podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-05-19, 15:02   #1
201712190924
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 108

podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...


...........

Edytowane przez 201712190924
Czas edycji: 2017-12-18 o 22:11
201712190924 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 15:27   #2
Sinobroda
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 403
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

1. Facet nie da Ci nigdy oparcia i ma na Ciebie destrukcyjny wpływ.
2. Nie pociąga Cię seksualnie.
3. Przysparza Ci zmartwień i kłopotów.

Dobrze zrobiłaś, że go zostawiłaś. Sama o tym wiesz najlepiej. Nie ma sensu pakować się w coś, co jest bez przyszłości ani ratować całego świata.
Tylko, że moim zdaniem w takiej sytuacji nie ma szans na "przyjaźń".
Będziecie się emocjonalnie szarpać, może on nawet namówi Cię do powrotu, może będzie Cię szantażował, wzbudzał wyrzuty sumienia itd. Poza tym nie chcąc być z nim, a chcąc się "przyjaźnić" robisz mu krzywdę: dajesz fałszywą nadzieję, rozdrapujesz rany.

W ogóle to mam wrażenie, ze Ty mimo wszystko chcesz z nim być, tylko, żeby był normalny, zdrowy, zaradny - czyli, żeby nie był sobą (Weź pod uwagę, że duża część jego osobowości, zachowania, poglądów na świat zależy od jego problemów psychicznych). Myślałaś sobie: on się zmieni, zmieni swoje życie dla mnie - stąd żal, że decyzję o rozstaniu przyjął tak łagodnie. On się nie zmieni od pstryknięcia palcami. Proponuję poszukać sobie innego faceta. I innego przyjaciela. Pozdrawiam.
Sinobroda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 15:34   #3
201712190924
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 108
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez Sinobroda Pokaż wiadomość
1. Facet nie da Ci nigdy oparcia i ma na Ciebie destrukcyjny wpływ.
2. Nie pociąga Cię seksualnie.
3. Przysparza Ci zmartwień i kłopotów.

Dobrze zrobiłaś, że go zostawiłaś. Sama o tym wiesz najlepiej. Nie ma sensu pakować się w coś, co jest bez przyszłości ani ratować całego świata.
Tylko, że moim zdaniem w takiej sytuacji nie ma szans na "przyjaźń".
Będziecie się emocjonalnie szarpać, może on nawet namówi Cię do powrotu, może będzie Cię szantażował, wzbudzał wyrzuty sumienia itd. Poza tym nie chcąc być z nim, a chcąc się "przyjaźnić" robisz mu krzywdę: dajesz fałszywą nadzieję, rozdrapujesz rany.

W ogóle to mam wrażenie, ze Ty mimo wszystko chcesz z nim być, tylko, żeby był normalny, zdrowy, zaradny - czyli, żeby nie był sobą (Weź pod uwagę, że duża część jego osobowości, zachowania, poglądów na świat zależy od jego problemów psychicznych). Myślałaś sobie: on się zmieni, zmieni swoje życie dla mnie - stąd żal, że decyzję o rozstaniu przyjął tak łagodnie. On się nie zmieni od pstryknięcia palcami. Proponuję poszukać sobie innego faceta. I innego przyjaciela. Pozdrawiam.
Dzieki za odp. Dałam mu do zrozumienia, że zrywam kontakt całkowicie i o przyjaźni też nie ma mowy
201712190924 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 15:36   #4
Blonde_Stranger
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 543
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Nie powinnaś z nim być. Powód jest oczywisty. Działa na Ciebie destrukcyjnie i zaniża Twoje poczucie wartości przez swoje zachowanie. Być może boi się prawdziwej bliskości i dlatego skupia na seksie,pewnie nie jest złym człowiekiem,ale nieodpowiednim partnerem dla Ciebie. Rozumiem Twoje rozterki ponieważ sama podejrzewam u siebie borderline rozumiem Twoją osobowość i nie wyobrażam sobie by w takiej sytuacji być z kimś z podobnymi problemami. Potrzeba Ci kogoś silniejszego,prawdziwego oparcia.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=544787

