Toksyczne zwiaązki - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2006-02-02, 11:02   #1
viki708
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 2
Unhappy

Toksyczne zwiaązki


... tak wielu ludzi w nich tkwi.... dlaczego?
viki708 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-02-03, 00:39   #2
Absynthia
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 152
Dot.: Toksyczne zwiaązki

Bo to pułapka, z której trudno wyjść... Osoba, która tkwi w takim związku, przedstawia wiele przyczyn, dlaczego trwa w nim... "bo sie boję samotności"... "bo mamy dzieci"... "bo nie mam dokąd pójść"... "bo on powiedział, że się zabije"... "bo jest bardzo źle, ale ja go kocham"... "bo ja nie znam innego życia"... "bo to jest wszystko, co mam"...

Ja byłam w takim związku i właściwie znam mechanizm wpadania w taką pułapkę. Zaczyna sie od potrzeby bycia z kimś. Potem pragnienie staje się desperackie. Aż wreszcie się spełnia i wtedy, jak to mówią, "miłość jest ślepa", wszysko jest piękne, ludzie są cudowni, a świat nabiera barw... do pierwszej awantury. Wybacza się to, bo się kocha, a on obiecuje, ze juz nigdy... do następnego razu... a potem daje się niezliczoną ilość ostatnich szans. Bo "on jest zazdrosny, ale to przecież dla mojego dobra, bo chce mnie uchronić". Bo zrobi awanturę, a potem pada na kolana, przeprasza i pół nocy płacze, że juz nigdy... bo on mnie tak kocha, że nie może beze mnie żyć... I świat staje się pełen niebezpieczeństw, gwałcicieli i morderców za każdym rogiem i złych ludzi, którzy tylko czekają wypatrują okazji, żeby rozwalić nasz związek. To jest chore. Łudzisz się, że jeśli nie będziesz dawać powodów, to on nie będzie miał podstaw do takich zachowań, dlatego nigdzie się bez niego nie ruszasz i dzieki temu, tracisz kontakt z rzeczywistością, a on ci tworzy takiego matrixa, że aż trudno w to uwierzyć, ale ty wierzysz, bo przecież on cię kocha i nigdy by cię nie oszukał. Najlepsza przyjaciółka widzi, że coś jest nie tak, że on cię niszczy, więc zrywasz przyjaźń, bo wyszło szydło z worka - ona jest jedną z tych osób, które chcą zniszczyć wasz związek. On przecież nie może cię niszczyć, skoro cię kocha. Wreszcie dochodzi do tego, że odsuwasz od siebie wszystkich, bo wszyscy są źli. Zostaje tylko on, który cię kocha nad życie, zabije się, jeśli go zostawisz, zdradzisz i tak dalej, a ty nie chcesz mieć go na sumieniu, więc trwasz w tym g.... i jest coraz gorzej, a ty naiwnie wierzysz, że zdołasz go zmienić, bo "miłość góry przenosi". Tylko że to już nie jest żadna miłość, a jedynie strach i obłuda. Wreszcie czujesz, że już nie możesz... ale tyle was łączy... i ci wszyscy, których odsunęłaś, będą mieli dziką satysfakcję, ze mieli rację... a świat jest przecież zły i lepiej siedzieć w bezpiecznej klatce, niz się narażać... Naprawdę, nie jest łatwo z tego wyjść. To on odchodzi, a raczej działa tak, żebyś to ty zerwała, bu mógł wyjść z tego czysty, skrzywdzony i szybko mógł się pocieszyć. Bo zrobił z pięknej kobiety szarą mysz, na którą już nie może patrzeć, a wokół tyle pięknych i chętnych...

Mi się udało, ale nie do końca, bo to się nadal ciągnie, mimo lat. Nadal jestem nieufna, nadal się boję. Miałam farta, bo bardzo chciałam mieć dziecko, ale się nie udało. Gdybym zaszła w ciążę, to pewnie bym teraz była jego żoną, niewykształconą kurą domową, w ciężkiej depresji i w ogóle aż boję się mysleć... Jak z tego wyszłam, to sobie obiecałam, że wszystko zrobię, żeby żadna moja znajoma nie tkwiła w toksycznym zwiazku, ale to nierealne. Każda kobieta, która w tym siedzi, myśli, że nikt nie jest w stanie zrozumieć, co przeżywa i będzie odsuwać od siebie ludzi, którzy mówią jej, żeby dała sobie spokój. Toksyczne związki, tworzą przeważnie osoby słabe i przez to jeszcze bardziej się osłabiają, stają się bezwolne, uzależnione i zamknięte we własnym chorym świecie. One kochają i nienawidzą, cierpią i są szczęśliwe, nie rozumieją i rozumieją, a wszystko jednocześnie i w stosunku do jednej osoby. Taki dysonans poznawczy. Borykają się z bardzo poważnymi konfliktami wewnętrznymi i nie umieją sobie poradzić. Pranie mózgu.

