|
|
#1 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 41
|
Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Historia jest długa i zawiła, jak to zwykle bywa w takich przypadkach. Przede wszystkim jednak jest bardzo wstydliwa dla osoby, która potrzebuje pomocy
, więc występuje w jej imieniu i proszę was o radę.Moja przyjaciółka ma dwadzieścia lat i jest w trzecim miesiącu ciąży. Pochodzi z rodziny "Przymknijmy-Na-To-Oko", czyli partnerskie stosunki z obojgiem rodziców, dużo praw i mało obowiązków, udawanie, że odwiedzający ją kolega wcale - ale to wcale - nie ma problemów z koordynacją ruchów, a zwymiotowował w jej pokoju z powodu żołądkowych problemów, związanych z niczym innym jak nieudanym obiadem. Kłótnia w jej rodzinie urastała do rangi cudu. Ma o rok młodszego chłopaka, który zmaga się z nałogiem. To nie jest prosty związek, ale na pewno nie przegrany. Ona, familijnym zwyczajem, przymykała dotąd oko na to, czego nie chciała widzieć, a może raczej : tego, co jej nazbyt nie przeszkadzało. W praktyce sprowadzało się to do regułek: - Twoje życie, twoja sprawa. Moje życie, moja sprawa. Oboje lubią to rozwiązanie. Oni każdą swoją sprzeczkę zamieniają w żart. Dosłownie. Nie raz byłam świadkiem tego jak on podnosi na nią rękę, ona mu oddaje, a po chwili udają karateków i słowo "przepraszam" zastępuje im śmiech. Obrzucają się nawzajem obelgami, padają coraz głupsze wyzwiska, oni znowu się śmieją, odgrywają scenki z filmów... Przykładów można mnożyć bez końca. Ona nie opuściła jeszcze rodzinnego gniazdka, a on niecałe dwa tygodnie temu również mieszkał u rodziców. Jego matka wyrzuciła go, bo - cytuję: "zeszczał się na skórzaną kanapę w dużym pokoju". Prozaiczny powód, od razu wiadomo, że był jedynie pretekstem. On ma problemy ze zdrowiem związane z uzależnieniem, w tym m.in. nietrzymanie moczu, więc z pewnością to nie było celowe. Trzy dni temu odwiedziła ją jego matka, zwierzając jej się ze swojego koszmarnego życia z młodocianym narkomanem. Zapowiedziała, że jeśli coś z nim nie zrobi, to oni - jako rodzice - wnoszą do sądu sprawę o częściowe ubezwłasnowolnienie osoby pełnoletniej, która stanowi zagrożenie dla siebie i innych. Jednym zdaniem: występują o przymusowe leczenie. Ona ledwo sypia, nie dojada, płacze całymi dniami, jestem niemal przekonana, że ta ciąża jest zagrożona, tylko ona nie ma odwagi, by się komuś z tego zwierzyć. Ona nie ma w sobie siły, by przechodzić razem z nim "domowy odwyk". Każdy, kto miał z tym do czynienia, wie, o co mi chodzi. Domyślamy się obie, że to będzie coś w rodzaju procesu. Czy ona w czasie takiej rozprawy może zeznawać na jego korzyść? Zaznaczam, że oni nie są małżeństwem. Czy w przypadku agresywnego pacjenta w klinikach odwykowych stosowane są wciąż kaftany bezpieczeństwa i pasy? Rozumiem, że obowiązuje wstępna inspekcja (kontrola?) miejsc intymnych u narkomanów? Czy dziecko, jeśli jego ojciec jest uzależniony, może być obciążone jakąś chorobą? Czy istnieją podstawy prawne zezwalające na odebranie tej dziewczynie dziecka, jeśli urodzi się chore? Dziekuję w Jej imieniu za każdą pomoc
__________________
hey mickey! |
|
|
|
|
#2 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 1 382
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Cytat:
Nie mam pojecia co Ci poradzić. Ale facet sie w niezły szit wpakował i przy okazji swoją pannę. Wiesz, myśle że co do tych kontroli w środkach odwykowych to swoje wyopbrażenie wzięłaś troszke z filmów, mozliwe ze sie myle ale nie sądze żeby upokarzano tam człowieka szukając mu za przeproszeniem w d.. strzykawki i działki. Ale swoją drogą czemu o to pytasz? Przecież ma byc tam ŻE ON TAM NIC NIE WNIESIE. Dziecko nawet jesli bedzie chore to ma prawo zostać pod opieką matki, chociaz gorzej moze byc jesli sąd sie dowie jakims sposobem ze opiekuje sie nim takze narkoman, nie wiem czy to ma wpływ, ale prawodopodobnie tak. Nic wiecej nie moge poradzić, bo to dla mnie zupełnie abstrakcyjna sytuacja, pozdrawiam |
|
|
|
|
|
#3 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
A co 20 letnia panna z brzuchem moze zrobic z narkomanem z ktorym ma dziecko i go jak sie domyslam kocha ?
oprocz udawania ze jest ok- nic. domowy odwyk w przypadku narkotykow ?nie dadza rady bo to raz ze dzieci ,dwa ciaza ,trzy potrzeba opieki psychologa,lekarza czesto odpowiednich srodkow medycznych. dziewczyna jak widac sama ze soba ma problem. rodzice powinny wziac sprawy w swoje rece ,jednak na leczenie musi zgozic sie chory ,odebranie praw i przymusowe leczenie to sady-orzeczenia-czekanie. sprawa wdg. mnie jest dosc beznadziejna bo brakuje mi tutaj zainteresowania rodzicow w odpowiednim momencie a nie teraz gdy sprawy zaszly za daleko. procedury leczenia nie znam ale zapewne sa pasy,kaftany i silne srodki uspokajajace nadale praktykowane,obejrzenie delikwenta z kazdej strony plus zakaz kontaktow z najblizszymi-moga doniesc narkotyki z milosci. szkoda jak zwykle dziecka ,czy moz byc chore ?moze jak kazde dziecko czy jest wyjatkowo narazone ?trudno laikowi powiedziec ,gorzej byloby gdyby to ona ciagle cpala. odebrac jej dziecko ?raczej nie praktykuje sie w przypadku urodzenia chorego dziecka ale przy zlej opiece istnieje taka mozliwosc. |
|
|
|
|
#4 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 4 323
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Witam!
