Zakręt - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2009-01-05, 23:27   #1
GdyZapadaZmrok
Przyczajenie
 
Avatar GdyZapadaZmrok
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 11

Zakręt


Nie sądziłam, że kiedykolwiek założę wątek o tym jak mi źle i jak to żyć mi się nie chcę...
Z góry zakładając, że i tak pewnie nikt mnie nie zrozumiem bądź zbagatelizuje mój problem powinnam w porę zatrzymać swoje zapędy do uzewnętrznianiem się na forum publicznym, ale co tam. Wprawdzie krytykę ciężko znoszę, to jednak ją przyjmuję i cenię sobie zdanie innych.
Od początku... W tym, świetnie zapowiadającym się zresztą, nowym roku 2009 skończe 24 lata. Przed chwilą zerwał ze mną mój partner (można by rzec życiowy-o ironio) po ładnych paru latach, pełnych wzlotów i upadków. Nie pierwszy raz stwierdził, że moja osobowość go przytłacza... ogólnie historia jest długa i nudna, jak prawie każda historia o miłości, której tak naprawdę nie było...
Najbardziej boli mnie niekonsekwencja, zarówno jego jak i moja. On zrywał, niby-zrywał już pare razy totalnie rujnując mnie psychicznie a ja mimo, że wiedziałam, że źle robie to po jakimś czasie wybaczałam mu by w nagrodę otrzymać kilka miesięcy spokoju. Jestem DDA i powielam błędy mojej mamy, których tak zarzekałam się nie popełniać. Może tłumaczy mnie jedno, mój ojciec pił, robił awantury, mieszał moją rodzinę z błotem...a mój Tż to w sumie dobry człowiek (choć bywa zaborczy, zazdrosny i okrutny).
W tamtym roku wynajęliśmy wspólne mieszkanie, lecz tż nie spędził w nim ani jednej nocy tłumacząc sie pracą (mieszkanie pochłaniało znaczne fundusze a bez samochódu nie miałby jak dojeżdzać do pracy). Z mieszkania wiec zrezygnowaliśmy żeby mimo mojej niecheci (kocham swoją rodzinę, ale...) zamieszkać u mnie w domu. Tż sam na to wpadł, wymyślił remont całą aranżacje pokoi itd. Oczywiście zapytałam co na to moja rodzina, czy nie będzie im przeszkadzać. W domu chętnie się zgodzili wręcz ucieszyli (możliwe, że poprostu zatęsknili za moją obecnością). W walentynki miały być zaręczyny. Niestety w między czasie dowiedziałam się, że Tż się nie wprowadzi (choć miał to zrobić w styczniu by będąc już na mniejscu rozpocząc remont). Cios-poczułam się oszukana. Jednak przemyślałam sprawę, uznałam że mogę jeszcze troche poczekać. Dziś dowiedziałam się, że zaręczyn też nie będzie bo nie ma na to pieniędzy. Mój Tż pracuje, ja niestety bezowocnie poszukuję pracy (ale to inny wątek). Nie zrobiłam awantury, nie poryczałam się. Poprostu zrobiło mi się smutno i mu o tym powiedziałam. Myślałam, że będzie romantycznie, że on tego chce, że się postara. Na to mój niedoszły narzeczony oznajmnił, że musimy się rozstać bo on też ma prawo do szczęścia a ja tylko narzekam. Cóż nie mam zamiaru się przed wami wybielać, nie jestem ideałem. Jednak nawet kiedy pod wpływem emocji czy impulsu ponarzekam na coś, to jeśli nie miałam racji potrafię się do tego przyznać. Zresztą jestem wielkim zwolennikiem rozmów na tematy wszelakie i pójścia na kompromis.
Niestety Tz stwierdził stanowczo, że nie ma o czym rozmawiać. Koniec i już.
Juz sama nie wiem, kto miał rację. Może powinnam siedzieć cicho i dziękować Bogu za to, że zechciał ze mną być? Fakt, miał mi opłacić ten semestr na studiach (ponieważ w domu wyszły niespodziewane wydatki) i wiem, że wykazał tu dużo dobrej woli. Nigdy nie szczędził na mnie pieniędzy, gorzej było z czasem bądź deklaracjami (a nie zawsze tak było). Zresztą po tych 6 latach traktowałam go jak moją rodzinę, nie dążyłam do formalizacji związku bo nie było mi to potrzebne. Wiem, że najbardziej liczy się to co w sercu a nie to co na papierze. Ciągle zachodzę w głowę jak można tak zdeptać czyjąś miłość, jak można zostawić kogoś w tak trudnym położeniu. "Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz" uczucia naprawdę są tak proste, dylematy nie istnieją a decyzję podejmuje się bez drgnięcia powieką nawet jeśli komuś rujnuje się tym samym świat? A co jeśli mu się odmieni? Wiem, że powinnam zakończyć ten etap...ale...kocham go...
Teraz może tak bez logicznej kontynuacji przejdę do kwestii pracy. Jestem już załamana, wcześniej studiowałam dziennie i nie wiedziałam, że jest aż tak ciężko. Mieszkam na wsi do najbliższego miasteczka mam 25 km a do "miasta" ponad 40. Znam języki, obsługuje biegle komputer, programy graficzne, mam zainteresowania... ubiegam się chociażby o staż. Dziś byłam w Urzędzie Pracy-znowu nic. Na własną rękę też szukam, tylko jak szukać jak w internecie nie ukazują się (z ręką na sercu) zadne oferty w mojej okolicy. Znajomości nie mam, moi rodzice mają wykształcenie zawodowe, żadnych "wpływowych" przyjaciół, zresztą na ojca i tak nie mam co liczyć. Szukając pracy zawsze odpadam na ostatnich milimetrach przed metą, idę na rozmowę jedną, drugą-niby robie pozytywne wrażenie...a pracę i tak dostaje ktoś inny. Ostatnio dostałam pracę jako recepcjonistka w hotelu. Niestety pech chciał, że uprzejma pani zadzwoniła tydzień po mojej przeprowadzce z miasta na wieś (a w tej zmianowej pracy nie było mowy o dojazdach)
Co za tym idzie, nie wiem za co opłace w lutym studia...
Nie streszczę w tych kilkudziesięciu linijkach całego mojego życia, jednak cała ta egzystencja sprowadza się do barwnej sentencji "chcesz rozbawić los, opowiedz mu o swoich planach..."
Czego oczekuję od Was? Nie wiem. Pewnie napiszecie: weź się w garść, nie przesadzaj, inni mają gorzej. Owszem zgadzam się, ja to wszystko gdzieś tam w głowie mam. Tylko że ja nie jestem innymi, jestem sobą i to właśnie mnie wali się mój świat. Wiem, że jestem zdrowa, mam rodzinę, jestem młoda, mam co do garnka włożyć...ale wiem również że moja młodość tylko z pozoru jest "błogosławieństwem" aktualnie wręcz chyli się ku końcowi. Czas zakładać rodziny, piąć się po szczeblach kariery, budować domy, rodzić dzieci, czas się ustabilizować i płynąć z prądem...
Cóż kiedy ja nie potrafię, ciągle uciekam lub gonie za nierealnym. Cały czas mam wrażenie, że nie odkryłam własnej drogi... Przyćmiły mnie pozory szczęścia i stabilizacji, zrezygnowałam ze swoich planów (kiedyś chciałam studiować psychologię) a wkuwam jakieś dyrdymały z zarządzania...
Pomyślałam: znajdę w okolicy jakiś wolontariat....no tak znalazłam 60 km dalej.
Wiem, że to ja ponoszę winę za wszystkie swoje biedy. Mam świadomość tego, że sama zgotowałam sobie taki los głupimi błędami, durnymi ideami i przekonaniem, że jeszcze mam czas na wszystko. Otóż nie mam, mam 24 lata i czuje się tak jakbym obudziła się z długiej śpiączki...wszyscy są w przodzie a ja nie mam komu podać ręki. I tutaj nawet nie chodzi o pozycje społeczną, bardziej o mentalność, postawę wobec życia, nieprzystosowanie.
W jednej chwili mogłabym dać za wygraną, być może jestem tylko jedną z tych określanych mianem słabszego ogniwa. A może tacy jak ja zachowują równowagę w przyrodzie, wkońcu nie każdy może być szczęśliwy, kochany, spełniony...
Czy ktoś z Was też stoi na zakręcie?
GdyZapadaZmrok jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-05, 23:34   #2
Lemirka
Zakorzenienie
 
Avatar Lemirka
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: miasto na W
Wiadomości: 4 991
Dot.: Zakręt

Smutno mi po tym co przeczytałam. Nie wiem co Ci napisać, chyba tylko to, że życzę Ci abyś była szczęśliwa
Lemirka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-05, 23:45   #3
agat337
Raczkowanie
 
Avatar agat337
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 255
Dot.: Zakręt

Kurcze, smutno - smutno ale nie poddawaj się !
Co do studów - są stypendia socjalne, czym prędzej dowiedz się na jakich zasadach to działa w Twojej uczelni. Co do pracy - najgorszym wrogiem znalezienia pracy jest zniechęcenie ... Znajdziesz o ile będziesz szukac wystarczająco intensywnie. Narzekań dotyczących wieku nie rozumiem bo to nieprawda że wszyscy są już na jakiejś swojej wymarzonej prostej drodze w wieku 24 lat ! A facet ? Cóż przykro że tak wyszło ale sama piszesz że był to związek wysoce problemowy - teraz się skończył więc masz szansę odetchnąc i zacząc inaczej, na nowo. Więc głowa do góry, może za tym zakrętem kryje się coś interesującego ?
agat337 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-05, 23:46   #4
GdyZapadaZmrok
Przyczajenie
 
Avatar GdyZapadaZmrok
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 11
Dot.: Zakręt