pozbędę się Noa Cacharel 95 ml!
Blonde_Stranger jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 15:36   #5
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez giginthesky Pokaż wiadomość
Dziewczyny, i ja mam problem, bardzo proszę o wsparcie, rady i ocenę mojej decyzji. Zupełnie się pogubiłam, nie wiem czy postąpiłam właściwie...
Otóż chodzi jak zwykle o faceta. Poznałam D. ok. dwa lata temu, ja mam 19 lat, on niedługo kończy 26. Od razu się polubiliśmy, dobrze się rozumieliśmy, nasze relacje szybko przerodziły się w szczerą przyjaźń. Niestety oboje mamy problemy emocjonalne, ja leczę się na depresję i borderline, a on ma nerwicę lękową i również skłonności do depresji. Wydaje mi się, że to bardzo nas zbliżyło do siebie, nikt nie rozumie tak dobrze naszych problemów jak ktoś, kto również przez nie przechodzi. D. dość szybko zaczął wyrażać chęć, by naszą relację jeszcze bardziej pogłębić, chciał ze mną być. Ja miałam spore wątpliwości, ale w końcu pod wpływem chwili zdecydowałam się, że właściwie warto spróbować. Niestety niezbyt dobrze nam się układało, po 3 miesiącach związek się rozpadł i przez jakiś czas nie utrzymywaliśmy kontaktu, ale potem jednak zdecydowaliśmy się dalej przyjaźnić i znów wszystko było ok. były między coraz bliższe stosunki, aż w końcu 1,5 miesiąca temu znowu postanowiłam spróbować się z nim związać. Miałam jednak przez cały ten czas spore wątpliwości, bo D. nigdy nie pociągał mnie fizycznie. Do tego dochodzi taki problem, że mam wrażenie, że mimo że on mnie bardzo kocha (w to nie wątpie), w naszej relacji skupia sie najbardziej na sferze seksualnej. Nasze spotkania polegają wlasciwie tylko na tym, że ja przyjeżdzam do niego do jego miasta (dzieli nas 30 km) i cały dzień spędzamy w łóżku. Staram sie nie myśleć, że chce ode mnie tylko seksu (już się zdarzyło kilku takich, którzy chcieli mnie tylko wykorzystac do wiadomych celów, wiec jestem troche przewrażliwiona na to). Jak przychodziłam do niego, to on zawsze czekał na mnie już rozebrany i gotowy za 5 sekund już sie do mnie dobierał i wiadomo co było dalej..
D. jest naprawdę bardzo wartościowym człowiekiem, bardzo go cenię, ma wspaniały charakter, ale... Czuję, że ta znajomość działa na mnie destrukcyjnie. Dopiero co powoli udaje mi się małymi kroczkami wygrzebywać z depresji, całkiem nieźle sobię radze, leczę się i wreszcie zaczęłam chcieć żyć. Niestety z nim jest gorzej. Ma silne lęki, boi się życia, boi się odpowiedzialności za siebie (a co dopiero za drugą osobę...). No i właśnie D. miał przez długi czas poważne problemy zdrowotne, podejrzewano padaczkę, ale nic nie było pewne, bo dochodziły do tego różne inne objawy. W związku z tym prawie dwa lata tułał się po szpitalach i właściwie stracił normalne życie, m.in. musiał zrezygnować ze szkoły. D. baaardzo się załamał, wpadł w depresję, zaczęły się stany lękowe itd. Nie podjął się dalszej nauki, był ciągle załamany, stracił sens życia. Dopiero 3 lata temu zdecydował się ponownie zacząć liceum, w tym roku miał zdawać maturę, ale do niej nie podszedł, bo... No i tu się zaczyna problem. D. ma tak silne lęki, że boi się wszelkich sytuacji stresowych i po prostu nie podejmuje się wyzwania i poddaje się. Tłumaczy się kiepskim stanem zdrowia, chodzi nieustannie po lekarzach, potrafi odwiedzić pięciu różnych specjalistów w ciągu jednego tygodnia, a wszystkie jego objawy tak naprawdę wskazują na silną nerwicę. D. jest hipochondrykiem, kiedy boli go gardło, wydaje mu się, że umiera Wydaje mi się, że on podświadomie szuka sobie chorób, żeby mieć usprawiedliwienie dlaczego ucieka przed życiem i odpowiedzialnością za swoją przyszłość. Wiem, że nie robi z tego z premedytacją, robi to nieświadomie. D. nie ma pracy, nie uczy się, nie ma żadnego celu w życiu, żadnego hobby, w wieku 26 lat nie miał nigdy żadnej pracy, jest na utrzymaniu rodziców. Mam wrażenie, że on mnie ciągnie w dół, jest dla mnie w jakimś stopniu obciązeniem. Powoli zaczynam się zarażać tym jego rozmemłaniem, a przecież dopiero co się go pozbyłam i to cięzką pracą... Łapię się na tym, że zaczynam sie zachowywać tak jak on. Nic mi sie nie chce, wracają moje chorobowe nawyki. Jestem już dwa lata w terapii i wiem już, że nie mogę sobie pozwolić na takie sytuacje, że muszę dbać w pierwszej kolejności o siebie, że jeśli ktoś wpędza mnie z powrotem w depresję, to znaczy, że nie mogę z tym kimś wiązać przyszłości, bo to tylko zniszczy moją ciężką pracę nad sobą. Poza tym ciągle się o niego zamartwiam, dołuję się tym, że on jest nieszczęśliwy, że nie poradzi sobie w życiu. Zadaję sobie pytanie, co będzie jak nie będzie jego rodziców??? Ja będę musiała go utrzymywać? Nie mam przy nim żadnego poczucia bezpieczeństwa. Wiem, że jak coś mi się stanie, to będę musiała radzić sobie sama... On stara się jak może, wspiera mnie kiedy mam problemy. Ale to jest tylko głaskanie po głowie i gadanie, że "wszystko będzie dobrze", a ja nie tego potrzebuje. Czasem trzeba, żeby ktoś mnie kopnął w tyłek i kazał mi się pozbierać do kupy
No i doszłam niestety do wniosku, że muszę ten związek zakończyć właściwie zanim się na dobre zaczął. Stwierdziłam, że lepiej to zrobić po niecałych dwóch miesiącach niż za 5 lat. Pomyślałam, że przecież zawsze zostanie nam przyjaźń. Ale czy właściwie to by coś zmieniło? On dalej miałby na mnie ten sam destrucyjny wpływ, nie twierdzę, że świadomy, on jest bardzo dobrym człowiekiem tylko ma spore problemy. Dlatego postąpić bardzo radykalnie - dla swojego dobra zerwać tę znajomość. Wiem, że to może się wydawać egoistyczne, ale uwazam, że to raczej zdrowy egoizm. Nauczyłam się na terapii, że z facetem będe jakiś czas (nie wyobrażam sobie związku do końca życia w moim wieku ), a ze sobą będę całe życie. Więc to o siebie powinnam się troszczyć w pierwszej kolejności. Starałam się mu pomóc jak tylko umiałam, ale to nie przynosiło żadnych efektów. Namawiałam go do leczenia, ale on zawsze znajduje jakiś problem. Na NFZ dłuuugo sie czeka (ma termin na styczeń ), a prywatnie go nie stać. Więc mówie mu, żeby poszedł do pracy, to będzie go stać. A on mówi, że do pracy nie pójdzie, bo nie jest zdrowy. A nie jest zdrowy, bo go nie stać na leczenie. A dlaczego go nie stać? Bo nie ma pracy. Czyli takie błędne koło. Dla mnie jest oczywiste, że trzeba je przerwać, ale on tej niedorzeczności w ogóle nie widzi. On w ogóle nie chce zrobić niczego ze swoim życiem, kompletnie mu nie zależy. D. uważa, że on wcale nie ma wpływu na swoje życie (a niby kto ma go mieć???!!!), że jemu jest dane takie życie. Taa... mi też się keidyś wydawało, że moim przeznaczeniem jest całe życie przeleżeć w łóżku i płakać, ale w końcu się obudziłam i dotarło do mnie, że tylko ja mogę to zmienić. Mogę to zmienić, tylko muszę CHCIEĆ i nikt tego za mnie nie zrobi. Żadna specjalistyczna pomoc nic mu nie da, jeśli on sam nie zechce jej przyjąć...
Ok, przejdę już do sedna. Spotkałam się z nim dzisiaj i powiedziałam mu wszystko, co tutaj napisałam. Wyjaśniłam, że bardzo mi na nim zalezy, że jest jedną z najbliższych mi osób, jest pierwszym facetem, do którego tak się zbliżyłam emocjonalnie i tak zaufałam, ale że ja już nie daję rady ciągnąć naszej znajomości. Strasznie mi ciężko, ale po prostu nie potrafię żyć ciągle się zamartwiając o faceta. Jak zaczęłam to mówić, to on zaczął sie smiać pod nosem, myślał, że żartuję. Nie mógł pojąć, że on może mnie ciągnąć w dół i sprawiać, że czuję się nieszczęśliwa i bezsilna. A ta bezsilność mnie zabijała... Potem troche spowazniał i stwierdził, że mówie to wszystko, żeby mu dokopać, że coś sobie wkręciłam i wyciągam pochopne wnioski... A wiecie co jest najgorsze? Że on w ogóle nie próbował mnie zatrzymać. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że przyjmie moje słowa na poważnie i zdecyduje się, że zrobi coś w końcu ze swoim życiem, zmobilizuje się do działania i pokaże mi, że mu na mnie zależy. A on tylko powiedział, że nie będzie się ze mną kłócił, bo wie, że jak ja sobie coś wkręcę, to nikt mnie już nie przekona do niczego. Na koniec powiedział: "jesteś kolejnym argumentem na to, że nie powinienem żyć" Wróciłam do domu i dostałam od niego smsa, napisał, że jest teraz wrakiem człowieka, że stracił wszystko...