podczas procesu najpewniej skierują kolegę na przymusowe leczenie i szczerze powiem, że ja na miejscu twojej koleżanki mówiłabym po prostu prawdę na przesłuchaniu... Chłopak zostanie skierowany na detox a później na leczenie stacjonarne w ośrodku - najpewniej Monar. Leczenie to trwa od 12 do 15 miesięcy i nie ma tam mowy o żadnym krępowaniu pasami, przywiązywaniu do łóżka i innych tego typu głupotach. Tak naprawdę podczas takiego leczenia człowiek musi nauczyć się żyć w społeczności, w szarej rzeczywistości... musi podporządkować się pewnym regułom! Jeśli jest agresywny, zostanie ukarany przez społeczność lub wydalony z ośrodka.. Czy ten chłopak chce się leczyć? Czy zdaje sobie sprawę ze swojego problemu? czy ktokolwiek z nim o tym rozmawiał? Z doświadczenia wiem, że leczenie i wyjście z nałogu odniesie skutek dopiero wtedy, kiedy osoba uzależniona zda sobie sprawę z tego w jakiej sytuacji jest i naprawdę będzie chciała się leczyć... Przeżywam teraz podpbny problem, więc wiem jakie to jest trudne szczególnie dla najbliżyszch takiej osoby... Trzymam kciuki za twoich znajomych, bo czeka ich ciężka droga ![]() Pozdrawiam. |
|
|
|
|
#5 |
|
Raczkowanie
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Odwyk "domowy" nic nie da. Ktoś już napisał, ze po pierwsze: za młodzi, po drugie: ona w ciąży i jak sama napisałaś, strasznie wymęczona i słaba psychicznie, trzy: chłopak jest zbyt uzależniony na taki odwyk. Domyślam się, że ona i ty myślicie, że to straszne, że w ogóle co ci rodzice chcą zrobić własnemu dziecku, ale to jedyna droga, żeby chłopakiem potrząsnąć, może się ocknie i uświadomi, że jest z nim źle i wtedy ew. terapia przyniosłaby jakiś efekt. Niestety, bez chęci samego chorego, przymusowe leczenie nie da efektu.
Mam w najbliższej rodzinie osobę, która wyszła z nałogu, troszke wiem, troszkę sie nasłuchałam o tym, co ona musiała przejść, żeby sobie samej uzmysłowić, że ma problem. Na pewno trzeba zrobić konkretny krok. Twoja koleżanka nie powinna tolerować narkomanii chłopaka, absolutnie. I po co ma zeznawać na jego korzyść? Nie rozumiem. Dla dobra dziecka i swojego, niech postawi mu ultimatum, niech odejdzie, niech pokaże mu, że to, co on wyprawia jest toksyczne dla jego najbliższych. I nie ma się co rozczulać nad nim, bo on sobie poradzi... Edytowane przez whyata Czas edycji: 2008-06-17 o 10:54 Powód: dopisek |
|
|
|
|
#6 | ||||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 41
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Dziękuję za wszystkie rady
Rozumiem, że głupio jest nawet wypowiadać się w przypadku tak beznadziejnej sytuacji Cytat:
Ona właśnie najbardziej bała się tego, że mogą zabrać im dziecko, jeżeli urodzi się chore. Cytat:
![]() Ogólnie chłopak jest naprawdę w porządku - bardzo sympatyczny, szybko zjednuje sobie przyjaciół, dowcipny, przystojny. On nie martwi się o siebie, tylko o nią i o dziecko. Czy ktoś z nim o tym rozmawiał? Tak, bo to jest temat, który prędzej czy później wychodzi w każdej rozmowie. Bardzo drażliwy dla nich obojga, nawet dla niej. Ona zawsze bierze jego stronę, zostawia wolną wolę, nigdy nie stawiała mu tych telewizyjnych wyborów : "albo ja, albo nałóg". Zgodnie uważają, że jego rodzice niepotrzebnie się wtrącają. W końcu są już dorośli. Cytat:
Może Za dużo "Lotu nad kukułczym gniazdem" i tym podobnych, ale nie ma się co dziwić, że po takich seansach pozostaje w człowieku strach przed upokorzeniem.Dziękuję jeszcze raz wszystkim. Idę ją dzisiaj odwiedzić, postaramy się wspólnie znaleźć jakieś dobre dla wszystkich rozwiązanie. Chcemy porozmawiać z jego rodzicami, zwłaszcza z jego matką. Przyznam szczerze, że mnie też strasznie denerwuje jak ktoś próbuje komuś pomóc na siłę. Zwłaszcza, jeśli dwa tygodnie temu wyrzuca się go z domu, nie martwiąc się, czy ma gdzie pójść... edit: Cytat:
__________________
hey mickey! Edytowane przez Dziewczyna Mad Maxa Czas edycji: 2008-06-17 o 11:12 Powód: dopisek |
||||
|
|
|
|
#7 |
|
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Szczerze, uważam, że jeśli uważacie, że rodzice źle robią usiłując ratować swojego syna i nie powinni się wtrącać, bo młodzi są dorośli... to żadne z Was nie jest naprawdę dorosłe. Akceptowanie jego narkomanii i pisanie, że mimo to on jest taki fajny, "dowcipny, przystojny"... Że martwi się o nią i dziecko (no, taka bzdura to już wyczyn, bo niby co ma znaczyć, że on się martwi? Gdyby faktycznie mu zależało, to by się chociaż postarał zerwać z nałogiem, a nie fundował przyszłej matce swojego dziecka takie stresy w ciąży).
