Rak to nie wyrok...? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum plotkowe

Notka

Forum plotkowe Zapraszamy do plotkowania. Na forum plotkowym nie musisz się trzymać tematyki urodowej. Tutaj porozmawiasz o wszystkim co cię interesuje, denerwuje i zadziwia.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2008-09-16, 14:10   #1
evil minded
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317

Rak to nie wyrok...?


Do załozenia tego watku natchnęła mnie przed chwilą obejrzana nowa polska telenowela dokumentalna pt. "Szpital odzyskanej nadziei":

Opowieść o pacjentach i lekarzach walczących z chorobą nowotworową. Każdy z opisanych bohaterów udowadnia, że nowotwór nie jest chorobą oznaczającą wyrok śmierci. Jacek, pomimo długotrwałej chemioterapii, został ojcem. Paweł jest współtwórcą stowarzyszenia ludzi chorych na chłoniaki "Sowie Oczy". Jacek to dziennikarz, który w swoich audycjach radiowych porusza zagadnienia związane z profilaktyką w chorobie nowotworowej. Julia to dziewczynka, która pokonała nowotwór.

Usłyszalam kiedys od jakiegos socjologa, że ludzie chorzy na nowotwór są bardziej stygmatyzowani w społeczeństwie niż nosiciele wirusa HIV. Ludzie się ich boją, nie wiedzą, jak wobec nich zachowywać. Ta choroba to wciąż temat tabu. Niestety. Wstyd się przyznać, że jest się chorym. Krępujemy sie widząc osoby łyse po chemii.

Z drugiej strony przeraża mnie bezmyślność ludzka. Moje znajome, młode studiujące dziewczyny, wstydza się pójść do ginekologa. Argument: "Bo może coś jeszcze wykryje". Byłam w szoku, myślałam, że taki tok rozumowania to jest jedynie gdzieś wśród starszych ludzi, z mniejszych miejscowości. W tej telenoweli padło zdanie: "Kobiety ze wsi nie myślą o sobie, tylko o rodzinie". I dlatego się nie badają.
Polecam też wywiad w Twoim Stylu z panią, która przeżyła te chorobę.
Mówi ona tak:

W szpitalu spotkałam starszą panią z małej miejscowości na wschodzie Polski. Opowiadała ze łzami w oczach, że gdy przyznała się znajomym do swojej choroby, przestali jej rękę podawać. Bali się zarazić! Zero edukacji! Mieszkając w dużych miastach, tak naprawdę nie wiemy, z jakimi problemami borykają się chorzy w małych miejscowościach albo na wsi.

****
Moja babcia zmarła na nowotwór. Na szczęscie nie cierpiała fizycznie, rak był bezbolesny.
Ciocia mojego TŻta także. W końcowym etapie zwymiotowała własne wnętrzności.
I pewnie wiele znanych Wam osób, nierzadko w ogromnych cierpieniach.


Może warto już od tych nastu, 20 lat wyrabiać w sobie dobre nawyki? Odwiedzać regularnie ginekologa, raz na jakiś czas zrobić sobie badania krwi i inne tego typu?
Badać samej piersi - znam osobe, która dzieki temu odpowiednio szybko udala sie do lekarza?
Nie warto wierzyć we własną nieśmiertelnośc, że "nas to nie dotyczy".
Warto rozmawiac o tym, przelamywać tabu, nie traktowac osób chorych jak trędowatych...

I przede wszystkim - nie bać się.
evil minded jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 14:35   #2
architekt80
Zakorzenienie
 
Avatar architekt80
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: kraków/hannover
Wiadomości: 5 689
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Masz 100% racji , Ja niestety teraz czekam na wyniki badań bliskiej osoby. Aż trudno mi napisać w jakim jestem stanie.
__________________

architekt80 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 14:40   #3
evil minded
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez architekt80 Pokaż wiadomość
Masz 100% racji , Ja niestety teraz czekam na wyniki badań bliskiej osoby. Aż trudno mi napisać w jakim jestem stanie.
Oby było dobrze.

Czlowiek to taka istota, ktora ma sklonnosc do myślenia, że wszystko co najgorsze dzieje się i będzie się działo "obok" nas. Toi inni choruja, a nie my. Inni wożą dzieci do Centrum Zdrowia Dziecka. Dlatego szok, że właśnie nas coś dotyka, jest tak ogromny.
evil minded jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 14:46   #4
201706190936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 4 164
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Jak chorowałam na raka to ludzie patrzyli na mnie jak na ufoludka, omijali szerokim łukiem i ogromny dystans. A potem się dziwili "przecież ona była chora to powinna umrzeć a łazi po świecie..."
Ludzkie pojęcie o raku czasem jest mocno spaczone...
201706190936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 14:48   #5
marrellic
Zakorzenienie
 
Avatar marrellic
 
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 5 383
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Zgadzam się z wami.
Ale są takie odmiany raka, że ludzie wiedzą że z tego nie da się wyjść.. niestety...nasza medycyna ma jeszcze wiele dziur..
marrellic jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 15:18   #6
nellana
Raczkowanie
 