Wiem, nie wiadomo co tutaj odpowiedzieć na taki post... Sama bym nie wiedziała, zazwyczaj w takich sytuacjach sprawdzają się banały (choć z mizernym skutkiem).
W każdym bądź razie dziękuję Ci że przebrnęłaś przez tą monotonną lekturę mojego życia (i to o takiej porze)
Doceniam każde ciepłe słowo. Tobie też szczęścia życzę (bo tego akurat nigdy za wiele)
GdyZapadaZmrok jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 00:00   #5
GdyZapadaZmrok
Przyczajenie
 
Avatar GdyZapadaZmrok
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 11
Dot.: Zakręt

Jejku nie spodziewałam się takiego odzewu.
Agat337 od razu robi się cieplej na duszy, kiedy ktoś wesprze chociaż jednym słówkiem
Co do stypendium to rzeczywiście muszę się zorientować, choć skoro jestem na utrzymaniu mamy (i z nią mieszkam) to nie wiem czy mi się należy. Ale na pewno sprawdzę, dzięki za podsunięcie pomysłu.
Tak sobie myślę, że może to czas przebudzenia z letargu. Ale nie wiem czy mam w sobie tyle siły by podnieść kolejny kamień na mojej drodze...tym bardziej, że presja jest ogromna... Ludzie wokół mnie nie mają takich dylematów a w rodzinie wsparcia nie mam. Kto nie przeżył załamania a nie ma w sobie odpowiedniej dawki empatii nie jest najlepszym wsparciem, niestety.

Nie chcę wprowadzać grobowej atmosfery na wizażu ale już od tak dawna to wszystko we mnie siedzi, zjada mnie od środka...
Jedynie co mnie niejako pociesza, to fakt że przetrwałam już niejedną burzę a satysfakcja wyjścia z takiego dołka emocjonalnego jest ogromna. Tylko najpierw trzeba z niego wyjść....a tu już zaczynają się schody.
GdyZapadaZmrok jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 00:03   #6
goska87
Zadomowienie
 
Avatar goska87
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Toruń/Skce
Wiadomości: 1 355
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Nie sądziłam, że kiedykolwiek założę wątek o tym jak mi źle i jak to żyć mi się nie chcę...
Z góry zakładając, że i tak pewnie nikt mnie nie zrozumiem bądź zbagatelizuje mój problem powinnam w porę zatrzymać swoje zapędy do uzewnętrznianiem się na forum publicznym, ale co tam. Wprawdzie krytykę ciężko znoszę, to jednak ją przyjmuję i cenię sobie zdanie innych.
Od początku... W tym, świetnie zapowiadającym się zresztą, nowym roku 2009 skończe 24 lata. Przed chwilą zerwał ze mną mój partner (można by rzec życiowy-o ironio) po ładnych paru latach, pełnych wzlotów i upadków. Nie pierwszy raz stwierdził, że moja osobowość go przytłacza... ogólnie historia jest długa i nudna, jak prawie każda historia o miłości, której tak naprawdę nie było...
Najbardziej boli mnie niekonsekwencja, zarówno jego jak i moja. On zrywał, niby-zrywał już pare razy totalnie rujnując mnie psychicznie a ja mimo, że wiedziałam, że źle robie to po jakimś czasie wybaczałam mu by w nagrodę otrzymać kilka miesięcy spokoju. Jestem DDA i powielam błędy mojej mamy, których tak zarzekałam się nie popełniać. Może tłumaczy mnie jedno, mój ojciec pił, robił awantury, mieszał moją rodzinę z błotem...a mój Tż to w sumie dobry człowiek (choć bywa zaborczy, zazdrosny i okrutny).
W tamtym roku wynajęliśmy wspólne mieszkanie, lecz tż nie spędził w nim ani jednej nocy tłumacząc sie pracą (mieszkanie pochłaniało znaczne fundusze a bez samochódu nie miałby jak dojeżdzać do pracy). Z mieszkania wiec zrezygnowaliśmy żeby mimo mojej niecheci (kocham swoją rodzinę, ale...) zamieszkać u mnie w domu. Tż sam na to wpadł, wymyślił remont całą aranżacje pokoi itd. Oczywiście zapytałam co na to moja rodzina, czy nie będzie im przeszkadzać. W domu chętnie się zgodzili wręcz ucieszyli (możliwe, że poprostu zatęsknili za moją obecnością). W walentynki miały być zaręczyny. Niestety w między czasie dowiedziałam się, że Tż się nie wprowadzi (choć miał to zrobić w styczniu by będąc już na mniejscu rozpocząc remont). Cios-poczułam się oszukana. Jednak przemyślałam sprawę, uznałam że mogę jeszcze troche poczekać. Dziś dowiedziałam się, że zaręczyn też nie będzie bo nie ma na to pieniędzy. Mój Tż pracuje, ja niestety bezowocnie poszukuję pracy (ale to inny wątek). Nie zrobiłam awantury, nie poryczałam się. Poprostu zrobiło mi się smutno i mu o tym powiedziałam. Myślałam, że będzie romantycznie, że on tego chce, że się postara. Na to mój niedoszły narzeczony oznajmnił, że musimy się rozstać bo on też ma prawo do szczęścia a ja tylko narzekam. Cóż nie mam zamiaru się przed wami wybielać, nie jestem ideałem. Jednak nawet kiedy pod wpływem emocji czy impulsu ponarzekam na coś, to jeśli nie miałam racji potrafię się do tego przyznać. Zresztą jestem wielkim zwolennikiem rozmów na tematy wszelakie i pójścia na kompromis.
Niestety Tz stwierdził stanowczo, że nie ma o czym rozmawiać. Koniec i już.
Juz sama nie wiem, kto miał rację. Może powinnam siedzieć cicho i dziękować Bogu za to, że zechciał ze mną być? Fakt, miał mi opłacić ten semestr na studiach (ponieważ w domu wyszły niespodziewane wydatki) i wiem, że wykazał tu dużo dobrej woli. Nigdy nie szczędził na mnie pieniędzy, gorzej było z czasem bądź deklaracjami (a nie zawsze tak było). Zresztą po tych 6 latach traktowałam go jak moją rodzinę, nie dążyłam do formalizacji związku bo nie było mi to potrzebne. Wiem, że najbardziej liczy się to co w sercu a nie to co na papierze. Ciągle zachodzę w głowę jak można tak zdeptać czyjąś miłość, jak można zostawić kogoś w tak trudnym położeniu. "Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz" uczucia naprawdę są tak proste, dylematy nie istnieją a decyzję podejmuje się bez drgnięcia powieką nawet jeśli komuś rujnuje się tym samym świat? A co jeśli mu się odmieni? Wiem, że powinnam zakończyć ten etap...ale...kocham go...
Teraz może tak bez logicznej kontynuacji przejdę do kwestii pracy. Jestem już załamana, wcześniej studiowałam dziennie i nie wiedziałam, że jest aż tak ciężko. Mieszkam na wsi do najbliższego miasteczka mam 25 km a do "miasta" ponad 40. Znam języki, obsługuje biegle komputer, programy graficzne, mam zainteresowania... ubiegam się chociażby o staż. Dziś byłam w Urzędzie Pracy-znowu nic. Na własną rękę też szukam, tylko jak szukać jak w internecie nie ukazują się (z ręką na sercu) zadne oferty w mojej okolicy. Znajomości nie mam, moi rodzice mają wykształcenie zawodowe, żadnych "wpływowych" przyjaciół, zresztą na ojca i tak nie mam co liczyć. Szukając pracy zawsze odpadam na ostatnich milimetrach przed metą, idę na rozmowę jedną, drugą-niby robie pozytywne wrażenie...a pracę i tak dostaje ktoś inny. Ostatnio dostałam pracę jako recepcjonistka w hotelu. Niestety pech chciał, że uprzejma pani zadzwoniła tydzień po mojej przeprowadzce z miasta na wieś (a w tej zmianowej pracy nie było mowy o dojazdach)
Co za tym idzie, nie wiem za co opłace w lutym studia...
Nie streszczę w tych kilkudziesięciu linijkach całego mojego życia, jednak cała ta egzystencja sprowadza się do barwnej sentencji "chcesz rozbawić los, opowiedz mu o swoich planach..."
Czego oczekuję od Was? Nie wiem. Pewnie napiszecie: weź się w garść, nie przesadzaj, inni mają gorzej. Owszem zgadzam się, ja to wszystko gdzieś tam w głowie mam. Tylko że ja nie jestem innymi, jestem sobą i to właśnie mnie wali się mój świat. Wiem, że jestem zdrowa, mam rodzinę, jestem młoda, mam co do garnka włożyć...ale wiem również że moja młodość tylko z pozoru jest "błogosławieństwem" aktualnie wręcz chyli się ku końcowi. Czas zakładać rodziny, piąć się po szczeblach kariery, budować domy, rodzić dzieci, czas się ustabilizować i płynąć z prądem...
Cóż kiedy ja nie potrafię, ciągle uciekam lub gonie za nierealnym. Cały czas mam wrażenie, że nie odkryłam własnej drogi... Przyćmiły mnie pozory szczęścia i stabilizacji, zrezygnowałam ze swoich planów (kiedyś chciałam studiować psychologię) a wkuwam jakieś dyrdymały z zarządzania...
Pomyślałam: znajdę w okolicy jakiś wolontariat....no tak znalazłam 60 km dalej.
Wiem, że to ja ponoszę winę za wszystkie swoje biedy. Mam świadomość tego, że sama zgotowałam sobie taki los głupimi błędami, durnymi ideami i przekonaniem, że jeszcze mam czas na wszystko. Otóż nie mam, mam 24 lata i czuje się tak jakbym obudziła się z długiej śpiączki...wszyscy są w przodzie a ja nie mam komu podać ręki. I tutaj nawet nie chodzi o pozycje społeczną, bardziej o mentalność, postawę wobec życia, nieprzystosowanie.
W jednej chwili mogłabym dać za wygraną, być może jestem tylko jedną z tych określanych mianem słabszego ogniwa. A może tacy jak ja zachowują równowagę w przyrodzie, wkońcu nie każdy może być szczęśliwy, kochany, spełniony...
Czy ktoś z Was też stoi na zakręcie?
Kochana nie doceniasz nas Jesteśmy tu po to aby wspierać duchowo inne wizażanki które właśnie stoją na takim zakręcie życiowym jak Ty
Co to faceta... cóż sama napisałaś, że jest okrutny, że nie potrafi wyziązać się z obietnic... Pytanie tylko czy chciałabyś być dalej z takim człowiekiem ...
Co do pracy. Cóż muszisz szukać i nie poddawać się



Edit: co do stypendium z tego co wiem to nie ma znaczenia gdzie/z kim mieszkasz tylko dochód na członka rodziny Ale najlepiej idz i się dowiedz wtedy będziesz miała pewność
__________________
"Hard to find how I feel, especially when your smothering me.
Hard to find how I feel, please someone help me.
Hard to find how I feel, controlling me every step of the way."