Nie wiem, czy dobrze zrobiłam? Czy to bardzo egoistyczne z mojej strony? Czy nie powinnam zostawiać faceta, kiedy ma poważne problemy? (próbowałam pomóc jak tylko mogła, ale to nic nie dało)
Czuję się strasznie, jak najgorsza zołza na świecie boję się, że to było strasznie podłe... Ale ja naprawde nie moge tak żyć...
Strasznie chciałabym być dalej jego przyjaciółką (partnerką chyba jednak nie - tworzenie związku nie za bardzo nam wychodziło, a on mnie nie pociągał), ale wiem, że mi to szkodzi. Tak strasznie mu współczuje, tak bardzo chce mu pomóc, ale po prostu zaczyna mnie martwić to, co dzieje się ze mną. Wiem, że sama potrzebuję dużo wsparcia i nie czuję się na tyle silna, by stanowić prawdziwe wsparcie dla kogoś innego.

Nie wiem jak się z tym pogodzić... Jak wypełnić tę pustkę po najlepszym przyjacielu....? Jestem jeszcze w lekkim szoku, w końcu to stało się dzisiaj, ale czuję, że niedługo przyjdzie załamanie.

I dalej nie wiem czy słusznie postąpiłam. Co sądzicie?

Sorry, że się tak rozpisałam, dziękuję, jeśli ktoś wytrwał do końca
Bardzo dobrze zrobiłas. W życiu czasem trzeba byc egoistą, w ta sytuacja właśnie tego wymagała.

Zbyt ciężko pracowałas nad sobą (wiem, co to znaczy, bo sama choruję na depresję), by teraz to zawalic.

Ale tak samo jak Sinobroda, nie uważam, żeby tu była szansa na przyjaźń. On powinien pójsc do psychologa i ułożyc sobie najpierw wszystko w sobie, a potem dopiero zaczynac układanie sobie życia z kimś. Albo chociaż zacząc od tego pierwszego.


A Ty musisz po prostu znaleźc silnego mężczyznę, który będzie Cię pociągał i w którym zakochasz się na zabój... I tego Ci życze Na pewno się uda
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 15:39   #6
kitkulka
Zakorzenienie
 
Avatar kitkulka
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 18 974
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Po pierwsze to:
To bardzo dobra decyzja. Bardzo!
Nie daj się wziąć na litość, on się nie zmieni. Potrzebna jest mu terapia, lekarz, psycholog, psychiatra, ale on sam tego musi chcieć.
Postąpiłaś bardzo mądrze.
kitkulka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 15:42   #7
201712190924
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 108
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
A Ty musisz po prostu znaleźc silnego mężczyznę, który będzie Cię pociągał i w którym zakochasz się na zabój... I tego Ci życze Na pewno się uda
dzieki
Dam sobie spokój z facetami na jakiś czas. Przedwczoraj po rozmowie z psychiatrą postawiłam sobie kilka nowych celów życiowych, mam plany, których zrealizowanie wymaga ode mnie dużego wysiłku i zamierzam się tym teraz zająć muszę postawić teraz na naukę, a ciągle nie mogłam sie na to zdecydować, bo strasznie sie rozmemłałam przez tego faceta
jesli nawinie się jakiś nowy facet, to bardzo dobrze, ale już nie będę z nikim na siłę

bałam sie troche, że mnie zjedziecie, że go tak potraktowałam, bo miłe to to nie było... ale liczę na to, że może i jemu to przemówi do rozsądku. czasem trzeba dostać kopa w d***, żeby zacząć działać

Edytowane przez 201712190924
Czas edycji: 2010-05-19 o 15:44
201712190924 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-05-19, 15:42   #8
Blondi2989
Blond forever!
 
Avatar Blondi2989
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Aktualnie nad morzem
Wiadomości: 4 533
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Ale będziesz mieć go na sumieniu tak czy siak, bo nie można z dnia na dzień przekreślić dwuletniej przyjaźni.
__________________
Mężatka. a jaka jest Twoja supermoc?
Blondi2989 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 15:46   #9
Serdelekk
Wtajemniczenie
 