Nie możecz pomóc takiej osobie, dopóki ona sama nie dojdzie do tego i nie zechce sama sobie pomóc... to jest sytuacja beznadziejna i bardzo przykra

Wiem, że to chaotyczne, co napisałam...
Absynthia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-02-04, 10:32   #3
neysa
Raczkowanie
 
Avatar neysa
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 443
GG do neysa
Dot.: Toksyczne zwiaązki

Artykuł do przeczytania http://elle.interia.pl/psychoterapia/news/id/100055742
__________________
Kiedy jestem z Tobą
Wiatr użycza mi swych westchnień
Gdy jestem przy Tobie- to czuję, że jestem

When I'm in your arms, nothing seems to matter!
neysa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-02-04, 22:02   #4
Kfiatka
Gość
 
Wiadomości: n/a
Dot.: Toksyczne zwiaązki

Byłam ponad rok, w takim toksycznym zwiazku. W tej chwili gdy o tym mysle.. nie moge uwierzyć, że byłam tak zaślepiona.

Widywaliśmy się praktycznie codziennie, aż do znudzenia słyszłam "kocham cie" i "kochasz mnie??" (nawet kilka razy podczas jednej krótkiej rozmowy telefonicznej), jak sie widywaliśmy to miałam wrażenie że przychodzi on do mnie tylko po to aby skożystać z komputera, z lodówki i "z łóżka". Inaczej nie da się tego powiedzieć, gdy ktoś siedzi cały dzień w domu i mu się nie chcę nawet głupiej kanapki zrobić, bo wie że u dziewczyny dostanie wszystko na srebnej tacy. Tak samo komputer, miał laptopa i mówił jaki to on jest super, a i tak z mojego komputera kożystał praktycznie zawsze, a to żeby sobie pograć w jakieś gry.. albo załatwić sprawy... jak by nie mógł poczekać 2 godzin i gdy będzie spowrotem w domu (miał też internet), z mojego brata zrobił sobie taksówkarza, bo mu się nie chciało autobusem wracać, to albo błagał tak długo brata, aż ten dla świętego spokoju się nie zgodził, albo wracał taksówką. Miał taką metodę na wszystko, tak długo prosił i prosił, az tego nie dostał. Już nie mowię o wszystkich tych kłótniach, praktycznie o nic (bo miał zły humor). Praktycznie doszło do tego, że jak się spotykalismy, to od razu wiedziałam, czy się dziś pokłócimy czy nie. No i te jego chore poglądy na życie, np. dziewczyna zawsze ma stać po jego stronie i zawsze go bronić (nawet jeśli on robi z siebie kompletnego idiote).

No i okazało się że i kota można zagłaskać.

Skończyło się w październiku, gdy postanowiłam wreszcie zakończyć ten chory związek. Trudno było. Zaczeły się groźby, że nigdy nie znajde pracy (ma wpływową rodzinę), że umiera. Kiedy doszło do niego że to nic nie da, zaczeły się głuche telefony. Na szczęście mu się znudziło.

Nasze rozmowy po zerwaniu, to mniej wiecej taki schemat: on przez pierwsz pół godziny nawijał jaka to ja jestem zła i nie dobra i do czego tylko ja sie nadaje... a kiedy sie już wygadał obrót o 180 stopni, jaka to ja jestem kochana, jak to on mnie nie chce skrzywdzic i jak to on mnie kocha. Dwie osobowości.. przez jakiś czas bałam się z domu wychodzić.. mimo, że już dawno wiedziałam że on puszcza tylko czcze groźby.. bo nie raz byłam świadkiem jak komuś groził.

Nikomu tego nie życzę.

