Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-02-05, 19:09   #1
Good Vision Of Life
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Z otchłani świadomości
Wiadomości: 28
Lightbulb

Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...


Jestem Wisażanką, ale wstydzę się ujawnić...
Przyjmuję ludzi takich jacy są i ze wszystkimi wadami i zaletami. Już jako dziewczyna tak ludzi odbierałam i nie szukałam idealnego męża, byłam gotowa na kompromisy i tolerancję rożnic, jednak najważniejsza dla mnie była miłość: kochać i być kochaną. I zostałam oszukana w najgłębszych pragnieniach, jakby ktoś zdeptał najcenniejsze dary...ale jeszcze wtedy wierzyłam, że to przypadek, że niechcący, że możemy razem odbudować nasz związek i długie lata kochałam męża, wierzyłam w jego słowa, ostatecznie za duży szok przeżyłam widząc prawdę. Do tej pory nie mogę zaakceptować tylu zmarnowanych moich
wysiłków. Nie obwiniam go, że mnie zdradzał, tylko, że okłamywał. Mógł wiele razy ode mnie odejść, mógł mówić o swoich niespełnionych oczekiwaniach, prosiłam go o to, natomiast on wtedy milczał, potem przedstawiał fałszywą rzeczywistość, zapewniał, że kocha mnie, a cały czas miał kobiety, równolegle lub jedna po drugiej. Skąd wiem? Po jego zachowaniu, ale też sam się przyznawał gdy się kończyły jego romanse, twierdząc, że spełnia swoje fantazje, o których większość mężczyzn marzy tylko. Jak sobie wyobrażał nasze dalsze życie? Wyznawał, że jest już zmęczony podrywami, że już zna smak tych historii i nie jest już ciekawy. Odeszłam w 2006 roku, kiedy uznałam, że nasz związek to farsa, że nigdy nie będzie już dobry. Bolała ta świadomość i rozmawiałam z psychologiem, a on skierował mnie do KościołaJezuitów na msze o uzdrowienie. Tam płakałam i prosiłam Boga o siły na dalsze życie, po kilku miesiącach prosiłam o moc wybaczenia mężowi, a potem zaczęłam mu dobrze życzyć. Nie chciałam wracać, wciąż nie wierzyłam w sens powrotu. Jednak mąż zaczął zabiegać o spotkania, rozmowy, prosił abym dała mu ostatnią szansę, wahałam się. Trawało to rok czasu. Mieliśmy małe dzieci w
wieku 6 i 8 lat, ja przeszłam odnowę duchową i wybaczyłam, ale też tęskniłam do niego i z lekką niepewnością, ale radością zdecydowałam się. Wierzyłam w prawdziwą miłość. Wówczas nie wiedziałam, że często mężowie chcą powrotu, przekonana byłam o wyjątkowości takiego zakończenia naszej separacji, wierzyłam, że Bóg nam pomaga, że mąż zrozumiał swoje błędy i tak jak ja - z nowymi mocami zacznie żyć ucziwie tak jak zapewniał i ponownie razem zamieszkaliśmy.
Dziś muszę powiedzieć, że nie warto było w nas wierzyć, prawda okazała się dla mnie za dużym szokiem. Miał druga kobietę, z którą nie skończył romansu gdy podejmowaliśmy to drugie życie. Teraz mąż mówi, że to ona zakochała się w nim. I niemal codziennie wywiera na mnie presję i gdy jestem razem z mężem - dzwoni do mnie na moje dwa telefony milcząc - z zastrzeżonego numeru - od niemal 3 lat. To mnie denerwuje. On twierdzi, że ona mści się na nas, bo z nią skończył. Nie przyznaje się do zdrady, żąda ode mnie dowodów. Tylko dlaczego ona dzwoni do mnie, skąd ma moje numery i dlaczego tylko wtedy, kiedy mąż jest przy mnie? Dlaczego nie mam tych telefonow kiedy mąż jest poza domem? Czy jest z nią wtedy i ona wówczas tak się z tego cieszy, że do mnie nie dzwoni? Wiem tylko jak ma na imię i jak wygląda, przypuszczam gdzie pracuje, ale nie jestem tego pewna, nie chciałam sprawdzać. Chętnie powiedziałabym jej, że jak
nie umie rozkochać w sobie mężczyzny, aby chciał z nią żyć to niech się ode mnie odczepi. Skoro się kochają, mąż powinien ode mnie odejść, a jednak cały czas mówi, że kocha mnie, że mnie nie opóści, że nie chce innych dzieci, że kocha nasze dzieci. Mąż kupił nowe meble dla nas i dla Dzieci, cały czas kupuje mi ładne ubrania i kosmetyki, ponósł wysokie koszty do tej pory, zapewnia, że to z miłości do nas, że w przeciwnym wypadku nie byłby taki głupi, aby inwestować w małżenstwo, w które nie wierzy.
Ja przeżywam sprzeczne stany duchowe, myślę często, że już teraz nie chcę się wyprowadzać, mieszkanie jest nasze wspólne, że nie zamieszka tu na moim miejscu żadna kochanka. Myślę, że mogłabym tu tkwić do końca życia, a ona niech starzeje się i popada w nerwicę, często mam poczucie braku sensu życia, a nadal znajduję siły z powodu odpowiedzialności za Dzieci, z troski o nie.
Zamiennie z tymi przekonaniami, mam ochotę uciekać jeszcze raz i nigdy już nie oglądać się za siebie. Ale tak naprawdę nie mam dokąd. Nasze mieszkanie ma 2 pokoje, więc po podziale miałabym kawalerkę z dwojgiem dzieci w najlepszym wypadku i zapewne w gorszej dzielnicy niż obecnie.
Co ja czuję do męża? Wielkie rozczarowanie, mam żal i wiele smutku w sobie, chyba nie można kochać po tylu zdradach, ale gdy się kochamy - magia nadal trwa, pragnę aby on mnie tylko kochał, jestem zazdrosna, czy ja go kocham? Nie wiem... nadal oboje angażujemy się emocjonalnie i finansowo w związek, mamy sferę intymną, namiętność, wspólne chwile...
Gdybyn jednak zdecydowała się na rozwód:
Nie mam dowodów zdrady męża, żadnych świadków, żadnych miłosnych listów czy e-maili, zdjęć ich obojga w niedwuznacznych okolicznościach, nic oprócz jego słów, których może się wyprzeć podczas rozwodu. On ma samochód, ja nie mam, nie mogę nawet sprawdzić czy jest tam, gdzie mówi. Często nie odbiera telefonów, wraca późno w nocy, z komputera korzysta tylko w kawiarenkach internetowych, nie ma profilu na Naszej Klasie.
Czuję się samotna i w sytuacji bez wyjścia. Nie wydaje mi się, że będę miała lepsze życie żyjąc samotnie, a nie jestem już taka młoda i nie ufam mężczyznom. Nie czuję się winna jego zdrad, dbałam o niego, okazywałam miłość, a potem na tyle na ile byłam w stanie znosząc te wszystkie upokorzenia, myślę, że mąż uzależniony jest od adrenaliny, która wydziela się podczas zdrad, kłamstw, te emocje go podniecają.
Proszę Was o rady, co zrobić - aby żyć spokojnie, lepiej i jak, by móc wyjść z depresji bez leków, by mąż nie miał przeciwko mnie atutów w sądzie, że zwariowałam i w związku z tym pozbawia mnie władzy rodzicielskiej. Dlaczego myślę, że może się na mnie mścić za rozwód? Na pewno nie mieszkałby już z dziećmi. Pozbawiony zostałby rodziny, a jest mężczyzną, któremu jako dziecku mniej niż młodszemu bratu okazywano miłość, był dzieckiem które nie miało
prawa głosu, wyprawianych urodzin, był starszy i mniej lubiany przez rodziców. Teściowa wyznała mi, że bardzo wcześnie zaczął kłamać, młodszy synek bardziej spelniał jej oczekiwania.
Jest jeszcze jedna kwestia, która mnie niepokoi i długo zastanawiałam się dlaczego mąż w ogóle ze mną jest. I doszłam do pieniędzy: do mojego spadku - dość duży majątek, możliwy do uzyskania w przyszłości. Zapytałam go o to,
długo milczał, i w końcu powiedział, że jak na razie to on poniósł większe koszty ode mnie, bo przez 6,5 roku wychowywałam nasze dzieci, nie pracując. Miałam potem też 1,5 roku przerwy, gdyż zażądał ode mnie zmiany zawodu, abym więcej zarabiała, musiałam znaleźć darmowy kurs zawodowy i potem pracowałam za sam staż, aby mieć doświadczenie. Wypomina mi te okresy. Mówi też, że nie wierzy w ten spadek, bo nie widział żadnych dokumentów. Ale to są tylko słowa, dowiadywał się intensywnie o wartość spadku, aby oszacować jego wartość. Opłaca mu się czekać. Obawiam się, że gdy nadejdzie ten czas, wtedy mnie zostawi i weźmie pieniądze ze spadku, być
może dlatego do mnie chciał wrócić? A ja za moje cierpienia miałabym mu cokolwiek wynagradzać?
Jest Ktoś, z kim chciałabym żyć i On też ze mną - jedyny któremu chcę ufać - z przeszłości, jednak rownież jest w małżeństwie. To mi niesamowicie przeszkadza, bowiem nie chcę innej kobiecie
czynić tego co mi uczyniono...
Czuje niesamowitą ulgę, że wyznałam co mnie tak naprawdę boli. Proszę o rady Wizażanki i Wizażanów, którzy rownież są po przejściach lub nie, ale rozumieja moją sytuację...
Good Vision Of Life jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-05, 19:25   #2
szugarbejb
Zakorzenienie
 