Avatar Serdelekk
 
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 2 099
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez giginthesky Pokaż wiadomość
Dziewczyny, i ja mam problem, bardzo proszę o wsparcie, rady i ocenę mojej decyzji. Zupełnie się pogubiłam, nie wiem czy postąpiłam właściwie...
Otóż chodzi jak zwykle o faceta. Poznałam D. ok. dwa lata temu, ja mam 19 lat, on niedługo kończy 26. Od razu się polubiliśmy, dobrze się rozumieliśmy, nasze relacje szybko przerodziły się w szczerą przyjaźń. Niestety oboje mamy problemy emocjonalne, ja leczę się na depresję i borderline, a on ma nerwicę lękową i również skłonności do depresji. Wydaje mi się, że to bardzo nas zbliżyło do siebie, nikt nie rozumie tak dobrze naszych problemów jak ktoś, kto również przez nie przechodzi. D. dość szybko zaczął wyrażać chęć, by naszą relację jeszcze bardziej pogłębić, chciał ze mną być. Ja miałam spore wątpliwości, ale w końcu pod wpływem chwili zdecydowałam się, że właściwie warto spróbować. Niestety niezbyt dobrze nam się układało, po 3 miesiącach związek się rozpadł i przez jakiś czas nie utrzymywaliśmy kontaktu, ale potem jednak zdecydowaliśmy się dalej przyjaźnić i znów wszystko było ok. były między coraz bliższe stosunki, aż w końcu 1,5 miesiąca temu znowu postanowiłam spróbować się z nim związać. Miałam jednak przez cały ten czas spore wątpliwości, bo D. nigdy nie pociągał mnie fizycznie. Do tego dochodzi taki problem, że mam wrażenie, że mimo że on mnie bardzo kocha (w to nie wątpie), w naszej relacji skupia sie najbardziej na sferze seksualnej. Nasze spotkania polegają wlasciwie tylko na tym, że ja przyjeżdzam do niego do jego miasta (dzieli nas 30 km) i cały dzień spędzamy w łóżku. Staram sie nie myśleć, że chce ode mnie tylko seksu (już się zdarzyło kilku takich, którzy chcieli mnie tylko wykorzystac do wiadomych celów, wiec jestem troche przewrażliwiona na to). Jak przychodziłam do niego, to on zawsze czekał na mnie już rozebrany i gotowy za 5 sekund już sie do mnie dobierał i wiadomo co było dalej..
D. jest naprawdę bardzo wartościowym człowiekiem, bardzo go cenię, ma wspaniały charakter, ale... Czuję, że ta znajomość działa na mnie destrukcyjnie. Dopiero co powoli udaje mi się małymi kroczkami wygrzebywać z depresji, całkiem nieźle sobię radze, leczę się i wreszcie zaczęłam chcieć żyć. Niestety z nim jest gorzej. Ma silne lęki, boi się życia, boi się odpowiedzialności za siebie (a co dopiero za drugą osobę...). No i właśnie D. miał przez długi czas poważne problemy zdrowotne, podejrzewano padaczkę, ale nic nie było pewne, bo dochodziły do tego różne inne objawy. W związku z tym prawie dwa lata tułał się po szpitalach i właściwie stracił normalne życie, m.in. musiał zrezygnować ze szkoły. D. baaardzo się załamał, wpadł w depresję, zaczęły się stany lękowe itd. Nie podjął się dalszej nauki, był ciągle załamany, stracił sens życia. Dopiero 3 lata temu zdecydował się ponownie zacząć liceum, w tym roku miał zdawać maturę, ale do niej nie podszedł, bo... No i tu się zaczyna problem. D. ma tak silne lęki, że boi się wszelkich sytuacji stresowych i po prostu nie podejmuje się wyzwania i poddaje się. Tłumaczy się kiepskim stanem zdrowia, chodzi nieustannie po lekarzach, potrafi odwiedzić pięciu różnych specjalistów w ciągu jednego tygodnia, a wszystkie jego objawy tak naprawdę wskazują na silną nerwicę. D. jest hipochondrykiem, kiedy boli go gardło, wydaje mu się, że umiera Wydaje mi się, że on podświadomie szuka sobie chorób, żeby mieć usprawiedliwienie dlaczego ucieka przed życiem i odpowiedzialnością za swoją przyszłość. Wiem, że nie robi z tego z premedytacją, robi to nieświadomie. D. nie ma pracy, nie uczy się, nie ma żadnego celu w życiu, żadnego hobby, w wieku 26 lat nie miał nigdy żadnej pracy, jest na utrzymaniu rodziców. Mam wrażenie, że on mnie ciągnie w dół, jest dla mnie w jakimś stopniu obciązeniem. Powoli zaczynam się zarażać tym jego rozmemłaniem, a przecież dopiero co się go pozbyłam i to cięzką pracą... Łapię się na tym, że zaczynam sie zachowywać tak jak on. Nic mi sie nie chce, wracają moje chorobowe nawyki. Jestem już dwa lata w terapii i wiem już, że nie mogę sobie pozwolić na takie sytuacje, że muszę dbać w pierwszej kolejności o siebie, że jeśli ktoś wpędza mnie z powrotem w depresję, to znaczy, że nie mogę z tym kimś wiązać przyszłości, bo to tylko zniszczy moją ciężką pracę nad sobą. Poza tym ciągle się o niego zamartwiam, dołuję się tym, że on jest nieszczęśliwy, że nie poradzi sobie w życiu. Zadaję sobie pytanie, co będzie jak nie będzie jego rodziców??? Ja będę musiała go utrzymywać? Nie mam przy nim żadnego poczucia bezpieczeństwa. Wiem, że jak coś mi się stanie, to będę musiała radzić sobie sama... On stara się jak może, wspiera mnie kiedy mam problemy. Ale to jest tylko głaskanie po głowie i gadanie, że "wszystko będzie dobrze", a ja nie tego potrzebuje. Czasem trzeba, żeby ktoś mnie kopnął w tyłek i kazał mi się pozbierać do kupy
No i doszłam niestety do wniosku, że muszę ten związek zakończyć właściwie zanim się na dobre zaczął. Stwierdziłam, że lepiej to zrobić po niecałych dwóch miesiącach niż za 5 lat. Pomyślałam, że przecież zawsze zostanie nam przyjaźń. Ale czy właściwie to by coś zmieniło? On dalej miałby na mnie ten sam destrucyjny wpływ, nie twierdzę, że świadomy, on jest bardzo dobrym człowiekiem tylko ma spore problemy. Dlatego postąpić bardzo radykalnie - dla swojego dobra zerwać tę znajomość. Wiem, że to może się wydawać egoistyczne, ale uwazam, że to raczej zdrowy egoizm. Nauczyłam się na terapii, że z facetem będe jakiś czas (nie wyobrażam sobie związku do końca życia w moim wieku ), a ze sobą będę całe życie. Więc to o siebie powinnam się troszczyć w pierwszej kolejności. Starałam się mu pomóc jak tylko umiałam, ale to nie przynosiło żadnych efektów. Namawiałam go do leczenia, ale on zawsze znajduje jakiś problem. Na NFZ dłuuugo sie czeka (ma termin na styczeń ), a prywatnie go nie stać. Więc mówie mu, żeby poszedł do pracy, to będzie go stać. A on mówi, że do pracy nie pójdzie, bo nie jest zdrowy. A nie jest zdrowy, bo go nie stać na leczenie. A dlaczego go nie stać? Bo nie ma pracy. Czyli takie błędne koło. Dla mnie jest oczywiste, że trzeba je przerwać, ale on tej niedorzeczności w ogóle nie widzi. On w ogóle nie chce zrobić niczego ze swoim życiem, kompletnie mu nie zależy. D. uważa, że on wcale nie ma wpływu na swoje życie (a niby kto ma go mieć???!!!), że jemu jest dane takie życie. Taa... mi też się keidyś wydawało, że moim przeznaczeniem jest całe życie przeleżeć w łóżku i płakać, ale w końcu się obudziłam i dotarło do mnie, że tylko ja mogę to zmienić. Mogę to zmienić, tylko muszę CHCIEĆ i nikt tego za mnie nie zrobi. Żadna specjalistyczna pomoc nic mu nie da, jeśli on sam nie zechce jej przyjąć...
Ok, przejdę już do sedna. Spotkałam się z nim dzisiaj i powiedziałam mu wszystko, co tutaj napisałam. Wyjaśniłam, że bardzo mi na nim zalezy, że jest jedną z najbliższych mi osób, jest pierwszym facetem, do którego tak się zbliżyłam emocjonalnie i tak zaufałam, ale że ja już nie daję rady ciągnąć naszej znajomości. Strasznie mi ciężko, ale po prostu nie potrafię żyć ciągle się zamartwiając o faceta. Jak zaczęłam to mówić, to on zaczął sie smiać pod nosem, myślał, że żartuję. Nie mógł pojąć, że on może mnie ciągnąć w dół i sprawiać, że czuję się nieszczęśliwa i bezsilna. A ta bezsilność mnie zabijała... Potem troche spowazniał i stwierdził, że mówie to wszystko, żeby mu dokopać, że coś sobie wkręciłam i wyciągam pochopne wnioski... A wiecie co jest najgorsze? Że on w ogóle nie próbował mnie zatrzymać. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że przyjmie moje słowa na poważnie i zdecyduje się, że zrobi coś w końcu ze swoim życiem, zmobilizuje się do działania i pokaże mi, że mu na mnie zależy. A on tylko powiedział, że nie będzie się ze mną kłócił, bo wie, że jak ja sobie coś wkręcę, to nikt mnie już nie przekona do niczego. Na koniec powiedział: "jesteś kolejnym argumentem na to, że nie powinienem żyć" Wróciłam do domu i dostałam od niego smsa, napisał, że jest teraz wrakiem człowieka, że stracił wszystko...