13.09.2008r. --> Jestem posiadaczką prawa jazdy

Edytowane przez goska87
Czas edycji: 2009-01-06 o 00:09
goska87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 00:28   #7
GdyZapadaZmrok
Przyczajenie
 
Avatar GdyZapadaZmrok
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 11
Dot.: Zakręt

goska87 widocznie nie trafnie się wyraziłam, gdybym naprawdę sądziła, że nie znajdę tutaj pocieszenia/uwagi/rady pewnie nie zakładałabym tego wątku.
Co do mojego Tż to niestety prawda jest bardziej skomplikowana. Gdyby zawsze było źle, to już dawno byśmy się rozstali. Wiem przynajmniej, gdy kiedy mnie jeszcze kochał, zawsze mogłam na niego liczyć, nigdy nie przeżyłam czegoś takiego jak zdrada mężczyzny etc.
Ale z drugiej strony masz rację, nie da się żyć w takiej niepewności. Widocznie on nie dojrzał do poważnego związku albo po prostu nie jest mi pisane z nim być.
Gdy patrze na to z boku wszystko wydaje się proste, no może nie proste a rozwiązywalne ale kiedy siedzę w tym w środku, całą sobą to jest inaczej, gorzej, trudniej...
Może każdy z Waszych postów zadziała na mnie jak cegiełka-budująco...
Dziękuję
__________________
Czy w milczeniu białych haniebnych flag
Zejść z barykady
Czy podobnym być do skały
Posypując solą ból
Jak posag pychy samotnie stać
Czy w bezsilnej złości łykając żal
Dać się powalić
Czy się każdą chwilą bawić
Aż do końca wierząc że
Los inny mi pisany jest...

GdyZapadaZmrok jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2009-01-06, 07:47   #8
suszarka
Buc
 
Avatar suszarka
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: z kropki.
Wiadomości: 9 914
Dot.: Zakręt

po przeczytaniu Twojego posta, przytuliłabym Cię chętnie.


Wydaje mi się, że potrzeba w Twoim życiu, jednej, jednynej rzeczy, która Ci się powiedzie w stu procentach .Będziesz wtedy o wiele bardziej zmotywowana (nie twierdzę, że nie jesteś teraz,teraz jestes pełna niewiary w siebie) aby walczyć o inne rzeczy.

Z jakich okolic jesteś?
__________________
suszarka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 08:13   #9
cava
Zakorzenienie
 
Avatar cava
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 121
Dot.: Zakręt

Cytat:
Zresztą po tych 6 latach traktowałam go jak moją rodzinę, nie dążyłam do formalizacji związku bo nie było mi to potrzebne. Wiem, że najbardziej liczy się to co w sercu a nie to co na papierze.
I takie myślenie to bardzo duży błąd. Związek w pewnym momencie potrzebuje kopa, formalizacja to taki kop i duży test, to sprawdzenie siebie i drugiej osoby, czy się jest poważnym, zdecydowanym i potrafi podejmować wielkie, ryzykowne decyzje. Prostymi słowy mówiąc "czy się jaja ma".
Czy się naprawdę kocha i jest z kimś z kim chce się być na dobre i złe do grobowej deski, czy to tylko takie bujanie się ze sobą bez wymagań, bez perspektyw z wygody.


Odnoszę wrażenie, ze dużo biedy dziesiejszych kobiet, bierze się z braku wymagań.
Wszystko bierzecie na siebie, poswięcacie się, ustępujecie, unikacie konfliktów, chuchacie i dmuchacie nie wymagając NIC.
Tym samym, same tworzycie sytuację w której nie dorastacie do roli partnerki. Bo związek to 2 równorzędnych partnerów, gdzie każdy bierze tyle ile daje.



Smutna jest Twoja historia, mam nadzieję, że powoli poukładasz sobie wszytko, bo wcale za późno na nic nie jest. Ale mam tez nadzieję, że następny związek będziesz budować jako równorzędna partnerka rozliczajaca partnera ze zobowiązań i obietnic, a nie podręczna przytulanka bez oczekiwań i na zawołanie.
Życze powodzenia.
I naucz się wymagać, tupnąc nogą jak trzeba, brać tyle ile dajesz.
__________________
Cava

Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams
cava jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 08:48   #10
ukrycior
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Jejku nie spodziewałam się takiego odzewu.
Agat337 od razu robi się cieplej na duszy, kiedy ktoś wesprze chociaż jednym słówkiem
Co do stypendium to rzeczywiście muszę się zorientować, choć skoro jestem na utrzymaniu mamy (i z nią mieszkam) to nie wiem czy mi się należy. Ale na pewno sprawdzę, dzięki za podsunięcie pomysłu.
Tak sobie myślę, że może to czas przebudzenia z letargu. Ale nie wiem czy mam w sobie tyle siły by podnieść kolejny kamień na mojej drodze...tym bardziej, że presja jest ogromna... Ludzie wokół mnie nie mają takich dylematów a w rodzinie wsparcia nie mam. Kto nie przeżył załamania a nie ma w sobie odpowiedniej dawki empatii nie jest najlepszym wsparciem, niestety.

Nie chcę wprowadzać grobowej atmosfery na wizażu ale już od tak dawna to wszystko we mnie siedzi, zjada mnie od środka...
Jedynie co mnie niejako pociesza, to fakt że przetrwałam już niejedną burzę a satysfakcja wyjścia z takiego dołka emocjonalnego jest ogromna. Tylko najpierw trzeba z niego wyjść....a tu już zaczynają się schody.
Podobnie jak Suszarka, mam ochotę Cię przytulić. Co do stypendiów to tak jak dziewczyny powiedziały - liczy się dochód na członka rodziny. Także spróbować warto. Poza tym można się starać na uczelni o rozłożenie spłaty czesnego na raty. Popytaj, poradź się, na pewno się da. A potem spróbuj troszkę zbudować sobie swój świat, metodą małych kroczków, powoli wyjdziesz z dołka, w którym się znalazłaś i będzie dobrze. Czego Ci życzę z całego serca.
ukrycior jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 08:53   #11
cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 9 769
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Przed chwilą zerwał ze mną mój partner (można by rzec życiowy-o ironio) po ładnych paru latach, pełnych wzlotów i upadków. Nie pierwszy raz stwierdził, że moja osobowość go przytłacza... ogólnie historia jest długa i nudna, jak prawie każda historia o miłości, której tak naprawdę nie było...
Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Ciągle zachodzę w głowę jak można tak zdeptać czyjąś miłość, jak można zostawić kogoś w tak trudnym położeniu. "Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz" uczucia naprawdę są tak proste, dylematy nie istnieją a decyzję podejmuje się bez drgnięcia powieką nawet jeśli komuś rujnuje się tym samym świat? A co jeśli mu się odmieni? Wiem, że powinnam zakończyć ten etap...ale...kocham go...

Nie jestem pewna, czy nie kochasz go jedynie dlatego, że stanowił bardzo poważny fundament świata, który właśnie runął...
Może był już po prostu zmęczony byciem tak silną konstrukcją, Twoją podporą, a może zwyczajnie szukał wymówki...

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Czego oczekuję od Was? Nie wiem. Pewnie napiszecie: weź się w garść, nie przesadzaj, inni mają gorzej. Owszem zgadzam się, ja to wszystko gdzieś tam w głowie mam. Tylko że ja nie jestem innymi, jestem sobą i to właśnie mnie wali się mój świat. Wiem, że jestem zdrowa, mam rodzinę, jestem młoda, mam co do garnka włożyć...ale wiem również że moja młodość tylko z pozoru jest "błogosławieństwem" aktualnie wręcz chyli się ku końcowi. Czas zakładać rodziny, piąć się po szczeblach kariery, budować domy, rodzić dzieci, czas się ustabilizować i płynąć z prądem...
Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
W jednej chwili mogłabym dać za wygraną, być może jestem tylko jedną z tych określanych mianem słabszego ogniwa. A może tacy jak ja zachowują równowagę w przyrodzie, w końcu nie każdy może być szczęśliwy, kochany, spełniony...
Czy ktoś z Was też stoi na zakręcie?
Nie wiem, co życie Ci przyniesie, a szczęścia można życzyć każdemu.
Postaraj się tworzyć swój świat opierając go przede wszystkim na własnych stabilnych podstawach.


Wspaniale wyrażasz swoje myśli...
Smutek wzbudziła u mnie trafność kilku z nich.
cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-01-06, 09:34   #12
Mircalla
Rozeznanie
 
Avatar Mircalla
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 799
Dot.: Zakręt

To wszystko, co piszesz o swoim TŻ, jest mi bardzo znane... Miałam prawie tak samo, z małymi wyjątkami, ale nie o tym chciałam...