Avatar szugarbejb
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 497
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Ależ się dzieci w ferie nudzą. Kochana, jak będziesz takie rzeczy wymyślać i tracić czas na Wizażu, to przykro mi, ale matury nie zdasz, więc wracaj do nauki.

Chyba że sobie ćwiczysz, to musisz popracować nad interpunkcją, no i stylistyka Ci nieco kuleje.
__________________

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
(...)
i oczywiście ma mieć ładnego penisa, jasnego i zadbanego a nie jakieś ogóra nabrzmiałego w fuj kolorach.
szugarbejb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-05, 19:48   #3
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 384
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cytat:
Napisane przez Good Vision Of Life Pokaż wiadomość
Jest jeszcze jedna kwestia, która mnie niepokoi i długo zastanawiałam się dlaczego mąż w ogóle ze mną jest. I doszłam do pieniędzy: do mojego spadku - dość duży majątek, możliwy do uzyskania w przyszłości. Zapytałam go o to,
długo milczał, i w końcu powiedział, że jak na razie to on poniósł większe koszty ode mnie, bo przez 6,5 roku wychowywałam nasze dzieci, nie pracując. Miałam potem też 1,5 roku przerwy, gdyż zażądał ode mnie zmiany zawodu, abym więcej zarabiała, musiałam znaleźć darmowy kurs zawodowy i potem pracowałam za sam staż, aby mieć doświadczenie. Wypomina mi te okresy. Mówi też, że nie wierzy w ten spadek, bo nie widział żadnych dokumentów. Ale to są tylko słowa, dowiadywał się intensywnie o wartość spadku, aby oszacować jego wartość. Opłaca mu się czekać. Obawiam się, że gdy nadejdzie ten czas, wtedy mnie zostawi i weźmie pieniądze ze spadku, być
może dlatego do mnie chciał wrócić? A ja za moje cierpienia miałabym mu cokolwiek wynagradzać?
.
pominę kwestię bezsensownego bycia z kims takimkto zdradza, chowa sie z tym, traktuje cie bardzo zle
dzieci to widzą nie przeszkadza ci to
spadku ci nie zabiERZE-BO SPADEK NIE WLICZA SIE DO MAJATKU MALZENSKIEGO.
ale lepiej dmuchac na zimne.

co do dowodow-wynajmnij detektywa-dostaniesz rozwod z orzekaniem o winie.
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-05, 19:59   #4
Amitri
Zadomowienie
 
Avatar Amitri
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 966
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cóż jedyną radą jaką mogę Ci dać jest - zmień siebie. Twoje postępowanie jest bezsensowne. Nawet nie wiem czego chcesz od życia, bo chyba nie bycia szczęśliwą Jeśli chcesz spokoju od puszczalskiego męża to się rozwiedź. Bardzo mądrze napisała aneszna, żeby wynająć detektywa, materiały świadczące od zdradzie będą łatwe do uzyskania w tym przypadku. I spadek wlicza się do majątku osobistego chyba, że spadkodawca zastrzeże inaczej, więc jeśli nie masz wrednej mamusi czy tatusia, który ubóstwia zięcia powinnaś być spokojna.
__________________
Ciekawostka na dziś
Amitri jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-05, 20:30   #5
Gwiazdeczka1978
Zakorzenienie
 
Avatar Gwiazdeczka1978
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 8 259
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Ja jestem perfidna, załatwiłabym sobie od teraz rozdzielnosc majątkową. Facet Cie osmieszał i zdradzał, a teraz czyha na spadek. Nie dawaj mu tej satysfakcji. Powinnas przestac myslec w kategorii "my", a zaczac w kategirii "ja". Dosc juz czasu mu poswieciłas, dosc juz szans. Zacznij sie spotykac z mezczyznami, moze spotkasz kogos fajnego. Nie jestes winna wiernosci swojemu mezowi. Na Twoim miejscu tez bym z nim nie sypiała.
Gwiazdeczka1978 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-05, 21:16   #6
marcjannak
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 405
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Tak naprawdę to nie wiem, czemu z nim jesteś?
Sama napisałaś, że nie wiesz, czy go kochasz, z Twojego postu wyziewa wręcz brak jakiegokolwiek zaufania do niego.
Co on Ci takiego daje, że chcesz go przy sobie zatrzymać? Pewność, że jesteś dla niego ważna? Ważniejsza od kochanki? Daje Ci poczucie, że jesteś wyjątkowa? No, to ostatnie, chyba nie?