Avatar nellana
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Zachodnia Strona
Wiadomości: 220
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Moja mama zmarła na nowotwór,niestety w jej przypadku cała choroba przebiegła w cierpieniu.Nie spodziewałam się takiej reakcji,ale od mamy też różni ludzie się odwrócili-w tym rodzina.Ja rozumiem,że można nie wiedzieć co powiedzieć w takiej sytuacji,ale czasem warto po prostu być,powiedzieć-"Nie martw się,jutro będzie lepiej".Absolutnie się zgadzam-rak to nie wyrok.Z tej choroby można wyjść,jest ciężko ale można.Dlatego po tym co spotkało moją mamę,przypominam wszytkim moim znajomycm, żeby regularnie odwiedzali lekarza,systematycznie robili badania-nowotwór wcześnie wykryty zwiększa szansę wyleczenia.Dlatego proszę i was wizażanki-nie lekceważcie swojego życia.
__________________
Zaraz na początku życia ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia w każdej minucie każdego dnia. Działaj! Kiedy poczujesz, że chcesz coś zrobić, zrób to od razu, teraz! Dni, które przyjdą, są policzone.
nellana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 16:00   #7
evil minded
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Pamietam z okresu, gdy chorowala moja babcia, jak rodzina płakala po kątach. Ale przed babcia trzeba bylo miec tak zwaną dobrą minę do złej gry. Żeby jeszcze nie obciążać chorego naszym cierpieniem.

Nellana, właśnie takie sytuacje jak z Twoją mamą miałam na myśli. Ludzie się od chorych odwracają, niestety, jakby bali się zarazić.

Polecam też książke "Czasami wołam w niebo"
http://merlin.pl/Czasami-wolam-w-nie.../1,293914.html
evil minded jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 16:16   #8
arrachnee
Zakorzenienie
 
Avatar arrachnee
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: poznań
Wiadomości: 4 843
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Rak to choroba. Owszem ciężka, czasem nieuleczalna, ale tylko choroba. Nie wyrok, nie stygmat, nie kara.

Nie można się bać Po co? Trzeba o siebie dbać, robić badania [nawet te najbardziej nieprzyjemne]. Jeżeli nas dopadnie walczyć i przegnać potwora. Takie myślenie trzeba sobie wpoić, wmusić, zakodować. Przyjmijmy, dla własnego dobra, że "najgorsze" nas ominie.

Mam za sobą mój prywatny, rodzinny "rok z rakiem". Skończył się dobrze. Mimo że to "dobrze" oznacza też konieczność pożegnania się z jedną z najbliższych mi osób na zawsze.

Niestety nauczyłam się przez ten rok nieufności. Jeżeli macie podejrzenia, że coś jest z wami "nie tak", a lekarz ignoruje, lekceważy bo "mieścicie się w normie" natychmiast szukajcie innego lekarza. Nawet jeśli będą wmawiać hipochondryzm. Domagajcie się wszelkich możliwych badań i opowiadajcie o wszelkich objawach, nawet tych z "innej dziedziny".

U nas choroby się lekceważy. Młody jest za młody żeby chorować, stary tak stary, że nie warto walczyć. Przerażające.
__________________

PUSTAK BLOG
różne wersje lakierów essie
Rossmannowe -40% - zakupy 1 2

Cytat:
Napisane przez vadi
patyk jest uniwersalny


arrachnee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 16:21   #9
evil minded
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez arrachnee Pokaż wiadomość
Mam za sobą mój prywatny, rodzinny "rok z rakiem". Skończył się dobrze. Mimo że to "dobrze" oznacza też konieczność pożegnania się z jedną z najbliższych mi osób na zawsze.
Nie za bardzo rozumiem, co masz na myśli pisząc "dobrze"...?
evil minded jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 16:32   #10
zizou
Zakorzenienie
 
Avatar zizou
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: dzikie południe
Wiadomości: 13 682
Dot.: Rak to nie wyrok...?

moja mama miala raka dwukrotnie. zyje. zwyciezyla go dzieki wielkiej checi zycia i temu, ze rak byl jaki byl czyli neizlosliwy. ostatni raz byl niedawno. jak reagowali na nia ludzie? traktowali normalnie. nie udawali, ze nie widza, pytali jak sie czuje. bardzo mnie ucieszylo to, ze nie traktowali jej jak osoby tredowatej.

teraz na raka umiera moja babcia. nie mozna nic zrobic, rak rozwijal sie bardzo dlugo i mimo czestych abdan nie zostal wykryty. badano ja nie pod tym katem. rutynowe, okresowe badania nie spowodowaly wykrycia raka pluc. teraz ma przerzuty do zoladka i watroby.
jak ja sie zachowuje w stosunku do niej? nie boje sie plakac. a palcze wtedy, keidy ona mowi o zblizajacej sie smierci. jak traktuja ja inni ludzie? wie tylko najblizsza rodzina. bo takie jest jej zyczenie. nie dlatego,z e sie wstydzi. tylko dlatego, ze nie chce, aby jej prywatny dramat byl powodem do wspolczucia, litosci etc.

