Jaki jest wasz domowy strój ???

[Ananke]

Pytam o to, bo zastanawiam się czy tylko ja chodzę po domu ubrana jak szmata . Muszę mieć całkowitą wygodę i dlatego ubieram bojówki i stare kaszulki, a na nogi wełniane skarpety (nie muszę dodać że kolorystycznie i stylowo nic do siebie nie pasuje ) jednak mam to gdzieś !!! Jak wracam do domu to zaraz zaczynam się rozbierać, nigdy nie chodzę w stroju "wyjściowym" choćby były to jeansy.
Jak jest z wami ???

[paula78]

witam
ja również zaraz po wejsciu do mieszkania sie przebieram w lużne jeansy i koszulę ,ew.bluze ale te ciuchy nie są stare,rozciągnięte i poplamione
zdecydowanie w domku stawiam na wygodę ,zreszta przy dziecku trudno chodzic w kostiumie i szpilkach.
pzdr.
paula

[sarenka]

ja mam specjalne "domowe stroje". po pierwsze stawiam na wygodę, po drugie na czystość.

jakoś tak mało higieniczne przysiadać na kocyku czy łóżku w sypalni w spodniach, w których wycieram siedzenia w tramwaju .

moje domowe stroje to dzinsy i spodnie materiałowe, które mają już "swoje lata" - czyste, ładne, ale już mi się nie podobają i na dwór bym w nich nie wyszła [mogę je wypychac na kolanach etc.]. i koszulki, które też już mi się znudziły jako stroje wyjściowe .

[koko]

ja robię identycznie jak Sarenka. wszystkie moje ubrania przechodza tę drogę-od stroju wyjściowego do stroju domowego.to jest nawet zabawne,bo to co jeszcze 2 lata temu uważałam za swój najfajnejszy ciuch, dzisiaj służy mi za uniform do szorowania wanny.

[Nefretete]

i ja robię identycznie jak moje porzedniczki, przyjdę do domciu to odrazu wskakuję w moje ulubione, zasłużone spodnie dresowe . Jeśłi chodzi o dzinsy, to niezbyt lubie w nich chodzić po domciu, chyba że jest to rozmiar przed schudnięciem
Bluzeczki i swetry domowe- są to stare ciuszki, w których nie chodzę na codzień.Jest mi w nich dobrze, wygodnie i o to chodzi, czyz nie?

Pozdrawiam

Nefretete

[trojka]

Wchodząc do domu od progu wkładam ciepłe podkolanówki i wsuwam na siebie jakieś rybaczki (prezenty od teściowej)- nie uznaję by tego typu spodnie mogły być noszone na ulicę, więc wykorzystuję je w domku. Górę stanowią ładne aczkolwiek już niemodne bluzeczki.

Gdy mąż wyjeżdża na delegacje mogę sobie pozwolić na większy luz i wtedy bez skrępowania wkładam jego podkoszulek, który stanowi dla mnie luźną suknię sięgającą kolan - uwielbiam to.

[Dorixx]

ja tez uwielbiam mężowe "sukienki"

[sarenka]

Nefretete napisał(a):
> Jeśłi chodzi o dzinsy, to niezbyt lubie w nich chodzić po domciu, chyba że jest to rozmiar przed schudnięciem

no tak.. mam na myśli dżinsy, które się rozciągnęły, albo z fasonu były luźne

[sarenka]

Nefretete napisał(a):
> Jeśłi chodzi o dzinsy, to niezbyt lubie w nich chodzić po domciu, chyba że jest to rozmiar przed schudnięciem

no tak.. mam na myśli dżinsy, które się rozciągnęły, albo z fasonu były luźne

[koculek]

A ja często od niechcenia chodze po domu tak ja po ulicy - nie chcę przed facetem paradować w dresie Aczkolwiem czasem jak mi się przypomni to zakładam dres i bluzę

[Jasmina]

A ja nawet w domu jak nikt nie patrzy lubię dobrze wyglądać. Też noszę raczej stare rzeczy ale lubię np. przy sprzątaniu dobrać sobie kolor gumowych rękawiczek do bluzki, a ostatnio jak było mi zimno to oglądałam TV w kozakach na szpilkach i długich rękawiczkach.

[oceania]

Nio i mój też taki-nie mam zamiaru gnieść się w ciuchach, które noszę na miasto, do szkoły, ogólnie rzecz biorąc-na zewnątrz

[MagJa]

Zwykle jak tylko wrócę do domciu zrzucam to, co ma na sobie i wkładam moje domowe ciuszki, ale nie dresy. Dresów nie lubię i nie posiadam. Mój domowy uniform tworzą zwykle sztruksy, w których już nie chodzę i bluzki czy koszulki, które mi się znudziły bądź już przechodziły. Jednak jest to na tyle "porządny" strój, że nie wstydzę się wyskoczyć w nim do osiedlowego sklepiku.