Teraz jestem w nowym związku od miesiąca, jest super, kompletne przeciwieństwo. Mogłabym wiele opowiadać.
Ale mam problemy z sobą, boje się. Na początku, bałam się cokolwiek zrobić i powiedzieć (już nie mówie o tym aby być spontaniczna ), od razu miałam wizję Bóg wie jak wielkiej kłotni, to samo w sprawach bardziej intymnych, kompletna blokada i panika. Mój TŻ wie, na tyle ile byłam w stanie opowiedzieć, to zrobiłam to (w trakcie sie poryczałam ), teraz już jest lepiej.. ale ciągle mam wątpliwości, czy robie coś dobrze czy źle. A kiedy się nad tym ciągle myśli, to zwykle skutek jest odwrotny.
Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-02-05, 14:04   #5
Absynthia
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 152
Dot.: Toksyczne zwiaązki

W czerwcu minie czwarty rok od zerwania. Tamten związek był moim pierwszym, zarazem bardzo poważnym. Od tamtej pory nie potrafię zbudować nic prawdziwego i głębokiego. Do uczuć podchodzę bardzo podejrzliwie i są chwile, gdy wolałabym, aby czegoś takiego w ogóle nie było. Boję się po prostu. Zakochuję się bez pamięci i bez wzajemności, wikłam się w związki bez miłości i bez przyszłości. Kiedyś myślałam, że tak będzie lepiej, pozostanę z trzeźwą oceną sytuacji, będę zaspokajać swoje niższe potrzeby i nie będę sobie tworzyć ideałów, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością, ale teraz wiem, że to wszystko jest niepełne i nie daje szczęścia, to tylko takie namiastki. Bardzo potrzebuję bliskości, ciepła, zrozumienia. Potrzebuję miłości, ale jednoczeście bronię się przed nią, bo boję sie zaślepienia i pomyłki. Tak się nie da żyć. Ja chciałabym mieć własny dom, dzieci... Nie chcę jednak fundować moim dzieciom niepełnej rodziny, dlatego robię wszystko, żeby ich nie było i tym bardziej mnie to boli. To jest dylemat, z którym nie potrafię sobie poradzić. Poza tym jednym szczegółem, wszystko jest dobrze. Mam funkcjonalną rodzinę, na brak środków do życia nie narzekam, mam pracę, studiuję, mam przyjaciół, podobam się sobie, znam swoje zalety i tak dalej. Tylko że coraz częściej miewam stany depresyjne i odechciewa mi się wszystkiego. Nie potrafię pokonać własnych blokad, otworzyć się... Nawet przed rodziną. Oni nie wiedzą, że jest mi tak źle teraz. Widzą, że coś jest nie tak, ale nie wiedzą dlaczego, a ja nie chcę o tym mówić, choć wiem, że powinnam, bo sama sobie nie poradzę...
Absynthia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-02-05, 23:56   #6
ŚmigEłko
Raczkowanie
 
Avatar ŚmigEłko
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 220
Dot.: Toksyczne zwiaązki

