Czy krótkie włosy łatwiej odżywić?

[Lette]

Witam.
Moim problemem są rzadkie, suche, matowe, a ponadto wypadające na potęgę włosy o wiecznie rozdwojonych końcówkach.
Zniszczyłam je dobrych parę lat temu z pomocą szatańskich pomiotów zwanych prostownicą i jej starszą siostrą suszarką oraz, a raczej przede wszystkim, moją własną niewiedzą i głupotą. Doszło do tego radosne maltretowanie mokrych włosów szczotką... I voilà: aktualnie, u samej nasady "kucyka" zebranego ze wszystkich moich włosów, uzbiera się kitka o dumnym obwodzie 7cm ("kuc" bez zebranej weń grzywki jest szczuplejszy o prawie 2cm). Dumnym, bo dumnym: w końcu na początku swojej, jak dotąd 4-letniej zabawy w szczura laboratoryjnego i testowania każdej istniejącej metody na odżywienie włosów startowałam od paru "piór" na krzyż smętnie zwisających z czubka mojej głowy...

Jednakże to wciąż słaby wynik.
Pomijając już aspekt ich wciąż fatalnej kondycji...

Niezmordowanie prę przez etap leczenia moich umęczonych włosiąt wszelakimi możliwymi sposobami: odżywki, wcierki, maski, olejki... Wszystko to przynosi dość mizerne skutki, tudzież nie przynosi ich wcale, a widok całych pukli moich własnych włosów wplątanych w szczotkę po każdym, jednorazowym czesaniu nie pomaga, bynajmniej - chwilami mam ochotę po prostu płakać...

Zgaduję, że o marne efekty moich wiecznych kuracji oskarżyć mogę długość moich włosów: 70cm. Zapuściłam je z nadzieją, że odwrócą uwagę od reszty ubytków we fryzurze, co poniekąd się sprawdziło - w połączeniu z bardzo długą i obfitą grzywką wbudowaną w całość fryzury, a także dzięki naturalnej skłonności do lekkiego falowania i unoszenia się moich włosów udawało mi się to maskować.
Ale w końcu ile można nosić rozpuszczone włosy? Mój smętny sekret potrafi zdradzić byle kok czy warkoczyk...

Dlatego też postanowiłam... chociaż nie; bliżej prawdy będzie stwierdzenie, że dojrzewam do decyzji o ścięciu włosów. Wtedy może te wszystkie specyfiki będą skuteczniejsze?

Wychodzę z założenia, iż krótszym włosom łatwiej będzie przywrócić chęć do życia.
Ale... czy to aby na pewno prawda?

Ścinkę włosów traktuję jako ostateczność. Od kiedy w 4-tej klasie podstawówki obaliłam tyranię mojej mamy, która uparcie czesała mnie na "mnicha" i zapuściłam włosy zawsze miałam włosy poniżej linii ramion.
Wizja krótkich włosów najzwyczajniej w świecie mnie przeraża.
Dlatego też zależy mi na usłyszeniu Waszego zdania w tej kwestii; poznaniu Waszych osobistych doświadczeń.

Z góry dziękuję za odpowiedzi,
Powoli Opadająca z Sił Bojowniczka o Bujną Czuprynę.

[bernikula]

Może po prostu zetnij je trochę przed ramiona, nie będzie drastycznej zmiany w wyglądzie, a będą zdrowiej wyglądały. Ja też jestem przyzwyczajona do długich włosów i chyba pierwszy raz od wielu lat w grudniu ścięłam je właśnie do takiej długości. Wyglądają o niebo lepiej (farbuję na blond). Odżywiam tak samo jak wcześniej, stosuję maski i odżywki po codziennym myciu (przemiennie), raz w tyg. chodzę z Wax-em na głowie, czeszę tylko grzebieniem o szerokim rozstawie, na noc splatam w luźny warkocz, nie używam w ogóle suszarki ani prostownicy, robię masaż głowy, zażywam suplementy diety- teraz Skrzp Ambio- przemiennie z wit. A+E i mimo, że mam włosy farbowane: nie mam siana, świecą mi się, są dość gęste, wyglądają zdrowo (p.s. nie jest to tylko moja opinia )

[halbtrocken]

Napisane przez Lette

Witam.
Moim problemem są rzadkie, suche, matowe, a ponadto wypadające na potęgę włosy o wiecznie rozdwojonych końcówkach.
Zniszczyłam je dobrych parę lat temu z pomocą szatańskich pomiotów zwanych prostownicą i jej starszą siostrą suszarką oraz, a raczej przede wszystkim, moją własną niewiedzą i głupotą. Doszło do tego radosne maltretowanie mokrych włosów szczotką... I voilà: aktualnie, u samej nasady "kucyka" zebranego ze wszystkich moich włosów, uzbiera się kitka o dumnym obwodzie 7cm ("kuc" bez zebranej weń grzywki jest szczuplejszy o prawie 2cm). Dumnym, bo dumnym: w końcu na początku swojej, jak dotąd 4-letniej zabawy w szczura laboratoryjnego i testowania każdej istniejącej metody na odżywienie włosów startowałam od paru "piór" na krzyż smętnie zwisających z czubka mojej głowy...

