UWr wezwanie do zapłaty za powtarzanie zajęć na które nie chodziłam

[iMischa21]

Cześć.

Przychodzę do was z prośbą o opinię. W 2018 roku zaczęłam studia magisterskie na kierunku ekonomia na Uniwersytecie Wrocławskim. Na początku pierwszego roku kazali nam podpisać umowę o warunkach pobierania opłat na studiach stacjonarnych. Umowa jest na 4 semestry.
Te studia były totalnie nie trafione. Po pierwszym semestrze nie udało mi się zaliczyć poprawki z przedmiotu "prawo gospodarcze" i postanowiłam rzucić studia. Problem w tym, że nie złożyłam "wypowiedzenia".
Nie skaldalam podania o zaliczenie warunkowe, ale zostałam wpisana na kolejny semestr. Uczelnia chciała odemnie opłatę za powtarzanie tego nie zaliczonego przedmiotu ale ja najzwyczajniej przestałam chodzić na zajęcia z nadzieją, że skreślą mnie z listy studentów.
31/10/2019 dostałam z dziekanatu maila takiej treści : "W związku z powtarzaniem I roku studiów Stacjonarnych Ekonomii II stopnia uprzejmie proszę o zgłoszenie się w Biurze Obsługi Studenta (pok. 22). celem podpisania umowy o warunkach pobierania opłat związanych ze świadczeniem usług edukacyjnych na studiach stacjonarnych."
To ten sam dokument który podpisałam na początku semestru 2018. Stwierdziłam głupio, że jak tego nie podpisze to już dądza mi spokój, skoro nie chodziłam na zajęcia. Otóż okazuje się, że nie. Dzisiaj dostałam kolejnego maila z tamtego dziekanatu:"

Szanowna Pani,

W dniu 03 grudnia 2019 r. uprawomocniła się decyzja o skreśleniu Pani z listy studentów z powodu niewniesienia opłaty za powtarzanie zajęć. Proszę o informację, czy będzie Pani składała odwołanie od decyzji o skreśleniu i tym samym uiści Pani kwotę zaległą?

W przypadku rezygnacji z dalszej nauki również proszę o informację zwrotną. Obliczę i podam Pani wysokość opłaty należnej do dnia skreślenia, którą należy niezwłocznie uregulować, w przypadku braku spłaty tej należności, sprawa zostanie skierowana do windykacji."

W załączniku oceny i informacja o zaliczeniu tego pierwszego roku, z kotrego wynika, że nie było nawet zaliczenia warunkowego. Nie rozumiem czemu wzywają mnie do opłaty za zajęcia, w których nie uczestniczyłam, nie podeszłam do żadnego egzaminu. Zwłaszcza, że w jakimś regulaminie znalazłam informacje, że dziekan usuwa z listy studentów po długotrwałej nieobecności na zajaciach. Nieobecność na wszytkich przedmiotach cały semestr to nie jest wystarczająco długi czas?

Rozumiem, że jest w tym moja wina. Terzeba było ruszyć dupe i zanieść podanie o rozwiązanie umowy. Nie zrobiłam tego, nie zagłębiajmy się w to. Teraz uczelnia oczekuje odemnie opłaty ponad 2 tysiące...
Za dwa dni wybieram się do dziekanatu żeby spróbować coś z tym zrobić. Chciałabym was zapytać co radzicie, jaką taktykę przyjąć?
Zgadzam się z tym, że powinnam uiścić opłatę za ten jeden przedmiot, kotrego nie zdałam ale z całą resztą się nie zgadzam. Powinnam dawno zostać skreślony z listy studentów w 2 semestrze. Nie znalazłam też żadnych jednoznacznych informacji na jakiej podstawie decyduje się, że student powtarza rok - tz czy zostaje usunięty z listy studentów czy automatycznie powtarza rok.
Jak najlepiej podejść do Pani w dziekanacie żeby spróbować załatwić sprawę polubownie?

[Traszanka]

Skoro z góry podpisalas umowe na 4 semestry to moze byc cienko z wymiganiem sie od zaplaty za zajecia przed skreśleniem z listy.

[Cytokina]

Przede wszystkim przeczytaj umowę, którą podpisałaś i regulamin studiów.
Ale z tego co piszesz to generalnie według mnie to, że nie uczęszczałaś na zajęcia nie oznacza, że nie musisz płacić. Byłaś studentem, uczelnia umożliwiała ci korzystanie z zajęć, to że tego nie robiłaś było tylko i wyłącznie twoim wyborem. Cały semestr nie uczęszczałaś na zajęcia pomimo tego, że jako studentka mogłaś, nie uregulowałaś tego żeby skreślili cię z listy studentów szybciej więc musisz zapłacić za ten czas, gdy nim byłaś. "Długotrwała nieobecność" to mało precyzyjne określenie. Jak widać trwało to od końca pierwszego semestru aż do 03.12.

[iMischa21]

Hej, przychodzę z aktualizacją po wizycie w dziekanacie.

Pani powiedziała, że w tej sytuacji nie da się za bardzo nic zrobić. Jeśli jakiekolwiek wykładowca zgłosiłby moja nieobecność sytuacja byłaby inna ale tak się nie stało. Gdy wspomniałam, że nie podjęłam żadnych kroków by dostać zgodę na przejście na następny semest warunkowo, z deficytem punktów więc myślałam, że dawno zostałam wydałona (robiłam na tej samej uczelni licencjat, zasady były takie, że żeby móc przejść dalej trzeba było złożyć podanie i dostać zgodę dziekana) - Pani powiedziała, że to się zmieniło i oni to akceptuja bez podania a informacja jest podawana jedynie w usosie, bez żadnego zawiadomienia. Jedynym plusem jest to, że według tej Pani opłata obowiązuje tylko za przedmioty nie zdane w sesji zimowej czyli jak się okazuje dwa przedmioty a nie jeden. Aczkolwiek na potwierdzenie wysokości oppaty czekam jeszcze mailowo. W poradni prawnej powiedzieli mi, że mam podstawę prawną żeby zostać zwolniomą z opłaty bo w umowie i regulaminie są luki, na których można bazować ale to biedzie mnie kosztowało więcej niż spłacenie tego cholerstwa.



Więc czekam na tą nieszczęsną informacje o wysokości opłaty. Chciałabym żeby ten wątek to była dla kogoś przestroga. Trzeba pilnować swojego nosa i interesu dosłownie wszędzie....