Nie chce mi się spać podobno dobrze się wygadać, ale o tej porze to nie ma komu. Poza tym jakas depresja mnie zlapala i mam ochote poprostu to wyrzucic z siebie.
Czytalam rozne watki o jakims uzalaniu sie nad soba, o milosci itp. A moja historia jest taka.. uuu duzo rzeczy sie mnozy i klebi,ale hmmm...
Mialam kiedys powdzenie u chlopakow, najpierw takie glupie "chodzenie" ze soba w podstawowce:P gdzie kazdy liczyl ile mial tych chlopakow, a ja... mialam to powodzenie ale nie bawilo mnie to. Odrzucalam ich "uczucia" poprostu liczylam nie ilu mialam ale ilu chcialo by ze mna "byc":P Nigdy nie bylam wylewna ludzie mysla o mnie "zimna suka" hmmm moze to i prawda:P 2002 roku zupelnie przez przypadek poznalam na czacie chlopaka... jejku jakie to banalne poznac kogos na czacie. Mieszkam w malym miescie 20 tys. meiszkancow to byl czat mojego miasta mi potrzebna byla jakas rzecz a poniewaz jestem slaba w internetowych sprawach to zglosilam sie tam i tak go poznalam...jak zwykle zawsze pomocny. Po pol roku rozmow, bardzo fajnych postanowilismy sie spotkac. W sumie to taki typ alvaro:Ptak sie wydawal dziewczyny mowily ze ejst fajny to mnie to nakrecalo bardziej, taka kobieca proznosc ze mam ladnego kolege... ktory nioedlugo po tym stal sie moim chlopakiem... byl rok 2003 po wakacjach kiedy cos sie popsulo, jeden sms od niego ze nie ma sensu ze to bez znaczenia...co za brak klasy co ja wtedy czulam, moja duma zostala urazona:P pomyslalam sobie za wszelka cene wroce do niego i tez z nim tak postapie... Dzien przed tym smsem poznalam chlopaka...nie spodobal mi sie chociaz ten jest przystojny i BARDZO podoba sie dziewczynom... wtedy myslalam jeszcze o tamtym i innymi nie zaprzatalam sobie glowy;P moja przyjacioka stwierdzila ze jestesmy dla siebie stworzeni i nawet sie zalozylysmy ze bede z tym ktorgo poznalam...nazwijmy go Maciek po kilku dniach Maciek skombinowal moj numer byly smsy, jakies spotkanie, widac bylo ze mnie podrywa podobalo mi sie to szczegolnie po tym jak potraktowal mni tamten... z tym ze maciek tez mial dziewczyne i nie zrezygnowal z niej...
Wszystko rozgrywalo sie na przelomie listopada i grudnia... o dziwo jakos duzo chlopakow sie obok mnei krecilo ale Maciek jakos szybko wylecial mi z glowy bo ciagle byl w niej tamtn i chec odegrania sie na nim...
W styczniu zaczely sie spotkania wrozace powrot i faktycznie wrocilismy do siebie...tylko ze ja sie wkrecilam...myslalam nie moge go skrzywdzic...przynam bylo cudownie dluugo i naprawde swietnie. Wspolne spotkania, z Nim z jego kolegami. Z tym ze on coraz czesciiej rezygnowal z tych spotkan z kolegami zebysmy mogli byc sami... hmmm taki slodki i dobry do przesady... ja ejstem "zimna suka" nie mowie o uczuciach a on taka typowa baba... latem 2003 roku jakies spotkania z Mackiem tamten o tym wie, ale nie wie jak on wyglada itp. mimo to jest zazdrosny, ale spotkania i tak sie odbywaja... wiem ze gdybym tylko chciala moglabym od razu miec macka, ale kochalam tamtego... hmmm i tak sie ciagna te losy jestem z tym do dzis z tym ze od maja 2005 rok wszystko jest nie tak. Cokolwiek on zrobi jest zle, ciagle sie klocimy juz nawet widywa mi sie z nim nei chce...bywaly gorsze i lepsze okresy ale tak dlugiego okresu nie bylo ciagle obiecuje sobie ze z tym skoncze tylko ze nie potrafie powiedziec komus kto jest w moim zyciu tyle czasu ze to juz koniec...sms internet to brak klasy...
On byl dla mnie wazny nie wiem czy andal jest czy nie... W miedzy czasie On dowiedzial sie jak wyglada maciek... gdy zobaczyl ze chlopak jest niczego sobie to zaczal sie bac strasznie byc zazdrosny... to tez czesto temat naszych w zasadzie ciaglych sprzeczek:/
Jest tak jakos... moje zycie towarzyskie prawie nie istnieje bo on jest calym moim zyciem... on nie ma kolegow!! bo w sumei nei dziwie sie chlopakom ze olalo go skoro on keidys ich olal spotykajac sie caly czas ze mna...nawet jak namawialam go na jakies wypady z nimi...
tO taki pieprzony ideal grzeczny, mily, ulozony, ni pije nie pali... ehhh szkoda slow... nie wiem co robic bo... z jednej strony z checia bym to skonczyla ale z drugiej sama nie wiem jak bedzie wygladalo moue zycie bez niego czy ... moze on ejst mi bliski i to poprostu taki dluzszy kryzys? Hmmm kolejna sprawa jest to ze na poczatku stycznia spotkalam sie z mackiem...ta znajomosc ciagle jest jakos obecna w moim zyciu i...
moze moja przyaciolka miala racje? moze my jestesmy sobie pisan... z tym ze ja teraz zaczynam nawet sie and tym zastanawiac a On jak by... jakby juz mna nie ejst zainteresowany... po raz pierwszy czuje ze nie mam go w garsci ze nie jest tak rozowo... wiem ze ejszcze w wakacje pytal sie o mnie naszych znajomych i wiele osob mowilo ze jest mna zainteresowany...hmmm nie wiem czy to chwilowe moze to wynik tego ze mam dosc mojego chlopaka a kobioeta podobno jest jak malpa nie zlapie sie drugiej galezi dopoki nie pusci pierwszej...hmmm ze mna chyba tak jest bo na poczatku odrzucalam wszystkie zaloty a teraz chyba... chociaz sama nie wiem moze zycie bez chlopaka bylo by lepsze z tym ze ten Maciek mi caly czas w glowie a ten moj...hmmm cokolwiek zrobi to mnie irytuje...on etz zauwazyl ze jest miedzy nami zle... nie wiem czy chce to zkaonczyc czy nie ale ja naprawde nosze sie z taka mysla... aj sama juz nie wiem co robic...hmmm przynajmniej troche mi lzej wypisalam sie
ide spac mze mi przejdzie bo caly weekend mam taki anstroj i to nawet nie PMS:P