Jednakże to wciąż słaby wynik.
Pomijając już aspekt ich wciąż fatalnej kondycji...

Niezmordowanie prę przez etap leczenia moich umęczonych włosiąt wszelakimi możliwymi sposobami: odżywki, wcierki, maski, olejki... Wszystko to przynosi dość mizerne skutki, tudzież nie przynosi ich wcale, a widok całych pukli moich własnych włosów wplątanych w szczotkę po każdym, jednorazowym czesaniu nie pomaga, bynajmniej - chwilami mam ochotę po prostu płakać...

Zgaduję, że o marne efekty moich wiecznych kuracji oskarżyć mogę długość moich włosów: 70cm. Zapuściłam je z nadzieją, że odwrócą uwagę od reszty ubytków we fryzurze, co poniekąd się sprawdziło - w połączeniu z bardzo długą i obfitą grzywką wbudowaną w całość fryzury, a także dzięki naturalnej skłonności do lekkiego falowania i unoszenia się moich włosów udawało mi się to maskować.
Ale w końcu ile można nosić rozpuszczone włosy? Mój smętny sekret potrafi zdradzić byle kok czy warkoczyk...

Dlatego też postanowiłam... chociaż nie; bliżej prawdy będzie stwierdzenie, że dojrzewam do decyzji o ścięciu włosów. Wtedy może te wszystkie specyfiki będą skuteczniejsze?

Wychodzę z założenia, iż krótszym włosom łatwiej będzie przywrócić chęć do życia.
Ale... czy to aby na pewno prawda?

Ścinkę włosów traktuję jako ostateczność. Od kiedy w 4-tej klasie podstawówki obaliłam tyranię mojej mamy, która uparcie czesała mnie na "mnicha" i zapuściłam włosy zawsze miałam włosy poniżej linii ramion.
Wizja krótkich włosów najzwyczajniej w świecie mnie przeraża.
Dlatego też zależy mi na usłyszeniu Waszego zdania w tej kwestii; poznaniu Waszych osobistych doświadczeń.

Z góry dziękuję za odpowiedzi,
Powoli Opadająca z Sił Bojowniczka o Bujną Czuprynę.

Po pierwsze, bez zdjęcia ciężko cokolwiek powiedzieć.
Po drugie, 7cm w obwodzie to wcale nie jest mało! Jeśli jednak jesteś bardzo napalona na większy kucyk to może spróbuj odebrać trochę grzywce.
Po trzecie, piszesz, że masz fale (choć nie wiem, jak bardzo - znowu, zdjęcie), a czeszesz. Czym je rozczesujesz, jak często? Może stylizacja byłaby rozwiązaniem? Próbowałaś?
Po czwarte, mówisz, że pielęgnacja nie daje efektów. Spróbuj opisać jak ona wygląda. Wypisz, czego używasz i mniej więcej jak często.
Możliwe, że włosy wymagają podcięcia, ale nie tak drastycznego, o jakim mówisz. Często już 5cm sprawia, że fryzura odżywa. Podcinasz w ogóle włosy? Jak często?

Po raz kolejny dodam: wrzuć zdjęcie, będzie można próbować coś uradzić.

[201803111829]

Czy łatwiej odżywić? Niekoniecznie. Ja ścięłam moje kłaczki na krótko, naprawdę na bardzo krótko, tak, że zostały mi same naturalne (niefarbowane, nierozjaśniane). Myślę, że krótkie włosy łatwo przeciążyć. Chcesz nałożyć olej, odżywkę, maskę na włosy - na 100% chlapnie ci się na skalp. Nie można nałożyć np - od ucha w dół, i musisz maznąć odżywką także skalp. Co za tym idzie włosy szybciej się przetłuszczają, i trzeba je częściej myć.

[HairMania]

Zakładam, że z tych 70cm przynajmniej połowa jest poniszczona? Jeśli tak, to tylko cięcie i odpowiednia bogata pielęgnacja doprowadzi je do ładu. A odpowiedź na Twoje pytanie- tak, myślę że łatwiej zadbać o krótsze włosy.

