Jak po czymś takim odzyskać miłość TŻ? Chyba zrujnowałam swoje życie

[alcia]

...

[maja55]

Sytuacja w jakiej się znalazłaś jest bardzo trudna - z jednej strony kłótnia jak wiele w waszym związku, z drugiej - ta jedna kłótnia dolała oliwy do ognia i przyczyniła się do rozstania.

Osobiście uważam, że związki, które opierają się na takich trochę toksycznych relacjach są bardzo męczące, na tyle meczące, że aż trudno wyzwolić się z takich relacji i odejść. Znam pary, które tkwią w podobnych relacjach i są ze sobą tylko dlatego, bo "tak się przyzwyczaiły". Jeśli prowokujesz kłótnie tylko, aby uzyskać uwagę i uwielbienie partnera, to chyba to nie jest właściwa osoba. Przy właściwej osobie nie musiałabyś sięgać do takich zachowań, z kolei nie musiałabyś też strzelać fochów i ranić tym poniekąd swojego partnera.

Nawet jeśli do siebie wrócicie, podejrzewam, że takie sprzeczki będą się pojawiać dalej.

Uważam, że kłótnie i sprzeczki w związku to zupełnie normalna sprawa, ale pary, którym naprawdę na sobie zależy i które szanują się, rozwiązują je inaczej. A tym bardziej nie wszczynają kłótni tylko dlatego, aby druga strona "latała" za nimi.

Jeśli chodzi o Twoje psychologiczne wojny to moim zdaniem dobre chęci i odrobina wiary, ewentualnie policzenie w myślach do 10 na pewno powinny wystarczyć Jeśli to ten facet, dla którego nie chcesz ich wszczynać to już w zupełności powinno wystarczyć. Bo przecież jeśli Ci na nim zależy to nie chcesz, aby cierpiał?

Powodzenia

[Asik1604]

Mogłabym Ci napisać,że masz czego chciałaś, ale nie zrobię tego, bo domyślam się co czułaś i czujesz, bo ja się kiedyś zachowywałam podobnie.

Po roku związku, kiedy Tż się we mnie zakochał zachowywałam się okropnie, bo uważałam,że mam do tego prawo, a on zawsze wybaczał, bo kochał.
Nie chcę już wypisywać co robiłam, bo bardzo tego żałuję i nie chcę wracać do tamtego okresu.
Kiedy Tż mnie rzucił po roku takiego traktowania to myślałam,że żartuje, ale naprawdę nie chciał mieć juz więcej ze mną nic wpólnego i wcale się nie dziwię.
Bardzo wtedy cierpiałam, bo zdałam sobie sprawę,że naprawdę mi na nim zależy,a w tym,że się rozstaliśmy nie było nawet grama jego winy.Naprawdę.
Bardzo bolało. Na początku przepraszałam, płakałam ,a le on miał naprawdę dość, więc odpuściłam, nie miałam innego wyjścia.
Dałam mu spokój, ale zapewniłam,że nadal go kocham.
Przemyślał wszystko i sam się odezwał po dwóch miesiącach.
To było dwa lata temu, ja kocham go coraz mocniej, szanujemy się nawzajem i nigdy nie zrobiłabym i nie powiedziała mu nic, co mogłoby zranić mnie w odwrotnej sytuacji.
Cieszę się na dzień dzisiejszy, żę dostałam taką nauczkę, bo dzięki temu tworzymy teraz normalny, kochający się, partnerski związek.

Myślę,że powinnaś dać mu trochę czasu, takie sytuacje nie zawsze kończą się happy endem, ale naciskanie na niego byłoby teraz najgorszą rzeczą jaką mogłabyś zrobić i trzymaj się

[alcia]

...

[Nenya_89]

Dopóki Ty nie zmienisz podejścia do związków nic się nie zmieni. Teraz zapewniasz, że dużo straciłaś, że już więcej nie będziesz. A czy przez te kilka miesięcy kłótni nigdy sobie tego nie powiedziałaś?