Pozdrawiam...hehe ciekawe czy ktos wytrwal do konca tego wynurzenia:P
ŚmigEłko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2006-02-06, 10:55   #7
izmonek
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 1 591
Send a message via Skype™ to izmonek
Dot.: Toksyczne zwiaązki

hm bo boja sie byc same
bo boja sie zmian?
__________________
magister fizjoterapii
specjalista instruktor fitness
izmonek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-06-22, 09:42   #8
1c3a9668cb473eb00ec0f3dce65be5361e74cda4_63d1c28200398
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 1 262
Dot.: Toksyczne zwiaązki

Tkwiłam w takim związku ponad 2 lata. Przez cały czas myślałam że to miłość. () Myślałam że on mnie kocha, że to nie jest brak szacunku, tylko efekt złego wychowania (mial trudne dziecinstwo - choć z czasem nawet i w tę bajeczkę przestałam wierzyć. ) . Wpędzał mnie w depresje, często miałam naprady smutku, płaczu, myśli że nie chce mi się już żyć itd. Po dwoch latach pokazał swój brak szacunku do mnie poprzez zdradę. Dzięki moim przyjaciołom wyszłam z tego związku, za co im dziękuję z całego serca. Bo sama tak silna bym nie była.. Teraz jestem szczęśliwa, radosna, cały czas sie śmieję i wszyscy znajomi, którzy znali mnie też wcześniej mówią, że nie uwierzyliby wtedy że ja się tak zmienie.
A to nie była zadna zmiana. Ja po prostu jestem taką wesołą osóbką, tylko ten gnoj** mnie blokował.
1c3a9668cb473eb00ec0f3dce65be5361e74cda4_63d1c28200398 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-22, 10:30   #9
Estin
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Dzikie lasy i pustkowia
Wiadomości: 80
Dot.: Toksyczne zwiaązki

AniołeqD, to bardzo prawdziwe słowa, które napisałaś: że właśnie w toksycznym związku czujemy się "blokowane". Ja czulam się dokładnie tak samo. Jakby cały mój potencjał, który naprawdę mam niemały, był po prostu zamknięty i się dusił. Ktoś mi kiedyś powiedział, że związek toksyczny od dobrego związku mozna poznać po tym, że w dobrym związku czujesz, że sie rozwijasz, że rośniesz. - To samo zresztą Twój partner. A w toksycznym ludzie stają się coraz bardziej nieszczęśliwi i ograniczeni. Tak trudno sie pogodzic z tym, że wcześniej ukochany człowiek okazuje się kimś, kto zniewala i ogranicza... Ale... trudno.. Pomyłki się zdarzają przecież każdemu, a ważne, żeby z nich wyciągac wniosek.. Choc moje rozstanie jest dosyć swieże - 3 tyg. temu. I wciaż czuję, jak mnie rozrywa wewnątrz ten ból!! Ale nadchodzi czasem taki moment, gdy bez względu na to, co mysli ta druga strona, trzeba się ewakuować. Dziewczyny, jesteśmy DZIELNE! Nie każda potrafi się na to zdobyc, by odejsć.... to naprawdę zasluguje na ogromny szacunek. MY zasługujemy. Przecież mamy prawo w życiu do szczęscia, miłości, szacunku... a kiedy ma to przyjsc, jak nie szanujemy najpierw samych siebie? Gratuluję wam (i sobie )
__________________
Motyle są wolne!
Estin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-06-22, 11:36   #10
liketoysoldiers
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 195
Dot.: Toksyczne zwiaązki

Cytat:
Napisane przez Absynthia Pokaż wiadomość
Bo to pułapka, z której trudno wyjść... Osoba, która tkwi w takim związku, przedstawia wiele przyczyn, dlaczego trwa w nim... "bo sie boję samotności"... "bo mamy dzieci"... "bo nie mam dokąd pójść"... "bo on powiedział, że się zabije"... "bo jest bardzo źle, ale ja go kocham"... "bo ja nie znam innego życia"... "bo to jest wszystko, co mam"...