na raka zmarly dwie bliskie mi osoby. sama mam swiadomosc, ze ejstem w grupie bardzo wysokiego ryzyka zachorowania na raka. badam sie regularnie mimu 22 lat. bo sie po prostu boje.
__________________
Przemoknięte serca miast
I tylko ty i ja szczęśliwi tym dniem
Bo choć zapomniał o nas świat
Mokrzy od stóp do głow nie tracimy nadziei
zizou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 16:44   #11
arrachnee
Zakorzenienie
 
Avatar arrachnee
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: poznań
Wiadomości: 4 843
Dot.: Rak to nie wyrok...?

evil,

2 choroby stwierdzone + jedno poważne podejrzenie

Mój dziadek pierwszy raz zachorował prawie 15 lat temu. Drugi w zeszłym roku. Trzeci w tym. Za trzecim razem lekarze uznali, że nie ma szans - rak postępował zbyt szybko. W tym wypadku "dobrze" oznaczało szybko, w ostatniej fazie nieświadomie, prawie bez bólu.

W wypadku innej osoby podejrzenie okazało się tylko podejrzeniem. W wypadku osoby nr 3 udało się "wygrać".
__________________

PUSTAK BLOG
różne wersje lakierów essie
Rossmannowe -40% - zakupy 1 2

Cytat:
Napisane przez vadi
patyk jest uniwersalny


arrachnee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2008-09-16, 16:51   #12
Sabbath
Wiedźma
 
Avatar Sabbath
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 12 013
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez zizou Pokaż wiadomość
moja mama miala raka dwukrotnie. zyje. zwyciezyla go dzieki wielkiej checi zycia i temu, ze rak byl jaki byl czyli neizlosliwy. ostatni raz byl niedawno. jak reagowali na nia ludzie? traktowali normalnie. nie udawali, ze nie widza, pytali jak sie czuje. bardzo mnie ucieszylo to, ze nie traktowali jej jak osoby tredowatej.

teraz na raka umiera moja babcia. nie mozna nic zrobic, rak rozwijal sie bardzo dlugo i mimo czestych abdan nie zostal wykryty. badano ja nie pod tym katem. rutynowe, okresowe badania nie spowodowaly wykrycia raka pluc. teraz ma przerzuty do zoladka i watroby.
jak ja sie zachowuje w stosunku do niej? nie boje sie plakac. a palcze wtedy, keidy ona mowi o zblizajacej sie smierci. jak traktuja ja inni ludzie? wie tylko najblizsza rodzina. bo takie jest jej zyczenie. nie dlatego,z e sie wstydzi. tylko dlatego, ze nie chce, aby jej prywatny dramat byl powodem do wspolczucia, litosci etc.

na raka zmarly dwie bliskie mi osoby. sama mam swiadomosc, ze ejstem w grupie bardzo wysokiego ryzyka zachorowania na raka. badam sie regularnie mimu 22 lat. bo sie po prostu boje.
Zizou, rozumiem Cię. Pod każdym względem.

Moja matka umarła na raka na moich rękach. Moja babcia umarła na raka, mój dziadek umarł na raka. Opiekowałam się do końca umierającą na raka znajomą (której właśni Jej synowie brzydzili się dotknąć).
Po tych wszystkich przejściach, dokładnie dwa tygodnie po śmierci matki i półtorej tygodnia po ślubie (nie dotrwała, choć to dla Niej było) dowiedziałam się, że mam guza.
Jestem po dwóch operacjach, od paru lat mam spokój, jestem silna, zdrowa. Nawet włosy wracają do normy.

Czy powinnam się wstydzić?

Oczywiście, nie wstydzę się. Ale też nie opowiadam o tym nikomu, bo nie chcę, żeby litość wpłynęła na moje relacje z ludźmi, nie chcę, by czuli się niezręcznie, nie zniosłabym poklepywania po ramieniu i protekcjonalnego: "ale ty jesteś dzielna". A przede wszystkim dlatego, że jestem zdrowa i mam zamiar wykorzystać wszystkie te lata, które mam przed sobą jak najlepiej, jak najpełniej, jak najszczęśliwiej.
I wiem, że można. Bo jak w tytule wątku: rak nie wyrok.
Sabbath jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 17:39   #13
Tusio
Wtajemniczenie
 
Avatar Tusio
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 2 631
Dot.: Rak to nie wyrok...?