Nie wiem, czy dobrze zrobiłam? Czy to bardzo egoistyczne z mojej strony? Czy nie powinnam zostawiać faceta, kiedy ma poważne problemy? (próbowałam pomóc jak tylko mogła, ale to nic nie dało)
Czuję się strasznie, jak najgorsza zołza na świecie boję się, że to było strasznie podłe... Ale ja naprawde nie moge tak żyć... Strasznie chciałabym być dalej jego przyjaciółką (partnerką chyba jednak nie - tworzenie związku nie za bardzo nam wychodziło, a on mnie nie pociągał), ale wiem, że mi to szkodzi. Tak strasznie mu współczuje, tak bardzo chce mu pomóc, ale po prostu zaczyna mnie martwić to, co dzieje się ze mną. Wiem, że sama potrzebuję dużo wsparcia i nie czuję się na tyle silna, by stanowić prawdziwe wsparcie dla kogoś innego.

Nie wiem jak się z tym pogodzić... Jak wypełnić tę pustkę po najlepszym przyjacielu....? Jestem jeszcze w lekkim szoku, w końcu to stało się dzisiaj, ale czuję, że niedługo przyjdzie załamanie.

I dalej nie wiem czy słusznie postąpiłam. Co sądzicie?

Sorry, że się tak rozpisałam, dziękuję, jeśli ktoś wytrwał do końca

Jestes madra dziewczyna. uwazam, ze mimo wszystko podjelas dojrzala, rozsadna decyzje. Mam nadziej, ze Tojemu przyjacielowi otworza sie oczy i taka jak Ty zacznie walczyc o swoje zycie.
__________________
"Jesteśmy z tego samego materiału,
co nasze sny."
-William Szekspir


http://emigracjadoswiadczenia.blogspot.com/

http://ac46dikvuzbl8l0kvdzf07z6bw.ho...REEENERGYTESLA
Serdelekk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 15:47   #10
201712190924
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 108
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez Blondi2989 Pokaż wiadomość
Ale będziesz mieć go na sumieniu tak czy siak, bo nie można z dnia na dzień przekreślić dwuletniej przyjaźni.
Wiem i tego się właśnie boję. Niby się nie powinno, ale nie chcę poświęcać dla kogoś swojego zdrowia psychicznego, kiedy i tak wciąż nie jestem zbyt stabilna
201712190924 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 15:47   #11
szugarbejb
Zakorzenienie
 
Avatar szugarbejb
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 549
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez Blondi2989 Pokaż wiadomość
Ale będziesz mieć go na sumieniu tak czy siak, bo nie można z dnia na dzień przekreślić dwuletniej przyjaźni.
Przestań bzdury pleść, na jakim sumieniu, przecież go nie zabiła. Koleś jest chory i ma się leczyć a nie poprawiać sobie nastrój wykorzystując energię innych.
__________________

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
(...)
i oczywiście ma mieć ładnego penisa, jasnego i zadbanego a nie jakieś ogóra nabrzmiałego w fuj kolorach.
szugarbejb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-05-19, 15:50   #12
juliette63
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 85
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Hmmm...wiesz co,ciężka sprawa...Mogę się tylko domyślać,co teraz czujesz.Ale mimo wszystko popieram Twoje postępowanie.Jesteś młodą osobą i po Twojej wypowiedzi mogę stwierdzić,że naprawdę inteligentną.Widać,że trzeźwo patrzysz na świat,co niezbyt często się dzisiaj zdarza u ludzi w tak młodym wieku.

Przechodząc do sprawy:trudno,żebyś poświęcała całe swoje życie jednej osobie,zapominając przy tym o samej sobie.Tak jak napisalas-ze sobą jesteś całe życie,a z facetem nie wiadomo ile wytrzymasz.Jeszcze można byłoby przymknąc na te cala sytuacje oko,gdyby facet sluchal sie Twoich rad,wyciagal z nich jakies wnioski i widziałabyś efekty.A tak?Bez przesady,to jest juz dojrzaly facet i powinien się obudzić ,sam troche o siebie zadbac i byc bardziej odpowiedzialny....Nie wiem co wiecej moge Ci napisac..Napewno jest Ci przykro itd.ale nie mozesz miec do siebie zalu,wedlug mnie postapilas wlasciwie.Tym bardziej,skoro mowisz ze sama sie wygrzebujesz z depresji(a ja wiem doskonale co to znaczy!) a ta sytuacja dodatkowo Cie przygniatala..
Moze zabrzmi to glupio,ale ja bym mu powiedziala tak-odezwij sie do mnie ,jak dojrzejesz.Ja nie moge sie marnowac,tym bardziej,ze wiesz,jakie sama mam problemy.Jak facetowi zalezy to bedzie to dla niego mobilizacja do dzialania i zmiany na lepsze.Pozdrawiam i nie martw sie
juliette63 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 15:54   #13
fleur05
Zadomowienie
 
