Książka do angielskiego!!! Błagam o pomoc!

[blableblu]

Czy któraś z wizażanek korzysta z książki Going For Gold malinowej???

Pilna sprawa, pozdrawiam

[trocka8]

ja się z niej uczyłam 2 lata temu. pomóc w czymś?

[blableblu]

chodzi raczej o odpowiedzi do testów z tej książki. Bardzo mi na tym zależy.

[trocka8]

w tym to może pomóc, podejrzewam, tylko osoba, która ma tę książkę dla nauczycieli, w niej są testy i odpowiedzi. zwykły uczeń sam raczej nic tu nie zdziała.

[blableblu]

no właśnie o tym to wiem. i szukam nauczyciela, który byłby tak dobry i przesłał mi skany...

[bubblegirl]

Ksiazka trudna nie jest, moze popracuj troche?

[blableblu]

hmm pracuje nad tymi działami, ale niestety mój nauczyciel nic nie tłumaczy i nic nie przerabia a robi te testy i większość dostaje złe oceny

więc proszę czy ktoś mógłby mi wysłać skany? Proszę.

[bubblegirl]

ja niestety juz dawno sie pozbylam tej ksiazki.

[blableblu]

aha... bo podręcznik i ćwiczenia to ja mam tylko chciałabym skany z tych dwóch ostatnich testów do unitów z książki dla nauczyciela.

jak to fajnie mieć nauczyciela, który nic nie uczy

[sQuara]

poszukaj e-booka.
generalnie ksiazki z tego sa beznadziejne:P nie podobaly mi sie ;/

[Antii89]

Angielski nie jest trudny.... Można wziąć inną książkę i się z niej pouczyć. Nie zwalaj winy nan nauczyciela! Może i nie uczy, ale powinno cię to zmobilizować do samodzielnej pracy.
Poza tym angielski to nie matematyka i nie trzeba tam specjalnie za dużo tłumaczyć.

A potem będzie płacz przed maturą...
Albo chociaż nawet nie zdawałabyś ang. to jest to język wymagany w każdej pracy. No chyba, że nie masz aspiracji na żadne fajne stanowisko.

A takie posiadanie testów i uczenie się tylko ich jest dla mnie zwykłym oszustwem. Ale tragizm tej sytacji polega na tym, że oszukujesz samą siebie.
Ja bym wolała mieć z przedmiotu 3, a mieć świadomość, że umiem go dobrze. Niż 5, a nie potrafić powiedziec słowa po ang.

[martini.]

Napisane przez Antii89

Angielski nie jest trudny.... Można wziąć inną książkę i się z niej pouczyć.

To jest kwestia bardzo względna. Dla jednych nauka języka jest łatwa, dla innych trudna. Czekam na moment, kiedy przestanie pokutować twierdzenie, że języka nauczyć może się każdy, bo to kompletna bzdura. Każdy ma swoje własne uwarunkowania w nauce języka obcego (i zależna jest ona od takich czynników jak wiek, płeć, zdolność językowa, kompetencja językowa, motywacja, inteligencja językowa, sposób nauczania - coś mogłam pominąć, bo językoznawstwo i psycholingwistyka już jakiś czas za mną ). I nie ma tak, że angielskiego może nauczyć się każdy i do tego sam. Są też osoby, które osiągają pewien pułap znajomości języka i dalej nie pójdą. Nie dlatego, że im się nie chce, tylko dlatego, że ich mózg im na to nie pozwala.

Poza tym angielski to nie matematyka i nie trzeba tam specjalnie za dużo tłumaczyć.

No znowu nie do końca. Język jest systemem znaków, ze znaków tworzy się znaczenie. Więc bliżej tu do matematyki, niż do plastyki. I należy o tym pamiętać zwłaszcza, przy językach niefleksyjnych (do których właśnie należy angielski), gdzie sens i znaczenie odwzorowane jest w szyku zdania. Więc tak samo jak równanie matematyczne ma swoje zasady, którymi musimy się kierować przy rozwiązywaniu, tak przy tworzeniu zdania też musimy zastosować ścisłe zasady, żeby było one poprawne.

Albo chociaż nawet nie zdawałabyś ang. to jest to język wymagany w każdej pracy. No chyba, że nie masz aspiracji na żadne fajne stanowisko.

I tak i nie. Nawet jeśli jest wymagany, to najczęściej jest to poziom komunikatywności, a nie CPE. A jak ktoś chce być prezesem, to sobie może zatrudnić tłumacza. To po pierwsze. Po drugie, bardzo mocną tendencją na rynku pracy staje się język rosyjski, więc może ktoś z gorszym angielskim nadrobi czymś innym.

Ja bym wolała mieć z przedmiotu 3, a mieć świadomość, że umiem go dobrze. Niż 5, a nie potrafić powiedziec słowa po ang.

