Mój TŻ stracił w pożarze mieszkanie:(

[candywoman]

Kilka dni temu zdarzył sie nieszczesliwy wypadek...

Prosze, dodajcie mi otuchy, bo po raz pierwszy spotykam sie z takim nieszczesciem i chociaz to nie stało sie mnie, to czuje sie wrecz odwrotnie. Martwie sie bardzo co będzie dalej

[pabi28]

Wiem jak to jest gdy nie mozna pomóc kochanej osobie wtedy gdy tego potrzebuje, miałam podobną sytuacje i też żyłam na odległość.
Co możesz zrobić? niewiele, bo na odległość trudno pomóc, możesz go jedyne wspierać słowami. Jeżeli masz taką możliwość wyślij jakąś paczke, albo troche pieniądzy, na pewno mu się przyda. Pewnie będzie odmawiał, ale nie zwracaj uwagi tylko rób swoje, przecież tylko tyle możesz. No i staraj się go jakoś wspierac przez telefon, mów że z nim jesteś, że go kochasz i wszystko się ułoży
Powodzenia

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Wiesz, moze to zabrzmi brutalnie, ale sadze, ze Ty bardziej sie przejmujesz tym, ze nie mozesz teraz byc przy nim niz on sam. Jestes w zwiazku na odleglosc juz kilka lat. Moim zdaniem praktycznie nigdy nie jestescie przy sobie nawzajem. Da sobie wiec chlop rade bez Ciebie pewnie swietnie.

[201803080934]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;24308734]Wiesz, moze to zabrzmi brutalnie, ale sadze, ze Ty bardziej sie przejmujesz tym, ze nie mozesz teraz byc przy nim niz on sam. Jestes w zwiazku na odleglosc juz kilka lat. Moim zdaniem praktycznie nigdy nie jestescie przy sobie nawzajem. Da sobie wiec chlop rade bez Ciebie pewnie swietnie.[/QUOTE]
też tak myślę. on nie jest sam, ma przy sobie ludzi, którzy mu pomogą, więc radę sobie da.

[candywoman]

Mam nadzieje, ze sobie da. Przeciez nie ma wyjscia innego Musi liczyc przede wszystkim sam na siebie. Jakkolwiek chciałabym byc teraz przy nim, to normalny, ludzki odruch. Mysle, ze byłoby mu razniej. A tak...

[elvegirl]

Napisane przez candywoman

Mam nadzieje, ze sobie da. Przeciez nie ma wyjscia innego Musi liczyc przede wszystkim sam na siebie. Jakkolwiek chciałabym byc teraz przy nim, to normalny, ludzki odruch. Mysle, ze byłoby mu razniej. A tak...

A tak to się ciesz i dziękuj Niebiosom, że jemu się nic nie stało. Mieszkanie, meble, sprzęty, wszystko to rzecz nabyta, da się odtworzyć. Ze zdrowiem bywa dużo trudniej...

[candywoman]

Napisane przez elvegirl

A tak to się ciesz i dziękuj Niebiosom, że jemu się nic nie stało. Mieszkanie, meble, sprzęty, wszystko to rzecz nabyta, da się odtworzyć. Ze zdrowiem bywa dużo trudniej...

Wiem... tak sobie to tłumaczę i jemu. Ze najwazniejsze, ze on jest cały i zdrow, Cała reszta to rzeczy materialne. Nie bedzie łatwo zaczynac wszystkiego od nowa, ale to jest do zrobienia.

[elvegirl]

I tego się trzymajcie. Polecisz do niego jak będziesz mogła, a póki co wspieraj jak możesz. Ja bym wynajdywała pozytywy, typu "i tak ci się rozkład tamtego mieszkania do końca nie podobał", "w końcu jest pretekst to kupienia nowych mebli kuchennych" i tak dalej.