Masz 24 lata, ja jestem od Ciebie rok starsza. Nie wiem skąd dokładnie jesteś, ale w Twojej sytuacji rozważałabym wyjazd i przeprowadzkę do innego miasta, dużego, gdzie będziesz miała szansę znaleźć pracę i przenieść się tam na studia. W Twojej obecnej sytuacji wydaje mi się to rozsądnym wyjściem: uwolnisz się od myśli o byłym, zadbasz o swoją karierę, poznasz ludzi. Ja tak zrobiłam, tylko że po studiach. Wynajęcie pokoju np. ze studentami wcale nie będzie kosztować strasznie dużo, a przy odrobinie szczęścia trafisz na fajnych ludzi Poszukaj pracy przez internet z dużych miast, bo tam jest więcej ogłoszeń i lepsze zarobki, pojeździj na rozmowy, a gdy Ci coś zaproponują, szukaj mieszkania. Taka moja propozycja
__________________
Małymi krokami do dużych celów...


- tym, co stymuluje człowieka najskuteczniej, jest egoizm.
- a miłość?
- miłość wynika z pragnienia, żeby ktoś nas kochał. A to znowu egoizm.
Mircalla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 10:08   #13
Mallutka
Zadomowienie
 
Avatar Mallutka
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Od początku... W tym, świetnie zapowiadającym się zresztą, nowym roku 2009 skończe 24 lata. Przed chwilą zerwał ze mną mój partner (można by rzec życiowy-o ironio) po ładnych paru latach, pełnych wzlotów i upadków. Nie pierwszy raz stwierdził, że moja osobowość go przytłacza... ogólnie historia jest długa i nudna, jak prawie każda historia o miłości, której tak naprawdę nie było...
Najbardziej boli mnie niekonsekwencja, zarówno jego jak i moja. On zrywał, niby-zrywał już pare razy totalnie rujnując mnie psychicznie a ja mimo, że wiedziałam, że źle robie to po jakimś czasie wybaczałam mu by w nagrodę otrzymać kilka miesięcy spokoju. Jestem DDA i powielam błędy mojej mamy, których tak zarzekałam się nie popełniać. Może tłumaczy mnie jedno, mój ojciec pił, robił awantury, mieszał moją rodzinę z błotem...a mój Tż to w sumie dobry człowiek (choć bywa zaborczy, zazdrosny i okrutny).
To o czym piszesz w stosunkach z partnerem to bardzo częste w związkach DDA. My się boimy być same jednocześnie bojąc się zaangażować, bo przecież to właśnie od najbliższych dostawałyśmy najbardziej w kość, to najbliżsi najbardziej nas ranili.
A z drugiej strony ta straszna, potrzeba akceptacji, bezwarunkowej miłości.
To tworzy w nas samych chaos, a w związku z drugim człowiekiem tworzy go podwójnie.

Popatrz co napisałaś na końcu: to twój partner był dobrym człowiekiem czy jednak zaborczym, zazdrosnym i okrutnym??

Jak dobrze znam te myśli, słowa "tylko żeby nie być jak moja matka".
To jest pułapka. Tak samo jak myśli typu "mój ojciec jest taki bo mnie nie kocha".
To tylko zapełnia emocjonalną dziurę. A ty potem i tak wskoczysz w buty mamy, bo przecież partnera kochasz potem pewnie kochałabyś swoje dzieci, a zgotowałabyś im podobny los.
Żeby to zmienić, żeby wyskoczyć z tego szalejącego "pociągu" schematów, powtórek z rozrywki musisz zrozumieć mechanizm uzależnienia, współuzależnienia. Da ci to świadomość samej siebie.


Cytat:
W tamtym roku wynajęliśmy wspólne mieszkanie, lecz tż nie spędził w nim ani jednej nocy tłumacząc sie pracą (mieszkanie pochłaniało znaczne fundusze a bez samochódu nie miałby jak dojeżdzać do pracy). Z mieszkania wiec zrezygnowaliśmy żeby mimo mojej niecheci (kocham swoją rodzinę, ale...) zamieszkać u mnie w domu. Tż sam na to wpadł, wymyślił remont całą aranżacje pokoi itd. Oczywiście zapytałam co na to moja rodzina, czy nie będzie im przeszkadzać. W domu chętnie się zgodzili wręcz ucieszyli (możliwe, że poprostu zatęsknili za moją obecnością). W walentynki miały być zaręczyny. Niestety w między czasie dowiedziałam się, że Tż się nie wprowadzi (choć miał to zrobić w styczniu by będąc już na mniejscu rozpocząc remont). Cios-poczułam się oszukana. Jednak przemyślałam sprawę, uznałam że mogę jeszcze troche poczekać. Dziś dowiedziałam się, że zaręczyn też nie będzie bo nie ma na to pieniędzy. Mój Tż pracuje, ja niestety bezowocnie poszukuję pracy (ale to inny wątek). Nie zrobiłam awantury, nie poryczałam się. Poprostu zrobiło mi się smutno i mu o tym powiedziałam.
przeczytaj to jeszcze raz albo choćby i 500 razy.
Patrz jak twój partner ucieka, a ty się na wszystko godzisz. I to w imię miłości czyli czegoś co powinno uskrzydlać, dawać poczucie bezpieczeństwa.
(poszukaj sobie w formie ebooka "Toksyczną miłość" Pia Mellody-> myślę że zobaczysz tam siebie i swój związek, a jak nie to najwyżej stracisz 2-3h na czytanie)


Cytat:
Może powinnam siedzieć cicho i dziękować Bogu za to, że zechciał ze mną być? Fakt, miał mi opłacić ten semestr na studiach (ponieważ w domu wyszły niespodziewane wydatki) i wiem, że wykazał tu dużo dobrej woli. Nigdy nie szczędził na mnie pieniędzy, gorzej było z czasem bądź deklaracjami (a nie zawsze tak było).
a tak właściwie to co byś wolała dostać od partnera: pieniądze czy deklaracje, wsparcie, zaangażowanie, a co za tym idzie może nawet pomysł na zdobycie pieniędzy??

Cytat:
Zresztą po tych 6 latach traktowałam go jak moją rodzinę, nie dążyłam do formalizacji związku bo nie było mi to potrzebne. Wiem, że najbardziej liczy się to co w sercu a nie to co na papierze. Ciągle zachodzę w głowę jak można tak zdeptać czyjąś miłość, jak można zostawić kogoś w tak trudnym położeniu. "Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz" uczucia naprawdę są tak proste, dylematy nie istnieją a decyzję podejmuje się bez drgnięcia powieką nawet jeśli komuś rujnuje się tym samym świat? A co jeśli mu się odmieni? Wiem, że powinnam zakończyć ten etap...ale...kocham go...
ty sobie szybciutko ściągnij tego ebooka- tam masz odpowiedz na swoje pytanie, dodam tylko, że odpowiedz wcale nie brzmi "olać go"


Cytat:
Jestem już załamana, wcześniej studiowałam dziennie i nie wiedziałam, że jest aż tak ciężko. Mieszkam na wsi do najbliższego miasteczka mam 25 km a do "miasta" ponad 40. Znam języki, obsługuje biegle komputer, programy graficzne, mam zainteresowania... ubiegam się chociażby o staż. Dziś byłam w Urzędzie Pracy-znowu nic. Na własną rękę też szukam, tylko jak szukać jak w internecie nie ukazują się (z ręką na sercu) zadne oferty w mojej okolicy. Znajomości nie mam, moi rodzice mają wykształcenie zawodowe, żadnych "wpływowych" przyjaciół, zresztą na ojca i tak nie mam co liczyć. Szukając pracy zawsze odpadam na ostatnich milimetrach przed metą, idę na rozmowę jedną, drugą-niby robie pozytywne wrażenie...a pracę i tak dostaje ktoś inny. Ostatnio dostałam pracę jako recepcjonistka w hotelu. Niestety pech chciał, że uprzejma pani zadzwoniła tydzień po mojej przeprowadzce z miasta na wieś (a w tej zmianowej pracy nie było mowy o dojazdach)
Co za tym idzie, nie wiem za co opłace w lutym studia...
poszukaj przez internet firm w których chciałabyś pracować i są w twojej okolicy. Napisz CV, zanieś do ich biura kadr, ect. i trzymaj kciuki.
Czasami firmy potrzebują kogoś na zastępstwo, może się srawdzisz i zostaniesz u nich

Cytat:
Cóż kiedy ja nie potrafię, ciągle uciekam lub gonie za nierealnym. Cały czas mam wrażenie, że nie odkryłam własnej drogi... Przyćmiły mnie pozory szczęścia i stabilizacji, zrezygnowałam ze swoich planów (kiedyś chciałam studiować psychologię) a wkuwam jakieś dyrdymały z zarządzania...
a czego ty tak właściwie chcesz?? nie twoja mama dla ciebie, nie żeby twoim rodzicom było wygodnie, nie żeby to twojemu byłemu partnerowi nie przeszkadzało tylko TY!!
Jesteś tam jeszcze gdzieś w sobie pod gruzami dzieciństwa, strachu, potrzebami rodziny, TŻta??