Wszyscy troje zachowujecie się jak dzieciaki. Rodzice nic nie wiedzą o ciąży córki, ona wstydzi się iść do lekarza, on ćpa sobie beztrosko i udaje, że martwi się o nią i dziecko, a Ty ich usprawiedliwiasz, a z postów jakoś bije przekonanie, że jego rodzice źle robią chcąc go posłać na odwyk i oczekiwanie, że my tutaj doradzimy jak go od tego odwyku wywinąć. Jeśli uważacie, że jego rodzice robią to dla siebie, że sprawia im to jakąś satysfakcję (no bo najpierw go wyrzucają, a teraz chcą pomagać) - to malutko rozumiecie, mam wrażenie. Narkoman musi ponoć upaść na dno, żeby móc się podnieść, odbić od niego. Może rodzice wyrzucenie go z domu uznali za szansę na jakieś jego odbicie się od dna? Nie pomyśleliście o tym? Nie sądzicie, że gdyby nie zależało im na synu, pozwoliliby mu się w końcu zaćpać na śmierć, zamiast szukać drogi, żeby trafił na odwyk? |
|
|
|
|
#8 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 1 802
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
jakiś idiotyzm!
a jakby chcieli go skierowac na leczenie na raka, to tez zeznawalaby klamiac ze nic mu nie jest?????? on jest CHORY - śmiertelnie chory i jezeli nie uda si ego wyleczyc to umrze a dziecko to moga im odebrac wlasnie jezeli on bedzie dalej cpal, bo oznacza to ze jest niewydolny wychowawczo zreszta moim zdaniem ona rowniez, nawet bez nalogu niech koniecznie idzie do ginekologa!!!! narkomania ojca dziecka specjalnie nie naraza, ale ukrywanie ciazy, brak opieki lekarza tak |
|
|
|
|
#9 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 721
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Czy ona może zeznawać na jego korzyść? A niby po co ma to robić? I co znaczy na jego korzyść? Chce kłamać, że on nie jest uzależniony? I co w ten sposób osiągnie? Bo na pewno mu nie pomoże, ani sobie.
Jak już wcześniej napisano nie ma żadnych kaftanów, pasów ani niczego takiego. Można zmusić osobę do leczenia odwykowego nakazem sądu i doprowadzić ją siłą do szpitala. Natomiast nie można zmusić nikogo do tego by chciał wyzdrowieć. Po detoksie pacjent może np. wyjść sobie i dalej ćpać. Na pewno w każdym ośrodku pracownicy sprawdzą czy pacjent nie posiada środków uzależniających przy sobie i będą egzekwować zakaz ich posiadania. Jak dokładnie wygląda proces sprawdzania nie wiem. Sam pomysł domowego leczenia jest bez sensu. Czy dziecko może być obciążone jakąś chorobą? Zależy w jaki sposób ojciec podawał sobie narkotyki i czy w związku z tym zachorował na jakąś chorobę, którą potem zaraził matkę dziecka. Dziecko jeśli nawet urodzi się chore, bo zostało zarażone jakąś chorobą którą matka zawdzięcza ojcu dziecka nie zostanie odebrane matce. Nie panikujmy. Niech matka sie przebada i wtedy myślę uspokoi się przynajmniej jeśli chodzi o dziecko. Co do ojca dziecka to cóż - radziłabym zostawić to jemu i jego rodzicom. Uzależnienie to bardzo poważna i trudna w leczeniu choroba. Ona ma 20 lat i sam fakt tego, że spodziewa się dziecka jest dużym problemem i wyzwaniem. A ten związek to chyba raczej coś bardzo niedojrzałego, nie wróżę mu przyszłości. Szkoda tylko, że konsekwencje tej niedojrzałości są takie poważne i będą je odczuwać nie tylko oni ale jeszcze dziecko, które niebawem się urodzi.
__________________
Stań się lepszym człowiekiem. I zanim poznasz kogoś upewnij się, że znasz siebie i że nie będziesz chciał być taki jak on chce, ale będziesz sobą. G.G. Márquez |
|
|
|
|
#10 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 2 262
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Piszesz, ze nie chce zeznawac, bo tak sie kochaja. Ale czym ta milosc jej chlopaka sie przejawia? Tym, ze majace sie urodzic dziecko bedzie mialo ojca narkomana? Tym, ze kiedy nie jest nacpany, jest mily i czuly? I piszesz jeszcze o doroslosci i o niewtracaniu sie rodzicow
![]() Dziecka nikt nie odbierze, bo niby dlaczego? Przeciez to nie matka ma zostac ubezwlasnowolniona, tylko ojciec. Gdyby tak latwo w Polsce odbieralo sie dzieci rodzicom, to by nie bylo DDA. A dziecko najprawdopodobniej bedzie zdrowe - jesli twoja kolezanka rzeczywiscie nigdy nic nie bierze, nawet sporadycznie, do towarzystwa. Mowi sie, ze narkotyki moga wprawdzie zmienic material genetyczny, co ujawnia sie dopiero w nastepnym pokoleniu, ale raczej szansa jest niewielka. Czy mi sie dobrze wydaje, ze napisalas, ze ona sie boi isc do lekarza? Wie, ze jest w ciąży i nie byla na zadnej wizycie kontrolnej? To dopiero jest doroslosc, o ktorej tyle piszesz
Edytowane przez rocki Czas edycji: 2012-10-23 o 15:16 |
|
|
|
|
#11 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Cytat:
niwydolny wychowawczo jest ktos kto oficjalnie jest uznany za ojca i ma na to papier -on pewnie tego nie ma bo nie uznal dziecka przed urzedem stanu cywilnego. czy dziewczyna jest pod opieka ginekologa? jelsi nie to trzeba ja do tego namowic ! i koniecznie niech opwie rodzicom w koncu to pewnie oni beda ja utrzymywac i dziecko ,ew. niech odda do adopcji i od razu podpisze papiery zrzeczenia sie. w swietle prawa sa dorosli i do niczego ich zmusic nie mozna. |
|
|
|
|
|
#12 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-07
Wiadomości: 3 827
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Cytat:
Uważam, że nie tylko malutko rozumiecie, ale również lekceważycie chorobę. |
|
|
|
|
|
#13 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 4 323
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
No tak nie do końca nie można ich zmusić do niczego - zażywanie narkotyków jest w Polsce nielegalne i jeśli rodzice przedstawią policji dowód na to, ze ich syn bierze zostanie on "skazany" przez sąd na przymusowe leczenie lub więzienie.