[jag_na]

zrób mu odbitki fotografii jego/waszych wspólnych
pewnie w pożarze stracił tego typu pamiątki

[Indios]

Napisane przez elvegirl

I tego się trzymajcie. Polecisz do niego jak będziesz mogła, a póki co wspieraj jak możesz. Ja bym wynajdywała pozytywy, typu "i tak ci się rozkład tamtego mieszkania do końca nie podobał", "w końcu jest pretekst to kupienia nowych mebli kuchennych" i tak dalej.

bez urazy, ale gdybym ja straciła mieszkanie i cały dobytek wraz z nim to takie "pozytywy" usłyszane z ust bliskiej osoby na pewno by mnie nie pocieszyły, a wręcz przeciwnie

---------- Dopisano o 12:06 ---------- Poprzedni post napisano o 12:05 ----------

Napisane przez jag_na

zrób mu odbitki fotografii jego/waszych wspólnych
pewnie w pożarze stracił tego typu pamiątki

to jest pewnie obecnie najmniej istota sprawa, biorąc pod uwagę sytuację w jakiej on się znajduje

[L_V]

Napisane przez elvegirl

I tego się trzymajcie. Polecisz do niego jak będziesz mogła, a póki co wspieraj jak możesz. Ja bym wynajdywała pozytywy, typu "i tak ci się rozkład tamtego mieszkania do końca nie podobał", "w końcu jest pretekst to kupienia nowych mebli kuchennych" i tak dalej.

Fantastyczny argument. nic tylko iść na most i skakac.

[elvegirl]

Mnie takie argumenty pomogły swego czasu. Mnie wynajdywanie wszelkich, nawet najbzdurniejszych pozytywów, pomaga. Może za dużo "Polyanny", może wrodzony kretynizm, nie wiem. I nie zmuszam nikogo do stosowania takich samych metod.
Napisałam co ja bym zrobiła, a to póki co karalne nie jest.

[suszarka]

Napisane przez L_V

Fantastyczny argument. nic tylko iść na most i skakac.

przepraszam.

a ubezpieczone miał mieszkanie?

[agniesikk]

Szkoda tylko, że autorka edytowała swój post

[elvegirl]

Napisane przez Indios

bez urazy, ale gdybym ja straciła mieszkanie i cały dobytek wraz z nim to takie "pozytywy" usłyszane z ust bliskiej osoby na pewno by mnie nie pocieszyły, a wręcz przeciwnie

---------- Dopisano o 12:06 ---------- Poprzedni post napisano o 12:05 ----------



to jest pewnie obecnie najmniej istota sprawa, biorąc pod uwagę sytuację w jakiej on się znajduje

Masz rację. Niemniej jednak co może zrobić jego partnerka, oddalona o taki kawał drogi, bez możliwości polecenia do niego i pomocy w załatwianiu formalności, bez możliwości przytulenia?

Krytyka poleciała, pomysłów brak.

[L_V]

Napisane przez suszarka

przepraszam.

a ubezpieczone miał mieszkanie?

jak na kredyt, to musiało być ubezpieczone.

[suszarka]

Napisane przez L_V

jak na kredyt, to musiało być ubezpieczone.

tak, ale wtedy ubezpieczenie dostaje bank a delikwent zostaje z niczym.

na myśli mam ubezpieczenie dla "samego siebie", bez cesji umowy na bank.

[L_V]

Napisane przez suszarka

tak, ale wtedy ubezpieczenie dostaje bank a delikwent zostaje z niczym.

na myśli mam ubezpieczenie dla "samego siebie", bez cesji umowy na bank.

No tak, ale przynajmniej nie musisz spłacac kredytu za nieistniejące juz mieszkanie. Masz czyste konto i można wziąc nowy kredyt.

[201708250923]

[QUOTE=L_V;24343560]No tak, ale przynajmniej nie musisz spłacac kredytu za nieistniejące juz mieszkanie. Masz czyste konto i można wziąc nowy

[L_V]

Napisane przez wredot_ka

Pozostaje kwestia płacenia przez parę lat rat ;]
Pikuś pewnie to był

No właśnie nie - po to jest to onowiązkowe ubezpieczenie.

Jeśli mieszkanie będące włąsnością banku się spali, bank dstaje ubezpieczenia a Ty jesteś zwolniona z płącenia rat, bo przedmiot kredytowania już nie istnieje.

[Indios]

Napisane przez L_V

No właśnie nie - po to jest to onowiązkowe ubezpieczenie.

Jeśli mieszkanie będące włąsnością banku się spali, bank dstaje ubezpieczenia a Ty jesteś zwolniona z płącenia rat, bo przedmiot kredytowania już nie istnieje.

ale chodzi pewnie o to, że oni już od jakiegoś czasu spłacali to mieszkanie, więc pewnie trochę kasy już w to włożyli, a tu boom, ni ma...