problem prawny - proszę o pomoc

[vilya]

otóż teść jest właścicielem działki, w latach 80 jakiś geodeta z urzędu, na mapce narysował na części działki granicę (włączając ją do ziem gminnych). Obecnie przy pracach geodezyjnych związanych z przepisaniem działki, geodeta wykrył ta nieprawidłowość - jednak urzędnik, stwierdził, że on nie poprawi tego, że należy zwrócić się do burmistrza - wniosek taki został złożony ale jest odmowny. Odpowiedź dostaliśmy po miesiącu Nie napisano żadnego uzasadnienia. Jedynie napisano, że przebieg granicy wg stanu ewidencyjnego jest dla pana krzywdzący można wystąpić do tut. Urzędu o wszczęcie postępowania rozgraniczeniowego i przeprowadzić to na własny koszt.

Jak się dowiedzieliśmy, prawdopodobnie w takiej sytuacji ( tzn. że gmina zabrała część działki właścicielowi ) jest więcej osób i ponoć można to było odkręcić w latach 90, gdy zmienił się ustój - ale właściciel wspomnianej działki nie wiedział w ogóle o takich zmianach, że gmina zabrała mu fragment jego własności.

Dlatego tez zwracam się z pytaniem, co można w takiej sytuacji zrobić aby odzyskać działkę i za to nie płacić - no bo dlaczego niby - skoro to gmina jest winna takiemu stanowi rzeczy (nie jest to duży fragment kilka metrów kwadratowych ale niby z jakiej racji mają oni mieć ją na własność).

[mmk]

tak po krótce (bo cięzko w kilku słowach opisać):
no miom zdaniem (z tego co widzę jak robi mąż) - trzeba jeszcze raz wystosować pismo do burmistrza z prośba o uzasadnienie, jednocześnie napisać pimo do wyzszej instancji (np. wojewoda) a kopię tego pisma do burmistrza. Opisać w takim piśmie dokładnie cała sytuację, napisać czego oczekujecie (zwrot działki, pieniadze - nie zawsze jest mozliwy zwrot gruntów) przesłać kopie korespondencji itp. Najczęściej urzędy miast i gmin sie boją, ze cos poszło wyzej i reagują (mąż prowadził kilka takich spraw ale o wieksze nieruchomosci) - tylko zastanów się, czy te, jak piszesz "kilka metrów" jest warte całej sprawy - możesz wiecej zapłacić za korespondencję, nie mówiąc o straconym czasie i nerwach - choć też wychodzę z załozenia, ze co moje to moje.
A jeżeli chodzi o wszczęcie postępowania rozgraniczeniowego to uważajcie, bo u nas w rodzinie to w ten sposób z prywatnej drogi zrobili słuzebnosć przymusową i teraz jej jeżdzą pod domem tiry - też były problemy z granicami, kazali im drogę zozgraniczyć, obiecali pieniadze, a zostali z niczym - wpisali sądownie słuzebność i teraz sie sądzą, a wątpię czy wygrają bo działki w okolicy wykupiły miejskie "grube ryby"

[vilya]

dzięki za odp