Jeśli Cię stać, wynajmij detektywa, sprawdź, czy z kimś się spotyka. Może nawet spotkaj się z tą kobietą, która do Ciebie wydzwania, może taki bezpośredni kontakt pomoże Ci podjąć decyzje, co dalej...
A jeśli się okaże, że jednak romans... to... albo go zostaw raz na zawsze, alno nie wiem sama, idźcie na terapię małżeńska, niech się facet leczy, czy coś...
marcjannak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-05, 21:43   #7
Fresa
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 25 976
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cytat:
Napisane przez Good Vision Of Life Pokaż wiadomość
Jestem Wisażanką, ale wstydzę się ujawnić...
Przyjmuję ludzi takich jacy są i ze wszystkimi wadami i zaletami. Już jako dziewczyna tak ludzi odbierałam i nie szukałam idealnego męża, byłam gotowa na kompromisy i tolerancję rożnic, jednak najważniejsza dla mnie była miłość: kochać i być kochaną. I zostałam oszukana w najgłębszych pragnieniach, jakby ktoś zdeptał najcenniejsze dary...ale jeszcze wtedy wierzyłam, że to przypadek, że niechcący, że możemy razem odbudować nasz związek i długie lata kochałam męża, wierzyłam w jego słowa, ostatecznie za duży szok przeżyłam widząc prawdę. Do tej pory nie mogę zaakceptować tylu zmarnowanych moich
wysiłków. Nie obwiniam go, że mnie zdradzał, tylko, że okłamywał. Mógł wiele razy ode mnie odejść, mógł mówić o swoich niespełnionych oczekiwaniach, prosiłam go o to, natomiast on wtedy milczał, potem przedstawiał fałszywą rzeczywistość, zapewniał, że kocha mnie, a cały czas miał kobiety, równolegle lub jedna po drugiej. Skąd wiem? Po jego zachowaniu, ale też sam się przyznawał gdy się kończyły jego romanse, twierdząc, że spełnia swoje fantazje, o których większość mężczyzn marzy tylko. Jak sobie wyobrażał nasze dalsze życie? Wyznawał, że jest już zmęczony podrywami, że już zna smak tych historii i nie jest już ciekawy. Odeszłam w 2006 roku, kiedy uznałam, że nasz związek to farsa, że nigdy nie będzie już dobry. Bolała ta świadomość i rozmawiałam z psychologiem, a on skierował mnie do KościołaJezuitów na msze o uzdrowienie. Tam płakałam i prosiłam Boga o siły na dalsze życie, po kilku miesiącach prosiłam o moc wybaczenia mężowi, a potem zaczęłam mu dobrze życzyć. Nie chciałam wracać, wciąż nie wierzyłam w sens powrotu. Jednak mąż zaczął zabiegać o spotkania, rozmowy, prosił abym dała mu ostatnią szansę, wahałam się. Trawało to rok czasu. Mieliśmy małe dzieci w
wieku 6 i 8 lat, ja przeszłam odnowę duchową i wybaczyłam, ale też tęskniłam do niego i z lekką niepewnością, ale radością zdecydowałam się. Wierzyłam w prawdziwą miłość. Wówczas nie wiedziałam, że często mężowie chcą powrotu, przekonana byłam o wyjątkowości takiego zakończenia naszej separacji, wierzyłam, że Bóg nam pomaga, że mąż zrozumiał swoje błędy i tak jak ja - z nowymi mocami zacznie żyć ucziwie tak jak zapewniał i ponownie razem zamieszkaliśmy.
Dziś muszę powiedzieć, że nie warto było w nas wierzyć, prawda okazała się dla mnie za dużym szokiem. Miał druga kobietę, z którą nie skończył romansu gdy podejmowaliśmy to drugie życie. Teraz mąż mówi, że to ona zakochała się w nim. I niemal codziennie wywiera na mnie presję i gdy jestem razem z mężem - dzwoni do mnie na moje dwa telefony milcząc - z zastrzeżonego numeru - od niemal 3 lat. To mnie denerwuje. On twierdzi, że ona mści się na nas, bo z nią skończył. Nie przyznaje się do zdrady, żąda ode mnie dowodów. Tylko dlaczego ona dzwoni do mnie, skąd ma moje numery i dlaczego tylko wtedy, kiedy mąż jest przy mnie? Dlaczego nie mam tych telefonow kiedy mąż jest poza domem? Czy jest z nią wtedy i ona wówczas tak się z tego cieszy, że do mnie nie dzwoni? Wiem tylko jak ma na imię i jak wygląda, przypuszczam gdzie pracuje, ale nie jestem tego pewna, nie chciałam sprawdzać. Chętnie powiedziałabym jej, że jak
nie umie rozkochać w sobie mężczyzny, aby chciał z nią żyć to niech się ode mnie odczepi. Skoro się kochają, mąż powinien ode mnie odejść, a jednak cały czas mówi, że kocha mnie, że mnie nie opóści, że nie chce innych dzieci, że kocha nasze dzieci. Mąż kupił nowe meble dla nas i dla Dzieci, cały czas kupuje mi ładne ubrania i kosmetyki, ponósł wysokie koszty do tej pory, zapewnia, że to z miłości do nas, że w przeciwnym wypadku nie byłby taki głupi, aby inwestować w małżenstwo, w które nie wierzy.
Ja przeżywam sprzeczne stany duchowe, myślę często, że już teraz nie chcę się wyprowadzać, mieszkanie jest nasze wspólne, że nie zamieszka tu na moim miejscu żadna kochanka. Myślę, że mogłabym tu tkwić do końca życia, a ona niech starzeje się i popada w nerwicę, często mam poczucie braku sensu życia, a nadal znajduję siły z powodu odpowiedzialności za Dzieci, z troski o nie.
Zamiennie z tymi przekonaniami, mam ochotę uciekać jeszcze raz i nigdy już nie oglądać się za siebie. Ale tak naprawdę nie mam dokąd. Nasze mieszkanie ma 2 pokoje, więc po podziale miałabym kawalerkę z dwojgiem dzieci w najlepszym wypadku i zapewne w gorszej dzielnicy niż obecnie.
Co ja czuję do męża? Wielkie rozczarowanie, mam żal i wiele smutku w sobie, chyba nie można kochać po tylu zdradach, ale gdy się kochamy - magia nadal trwa, pragnę aby on mnie tylko kochał, jestem zazdrosna, czy ja go kocham? Nie wiem... nadal oboje angażujemy się emocjonalnie i finansowo w związek, mamy sferę intymną, namiętność, wspólne chwile...
Gdybyn jednak zdecydowała się na rozwód:
Nie mam dowodów zdrady męża, żadnych świadków, żadnych miłosnych listów czy e-maili, zdjęć ich obojga w niedwuznacznych okolicznościach, nic oprócz jego słów, których może się wyprzeć podczas rozwodu. On ma samochód, ja nie mam, nie mogę nawet sprawdzić czy jest tam, gdzie mówi. Często nie odbiera telefonów, wraca późno w nocy, z komputera korzysta tylko w kawiarenkach internetowych, nie ma profilu na Naszej Klasie.
Czuję się samotna i w sytuacji bez wyjścia. Nie wydaje mi się, że będę miała lepsze życie żyjąc samotnie, a nie jestem już taka młoda i nie ufam mężczyznom. Nie czuję się winna jego zdrad, dbałam o niego, okazywałam miłość, a potem na tyle na ile byłam w stanie znosząc te wszystkie upokorzenia, myślę, że mąż uzależniony jest od adrenaliny, która wydziela się podczas zdrad, kłamstw, te emocje go podniecają.
Proszę Was o rady, co zrobić - aby żyć spokojnie, lepiej i jak, by móc wyjść z depresji bez leków, by mąż nie miał przeciwko mnie atutów w sądzie, że zwariowałam i w związku z tym pozbawia mnie władzy rodzicielskiej. Dlaczego myślę, że może się na mnie mścić za rozwód? Na pewno nie mieszkałby już z dziećmi. Pozbawiony zostałby rodziny, a jest mężczyzną, któremu jako dziecku mniej niż młodszemu bratu okazywano miłość, był dzieckiem które nie miało
prawa głosu, wyprawianych urodzin, był starszy i mniej lubiany przez rodziców. Teściowa wyznała mi, że bardzo wcześnie zaczął kłamać, młodszy synek bardziej spelniał jej oczekiwania.
Jest jeszcze jedna kwestia, która mnie niepokoi i długo zastanawiałam się dlaczego mąż w ogóle ze mną jest. I doszłam do pieniędzy: do mojego spadku - dość duży majątek, możliwy do uzyskania w przyszłości. Zapytałam go o to,
długo milczał, i w końcu powiedział, że jak na razie to on poniósł większe koszty ode mnie, bo przez 6,5 roku wychowywałam nasze dzieci, nie pracując. Miałam potem też 1,5 roku przerwy, gdyż zażądał ode mnie zmiany zawodu, abym więcej zarabiała, musiałam znaleźć darmowy kurs zawodowy i potem pracowałam za sam staż, aby mieć doświadczenie. Wypomina mi te okresy. Mówi też, że nie wierzy w ten spadek, bo nie widział żadnych dokumentów. Ale to są tylko słowa, dowiadywał się intensywnie o wartość spadku, aby oszacować jego wartość. Opłaca mu się czekać. Obawiam się, że gdy nadejdzie ten czas, wtedy mnie zostawi i weźmie pieniądze ze spadku, być
może dlatego do mnie chciał wrócić? A ja za moje cierpienia miałabym mu cokolwiek wynagradzać?
Jest Ktoś, z kim chciałabym żyć i On też ze mną - jedyny któremu chcę ufać - z przeszłości, jednak rownież jest w małżeństwie. To mi niesamowicie przeszkadza, bowiem nie chcę innej kobiecie
czynić tego co mi uczyniono...
Czuje niesamowitą ulgę, że wyznałam co mnie tak naprawdę boli. Proszę o rady Wizażanki i Wizażanów, którzy rownież są po przejściach lub nie, ale rozumieja moją sytuację...
__________________



