WIeczór w przeddzień ślubu - co robicie?

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Wątek tu, bo pasuje i do "jeszcze przed", i do "już po" - to krakowskim targiem na ogólnym ślubnym

Drogie panny młode - jak spędzałyście/spędzacie wieczór przed tym dniem, i jak - sam ten dzień? Latanie, bieganie, a może - święty spokój i odpoczynek?

Ja wczoraj - myłam u mamy podłogę późnym wieczorem Dziś - już uczesana, pomalowana czekam na przybycie dziewczyn, które pomogą mi się ubrać. Pełen relaks. Kawusię piję, zjadłam coś...

[karolinusienka]

Wszystkiego najlepszego bo z tego co zrozumialam to dzisiaj masz Wasz dzien Gratuluje

Szczerze to nie wiem co się robi w dzien przed ślubem napisze 10.06.2011

[BlackAngel]

ja nie wiem co będę robić, ale na pewno w dniu ślubu będzie stres.. ale na bank na wizaż wejdę tak jak i Ty
wszystkiego dobrego! )

[Lady Hellsing]

wszystkiego najlepszego !!
ja podejrzewam że będę tak zestresowana że nie będę sobie mogła miejsca znaleźć i będzie ogólne szaleństwo

[justys1358]

Wszystkigo najlepszego Ja w dzien przed bede jeszcze pewnie na sali weselnej dopilnowac ostatnie przygotowania, a w dzien slubu pełno rzeczy do zrobienia, ale na wizaz, tez bede musiała wejsc-uzaleznienie

[kasiaaX]

Ja dzien przed slubem siedziałm do 23 na sali, potem kąpiel i próba zasnięcia...W sobote przed slubem pełen luzik do popołudnia, nawet dzwonilismy do siebie z TŻ dziwiąc sie, że tak spokojni jestesmy. Ale...tak koło 15tej, jak zaczęli zjeżdzac goście zaczełam sie stresowac i tak się stresowłam aż do przyjęcia, dopiero na przyjęciu po jakieś godzince zabawy zaczęło mnie puszczać...i nie deklarujcie tak na pewno że wejdziecie na wizaż, każda inaczej przeżywa...Nawet najbardziej opanowane osoby moga tego dnia byc ałkiem inne i odwrotnie. Pozdrawaim

[b80dbfebcb175f5cc16ebc14ca52adc6494c973a_67996f82093b8]

Napisane przez kasiaaX

Ja dzien przed slubem siedziałm do 23 na sali, potem kąpiel i próba zasnięcia...W sobote przed slubem pełen luzik do popołudnia, nawet dzwonilismy do siebie z TŻ dziwiąc sie, że tak spokojni jestesmy. Ale...tak koło 15tej, jak zaczęli zjeżdzac goście zaczełam sie stresowac i tak się stresowłam aż do przyjęcia, dopiero na przyjęciu po jakieś godzince zabawy zaczęło mnie puszczać...i nie deklarujcie tak na pewno że wejdziecie na wizaż, każda inaczej przeżywa...Nawet najbardziej opanowane osoby moga tego dnia byc ałkiem inne i odwrotnie. Pozdrawaim

To ja mam cichą nadzieję,że skoro tak,to ja,jako panikara,będę spokojna i opanowana.

[Linka25]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;14324612]Wątek tu, bo pasuje i do "jeszcze przed", i do "już po" - to krakowskim targiem na ogólnym ślubnym

Drogie panny młode - jak spędzałyście/spędzacie wieczór przed tym dniem, i jak - sam ten dzień? Latanie, bieganie, a może - święty spokój i odpoczynek?

Ja wczoraj - myłam u mamy podłogę późnym wieczorem Dziś - już uczesana, pomalowana czekam na przybycie dziewczyn, które pomogą mi się ubrać. Pełen relaks. Kawusię piję, zjadłam coś...[/QUOTE]

Gratuluję! Dobrze zrozumiałam - dziś Twój ślub? Bardzo serdeczne gratulacje
Ja wieczór poprzedzający dzień ślubu byłam w domu rodzinnym z rodzicami i siostrami, TŻ był u siebie w domu rodzinnym, w innym mieście, wiec pod wieczór tylko krótko pogadalismy przez telefon. Z siostrami wygłupiałyśmy się, śmiałyśmy, stresowałyśmy, one przymierzały kolejne buty i sukienki, dodatki.. Było wesoło.

Napisane przez BlackAngel

ja nie wiem co będę robić, ale na pewno w dniu ślubu będzie stres.. ale na bank na wizaż wejdę tak jak i Ty
wszystkiego dobrego! )

Oj ja nawet nie myślałam o wizażu taki stresik...