Tak naprawdę nie wiem czy jest sens walczyć.. Jeśli on nie doszedł do tego momentu, w którym stwierdzi, że MUSI się leczyć nic z tego nie będzie... On sam musi tego chcieć inaczej nawet po leczeniu wróci do nałogu. Możesz zaproponowac koleżance, żeby porpzmawiała z nim o terapii - może się zwrócić do najbliżeszgo ośrodka Monar i tam będzie mógł porozmawiać ze specjalistą od uzależnień. Twoja koleżanka zresztą powinna również uczestniczyć w programie dla współuzależnionych - dowie się tam jak postępować z narkomanem, jak do niego dotrzeć, co mówić, jakie wprowadzić zasady... Przykre to jest, ale bez pomocy specjalistów niestety nic z tego nie wyjdzie. Twoja koleżanka jest wobec niego za bardzo pobłażliwa, przemawiają przez nią uczucia, nie zdrowy rozsądek. Z narkomanem trzeba ostro - musi sobie zdać sprawę z tego, że to, że bierze nie czyni go lepszym, musi wiedzieć, że wyrządza krzywdę wszystkim dookoła... że rujnuje życie swojej rodzinie.. że to nie tylko jego sprawa i jego problem... Przyznam szczerze, ze sprawa jest mi bardzo bliska, najbliższa mi osoba jest uzależniona i mimo że jest to dla mnie bardzo ciężkie, będę musiała się z nim pożegnać na rok Wierzę jednak, że po tym roku wróci do mnie nowy człowiek, prawdziwy człowiek, który ma uczucia, któremu na czymś zależy... Tego też życzę twojej koleżance Trzymajcie się ciepło i poinformujcie o swoich decyzjach
|
|
|
|
|
#14 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 721
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Nie będę sie oburzać ani zastanawiać nad tym czy oni są dorośli czy też nie. Nad tym czy to co ich łączy można nazwać miłością też nie będę się pochylać.
Ona jest w 3 miesiącu ciąży i nie była u ginekologa ani nie powiedziała rodzicom. Tą sytuacje na pewno trzeba zmienić. Lekarz musi ją zbadać koniecznie. Co do mówienia mu o tym, ze ojciec dziecka jest uzależniony od narkotyków - to niech koleżanka zada sobie pytanie - co jest ważniejsze zdrowie dziecka czy wstyd. Rodzice prędzej czy później sie dowiedzą, choć jestem zdania ze lepiej wcześniej niż później i lepiej jak sama im to powie. Nawet jeśli oni nie za bardzo interesują się jej życiem to będzie potrzebowała ich pomocy - choćby tej finansowej. Na Twoim miejscu porozmawiałabym jednak z mamą która jest pielęgniarką bo właśnie z jej strony możesz uzyskać pomoc dla koleżanki. Kwestia ciąży i tak sie przecież w końcu wyda. On jest przede wszystkim uzależniony od narkotyków. Jego deklaracje i chęci są w związku z tym niewiarygodne. Sama piszesz, że nawet obiadu nie jest w stanie skończyć, ze jego decyzje są zmienne a zapał ma słomiany. Dziecko które przyjdzie na świat będzie wymagało wielu poświeceń, wytrwałości, cierpliwości i poradzenia sobie z wieloma problemami. Szczerze wątpię, ze jego urok osobisty pomoże mu poradzić sobie z taka sytuacją i będzie w stanie być wsparciem dla niej. Źle rokuje to, ze ona "staje po jego stronie" - czyli nie wymaga od niego podjęcia decyzji o leczeniu. To jednak jest kwestia "ja albo nałóg" - bo jak ona wyobraża sobie życie z narkomanem? Owszem może go wspierać w wytrwaniu w leczeniu ale nie może tolerować nie zdecydowania sie na leczenie. A to, że rodzice się wtrącają jakoś mnie nie dziwi. Ja gdybym była jego matką pewnie też bym sie wtrąciła skoro jest na moim utrzymaniu. Wtrąciłabym się przede wszystkim jednak dlatego, ze mimo tego, ze jest "dorosły" nadal byłby moim synem. I podziwiam ja za może późną ale w końcu zdecydowaną postawę - za wyrzucenie go z domu i za chęć zmuszenia go do leczenia. Ona nie chce zostać sama? A jakie będzie miała wsparcie w kimś kto jest uzależniony? Czy on jest w stanie zarobić na ich utrzymanie? Jakim będzie ojcem? Co wybierze kiedy będzie odczuwał głód - pieluchy czy kolejna dawka? I to nie jest kwestia braku miłości tylko bolesna prawda o uzależnieniu. Może niech koleżanka wybierze sie do psychologa i porozmawia z nim o całej sytuacji. On jej wyjaśni na czym polega dokładnie uzależnienie od narkotyków i być może dzięki niemu zrozumie w jakiej znalazła sie w tej chwili sytuacji.