Fresa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-05, 21:52   #8
madmuazelle
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 8 513
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cytat:
Napisane przez szugarbejb Pokaż wiadomość
Ależ się dzieci w ferie nudzą. Kochana, jak będziesz takie rzeczy wymyślać i tracić czas na Wizażu, to przykro mi, ale matury nie zdasz, więc wracaj do nauki.

Chyba że sobie ćwiczysz, to musisz popracować nad interpunkcją, no i stylistyka Ci nieco kuleje.
Ta.


Była u psychologa,dał skierowanie do KościołaJezuitów.Ciekawa terapia nie ma co.
On kupował jej prezenciki,jak też i dzieciakom nowe meble,a ta przekonana dzieki temu o jego milosci do niej/ich bo on tak powiedział. laboga:

Edytowane przez madmuazelle
Czas edycji: 2010-02-05 o 21:54
madmuazelle jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-05, 22:44   #9
Good Vision Of Life
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Z otchłani świadomości
Wiadomości: 28
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Tak, ja nie wierzę w ani jedno jego słowo, może napisałam za szczerze, nieskładnie - ale jestem zdenerwowana tą sytuacją. Opisałam 12 lat małżeństwa w skrócie, po 4 latach dowiedziałam się o zdradzie. I tą pierwszą najbardziej przeżyłam. Wyraźnie widzę beznadziejność dakiego dalszego życia, ale teraz jest lepiej dla dzieci, że mają tatę i mamę, przy nich nie kłocimy się. Atmosfera w domu jest spokojna, dla dzieci staram się o odpowiednią chwilę na nasze sprawy. Zresztą jestem z dziećmi najczęściej sama i jest nam dobrze razem w trójkę, to one właśnie wywołują we mnie uśmiech, chęć do życia Ja jednak nie chcę narażać dzieci na gorsze warunki, w domu rodzicow było ciasno. Tęskniłam za moim domem, okolicami, dobrą szkołą dla dzieci. Wyjaśnię dlaczego ciągle nie składam wniosku o rozwód: obawiam się jego reakcji, ponieważ byłam już przez niego w szpitalu. On już dość długo czeka, a czeka na pewno ponieważ chwali sie przy swojej rodzinie - jakie ma szczęście do pieniędzy przy mnie, mówi jaki sobie samochód kupi, także stara się kontrolować mnie. Za każdym razem kiedy kogoś poznaję - on śledzi danego człowieka i przeprowadza taką rozmowę, że on ze mną już nie utrzymuje kontaktu, ze strachu chyba. Wozi mnie do pracy i lustruje czy ma rywala, przywozi, wszystko z uśmiechem, niby z troski, a ja mam już dość tej perfidii, otwarcie mu o tym mówię, a on zapewnia, że chce mi pomagać, że kocha itd.
Szczerze mówiąc to często wybucham śmiechem gdy to słyszę, nie wytrzymuję tej farsy.
Potrzebuję dowodów przeciwko niemu, ale on sam ma charakter agenta slużb specjalnych, jest bardzo ostrożny. Myślę o detektywie, ale jeden chyba nie wystarczy.
Z domu pewnie wyniósłby wszystkie sprzęty i sprzedał na swoją korzyść. Nie będzie płacił alimentów na dzieci, już teraz ukrył swoje dochody, nie płaci podatków, otworzył drugie konto na dane teściowej, on jest jej pełnomocnikiem. Dużo o nim wiem, jednak najtrudniej jest z dowodami przeciwko niemu, rozmawiałam z adwokatem, są słabe szanse na orzeczenie rozwodu z jego winy.
Do jego kochanki nie mam telefonu, znalazłam tylko jej zdjęcie jakie mu dała kilka lat temu. Możliwe, że z nią skończył, dlatego wydzwania do mnie, a ja przestałam odbierać zastrzeżone połączenia.
Niepotrzebnie skłoniłam się ku naukom Kościoła, wybaczenie było zbyteczne. I ten przymus wytrwania w trudach, bo tak przysięgałam przed ołtarzem - beznadziejny nakaz, doprowadził mnie do depresji.
Te sytuacje kosztują mnie wiele nerwów. Jestem wrażliwa i cały czas chcę być szczęśliwa

---------- Dopisano o 22:44 ---------- Poprzedni post napisano o 22:36 ----------

Cytat:
Napisane przez madmuazelle Pokaż wiadomość
Ta.


Była u psychologa,dał skierowanie do KościołaJezuitów.Ciekawa terapia nie ma co.
Dzisiaj też mnie to dziwi! Zapytał się czy jestem wierząca, bo po pobycie w szpitalu bałam się go. Psycholog poradził, że na opanowanie strachu - najlepsza jest modlitwa. Dzisiaj, patrząc z perspektywy - tez oceniam, że to nieprawda.

On kupował jej prezenciki,jak też i dzieciakom nowe meble,a ta przekonana dzieki temu o jego milosci do niej/ich bo on tak powiedział. laboga:

Nie, nie wierzę w jego zapewnienia, to on to tak tlumaczył.

Edytowane przez Good Vision Of Life
Czas edycji: 2010-03-31 o 00:21
Good Vision Of Life jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-05, 23:10   #10
marcjannak
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 405
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

wiesz, piszesz tak nieskładnie, że kompletnie nie rozumiem, w czym jest rzecz.
Wychodzi na to, że twój mąż ma nad tobą jakąś przewagę, kontroluje cię, ale dlaczego mu na to pozwalasz? Ma osobne konto - skoro wiesz o tym, to czemu z nim nie porozmawiasz lub nie zerwiesz kontaktu? dlaczego nie weźmiesz rozwodu bez orzekania o winie albo najzwyczajniej nie wyprowadzisz sie i tyle?
Nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi.. zaczynam się zastanawiac, czy nie masz jakiejś obsesji na punkcie męża, bo może zdradzał Cię rzeczywiście, ale teraz wymyślasz pewne rzeczy? po prostu cała ta historia się kupy nie trzyma. Jest tak zupełnie nieracjonalna, że nie wiem, o co Ci właściwie chodzi.

aha. I co to znaczy,że byłaś przez niego w szpitalu? Bił Cię? to po co z nim jesteś?Boisz się go?