Cytat:
Pomyślałam: znajdę w okolicy jakiś wolontariat....no tak znalazłam 60 km dalej.
Wiem, że to ja ponoszę winę za wszystkie swoje biedy. Mam świadomość tego, że sama zgotowałam sobie taki los głupimi błędami, durnymi ideami i przekonaniem, że jeszcze mam czas na wszystko. Otóż nie mam, mam 24 lata i czuje się tak jakbym obudziła się z długiej śpiączki...wszyscy są w przodzie a ja nie mam komu podać ręki. I tutaj nawet nie chodzi o pozycje społeczną, bardziej o mentalność, postawę wobec życia, nieprzystosowanie.
bo widzisz wyrastając w domu z alkoholikiem nabywasz taką cudowną właściwość bycia koalkoholikiem vel. współuzależnionym. Lgniesz do kogoś kto daje ci choć pozory stabilizcji, kto nie zaspakaja żadnych twoich potrzeb poza nie-byciem alkoholikiem i rezygnujesz ze wszystkiego, by pewnego dnia jak wszystko się wali obudzić się z ręką w nocniku.
Czego przykładem są te słowa:

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Tak sobie myślę, że może to czas przebudzenia z letargu. Ale nie wiem czy mam w sobie tyle siły by podnieść kolejny kamień na mojej drodze...tym bardziej, że presja jest ogromna... Ludzie wokół mnie nie mają takich dylematów a w rodzinie wsparcia nie mam. Kto nie przeżył załamania a nie ma w sobie odpowiedniej dawki empatii nie jest najlepszym wsparciem, niestety.

Nie chcę wprowadzać grobowej atmosfery na wizażu ale już od tak dawna to wszystko we mnie siedzi, zjada mnie od środka...
Jedynie co mnie niejako pociesza, to fakt że przetrwałam już niejedną burzę a satysfakcja wyjścia z takiego dołka emocjonalnego jest ogromna. Tylko najpierw trzeba z niego wyjść....a tu już zaczynają się schody.
Cytat:
W jednej chwili mogłabym dać za wygraną, być może jestem tylko jedną z tych określanych mianem słabszego ogniwa. A może tacy jak ja zachowują równowagę w przyrodzie, wkońcu nie każdy może być szczęśliwy, kochany, spełniony...
w życiu nie ma nic z nieba jak po coś nie sięgniesz to tego nie dostaniesz


Cytat:
Czy ktoś z Was też stoi na zakręcie?
Tak, ja.
Mam 24 lata, po 6 latach rzucił mnie chłopak, kończę właśnie studia, które wybrała mi na życie mama, a których nie znoszę, a w perspektywie miałam wrócić do domu i do końca życia zajmować się bratem alkoholikiem i narkomanem.
Tak jestem DDA

A teraz ku pokrzepieniu serc.
We wrześniu zaczęłam terapię. Są tygodnie, że z żalu i rozpaczy nie chce mi się z łóżka wstać, że wciąż powtarzam, że to nie sprawiedliwe, że jak to się mogło stać.
Ale jest lepiej. Już coraz więcej mnie we mnie. Już coraz mniej się obwiniam za wszystko co się stało w moim życiu (młodości) i coraz częściej myślę o sobie jak o kimś kogo warto pokochać (i nie mówię tu o miłości TŻta ale o mojej własnej)

Widzę też, że teraz to ja odpowiadam za siebie i że teraz to ja muszę zadbać by skończyć (zaocznie) studia o których marzę, zostać w miejscowości w której chcę żyć, znaleźć wymarzoną pracę i przede wszystkim nauczyć się żyć sama ze sobą.

Długość mojego posta jest przytłaczająca!
Zapraszam do wątku dla DDA

Edytowane przez Mallutka
Czas edycji: 2009-01-06 o 10:13
Mallutka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 10:24   #14
GdyZapadaZmrok
Przyczajenie
 
Avatar GdyZapadaZmrok
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 11
Dot.: Zakręt

Jestem naprawdę wzruszona waszymi postami, dziękuje za wszystkie komentarze, są dla mnie naprawdę cenne!

Suszarko też tak właśnie myślę, gdyby chociaż udało mi się załatwić jakiś staż, pracę. Mogłabym wpaść w wir obowiązków, powiedzieć sobie, że to pierwszy krok ku lepszemu. Staram się, dziś od rana przerzuca internet do góry nogami w poszukiwaniu jakiegoś zajęcia, niestety musi być dochodowe... A mieszkam na Śląsku...dalekie okolice Katowic, Częstochowy-tak pomiędzy. I to jest największy problem bo to odległość ponad 40 km a komunikacja u mnie jest bardzo...nieskomunikowana . Jestem zarejestrowana w Urzędzie Pracy w malutkim mieście, jeszcze teraz ten kryzys gospodarczy... Wiem, że znalezienie pracy nie jest rzeczą niemożliwą, ale napewno potrzeba odrobiny szczęścia a u mnie go jak na lekarstwo...


Cava masz dużo racji. Chociaż zawsze wydawało mi się, że potrafię stworzyć partnerski układ. Mam trudny charakter bo pełen kontrastów. Z jednej strony zawsze mam swoje zdanie i go bronię (oczywiście jeśli jest słuszne), mam swoje zasady a z drugiej jestem bardzo wrażliwa i chyba nazbyt empatyczna. Tak naprawdę nie wiem gdzie jest kończy się ta granica między wyrozumiałością a naiwnością-nie wyniosłam tego z domu a chyba za wszelką cenę chciałam udowodnić sobie, że nie będę tak traktować ludzi jak mój ojciec. Chciałam być lepszym człowiekiem, lepszym partnerem.
To był mój pierwszy związek, nigdy nie byłam typem dziewczyny "korzystającej z życia", która musi się wyszaleć. Z góry założyłam, że skoro zdecydowałam się na niego to on poprostu musi się udać (nie sam z siebie, ot tak poprostu a dzięki wspólniej pracy nad nim). Może poprostu uwierzyłam w prawdziwą miłość, w to że jestem kochana naprawdę... Może nieco na wyrost założyłam, że jeśli będę się starać to zostanie to docenione...
Poznaliśmy się jako nastolatki a wtedy reguły naszego spotykania się były typowe dla tego wieku. Lata mijały a mnie się wydawało, że 23 lata to za wcześnie na ślub. Nigdy nie zależało mi na białej sukni i weselu, coraz częściej jednak brałam pod uwagę ślub cywilny. Jednak wtedy okazało się, że Tż nie jest pewny swoich uczuć i przez ostatnie miesiące poprostu mnie zwodził (by nie powiedzieć, że kłamał w żywe oczy).
Może to tylko moje subiektywne odczucie ale wydaje mi się, że właśnie taką przytulanką nigdy nie byłam. Wiele rzeczy przeforsowałam w naszym związku, nigdy nie czułam się słabsza, nie zabiegałam o jego względy, napewno nie byłam wykorzystywana. Mój były Tż miał wobec mnie nawet zarzut, że zbyt wiele wymagam (choć czy pragnienie budowania własnej rodziny to wymóg? chyba raczej naturalna kolej rzeczy). I właśnie dlatego jestem teraz w kropce bo nie wiem jak powinno to wyglądać. Ja nie byłam ani "zimną babą" ani "słodką idiotką". Kiedy chciałam być czuła to byłam, kiedy chciałam sie zdystansować to to robiłam. Aczkolwiek napewno jakieś błędy popełniłam-przyznaję.
Kolejnego związku sobie nie wyobrażam. Jestem zbyt zamknięta w sobie, zbyt zakompleksiona. Zdaje sobie sprawę z swoich zalet ale i tak przyćmiewają je braki. Zresztą chyba już mi się najzwyczajniej w świecie nie chce.

ukrycior dziękuję Co do stypendium to się nie załapię. Na pierwszym roku studiów pobierałam ale później dochód na jednego członka rodziny nieco przekroczył dopuszczalną kwotę. Wczoraj nawet o tym nie pomyślałam, że to to samo stypendium co na studiach dziennych. Choć jeszcze popytam o to dokładnie. Prędzej uda mi się rozłożyć opłatę na raty, to moja ostatnia deska ratunku. Wprawdzie były Tz zaproponował, że pożyczy mi te pieniądze ale nie wiem czy to moralne. Choć z drugiej strony unoszenie się honorem może mi totalnie zrujnować życie, gdyby był październik, grudzień to może uzbierałabym tyle a tak to mam bardzo mało czasu.

backie sama nie jestem tego pewna, być może kocham jedynie wyobrażenie o nim. Wiem, że nikt nie jest w stanie przeżyć życia za drugą osobę...jednak sądziłam, że związki zawiera się właśnie po to by być ze sobą nie tyle na dobre, co na złe. Nie sztuką jest trwać przy kimś kiedy los sprzyja i wszytko układa się niczym w bajce. Wpadłam w własną pułapkę... Kiedyś byłam niezależna, silna, dawałam radę bez ojca wręcz walczyłam z codzienny poczuciem niekochania, własnej niedoskonałości, małej wartość. Kiedy już byłam pewna, że potrafię żyć samotnie pojawił się on ze swoją, niepotrzebną mi miłością. Wszystkie uśpione dotąd emocje jak wylkan obudziły się we mnie gdy zdałam sobię z prawę, że ktos naprawdę mnie pokochał. Otwarłam się, całkowicie obnażyłam wewnętrznie by na końcu i tak zostać odrzuconą. Czytałam sławny tutaj poradnik "Mężczyźni kochają zołzy" tylko, że ja nie potrafię być letnia...jestem albo gorąca albo zimna. Nie chce mi się udawać, działać według schematu, tworzyć pozory...
Mam przyjaciółkę, znajomych (chociaż teraz znajomi niewiele znaczą bo ileż można rozprawiać o dupie Maryni), mam swoje zwierzęta, swoje zainteresowania, marzenia, plany ale cóż z tego skoro jestem tak słaba psychicznie, tak nieprzystosowana i beznadziejna.
__________________
Czy w milczeniu białych haniebnych flag
Zejść z barykady
Czy podobnym być do skały
Posypując solą ból
Jak posag pychy samotnie stać
Czy w bezsilnej złości łykając żal
Dać się powalić
Czy się każdą chwilą bawić
Aż do końca wierząc że
Los inny mi pisany jest...

