo szkoda, ona może się pod niego nieco podpiąc., Jej wydatek to kwestia 20 zł ..facet mówi więc, że za tydzień wykorzystają ten bon. A za tydzień on całkiem zapomina...ona delikatnie przypomina...a ten na to że ów bon chce sprzedać...sprzedaje więc za 100 zł, kupuje sobie ciuszek a o jej potrzebie całkiem zapomina... gdy ona mówi o tym on zbulwersowany, nie pamięta czegoś takiego a potem mówi że nie miał pieniędzy i musiał bon wymienić na pieniądze ( by kupić gacie) ok. Stać mnie na tę "moją potrzebę"ale liczy się sam fakt, że olał mnie całkowicie. Stać go na drogie gadżety a dla mnie szkoda mu było tych 20 zł... ode mnie dostał już dwa skromne upominki natomiast ja od niego nic, za wyjątkiem czekoladek ( bo mu zwróciłam uwagę że nawet nie przyniesie mi czekolady czy puszki piwa i wciąż przychodzi z pustą ręką) no i raz kwiaty. Co do bonu tłumaczył się że nie miał pieniądzy...ja wszystko zrozumiem!! ale najpierw szukał co by tu kupić a dopiero po tyg nagle stwierdził że sprzedaje. Mógł od razu powiedzieć ze ma cienko z kasą i sprzeda ten bon. Ja gdy nie mam pieniędzy idę do ciucholandu i tam szukam czegoś tańszego a nie kupuje w sklepie a potem płacze jaka ja biedna, choć do biednych nie należy bo ktoś kto za gotówke kupuje komp za ponad 2tys pieniądze ma, bo mnie na gotówkę nie stać dlatego kupuję na raty... czy to chytra osoba?patrząca tylko na czubek własnego nosa? dodam też że nigdzie nie wychodzimy a jesli juz to pozwala za siebie zapłacić, natomiast gdy ja portfela nie wyciągam to on ociężale jakby z bólem serca płaci....pakować się dalej w taki związek?

Jego kasa I jego sprawa na co ja wydaje I w jakim sklepie(nie wszyscy maja chec sie ubierac w ciucholandzie, ja np. bym sie brzydzila) I on nie ma wcale obowiazku wydac ja na Ciebie. Sama sobie nie moglas kupic tego czegos za 20 zl?

co do tego wychodzenia, jesli to on Cie gdzies zaprosil, no to troche zachowal sie jak burak, ze czeka az Ty zaplacisz.

[bizneswoman]

Napisane przez Osterhase

Część z tego co piszesz faktycznie brzmi jakby facet się nie angażował i nie traktował Cię poważnie.

Natomiast część z tego to są Twoje subiektywne preferencje, które uogólniasz na wszystkich ludzi w duchu "ja tak mam, więc wszyscy tak mają mieć bo tak trzeba". Jak z tym komputerem. Ja też kupuję wyłącznie za gotówkę, nigdy nie wzięłam niczego na raty i nie sądzę, żebym w przyszłości wzięła. Nie oznacza to bynajmniej, że jestem tak bogata. Po prostu nie lubię wydawać kasy, której jeszcze nie zarobiłam, a że pracuję, to zwykle odkładam trochę oszczędności na czarną godzinę. Osoby regularnie kupujące na raty to dla mnie osoby nie potrafiące planować finansów albo rozrzutne - obie cechy jak dla mnie powód do zakończenia związku. Wyjątkiem jest sytuacja, jeśli osoba faktycznie żyje w ubóstwie i faktycznie czegoś natychmiast potrzebuje.

Tak btw, ja również rzadko jem na mieście. Tzn. właściwie jem bardzo często, kilka razy w tygodniu, ale tylko w tanich i zdrowych knajpach. Szkoda mi kasy na wydawanie pieniędzy w restauracjach, w których płaci się za francuską nazwę knajpy, usytuowanie w centrum i w których je się pizzę... (Dzięki temu mam oszczędności i jak mi się komp nagle zepsuje mogę sobie pozwolić na nowy kupiony za gotówkę). Znałam kiedyś laskę, która bez przerwy krzyczała, że nie ma kasy i pożyczała ode mnie, a potem byłyśmy na imprezie i ona koniecznie chciała wziąć taksówkę do lokalu i z powrotem bo przecież na szpilki i w szpilkach autobusem jechała nie będzie. Rozumiesz? Ludzie różnią się w tym co definiują jako konieczne wydatki.