Edytowane przez marcjannak
Czas edycji: 2010-02-05 o 23:11
marcjannak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-05, 23:18   #11
Polly_
grozi wypollizowaniem
 
Avatar Polly_
 
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 24 147
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cytat:
Napisane przez Gwiazdeczka1978 Pokaż wiadomość
Ja jestem perfidna, załatwiłabym sobie od teraz rozdzielnosc majątkową. Facet Cie osmieszał i zdradzał, a teraz czyha na spadek. Nie dawaj mu tej satysfakcji. Powinnas przestac myslec w kategorii "my", a zaczac w kategirii "ja". Dosc juz czasu mu poswieciłas, dosc juz szans. Zacznij sie spotykac z mezczyznami, moze spotkasz kogos fajnego. Nie jestes winna wiernosci swojemu mezowi. Na Twoim miejscu tez bym z nim nie sypiała.


spadek zawsze jest osobnym majątkiem, nawet w małżeństwie-mąż se może czekać , no chyba ze pieniądze z niego wpłacisz na wspólne konto i on sobie je wypłaci

większe koszty poniósł bo wychowywałaś dzieci możesz mu policzyc ile zarobiłaś będąc opiekunką jego dzieci

Edytowane przez Polly_
Czas edycji: 2010-02-05 o 23:19
Polly_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-05, 23:55   #12
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 124
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cytat:
Napisane przez marcjannak Pokaż wiadomość
wiesz, piszesz tak nieskładnie, że kompletnie nie rozumiem, w czym jest rzecz.
Wychodzi na to, że twój mąż ma nad tobą jakąś przewagę, kontroluje cię, ale dlaczego mu na to pozwalasz? Ma osobne konto - skoro wiesz o tym, to czemu z nim nie porozmawiasz lub nie zerwiesz kontaktu? dlaczego nie weźmiesz rozwodu bez orzekania o winie albo najzwyczajniej nie wyprowadzisz sie i tyle?
Nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi.. zaczynam się zastanawiac, czy nie masz jakiejś obsesji na punkcie męża, bo może zdradzał Cię rzeczywiście, ale teraz wymyślasz pewne rzeczy? po prostu cała ta historia się kupy nie trzyma. Jest tak zupełnie nieracjonalna, że nie wiem, o co Ci właściwie chodzi.

aha. I co to znaczy,że byłaś przez niego w szpitalu? Bił Cię? to po co z nim jesteś?Boisz się go?
No dokładnie, jakaś dziwna, chora sytuacja.
Ona mówi, ze nie chce się z nim rozstać bo boi się, ze zostanie bez kasy, że niby on nie będzie płacił alimentów, a rozwód z orzeczeniem o jego winie też nie wchodzi w grę, bo nie ma dowodów na to, że ma kochankę.

To są jakieś bzdury po prostu. Robisz z siebie bezwolną kukłę i chyba ci jednak odpowiada sytuacja w jakiej żyjesz, bo gdyby było inaczej, odeszłabyś. Szukasz tylko wymówek żeby tego nie zrobić, z góry wiesz jak on postąpi, co się nie uda żeby tylko nie próbować.

A przecież ostatecznie to przy rozwodzie jest podział majątku, a alimenty wypłaci Ci fundusz alimentacyjny jak on faktycznie się będzie migał.

Nie wiem co Ci poradzić...nie mam pomysłu Wiem tylko, że ja bym tak żyć nie mogła/nie umiała.

Edytowane przez sine.ira
Czas edycji: 2010-02-05 o 23:57
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 03:13   #13
Good Vision Of Life
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Z otchłani świadomości
Wiadomości: 28
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Sytuacja dla mnie jest o tyle trudna, że nie wiem, jak mam z niej się wydostać. Mąż udaje przede mną kogoś innego, oszukuje i zdradza, a jednocześnie mówi, że kocha ( nie wierzę), inwestuje w nasz dom i w nas. Tak, zależy mu z jakichś względów, zastanawiałam się z jakich, bo jest materialistą i nie marnowałby swoich pieniedzy na darmo. Gdy kogoś poznaję, on przeciwdziała temu, wygląda to jakby wtedy zaczęło mu na mnie zależeć, nie rozumiałam dlaczego on to robi skoro mnie zdradza. Dużo z sobą rozmawiamy i także rozmawialiśmy o tym drugim koncie, podał jekieś niewiarygodne powody, ale najchętniej nie mówiłby o niczym, jemu przecież jest dobrze, żyje jak chce.
Nie godzę się na jego kontrolę, ale on i tak to robi, nie mam na niego wpływu, pojawia się w różnych miejscach, proszę, krzyczę nawet żeby tego nie robił, a on zapewnia, że chce mi pomagać. Mówi, że mnie nie opóści, a ja myślę, że wiem dlaczego. Nie chcę mu nic dawać, a szczególnie tej tchórzliwej kochance, która wydzwania do mnie niewiadomo po co od 3 lat. Muszę się dowiedzieć czy gdy nic mu nie dam, to gdyby mnie zabił - dostałby mój spadek? Nie wiem i tego się boję. Był już kiedyś tak zdesperowany. Podał mi do picia napój z wysokim stężęniem amfetaminy i dlatego byłam w szpitalu. Śledztwo umorzono, bo nie było śladów w domu, w ogóle ciężko jest uwierzyć policji, że zgwałcił żonę, bo żony zgwałcić nie można. A wtedy właśnie odchodziłam od niego.
Chcę rozwodu z jego winy, bo zmarnował moją młodość, zniszczył wiarę w miłość, odebrał chęć do życia. Nie jest niewinny.
Dlaczego nie wyprowadzę się? Może się wyprowadzę, nie wiem. Ale dlaczego miałabym iść do rodzicow i mieszkać w 1 pokoju z dziećmi, a on mógły wtedy zapraszać do naszego domu kochanki? To wam się wydaje fair w stosunku do mnie i naszych dzieci? Co wy byłybyście gotowe uczynić w tej sytuacji? Bardziej myślę o naszych dzieciach niż o sobie samej, teraz o nie jeszcze jakoś dba, ale gdybym odeszła, obawiam się, że dzieciom będzie gorzej bez obojga rodziców, to nie wymówki. Bardziej mi chodzi o psychiczne szkody u dzieci niż o pieniądze, które i tak będę miała za kilka lat.
Może dla Ciebie Sinetra to są bzdury, a dla mnie tragedia.
Good Vision Of Life jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 07:32   #14
niutka1
Wtajemniczenie
 
Avatar niutka1
 
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: z poddasza
Wiadomości: 2 900
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Zaburzenia psychotyczne, podejrzewam, lub ktos sie rzeczywiście nieładnie bawi w ferie.

w obydwu przypadkach przykry temat.
__________________
Trójkowa mama
zapuszczam włoski od zapałki
13.08.2009 : 3mm,14.09 : 2,5 cm,13.10 : 3,5 cm14.11 : 5 cm,14.12: 6 cm,15.01.2010: 8 cm, 21.12.2010: 20cm ( podcinane troszkę kilka razy)
31.12.2014 : 54cm podcinane wiele razy, CEL: 69cm..
zapuszczam grzywkę 31.12.2014: 21cm.

Edytowane przez niutka1
Czas edycji: 2010-02-06 o 07:34
niutka1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 08:11   #15
FakeBlondie
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Tam gdzie mnie poniesie...
Wiadomości: 602
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cytat:
Napisane przez Good Vision Of Life Pokaż wiadomość
i. Był już kiedyś tak zdesperowany. Podał mi do picia napój z wysokim stężęniem amfetaminy i dlatego byłam w szpitalu. Śledztwo umorzono, bo nie było śladów w domu, w ogóle ciężko jest uwierzyć policji, że zgwałcił żonę, bo żony zgwałcić nie można. A wtedy właśnie odchodziłam od niego.
Chcę rozwodu z jego winy, bo zmarnował moją młodość, zniszczył wiarę w miłość, odebrał chęć do życia. Nie jest niewinny.
Dlaczego nie wyprowadzę się? Może się wyprowadzę, nie wiem. Ale dlaczego miałabym iść do rodzicow i mieszkać w 1 pokoju z dziećmi, a on mógły wtedy zapraszać do naszego domu kochanki? To wam się wydaje fair w stosunku do mnie i naszych dzieci? Co wy byłybyście gotowe uczynić w tej sytuacji? Bardziej myślę o naszych dzieciach niż o sobie samej, teraz o nie jeszcze jakoś dba, ale gdybym odeszła, obawiam się, że dzieciom będzie gorzej bez obojga rodziców, to nie wymówki. Bardziej mi chodzi o psychiczne szkody u dzieci niż o pieniądze, które i tak będę miała za kilka lat.
Może dla Ciebie Sinetra to są bzdury, a dla mnie tragedia.
Wiesz...przeczysz sama sobie. Piszesz,że robisz to dla dzieci..Ja pytam co takiego?
Trzymanie dzieci pod jednym dachem z facetem ,który jak sama napisałaś krzywdzi ich matkę, dodaje jej prochów i ją gwałci jest dla nich według Ciebie dobre?