__________________
Stań się lepszym człowiekiem. I zanim poznasz kogoś upewnij się, że znasz siebie i że nie będziesz chciał być taki jak on chce, ale będziesz sobą. G.G. Márquez |
|
|
|
|
#15 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 41
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
lexie
Nie wiem co to znaczy, że się martwi. Po prostu widzę, że nie jest mu wszystko jedno i też się stara. Już sam fakt, że jej nie zostawił, kiedy dowiedział się o dziecku świadczy chyba o tym, że taki do końca nieodpowiedzialny to on nie jest. Nie mam zamiaru go idealizować. Stwierdzam tylko fakty. Chłopak ma dziewiętnaście lat, jest młodszy od niej, też chciałby, żeby się wszystko ułożyło, żeby było po staremu. Ludzkie pojęcie przechodzi dla mnie natomiast twierdzenie, że wyrzucenie chłopaka z domu może być formą pomocy. To odbcia się od dna to ładna regułka, ale nic więcej. Wiem, że zachowujemy się jak dzieciaki, co nie zmienia faktu, że w świetle prawa jesteśmy dorośli. Czy to takie dziwne, że nie wiemy jak postąpić i szukamy pomocy u anonimowych osób, które nie mogą nas potem wytknąć na ulicy? Ona się boi iść do lekarza i powiedzieć swoim rodzicom, że jest w ciąży z narkomanem- ja też bym się bała na jej miejscu, co więcej, myślę, że wielu by się bało. On boi się iść na odwyk - ja też bym się bała. To chyba normalny odruch, że brzydko mówiąc on chce się od tego wymigać, a ona zamierza mu w tym pomóc. ushia Nie, to nie jest żaden idiotyzm. Widziałam go wczoraj, szczerze mówiąc, nie wyglądał na śmiertelnie chorego, także chyba nie zapowiada się na to, że umrze. rocki, paula78 Tak, jest w ciąży i nie była na żadnej wizycie kontrolnej. Tak, ona wie, że jest głupia, że naraża dziecko i siebie. Po prostu się boi i chyba nie można mieć jej tego za złe. Obiecała jednak, że jutro umówi się na wizytę. Oni nie chcą oddawać tego dziecka, tylko je wychować. pempek W grę nie wchodzi żadne leczenie. To nie jest moje zdanie, ale ich wspólne. Nie chcę się nad tym rozwodzić, bo podjęli taką decyzję razem i ona na pewno nie ma zamiaru zmuszać go do błąkania się po żadnych klinikach. Bardzo współczuję, bo widzę jak ona źle znosi samą myśl o tym, że mogliby się rozstać ![]() caelum Jak już pisałam wyżej - leczenie jest wykluczone. Naprawdę nie wiem jakie będzie miała wsparcie w kimś, kto jest uzależniony. Rozumiem, że wszyscy oczekują, że napiszę: Nie, nie jest w stanie zarobić na ich utrzymanie, nie mówiąc już o swoim. Prawdopodobnie będzie beznadziejnym ojcem i wybierza działkę zamiast pieluch. Ale nie mam żadnej pewności, że tak będzie i wy również jej nie macie. Z drugiej strony nie dziwię się, że oboje boją się o tym z kimś porozmawiać, skoro nawet obcy ludzie ich potępiają. Oni zdają sobie sprawę jak to wygląda: narkoman i młoda dziewczyna z brzuchem. Dlatego boją się reakcji otoczenia. Dzisiaj dowiem się, jaką podjęli decyzję.
__________________
hey mickey! |
|
|
|
|
#16 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 4 323
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Wiesz co, skoro w grę nie wchodzi żadne leczenie to ja w ogóle nie rozumiem jaki jest problem...
Skoro nie weźmie się za to sam, jak wcześniej napisałaś, wezmą się za to jego rodzice i chcąc nie chcąc będzie musiał się na takie leczenie wybrać. Ja rozumiem, że ona go kocha i chce mieć przy sobie (sama tak mam), ale oprócz wyjazdu na leczenie stacjonarne są inne rozwiązania - może iść na terapię niestacjonarną do Monaru, tam porozmawiają z nim specjaliści i może on się czegoś dowie o sobie... a jednocześnie czysty będzie mógł pomagać swojej dziewczynie. Nie wiem od czego i jak długo jest uzależniony, nie wiem jak daleko to zaszło, ale z własnego doświadczenia wiem, że to ich przerośnie, nie poradzą sobie sami... on będzie ćpał dalej a ona będzie mu na to przyzwalać, wiedząc jak mu ciężko bez dragów... to ich do niczego nei zaprowadzi!! kurde sama to przeżywam, więc wiem jak to wygląda - porozmawiaj proszę z przyjaciółką, powiedz, zeby poszukała pomocy u specjalisty - jest to nieodpłatne i anonimowe - zanim będzie za późno!!!! W innym wypadku zmarnują sobie nawzajem życie... I powiem ci, że on jest chory - może nie umrze fizycznie, ale umrze w nim wszystko to co ludzkie, znikną uczucia, uśmiech, dobre chwile, bez narkotyków nic nie będzie miało sensu... Zaczną się myśli samobójcze, depresja.. przestanie go obchodzić ona, dziecko, rodzice, życie... Edit: A co ich przepraszam obchodzi jak to wygląda i co sobie ludzie pomyślą? To jest problem, który jest ważniejszy niż opinia ludzi.. Ja moze nie jestem w ciąży, ale kurde pracuję, dobrze zarabiam, mam mieszkanie, samochód, wyższe wykształcenie, mój mąż też a oprócz tego jest ćpunem i musiałam spojrzeć prawdzie w oczy, że nei da się tego ukrywać, że trzeba zaczać z tym walczyć, poprosić o pomoc specjalistów, pozwolić na roczną rozłąkę, żeby później móc zacząć życie na nowo... i strasznie mnie wkurza takie podejście "poradzimy sobie sami" - sami to mogą sobie życie zmarnować!!!!!!!!!!!!!! |
|
|
|
|
#17 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 721
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Tu nie chodzi o to, że ktoś potępia ich lub nie. I rozumiem, ze boją sie reakcji otoczenia. Ale stało się i teraz nie czas na strach i niedojrzałe decyzje. Nie czas bo wkrótce na świat przyjdzie dziecko i nie zapyta co sądzą o tym wszyscy zebrani.