GdyZapadaZmrok jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 11:02   #15
GdyZapadaZmrok
Przyczajenie
 
Avatar GdyZapadaZmrok
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 11
Dot.: Zakręt

Mircalla nawet nie wiesz jak pragnę uciec od tego wszystkiego. Zacząć nowe życie...Tylko na start też potrzebuję pieniędzy. Jednak chodzi mi po głowie możliwość krótkiego przeczekania a później wyjazdu. Tutaj na wsi piękne są tylko okolice a ludzie nie z mojej bajki, dobrzy ale prości. Żyją bardzo schematycznie a ja się w tym schemacie nie widzę. Wyprowadzka to na pewno dobry pomysł, myśle jak zrealizować ten plan w praktycę. Najgorsze jest to, że mieszkam z mamą, babcią i 13 letnim bratem...Wszyscy oczekują ode mnie że zostanę, znajdę pracę w małej, gminnej agencji pko i wyjdę za mąż, tudzież będę wieść stateczne życie samotnej, starej panny. Boję sie, że z każdą minutą spędzoną tutaj ta wizja mojej przyszłość jest coraz bardziej prawdopodobna...

Mallutka
nigdy nie sądziłam, że bycie DDA tak wpłynie na moje życie. Jednak nie powinno mnie to dziwić, bo nawet teraz kiedy wspominam czasy gdy jako mała dziewczynka nie potrafiłam przespać pół nocy ciągle słysząc krzyki, obelgi, trzaskanie garnkami, walenie pięścią w stół i czując ten przerażający strach...ten strach przed tym by mojej mamie nic się nie stało...to fizycznie czuję mocny ścisk w gardle i a w sercu czuje się tak samo bezsilna jak kiedyś. Wiem, jak jestem krucha psychicznie i dlatego zastanawiam się czy moje życie ma sens, czy jest sens męczyć sie potrójnie (za błedy mojej mamy, mojego ojca i swoje) Wątpie bym zdołała przeskoczyć samą siebie. Zresztą na codzień jestem innym człowiekiem, założyłam już tyle masek, że zdjęcie ich graniczy z cudem. A zresztą nie o to chodzi by całemu światu udawadniać, że jest sie malkontentem.
Co do mojego partnera uważam, że jest dobrym człowiekiem ale mniej wrażliwym, mniej analizującym i współczującym niż ja. Zawsze dawałam mu prawo do bycia innym, dawałam mu czas żeby zrozumiał swoje złe zachowanie, błędy licząc tym samym, że ja również otrzymam odniego właśnie czas... Najbardziej liczy się dla mnie samo wsparcie i zaangażowanie, chęć zrozumienia tej drugiej strony. Niestety mój były Tż nigdy nie mówił o swoich uczuciach, nigdy nie powiedzial w prost co mu przeszkadza, nawet zrywając nie starał mi się wytłumaczyć dlaczego.
Wiem, żeby osiągnąć cel muszę działać (powtarzam sobie to cały czas). Tylko ja nawet kiedy po coś sięgam to z reguły tego nie dostaję. Nie będę namnażać przykładów ale próbowałam już kiedyś zmienić swoje życie, wyjechać z kraju ale nie udało się. Czasem czuje tak jakby ktoś za mną stał i za wszelką cenę próbował...upupić wszystkie moje plany. A im ja jestem silniejsza, im bardziej walcze tym on jest bardziej nieustępliwy... Może mam jakąś manie prześladowczą
Dziękuję ci za Twój post, dobrze znaleźć bratnią duszę napewno poszukam polecaną przez Ciebie książkę i zajrzę na wątek o DDA. Cieszę się, że powoli wychodzisz na prostą i wierzysz w siebie, będziesz mi przykładem. Życzę dużo szczęścia

A przytłaczające to są długości wypowiedzi...ale moich... wybaczcie powinnam być bardziej zwięzła.
__________________
Czy w milczeniu białych haniebnych flag
Zejść z barykady
Czy podobnym być do skały
Posypując solą ból
Jak posag pychy samotnie stać
Czy w bezsilnej złości łykając żal
Dać się powalić
Czy się każdą chwilą bawić
Aż do końca wierząc że
Los inny mi pisany jest...

GdyZapadaZmrok jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2009-01-06, 11:07   #16
ukrycior
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Mircalla nawet nie wiesz jak pragnę uciec od tego wszystkiego. Zacząć nowe życie...Tylko na start też potrzebuję pieniędzy. Jednak chodzi mi po głowie możliwość krótkiego przeczekania a później wyjazdu. Tutaj na wsi piękne są tylko okolice a ludzie nie z mojej bajki, dobrzy ale prości. Żyją bardzo schematycznie a ja się w tym schemacie nie widzę. Wyprowadzka to na pewno dobry pomysł, myśle jak zrealizować ten plan w praktycę. Najgorsze jest to, że mieszkam z mamą, babcią i 13 letnim bratem...Wszyscy oczekują ode mnie że zostanę, znajdę pracę w małej, gminnej agencji pko i wyjdę za mąż, tudzież będę wieść stateczne życie samotnej, starej panny. Boję sie, że z każdą minutą spędzoną tutaj ta wizja mojej przyszłość jest coraz bardziej prawdopodobna...

Mallutka nigdy nie sądziłam, że bycie DDA tak wpłynie na moje życie. Jednak nie powinno mnie to dziwić, bo nawet teraz kiedy wspominam czasy gdy jako mała dziewczynka nie potrafiłam przespać pół nocy ciągle słysząc krzyki, obelgi, trzaskanie garnkami, walenie pięścią w stół i czując ten przerażający strach...ten strach przed tym by mojej mamie nic się nie stało...to fizycznie czuję mocny ścisk w gardle i a w sercu czuje się tak samo bezsilna jak kiedyś. Wiem, jak jestem krucha psychicznie i dlatego zastanawiam się czy moje życie ma sens, czy jest sens męczyć sie potrójnie (za błedy mojej mamy, mojego ojca i swoje) Wątpie bym zdołała przeskoczyć samą siebie. Zresztą na codzień jestem innym człowiekiem, założyłam już tyle masek, że zdjęcie ich graniczy z cudem. A zresztą nie o to chodzi by całemu światu udawadniać, że jest sie malkontentem.
Co do mojego partnera uważam, że jest dobrym człowiekiem ale mniej wrażliwym, mniej analizującym i współczującym niż ja. Zawsze dawałam mu prawo do bycia innym, dawałam mu czas żeby zrozumiał swoje złe zachowanie, błędy licząc tym samym, że ja również otrzymam odniego właśnie czas... Najbardziej liczy się dla mnie samo wsparcie i zaangażowanie, chęć zrozumienia tej drugiej strony. Niestety mój były Tż nigdy nie mówił o swoich uczuciach, nigdy nie powiedzial w prost co mu przeszkadza, nawet zrywając nie starał mi się wytłumaczyć dlaczego.
Wiem, żeby osiągnąć cel muszę działać (powtarzam sobie to cały czas). Tylko ja nawet kiedy po coś sięgam to z reguły tego nie dostaję. Nie będę namnażać przykładów ale próbowałam już kiedyś zmienić swoje życie, wyjechać z kraju ale nie udało się. Czasem czuje tak jakby ktoś za mną stał i za wszelką cenę próbował...upupić wszystkie moje plany. A im ja jestem silniejsza, im bardziej walcze tym on jest bardziej nieustępliwy... Może mam jakąś manie prześladowczą
Dziękuję ci za Twój post, dobrze znaleźć bratnią duszę napewno poszukam polecaną przez Ciebie książkę i zajrzę na wątek o DDA. Cieszę się, że powoli wychodzisz na prostą i wierzysz w siebie, będziesz mi przykładem. Życzę dużo szczęścia

A przytłaczające to są długości wypowiedzi...ale moich... wybaczcie powinnam być bardziej zwięzła.
Pamiętaj, że nie żyje się po to, by spełniać oczekiwania innych. Musisz żyć dla siebie, poszukać własnych priorytetów. Tylko z taką myślą człowiek może dążyć do szczęścia, radości, komfortu psychicznego. Na razie cała sytuacja jest trudna i trzeba sobie powoli układać pewną mozaikę w życiu. Ale tak to jest, życie polega na wyborach. Ty musisz wsłuchać się w siebie by wiedzieć, co jest dla Ciebie najlepsze.
ukrycior jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 11:16   #17
cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 9 769
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Wiem, że nikt nie jest w stanie przeżyć życia za drugą osobę...jednak sądziłam, że związki zawiera się właśnie po to by być ze sobą nie tyle na dobre, co na złe. Nie sztuką jest trwać przy kimś kiedy los sprzyja i wszytko układa się niczym w bajce.
Sztuką jest też dobrać odpowiedniego partnera.
Widać to przeglądając wątki na forum.
Ten najwyraźniej nie był dobry dla Ciebie.
Piszę najwyraźniej, poniewaź nie mogę mieć takiej pewności.
Pewnie Ty również jej mieć nie będziesz.

Jeżeli ktoś nie chce być z Tobą na dobre i na złe, to moim zdaniem nie jest odpowiednią osobą.
Należy jednak pamiętać, że ktoś nie może być z Tobą DLATEGO że jest źle.
To nie jest miłość.
Nie można oczekiwać tego od kogoś, bo prędzej czy później taka osoba po prostu od Ciebie ucieknie.
Zwłaszcza jeżeli z jej strony nie ma uczucia.

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Mam przyjaciółkę, znajomych (chociaż teraz znajomi niewiele znaczą bo ileż można rozprawiać o dupie Maryni), mam swoje zwierzęta, swoje zainteresowania, marzenia, plany ale cóż z tego skoro jestem tak słaba psychicznie, tak nieprzystosowana i beznadziejna.
Ja sądzę, że masz świadomość tego co się w Twoim życiu dzieje i głęboko trzymam kciuki za to, by działo się pozytywnie.
Zaczęłabym od zmiany sposobu myślenia przede wszystkim na swój temat.