Oh, żeby jeszcze było tak cudownie i faktycznie ci z 5 byli samymi orłami umiejącymi wszystko. Ocena nigdy nie odzwierciedla stanu wiedzy. Z bardzo prostej przyczyny. W szkole ocena wyciągana jest ze średniej, w którą wliczają się oceny takie, jak np. pałka za nieodrobioną pracę domową. A testy i egzaminy są zawsze loterią, albo się trafi na coś, co się wie, albo na to, czego się nie wie. Z języka nigdy nie wie się wszystkiego.

I w rzeczywistości częściej jest tak, że osoba z 3 wie więcej, niż z ta z 5.

A wracając do tematu : Autorko nie pochwalam Twojego działania, ale je rozumiem. Jeśli na ten moment ma Ci to pomóc, ok. Rzeczywistość i tak wszystko zweryfikuje.

[Antii89]

Napisane przez martini.

To jest kwestia bardzo względna. Dla jednych nauka języka jest łatwa, dla innych trudna. Czekam na moment, kiedy przestanie pokutować twierdzenie, że języka nauczyć może się każdy, bo to kompletna bzdura. Każdy ma swoje własne uwarunkowania w nauce języka obcego (i zależna jest ona od takich czynników jak wiek, płeć, zdolność językowa, kompetencja językowa, motywacja, inteligencja językowa, sposób nauczania - coś mogłam pominąć, bo językoznawstwo i psycholingwistyka już jakiś czas za mną ). I nie ma tak, że angielskiego może nauczyć się każdy i do tego sam. Są też osoby, które osiągają pewien pułap znajomości języka i dalej nie pójdą. Nie dlatego, że im się nie chce, tylko dlatego, że ich mózg im na to nie pozwala.

No znowu nie do końca. Język jest systemem znaków, ze znaków tworzy się znaczenie. Więc bliżej tu do matematyki, niż do plastyki. I należy o tym pamiętać zwłaszcza, przy językach niefleksyjnych (do których właśnie należy angielski), gdzie sens i znaczenie odwzorowane jest w szyku zdania. Więc tak samo jak równanie matematyczne ma swoje zasady, którymi musimy się kierować przy rozwiązywaniu, tak przy tworzeniu zdania też musimy zastosować ścisłe zasady, żeby było one poprawne.

I tak i nie. Nawet jeśli jest wymagany, to najczęściej jest to poziom komunikatywności, a nie CPE. A jak ktoś chce być prezesem, to sobie może zatrudnić tłumacza. To po pierwsze. Po drugie, bardzo mocną tendencją na rynku pracy staje się język rosyjski, więc może ktoś z gorszym angielskim nadrobi czymś innym.

Oh, żeby jeszcze było tak cudownie i faktycznie ci z 5 byli samymi orłami umiejącymi wszystko. Ocena nigdy nie odzwierciedla stanu wiedzy. Z bardzo prostej przyczyny. W szkole ocena wyciągana jest ze średniej, w którą wliczają się oceny takie, jak np. pałka za nieodrobioną pracę domową. A testy i egzaminy są zawsze loterią, albo się trafi na coś, co się wie, albo na to, czego się nie wie. Z języka nigdy nie wie się wszystkiego.

I w rzeczywistości częściej jest tak, że osoba z 3 wie więcej, niż z ta z 5.

A wracając do tematu : Autorko nie pochwalam Twojego działania, ale je rozumiem. Jeśli na ten moment ma Ci to pomóc, ok. Rzeczywistość i tak wszystko zweryfikuje.

Ale nie róbym z siebie analfabetów, tak jak wszelkie dysleksje, dyskalkulie.. Ludzie wymyślają coraz to nowsze "schorzenia"... Tylko po to, aby mieć w tym życiu łatwiej. Niestety nie oznacza to wcale lepiej, wręcz przeciwnie. Ja jestem z atym, że człowiek powinien ten chociaż jeden język w jakiejś tam mierze OPANOWAĆ.
Nie mówię, że każdy ma predyspozycje, wiadomo ktoś szybciej się uczy inny wolniej. Ale uczmy się w ogóle.... Niby Polacy taki wykształcony naród, a to sie chyba już zmienia... Kobinactow i krętactwo powinno zostać wyplenione już w młodości, a my uczymy się tylko "Jak skutrecznie wyszkuać odp. do testów", "1001 sposobów ściągania". A na zachodzie ściąganie jest bardzo piętnowane, szkoda, że nie u nas.
Poza tym poszukaj mi pracy, gdzie pracodawac powie Ci, że nei wymaga języka obcego!!!
Przeglądając oferty praktyk, wszędzie znajomośc ang., na chociaż poziomie srednio -zaawansowanym, była niezbędna.
Zresztą, jeśli ktoś nie chcę się uczyć, jego sprawa, jego życie.