"Po staremu" to już nigdy nie będzie. Rozumiem, że oboje się boja ale czas chyba spojrzeć prawdzie w oczy. Sami sobie nie poradzą - jeśli moje słowa Cię nie przekonają to przeczytaj wypowiedź pempek. Nie ma mowy o leczeniu? Nie wiesz jakie wsparcie będzie mógł dać jej uzależniony człowiek ona też pewnie nie wie. Tym bardziej polecałabym wizytę u psychologa - on zdecydowanie wie czym jest uzależnienie i jakie może mieć konsekwencje. Nie chodzi mi o to by oni zdali sobie sprawę z tego jak inni ich oceniają ale by zdali sobie sprawę z tego w jakiej znaleźli się sytuacji i co można teraz zrobić. Najmniejszym problemem w tej chwili jest to co inni sadza o nich. Gdybym ja była na miejscu tej dziewczyny - to najważniejsze byłoby dziecko, które może kiedyś będzie miało ojca ale tylko jeśli on podda się leczeniu.
__________________
Stań się lepszym człowiekiem. I zanim poznasz kogoś upewnij się, że znasz siebie i że nie będziesz chciał być taki jak on chce, ale będziesz sobą. G.G. Márquez |
|
|
|
|
#18 | ||||||||
|
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Cytat:
Po staremu, czyli jak? Skoro jest odpowiedzialny i mu zależy, skoro chce, to dlaczego się nie leczyć? To, że jej nie zostawił, to w tej sytuacji naprawdę niewiele. Po prostu nie zrobił NIC. Może mu wszystko jedno. Może tak mu wygodnie. Może ją kocha swoją dziwną i skrzywioną miłością. On ma TYLKO 19 lat i jest uzależniony od narkotyków. Zrobili sobie dziecko, a teraz usiłują żyć wedle zasady "jakoś to będzie, ale nie zrobimy tego, co nam się nie podoba". No niestety, będą mieli dziecko, więc czas szybko dorosnąć, jeśli nie chcą tworzyć jakiejś patologii. Cytat:
Możesz sobie tak uważać, też kiedyś tak myślałam. Ale czy chcesz w to wierzyć czy nie, od jego matki musiało to wymagać wiele siły i kosztować wiele bólu. Rodzice chcą wyciągnąć syna z bagna, w jakie się sam władował. Żeby dać narkomanowi motywację do leczenia - musi mu zacząć być ŹLE. Żeby chciał coś zmienić. Jeśli jest mu dobrze jak jest, to pewnie - nie będzie miał motywacji. Cytat:
Skoro nie wiecie jak postąpić, to dlaczego nie posłuchacie jego rodziców, którzy przecież chcą dla niego jak najlepiej, a przy tym są starsi i bogatsi o wiele życiowych doświadczeń? Bo to, co powinno się tu zrobić Wam się nie podoba, ot co. Dorosłość to nie bajka, bywa ciężko, a jak się jeszcze człowiek wkopie w coś takiego jak narkotyki, to będzie miał ciężko potrójnie. Trudne decyzje, trudne zadania, ODPOWIEDZIALNOŚĆ. A oni na dodatek już nie tylko za siebie są odpowiedzialni (czego i tak nie potrafią), ale jeszcze za dziecko. To wszystko może się nie podobać, pewnie że fajniej jest żyć sobie stosunkowo beztrosko, na garnuszku rodziców, pod ich dachem i za ich pieniądze. I z jednej strony zależni od rodziców, a z drugiej tacy dorośli i burzą się, że rodzice mają czelność się wtrącać. Podejrzewam, że nawet gdyby syn miał 30 lat, matka chciałaby go ratować w podobnej sytuacji. Nic w tym dziwnego. I TAK, teraz rodzice wiedzą lepiej, co dl niego najlepsze. Dowód osobisty to tylko "papierek". Jak widać można go ubezwłasnowolnić i w takiej sytuacji jest to wykonalne. Co pokazuje, że ten papierek znaczy bardzo mało. Nie dziwię się, że się boją, ale to nie pora na to, jak pisze caelum. Teraz pora na odpowiedzialność za swoje życie. Cytat:
Cytat:
Jak się chce wychowywać dziecko, to trzeba być do tego zdolnym. Tatuś-narkoman i mamusia pozwalająca mu na ćpanie to nie jest dobry materiał na rodziców. Niby jakie wartości oni przekażą dziecku, skoro mają takie podejście, jakie mają? Jak się nim będą opiekować? Jakie zapewnią mu warunki do życia, rozwoju? Co wybierze narkoman, kiedy będzie miał przed sobą zakup pieluszek/zabawki dla dziecka/jedzenia a zakup narkotyku? Osobiście uważam, że w tej sytuacji dziecko jest najważniejsze i ono niczym nie zawiniło, żeby mieć TAKICH rodziców i być narażone na wychowanie w domu narkomana. Dopóki będzie ćpał, nie będzie ojcem dla tego dziecka. Cytat:
No i znowu... I oni mają zakładać rodzinę? Bo ona nie chce się z nim rozstać na jakiś czas? Zresztą leczenie nie musi oznaczać stałego przebywania w ośrodku. Są rozwiązania, ale oni ich nie chcą. Leczenie domowe? Bzdura. Dziewczyna w ciąży, wkrótce z małym dzieckiem, i jeszcze ma dać radę pomagać młodemu narkomanowi. No spójrz na to realnie. Nic z tego nie będzie, tylko ona się naszarpie. Cytat:
Ale są wyraźne przesłanki, że tak właśnie będzie, skoro on nie chce podjąć takiego wysiłku jak leczenie, a ona mu na to pozwala. Cytat:
Mam nadzieję, że okaże się, że oni tu nie mają zbyt wiele do powiedzenia w kwestii decyzji. No i jeszcze jedno. Ona się obawia, że odbiorą im dziecko. No cóż, zapewne nie odbiorą jeśli będzie chore, ale co innego, jeśli przyjdzie mu żyć pod opieką narkomana. Wtedy wtrącą się choćby dziadkowie, którzy dość łatwo udowodnią, że to nie jest odpowiednie dla dziecka środowisko i je zabiorą. Ona ponoć miała luźne stosunki z rodzicami, a tak się boi im powiedzieć? Pisałaś też, że wiele razy widziałaś, jak on podnosi na nią rękę albo jak się wzajemnie wyzywają. Patologia na całego. |
||||||||
|
|
|
|
#19 | |||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 41
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Przyznam się szczerze, że czytając wypowiedzi, żałuję założenia tego tematu.