moj dziadek mial raka pluc. choroba rozwijala sie w bardzo blyskawicznym tempie, wyniszczyla go, sprawila, ze pod koniec wazyl niecale 40 kg i nie mial juz na nic sily.
strasznie chcial zyc. powiedzial to kiedys mojej mamie.
trafil na stol doslownie w ostatnim momencie. udalo sie, przezyl, czuje sie teraz dobrze. z tym cholerstwem mozna wygrac.
drugi dziadek tez chorowal na raka pluc, zmarl, gdy mialam moze piec lat. w ogole go nie pamietam...

powinno sie zapobiegac, uswiadamiac ludzi, jak wazna jest profilaktyka. niestety, z tego, co mozna czesto zauwazyc (darmowa cytologia, na ktorej pojawia sie zaledwie garstka kobiet, albo przychodza takie, ktore nie badaly sie od wielu lat), swiadomosc i wiedza o chorobach i czynnikach ryzyka po prostu w naszym kraju kuleje.
__________________
"Zważcie plemienia waszego przymioty; / Nie przeznaczono wam żyć jak zwierzęta, / Lecz poszukiwać i wiedzy, i cnoty..."
Tusio jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-16, 17:49   #14
evil minded
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
Dot.: Rak to nie wyrok...?

A ja Ci mimo wszystko powiem, Sabbath, że jesteś cholernie dzielną osobą. Musisz mieć bardzo wielkie pokłady odporności, że dajesz sobie z tym wszystkim radę.

Znałam osobę, która walczyła z nowotworem ponad 25 lat. Na początku jedna pierś, potem druga, później kolejne przerzuty, w odstępach kilkuletnich. I żyła normalnie, miała wnuki, cieszyła się życiem.

Myślę czasem, że może mamy więcej w sobie siły niż przypuszczamy.
evil minded jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 05:30   #15
architekt80
Zakorzenienie
 
Avatar architekt80
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: kraków/hannover
Wiadomości: 5 689
Dot.: Rak to nie wyrok...?

no i niestety , jezu co ja mam zrobić teraz?
__________________

architekt80 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 07:14   #16
paula78
Zakorzenienie
 
Avatar paula78
 
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
Dot.: Rak to nie wyrok...?

5 miesiecy temu pozegnalan sie z siostra mojej mamy -zmarla na raka po wczesniejszej rocznej walce ,operacja malo dala,wycieli chory odcineka,zalozyli stomie jednak byly juz nacieki nakosci miednicy.
zmarla w cierpieniach,bolach ,nafaszerowana morfina ,meczyla sie kilka tygodni.

na szczescie zmarla wsrod bliskich i mam nadzieje ze miala tego swiadomosc.

Nie moge obarczyc wina medycyny,lekarzy chociaz ich opieka pooperacyjna,domowa byla kiepska -brak psychologow,szybkich diagnoz,dalszego leczenia.

Ale zawiodla przede wszytskim niestety sama ciocia-chodzila z tym swinstwem bardzo dlugo i sie meczyla-obstawiam moze nawet dwa lata.

Zrozumiale jest dla mnie strach,zazenowanie przed kolonoskopią ale NALEZY SIE BADAC I NIE ODKLADAC TEGO NA JUTRO !

Sabbath -tak trzymac !zycze zdrowia.
__________________
Mleko migdałowe:
http://pichceiknoce.blogspot.com/


paula78 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 07:36   #17
Sabbath
Wiedźma
 
Avatar Sabbath
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 12 013
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez evil minded Pokaż wiadomość
A ja Ci mimo wszystko powiem, Sabbath, że jesteś cholernie dzielną osobą. Musisz mieć bardzo wielkie pokłady odporności, że dajesz sobie z tym wszystkim radę.

Znałam osobę, która walczyła z nowotworem ponad 25 lat. Na początku jedna pierś, potem druga, później kolejne przerzuty, w odstępach kilkuletnich. I żyła normalnie, miała wnuki, cieszyła się życiem.

Myślę czasem, że może mamy więcej w sobie siły niż przypuszczamy.
Evil Minded, dziękuję Ci.
Nie wiem, czy to pokłady odporności, czy co innego. Ja po prostu wiem, że są w życiu gorsze rzeczy, niż rak. Gorsze nawet i trudniejsze, niż umieranie na raka.
Choć, oczywiście, nie mam go w planie w najbliższych latach.

Cytat:
Napisane przez architekt80 Pokaż wiadomość
no i niestety , jezu co ja mam zrobić teraz?
Ale co niestety i z czym co zrobić?
zachorowałaś? Leczyć się. Żyć. Znaleźć powód, by żyć tym pełniej i tym świadomiej.

Cytat:
Napisane przez paula78 Pokaż wiadomość
5 miesiecy temu pozegnalan sie z siostra mojej mamy -zmarla na raka po wczesniejszej rocznej walce ,operacja malo dala,wycieli chory odcineka,zalozyli stomie jednak byly juz nacieki nakosci miednicy.
zmarla w cierpieniach,bolach ,nafaszerowana morfina ,meczyla sie kilka tygodni.

na szczescie zmarla wsrod bliskich i mam nadzieje ze miala tego swiadomosc.