[kascysko]

Prawdopodobnie te 7 cm jest Twoją genetyczną gęstością włosów, a tego nie sposób przeskoczyć - jeśli oczywiście Twoja pielęgnacja jest odpowiednia .

Mam mniej od Ciebie w obwodzie kucyka, ale mam loki i w zasadzie więcej nie potrzebuję

[Lette]

@halbtrocken

7cm w obwodzie to wcale nie jest mało!

Nie? Obie moje siostry mają kuce o obwodzie prawie 15cm, więc ja przy nich wyglądam, cóż... Tragicznie.
W każdym razie kondycja mojej czupryny wciąż pozostawia wiele do życzenia.

Czym je rozczesujesz, jak często?

Zwykłą, plastikową szczotką. Co prawda swego czasu sprawiłam sobie szczotkę z naturalnego włosia, ale jakoś nie mogłam się do niej przekonać, toteż używam jej dość sporadycznie w roli masażera do głowy.
Jeśli chodzi o ogólny zarys mojej pielęgnacji włosów to myję je codziennie (nie mam wyboru...) szamponem typowo nawilżającym, stosuję odżywkę z jedwabiem, nie suszę; mokre włosy rozczesuję grzebieniem i zostawiam na noc do wyschnięcia, a na końcówki nakładam zazwyczaj odrobinę jakiegoś olejku (arganowy, kokosowy). Od czasu do czasu sprawię sobie domową maseczkę (chociażby rycynową), WAX, albo płukankę z pokrzywy (jednak po niej włosy okropnie mi matowieją i zaczynają przypominać w dotyku... siano).

Podcinasz w ogóle włosy? Jak często

Tak: gdy tylko przestanę sobie radzić z rozdwojonymi końcówkami, tj. co miesiąc, przy pomyślnych wiatrach co półtora.
A jeśli o zdjęcie chodzi to mogę je dodać dopiero późniejszym wieczorkiem.


@HairMania

Zakładam, że z tych 70cm przynajmniej połowa jest poniszczona?

10pkt dla pięknej Pani w pierwszym rzędzie!
Właśnie w tym tkwi cały problem


Ogólnie rzecz biorąc to jestem (chyba) zdecydowana na katowskie; to jest fryzjerskie nożyczki. Chciałam tylko się upewnić, uzyskać potwierdzenie tego, że wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż z krótkimi włosami łatwiej jest się dogadać...
W momencie w którym zacznę żałować, że pozbyłam się mojej kitki (a na pewno - prędzej czy później - do tego dojdzie) będę miała to przeświadczenie: "Easy cake, Lette: twoje poświęcenie nie pójdzie na marne"

[halbtrocken]

Napisane przez Lette

@halbtrocken

Nie? Obie moje siostry mają kuce o obwodzie prawie 15cm, więc ja przy nich wyglądam, cóż... Tragicznie.
W każdym razie kondycja mojej czupryny wciąż pozostawia wiele do życzenia.

No jak się na nie napatrzyłaś to się nie dziwię, sama miałabym kompleksy.

Zwykłą, plastikową szczotką. Co prawda swego czasu sprawiłam sobie szczotkę z naturalnego włosia, ale jakoś nie mogłam się do niej przekonać, toteż używam jej dość sporadycznie w roli masażera do głowy.

Może spróbuj raczej przeczesywać grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami/palcami?
Nadal ciężko mi cokolwiek stwierdzić bez zdjęcia, po prostu strzelam...

Jeśli chodzi o ogólny zarys mojej pielęgnacji włosów to myję je codziennie (nie mam wyboru...) szamponem typowo nawilżającym, stosuję odżywkę z jedwabiem, nie suszę; mokre włosy rozczesuję grzebieniem i zostawiam na noc do wyschnięcia, a na końcówki nakładam zazwyczaj odrobinę jakiegoś olejku (arganowy, kokosowy). Od czasu do czasu sprawię sobie domową maseczkę (chociażby rycynową), WAX, albo płukankę z pokrzywy (jednak po niej włosy okropnie mi matowieją i zaczynają przypominać w dotyku... siano).

Jaki to szampon "typowo nawilżający"? Zwykle drogeryjniaki są dość mocne i potrafią przesuszać.