Cytat:
Tak, boi się im o tym powiedzieć. Partnerskie stosunki z rodzicami również mają swoje granice i ona wie, że właśnie jedną z nich przekroczyła. Dochodzi do tego fakt, że jej rodzina nie akceptuje tego związku. Trudno w takim przypadku wpaść do kuchni i wypalić: - Mamo, pamiętasz tego chłopaka, którego tak nie lubicie? Jestem z nim w ciąży. On ma iść na odwyk, ale wy mi jakoś pomożecie, prawda? Nie wyobrażam sobie tego, nawet jeśli chodzi o jej naprawdę bardzo tolerancyjnych rodziców. Gdyby była niezależna finansowo, może łatwiej byłoby się jej zwierzyć, ale jak sama napisałaś - żyje na garnuszku rodziców i chcąc, nie chcąc jest zdana na ich łaskę i niełaskę. Cytat:
Nawet nie wiem jak mam skomentować ostatnie zdanie. Podałam to jako przykład, że puszczają im już nerwy od ciągłego słuchania: zrób to, tamtego nie, tamto tak, to jest bee... i odreagowują to takimi absurdalnymi, quasi-bójkami lub całkiem bezsensownym wyzywaniem się, które i tak zawsze prowadzi do zgody. Są młodzi, ona jest zestresowana, on też... Jeśli to ma świadczyć o czyjejś patologii, to owszem, jest to: Cytat:
__________________
hey mickey! |
|||
|
|
|
|
#20 |
|
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
I tylko dziecka szkoda.
Co do żałowania - często tak bywa, kiedy odpowiedzi nie spełniają oczekiwań autorki wątku. Życie. |
|
|
|
|
#21 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-07
Wiadomości: 3 827
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
|
|
|
|
|
#22 |
|
Raczkowanie
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Dziewczyno Mad Maxa, pewnie, że można powiedzieć, że nikt mu nie zostanie, nikt go nie kocha, że rodzice źli... Ale kurcze, pomyśl od tej strony, może rodzice poszli do terapeuty, do ośrodka odwykowego się dowiedzieć (a może chodzą na terapie), co mają robić, bo chłopak siebie niszczy? wyrzucenie z domu, rodzice chcą go zmusić do leczenia... I BARDZO DOBRZE... Łagodnie się tak tej sprawy nie załatwi i nie wiem, czemu nie weźmiesz sobie do serca rad dziewczyn, bo mądrze prawią.
Poza tym takie kroki podejmuje się w przypadkach narkomanów, żeby stoczyli się na dno i to nie jest jakieś widzi mi się lekarzy i terapeutów, tak się postępuje ( i przynosi efekty)... A jeśli koleżanka nie wie co robić, to najlepiej niech pójdzie na rozmowę do kliniki leczenia uzależnień i porozmawia z psychologiem i będzie wówczas wiedziała, jak może mu pomóc. Na pewno pomocą nie jest krycie chłopaka. Najważniejsze jest teraz dziecko. Koleżankę marszem do lekarza. |
|
|
|
|
#23 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 721
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Naturalnie to nie będą łatwe rozmowy, ani łatwe decyzje. I jestem świadoma tego, że tym bardziej 20latkę czy 19latka taka sytuacja może przerastać.
Jednak to, że ona jest w ciąży nie pozostawia im już ani czasu na strach, ani możliwości na niedojrzałe decyzje. Nie chodzi o to by oni zaczęli się obwiniać, krytykować czy kamienować. Nikogo nie będzie to interesować i dla nikogo nie jest to w tej chwili najważniejsze. Najważniejsze jest to by przyszło na świat zdrowe dziecko - tu potrzeba lekarza i pomocy dziadków. Następnie aby dziecko miało zapewnioną opiekę, spokój i byt materialny - tu również potrzeba wsparcia dziadków dziecka i opieki ze strony rodziców (obojga jeśli to możliwe). Jak widać jasno bez pomocy rodziców dziewczyny się nie obejdzie. A jeśli chodzi o opiekę ze strony rodziców dziecka to nawet jeśli ona teraz nie rozumie czym jest uzależnienie od narkotyków i jak ważne jest leczenie, to życie jej to pokaże. Na przykładzie jednak tej historii widać jak łatwo mieć dziecko ale jak trudno być matką czy ojcem dla niego.
__________________
Stań się lepszym człowiekiem. I zanim poznasz kogoś upewnij się, że znasz siebie i że nie będziesz chciał być taki jak on chce, ale będziesz sobą. G.G. Márquez |
|
|
|
|
#24 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 41
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Cytat:
Wnioskuję z Twoich postów lexie, że chyba strasznie drażni cię ich sytuacja (a po ostatnim poście może śmieszy? ), ale proszę Cię o trochę wyrozumiałości. Nie wszyscy mogą się poszczycić Twoją zaradnością życiową...Zgadzam się, szkoda dziecka. Ale ich też mi szkoda, bo odkładając na bok ich problemy, to naprawdę świetni ludzi, którzy marzą o normalnym życiu. Dziękuję za wszystkie rady, z pewnością przekażę je im.