Całkowicie popieram decyzję Twojego TŻ-ta. Miał rację, że był to toksyczny związek. Rację miał też w tym, że odszedł i na razie nie chce wrócić. Może Tobie taki "odpoczynek" dobrze zrobi. Zrozumiesz co straciłaś. I straciłaś z własnej winy. Nikt nie chce być traktowany jako "zabawka". To, że chciałaś żeby on za Tobą "latał" jest Twoim pragnieniem adoracji, zainteresowania. Miłość na tym nie polega. A słowa nic nie znaczą. Liczą się czyny.

Daj mu czas. Niech przemyśli. Ty również - i to chyba Ty najbardziej powinnaś zastanowić się nad waszym związkiem i nad Twoim postrzeganiem miłości, partnerstwa. Broń Boże nie narzucaj mu swojej osoby. I nie obiecuj, że się poprawisz. TŻ dawał wam szansę po każdej kłótni. W końcu zobaczył, że jest to działanie bez sensu.

Życzę wam powodzenia. I mam nadzieję, że w niedługiej przyszłości wszystko będzie w jak najlepszym porządku

(Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię tym co napisałam - takie jest moje zdanie. Mogę się mylić, a to normalne jeżeli nie zna się problemu "na żywo" i z opowieści obydwu stron)

[alcia]

...

[Kiniolek91]

Napisane przez Nenya_89

Dopóki Ty nie zmienisz podejścia do związków nic się nie zmieni. Teraz zapewniasz, że dużo straciłaś, że już więcej nie będziesz. A czy przez te kilka miesięcy kłótni nigdy sobie tego nie powiedziałaś?

Całkowicie popieram decyzję Twojego TŻ-ta. Miał rację, że był to toksyczny związek. Rację miał też w tym, że odszedł i na razie nie chce wrócić. Może Tobie taki "odpoczynek" dobrze zrobi. Zrozumiesz co straciłaś. I straciłaś z własnej winy. Nikt nie chce być traktowany jako "zabawka". To, że chciałaś żeby on za Tobą "latał" jest Twoim pragnieniem adoracji, zainteresowania. Miłość na tym nie polega. A słowa nic nie znaczą. Liczą się czyny.

Daj mu czas. Niech przemyśli. Ty również - i to chyba Ty najbardziej powinnaś zastanowić się nad waszym związkiem i nad Twoim postrzeganiem miłości, partnerstwa. Broń Boże nie narzucaj mu swojej osoby. I nie obiecuj, że się poprawisz. TŻ dawał wam szansę po każdej kłótni. W końcu zobaczył, że jest to działanie bez sensu.

Zgadzam się... Być może wcześniej nie zdawałaś sobie sprawy z tego jak ranisz TŻa, bo on Ci wprost tego nie mówił... Zastanów się nad swoim postępowaniem. Nie naciskaj go w kwestii powrotu... Daj mu zcas. Postaw się na jego miejscu. Gdyby to on wszczynał bezsensowne kłotnie, nie szanował to wybaczyła byś tak łatwo? Uwierzyła w słowa "zmienię się"? Myślę, że obietnice to za mało... Potzrebne sa czyny i głębokie zastanowienie się nad sobą... Zastanó się dlazcego tak usilnie chcesz aby za Tobą "latał", dlazcego chcesz aż takiej adoracji? A może przydałaby się wizyta u psychologa?

[ZapachNocy]

Myślę,że kontakt z psychologiem to dobry pomysł...
należałoby uporządkować emocje...może razem z nim??

[sirgunia]