[iwona1229]

Jak wracam do domku to myję łapki, zmywam makijaż i wskakuję w moje ulubione ubranka. Noszę góralskie, ciplutkie papucie, czarne spodnie dresowe (moje ukochane, mięciutkie 100% bawełny, cudo), jakąś bluzeczkę i czeroną bluzę z kapturem. Totalny luz...

[Charlotte]

Ja najczęściej chodze po domku w luźnych, ulubionych spodniach "dresowych" ale sa one ładne i nie wypychają się w nich kolana Do tego obcisła przeważnie koszulka, a jak jest bardzo zimno to jeszcze polar

Jak jest mój chłopak to jestem albo w tym właśnie dresie, albo w takich cienkich luźnych spodniach zawiązywanych na sznureczek. Ale mam jeszcze takie fajne dżinsy, które są obcisłe, ale nie obciskające, w ogóle nie czuje się ich na ciele, więc często zakładam właśnie je

Na stopach obowiązakowo grube skarpetki i ciepłe kapcie

Ale ostatnio np. chodziłam po domu w czarnych cienkich rajstopach a'la seksowne pończochy z podwiązkami, skórzanej mini i obcisłej czarnej bluzce, więc to wszystko zależy od nastroju

[julita104]

ja tez mam takie stroje
kiedys ukochane wyjsciowe -teraz ukochane po domku :P
i bamoszki- mmm uwielbiam- co roku na zime nowe
dwa lata temu byly kaczuszki, rok temu owieczki a w tym roku mam kupione w bon proxie takie klapki z ogromniastymi pluszowymi pazniokciami (paznokcie z czerwonego materialu-w koncu jak na prawdziwa wizazanke przystalo- pedicur musi byc non stop)
ja mam jakas straszna jazde na te bambosze
ale tak mnie relaksuja ze szkoda gadac
daja mi ta odrobine szalenstwa i jak mam dola to sie smieje sama z siebie jak na nie patrze
Moj facet juz nawet przywykl :P

[moren]

Ja też uwielbiam dresiki Są najwygodniejsze na świecie!
Do tergo jakiś T-Shirt i jest luźno,wygodnie i cieplutko

[xanka]

Ja od razu po przyjsciu przebieram sie w "domowe ciuszki" (to samo robi moj TŻ )
Najczęściej ubieram bawełniane dresowe spodnie (cudne, proste, bez żadnych ściągaczy) i do tego dopasowany T-shirt. I zawsze zwracam uwagę na to, żeby pasowało kolorystycznie to chyba takie "zboczenie zawodowe"
A czasem nawet chciałabym sobie połazić w samym szlafroku.. ale mieszkanie w akademiku, zmusza, do bycia ciągle przygotowanym na niespodziewanych gości Nawet jak wychodzę do łazienki, czy do kuchni to jestem wystawiona na kontakt z sąsiadami

[dziewczyna]

Ja też chodzę w całkowicie innym stroju w domu. Jeansy zostawiam na "wyjścia". W domu chodzę w dresach, jakiś starach swetrach. Wygoda przede wszystkim.

[lejka]

A ja jako że nie muszę się wciskać w biuowe uniformy, chodzę po domu w tym co po dworzu i szkle, spodnie i bluzeczki, wszystko mam wygodne. Poza tym nie wiem, kiedy pzyjdzie mi nagle wyskoczyć na dwór...

Ale już moja mama przebiera się po pracy w rozciągliwe spodnie i T-shirt.

[Trish]

A ja, ekhm, tego, po przyjściu do domu się rozbieram i zazwyczaj już nie ubieram . I tak sobie chodzę w samych majteczkach . A na swoje usprawiedliwienie mam to, że u mnie w domu Afryka taka, gorąco, duszno... i ciasno .

[Ami]

Heh, ja też już nabrałam tego zwyczaju: ledwo wrócę wciągam na siebie tzw. strój domowy. Coś czego mi nie będzie szkoda, jak się poplami, coś co jest luźne, wygodne i ciepłe. Zazwyczaj są to jakieś spodnie, które już się nie nadają do wyjścia na ulicę (co nie znaczy, że wyglądają jak szmata, po prostu mi się znudziły, rozciągnęły się itp.), ciepły sweter bądź bluzę i ciepluchne kapcie. Tak, tak, zmarźluch ze mnie straszny.
Ostatnio nawet zaczęłam zmywać makijaż- twarz też musi odpocząć.
Tylko do dresó jakoś nie mogę się przekonać. Jakieś takie nieestetyczne to to.