Edytowane przez cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3
Czas edycji: 2009-01-06 o 18:26
cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 11:29   #18
Mircalla
Rozeznanie
 
Avatar Mircalla
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 799
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Mircalla nawet nie wiesz jak pragnę uciec od tego wszystkiego. Zacząć nowe życie...Tylko na start też potrzebuję pieniędzy. Jednak chodzi mi po głowie możliwość krótkiego przeczekania a później wyjazdu. Tutaj na wsi piękne są tylko okolice a ludzie nie z mojej bajki, dobrzy ale prości. Żyją bardzo schematycznie a ja się w tym schemacie nie widzę. Wyprowadzka to na pewno dobry pomysł, myśle jak zrealizować ten plan w praktycę. Najgorsze jest to, że mieszkam z mamą, babcią i 13 letnim bratem...Wszyscy oczekują ode mnie że zostanę, znajdę pracę w małej, gminnej agencji pko i wyjdę za mąż, tudzież będę wieść stateczne życie samotnej, starej panny. Boję sie, że z każdą minutą spędzoną tutaj ta wizja mojej przyszłość jest coraz bardziej prawdopodobna...
Pomyśl tak: potrzebujesz trochę pieniędzy na to, zeby parę razy pojechać na rozmowy o pracy. Poza tym potrzebujesz do pierwszej wypłaty, na znalezienie mieszkania. to w sumie, w najgorszym przypadku, jakieś 1500zł. Być może masz jakieś oszczędności, nie przysługuje Ci stypendium socjalne ze studiów? Zainteresuj się tym. I nie myśl o tym, czego chce od Ciebie mama, babcia i cała wieś, bo nie żyjesz po to, żeby ich uszczęśliwiać. Żyjesz dla siebie i to Ty masz być szczęśliwa, a ja dobrze wiem jak to jest na wsi obecnie.. U mnie wszyscy młodzi uciekają, albo zostają tak jak piszesz - starymi pannami czy kawalerami pijakami (nie chcę generalizować i nikogo urazić). Na pewno nie chcesz całego życia spędzić z mamusią. Odważ się i weź los w swoje ręce. Studiujesz zarządzanie? Na którym roku? Pisałaś o obsłudze komputera, że znasz języki (jakie? w jakim stopniu?). Te 2 umiejętności (języki + komputer) dają Ci sporo możliwości znalezienia niezłej pracy, a po studiach zarabiania naprawdę porządnie.Wiem co mówię Jeśli chcesz, napisz do mnie na PW, postaram się Ci pomóc.
__________________
Małymi krokami do dużych celów...


- tym, co stymuluje człowieka najskuteczniej, jest egoizm.
- a miłość?
- miłość wynika z pragnienia, żeby ktoś nas kochał. A to znowu egoizm.
Mircalla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 11:29   #19
dodek89
Zadomowienie
 
Avatar dodek89
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 193
Dot.: Zakręt

GdyZapadaZmrok,

Brałaś pod uwagę wyjazd do innego miasta? Właśnie nie jestem pewna jak to jest ze studiami, ale chyba można się przenieść na inną uczelnię... Niestety nie orientuję się. Ale może Ty wiesz. Wybrałabym miasto perspektyw. Znacznie łatwiej tam znajdziesz pracę, gorzej co prawda z niedrogimi stancjami. Może masz rodzinę u której mogłabyś się zatrzymać na jakiś czas?

Wiem, że jest to ciężka sytuacja, i możesz sobie myśleć ... co za baba ... co ona mi proponuje? Ale czasami naprawde łatwiej jest wyjechać i "ułożyć sobie życie od nowa" niż "naprawiać" stare.

Tymczasem trzymaj się cieplutko

P.S. Przepraszam, komputer mi zaświrował i myślałam, że wypowiadam się pierwsza. Przeczytałam resztę postów i jak najbardziej zgadzam się z Mircallą! Naprawdę powinnaś to przemyśleć!
__________________

Dorota !


Edytowane przez dodek89
Czas edycji: 2009-01-06 o 11:39
dodek89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 13:39   #20
GdyZapadaZmrok
Przyczajenie
 
Avatar GdyZapadaZmrok
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 11
Dot.: Zakręt

Ukrycior wiem, że mam naturalne prawo do własnego życia, każdy je mam. Przeglądając się jednak w oczach mojej rodziny widzę w sobie egoistkę. Chyba nigdy nie spełnię ich oczekiwań coraz częściej słyszę, że lepiej było iść do zawodówki i teraz mieć pracę... Takie komentarze potrafią dać w kość, chociaż prawa do szczęścia nie pozwolę sobie odebrać. Postaram się właśnie ten trudny dla mnie czas wykorzystać na wsłuchanie się w siebie, w swoje potrzeby i spróbuje realizować swoje priorytety

Backie być może się pomyliłam. Wkońcu byliśmy nastolatkami, kiedy pojawiło się uczucie. Teraz jesteśmy dorosłymi ludzmi, mamy inne priorytety, inne podejście do życia...
Staram się myśleć pozytwynie o przyszłości ale o sobie...ciężko mi się przyznać przed samym sobą, że jestem wartosciowym człowiekiem. Niby mimo wszystkich swoich wad i niedociągnieć myślę, że mam dobre serce. Nawet będąc w związku czasem nachodziły mnie takie myśli czy aby napewno do tego zostałam "powołana". Myślę, że kiedyś chciałbym mieć dom i rodzinę...ale zastanawiam się, czy może nie powinnam żyć samotnie i odnaleźć swoje szczęście w dawaniu czegoś z siebie innym. Chyba powinnam chociaż spróbować, skoro mam do tego naturalne predyspozycje. Nigdy nie przywiązywałam wagi do dóbr materialnych, zawsze byłam raczej wolnym duchem...tylko na uwięzi.
Wiem jednak, że żeby pokochać kogoś najpierw trzeba pokochać samego siebie, a ja chyba nie zdąrzyłam jeszcze tego zrobić.

Mircalla niestety prawda o polskiej wsi jest dość smutna. Mnie najbardziej doskwiera brak inicjatyw, atrakcji, organizacji. Wieś sprawdza się jako azyl, kiedy wybór takiego życia jest świadomy a nie narzycony z "góry". Nie oczekuję od Ciebie żadnej pomocy ale bardzo cieszy mnie Twoje zainteresowanie, wiec pozwolę sobie wysłać do Ciebie PW.

Dodek89 Twój pomysł wcale nie wydaje mi się kontrowersyjny. Sama siedzię i dumam co teraz począć. Myślę o mojej przyjaciółce, jest singielką, nieco starszą ode mnie. Mimo dużej odległości jest mi teraz najbliższą osobą bo tylko ona w moim otoczeniu mnie rozumie. Jednak ona mieszka z dziadkami i mamą, teraz znalzła pracę więc całkiem możliwe, że poszuka czegoś "własnego". Sama kiedyś tak mówiła, nie chcę sie jednak jej narzucać. Na szczęście w tym tygodniu ma zjazd na uczeli, ja też więc będę mogła spokojnie o wszystkim z nią porozmaiwać.
Na pewno nie wyprowadzę się już teraz, raczej to kwestia miesięcy niż tygodni ale może to i lepiej. Ułoże plan działania, przemyślę wszystkie za i przeciw, zminimalizuję ryzyko i spróbuję żyć od nowa.
Jestem bardzo ostrożna bo już raz wyprowadzałam sie z domu, wtedy też myślałam że to zwrotny punkt w moim życiu... niestety po paru miesiącach wróciłam do domu. Rodzina się ucieszyła, ale pewnie pomyśleli, że to była czysta głupota... a ja traktuję to jako kolejną porażkę.
__________________
Czy w milczeniu białych haniebnych flag
Zejść z barykady
Czy podobnym być do skały
Posypując solą ból
Jak posag pychy samotnie stać
Czy w bezsilnej złości łykając żal
Dać się powalić
Czy się każdą chwilą bawić
Aż do końca wierząc że
Los inny mi pisany jest...

GdyZapadaZmrok jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 13:39   #21
Luckyboy
Raczkowanie
 
Avatar Luckyboy
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 225
Dot.: Zakręt

Witaj,
na wstępie:

Cytat:
Napisane przez Mircalla Pokaż wiadomość
Pomyśl tak: potrzebujesz trochę pieniędzy na to, zeby parę razy pojechać na rozmowy o pracy. Poza tym potrzebujesz do pierwszej wypłaty, na znalezienie mieszkania. to w sumie, w najgorszym przypadku, jakieś 1500zł. Być może masz jakieś oszczędności, nie przysługuje Ci stypendium socjalne ze studiów? Zainteresuj się tym. I nie myśl o tym, czego chce od Ciebie mama, babcia i cała wieś, bo nie żyjesz po to, żeby ich uszczęśliwiać. Żyjesz dla siebie i to Ty masz być szczęśliwa, a ja dobrze wiem jak to jest na wsi obecnie.. U mnie wszyscy młodzi uciekają, albo zostają tak jak piszesz - starymi pannami czy kawalerami pijakami (nie chcę generalizować i nikogo urazić). Na pewno nie chcesz całego życia spędzić z mamusią. Odważ się i weź los w swoje ręce. Studiujesz zarządzanie? Na którym roku? Pisałaś o obsłudze komputera, że znasz języki (jakie? w jakim stopniu?). Te 2 umiejętności (języki + komputer) dają Ci sporo możliwości znalezienia niezłej pracy, a po studiach zarabiania naprawdę porządnie.Wiem co mówię Jeśli chcesz, napisz do mnie na PW, postaram się Ci pomóc.
Bardzo rozsądny post!
Przemyśl bardzo dokładnie to co napisała Mircalla.