alcia czytajac twoj watek czuje sie jakbym czytala o sobie. ja takze mam za soba dwa dlugie ( obecny jest trzecim) zwiazki w ktorych tak jak ty stosowalam szantaz psychiczny aby sobie udowodnic jaka jestem cudowna dwoch pierwszych latalo za mna w zwiazku z czym nie mialam do nich szacunku. moj obecny TZ przez pierwszy rok mi odpuszczal. wrzeszczalam, fochowalam a on mnie glaskal po glowce. az jednego dnia przegielam. tak dokladnie to nie spakowalam jego rzeczy tylko kazalam mu " wyp....lac" (ehh szkoda slow) no i tak zrobil. latalam za nim jak glupia po tym fakcie. on tez powiedzial ze to koniec i ze nie chce ze mna byc. tylko ja mialam szczescie bo moj TZ nalezy do osob ktorym dosc szybko przechodzi takze mi wybaczyl i naszczescie dlugo to nie trwalo ale mam nauczke i jak mam ochote znow sie tak zachowac to przypominam sobieco czulam kiedy powiedzial ze juz nie chce ze mna byc, ten strach... i ta panike... i sie juz teraz kontroluje. nie chce pisac ze dobrze ze tak sie stalo bo wiem jaka teraz jestes biedna ale moze cie to otrzezwi. i oczywiscie mam nadzieje ze on Ci wybaczy. ale cos czuje ze tak bedzie...

[EveMW]

ja kiedys bylam w podobnej sytuacji oczywiscie bylam mlodsza i jeszcze nie mieszkalam z moim chlopakiem, ale bylo podobnie. To ja prowokowalam klotnie odchodzilam od niego sprawialam ze moj chlopak plakal itp. Zdalam sobie sprawe z tego co robilam po jakims czasie kiedy doszlo do mnie ile on dla mnie robi. Znosil moje humory, wybaczyl zdrade i kiedy myslalam ze ode mnie odejdzie on zawsze byl przy mnie no i jest ze mna juz 5 lat, fakt bylo ciezko i gdybym sie nie opamietala stracilabym najwieksza milosc mojego zycia

musisz napewno przezyc duzy szok cos co toba wstrzasnie jesli tego nie bedzie albo jesli bedzie ale nic sie ne nauczysz to lepiej skonczyc zwiazek

zycze powodzenia

a dla motywacji napisze ze za rok bede juz żonką

[Girl151]

Wiem coś o tym bo sama byłam "toksyczna" dla mojego związku, który także się zakonczył...Mójj były Tż nie chce związku wiem co czujesz... im ciężko jest dawać druga szanse... daj mu ten czas, którego chce... może wróci...

[agnes188]

ja mialam podobna sytuacje po 3 latach chlopak po prostu ei wytrzymal b o mialam jak ty glupiszczeniackie zachowanie!ale mielismy prawie rok przerwuy i jestesmy od trzech miesiecy b zrozumielismy jak bardzo nam na sobie zalezy glownie ja

[alcia]

...

[Girl151]

Napisane przez alcia

Girl151
łącze się z tobą w bólu. Może Twój TŻ też potrzebuje czasu? Może jeszcze nie wszystko stracone?

Czuje, że jednak wszystko stracone. On jest bardzo ładny i doskonale wie, że każda laska może być jego :-/ jest młody więc korzysta z tego
Widziałam się z nim w weekend. Nie przytulił mnie nawet jak było mi chłodno. Poprosił mnie tylko do tańca przy wolnej piosence i poprosił o buziaka w policzek na pożegnanie i Tyle z tego... tak bardzo żałuje, że to zniszczylam... doceniłam ten związek i miłość dopiero kiedy straciłam to co dawało mi szczęście... teraz przyszło życ w samotności z sercem pełnym miłości i oczami pełnymi łez...

A Ty ze swoim TŻ ile byliście parą?

[alcia]

....

[sylenka]

alcia
myślę, że powinniście dać sobie troszkę czasu, to napewno dla Ciebie będzie ciężkie, ale twój TŻ może poważnie zastanowi się nad tym co do niego mówiłaś, że go kochasz i dacie sobie jeszcze jedną szansę.
A tak apropo czytając wasze posty coraz bardziej rozumiem jak czuje się mój TŻ, bo też często focham się na niego, tak poprostumoże dlatego że długo byłam jedynaczką i rodzice starali się dać to co przeważnie chciałam (ale głupol)
Girl151
smutna historia, trzymam za Ciebie kciuki, wierzę że się uda

[koKOro]

daj mu ten czas o który prosi

czasem napisz dobranoc miłych snów i nic poza tym

po co Ci potem taki wymuszany związek, że on się zlituje po Twoich błaganiach i nie będzie tak naprawdę dobrze

moze daj takie 2 tygodnie na odpoczynek, poukładanie
nie pisz do nbiego, zobacz czy sam napisze

poswiec ten czas na rozmyslania, na wyciszenie itp. przyda Ci sie

faceci niby twardziele, ale psychike maja jak skorupka jajka

[Miśka84]

Daj mu po prostu czas. I naucz się panować nad nerwami. Łatwo powiedzieć - zmienię się, zrobić to za to - baaardzo trudno. Więc się staraj - nie tyle o niego, co o to by naprawdę się zmienić.