Odżywka z jedwabiem za każdym razem?! Na 99% jesteś przeproteinowana. To i nic dziwnego, że końce się kruszą. Odstawić. Zajrzeć tu: klik i tu klik.
Odrobinka oleju na końce może nie wystarczyć, dorzuciłabym silikonowe serum bez protein. Od siebie polecę Gliss Kur z drogocennymi olejkami, ale wybór jest szeroki. Słyszałam o Marionach, Green Pharmacy...
Skoro płukanka nie służy - nie rób. Albo spróbuj innej - zakwaszającej (2 łyżeczki octu winnego/owocowego na litr wody), lnianej (z glutka z siemienia lnianego), z kawy, albo jaką tam sobie tylko wynajdziesz.
Olejujesz? Przynajmniej od ucha w dół polecam.

No i kładzenie się spać w mokrych włosach może nie być najlepszym pomysłem - często lepiej wysuszyć je chłodnym/ciepłym (nie gorącym!) nawiewem. Mokry włos jest bardziej podatny na uszkodzenia. Szczególnie, jeśli śpisz w rozpuszczonych to może im mocno szkodzić.

Tak: gdy tylko przestanę sobie radzić z rozdwojonymi końcówkami, tj. co miesiąc, przy pomyślnych wiatrach co półtora.
A jeśli o zdjęcie chodzi to mogę je dodać dopiero późniejszym wieczorkiem.

Podcinasz sama czy u fryzjera? Nożyczki ostre? Białe kropki na końcach po podcięciu są?

@HairMania

10pkt dla pięknej Pani w pierwszym rzędzie!
Właśnie w tym tkwi cały problem

Wstrzymałabym się i przylgnęła do emolientowej pielęgnacji na 2-3 tygodnie. Powinno się poprawić - podejrzewam, że część może być do ścięcia, ale resztę pewnie uda się uratować.

[Lette]

@halbtrocken

Jaki to szampon "typowo nawilżający"? Zwykle drogeryjniaki są dość mocne i potrafią przesuszać.

Nie mam jednego stałego; co jakiś czas zmieniam, a na chwilę obecną stosuję Timotei "Jericho rose".

Odżywka z jedwabiem za każdym razem?! Na 99% jesteś przeproteinowana. To i nic dziwnego, że końce się kruszą.

Przeproteinowanie? Hmm... Nie słyszałam jeszcze o czymś takim; faktycznie muszę poczytać na ten temat.

Podcinasz sama czy u fryzjera? Nożyczki ostre? Białe kropki na końcach po podcięciu są?

U fryzjera, a te białe kropki na włosach też mi się pojawiają...

Łapcie, dodaję zdjątko:

[bernikula]

Wizualnie Twoje włosy nie wyglądają tak tragicznie jak je opisujesz, jednak podcięłabym chociażby o długość która wystaje z końcówki warkocza (od gumki), albo nieco więcej. Będą zdrowiej wyglądały.

[halbtrocken]

Napisane przez Lette

@halbtrocken

Nie mam jednego stałego; co jakiś czas zmieniam, a na chwilę obecną stosuję Timotei "Jericho rose".


Przeproteinowanie? Hmm... Nie słyszałam jeszcze o czymś takim; faktycznie muszę poczytać na ten temat.


U fryzjera, a te białe kropki na włosach też mi się pojawiają...

Łapcie, dodaję zdjątko:

Jeśli masz chęć pogrzebać, polecam zainwestować w delikatniejszy szampon - u mnie sprawdzał się Hipp, słyszałam też dobre opinie o facelle i dulgonie.
Ogólnie włosy wyglądają nieźle, spodziewałam się zdjęcia krzyżówki lwa z miotłą. Podcięłabym z 5-10cm i dokramiłabym trochę. No i koniecznie spróbuj emolientowej diety na jakiś czas.
Zabezpieczaj końce, najlepiej czymś bez protein i bez alkoholu - Gliss Kur z olejkiem absolutnym, jedwab Green Pharmacy - to tak z głowy.
Co do białych kropek - to początki rozdwojeń. Jeśli pojawiają się od razu po podcięciu to znaczy, że nożyczki nie były wystarczająco ostre.
Ogólnie zaproszę Cię tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=732730 - jest nas więcej, uradzimy coś dalej. I trzymam kciuki za włosy.

[xxxCoCoxxx]

Napisane przez bernikula

Wizualnie Twoje włosy nie wyglądają tak tragicznie jak je opisujesz, jednak podcięłabym chociażby o długość która wystaje z końcówki warkocza (od gumki), albo nieco więcej. Będą zdrowiej wyglądały.

Też mi się wydaje, że wcale tak tragicznie nie jest. Chociaż dla rozpoczęcia intensywniejszej pielęgnacji lepiej byłoby ich trochę ściąć, właśnie mniej więcej o tyle, co wystaje z końcówki warkocza( od gumki).

Na bardzo krótko nie ma co ścinać, ale tak z 10-15 cm nie zaszkodzi.