Albo ten wątek to prowokacja albo naginasz fakty przedstawiając tą historię.
__________________
"Don't let the music die...
We're playing songs from different times"

Odchudzam się i ujędrniam (od 07.03.10-07.05.10).
FakeBlondie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 08:49   #16
Gwiazdeczka1978
Zakorzenienie
 
Avatar Gwiazdeczka1978
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 8 259
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cytat:
Napisane przez Polly_ Pokaż wiadomość
spadek zawsze jest osobnym majątkiem, nawet w małżeństwie-mąż se może czekać , no chyba ze pieniądze z niego wpłacisz na wspólne konto i on sobie je wypłaci

większe koszty poniósł bo wychowywałaś dzieci możesz mu policzyc ile zarobiłaś będąc opiekunką jego dzieci
No to swietnie, w kazdym razie dopilnowałabym zeby nie skorzystał z ani złotówki
Cytat:
Napisane przez Good Vision Of Life Pokaż wiadomość
Sytuacja dla mnie jest o tyle trudna, że nie wiem, jak mam z niej się wydostać. Mąż udaje przede mną kogoś innego, oszukuje i zdradza, a jednocześnie mówi, że kocha ( nie wierzę), inwestuje w nasz dom i w nas. Tak, zależy mu z jakichś względów, zastanawiałam się z jakich, bo jest materialistą i nie marnowałby swoich pieniedzy na darmo. Gdy kogoś poznaję, on przeciwdziała temu, wygląda to jakby wtedy zaczęło mu na mnie zależeć, nie rozumiałam dlaczego on to robi skoro mnie zdradza. Dużo z sobą rozmawiamy i także rozmawialiśmy o tym drugim koncie, podał jekieś niewiarygodne powody, ale najchętniej nie mówiłby o niczym, jemu przecież jest dobrze, żyje jak chce.
Nie godzę się na jego kontrolę, ale on i tak to robi, nie mam na niego wpływu, pojawia się w różnych miejscach, proszę, krzyczę nawet żeby tego nie robił, a on zapewnia, że chce mi pomagać. Mówi, że mnie nie opóści, a ja myślę, że wiem dlaczego. Nie chcę mu nic dawać, a szczególnie tej tchórzliwej kochance, która wydzwania do mnie niewiadomo po co od 3 lat. Muszę się dowiedzieć czy gdy nic mu nie dam, to gdyby mnie zabił - dostałby mój spadek? Nie wiem i tego się boję. Był już kiedyś tak zdesperowany. Podał mi do picia napój z wysokim stężęniem amfetaminy i dlatego byłam w szpitalu. Śledztwo umorzono, bo nie było śladów w domu, w ogóle ciężko jest uwierzyć policji, że zgwałcił żonę, bo żony zgwałcić nie można. A wtedy właśnie odchodziłam od niego.
Chcę rozwodu z jego winy, bo zmarnował moją młodość, zniszczył wiarę w miłość, odebrał chęć do życia. Nie jest niewinny.
Dlaczego nie wyprowadzę się? Może się wyprowadzę, nie wiem. Ale dlaczego miałabym iść do rodzicow i mieszkać w 1 pokoju z dziećmi, a on mógły wtedy zapraszać do naszego domu kochanki? To wam się wydaje fair w stosunku do mnie i naszych dzieci? Co wy byłybyście gotowe uczynić w tej sytuacji? Bardziej myślę o naszych dzieciach niż o sobie samej, teraz o nie jeszcze jakoś dba, ale gdybym odeszła, obawiam się, że dzieciom będzie gorzej bez obojga rodziców, to nie wymówki. Bardziej mi chodzi o psychiczne szkody u dzieci niż o pieniądze, które i tak będę miała za kilka lat.
Może dla Ciebie Sinetra to są bzdury, a dla mnie tragedia.
Wiem, jak to jest znalezc sie z sytuacji w której kazde wyjscie jest nienajlepsze, ze wspomnieniem decyzji, które okazały sie nietrafione i ze strachem, ze nastepne tez moga byc pomyłką.. ale stanie w miejscu tez jest błędem w Twoim przypadku. Mam wrazenie po tym, co napisałas, ze Twoj maz przeciera sobie szlaki do rozwodu, zabezpiecza sie na wszystkie mozliwe sposoby. Strasznie ciezkie sa takie osoby.Spojrz prawdzie w oczy- jak wyszłas na tym, ze z nim tyle byłas? a jak jeszcze mozesz wyjsc? dostaniesz spadek, bedzie milusi, przekona Cie do kupna tego, czy tamtego dla was( czyli połowa dla niego). Co mu zalezy byc z Toba? kochanka pewnie mysli, ze nawet z soba nie sypiacie, ze siedzi przy Tobie i czeka na kase. Kazdy watek o kochankach pokazuje, ze tak maja sytuacje przedstawiane. Wykonczysz sie kobieto, zastanów sie, czy nie lepiej zaryzykowac i sie rozejsc. Dowody na alimenty mozesz zbierac juz- jego faktury, wydatki, to pokazuje na ile go stac, zeby płacic. Wszystkie informacje w sądzie na ten temat mozesz przedstawic, tam naprawde sami idioci nie siedzą i raczej na korzysc matek daja alimenty. Jesli bedzie unikał, to fundusz bedzie płacił, ale do 500zł na dziecko. A małzonek po kilku latach bedzie musiał uregulowac swoj dług u komornika, bo pojdzie siedziec.

---------- Dopisano o 08:49 ---------- Poprzedni post napisano o 08:37 ----------

Cytat:
Napisane przez niutka1 Pokaż wiadomość
Zaburzenia psychotyczne, podejrzewam, lub ktos sie rzeczywiście nieładnie bawi w ferie.

w obydwu przypadkach przykry temat.
Przeciez widac, ze dziewczyna pisze składnie, gdzie tu widoki na prowokacje? Po co pisac takie bzdety? To juz lepiej darowac sobie i pisac gdzie indziej i cos konkretniejszego.
Gwiazdeczka1978 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 10:37   #17
Amitri
Zadomowienie
 