[Girl151]

Napisane przez alcia

Girl151 bardzo mi przykro

Ja z moim TŻ równo rok temu zamieszkaliśmy wspólnie, a jesteśmy, a raczej byliśmy razem półtora roku. I wydaje mi się, że cały czas nasz uczucie przybierało na sile, nigdy się ze sobą nie nudziliśmy. A tak jak pisałam wiem co mówię bo mam za sobą już dwa inne związki właśnie ok. półtora roczne. I wiem, że to jest ten jedyny i właśnie z nim chciałabym żyć. Boje się, że mój TŻ już mi nie zaufa... i co gorsze wiem, że to moja wina i nie będę mu mogła mieć tego za złe...

No to troche czasu... myślę, że wróci... nie przekreśli tego roku... ponad także głowka do góry ;*

Mi lżej... troche ale to co zrobiłam aby ulgę poczuć było złe chociaż ukojenie niewielkie ale dało...

Napisane przez sylenka

Girl151
smutna historia, trzymam za Ciebie kciuki, wierzę że się uda

Dziękuje...

[moooniaaaa]

Uważam,że powinnaś dać mu czas. Moim zdaniem upora się z tym, przemyśli i wróci ... I jak ktoś wyżej pisał - napisz mu wieczorem albo rano krótkiego smsa, niech wie że o Nim myślisz. Że Ci zależy. Powiedziałaś,że chcesz iść z nim na terapię,to też powinno dac mu do myslenia - chcesz się zmienić, dla Niego, dla Was.
Postaw się na swoim miejscu, Ty potrafiłabyś tak łatwo zapomnieć, wybaczyć i wrócić? Pewnie nie ... Dlatego zrozum to,że potrzebuje czasu.
Trzymam kciuki, żeby Was się wszystko ułożyło bo widać, że żałujesz i chcesz się zmienić

[DariaKom]

Napisane przez alcia

Nenya_89 nie uraziłaś mnie. Rzuciłaś prawdę w oczy, to cholernie boli, ale masz rację w 100%. Czasami ostre słowa pomagają.

Boję się, że to, że się zastanowię nad sobą to za mało. Ponieważ masz rację po części uświadamiałam to sobie po każdej kłótni. Ale prawdziwy grom trafił mnie dopiero po rozstaniu. Nie wiem co zrobić by móc zapanować nad swoim charakterem. Nie chce być toksyczną osobą. Nie chce ranić mojego TŻ. Mam za sobą już dwa inne długodystansowe związki i jestem pewna, że to właśnie z nim chciałabym spędzić życie. Tylko co zrobić aby mój TŻ również tego chciał?

Niestety z charakteru jesteś awanturnicą, aż jestem ciekawa czy czasem nie spod znaku skorpiona. Widzisz, ja też szybko wpadam w złość, ale nigdy w złości nie podejmuje żadnych decyzji. Mój tż wie, że tak mam, że wychowałam się w domu, w którym zawsze wszyscy krzyczeli i czasami bierze to jednak nade mną górę. Jednak zawsze staram się nie przeciągać struny...

Ps. Jestem skorpionicą.