Nie moge obarczyc wina medycyny,lekarzy chociaz ich opieka pooperacyjna,domowa byla kiepska -brak psychologow,szybkich diagnoz,dalszego leczenia.

Ale zawiodla przede wszytskim niestety sama ciocia-chodzila z tym swinstwem bardzo dlugo i sie meczyla-obstawiam moze nawet dwa lata.

Zrozumiale jest dla mnie strach,zazenowanie przed kolonoskopią ale NALEZY SIE BADAC I NIE ODKLADAC TEGO NA JUTRO !

Sabbath -tak trzymac !zycze zdrowia.
Paulo, nawet nafaszerowany morfiną człowiek zachowuje świadomość, nawet nieprzytomny już - mam wrażenie, że wie, co dzieje się wokół, że słyszy.
Moja matka była w ostatnich dniach nieprzytomna. Czytałam jej godzinami, mówiłam do niej.
Głupio to zabrzmi dla osoby postronnej, ale umarła dopiero, kiedy obiecałam jej, że dam sobie radę, kiedy pozwoliłam jej odejść w spokoju. I jakkolwiek histerycznie nie wygląda takie przekonanie, ale ja pewna jestem, że tuż przed śmiercią uścisnęła mi rękę. No i wreszcie ostatnie, co przekonuje mnie, że jednak zachowała świadomość, to fakt, że umarła z lekkim uśmiechem (i nie, nie był to pośmiertny skurcz mięśni).

Co do Cioci - nie obwiniaj Jej, nie oceniaj. Trudno badać się na wszystko tak w sumie. Na każdego raka są inne testy, inne badania - nawet dbając o siebie można coś przeoczyć. Nie mówiąc juz o tym, że żyjąc nie mysli się o tym, że to nas własnie spotka.
Z resztą, rak to nie jedyna choroba, nie jedyna możliwa tragedia. ie sposób zapobiedz każdej. Warto tylko zdawać sobie sprawę, że zdarzają się one, i że naprawde wiele, zależy od nas.
Sabbath jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 07:55   #18
architekt80
Zakorzenienie
 
Avatar architekt80
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: kraków/hannover
Wiadomości: 5 689
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Sabbath ja jestem zdrowa jak ryba.


Myśle że każdy przypadek jest inny, napewno większość osób potrzebuje wsparcia psychologicznego żeby się nie załamać. I różne są nowotwory , nie każdy daje szanse na wyleczenie i nie każdy chory jest w stanie to zaakceptować i zacząć cieszyć się życiem które mu pozostało. To bardzo trudne sprawy.
__________________

architekt80 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 08:00   #19
Sabbath
Wiedźma
 
Avatar Sabbath
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 12 013
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez architekt80 Pokaż wiadomość
Sabbath ja jestem zdrowa jak ryba.
Ufff...

Cytat:
Napisane przez architekt80 Pokaż wiadomość
Myśle że każdy przypadek jest inny, napewno większość osób potrzebuje wsparcia psychologicznego żeby się nie załamać. I różne są nowotwory , nie każdy daje szanse na wyleczenie i nie każdy chory jest w stanie to zaakceptować i zacząć cieszyć się życiem które mu pozostało. To bardzo trudne sprawy.
Pewnie, że trudne. I pewnie, że nie każdy jest w stanie sobie z tym poradzić.
W ogóle znaczna część ludzi nie potrafi sobie poradzić z życiem: cieszyć się nim, przeżyć dobrze i mądrze, nie zmarnować. Ludziska narzekają, psioczą i marudzą nawet bez chorowania na cokolwiek.


Chyba pora na mnie do wyrka - gadam głupio, lepiej będzie, jesli złapię moje przydziałowe trzy godziny snu.

Miłego dnia.
Sabbath jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 08:58   #20
zizou
Zakorzenienie
 
Avatar zizou
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: dzikie południe
Wiadomości: 13 682
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez Sabbath Pokaż wiadomość
Co do Cioci - nie obwiniaj Jej, nie oceniaj. Trudno badać się na wszystko tak w sumie. Na każdego raka są inne testy, inne badania - nawet dbając o siebie można coś przeoczyć. Nie mówiąc juz o tym, że żyjąc nie mysli się o tym, że to nas własnie spotka.
Z resztą, rak to nie jedyna choroba, nie jedyna możliwa tragedia. ie sposób zapobiedz każdej. Warto tylko zdawać sobie sprawę, że zdarzają się one, i że naprawde wiele, zależy od nas.
u mojego kochanego wujka najpierw zdiagnozowano wrzody zoladka. na stole operacyjnym okazalo sie, ze to rak. wycieli mu pol zoladka, czlowiek znikal w oczach. ale nagle okazalo sie, ze jest lepiej, ze moze wrocic do domu. dwa dni po tej wiadomosci zmarl. zmarl w cierpieniach.
mimo iz bylam wtedy jeszcze szczeniakiem pamietam dokaldnie, co czulam, gdy ta nowina do mnie dotarla. nie moglam sie uspokoic, plakalam przez trzy dni. ten czlowiek mial wielka wole zycia, mial dla kogo zyc. ale niestety rak go pokonal. od wykrycia choroby do smierci minely trzy miesiace.
przed chorba [albo inaczej - jej wykryciem] byl wielkichm chlopem ze sluszna waga. na samym koncu wazyl troche ponad 40kg, rak zniszczyl go doszczetnie.