Avatar fleur05
 
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 243
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez giginthesky Pokaż wiadomość
dzieki
bałam sie troche, że mnie zjedziecie, że go tak potraktowałam, bo miłe to to nie było... ale liczę na to, że może i jemu to przemówi do rozsądku. czasem trzeba dostać kopa w d***, żeby zacząć działać
Uważam, że dobrze zrobiłaś. On cierpi, na pewno bardziej niż sobie wyobrażamy, ale związek z facetem, który Cię nie pociąga nie ma racji bytu. Poza tym nie byłaś z nim szczęśliwa.
Nie wiem, czy zacznie działać, bardzo możliwe, że zamknie się w sobie jeszcze bardziej, mając "kolejny powód" do wiecznego zamartwiania się.
__________________
Twoja...

Leczę się z egoizmu.

fleur05 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 16:08   #14
nicka01
Wtajemniczenie
 
Avatar nicka01
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez giginthesky Pokaż wiadomość
Niestety oboje mamy problemy emocjonalne, ja leczę się na depresję i borderline, a on ma nerwicę lękową i również skłonności do depresji.
Związek bez przyszłości.

Dobrze zrobiłaś.


Też mam boderline i wiem co przechodzisz. Nie chce Cię załamywać, jednak nigdy nie będziesz w stanie z kimś być aby nie działać na niego destrukcyjnie.

__________________



nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj


nicka01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 16:10   #15
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez nicka01 Pokaż wiadomość
Związek bez przyszłości.

Dobrze zrobiłaś.


Też mam boderline i wiem co przechodzisz. Nie chce Cię załamywać, jednak nigdy nie będziesz w stanie z kimś być aby nie działać na niego destrukcyjnie.

No może bez przesady!
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2010-05-19, 16:21   #16
Blondi2989
Blond forever!
 
Avatar Blondi2989
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Aktualnie nad morzem
Wiadomości: 4 533
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez szugarbejb Pokaż wiadomość
Przestań bzdury pleść, na jakim sumieniu, przecież go nie zabiła. Koleś jest chory i ma się leczyć a nie poprawiać sobie nastrój wykorzystując energię innych.
Nie plotę bzdur, ale życie nie polega tylko na braniu, ale też na dawaniu. Ja nie zostawiłabym przyjaciela w takiej sytuacji tylko dlatego, że jego osoba utrudnia mi egzystowanie. To jest moje zdanie i nie musisz się z nim zgadzać, ale go nie neguj.
__________________
Mężatka. a jaka jest Twoja supermoc?
Blondi2989 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 16:24   #17
szugarbejb
Zakorzenienie
 
Avatar szugarbejb
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 549
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez Blondi2989 Pokaż wiadomość
Ja nie zostawiłabym przyjaciela w takiej sytuacji tylko dlatego, że jego osoba utrudnia mi egzystowanie.
Ja PRZYJACIELA też bym nie zostawiła. Ale nie można nazwać przyjacielem osoby, która Cię niszczy, wykorzystuje i szantażuje. Nie myl pojęć.
__________________

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
(...)
i oczywiście ma mieć ładnego penisa, jasnego i zadbanego a nie jakieś ogóra nabrzmiałego w fuj kolorach.
szugarbejb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 16:30   #18
iloneczka 217
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 50
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Tutaj wszyscy mają rację, Ale z tym, że on może się załamać to normalnie katastrofa ja jakbym miała takiego przyjaciela-kochanka to bym mu już dawno dała kopa. Nie z powodu, że chciałabym mu zrobić krzywdę lecz dlatego żebym chciała mu pomóc. Jesteś naprawdę silna, że się postawiłaś. I nie obwiniaj siebie tylko jego rodziców, bo to oni powinni najpierw zrobić. Nie powinni mu pomagać finansowo tylko znależć pracę żeby mógł sam na siebie zarabiać może wtedy by zrozumiał że życie ma większe problemy niż jego obecne. A jak będzie pisał to po prostu to olej Ci co najbardziej szantażują że zrobią sobie krzywdę to się boją to zrobić. Skoro boi się matury to o czymś niedobrym nawet nie myśl. Teraz idz na jakąś impreze i zaszalej odbij sobie to.
Jesteśmy z Tobą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!
iloneczka 217 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 16:37   #19
cava
Zakorzenienie
 
Avatar cava
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 121
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez Blondi2989 Pokaż wiadomość
Nie plotę bzdur, ale życie nie polega tylko na braniu, ale też na dawaniu. Ja nie zostawiłabym przyjaciela w takiej sytuacji tylko dlatego, że jego osoba utrudnia mi egzystowanie. To jest moje zdanie i nie musisz się z nim zgadzać, ale go nie neguj.
Przyjaźń to obopólne zobowiązanie. Tu mamy doczynienia z pasożytnictwem i to toksycznym na dodatek. Stary koń z nie leczonymi z lenistwa problememi w których się pławi z cała przyjemnością (to latanie po pecjalistach 5 razy w tygodniu, tylko specjalistę od chorej głowy jakoś biedny nie może znaleźć), prawie 30to latek na utrzymaniu rodziców, uwiesił się na młodej dziewczynie i ją niszczył. Tylko brał, nic nie dając.
Kuriozalnie, o przyjaźni nie świadczy ilość przegruchanych godzin a nawet lat, nie świadczy o niej głębia "porozumienia duchowego" a jak zwykle czyny.
On nie zrobił NIC poza tym ze na nią zawalił poczucie winy i odpowiedzialność za swoje własne życie. dorosły byk na młodziutka dziewczynę.
To jaka to przyjaźń była?
Jak kleszcza z sarną. :/
Pasożyt a nie przyjaciel

GIGINTHESKY - zrobiłaś najlepiej jak mogłaś. Teraz tylko w tym wytrwaj- pisałaś że masz wsparcie w psychiatrze. Kozystaj z niego w chwilach watpliwości, nie daj sie omamić ani płaczom ani szantażom. Masz całkowita rację- każdy sam jest odpowiedzialny za własny los.
__________________
Cava

Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams
cava jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-05-19, 16:56   #20
201712190924
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 108
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez juliette63 Pokaż wiadomość
Hmmm...wiesz co,ciężka sprawa...Mogę się tylko domyślać,co teraz czujesz.Ale mimo wszystko popieram Twoje postępowanie.Jesteś młodą osobą i po Twojej wypowiedzi mogę stwierdzić,że naprawdę inteligentną.Widać,że trzeźwo patrzysz na świat,co niezbyt często się dzisiaj zdarza u ludzi w tak młodym wieku.
dzięki wiem, że wreszcie udało mi się podjąć jakąś dojrzałą decyzję. musze uporządkować swoje życie, zweryfikować co jest dla mnie dobre, a co mnie niszczy. oczywiscie nie w sensie strat i korzysci, bo to by zalatywało psychopatią ale ważne jest, żeby mieć jakieś granice.