[lunita]

Ja tez jestem skorpnionica i w kiedys oj pod wplywem emocji podejmowalam niejedna decyzje. Tez bylam w takiej sytuacji jak Ty. No i pomimo zapewnien moich on juz nie wrocil. moze dlatego ze w koncu odpuscilam . no nic powodzeniamoze bedzie ok

[maja55]

Ehh..nie tyle ma tutaj znaczenie znak zodiaku co temperament autorki wątku

Ja jestem spod znaku bliźniąt, a też jestem straszna awanturnicą i "złośnicą", ale jednak jeśli na kimś mi zależy to nie bawię się "w fochy"

[ulinkaaa]

Oczywiscie, ze jest szansa. Tez jestem nerwowa i raptowna i tez kiedys jeden jedyny raz zrobilam cos podobnego. Tylko, ze nie mieszkalam z tz, ale po pewnym incydencie spakowalam wszystkie jego rzeczy, ktore byly u mnie w domu i zanioslam do niego. Na szczescie wtedy tz okazal sie duzo madrzejszy ode mnie i odrazu zaczal mnie uspokajac kiedy weszlam do niego. Tutaj moze pomoc tylko czas i rozmowy. Zycze powodzenia!

[DariaKom]

Napisane przez maja55

Ehh..nie tyle ma tutaj znaczenie znak zodiaku co temperament autorki wątku

Ja jestem spod znaku bliźniąt, a też jestem straszna awanturnicą i "złośnicą", ale jednak jeśli na kimś mi zależy to nie bawię się "w fochy"

Ja też uważam, że znak nie jest decydujący. Ale wierz mi, znam wyjątkowo dużo skorpionów, mój ojciec jest skorpionem. Można śmiało powiedzieć, że skorpiony są charakterne i raczej trudne w obsłudze hihi
A co do bliźniąt, to też mają charakterki (moja mama np. no i Ty z tego co piszesz)

[alcia]

...

[Ptysio5]

Napisane przez alcia

Mam nadzieję, że dosyć dużo już sama zrozumiałam, a resztę uda mi opanować dzięki terapii.

to bardzo dobry pomysł, powodzenia


btw. strzelce też tak mają, pffff

[koKOro]

Napisane przez alcia

Chyba potrzebowałam takiego wstrząsu, szoku. Mam nadzieję, że dosyć dużo już sama zrozumiałam, a resztę uda mi opanować dzięki terapii.

mam dla Ciebie jedna bardzo cenna porade - bardzo szybko sie zapomina o tym. Najlepiej na dzien dobry ustal sobie dzien, najlepiej raz w tygodniu, siadasz i poswiecasz ten czas na przemyslenia i zasady, ktorymi sie chcesz kierowac. Dzisiaj czujesz sie naładowana ta energia, ale przyjdzie codziennosc, codzienne obowiazki, zajecia, stresy. dobrze Ci radze, jestem tego pewna!

[maja55]

Napisane przez alcia

Dziękuję wszystkim za komentarze i wsparcie

Chyba wygląda na to, że dostałam drugą szanse. I dziękuje ze to Bogu. I wiem, że zrobię wszystko żeby się zmienić. Chyba potrzebowałam takiego wstrząsu, szoku. Mam nadzieję, że dosyć dużo już sama zrozumiałam, a resztę uda mi opanować dzięki terapii. Mój TŻ zdecydował się jednak rozważyć taką możliwość.

Z jednej strony rozpiera mnie radość a z drugiej boje się, że może mi się nie udać. Zdaje sobie sprawę z tego, że będzie to bardzo trudne. Ale teraz jestem trochę bardziej wszystkiego świadoma. Zrozumiałam, że go raniłam i, że to ja zniszczyłam to co było między nami. Proszę Kochane trzymajcie kciuki!

Sam fakt, że zauważyłaś swój błąd, i chcesz pracować nad tą wybuchowością itp jest już bardzo dużym krokiem naprzód. Wiadomo, że od razu nie zmienisz swojego zachowania o 180 stopni, to byłoby wręcz niemożliwe. Wydaje mi się, że nawet jeśli dojdzie między Wami do jakiejś kłótni, to ta sytuacja którą teraz przeszłaś będzie jak taka "przestroga", która powstrzyma Cię przed największym wybuchem i skończy się na zwykłej sprzeczce
A jeśli zaczniesz coś zmieniać, nawet jakieś drobnostki, które raniły TŻ, to on na pewno to zauważy i doceni.

Powodzenia i wytrwałości

[alcia]

...