[ela_86]

dzień przed ślubem.... troszkę latania było... odbierałam suknię z salonu, zawoziliśmy wódkę na salę, niektórzy goście już przyjeżdżali, ostatnie porządki w mieszkaniu rodziców
położyliśmy się z TŻ wcześnie, bo chyba jakoś 22-23, zasnęliśmy, ale około chyba 3-4 nad ranem było już po spaniu, oboje leżeliśmy i patrzyliśmy w sufit potem jeszcze trochę snu, ale wyspana to ja nie byłam....
w sobotę zamieszanie na całego, fryzjer, kosmetyczka, jeszcze tata o mało co miałby wypadek samochodowy, bo jakiś koleś jechał na czerwonym, ale na szczęście go zauważył w porę, ale koleś i tak walnął w kogoś innego...
było tyle rzeczy, że np mój TŻ wpadł dopiero parę minut po 15 pod prysznic kiedy już na 16 wszyscy byli umówieni w mieszkaniu

ale teraz jak sobie przypomnę to się uśmiecham

[chilanes]

napiszę za 11 miesięcy

[mehja]

my w piatek przed slubem cwiczyliśmy pierwszy taniec w ogóle cały dzień było sporo latania bo o wiele drobiazgów trzeba było załatwić
a w sobotę, 3 godziny przed slubem wlazłam na wizaż

[karolca]

Dzień przed ślubem

Od rana zakupy, w okropnym upale, bieganie za jednym małym guzikiem, później zakupów ciąg dalszy, spowiedź, polter (dla osób nieznających tradycji - bicie szkła), sprzątanie itp... przygotowanie mieszkania na przyjazd gości, małe przemeblowanie łóżek, prasowanie pościeli itp... z TŻ padliśmy zmęczeni i od razu zasnęliśmy

Dzień ślubu

Pobudka o 6, bo TŻ zapomniał wyłączyć budzik. Pojechał sprzątać auto, ja w tym czasie zabrałam wszystko, co potrzebne do mamy. Tam czekałam na fryzjerkę, makijażystkę i całą resztę. Później wojna z bukietem, przyjęcie w rodzinnych progach fotografa, następnie rodzinę TŻ... a potem to już jakoś poleciało.


Stres był, ale nieduży i sobie poradziłam

[ela_86]

no tak, my pierwszy taniec też ćwiczyliśmy, ale jak zobaczyliśmy jak nam wychodzi - bez rytmu, deptanie po nogach - jeszcze nigdy w życiu niczego tak źle nie zatańczylismy, daliśmy sobie spokój i poszliśmy spać a na weselu?? wszyscy pytali czy chodziliśmy na kurs tańca tak fajnie nam wyszło ale jeszcze tego nie widziałam, bo nadal czekamy na płytę, a sama niestety nie pamiętam....

[myszka197]

my w piątek przed ślubem urządziliśmy gril na działce i siedzieliśmy do 2 nad ranem

[madelinem]

Mamy ślub 10.10, i właśnie dziś dowiedziałam się, że w piątek przed ślubem mam egzamin z socjologii, na którym muszę być...na dodatek o 19.30. i doliczyć jeszcze dojazd/powrót ze 2 godziny coś czuję, że będzie interesująco

[chilanes]

Napisane przez madelinem

Mamy ślub 10.10, i właśnie dziś dowiedziałam się, że w piątek przed ślubem mam egzamin z socjologii, na którym muszę być...na dodatek o 19.30. i doliczyć jeszcze dojazd/powrót ze 2 godziny coś czuję, że będzie interesująco

uuuu wesoły wieczorek się zapowiada powodzenia!

[juzerka]

ja na 100% będę to przeżywac i nie sądzę, żebym weszła na wizaz, bo zwykle w takich momentach (wielkich i stresujących) nie włączam komputera...

[anika222]

a ja byłam w piatek na giełdzie kwiatowej kupilismy kwiaty i dekoracje, potem w domu zrobilismy kosze dla rodziców potem pojechałam do siebei bo sie goscie zjechali juz potem wieczorem do spowiedzi, i pedem do gliwic po dywan i pokrowce na krzesła bo nam sie zapomniało dostarczyc do koscioła potemw domu od 20, dekoracja klatki i rozkładanie planu winietek, i poszłam spac o 11 30
wstalam w sobote o 5 40i poszlam do piwnicy oberwac łebki róż, potem zjadłam sniadanei wykapalam sie i do gliwic na 8 do fryzjera i wizazystki (wyszło bomba wszystko) w domu byłam o 11.00, ubieranie i od 11 30 czekanie na męża przyjechał o 12 i przez te poł godziny chodziłam poo pokoju w kółko i marudziłam mamooooooo głodna jestem i mamunia mi kanapki zrobiła i potem juz poleciało nawet nie wiem kiedy był poniedziałek

tak wic jak widac u mnie bylo latanie i nerwy nerwy nerwy

[żółta.ciżemka]

Ja nie będę miała wyboru co robić w piątek wieczorem - jako że pochodzę z Wielkopolski, do mojego domu zejdzie się rzesza znajomych bliższych i dalszych by rzucać szkłem, pić, jeść i sprawić, że będę niewyspana... Dla niewtajemniczonych http://pl.wikipedia.org/wiki/Polterabend. Byłam ostatnio na purtelamie koleżanki i goście rozeszli się dopiero po 1 w nocy.