Cytat:
Przechodząc do sprawy:trudno,żebyś poświęcała całe swoje życie jednej osobie,zapominając przy tym o samej sobie.Tak jak napisalas-ze sobą jesteś całe życie,a z facetem nie wiadomo ile wytrzymasz.Jeszcze można byłoby przymknąc na te cala sytuacje oko,gdyby facet sluchal sie Twoich rad,wyciagal z nich jakies wnioski i widziałabyś efekty.A tak?Bez przesady,to jest juz dojrzaly facet i powinien się obudzić ,sam troche o siebie zadbac i byc bardziej odpowiedzialny....Nie wiem co wiecej moge Ci napisac..Napewno jest Ci przykro itd.ale nie mozesz miec do siebie zalu,wedlug mnie postapilas wlasciwie.Tym bardziej,skoro mowisz ze sama sie wygrzebujesz z depresji(a ja wiem doskonale co to znaczy!) a ta sytuacja dodatkowo Cie przygniatala..
Moze zabrzmi to glupio,ale ja bym mu powiedziala tak-odezwij sie do mnie ,jak dojrzejesz.Ja nie moge sie marnowac,tym bardziej,ze wiesz,jakie sama mam problemy.Jak facetowi zalezy to bedzie to dla niego mobilizacja do dzialania i zmiany na lepsze.Pozdrawiam i nie martw sie
Dokładnie tak powiedziałam Powiedziałam mu, że jest dla mnie na tyle wartościowym człowiekiem, że zawsze chętnie wrócę do naszej przyjaźni, ale zgodzę się na to tylko jeśli wreszcie zacznie ŻYĆ, jeśli nie będzie żył wyłącznie moim życiem, ale przede wszystkim swoim, jeśli wreszcie zacznie układać sobie życie, walczyć o siebie, leczyć się itd.

Cytat:
Napisane przez nicka01 Pokaż wiadomość
Związek bez przyszłości.

Dobrze zrobiłaś.


Też mam boderline i wiem co przechodzisz. Nie chce Cię załamywać, jednak nigdy nie będziesz w stanie z kimś być aby nie działać na niego destrukcyjnie.

Wiem, że związki w BPD są bardzo trudne... sama się o tym przekonałam wiele razy. niestety chyba jestem toksyczną osobą, ja też nie byłam święta. i zawsze będę miała uraz do facetów po trudnym dzieciństwie. no ale lecze się, więc może będzie lepiej
osobowości borderline sie raczej nigdy nie pozbędę, ale zawsze moge ją troche ujarzmić



Cytat:
Napisane przez Blondi2989 Pokaż wiadomość
Nie plotę bzdur, ale życie nie polega tylko na braniu, ale też na dawaniu. Ja nie zostawiłabym przyjaciela w takiej sytuacji tylko dlatego, że jego osoba utrudnia mi egzystowanie. To jest moje zdanie i nie musisz się z nim zgadzać, ale go nie neguj.
Prawda jest taka, że ja dawałam mu dużo albo raczej próbowałam mu dawać, bo on to zawsze odtrącał. Nie dawał sobie pomóc niestety. Nic do niego nie docierało. On wiele mi dawał, ale również wiele mi odbierał. Powoli zamieniałam się w niego, nic mi sie w pewnym momencie nie chciało, zaczęłam sie zarażać tą jego hipochondria nigdy sie nie przejmowałam zdrowiem somatycznym, wręcz mi to wisiało i o nie za bardzo nie dbałam ale zaczęło się to zmieniać, kiedy np. on zaczął mi wmawiać, że zaraziłam sie od niego chlamydią (którą sobie uroił) itd.

Cytat:
Napisane przez iloneczka 217 Pokaż wiadomość
Tutaj wszyscy mają rację, Ale z tym, że on może się załamać to normalnie katastrofa ja jakbym miała takiego przyjaciela-kochanka to bym mu już dawno dała kopa. Nie z powodu, że chciałabym mu zrobić krzywdę lecz dlatego żebym chciała mu pomóc. Jesteś naprawdę silna, że się postawiłaś. I nie obwiniaj siebie tylko jego rodziców, bo to oni powinni najpierw zrobić. Nie powinni mu pomagać finansowo tylko znależć pracę żeby mógł sam na siebie zarabiać może wtedy by zrozumiał że życie ma większe problemy niż jego obecne. A jak będzie pisał to po prostu to olej Ci co najbardziej szantażują że zrobią sobie krzywdę to się boją to zrobić. Skoro boi się matury to o czymś niedobrym nawet nie myśl. Teraz idz na jakąś impreze i zaszalej odbij sobie to.
Jesteśmy z Tobą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!
dzieki
też właśnie myślę, że jemu taki kop jest potrzebny. mam nadzieję, że to mu troche przemówi do rozsądku i że jeżeli faktycznie mu tak bardzo na mnie zależy, to postara się chociaż przemyśleć moje słowa.
On się boi głupiej matury (przecież najwyżej by nie zdał - można zawsze poprawić), wiec boje się myśleć, co by było jakbym np. zaszła w ciążę? (tfu, tfu ) Chyba by usiadł i płakał, a ja musiałabym sobie z tym radzić sama.

Chyba jednak dobrze zrobiłam Tylko szkoda mi go strasznie, boje sie, że sie jeszcze bardziej załamie...