Rownież należę do oszczędnych ludzi i nie wydaje na bzdury, ale raz na jakiś czas na wyjście na pizze nie będę sobie żałowała bo po to też pracuję by na taką przyjemność czasem mieć i nie wrzucę do skarbonki z myślą że komputer może mi się nagle popsuć tylko zjem tą pizzę i będę zadowolona. W takim razie najlepiej zamknąć się w domu nigdzie nie wychodzić żeby tylko zaoszczędzić

---------- Dopisano o 10:48 ---------- Poprzedni post napisano o 10:46 ----------

Napisane przez Reign of light

Jego kasa I jego sprawa na co ja wydaje I w jakim sklepie(nie wszyscy maja chec sie ubierac w ciucholandzie, ja np. bym sie brzydzila) I on nie ma wcale obowiazku wydac ja na Ciebie. Sama sobie nie moglas kupic tego czegos za 20 zl?

co do tego wychodzenia, jesli to on Cie gdzies zaprosil, no to troche zachowal sie jak burak, ze czeka az Ty zaplacisz.

Nie chodzisz do ciucholandu? żałuj.... markowe ciuchy za niskie ceny nawet gwiazdy się tam ubierają... ja wole z ciucholandu niż z nowe z targu co po 2 praniach z ciucha robi sie szmata

[Rena]

Napisane przez bizneswoman

Heh, wyszłam ostatnio do toalety a ten stał i czekał aż wróce. Zapłaciłam, było to moim zamiarem ale on nie wykonał zadnego gestu

To bardzo chamska reakcja z jego strony, a kto zapraszal? Jemu w ogole pasuja takie wyjscia do restauracji i styl zycia jaki chcesz wspolnie praktykowac? Bo moze on sie irytyje, ze znow musicie isc do lokalu i wcale tego w zasadzie nie chce, nie chce tak wydawac pieniedzy etc. Moze on wspolne mieszkanie wyobraza sobie tak, ze np. skoncza sie w koncu te knajpki i inne pizzerie i np. Ty ugotujesz mu pomidorowa z makaronem a potem zrobicie rundke w parku obok albo pojedziecie pksem za miasto i wezmiecie termos i kanapki.

Zastanow sie czy wazniejszy jest styl zycia szpilki i drink z palemka czy wspolnie spedzony czas z tym akurat facetem.

Bo troche wyglada tak jakbys szukala osoby towarzyszacej na bankiety i by on.mial krawat koloru Twojej sukienki.

Takze pozwol mu calkowicie wybrac plan.na nastepna randke a portfel zostaw w domu.

Envoyé depuis mon GT-S5839i avec Tapatalk

[bizneswoman]

Napisane przez Rena

To bardzo chamska reakcja z jego strony, a kto zapraszal? Jemu w ogole pasuja takie wyjscia do restauracji i styl zycia jaki chcesz wspolnie praktykowac? Bo moze on sie irytyje, ze znow musicie isc do lokalu i wcale tego w zasadzie nie chce, nie chce tak wydawac pieniedzy etc. Moze on wspolne mieszkanie wyobraza sobie tak, ze np. skoncza sie w koncu te knajpki i inne pizzerie i np. Ty ugotujesz mu pomidorowa z makaronem a potem zrobicie rundke w parku obok albo pojedziecie pksem za miasto i wezmiecie termos i kanapki.

Zastanow sie czy wazniejszy jest styl zycia szpilki i drink z palemka czy wspolnie spedzony czas z tym akurat facetem.

Bo troche wyglada tak jakbys szukala osoby towarzyszacej na bankiety i by on.mial krawat koloru Twojej sukienki.

Takze pozwol mu calkowicie wybrac plan.na nastepna randke a portfel zostaw w domu.

Envoyé depuis mon GT-S5839i avec Tapatalk

To nie była restauracja!!!! to był lokal z zapiekankami!!!! gdzie rachunek wyniósł 30 zł ! nie chodze po lokalach z nim bo mnie nie zaprosił ani raz nie chodze do kina bo tez nie zaprosił a wyjscie na pizze w sobote i piwo to takie wieeeeeelkie wymagania???????

[favianna]

Ok. Gościu jest dziwny, na 100 % nie powinnaś z nim teraz mieszkać. Jesli ktoś nie robi starań o kobietę i związek na początku to co będzie później? I nie pisze tylko o pieniądzach.