Ja byłam w takim związku i właściwie znam mechanizm wpadania w taką pułapkę. Zaczyna sie od potrzeby bycia z kimś. Potem pragnienie staje się desperackie. Aż wreszcie się spełnia i wtedy, jak to mówią, "miłość jest ślepa", wszysko jest piękne, ludzie są cudowni, a świat nabiera barw... do pierwszej awantury. Wybacza się to, bo się kocha, a on obiecuje, ze juz nigdy... do następnego razu... a potem daje się niezliczoną ilość ostatnich szans. Bo "on jest zazdrosny, ale to przecież dla mojego dobra, bo chce mnie uchronić". Bo zrobi awanturę, a potem pada na kolana, przeprasza i pół nocy płacze, że juz nigdy... bo on mnie tak kocha, że nie może beze mnie żyć... I świat staje się pełen niebezpieczeństw, gwałcicieli i morderców za każdym rogiem i złych ludzi, którzy tylko czekają wypatrują okazji, żeby rozwalić nasz związek. To jest chore. Łudzisz się, że jeśli nie będziesz dawać powodów, to on nie będzie miał podstaw do takich zachowań, dlatego nigdzie się bez niego nie ruszasz i dzieki temu, tracisz kontakt z rzeczywistością, a on ci tworzy takiego matrixa, że aż trudno w to uwierzyć, ale ty wierzysz, bo przecież on cię kocha i nigdy by cię nie oszukał. Najlepsza przyjaciółka widzi, że coś jest nie tak, że on cię niszczy, więc zrywasz przyjaźń, bo wyszło szydło z worka - ona jest jedną z tych osób, które chcą zniszczyć wasz związek. On przecież nie może cię niszczyć, skoro cię kocha. Wreszcie dochodzi do tego, że odsuwasz od siebie wszystkich, bo wszyscy są źli. Zostaje tylko on, który cię kocha nad życie, zabije się, jeśli go zostawisz, zdradzisz i tak dalej, a ty nie chcesz mieć go na sumieniu, więc trwasz w tym g.... i jest coraz gorzej, a ty naiwnie wierzysz, że zdołasz go zmienić, bo "miłość góry przenosi". Tylko że to już nie jest żadna miłość, a jedynie strach i obłuda. Wreszcie czujesz, że już nie możesz... ale tyle was łączy... i ci wszyscy, których odsunęłaś, będą mieli dziką satysfakcję, ze mieli rację... a świat jest przecież zły i lepiej siedzieć w bezpiecznej klatce, niz się narażać... Naprawdę, nie jest łatwo z tego wyjść. To on odchodzi, a raczej działa tak, żebyś to ty zerwała, bu mógł wyjść z tego czysty, skrzywdzony i szybko mógł się pocieszyć. Bo zrobił z pięknej kobiety szarą mysz, na którą już nie może patrzeć, a wokół tyle pięknych i chętnych...

Mi się udało, ale nie do końca, bo to się nadal ciągnie, mimo lat. Nadal jestem nieufna, nadal się boję. Miałam farta, bo bardzo chciałam mieć dziecko, ale się nie udało. Gdybym zaszła w ciążę, to pewnie bym teraz była jego żoną, niewykształconą kurą domową, w ciężkiej depresji i w ogóle aż boję się mysleć... Jak z tego wyszłam, to sobie obiecałam, że wszystko zrobię, żeby żadna moja znajoma nie tkwiła w toksycznym zwiazku, ale to nierealne. Każda kobieta, która w tym siedzi, myśli, że nikt nie jest w stanie zrozumieć, co przeżywa i będzie odsuwać od siebie ludzi, którzy mówią jej, żeby dała sobie spokój. Toksyczne związki, tworzą przeważnie osoby słabe i przez to jeszcze bardziej się osłabiają, stają się bezwolne, uzależnione i zamknięte we własnym chorym świecie. One kochają i nienawidzą, cierpią i są szczęśliwe, nie rozumieją i rozumieją, a wszystko jednocześnie i w stosunku do jednej osoby. Taki dysonans poznawczy. Borykają się z bardzo poważnymi konfliktami wewnętrznymi i nie umieją sobie poradzić. Pranie mózgu.

Nie możecz pomóc takiej osobie, dopóki ona sama nie dojdzie do tego i nie zechce sama sobie pomóc... to jest sytuacja beznadziejna i bardzo przykra

Wiem, że to chaotyczne, co napisałam...


Dokładnie jakbym czytała o sobie sprzed roku.
__________________

Jeśli cię kocham to cicho
tak jak oddech lub szept
kokardy twoim bucikom
przypinam z najbielszych nieb


liketoysoldiers jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:45.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.