Edytowane przez 201712190924
Czas edycji: 2010-05-19 o 20:45
201712190924 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 20:22   #21
Biejatka
Rozeznanie
 
Avatar Biejatka
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 966
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Zrobiłaś bardzo dobrze !!
Biejatka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 20:50   #22
majreg
Wtajemniczenie
 
Avatar majreg
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 2 743
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Też uważam,że to najlepsza z możliwych decyzja. Pozdrawiam i trzymam kciukasy.
majreg jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 20:53   #23
aska_k9
Raczkowanie
 
Avatar aska_k9
 
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 108
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Tylko teraz nie odzywaj się do niego, tez spotykałam sie z człowiekiem o podobnym problemie. To było jakies 2 lata temu, a do tej pory pisze na zmiane raz ze jestem podła, a raz ze jestem miłoscia jego życia i mam cudowny charakter. Spodziewaj sie ze bedzie Cie meczyl jeszcze SMSami bardzo długi czas, ale po prostu nie odzywaj sie do niego, bo bedzie Cie szantażował emocjonalnie.

Edytowane przez aska_k9
Czas edycji: 2010-05-19 o 20:55
aska_k9 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 20:58   #24
201712190924
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 108
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Jak na razie już nie pisze. A ja mam coraz większe wyrzuty sumienia... :/ Ale wiem, że nie mogę zmieniać decyzji, nie mogę ulegać emocjom, bo tak racjonalnie wiem, że słusznie postąpiłam. Tylko głupie uczucia mówią co innego...
Już zaczynam odczuwać jego brak. To głupie, ale zwyczajnie nie mam sie do kogo odezwać w tym momencie. Zawsze miałam mało przyjaciół, ale za to takich prawdziwych i naprawdę bliskich, znajomych mam wielu, ale niekoniecznie takich, którym będę teraz płakać na ramieniu z powodu poczucia straty... Przyjaciółka nie ma czasu na moje biadolenie, wiec pozostaje mi jęczenie na wizażu

Edytowane przez 201712190924
Czas edycji: 2010-05-19 o 20:59
201712190924 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 21:10   #25
twizzy
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 1 570
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

na dłuższą metę ten związek i tak by nie wypalił.Tyle tylko,że ten chłopak bardziej by się do Ciebie przyzwyczaił a Ty byłabyś niżej niż jesteś.Dobrze zrobiłaś
__________________

twizzy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-19, 22:03   #26
d0lcevita
Zakorzenienie
 
Avatar d0lcevita
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 432
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Cytat:
Napisane przez twizzy Pokaż wiadomość
na dłuższą metę ten związek i tak by nie wypalił.Tyle tylko,że ten chłopak bardziej by się do Ciebie przyzwyczaił a Ty byłabyś niżej niż jesteś.Dobrze zrobiłaś
tym bardziej ze Ty idziesz do przodu....a on nie i nawet nie chce
d0lcevita jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-20, 00:21   #27
maid
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 48
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Bardzo dzielna z Ciebie dziewczyna, Autorko staraj się walczyć o siebie, o swój dobry nastrój i chęć życia. Niestety ale nikt za Ciebie tego nie zrobi i jeśli ktoś ciągnie Cie do dołu, w kierunku doła... depresji trzeba tego unikać. Życze dużo siły
maid jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-20, 00:44   #28
Podmuch_Wiosny
Zadomowienie
 
Avatar Podmuch_Wiosny
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: WLKP
Wiadomości: 1 260
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Podziwiam Cię, naprawdę Jesteś bardzo wartościową dziewczyną, powodzenia w życiu
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=764220

WYMIENIAM SIĘ ---> CZERWIEC
Podmuch_Wiosny jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-20, 00:50   #29
Lirriel
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Lokalizacja: Zabierzów
Wiadomości: 1 751
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

Bardzo, bardzo, bardzo mądra i dobra decyzja.
Nie mam takich problemów jak depresja czy borderline - ale jeszcze parę lat temu byłam zakompleksionym kaczątkiem, które braki w samoakceptacji nadrabiało puszczalskim charakterkiem - nie, nie sypiałam z kolejnymi facetami, ale jakoś tak uwiązywałam ich do siebie, robiłam nadzieje czy nawet wchodziłam w związki, które po dwóch trzech tygodniach stawały się dla mnie "udręką" jakby trwały już 30 lat i ciągle były beznadziejne... Zrobiło mi się coś takiego po tym, jak próbował mnie zgwałcić facet, którego uważałam za przyjaciela i znałam prawie dwa lata. Do tego cała masa pomniejszych problemów ze sobą (potrafiłam się zrobić agresywna bo ktoś mnie dotknął albo chwycił za ramię, moja rodzina zaczęła mnie wręcz nazywać psychiczną...).
Wyrwanie się z błędnego koła wymagało radykalnych środków.
Czyli zerwania z pewnymi znajomościami, unikania sytuacji, które mogłyby ponownie zaowocować jakimiś moimi dążeniami do 'zdobycia' kolejnej osoby. I powiem Ci jedno - wśród znajomych, jakich miałam, byli tacy, którzy mieli różne problemy. A to depresja, a to alkoholizm, a to nerwica, a to zachowania kompulsywne... I naprawdę, próbowałam skończyć ze swoimi patologicznymi wyskokami, ale w otoczeniu tych ludzi, słuchając co mają do powiedzenia i niejako współuczestnicząc w ich problemach, nie byłam w stanie uwolnić się od własnych. Ba, czasem zdarzało mi się myśleć, że to by było nie fair z mojej strony, jakby im się wiodło dalej tak samo źle, a mi by było lepiej i nie miałabym w zamian za ich wynurzenia kolejnej łzawej historyjki do opowiedzenia...
Trzeba było z tym radykalnie zerwać. I zrobiłam to, choć nie było łatwo. Do dziś dnia jestem typem samotnicy, a na chwilę obecną związki nie bardzo mnie interesują (po tym jak się wyleczyłam z problemów, zdołałam wejść w normalny związek i być w nim ponad 4 lata, zerwałam, bo facet nie jest kimś, z kim chciałabym się związać na całe życie - kalkulacja potrzeb, wad, zalet, własnego i jego charakteru i oczekiwań na przyszłość mnie do takiej decyzji doprowadziła - sądzę, że słusznej - a nie był to kolejny chory wyskok).
Tak że... czy tego chcemy czy nie, radykalne decyzje bywają dobre. Szczególnie, że masz rację w tym co powiedziałaś - że ze sobą będziesz przez całe życie. Święta prawda, i nie warto sobie tego marnować! Gratuluję decyzji i życzę siły i wytrwałości!
Lirriel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-20, 06:24   #30
201712190924
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 108
Dot.: podjęłam radykalną decyzję, tylko nie wiem, czy dobrą...

dzięki Dziewczyny. troche mi ulżyło jak to przeczytałam
201712190924 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:18.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.