[Reign of light]

Napisane przez bizneswoman

Rownież należę do oszczędnych ludzi i nie wydaje na bzdury, ale raz na jakiś czas na wyjście na pizze nie będę sobie żałowała bo po to też pracuję by na taką przyjemność czasem mieć i nie wrzucę do skarbonki z myślą że komputer może mi się nagle popsuć tylko zjem tą pizzę i będę zadowolona. W takim razie najlepiej zamknąć się w domu nigdzie nie wychodzić żeby tylko zaoszczędzić

---------- Dopisano o 10:48 ---------- Poprzedni post napisano o 10:46 ----------




Nie chodzisz do ciucholandu? żałuj.... markowe ciuchy za niskie ceny nawet gwiazdy się tam ubierają... ja wole z ciucholandu niż z nowe z targu co po 2 praniach z ciucha robi sie szmata

No nie chodze. Nie wiem o jakim targu mowisz? Kojarzy mi sie to raczej z warzywami. Ja tez nie lubie przeplacac, wiec kupuje w outletach i na wyprzedazach.




Sent from my iPad using Tapatalk

[Rena]

Napisane przez bizneswoman

To nie była restauracja!!!! to był lokal z zapiekankami!!!! gdzie rachunek wyniósł 30 zł ! nie chodze po lokalach z nim bo mnie nie zaprosił ani raz nie chodze do kina bo tez nie zaprosił a wyjscie na pizze w sobote i piwo to takie wieeeeeelkie wymagania???????

A na pizze i te zapiekanki zaprosil czy nie zaprosil, bo serio nie rozumiem z Twojej wypowiedzi. Chodzi mi o okreslenie czy w ogole nie chce Cie nigdzie zapraszac czy po prostu ma preferencje zapiekankowo pizzowe a tylko te restauracje ignoruje. Czy moze jeszcze inaczej to sa Twoje preferencje i to Ty wolisz piwo i pizze od wina i kotleta na talerzu.

Napisz co on po prostu lubi i gdzie chce chodzic.

[bizneswoman]

Napisane przez Rena

A na pizze i te zapiekanki zaprosil czy nie zaprosil, bo serio nie rozumiem z Twojej wypowiedzi. Chodzi mi o okreslenie czy w ogole nie chce Cie nigdzie zapraszac czy po prostu ma preferencje zapiekankowo pizzowe a tylko te restauracje ignoruje. Czy moze jeszcze inaczej to sa Twoje preferencje i to Ty wolisz piwo i pizze od wina i kotleta na talerzu.

Napisz co on po prostu lubi i gdzie chce chodzic.

On nigdzie nie lubi chodzic, siedziałby tylko w domu, ewentualnie na lody na patyku a jak gdzies idziemy ( parę razy do tej pory) to z mojej inicjatywy bo nie będę w wieku 30 lat leżała tylko na kanapie bo ja chcę wyjść do ludzi czasem a nie spędzić życie w domu

Bylismy na małej wycieczce wiec trzeba było coś zjesc, zeby było taniej to wymyśliłam zwykłe zapiekanki, on tylko pytał na co jeszcze mam ochote a potem i tak płace sama to po co pyta na co mam ochote skoro i tak sama sobie to kupię

---------- Dopisano o 16:55 ---------- Poprzedni post napisano o 16:51 ----------

Chciałaby aby czasem zrobił zakupy kupił coś na kolację abyśmy zjedli sobie w domu. Zrobiłam kilka razy kolacje ale tylko ja zawsze wszystko kupuje a on nawet nie przyniesie wina. Jakbym mu powiedziala to kupi cos ale sam sie nie domyśli a nie będę wciąz mówiła 0 kup to, zrób tamto bo ma sam wiedzieć i mieć jakąs klasę

[Rena]

A kto zaproponowal wycieczke? Znow Ty? A jak w domu to zawsze u Ciebie? Bylas w ogole u niego?

[favianna]

Kurcze skoro były rozmowy o wspólnym zamieszkaniu to proponuje usiąść i spokojnie porozmawiać o wszystkich wątpliwościach zamiast to kisic w sobie i wylewac na wątku. Chyba że się chcesz rozstać to wtedy szkoda czasu. Bez sensu to zalenie się tu zamiast iść z problemem do źródła.