spytalam kiedys moja ciocie czy kogos obwinia o jego smierc. lekarzy? jego samego? odpowiedziala, ze nie. bo lekarze zrobili co sie dalo. wujek zrobil co sie dalo. lekarze dawali jej nadzieje a ona widziala ta nadzieje w jego oczach.


rak to trudny temat ale nie moze byc tematem tabu.
rak to nie wyrok, owszem. ale jak powiedziec to osobie, ktora budzi sie ze swiadomoscia, ze to moze byc jej ostatni dzien? moja babcia sie nie leczy. dlaczego? bo widziala umierajacych na raka ludzi. jej ziec, corka, niedawno chorowala moja mama. widziala cierpienia tych ludzi. a jesli chemia mialaby przedluzyc jej zycie w takim cierpieniu - to nie dla niej. to jest dla ludzi mlodych, silnych. a ona jest juz stara, swiadoma tego, ze umrze. umrzej szybciej, niz sie tego spodziewala ale jest z tym pogodzona. jak ona to mowi 'pora umierac'. i wez tu sie czlowieku nie rozklej
__________________
Przemoknięte serca miast
I tylko ty i ja szczęśliwi tym dniem
Bo choć zapomniał o nas świat
Mokrzy od stóp do głow nie tracimy nadziei
zizou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 09:08   #21
architekt80
Zakorzenienie
 
Avatar architekt80
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: kraków/hannover
Wiadomości: 5 689
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Ziz
__________________

architekt80 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 10:07   #22
madame paranoja
Zadomowienie
 
Avatar madame paranoja
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 879
Dot.: Rak to nie wyrok...?

zizou - historia Twojego wujka jest historią mojej mamy.
Wszystko wyglądało podobnie i tez tak krótko trwało...

ja boję się strasznie, wszelkie dziwne reakcje mojego ciała zawsze skrupulatnie analizuje i zawsze wymyślam sobie najgorsze.
też jestem w grupie najwyższego ryzyka.. a boję się tak bardzo, że nie wiem czy powinnam zakładać rodzinę (nie chciałabym zostawić tak małych dzieci jak musiała zostawić moja mama...).

Rak to ciężki temat, przynajmniej dla mnie... trafia tak wiele osób, w tak różnym wieku, że zawsze powinniśmy być przygotowani, że może trafi i nas.. Mimo badań, niestety...
__________________
byle do wiosny

madame paranoja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 13:33   #23
evil minded
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez madame paranoja Pokaż wiadomość
też jestem w grupie najwyższego ryzyka.. a boję się tak bardzo, że nie wiem czy powinnam zakładać rodzinę (nie chciałabym zostawić tak małych dzieci jak musiała zostawić moja mama...).
Znam osobe, ktorej mama i babcia zmarły na raka żołądka.
To młoda dziewczyna, właśnie zakłada rodzinę, jest w ciąży... A też pewnie gdzieś tam się boi. Mimo to żyje normalnie, bo dlaczego by nie. Nic nie jest przesądzone, a czasem mam wrażenie, że negatywnym myśleniem sami do siebie przyciagamy złe rzeczy.

Nie możesz żyć z myslą, że ciąży na Tobie wyrok. Genetyka to nie wszystko, a postęp medycyny jest ogromny.
evil minded jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 13:50   #24
zizou
Zakorzenienie
 
Avatar zizou
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: dzikie południe
Wiadomości: 13 682
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez madame paranoja Pokaż wiadomość
ja boję się strasznie, wszelkie dziwne reakcje mojego ciała zawsze skrupulatnie analizuje i zawsze wymyślam sobie najgorsze.
też jestem w grupie najwyższego ryzyka.. a boję się tak bardzo, że nie wiem czy powinnam zakładać rodzinę (nie chciałabym zostawić tak małych dzieci jak musiała zostawić moja mama...).
ja sie nie boje. obciazenie mam ogromne, zarowno ze strony matki, jak i ojca. badam sie, obserwuje swoje cialo.
moja siostra jest w ciazy z drugim dzieckiem, cieszy sie zyciem. i mowi, ze jak ja to spotka to ebdzie przygotowana.
__________________
Przemoknięte serca miast
I tylko ty i ja szczęśliwi tym dniem
Bo choć zapomniał o nas świat
Mokrzy od stóp do głow nie tracimy nadziei
zizou jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 14:03   #25
Baudolina
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 370
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Hej dziewczyny mówicie o konieczności badań. Mam nadzieje że moje pytanie nie jest zbyt głupie ale chodzi wam o badania gdy się już czuje że coś jest nie tak czy takie profilaktyczne jak chodzenie regularne np do ginekologa. Ale przeciez jesli czujemy sie dobrze to nikt np u ginekologa nie bedzie nas chyba jakos dokładniej badał? A co z rakiem innego typu? Do jakich lekarzy jeszcze należy sie regularnie zglaszac? Czy moze sa jakies badania ktore mozna wykonywac ja wiem tylko o badaniu piersi. A co z innymi odmianami? Jak np ktos ma wczesniej rozpoznac raka skóry. Po prostu jestem ciekawa co mozna robić.
__________________