Avatar Amitri
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 966
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cytat:
Napisane przez Good Vision Of Life Pokaż wiadomość
Dlaczego nie wyprowadzę się? Może się wyprowadzę, nie wiem. Ale dlaczego miałabym iść do rodzicow i mieszkać w 1 pokoju z dziećmi, a on mógły wtedy zapraszać do naszego domu kochanki? To wam się wydaje fair w stosunku do mnie i naszych dzieci? Co wy byłybyście gotowe uczynić w tej sytuacji? Bardziej myślę o naszych dzieciach niż o sobie samej, teraz o nie jeszcze jakoś dba, ale gdybym odeszła, obawiam się, że dzieciom będzie gorzej bez obojga rodziców, to nie wymówki. Bardziej mi chodzi o psychiczne szkody u dzieci niż o pieniądze, które i tak będę miała za kilka lat.
Do czasu rozwodu mogłabyś się pomęczyć w jednym pokoju z dziećmi. Mój kolega mieszkał w kawalerce z rodzicami i bratem przez 18 lat więc w Twoim przypadku nie jest to tak wielkie wyrzeczenie. Po rozwodzie podział majątku i oboje będziecie mieszkać w takich samych warunkach. Nie patrz na dzieci, dużo nieszczęśliwsze będą z męczącą się matką. Wydaje Ci się, że teraz je chronisz i są niczego nieświadome, ale z własnego doświadczenia wiem, że to się sprawdza tylko u maluchów. Co z tego, że jak zostaniesz będą miały oboje rodziców kiedy relacje między Tobą a mężem pozostawiają wiele do życzenia. Szczerze to sama wolałam się wychowywać bez ojca, a w gorszych warunkach, co jednak nie było mi dane. Nie popełniaj tego samego błędu co moja matka!
__________________
Ciekawostka na dziś
Amitri jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 11:10   #18
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 124
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cytat:
Napisane przez Good Vision Of Life Pokaż wiadomość
Sytuacja dla mnie jest o tyle trudna, że nie wiem, jak mam z niej się wydostać. Mąż udaje przede mną kogoś innego, oszukuje i zdradza, a jednocześnie mówi, że kocha ( nie wierzę), inwestuje w nasz dom i w nas. Tak, zależy mu z jakichś względów, zastanawiałam się z jakich, bo jest materialistą i nie marnowałby swoich pieniedzy na darmo. Gdy kogoś poznaję, on przeciwdziała temu, wygląda to jakby wtedy zaczęło mu na mnie zależeć, nie rozumiałam dlaczego on to robi skoro mnie zdradza. Dużo z sobą rozmawiamy i także rozmawialiśmy o tym drugim koncie, podał jekieś niewiarygodne powody, ale najchętniej nie mówiłby o niczym, jemu przecież jest dobrze, żyje jak chce.
Nie godzę się na jego kontrolę, ale on i tak to robi, nie mam na niego wpływu, pojawia się w różnych miejscach, proszę, krzyczę nawet żeby tego nie robił, a on zapewnia, że chce mi pomagać. Mówi, że mnie nie opóści, a ja myślę, że wiem dlaczego. Nie chcę mu nic dawać, a szczególnie tej tchórzliwej kochance, która wydzwania do mnie niewiadomo po co od 3 lat. Muszę się dowiedzieć czy gdy nic mu nie dam, to gdyby mnie zabił - dostałby mój spadek? Nie wiem i tego się boję. Był już kiedyś tak zdesperowany. Podał mi do picia napój z wysokim stężęniem amfetaminy i dlatego byłam w szpitalu. Śledztwo umorzono, bo nie było śladów w domu, w ogóle ciężko jest uwierzyć policji, że zgwałcił żonę, bo żony zgwałcić nie można. A wtedy właśnie odchodziłam od niego.
Chcę rozwodu z jego winy, bo zmarnował moją młodość, zniszczył wiarę w miłość, odebrał chęć do życia. Nie jest niewinny.
Dlaczego nie wyprowadzę się? Może się wyprowadzę, nie wiem. Ale dlaczego miałabym iść do rodzicow i mieszkać w 1 pokoju z dziećmi, a on mógły wtedy zapraszać do naszego domu kochanki? To wam się wydaje fair w stosunku do mnie i naszych dzieci? Co wy byłybyście gotowe uczynić w tej sytuacji? Bardziej myślę o naszych dzieciach niż o sobie samej, teraz o nie jeszcze jakoś dba, ale gdybym odeszła, obawiam się, że dzieciom będzie gorzej bez obojga rodziców, to nie wymówki. Bardziej mi chodzi o psychiczne szkody u dzieci niż o pieniądze, które i tak będę miała za kilka lat.
Może dla Ciebie Sinetra to są bzdury, a dla mnie tragedia.
No i co ? Straciłaś przy nim młodość to chcesz tracić jeszcze wiecej życia ? Nie wiem jakie masz mozliwości formalne, żeby go udupić, idź do jakiegoś dobrego prawnika, to może Ci pomoże.
Znam kobiety, które wolały wyjść od męża z jedną walizką i dwójką dzieci i zacząć życie na własny rachunek, niż kisić się z nim pod jednym dachem, bo uznały, ze nie ma na co dalej czekać. Dlaczego zakładasz, że sama sobie nie poradzisz ? Dla mnie to co piszesz to bzdury w tym sensie, że sama sobie ciągle przeczysz, że niby przeszkadza Ci to z kim i jak żyjesz, ale jednocześnie ciągle szukasz wymówek (tak to przynajmniej odbieram) zeby nic nie zmienić w swoim życiu. Przestań skupiać się na jkimś tam spadku, przestań myśleć o tym, jak i kiedy on Cie oszuka, że zmarnowałaś młodość itd. bo nie to w tym wszystkim jest najważniejsze. Moim zdaniem najważniejsze jest to, żebyś zdecydowała czego chcesz, a czego nie, podjęła decyzję i ją konsekwentnie realizowała. Nie oczekujesz chyba, że ktoś tu z pełną odpowiedzialnością powie: zrób tak albo nie rób tego. Twoje życie, jesteś dorosła - decyduj i żyj jak chcesz.
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 12:01   #19
szugarbejb
Zakorzenienie
 
Avatar szugarbejb
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 497
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Nie no dajcie spokój Dziewczyny, jakaś gówniara albo psychopatka pisze, że psycholog wysłał ją do jezuitów, mąż jej dosypuje prochy do herbaty i ja gwałci, a w ogóle zasadza się na jej spadek, a ona generalnie go kocha, mają intymność, odbiera telefony od kochanki i nie ma się gdzie wyprowadzić.

Ktoś nie ma co robić i wymyśla takie bzdury, przecież to nie pierwszy raz tutaj.
__________________

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
(...)
i oczywiście ma mieć ładnego penisa, jasnego i zadbanego a nie jakieś ogóra nabrzmiałego w fuj kolorach.
szugarbejb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 12:11   #20
iloneczka1
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 2 449
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cytat:
Napisane przez madmuazelle Pokaż wiadomość
Ta.


Była u psychologa,dał skierowanie do KościołaJezuitów.Ciekawa terapia nie ma co.
On kupował jej prezenciki,jak też i dzieciakom nowe meble,a ta przekonana dzieki temu o jego milosci do niej/ich bo on tak powiedział. laboga:
Są tacy psychologowie, tzw. katoliccy, pracują pod, nie wiem czy to dobre słowo, patronatem Kościoła i w tym duchu doradzają. Autorka miała raczej pecha, że do takiego trafila, bo oni za wszelką cenę przekonują, aby nie dopuścić do rozwodu. Nawet prowadzą nieraz religię w szkolach i nie jest to wymysł, bo jak chodzilam do liceum paręnaście lat temu, i religia już była w szkołach, przychodziła właśnie taka babka. Byla psychologiem, odmawiała modlitwę na początku, na końcu, nawet oceny wystawiala. Ksiadz też prowadził zajęcia oczywiście ale rzadko. Jej wyklady były z dziedziny antykoncepcji, aborcji, małżeństw, itd, oczywiście tendencyjne
Religia zawsze była pierwsza a jej nie dało sie sluchać, więc trwało powszechne przygotowywanie sie do lekcji późniejszych
Ona pracowała w poradni rodzinnej . Przypominam sobie, powiedziala cos takiego. psychologowie i psychiatrzy leczą antydepresantami, psychoanalizami itd a my leczymy słowem Bożym. Więc w to akurat wierzę u Autorki. Z innej strony medalu, mozna też trafic do psychologa, co działa w sekcie, i kaze np kupic pierścień atlantow, stosowac oczyszczanie, urynoterapię, bo to sie stało synowi znajomych. Wyprali mu glowkę i rodzina ledwo go wyciągnęła z ich lap.