[Rena]

Ciekawe czy rzeczywiscie oni rozmawiali czy ona by chciala by u niej zamieszkal i sam zaproponowal ze bedzie placil polowe rachunkow.

[laisla]

Napisane przez bizneswoman

On nigdzie nie lubi chodzic, siedziałby tylko w domu, ewentualnie na lody na patyku a jak gdzies idziemy ( parę razy do tej pory) to z mojej inicjatywy bo nie będę w wieku 30 lat leżała tylko na kanapie bo ja chcę wyjść do ludzi czasem a nie spędzić życie w domu

Bylismy na małej wycieczce wiec trzeba było coś zjesc, zeby było taniej to wymyśliłam zwykłe zapiekanki, on tylko pytał na co jeszcze mam ochote a potem i tak płace sama to po co pyta na co mam ochote skoro i tak sama sobie to kupię

---------- Dopisano o 16:55 ---------- Poprzedni post napisano o 16:51 ----------

Chciałaby aby czasem zrobił zakupy kupił coś na kolację abyśmy zjedli sobie w domu. Zrobiłam kilka razy kolacje ale tylko ja zawsze wszystko kupuje a on nawet nie przyniesie wina. Jakbym mu powiedziala to kupi cos ale sam sie nie domyśli a nie będę wciąz mówiła 0 kup to, zrób tamto bo ma sam wiedzieć i mieć jakąs klasę

Kuriozalna ta cała Wasza sytuacja..Tyle rzeczy Ci w nim przeszkadza, a kasa będzie tematem spornym, to widać na kilometr. Oprócz tego chciałabyś inaczej spędzać czas. Różnica goni różnicę po prostu.
Facet źle rokuje jako głowa rodziny, nie ma kilkunastu lat aby stówa była tematem, który aż tak wnikliwie się rozważa. Chyba, że to są naprawdę jakieś przejściowe kłopoty. Choć w sumie różne są związki i jeśli Ty byłabyś zadowolona nosząc na barkach odpowiedzialność finansową za Waszą dwójkę, kiedyś tam może nie tylko dwójkę, to ok, nikomu nic do tego. Jednak wydaje mi się, że nie chciałabyś w ten sposób funkcjonować.

Ja nie przeszłabym do porządku dziennego po sytuacji gdyby koleś ulotnił się niepostrzeżenie na czas płacenia rachunku w lokalu

[tinpanalley]

Trzeba rozmawiać i mówić, co nas leży na sercu. Jednak w tym przypadku to byłoby dla mnie krępujące. Wiek tutaj jest istotną sprawą. Uczyć 30latka bon tonu ?

Druga sprawa to jakość tego czasu spędzanego we dwoje. No do jasnej ciasnej! Przecież jesteśmy ludźmi a nie zwierzętami , które muszą się lulko najeść, wyspać, wys*** i rozmnożyć. Mamy potrzeby ducha.

Autorko, jeżeli kochasz swojego nieokrzesanego jaskiniowca, to możesz spróbować go nauczyć manier i ogłady, ale na pewno nie mówiąc mu o tym wprost, bo nikt nie lubi kiedy wytyka mu się jego niedociągnięcia. Można opowiadać anegdoty, dawać przykłady. Mądrej głowie dość po słowie...

[kennedy]

oj boze kobieto. cisniesz o podarki tak, ze bym od ciebie zwiala. dopraszasz, dopytujesz. mial bon a ty sie do niego od razu podpielas i smialas sie obrazic ze ci nic nie kupil.


...

[Kusum]

Napisane przez kennedy

oj boze kobieto. cisniesz o podarki tak, ze bym od ciebie zwiala. dopraszasz, dopytujesz. mial bon a ty sie do niego od razu podpielas i smialas sie obrazic ze ci nic nie kupil.


...

O kim piszesz?

[Rena]

Zapiekanki to potrzeba ducha? Nie przesadzajmy. Wyjscia do teatru tu nie opisuje. Ona po prostu chce kontaktu z ludzmi. Zrozumiala sprawa, ale nie robmy z tego sztuki

A co do rachunku to z tego co zrozumialam to on nie zwial tylko celowo czekal i wrecz wymusil platnosc. Takze widze tu premedytacje z jego strony. Moze faktycznie nie jest egoista, bo o matke i jej rower umie zadbac. Ale na pewno slabo zorientowany na sama autorke watku.