__________________
hey mickey! |
|
|
|
|
|
#25 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 721
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Zostawmy sprawy personalne na bok. Nie ma sensu sie tu spierać.
Postaraj sie obiektywnie przekazać to co napisałyśmy jej i jemu. Bez komentarza i wybiórczości. Może najlepiej byłoby im pokazać po prostu wątek ale podejrzewam, że to niemożliwe. Tak czy siak jak już porozmawiasz z nimi to daj nam znać jakie podjęli decyzje i działania. Trzymam kciuki za dojrzałe podejście.
__________________
Stań się lepszym człowiekiem. I zanim poznasz kogoś upewnij się, że znasz siebie i że nie będziesz chciał być taki jak on chce, ale będziesz sobą. G.G. Márquez |
|
|
|
|
#26 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Włóczkowo
Wiadomości: 2 369
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Cytat:
To, co napisały dziewczyny jest brutalną prawdą: - Twoi znajomi są skrajnie nieodpowiedzialni (dorosłość, też mi coś...) - chłopak MUSI się leczyć, inaczej będzie się staczał coraz niżej - dziewczyna MUSI regularnie odwiedzać ginekologa - MUSZĄ powiedzieć rodzinom o dziecku, przecież sami go nie utrzymają STRACH NIE JEST ARGUMENTEM. Pora wziąć pełną odpowiedzialność za swoje czyny, a nie tęsknić za tym, co było dawniej.
__________________
bzzz... bzzz...
|
|
|
|
|
|
#27 | ||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 41
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Cytat:
Przede wszystkim kulturalnych, Reijel. Nie mam dużych wymagań. Nie prosiłam o ocenę ich postępowania, tylko o pomoc. Lexia pisząc, że uważa ich za patologię, nie pomaga mi, wręcz przeciwnie. Na Boga, to są moi przyjaciele i naprawdę boli mnie, kiedy ktoś ich tak tytułuje. Cytat:
__________________
hey mickey! |
||
|
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#28 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 519
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Cytat:
sytuacja nieciekawa, a ja nie jestem ekspertem, więc nie mam pojęcia co poradzić. w każdym razie mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze i życzę tego z całego serca. Uważam też, że Twoja koleżanka powinna mówić w sądzie czy na jakichś przesłuchaniach prawdę i tylko i wyłącznie prawdę. Nie rozumiem po co miałaby zeznawać "na jego korzyść"? Przecież to dzialanie na krótką metę... Koleś musi się leczyć, a ona musi powiedzieć rodzicom o dziecku właśnie regularnie odwiedzać ginekologa. Boi się? aha no to lepiej olać wszystko.a ludzie idący do szpitala na operacje sie nie boja? boi sie,pewnie. kazdy by sie bal. ale nie to jest najwazniejsze teraz. najwazniejsze jest ,zeby bylo normalnie jakos, zeby dziecko miało normalne warunki do rozwoju. zeby bylo lepiej. A jak nic z tym nie zrobią to będzie tylko gorzej i gorzej. I naprawdę strasznie szkoda dziecka
Edytowane przez claymore Czas edycji: 2008-06-17 o 19:04 |
|
|
|
|
|
#29 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 694
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
dziewczyna Mad Maxa ale prawda czasem boli ,lexi napisala brutalna prawde
od siebie dodam tylko tyle: klinika jest po to by pomoc im dac szanse? moze o to w tym wszystkim biega ze on dalej chce cpac a ona nie wierzy w sens zmiany w to ze moze udac mu sie rzucic narkotyki,jej tez wsparcie jest potrzebne ale i zimny kubel na leb obojgu najlepiej skopiuj ten watek caly ,wydrukuj na papierze i daj im lekture do czytania moze cos zrozumieja... |
|
|
|
|
#30 |
|
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Ubezwłasnowolnienie, odwyk
Mnie nie drażni sytuacja, tylko pytanie o rady, a następnie zamykanie oczu na to, co się w tych radach nie podoba i negowanie ich sensu i słuszności.
Stawiając dziecko na pierwszym miejscu: Przede wszystkim ona musi powiedzieć rodzicom (nawet jak się boi, przecież i tak za jakiś czas zauważą) i zacząć chodzić do lekarza. Poza tym konieczna będzie pomoc z ich strony, żeby dziecko utrzymać. On musi zacząć się leczyć, żeby móc stworzyć z nią normalną rodzinę. Czyli - jeśli nie chce się leczyć, trzeba próbować terapii przymusowej. To, by on był czysty leży w jej interesie, tak więc nie powinna kłamać i go kryć. To by było cięcie gałęzi na której się siedzi. Wszystkie tutaj jak jedna piszemy to samo, a dostajemy w odpowiedzi "o terapii nie ma mowy, oni podjęli taką decyzję". Z tym, że "oni" to para dzieciaków, na dobrą sprawę. Nie myślą przyszłościowo, tylko o tym, że teraz będą musieli przejść coś nieprzyjemnego - leczenie. Bo terapię powinni przejść oboje, ona jako współuzależniona. O patologii nie tyle świadczą ich jakieś sprzeczki, co fakt, że on jest narkomanem, a ona to akceptuje i jeszcze chce go kryć. Będąc do tego z nim w ciąży bez kontroli lekarskiej i planując tworzyć z nim rodzinę teraz, kiedy on wciąż ćpa. To jest patologiczne. |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:07.



, więc występuje w jej imieniu i proszę was o radę.