"An eye for an eye only ends up making the whole world blind"
Mahatma Gandhi
Baudolina jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 14:20   #26
4c2ea920fcf0cb3d39288a6c961f1efcc2286102_684b5c001d1f4
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 6 755
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez Baudolina Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny mówicie o konieczności badań. Mam nadzieje że moje pytanie nie jest zbyt głupie ale chodzi wam o badania gdy się już czuje że coś jest nie tak czy takie profilaktyczne jak chodzenie regularne np do ginekologa. Ale przeciez jesli czujemy sie dobrze to nikt np u ginekologa nie bedzie nas chyba jakos dokładniej badał? A co z rakiem innego typu? Do jakich lekarzy jeszcze należy sie regularnie zglaszac? Czy moze sa jakies badania ktore mozna wykonywac ja wiem tylko o badaniu piersi. A co z innymi odmianami? Jak np ktos ma wczesniej rozpoznac raka skóry. Po prostu jestem ciekawa co mozna robić.

powiem tak czasami warto wydać 20-30 zł na dodatkowe badania tak dla siebie żeby wiedzieć czy nic nam nie jest. O raku skory nic nie wiem ale wiem jak objawia się ziarnica złośliwa, to rak atakujący węzły chłonne. Jeśli masz powiększone węzły chłonne i mimo długiego leczenia nie ma poprawy zbadaj się pod katem ziarnicy złośliwej. Moja siostra w czasie ciąży miała właśnie powiększone węzły chłonne i na nie tez była przez cała ciążę leczona, szyje miała tak nabrzmiałą ze lekarze zaczęli myśleć czy to nie tarczyca, po porodzie pobrali jej wycinek do badan okazało się ze to ziarnica w zaawansowanym stadium bo pojawiły się guzy także w klatce piersiowej. Siostra ma zlecona chemioterapie co drugi tydzień. Od porodu minęło 5 miesięcy, chemioterapii miała już 4 jeśli dobrze liczę, i teraz ona w wieku 23 lat mając dwoje dzieci chce się poddać, nie chce się już leczyć, mówi ze tego nie wytrzyma, to fakt chemie znosi bardzo źle przez 8 dni po mniej jest nie do życia, ale przecież ma dzieci, w tych trudnych chwilach fakt nie może liczyć na swojego partnera(który jest niedojrzałym dupkiem) ale ma rodzinę która robi co może a mimo to ona nie chce żyć. Lekarze dają jej bez leczenia rok góra 2 lata i to nie normalnego życia a wegetacji bo bez chemioterapii choroba będzie postępować bardzo szybko. A chemioterapia jest dla niej szansa na normalne długie życie, bo lekarze powiedzieli nie lecza jej po to by jej to życie jakoś przedłużyć tylko po to by ja wyleczyć. Rak to nie wyrok, chociaż w pierwszych chwilach na pewno jest to szokująca wiadomość, ale trzeba mieć sile i chęć by z nim walczyć.
4c2ea920fcf0cb3d39288a6c961f1efcc2286102_684b5c001d1f4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 14:24   #27
evil minded
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Polecam regularne badania krwi, ja np od tego roku co roku robię. Morfologia, żelazo, poziom glukozy itp.
Zmiany skórne - do dermatologa.
Obserwować swoje ciało przede wszystkim.
evil minded jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2008-09-17, 16:20   #28
madame paranoja
Zadomowienie
 
Avatar madame paranoja
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 879
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez zizou Pokaż wiadomość
ja sie nie boje. obciazenie mam ogromne, zarowno ze strony matki, jak i ojca. badam sie, obserwuje swoje cialo.
moja siostra jest w ciazy z drugim dzieckiem, cieszy sie zyciem. i mowi, ze jak ja to spotka to ebdzie przygotowana.
gratuluję takiego podejścia, bez ironii.
ja im jestem starsza tym mi z tym ciężej choć już teraz mam przecież dla kogo żyć (rodzeństwo).
Jednak jak pomyślę, że moja mama w tak młodym wieku (po 30tce) już musiała się z tym zderzyć to z roku na rok bardziej się obawiam, jedyny "plus", jesli w ogóle można tu mówić o plusach, to moja chęć żyć teraz i tu jak najintensywniej.