Od siebie mogę dodać tylko, że każdy "życiowy zakręt" oznacza zazwyczaj pojawienie się masy nowych możliwości.
Wiem, że łatwo jest to napisać ale moim zdaniem zawsze warto patrzeć z optymizmem w przyszłość.
W życiu są "ciężkie" okresy ale po nich ZAWSZE pojawiają się te piękniejsze.
Załamywanie rąk jest tym co w tej sytuacji byłoby najgorsze - trzeba chwycić byka za rogi i działać - nie pozostaje Ci ni innego.
Życzę powodzenia i trzymam kciuki.

PZDR
Luckyboy
Luckyboy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 14:09   #22
cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 9 769
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Staram się myśleć pozytwynie o przyszłości ale o sobie...ciężko mi się przyznać przed samym sobą, że jestem wartościowym człowiekiem.
Wielka szkoda, że naprawdę wartościowi ludzie często w ten właśnie sposób wcale nie myślą...
A Ci którzy pewne rzeczy robią wyłącznie na pokaz są głęboko przekonani o swej wartości.

Takie ogólne stwierdzenie.

Pamiętam, że ktoś kiedyś powiedział mi:
"Jest tylko jedna droga, która wiedzie człowieka do prawdziwej doskonałości : twarda szkoła życia."

Pewnie Cię to nie pocieszy - mnie też wtedy nie pocieszyło, ale może pomoże zebrać siły do tego, aby zmierzyć się z własnym losem.

Edytowane przez cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3
Czas edycji: 2009-01-06 o 14:11
cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 14:45   #23
Elfir
Zakorzenienie
 
Avatar Elfir
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
Dot.: Zakręt

Jak czytam 24-latkę ktora stwierdza ze zycie jej nie wyszlo, bo dzieci, dom, rodzina, praca.... czuje sie staro. Nie mam dzieci, partnera zaledwie od 3 lat, do budowy dopiero sie przymierzam. A jestem po 30.

Do emerytury masz jeszcze 36 lat, sporo czasu aby sie odbić
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir

***
Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy.
T.Pratchett
Elfir jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 14:49   #24
Kaluch
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Cntr.Śl.
Wiadomości: 550
Dot.: Zakręt

Kurcze smutne to co napisałas.. fakt, że moje 'nie łam sie' nie znaczy zbyt wiele-ale moze jeśli sama sie przekonasz, że jestes warta wiecej niz myslisz, to inaczej spojrzysz na świat? A zapewniam Cie, że jestes. Z Tego co napisałas wynika, ze masz poukladane w glowie, jestes inteligentna. Facet.. 6 lat wyjetych z zycia Zacznij cieszyc sie z drobnostek-sama doskonale wiem, że ciezko znalezc prace, ja chodzac na kolejne rozmowy szlam z przekonaniem-pff a co mi szkodzi i tym razem i po 6 miesiacach znalazłam prace fakt, że nie uzalezniam swojego zycia od niej, podejrzewam ze niebawem mnie zwolnia-bo potrzebowali kogos na okres świat-ale nie zalamuje rak musze przebrnac przez ponowne zdanie matury-dobija mnie to-bo wstydze sie 'jak moglam nie zdac' ale mam głowe podniesiona do góry Zaprzyjaznij sie z kims-napewno mieszkaja kolo Ciebie dziewczyny, które moglabys poznac grunt to czuc wsparcie bliskich osób i MIEC Siłe w Sobie samej! Mysl pozytywnie! teraz tylko Ty mozesz zmienic swoje zycie- a ja z całego serca Ci zycze zebys osiagnela to czego pragniesz i byla szczesliwa na przekór wszystkiemu***
__________________
Live Life given now.!
Tomorrow can wait .

-z czystym sumieniem stwierdzam, że jestem szczęśliwa.


sty-love.blogspot.com




Kaluch jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 17:18   #25
GdyZapadaZmrok
Przyczajenie
 
Avatar GdyZapadaZmrok
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 11
Dot.: Zakręt

Luckyboy dziękuje za przedstawienie Twojego-męskiego punktu widzenia
Masz rację, w końcu "po nocy przychodzi dzień" tylko, że u niektórych ten okres oczekiwania na jakieś pozytywne zmiany wydłuża się i wydłuża wysysając z człowieka całą energię i optymizm... Dzięki za kciuki

Backie
coś jest w tym cytacie... Pewnie im barwniejsze życie tym barwniejsza osobowość tylko, że same trudne historie prędzej czynią człowieka zgorzkniałym niż doskonałym...ale cytat ładny

Elfir optymistycznie zakładając, że w ogóle dożyję emerytury również mam taką cichą nadzieję, że do tego czasu zdąrze się już odbić Ale kto wie...

Kaluch każdy post znaczy dla mnie bardzo wiele a Twój przykład działa jak balsam na moją duszę (znalazłaś pracę, nie poddałaś się w kwestii matury). Nie liczy się to, że się nie udało czasem pewne rzeczy nie udają się pre naście razy, liczy się to, że dążysz do osiągnięcia wyznaczonego celu-nie masz się zatem czego wstydzić. Choć akurt ja Ciebie nie muszę pocieszać bo widzę, że świetnie sobie radzisz. Już teraz życzę powodzenia na maturzę (tylko nie dziękuj)



Aktualnie czytam ebooka poleconego przez Mallutką, widzę, że to był strzał w dziesiątke
__________________
Czy w milczeniu białych haniebnych flag
Zejść z barykady
Czy podobnym być do skały
Posypując solą ból
Jak posag pychy samotnie stać
Czy w bezsilnej złości łykając żal
Dać się powalić
Czy się każdą chwilą bawić
Aż do końca wierząc że
Los inny mi pisany jest...

GdyZapadaZmrok jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 18:24   #26
cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 9 769
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Masz rację, w końcu "po nocy przychodzi dzień" tylko, że u niektórych ten okres oczekiwania na jakieś pozytywne zmiany wydłuża się i wydłuża wysysając z człowieka całą energię i optymizm... Dzięki za kciuki
One same nie przyjdą.
Czekając w ten sposób można czekać wieczność.

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Backie coś jest w tym cytacie... Pewnie im barwniejsze życie tym barwniejsza osobowość tylko, że same trudne historie prędzej czynią człowieka zgorzkniałym niż doskonałym...ale cytat ładny
Niekoniecznie.
Dobrze jest gdy mobilizują do walki o swoje, a efekty przynoszą wtedy radość.
Zgorzkniałym czyni człowieka marazm, zwątpienie we własne siły i ciągłe przekonanie, że coś się nie uda.
Wychodząc oczywiście z założenia, że w ogóle podejmuje się takie próby.
cbc6429be45513368b51b71e340d921ce6d338a3 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 18:40   #27
liliputek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-10
Lokalizacja: Najstarsze miasto w Polsce;]
Wiadomości: 459
Dot.: Zakręt

GdyZapadaZmrok głowa do góry (ja wiem, łatwo sie pisze nie bedac w Twojej sytuacji), nie ma tego złego. Pewnie juz przytaczalam gdzies na forumten przypadek, ale mam kolezanke która jest starsza od Cebie pare lat, była chlopakiem 10 lat i sie rozstali. Tez jej sie wydawalo ze nic dobrego juz jej nie czeka, ale rok pozniej poznala fantastycznego mezczyzne, któremu jej ex nawet do pięt nie dorasta. W miedzyczasie znalazła bardzo dobra prace (tez miala pare lat problem ze znalezieniem stalej posady), z czasemw ykupila sobie mala kawalerke i planuje zycie z obecnym partnerem, z którym naprawde jest szczesliwa i ja docenia. Ja mysle ze wszystkow zyciu ma jakis sens, nawet jesli nam sie wydaje ze jest inaczej. Mysl przede wszystkim o sobie i nie poddawaj sie
liliputek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2009-01-06, 18:59   #28
Mallutka
Zadomowienie
 
Avatar Mallutka
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 1 136
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Aktualnie czytam ebooka poleconego przez Mallutką, widzę, że to był strzał w dziesiątke
polecam również "Koniec współuzależnienia" Melody Beattile.
Niestety nie jest dostępna w formie ebooka ale myślę, że powinnaś sobie sprawić taki mały prezent na nową drogę życia
Mallutka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-06, 21:42   #29
dodek89
Zadomowienie
 
Avatar dodek89
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 193
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Aktualnie czytam ebooka poleconego przez Mallutką, widzę, że to był strzał w dziesiątke
Ja to sobie wydrukowałam i też czytam I muszę prznać, że odnalazłam "siebie" w opisywanych osobowościach
Także czytamy razem

Pozdrawiam
__________________

Dorota !


Edytowane przez dodek89
Czas edycji: 2009-01-06 o 21:45 Powód: dopisek
dodek89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-01-08, 08:53   #30
Kaluch
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Cntr.Śl.
Wiadomości: 550
Dot.: Zakręt

Cytat:
Napisane przez GdyZapadaZmrok Pokaż wiadomość
Kaluch każdy post znaczy dla mnie bardzo wiele a Twój przykład działa jak balsam na moją duszę (znalazłaś pracę, nie poddałaś się w kwestii matury). Nie liczy się to, że się nie udało czasem pewne rzeczy nie udają się pre naście razy, liczy się to, że dążysz do osiągnięcia wyznaczonego celu-nie masz się zatem czego wstydzić. Choć akurt ja Ciebie nie muszę pocieszać bo widzę, że świetnie sobie radzisz. Już teraz życzę powodzenia na maturzę (tylko nie dziękuj)
w takim razie nie dziekuje ale trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieje, że dasz sobie rade ze wszystkim
__________________
Live Life given now.!
Tomorrow can wait .

-z czystym sumieniem stwierdzam, że jestem szczęśliwa.


sty-love.blogspot.com




Kaluch jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:23.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.