Chociaż może to i dobrze - przekieruję mój stres na obawę, czy nie zrobię sobie czegoś tym szkłem (kilka lat temu w Lesznie odłamek szkła ranił PM w oko, więc jest się czego bać), zamiast zamartwiać się jak wszystko się uda następnego dnia

[goferek_go]

Napisane przez żółta.ciżemka

Ja nie będę miała wyboru co robić w piątek wieczorem - jako że pochodzę z Wielkopolski, do mojego domu zejdzie się rzesza znajomych bliższych i dalszych by rzucać szkłem, pić, jeść i sprawić, że będę niewyspana... Dla niewtajemniczonych http://pl.wikipedia.org/wiki/Polterabend. Byłam ostatnio na purtelamie koleżanki i goście rozeszli się dopiero po 1 w nocy.

Chociaż może to i dobrze - przekieruję mój stres na obawę, czy nie zrobię sobie czegoś tym szkłem (kilka lat temu w Lesznie odłamek szkła ranił PM w oko, więc jest się czego bać), zamiast zamartwiać się jak wszystko się uda następnego dnia

U nas na śląsku piątkowy wieczór to także tradycyjnie "czaskanie". A więc do domu Panny Młodej schodzą się znajomi, sąsiedzi, rodzina i rzucają pod drzwiami na klatce lub przed domem porcelanę ( talerze itp) ale zdażają się także nadgorliwi goście z umywalkami ( o innym wyposażeniu łazienek nie wspomnę )Goście rozwalają porcelanę, Pan Młody musi to wszystko sprzątać, a przyszła Pani Młoda częstuje gości ciastem i wódką najczęsciej kończy się to ok 21-22.

[abz]

Wieczór przed weselem tak jak u niektórych, tak i u mnie tłuczenie szkła, na szczęście nie trwało to zbyt długo, chyba do ok 22. W miedzyczasie pojechałam z siostrą na sale (mąż gości częstował wódką) zawiesić pod sufitem resztę balonów, ale pech chciał, ze wyłączyli prad wiec siostra mi swieczkami przyświecała a ja po omacku wiązałam te balony na żyłce. Potem wróciłam do gości. Z pewnym niedowierzaniem, ze to juz nadchodzi TEN dzień poszłam potem spać. Rano fryzjer, potem zaraz przyjechała do domu wizażystka. Zanim mnie upiekszyła zdążyłam przystroic troszke podwórko białymi papierowymi gołąbkami i balonikami. Potem siostra pomogła mi sie ubrać, a ja jej (pamietam, ze poprawiałm jej tez makijaż) i jechaliśmy w plener na zdjęcia. Wrócilismy do domku, tam błogosławieństwo i wyjazd do koscioła.
Pamiętam, ze przed makijażem był mąż na chwile, przywiózł z kwiaciarni mój bukiet i kwiaty dla rodziców. Totalnie był wyluzowany. Ja też sie nie stresowałam mocno aż do błogosławieństwa gdzie sie oczywiście wzruszyłam i bałam sie, ze w kościele bedę płakać i kazałam ksiedzu mnie rozśmieszać
Dużo mogłabym pisać.....

[AgatkaL]

Ja od rana biegałam...byłam na manicurze i pedicurze, potem zawozilismy alkohol na sale, potem spowiedz, dekoracja kościoła, a wieczorem nietypowo - na nocnym dyżurze w przychodni, bo coś mnie ugryzło w stopę i zaczęła mi puchnąć, bo jestem alergikiem. Na szczęscie opuchlizna ciut zeszła do rana i mogłam włożyć mojego slubnego pantofelka i wszystko było oK, ale nerw się najadłam, ze hoho

[smileofangel]

ja mieszkam na Kaszubach i tu tez mamy bicie szkla Porter abend, w domu Pani młodej, u nas młodzi razem sprzątają szkło taka impreza w zależności od ilości gości i ich usposobienia trwa do 22.00-1.00... zdarzają się i naprawde potęrzne piątki, które wyglądają jak poprawiny... z muzyką jedzeniem wódką itp

[juzerka]

ciekawe.
nie znałam takiego zwyczaju.

[justyna_dt]

Napisane przez juzerka

ciekawe.
nie znałam takiego zwyczaju.

Przyznam, że też nie - całkiem przyjemny, ale mimo tego cieszę się, że u nas (małopolskie) tego nie ma - dla mnie dodatkowy stres, ja nie wiem, jak przeżyję dzień przed ślubem i sam dzień ślubu. Brrr...