z przyjemnością czyta się takie posty, w których ludzie mają jednak nadzieję i się nie obarczają miażdżącą "myślówą".
dziękuję za ten wątek...
__________________
byle do wiosny

madame paranoja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-17, 16:47   #29
Sabbath
Wiedźma
 
Avatar Sabbath
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 12 013
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez zizou Pokaż wiadomość
rak to trudny temat ale nie moze byc tematem tabu.
rak to nie wyrok, owszem. ale jak powiedziec to osobie, ktora budzi sie ze swiadomoscia, ze to moze byc jej ostatni dzien? moja babcia sie nie leczy. dlaczego? bo widziala umierajacych na raka ludzi. jej ziec, corka, niedawno chorowala moja mama. widziala cierpienia tych ludzi. a jesli chemia mialaby przedluzyc jej zycie w takim cierpieniu - to nie dla niej. to jest dla ludzi mlodych, silnych. a ona jest juz stara, swiadoma tego, ze umrze. umrzej szybciej, niz sie tego spodziewala ale jest z tym pogodzona. jak ona to mowi 'pora umierac'. i wez tu sie czlowieku nie rozklej
Zizou, może to zabrzmiec irytująco, ale tak jakoś jest, że zachodnia cywilizacja demonizuje śmierć. Ludzie reagują histerycznie, nieracjonalnie, głupio po prostu na coś, co przecież każdego czeka.
Śmierć to naturalna kolej rzeczy. Nie przeraża mnie to, że mnie nie bedzie w przyszłości, tak samo, jak nie panikuję na myśl o czasach przed moim urodzeniem, kiedy mnie jeszcze nie było.
Jedyne, czego niegdy nie chciałabym przeżyć i czego nikomu nie życzę, to śmierć dziecka.

Cytat:
Napisane przez zizou Pokaż wiadomość
ja sie nie boje. obciazenie mam ogromne, zarowno ze strony matki, jak i ojca. badam sie, obserwuje swoje cialo.
moja siostra jest w ciazy z drugim dzieckiem, cieszy sie zyciem. i mowi, ze jak ja to spotka to ebdzie przygotowana.
Mądrze mówi.
Tyle, że nie wiem, czy na to można naprawdę być przygotowanym.
Szok jest zawsze.

Cytat:
Napisane przez madame paranoja Pokaż wiadomość
gratuluję takiego podejścia, bez ironii.
ja im jestem starsza tym mi z tym ciężej choć już teraz mam przecież dla kogo żyć (rodzeństwo).
Jednak jak pomyślę, że moja mama w tak młodym wieku (po 30tce) już musiała się z tym zderzyć to z roku na rok bardziej się obawiam, jedyny "plus", jesli w ogóle można tu mówić o plusach, to moja chęć żyć teraz i tu jak najintensywniej.
Mnie ta nowina dopadła przed trzydziestką.

Cytat:
Napisane przez madame paranoja Pokaż wiadomość
z przyjemnością czyta się takie posty, w których ludzie mają jednak nadzieję i się nie obarczają miażdżącą "myślówą".
dziękuję za ten wątek...
Madame, na myślówę nic nie poradzisz. Ważne, żeby zamiast dołować się samemu, myśleć z sensem, robić coś ze sobą i ze swoim życiem.
Tak szczerze, nawet na forum widać, że często ludzie bez poważnych (w sensie obiektywnie poważnych) problemów siedzą w dołach i użalają sie nad sobą. To taka cecha osobnicza.
Sabbath jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-19, 04:44   #30
architekt80
Zakorzenienie
 
Avatar architekt80
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: kraków/hannover
Wiadomości: 5 689
Dot.: Rak to nie wyrok...?

Cytat:
Napisane przez Sabbath Pokaż wiadomość
Zizou, może to zabrzmiec irytująco, ale tak jakoś jest, że zachodnia cywilizacja demonizuje śmierć. Ludzie reagują histerycznie, nieracjonalnie, głupio po prostu na coś, co przecież każdego czeka.
Śmierć to naturalna kolej rzeczy. Nie przeraża mnie to, że mnie nie bedzie w przyszłości, tak samo, jak nie panikuję na myśl o czasach przed moim urodzeniem, kiedy mnie jeszcze nie było.
Jedyne, czego niegdy nie chciałabym przeżyć i czego nikomu nie życzę, to śmierć dziecka.


Mądrze mówi.
Tyle, że nie wiem, czy na to można naprawdę być przygotowanym.
Szok jest zawsze.

I to jest jedyna słuszna reakcja. A co mają się poddać , pogodzić i czekać? Powinni walczyć z chorobą a nie poddawać się jej bo przecież i tak kiedyś umrąZ Twoim podejściem to najlepiej by było nic nie robić co najwyżej cieszyć się chwilą. Bardzo wiele zależy od determinacji pacjenta by żyć. Czy bliskiej osobie też byś powiedziała że panikuje bo boi się śmierci i niechce umierać? Przerażasz mnie.
__________________

architekt80 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Forum plotkowe


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:53.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.