Źle sie stało, że nie uszanowalaś siebie i zaczęlas szukac psycholów zamiast gościowi wystawic walizki albo uciekać byle dalej. Bo teraz to faktycznie tkiwsz w tym po pachy.
Wybacz, ale odnowa duchowa nie ma polegać na tym, ze dajemy sobie robic na glowę.
__________________
Poszukujesz kota/psa? Nie zależy ci na rodowodzie? Nie kupuj w pseudohodowlach
Zajrzyj TU i TU
-----
Kotka Trufelka z białaczką, przygarnij..........

Edytowane przez iloneczka1
Czas edycji: 2010-02-06 o 12:31
iloneczka1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 12:25   #21
eloi
Rozeznanie
 
Avatar eloi
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 830
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Posty Sz.P. Sine.ira bardzo trafne
Od siebie , z dobrego serca , dodam , że jeśli chodzi o ten jakiś potencjalny spadek , to owszem , stanowić będzie odrębny majątek Good Vision of Life (swoją drogą , wyjątkowo nietrafny , póki co , nick ) ale ... zważywszy to "małżeństwo" ( specjalnie w cudzysłowiu , bo takie coś , żeby mieć , to trzeba bardzo się przy tym upierać i koło prawdziwego małżeństwa toto nawet nie siedziało ) , to Autorka wątku spokojnie może założyć , że "mąż" bez trudu ją , jakby co do czego doszło , ubezwłasnowolni , a może nawet na dłuższy pobycik w "sanatorium zamkniętym" osadzi - i łapkę na tych majętnościach "małżonki" położy . I ochoczo zużytkuje .
eloi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 12:30   #22
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 384
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

gośc ma zapędy do trucia /juz raz dosypał amfy do napoju/ to bedzie na sto % probowal znow aby sie jej pozbyc, zabrac kase.
sama pisze ze co bedzie jak on ją zabijeczy zabierze pieniadze.

no no kochana to już jest karalne takie zapędy mordercze.
wez uciekaj poki jeszcze zyjesz.
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 14:20   #23
LaCandy
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 1 497
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

strasznie to wszystko zagmatwane...
Radzę usiąść sobie w ciszy, na kanapie ze szklanką herbaty (ale zrób sama żeby mąż nie dosypał czegoś) i pomyśleć o tym czego naprawdę chcesz od życia. Nie rozpatruj przeszłości, to co było nie wróci. Popatrz w przyszłość, jak wyobrażasz sobie resztę życia i czego w ogóle od tego życia oczekujesz. Weź także na uwagę to co czujesz.
Żyje się tylko raz.
__________________
If it is important to you, you will find a way.
If it is not important to you, you will find an excuse.
LaCandy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 14:26   #24
kaja-sz
Rozeznanie
 
Avatar kaja-sz
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 518
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Mnie sie wydaję, że wymyślenie takiej historii byłoby jednak trudne... Nie sądzę, że to kłamstwa. I czytam ostatnio rożne wątki na Intymnie i jestem w szoku... Za każdym razem, gdy ktos napisz o jakimkolwiek problemie w związku pojawiają się głosy, że to albo prowokacja albo że koles to drań i wogole jak możesz z nim być?
Nie rozumiem tego, niektórzy zachowują sie tu jakby nie wiedzieli co to miłość i do tego tym, którzy ją mają z zazdrości źle życzyli... Bo jak interpertować problemu, typu 'mój chłopaj nie ma dla mnie tyle czasu co kiedyś, bo ma nową pracę, sesję, cokolwiek' a odzew w połowie wygląda 'zostaw go! drań!'. gdzieś między tym pojawi sie ktoś kto powie porozmawiaj, bądź wyrozumiała. Jeżeli wątek jest dla Ciebie prowokacją, to po co tracisz czas żeby go komentować? Żeby mieć więcej postów, czy żeby komus zrobić na złość? To tak ogólnie, bo rzuca mi się w ocz to ostatnio bardzo, i zazwyczaj takie komenatrze rzucają wciąz te same osoby...

A jeżeli chodzi o autorkę, to bardzo Ci współczuję. To sytuacja bez wyjścia... A jeżeli juz jakieś sie znajdą, to żadne nie są dobre... Powiedz, czy Twoje dzieci nic nie widzą, nie cerpią? To o nie tak sie troszczysz i zastanów się co będzie dla nich lepsze. Rozumiem, układasz sobie z kims życie wszytko, poświęcasz się a później okazuje się, że jak odejdziesz to nie masz nic...
Ale może rodizce pomogliby Ci? Wzięlibyście kredyt na mieszkanie, a kiedyś przecież dostaniesz ten duży majątek, którym mieszkanie spłacisz. Po rozwodzie dostaniesz tez część Waszego majątku m.in. połowę wartości mieszkania, jak piszesz. To jest jakies rozwiązanie... Dlaczego uważasz, że on nie będzie płacił alimentów?
kaja-sz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-06, 14:56   #25
niutka1
Wtajemniczenie
 
Avatar niutka1
 
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: z poddasza
Wiadomości: 2 900
Dot.: Wierzę w Waszą pomoc nawet w tak trudnej sytuacji małżenskiej...

Cytat:
Proszę Was o rady, co zrobić - aby żyć spokojnie, lepiej i jak, by móc wyjść z depresji bez leków, by mąż nie miał przeciwko mnie atutów w sądzie, że zwariowałam i w związku z tym pozbawia mnie władzy rodzicielskiej.
do autorki; jesli obawiasz się, że mąz może wykorzystać, że leczyłas się psychiatrycznie lub pójdziesz do lekarza po pomoc-- możesz korzystac z pomocy prywatnego lekarza, najlepiej w innym duzym mieście, typu Poznan, Wrocław, Warszawa, Kraków: wtedy Twoje dane nie będą widniały w żadnym państwowym ośrodku i jeśli tylko nie zdradzisz sie, gdzie sie leczysz, i ze w ogóle się leczysz, to sa marne szanse, by ktos sie tego dokopał, poza tym istnieje jeszcze tajemnica lekarska, w gabinetach prywatnych tym bardziej przestrzegana, bo za to płacisz. Recepty realizuj od razu w tym duzym mieście gdzie będziesz jeździc do lekarza, a leki możesz przesypac do opakowania po jakichś zwykłych lekach, najlepiej hormonach, ( mozesz powiedziec mężowi, że masz zaburzenia hormonalne) bo wtedy Twój podejrzliwy mąż po to na pewno nie sięgnie.

Często własnie dla osób chorych, w depresji, czy innych zaburzeniach problemem jest to, że ich leczenie mozna wykorzystac do róznych niecnych zagrywek, lepiej więc poświęcic tą 100 zł na wizyte i np 50 zł na paliwo, czy bilet i miec spokój ducha, jesli leczenie jest kontynuowane, to często wystarczy tylko jechac po receptę i nie płaci sie za konsultację, tylko jakieś grosze za wypisanie, lub nawet wcale, a co jakis czas wizyta.

w internecie jak wpiszesz w googla "psychiatra prywatnie" - wyskoczy mnóstwo gabinetów.
__________________
Trójkowa mama
zapuszczam włoski od zapałki
13.08.2009 : 3mm,14.09 : 2,5 cm,13.10 : 3,5 cm14.11 : 5 cm,14.12: 6 cm,15.01.2010: 8 cm, 21.12.2010: 20cm ( podcinane troszkę kilka razy)
31.12.2014 : 54cm podcinane wiele razy, CEL: 69cm..
zapuszczam grzywkę 31.12.2014: 21cm.

Edytowane przez niutka1
Czas edycji: 2010-02-06 o 14:59
niutka1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:19.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.